Skocz do zawartości
thc-thc

grower

Tripy na Salvi Divinorum


ambicja

Recommended Posts

  • Replies 452
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Witam :)

Dzięki wszystkim tym którzy cierpliwie czekali. Pen drive znaleziony, jednak nie mialem go w domu hehe by u znajomego i naszczęście nie usunął TRIPA na Aya :)

A więc tak.

6 stycznia czyli dzień po ostatnim paleniu Salvi czułem się dość zmęczony psychicznie. Uśmieżałem ból dużymi dawkami MJ :) po 3 dniach palenia MJ i poukładania sobie wszystkiego w główce w końcu poczułem się sobą :)

Powiem wam, że miałem momenty że już nie wróce do stanu normalności jaką miałem wcześniej ale, pobycie z samym sobą przez te pare dni pomogło.

10 stycznia wszedłem na strych, otworzyłem skrzynkę, odwinąłem kilka ręczników i oczom moim ukazał się pojemnik próźniowy z AYA :)

Niemam pojęcia ile i jakich składników zawierała ta AYA ale z tego co znajomy mówił jest to wywar sporządzony przez jednego z szamanów, którego on zna osobiście i zapewnił mnie, że wszystkiego jest tam pod dostatkiem i podróż będzie konkretna :)

Wziąłem pojemnik do siebie do pokoju i położyłem go w ciemnym miejscu zapaliłem wieczorem koło niego świeczke i usiadłem i zacząłem medytacje. TRIP planowałem na 12 stycznia.

11 styczeń.

Od rana już zacząłem swoją dietę, składała się ona z ryżu i potartego do niego jabłka obranego ze skórki. Taki posiłek spożyłem 3 razy przz cały dzień i piłem dużo wody. Musze wam powiedzieć że nie odczuwałem głodu.

Wieczorem znowu świeczka i medytacja przy AYA.

12 styczeń WIELKI DZIEŃ

Zjadłem śniadanie..wiadomo co :)

Zadzwoniłem do znajomego, który ma doświadczenie z AYA i umówiłem się na spotkanie. Wolałem żeby przyjechał do mnie bo u siebie większość podróży odbywałem więc to miejsce będzie odpowiednie.

Po południu zjadłem ostatni posiłek niezbyt duży, tak żeby nie odczuwać głodu.

Sesje z AYA planowałem na godzine 22:22 Moją ulubioną liczbą jest liczba 22 i ogólnie w moim życiu liczba 2 lub też 22 ma duże znaczenie i towarzyszą mi od dłuższego czasu więc TRIPA 12 stycznia o godzinie 22:22 :)

O godzinie 18 przybył do mnie znajomy. PogADALIśmy trochę, przedstawił mi kilka wskazówek, pogadaliśmy o Salvi też :) jak się okazało ma też duże z nią doświadczenie.

O godzinie 20....przelałem AYA do garnuszka i zacząłem podgrzewać. Wywar ma się tak grzać około 2h ale nie gotować. Znajomy spoglądają na wywar powiedział że jest to mocna mieszanka...poznał to niby po kolorze, był bardzo ciemny prawie jak kawa. W kuchni unosił się dziwny zapach niezbyt przyjemny hehe.

O godzinie 22 wywar przelałem do kubka...wyszło gdzieś 250ml może troche więcej. Odstawiłem kubek aby się troszke schłodził wywar. Zacząłem medytacje.

Powiem wam, że czułem narastające emocje, lekkie poddenerwowanie, no nieda się tego całkowicie wytłumić ale z drugiej strony bardzo się cieszyłem że mogę spróbować AYA i to prosto z lasów amazoni :)

o godzinie 22:22 zacząłem pić wywar....co mogę powiedzieć hehe nie jest smaczny :) Smakuje jak...ciężko coś tu znaleść no jest ohydny poprostu, gorzkawy, cierpki blee ale jakoś to przełknąłem. Nie piłem nic bardziej ohydnego. Po wypiciu odrazu miałem odruch wymiotny ale go powstrzymałem.

Położyłem się...w tle leciała muzyka jakaś indiańska, szamańska, bębny, śpiewy....przyniósł ją znajomy.

Kazał mi się odprężyć i wsłuchać w muzyke..tylko JA i MUZYKA....on będzie ciągle obok, niemam się niczego obawiać.

Muzyka coraz bardziej dudniła w mojej głowie....czułem że odlatuje :)

Po jakiś 15-20 minutach zaczęło się.

Już nie słyszałem muzyki , nie musiałem jej słyszeć ona była we mnie, ona słuchała mnie. Stworzyliśmy jedność, całość, idealnie współgraliśmy...o BOże te myśli, były niesamowite, to całkowite zrozumienie. Poczułem że wiem wszytsko, moge odpowiedzieć na każde pytanie. Po chwili ujrzałem ogromnego tygrysa był zielony i miał 3 ogony, głośno warczał i rzucił się na mnie. Walczyłem z nim długo i zawzięcie w końcu upadłem z wyczerpania a tygrys rzucił mi się do gardła...poczułem że musze zwymiotować...nie dałem rady i puściłem pawia. Na szczęscie do miski którą trzymal znajomy...po chwili zwymiotowałem jeszcze raz i BUM widziałem miasto, całe świeciło, promieniało jakimś blaskiem. Spotkałem indian, rozumieliśmy się, mówiłem w ich języku. Pokazali mi dżungle w której nagle się znaleźliśmy a potem świątynie i też w ułamku sekundy już w niej byliśmy. Znowu ten tygrys, stał i patrzył na mnie...leżałem na jakimś ołtarzu...setki myśli bombardowało mój umysł. Lawina odczuć, widziałem rzeki które przepływały przez mój mózg, który był jakby filtrem i wyłapywał tylko te myśli z którymi chciał się zmierzyć ale było tego tyle, że nie mogłem sobie z tym poradzić. Krzyczałem i prosiłem żeby to się skończyło, nie dawałem rady. Znajomy mnie uspokajał, zmierz się z tym, to jest ta chwila, dasz rade, ty kreujesz to co widzisz. Naprawde wiedział co mówi, dobrze zna się na AYA :)

Myśli lekko zwolniły a ja mogłem zastanowić się nad nimi...było tu dużo intymnych spraw o który nie będę pisał ale są bardzo osobiste i naprawde po tej podróży czułem się dużo lepiej i mogłem im sprostać i załatwić kilka spraw bo w końcu to zrozumiałem :)

Potem bardzo dziwne myśłi zaczęły bombardować mój umysł: o czym myślą moi znajomi? jak widzą świat? ja mnie postrzegają? Jakie miewają sny? Takie bombardowanie moje umysłu pytaniami i staraniem się na to odpowiedzieć i zrozumieć to trwało do godziny 23.40 mniej więcej.

Potem nagle wszystko ustało i ujrzałem układ słoneczny ale nie był to nasz układ bo było tam 14 planet i 2 słońca, widziałem go dokładnie i długo i ta totalna cisza, przerażająca. Układ zaczął się oddalać a ja coraz bardziej widziałem sylwetke tygrysa, planety i słońca stanowiły jego plamy na sierści. Zaczął biec w moją stronę i znowu rzucił się na mnie ale po chwili odskoczył na bok i spojrzał groźnie zjego pleców wyrosły skrzydła i odleciał zostawiając za sobą świecący pył który połyskiwał tysiącami kolorów ( to było jak jakaś bajka, nie da się wyrazić odczuć ).

Potem nastąpiła seria różnych wizji, setek a może nawet tysięcy przeskakujący klatka po klatce, były to bardzo dziwne wizje miejsc, których wcześniej nie widziałem i ludzi oraz zwierząt. Nie było ani jednego momentu w którym mógłbym powiedzieć że to pamiętam lub że to widziałem kiedyś. TO było jakby wspomnienia kogoś innego. Piękne miejsca...pamiętam dużo zieleni i zwierząt ale zwierzęta miały niespotykane kolory...widziałem lwy które były niebiesko-pomarańczowe. Trawa była fioletowa ale też zielona :) No niesamowite. Poczułem się ja nie JA...czułem że stoję obok siebie i obserwuję toczącą się sytuację. Spostrzegłem całe swoje życie z widoku drugiej osoby....wszytskie moje wspomnienia powróciły i moje życie zaczęło mi przebiegać przewijane z bardzo dużą prędkością jak przewijanie filmu na podglądzie. Życie dobiegło końca...nastąpiła straszna nostalgia, żal, załamka, że nie zrobiłem tylu rzeczy jeszcze, że nie zrobiłem czegoś tam i jeszcze czegoś, że mogłem coś zrobić tak a nei inaczej i takie myśli zaczęly znowu spadać na mój umysł. Widziałem swój pogrzeb nawet :( Potem tygrys znowu się pojawił i powiedział, że wcale to nie musi tak wyglądać, tak będzie jeśli nic nie zmienisz. Byłem w szoku, czy ja naprawdę widziałem swoją przyszłośc?? Niesamowite. Po chwili myśłi ustały a ja poczułem się lżej :)

Około godziny 24.25 AYA uwolniła mnie ze swojego uścisku :) czułem się wyczerpany doszczętnie...znajomy pomógł mi usiaść na łóżku. Po około godzinie jakoś się pozbierałem i byłem w stanie rozmawiać już w miare normalnie.

TRIP ten calkowicie różni się od tego na Salvi może w opisie aż tak tego nie widać ale tak jest. jest dużo przemyśleń które trwają dłużej niż cały TRIP na salvi. Wizje na AYA nie zmieniają się tak gwałtownie jak na Salvi. Poprostu jakaś scena trwa naprawdę długo 15-20 min. w tym samym czasie na Salvi mamy 10-20 róznych scen hehe.

Jak mówiłem wcześniej od tego momentu nie czuje chęci palenia Salvi ale nie smuci mnie to :) Pewnie jeszcze zapale Salvie ale narazie musze odpocząć :)

TRIP na AYA dużo pozmieniał w moim życiu :) Napewno jeszcze kiedyś sprobuje. W tripie a AYA działo się jeszcze napewno sporo ale niestety nie zapamiętalem wszystkiego.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Aya, królowa psychodelików :)

Kurde że też nie mam takiego znajomego co ty masz ;D

Bynajmniej Aya daje do myślenia. I nie chodzi tutaj o przesłania, tak jak to nieraz salvia stara nam sie zaprezentować, ale o dogłębny sens. Pozdro Japko, dawałeś naprawde ciekawe trip raporty, nam pozostaje tylko kontynuować twoją stronkę ;b Chociaż nawet i Ja powoli zaczynam zmierzać w inną stronę, pozostawiając salvie jak i mj powoli za sobą. Pozdro chłopy ! :D

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Japko tak jak napisałeś - chyba po prostu nie da się tego wyrazić, i nie chodzi tu tylko o to że większości nie pamiętasz, albo były to zbyt osobiste sprawy.

Wierzę Ci że przeżyłeś coś niezykłego, ale przyznam że trudno mi się tu "wczuć". Na pewno jest to ciekawa sprawa, ja jednak choć SD słabo znam, a Ayi wcale, to nadal jakoś intuicyjnie pozostanę "czcicielem Salvi":).

Ale faktycznie ten opis jest jakiś inny, trudno to określić, ale trochę tak jakby ktoś inny się zalogował na Twoje konto;) Nie wiem czy to bardziej kwestia różnic między SD i Aya, czy po prostu naprawdę tak Cię to zmnieniło, że nawet w Twoim tekście to widać, ale najważniejsze że wszystko pozytywnie wspominasz i widzisz że zmnieniłeś się na lepsze. Pozdrawiam i jeszcze raz szacun za wszystkie Twoje osiągnięcia w dziedzinie psychonautyki:)

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Dokładnie tak jak napisał marco86, gdy przeczytalem tego tripa pomyslalem sobie kurde spodziewalem sie czegos innego, czy to wogule pisal japko ? jakos to dziwnie wyglada,az mi dziwnie bylo napisac komentarz :) Widac ze to calkiem cos innego niz SD mozna to poznc nawet po samym opisie. Ale widze ze podroz byla naprawde konkretna i chyba ci pokazala troche ciekawych rzeczy i dala kilka odpowiedzi :D

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Witam :)

Marco by rozwiać Twoje obawy....to Ja pisałem ten Trip Raport;)

AYA naprawdę we mnie zmieniła kilka aspektów.....robię rzeczy, których wcześniej nie robiłem lub robiłem dawno temu. Np. najbardziej mnie dziwi, że zacząłem rysować. Kiedyś jak byłem młodszy dużo rysowałem....komiksy, jakieś postacie z bajek, gier itd. lubiałem to ale jakoś to minęło i od dobrych 7lat już tego nie robiłem a tu proszę znowu rysuje hehe.

Ponoć inaczej się zachowuje trochę, zauważyli to znajomi i dziewczyna oczywiście ale nie wpływa to na gorsze relacje z nimi czy coś w tym względzie...nie nie. Nawet lepiej się dogadujemy hehe ;p

I dobra nowina dla was...czuję chęci palenia Salvi znowu :) Dziś się nastawiam na susz :) Wieczorkiem popale sobie troszkę.

Czekam na wasze Trip Raporty :)

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Witam :)

Marco by rozwiać Twoje obawy....to Ja pisałem ten Trip Raport;)

AYA naprawdę we mnie zmieniła kilka aspektów.....robię rzeczy, których wcześniej nie robiłem lub robiłem dawno temu. Np. najbardziej mnie dziwi, że zacząłem rysować. Kiedyś jak byłem młodszy dużo rysowałem....komiksy, jakieś postacie z bajek, gier itd. lubiałem to ale jakoś to minęło i od dobrych 7lat już tego nie robiłem a tu proszę znowu rysuje hehe.

Ponoć inaczej się zachowuje trochę, zauważyli to znajomi i dziewczyna oczywiście ale nie wpływa to na gorsze relacje z nimi czy coś w tym względzie...nie nie. Nawet lepiej się dogadujemy hehe ;p

I dobra nowina dla was...czuję chęci palenia Salvi znowu :) Dziś się nastawiam na susz :) Wieczorkiem popale sobie troszkę.

Czekam na wasze Trip Raporty :)

Pozdrawiam.

No hehe fajnie ale serio odczucie po AYA w raporcie nie bylo czuc tego czegos co opisywales po paleniu salvii. Mamy nadzieje ze czasy TRIPOW powroca. A i zmienia sie ilosc ludzi spozywajacych niedlugo SD dla wtajemniczonych Pozdro niedlugo dołaczymy do was :):peace:

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

  • 2 tygodnie później...

Też tak patrzę że nic tu sie nie dzieje, ale dzięki za pamięć mam tam troche tego x4, ale jakoś za mało zorganizowany jestem ostatnio i musze naprawić bonio

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

No Japko na razie to ciężko mi ciebie dogonić, miełem napisać że prędzej napiszę tripa o AYA, a tu nagle się okazało że mam jeszcze od zeszłego lata z 2-3g suszu, które zachomikowało się gdzieś po kontach XD

Susz leżał w ciemnym pomieszczeniu w hermetycznym woreczku ale bardzo pociemniał mam nadzieję, że nie stracił swojej mocy, bo jak się zrobi cieplej to pewnie go z testuje gdzieś w plenerku, trip pewnie nie będzie taką rewelacją jak te twoje w końcu to sam susz ale zawsze coś :D

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+