Skocz do zawartości
thc-thc

grower

Tripy na Salvi Divinorum


ambicja

Recommended Posts

Jasne marco, że wkleję=] tylko weny potrzeba=] ten był ewidentnie bad tripem, choć nauczył mnie podejścia do salvii. Po prostu spożywałem dar ziemi w złej atmosferze, nieprzygotowany no i przede wszystkim pod wpływem negatywnych emocji. Tak jak napisał japko- nawet gdy myślimy że nie działa, to jednak salvia zmienia myślenie i sposób postrzegania pewnych rzeczy. Po całym doświadczeniu mamy świadomość tego co przeżyliśmy, w jaki sposób kształtowały się nasze myśli i jakie na ich podstawie wyciągnęliśmy wnioski. Jedyne co gubimy "na trzeźwo" to tok myślenia, który zaprowadził nas do tych wniosków. Zresztą każda używka przede wszystkim zmienia tok myślenia, doznania. Nie podoba nam się sam przedmiot, substancja. Podoba nam się nasz inny tok rozumowania, którego wynikiem są nieraz genialne wnioski. Tyczy się to przede wszystkim mj, salvi, grzybów, san pedro, lsd- psychodelików, ponieważ one nie zaburzają kreatywnego myślenia. Nie wypłycają jak alkohol, amfa, mdma itd... Chociaż części podoba się to, że nie myślą(odpoczywają) lub myślą płycej. Dary natury pokazują nam, że my sami jesteśmy w stanie zmienić siebie, swoją sytuację na lepsze, tylko że wymaga to zmiany myślenia. Ile razy miałem tak, że po mj wszystko wydawało mi się łatwiejsze. Gdy jestem "trzeźwy" widzę problem pełniej, co podkopuje niekiedy moja wiarę w siebie. Jeśli rozwiązywałbym z takim nastawieniem jak po mj przypuszczam, że byłoby dużo prościej. Zmierzam do tego, że klucz do zrozumienia, pojęcia i szczęścia mamy w sobie. Teraz krótka interpretacja bad tripa:

- kocham otwartą przestrzeń i stały ląd, a znalazłem się w pociągu, w pewnym momencie zniknęła ściana i ujrzałem pola zasłonięte przez twarze narzeczonej

- boje się samotności, chce mieć osoby, którym mogę zaufać. W tripie te osoby mnie nie widziały, byłem sam, sprawa mnie przerosła

Salvia pokazała mi, że podejście oraz emocje tuż przed zapaleniem są kluczowe. Chciałem rozegrać to na szybko, naćpać się. Dlatego salvia pokazała mi to czego się boję

- normalnie mam problemy z widzeniem koloru różowego. Tylko po grzybach dokładnie go rozróżniam do czerwonego (taki ćwierć daltonizm=]) Salvia pokazała mi, że ma wystarczającą moc bym mógł widzieć (nie chodzi tylko o kolor), ale muszę chcieć zobaczyć.

Piszę, że to pokazała mi salvia, ale tak na prawdę wszystkie odpowiedzi mam w sobie=] tylko trzeba katalizatora - substancji lub medytacji=] - samopoznania.

Jeśli wszyscy ludzie zapalili by salvię i zamknęli balkony na klucz to myślę, że jeżeli ktoś zmontowałby film z nagrań kamer przemysłowych byłaby to najlepsza komedia dokumentalna=] na świecie=]

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

  • Replies 452
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Ndnf fajny TRIP raport i ciekawe przeżycie.

Tylko nie rozumiem po co mieszasz Salvie z tytoniem? Jeśli masz dla tej rośliny szacunek to nie mieszaj jej z tą trucizną. Jeśli masz susz to jak najbardziej do ekstraktu będzie odpowiedni.....ewentualnie MJ ;p

Tylko powiedz mi jeszcze jaki ekstrakt paliłeś bo nie widze tego w opisie?

Marco86 powiem Ci, że z początku też tak miałem po paleniu Salvi, że super przeżycie ale nie ciągnie człowieka do zapalenia raz jeszcze.....dziwne uczucie. Pamiętam, że paliłem w odstępach po 4tyg a to i tak po tym czasie wydawało się mało bo nie czułem nadal chęci.

Ważne jest żeby to przemóc i potem jest już coraz lepiej i chętnie się popala Salvie i z utęsknieniem czeka na kolejny TRIP :)

Ja niewiem kiedy zapale znowu Salvie :( życie mi się troszkę pogmatwało...problem zdrowotny. W czwartek dowiem się jak poważny...ale przeczucie mam złe, podobnie jak sny przez ostatnie dni.

Życze owocnych podróży.....jeszcze się odezwe.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

To może ja coś też dopisze. Mam dość już troche wypalone tego ;D

Jeden z pierwszych prawdziwych tripów jaki miałem był w piwnicy u kolegi. Muzyka w tle Rahim feat LUC - Hemoglobina (polecam na takie akcje). Pierwszy buch długo trzymany w płucach i dlugo wypuszczany - nic... drugi? Nie pamiętam już jak odkładałem bongo... :D Nagle przeniosłem się do wielkiej oświtlonej i kolorowej przestrzeni (z małej piwnicy) Wtedy już całkowicie zapomniałem kim byłem dotychczas i zapomniałem wogóle że ja to ja, nie istniało tez pojęcie czasu, wtedy wszystko było zrozumiane, po chwili dopiero jak zobaczyłem kolegę wypuszczającego niezłego bucha, wydawało się że był on widoczny jakby przez takie okno ze świata który mnie otaczał cały czas. Wziełem jeszcze jednego bucha przez to 'okienko' no i oczywiście znowu nie pamiętam jak odłożyłem bongo. Całe pomieszczenie wydało mi że wygląda jak rampa do deskorolek w kształcie litery U. jakby z teksturą tego pomieszczenia. Ostatni etap tripu był taki że dopiero teraz weszła ta piosenka o której wspomniałem. Widziałem postać która śpiewała tą piosenkę, powoli się zbliżała, szybko została sama twarz, jakby afrykańska maska. W tle był cały czas ten dziwny świat. Wszystko działo sie w rytm i toku tej piosenki. Zaczełem się skupiać na muzyce, pamiętam że słyszałem kazde słowo, i mimo że cały tekst jest po polsku nie rozumialem ani słowa, jakby było w innym języku dla mnie niezrozumiałym. Koniec tripu był taki że odwrócilem się do kolegi i zobaczyłem jak jemu też powoli schodzi. Wtedy dopiero wróciłem na dobre. Widziałem że on tez nieźle poleciał :D Przez jakieś 15 minut byliśmy jeszcze w stanie powymieniać się doświadczeniami z pełnym zrozumieniem. Później nie jest to już możliwe


Napisze może tez jak ja pale. Z czasem wyrobiłem sobie swoją technike- czy dobra czy nie, nie wiem, jak dla mnie działa
Najpierw nabijam sobie samego suszu, ew troszkę ekstraktu, drugie nabicie to sam ekstrakt, dym trzymam jak najdłużej i staram sie jak najdłuzej wypuszczać. Najlepiej jak wszystko trwa góra 3 minuty.


Jak znajdę troche czasu to dopisze swoje inny tripy, najbardziej żałuje że nie
moge już szałwii nigdzie dostać, wiele bym dał za sadzonke. Dla mnie to najlepsza rzecz na świecie jaka istnieje. Lubie też w niej to że nie ciągnie do niej ani nie ma szansy się uzależnić. Po prostu szałwia sama mnie wzywa do do swojego świata :D. Jedynym moim źródłem były dopalacze, gdy dowiedziałem się że szałwia będzie zdjęta ładne sianko tam zostawiłem na zapasy

Zostało mi na 2-3 porządne nabicia jeszcze.
Pozdrawiam wszystkich dla których szałwia ma podobne miejsce w hierachii wartości jak u mnie.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

No ja zapasów nie zrobiłem i też paluje na sadzonkę, ale póki co kiepsko jest=[ salvia mnie unika, ja jej nie będę gonił. Sama przyjdzie jak zechce=] japko to był x21=] tak jak mówisz po całym doświadczeniu zrozumiałem, że salvie pali się tylko z salvią=]

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Z gory przepraszam za off top ale dosc duzo w tym temacie wspominacie o OOBE, dlatego polecam wam "wywiad" z Darkiem Sugierem o ktorym zreszta byla juz tu mowa. Warto zwrocic w tym wywiadzie uwage na 'tripy' (o ile mozna je tak nazwac) ktorych doznal podczas wychodzenia. Mozna zauwazyc pewne podobienstwo do tripow na Salvi, chociaz w zadnym wypadku nie chce ich porownywac bo jeszcze nigdy nie palilem Salvi i moja wiedza na ten temat jest zbyt plytka. Jednak to podobienstwo daje bardzo duzo do myslenia. No przynajmniej mnie dalo :D

Pozdrawiam i dziekuje Japko za pieknie opisane tripy ktorymi sie z nami podzielil.

P.S.

Zapomanilem dodac linku :D

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

''Z gory przepraszam za off top ale dosc duzo w tym temacie wspominacie o OOBE, dlatego polecam wam "wywiad" z Darkiem Sugierem o ktorym zreszta byla juz tu mowa.''

To jest temat TRIPY NA SALVI DIVINORUM a nie projekt OOBE. Salvia a OOBE to dwie rozne sprawy. Pozdro

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Korzystając z przerwy w wypowiedziach innych uczestnków opiszę swój drugi z trzech tripów.

Po pierwszej strasznej podróży byłem zaskoczony potęgą fiolki, w której posiadanie wszedłem. Z jednej strony bałem się, z drugiej pragnąłem się przekonać, że nie ma czego się bać. Wróciłem do normalnych obowiązków. W weekend rodzice zaprosili mnie na działkę. Przy okazji miałem pomóc w obłożeniu drzewek słomą i rąbaniu drewna. Zgodziłem się z radością. Przebywanie na łonie natury uspokaja mój umysł, zaś działka jest położona na obrzeżach pięknego parku krajobrazowego, a więc relaks i praca z przyrodą u boku. Byłem zachwycony wyjeżdżając z zasmrodzonego miasta. W rękach trzymałem fiolkę z ekstraktem x21. Następnego dnia po porannej gimnastyce i zdrowym śniadanku udałem się na łąkę z młodszym bratem. Było ciepło jak na środek jesieni. Szliśmy wzdłuż rzeki, aż dotarliśmy na "step". Tak nazywamy rozległe połacie łąk, pastwisk i nieużytków ciągnące się przez 5 kilometrów. Przerwę w marszu zrobiliśmy mniej więcej po środku stepu. Zdjąłem z siebie bluzę i powiedziałem bratu, że mogę się dziwnie zachowywać. W środku pola nie mogłem sobie nic zrobić=] Byłem pełen pozytywnej energii. Zapaliłem. Szybko umieściłem lufkę w kieszeni...

Zrobiło mi się zimno, czułem niezwykle wyraźnie każde drganie powietrza. Spojrzałem na ręce. Miałem wrażenie, że są jak chorągwie na wietrze. Ze spokojem obserwowałem jak ręce się gną, łamią, łopoczą. Było mi w nie zimno a to co widziałem mój mózg chciał sklasyfikować jako ból. Wcale mu się nie dziwię bo ręce łamały się w stawach i pomiędzy nimi falując. Ale to nie był ból. Po prostu czułem, że nie mam rąk. Nagle kobiecy głos powiedział : kręć się. I zacząłem. Wirowałem jak najszybciej mogłem w prawo. Moje kończyny były wiatrem a moja głowa balonikiem z helem. Wszystko wirowało, mój umysł stał, wisiał w powietrzu czując zimny wiatr dookoła. Przed sobą zobaczyłem kobietę. Ubrana była w płócienny biały stój przypominający strój baletnicy i rozwinięte bandaże. Wirowała cała jak ja na wietrze. Była piękna i śmiała się za każdym razem gdy nasze twarze spotkały się po równoczenym obrocie. Nagle zniknęła. Czułem, że jestem na łące. Próbowałem poznać skąd przyszedłem, ale nie wiedziałem zupełnie gdzie jest to miejsce. Wszędzie na horyzoncie były te same drzewa, straciłem orientację, ale byłem tak szczęśliwy dzięki tej baletnicy, że śmiałem się na cały głos. Czułem łzy w oczach. Zobaczyłem brata i powiedziałem: Jak dobrze Cię widzieć, zaprowadzisz mnie do domu? Przez chwilę nie widziałem jeszcze co i jak, ale w końcu zacząłem poznawać drogę. Brat się mnie zapytał co paliłem i czegoś się tak śmiałem i czemu tańczyłem na łące. Ja czułem się świetnie, choć miałem lekkiego salviowego muła, ale ten odszedł w chwili gdy zacząłem rąbać drewno i popijać zimne piwo=] Nauczyłem się że pomiędzy paleniami salvia trzeba robić conajmniej 2 tygodnie przerwy, bo szybko wzrasta na nią tolerancja. Moc była dużo słabsza nie poprzednio, jednak dużo bardziej pozytywna.=]

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Ja paliłem Salvie często nawet codziennie i za każdym razem było coraz mocniej, głębiej i dłużej oraz bardziej realistycznie aż w końcu nie mogłem znaleść czegoś co by mi powiedziało, że to już świat Salvi bo przejścia niekiedy były tak płynne, że nie dostrzegało się różnicy.

Potem paliłem już raz w tyg. niekiedy dwa razy i tak zostało :)

Co do Twojego TRIPA to nie możesz sugerować się tym, że teraz miałeś słabiej niż ostatnio bo wzrosła tolerancja. Na moc twojego TRIPA mogło mieć dużo czynników wpływ.

Jeśli masz kolego dostęp do ekstraktu jeszcze to zapal go samemu lub ewentualnie z bratem jako obserwator w razie czego i zrób to w nocy, w cieplym mieszkaniu, zgaszone światła, świeczki, kadzidełko, ewentualnie cicho jakaś muzyka relaksująca. Zapal z bonga i używaj zapalniczki żarowej....wtedy Salvia Ci pokaże prawdziwą MOC a Ty już nie powiesz, że tolerancja wzrosła :)

Salvia ma to do siebie, że po każdym kolejnym paleniu jest coraz mocniej...taki prezent od Pani Salvi hehe.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+