Skocz do zawartości
thc-thc

grower

Tripy na Salvi Divinorum


ambicja

Recommended Posts

Japko, lipido, marco dzięki za cenne spostrzeżenia i rąbek wiedzy, bo o tej odwrotnej tolerancji nie wiedziałem i byłbym długo żył w niewiedzy=] W zamian dzielę się z wami ostatnią moją przygodą, która miała miejsce około 2 tygodnie po drugiej i jak to z salvią, poznałem ją z jeszcze innej strony. Były to ostatnie godziny życia magicznej fiolki ekstraktu x21, po tej jeździe postanowiłem nie palić salvi przez dłuższy czas, no i przegapiłem ustawę, ale o tym szkoda pisać, bo się ręce załamują...

Znaleźliśmy się u mnie w mieszkaniu. Przyciemniliśmy światło rozsiedliśmy się wygodnie na łóżku i bujanych fotelach. Była nas czwórka: ja, narzeczona, pan R i pan P. Pan P miał doświadczenia z poprzedniego pociągowego tripu, podobnie jak ja, reszta nie obcowała z salvią. Paliliśmy na 4 rury. Strategia była następująca: najpierw każdy po kolei potem wszyscy razem. Pan R dostał napadu śmiechu i krzyczał, że widzi tunel przyszłości, Pan P po zapaleniu pobiegł do łazienki i stanął na desce klozetowej wpatrując się kolorową glazurę, potem powiedział, że nie pamięta co się z nim działo. Narzeczona odmówiła samodzielnego palenia, więc rozpaliłem lufę. Podobnie jak wcześniej wiatr połamał mi ręce i zabrał nad sufit w pokoju. Ściany bloku pękały a moim oczom ukazało się czyste wieczorne niebo. Spokój zmącił świst parowej lokomotywy, zobaczyłem ją przez chwilę, pędziła przez pola z zawrotną prędkością, tym razem widziałem ją od zewnątrz. Była piękna. Po chwili wróciłem na łóżko. Wszystkie 3 palenia odbyły się w przeciągu 5-10 minut i wtedy zdecydowaliśmy się wszyscy zapalić, łącznie z moją kobietą. Nie wiem co mieli inni, nie pamiętam tego. Wiem że zobaczyłem olbrzymią, majestatyczną lokomotywę pędzącą przez pola. Wyrzucała z siebie kłęby dymu. Zapragnąłem nią być i stałem się nią. Krzyknąłem: Ludzie wsiadać, nie ma czasu gnić w tej dziurze, jedziemy! Poderwałem się z łóżka, widziałem twarz narzeczonej zmiażdżonej mocą sd na fotelu. Pan R swymi niewidzącymi oczami spojrzał w moje i jakby telepatycznie wyczuł, że należy podnieść moją ukochaną i przytwierdzić rękoma do moich pleców. To trwało ułamki sekund, a może wieki... Ruszyliśmy wszyscy 4 po mieszkaniu, nagle poczułem się stłamszony. Widziałem niebo, pola, miasta, widziałem swój pokój, ale zupełnie inny... Wypadliśmy na korytarz. Pan R intonował cały czas rytmicznie: salvia, salvia, salvia w rytm uderzeń kół pociągu, ja rozgrzany spocony z gorąca wyrzucałem metry sześcienne pary z pary z ust. Jechaliśmy nocą przez kanion otoczeni ciemnymi ścianami korytarza, wypadliśmy na klatkę, wtedy zaczęło do mnie docierać gdzie jestem i udało mi się nie zejść po schodach by wyjechać na dwór, ale zawróciłem już ogołocony z wizji. Padłem wycieńczony na łóżko jakbym dopiero co biegał, było mi gorąco. Pan R śmiał się do rozpuku i mówił, że naprawdę jechał przez las pociągiem (lasem były ściany korytarza), narzeczona dziękowała mi że wydarłem ją z dziwnego stanu rozpuszczania się na fotelu i zabrałem w podróż. Pan P nic nie mówił zamknięty w sobie prawdopodobnie jakąś wizją, której doświadczył przed wspólnym paleniem. Powiedział tylko że dzięki jeździe wyłączył mózg i nie wkręcał sobie dziwnych rzeczy- po prostu jechał. Fantastyczne grupowe doświadczenie=]

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

  • Replies 452
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Hahaha no ładnie :D

Dobrze, że nikt was nie widział bo mogłoby się skończyć wywózką na jakiś oddział zamknięty :D

Można zauważyć w Twoich Tripach kilka zgodności. Pociąg był w pierwszym TRIPIE i trzecim a na drugim TRIPIE paliłeś na jakimś polu.

W trzecim TRIPIE był już pociąg i pole. Niewiem..pomyśl nad tym troche może to coś oznacza.

Spoko Tripek...uśmiałem się hehe.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

ndnf widać, że w tym twoim 3 tripie powstała zbieżność trpów, taka forma wspólnych tripów i telepatycznej komunikacji jest dość częstym zjawiskiem w przypadku zbiorowych trip raportów.

To jest w sumie zajebiste ze można kogoś wciągnąć do swojego tripa i się z nim dzielić.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Jeśli ktoś chce palić rozrywkowo (tzn nie zamierza toczyć rozkmin nad czymś) to polecam połaczenie z mj.

Ja robię wtedy tak że najpierw pale mj do stanu kiedy jestem :zmiazdzony: 'zatukły' :zmiazdzony: potem dopiero jest czas na sally. Trip się wydłuża jak nigdy, czasem jest to nawet denerwujące że nie może przejść :D. Gdy zejdzie punkt kulminacyjny to jeszcze urywkami łapie jeszcze przez jakieś 1,5 h

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

  • 2 tygodnie później...

Dokladnie, tak juz troche offtopujemy, ale to prawda, ze bedac spalonym, to palac Salvie jej dzialanie sie rzeczywiscie wydluza. W ogole ciekawiej sie pozniej zastanawiac nad tripem, bo jednak po paleniu rozkminy potrafia byc calkiem inne.

Zdarzylo sie, ze jakies dziwne halucynacje/omamy wzrowkowe ( ale bardzo mocne ) mialem po jakiejs godzinie od spalnia Salvii ( jakies 45min po "powrocie" z podrozy ) , a w jej "swiecie" czulem sie jeszcze naprawde dlugo.

Jeśli ktoś chce palić rozrywkowo (tzn nie zamierza toczyć rozkmin nad czymś

Ja w ogole nie polecam tak palic. Keidys chcialem to robc czysto rozrywkowo i Salvia mnie za to srogo ukarala, naprawde mialem tak dosc tripu jak jeszce nigdy ( ale to wtedy kilka dni z rzedu palilem z takim nastawieniem ). Generalnie duzo, duzo zalezy od anszego nastawienia.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

  • 1 miesiąc temu...

WItam :)

Po dłuższej nie obecności wracam hehe. Miałem na głowie trochę spraw teraz i moją pierwszą uprawkę IN Door więc nie miałem czasu by palic SD ale teraz gdy uprawka sobie już sama radzi wszystko idzie w dobrym kierunku postanowiłem, że zapale w końcu Salvie.

Wtorek godzina 16.00

naszła mnie ochota na zapalenie Salvi a więc otwieram szafkę i wymuje sprzęcik....musze zobaczyć co mam jeszcze i ile?

Patrze i widzę, że mam tylko ekstrakt x60 około 2g i x5 około 1g buuuuu. No i suszu dośc sporo jeszcze.

Rozmyślałem przez chwile co zaplaić?

X5? Napewno da fajne przeżycie ale czy tego dziś potrzebuje? Może być za słaby do tego co chce doświadczyć....a czuję sie dziś super i humor dopisuje, czuję się na siłach więc może X60? ( Samo wypowiadanie tej nazwy powoduje gęsią skórkę u mnie ).

Przeleciała mi jakaś myśl przez głowę: zapal x60! A więc niech tak będzie...odpowiedziałem sobie na głos.

Uważam, że takie zabłąkane myśłi, które przelatują nam przez głowę przez ułamek sekundy są najabrdziej trafnymi, więc pójdę za radą pewnie jakiegoś mojego duchowego pomocnika :)

Na razie jest za wcześnie jeszcze. Poczekam spokojnie do 22 przynajmniej.

Posiedziałem trochę na kompie ale nie długo już. Zalogowałem się na trawka.org i zostawiłem kompa włączonego z muzyczką z winampa.

Położyłem się i zacząłem się relaksować, odprężać, wyrzucić zbędne mysli z głowy. Nie chcę żeby w czasie TRIPA jakieś głupie i bez sensowne myśli, które nazbierały się przez dzień zrobiły mi kogel mogel z mózgu:D choć pewnie i tak będzie jatka:D

Dochodziła 21.00.......byłem lekko zestresowany ale to normalne...zawsze tak mam przed tym ekstraktem. Ale z drugiej strony byłem cholernie już podniecony samą tą myślą, że za godzinę doznam POTęŻNEGO TRIPA :)

Godzina 21:45

Siadam sobie na dywanie...sprzęcik gotowy. Muzyczka w tle sobie leci, palą się kadzidełka. Zupełna ciemność tym razem, bez świeczek.

Pali się tylko jedna świeczka zaraz przy mnie, żebym widział gdzie co i jak nabić hehe. Ale po spaleniu odrazu ją gasze.

Sprzęcik:

Duże bongo 60cm

Zapalniczka żarowa

Stuff:

Susz 2 średniej wielkości liście

Ekstrakt x60 około 0,2g

Nabijam wszystko do Cybucha i rozpalam. Pali się ładnie hehe....jest równo 22:00.

Biorę potężną ilość dymu do płuc. Trzymam długo, patrze na świeczke a płomień robi się większy i wygina się raz w lewo raz w prawo...odrazu banan na twarzy ( będzie dobrze ). Wypuszczam dym...kołysze mną na wszytskie strony...poprostuje czuję ta MOC już...to tak jak odpalenie silników rakietowych w promie kosmicznym, wszytsko się trzęsie chuczy i czekamy na start.

Biore szybko drugi potężny buch i odkładam dalej bongo. Trzymam dym. Płomien świeczki tańczy sobie, po chwili zaczyna się robić coraz większy....rozświrtla pokój, dostrzegam ściany coraz wyraźniej a na nich jakieś malowidła, ożywają, ruszają się i falują.....wypuszczam dym wprost na płomień świeczki...dym obkręcił się dookoła płomienia i go zgasił. Nastała całkowita ciemność.

Czuje duże ciśnienie na glowie....słyszę jakieś odgłosy...szelesty jakby. Nagle pokój się rozświetla. Świeczka się zapaliła.

Ale czy to mi się wydaje tylko? Nie mam pojęcia. Siedze i nie mogę się poruszyć. Znowu malowidła na ścianach...ruszają się. Widzę ludzi...biegną. Słyszę okrzyki jakieś....czuję jakby byli tóż obok. NAgle głośny TRZASK! i ktoś wbiega mi do pokoju....prawie zrobiłem pod siebie hehe.

Był to jakiś mężczyzna z włócznią...cały nagi, brudny, miał tylko jakąś przepaske na kroczu :D rozglądał sie po pokoju. Był dosłownie 2m odemnie. Mnie aż wygieło do tyłu ze strachu i zdziwienia.

Nagle pobiegł dalej i wbiegł w ściane...tak poprostu wbiegl w ścianę i znikł.

Już nie było mojej ściany...widziałem roślinność...dżunglę. Wstałem z niedowierzaniem w oczach. Tak wiem, przeżywałem to wiele razy juz...ale za każdym razem nie da się tego pojąć i człowiek nie wierzy w to co widzi i jest zafascynowany tym co się dzieje.

Rozglądam się na boki i widzę boczne ściany pokoju, meble itd. a na wprost dżunglę. Zastanawiam się czy tam wejśc....bałem się. Ale ciekawośc wzieła górę...zrobiłem może dwa kroki do przodu i dżungla sama ruszyła w moją stronę i ogarnęła mnie z każdej strony.

Obróciłem się ale wszędzie tylko rośliny. zacząłem zdenerwowany iśc przed siebie. Nie było zbyt ciemno....musiało być chyba poźne popołudnie. Spoglądając do góry dostrzegałem prześwity światła lekko pomarańczowego. Po chwili coś przebiegło zaraz obok mnie...zdębiałem. Usłyszałem warrrczenie. Nie czekałem nawet chwili dłużej...odrazu w nogi. Nigdy tak szybko chyba nie biegłem jeszcze...nagle poczułem, że się unosze w powietrzu :) fioletowe nici rozpętały się dookoła mnie i stworzyło pomost.....zwierzęta latały bez skrzydeł...drzewa rosły w drugą stronę....nie wiedziałem gdzie jestem i co się dzieje? Wszystko zielone.....widziałem czarne plamki, które wyglądały jak domy bez dachów a z nich zaczęły wyrastać olbrzymie ganje. Ogromne. upadłem na trawę. A dookoła mnie rosły ogromne jak sekwoje Krzaczki Marihuany. Albo to ja byłem taki mały. Choć zdźbła trawy były normalnej wielkości...chyba.

Zapach Ganji unosił się w powietrzu...czułem się rewelacyjnie. Z jednej łodygi wypływała żywica i płynęła strumieniem w dół zbocza. Ogromny wodospad żywiczny....szum żywicy jak wody. Spojrzałem w dół a tam było ogromne jezioro żywicy :) I aż po horyzont rosły ogromne drzewa Marihuany. Tak drzewa...bo krzaczki to nie były napewno. Nie wiedziałem co mam robić? :D

Zacząłem z niższych gałęzi zrywać ogromne topy....ręce mi śię strasznie kleiły...nie mogłem oderwac topów od dłoni.

Byłem w raju:) nagle zacząl padać deszcz...zielony deszcz. Smakował jak zioło :D otworzyłem usta i spijałem ile mogłem...całkowicie odleciałem...zapomniałem że to TRIP...porwało mnie bez reszty.

Upadłem na ziemię....drzewa lekko pochyliły się nademną jakby chciały sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku:)

Zauważyłem spadający liści...lekko unosił się na wietrze, był coraz bliżej i bliżej. Nie mogłem się poruszyć.....liść spadł mi na twarz. Poczułem odprężenie hehe kurde czy ujarałem się nie rzeczywistym ziołem podczas TRIPU na SAlvi?:D:D

Poczułem, że się przemieszczam i ciagle czułem czyjąś obecność obok mnie. Nagle ujrzałem przed sobą filoetową ścianę lub coś podobnego. Wyginała się raz w moją stronę raz w przeciwna wydając przy tym charakterystyczne dźwięki jakby : Ouuułyyy Ouułyyy :D Nagle to coś zaczęlo się zbliżać do mnie....wyciągnąlem ręce, które wtopiły się to coś. Poczułem szarpnięcie i byłem już w tym czymś. Widziałem tyllko kolor fioletowy...ciemny fiolet i nic więcej i odczuwałem ciepło. Zacząłem dostrzegać jakieś małe świetliste coś, latało dookoła mnie i piszczało.

Starałem się to odgonić ale jak tylko machnąłem ręka w jedną zgraje tego czegoś...pojawiało się tego dwa razy więcej. Przyjrzałem się temu bardziej i dostrzegłem, że to są galaktyki!!!! Miliony galaktyk, układów słonecznych. Byłem w szoku. Poczułem się przeogromnie olbrzymi...nie da sie opisać tego uczucia. Czułem, że jestem przepotężny i jednym dmuchnięciem moge zniszczyc tysiące galaktyk.

Gdzieś w oddali ujrzałem jasne światło....raziło po oczach. Usłyszałem piiiiisk i coś uderzyło mnie w czoło.....wyjąkałem tylko Aaahhh! Czułem, że się kręcę jak w pralce....zrobiło mi się nie dobrze.

Zwymiotowałem. Na tym TRIP sie skonczył. Zacząłem powoli odczuwać podłoże twarde, coś mnie uwierało w plecy. Po chwili doszło do mnie, że jestem jakiś poskręcany:D byłem w rogu pokoju z głową do dołu :D to jakbyście chceli zrobić przewrót w przód ale napotkali ściane i w połowie przewrotu utknęli na niej hehe. docząłgałem się do drzwi po ciemku.

Trochę to trwało. Ale w koncu sie udało i zapaliłem światło. Stół przewrócony, świeczka zmiażdzona i wprasowana w dywan :D książki z półki porozrzucane po całym pokoju...monitor wisiał z biurka na kablu. Totalny rozpizdziel....co ja tu nawyrabiałem i o dziwo nie zwymiotowałem...musiała to być halucynacja.

Była 22:31 no ale TRIP skonczył się gdzieś 25 po 22 jakoś tak.

Dziś czuję sie nawet dobrze choć jeszcze lekko oszołomiony :)

TRIP reeewelacyjny....poprostu bajka :) Założe się, że moja uprawka wpłynęla na wizje lasów GANJI w TRIPIE. Cos pieknego :)

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

JapkoDre - zajebisty Trip, opisy jak zwykle warte czytania. Chętnie bym się kiedyś ustawił z tobą na SD, bo to niewątpliwie byłoby coś. Ale mam takie pytanie natury technicznej - ludzie często biegną w swoim tripie, ile tak naprawdę pokonują dystansu w rzeczywistości?

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

No różnie to z tym bieganiem jest :D ale nie jest to zbyt bezpieczne. Swego czasu wynosiłem wszystkie rzeczy z pokoju, które mogłyby mi zrobić krzywdę, dawałem dużo poduszek na podłoge i przy ścianach hehe.

Na wcześniejszej stronie bodajże masz mój TRIP na łonie natury i tam przeszedłem około 100m od miejsca gdzie zacząłem palić. Niekiedy wogóle człowiek nie rusza się z miejsca. To jest zależny od natężenia halucynacji i ich formy.

Niekiedy w TRIPIE biegnę przez lasy, pola jakieś i wydaje mi się, że przebiegłem dobry kilometr a w rzeczywistości leże na łóżku bez ruchu lub przechodze z pokoju do kuchni :)

Ja na ogół palę sam, wtedy mam 100% otwarty umysł na doznania, nie musze się martwić kimś bo jestem sam hehe.

Ale oczywiście jakiś przyjaciel zaufany jak najbardziej jest wskazany. ale oczywiście nie może przeszkadzać nam. śmiać się czy wkręcać jakiś głupot bo to tylko może zniszczyć TRIPA lub wprowadzić go na bardzo złe tory co może skończyć się dla nas dość źle. W sumie bardziej źle dla naszej psychiki.

Dobrze jak taka osoba wie co to Salvia i sama paliła i rozumie oco biega.

Co do tego palenia wspólnego hmmm może będzie okazja...czemu nie.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość marco86

Japko jak zwyukle wymiatesz hehe,

Co do interpretacji itd to co tu duzo gadac trip mówi sam za siebie, ale już sam poczatek był "niezły". Troche to przypominało w opisie historie jakie maja ludzie po bieluniu tzn ten poczatek kiedy to ludzie wuidza pomieszanne obiekty rzeczywiste z nałżonymi na nie postaciami ludzi i zwierzat takze dziwacznych, tyle że tam to raczej wystepuje stępienie emocji i człowiek nie dziwi sie że włąśnie obok niego przysiadł sie dwugłowy hipopoitam który mówi ludzkim głosem, a tu jak mówisz troche Cie to zaskoczyło;)

Nie raz zastanawiałem sie, czy to nie jest tak że konopie sobie o nas mysla: "ale z tych ludzi jelenie, my im dajemy tylko te kilka procent żywicy, a oni dla nas tyle robia pozwalajac nam życ zawsze i wszedzie, pakuja w to tyle kssy czasu, ryzykuja więzieniem itd a le i tak zapewniaja nam jak najlepsze warunki i jedyna zapłata jakiej oczekuja to te pare procent THC, prosze bardzo niech maja i tak trzeba kiedys umrzec, a breaderzy zapewniaja nam i tak przetrwanie gatunki a przeciez o to w świecie natury chodzi. Jestesmy najzaradniejszym gatunkiem rosliny na świecie, która najsprytniej potił owinac sobie homo sapiens wokół palca i w dodatku oni mysla ze to o ni nas wykorzystuja bucha-cha".

Sory za offtop, ale tak mi sie przypomnialo moze po Twoim tripie jakos to łatwiej bedzie innym zrozumiec, pozro.

I uwazaj na monitor...:)

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

No kurcze trip niesamowity. Po prostu, niesamowity. Chciałbym doświadczyć czegoś takiego, ale niestety sytuacja mi na to nie pozwala - nie mieszkam sam.. Czekamy na więcej.

Aha, zapomniałbym.. A rozważałeś kiedyś taką opcję żeby nagrać chociażby telefonem całego tripa? Znaczy się, umieścić tel czy kamerkę gdzieś w pokoju najlepiej w rogu żeby obiektyw ogarniał całe pomieszczenie i sfilmować co tak naprawdę robisz w tym czasie? Nie wiem czy może to jakoś wpłynąć na tripa, ale może warto spróbować, hm?

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+