Skocz do zawartości
thc-thc

centrummarihuany

Tripy na Salvi Divinorum


ambicja

Recommended Posts

  • Replies 452
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Teraz czytam i dzieki Japko za ten ostatni post. Własnie ściagłem 2 buchy z bonga emjotu i wlasnie leci dobra muzyka tzn. Capleton. No i natchnelo mnie pare minut po tym nabilem to samo bonio salvią ale suszem, nie chcę wcale żeby mnie jakoś mocno klepło, chcę powiedzieć tylko Sally "Dzieńdobry Pani:)"

Palilem, tylko susz i to daaawno.. zaraz zobacze bo te ostatnie 3 razy mam zapisane "raporty" - 30 lipca. Ten ostatni najciekawszy i najmocniejszy wkleiłem tu ze 2-3 strony temu. Wzrokowe zmniany czy słuchowe to raczej słabo, ale w świadomosci mialem reseta - tzn wydawalo mi sie ze w pokoju jest kilka osob i ja z nimi rozmawiam, teka śmiechawa i nagle zaczalem sie zastanawiac ktorym z nich jestem az sie kapłem ze "tu jest tylko jedno cialo" i cos musze miec z tym cialem wspolnego, potem zszokowany stwierdzilem ze moje rece tez sa czescia tego ciala etc. A ekstrackt jeszcze nie odparowal

Nigdy nie palilem z bonga SD i chyba jeszcze nie palilem z zapalniczka zarowa i po mj ale i tak mysle ze bedzie bardzo lajtowo ale cos sie ponad sama mj jednakże wybije:) :zbakany:

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Witam.

A więc daje TRIPA z sylwestra w połączeniu z dużą ilością MJ ;p

Nadszedł długo oczekiwany dzionek - sylwester. Miałem iść na impreze o godzinie 21 do ziomka na domówke i tak też postanowiłem zrobić ale o godzinie 19 postanowiłem przysmażyć troche MJ a miałem dobry stuff bo White Widow :) a więc skręciłem porządnego lolka, usiadłem w fotelu, zapuściłem mzyczke i uraczyłem się skręcikiem hehe po chwili już go nie było a ja byłem solidnie upalony i wtedy sam neiwiem skąd ale przyszedł mi do głowy pomysł zapalenia Salvi...ja już sam niewiem ale chyba ktoś mi narzuca te myśli kiedy ja mam palić Salvie bo biorą się nagle i niewiadomo skąd hehe.

No to ok - mówie sobie.

Wyciągam moje nie zawodne bongo i cały osprzęt. Patrze jeszcze na zegarek..jest godzina 19.26...no więc troche czasu jest. Zadzowniłem do ziomka jeszcze że będę palił Salvie jeszcze i żeby nie wydzwaniał...poprostu spale i potem przyjde. Oczywiście usłyszałem: znowu palisz to gó**o?! to cie zabije kiedyś! Ty masz swój świat juz, jesteś nieobecny coraz częściej itd itp ;p pożegnałem się miło i zabrałem się za degustacje :)

Sprzęt:

Bongo 45cm

Zapalniczka żarowa ( można powiedzieć że prawie palnik :) )

Stuff:

Salvia susz około 0,5g

Salvia ekstrakt x35

Nabiłem ładnie do cybucha...powiedziałem kilka słów przed paleniem które mówie od niedawna a mianowicie: Duchu Salvi Przeprowadź mnie bezpiecznie przez tą Podróż :)

Niewiem ale jakoś mi te słowa pomagają i uspokajają. Powiem wam, że pomimo tylu paleń a neiwiem ile już ich było nadal przed spaleniem ekstraktu odczuwam lekki strach i duży respekt.

Zaczynam!

Przypalam zapalniczką roślinkę i słyszę jak się pali tssssssssssss, w powietrzu unosi się ten zapach, dla jednych straszny...ale mi się podoba :)

Ściągam bucha wypełniając całe bongo gęstym aż lekko żółtym dymem....wciągam średnią chumrke..trzymam około 20-30sekund....czuje pot na dłoniach...więc wypuszczam dym i biore kolejnego maszka ;p

Gdy w bongu już jest mnóstwo dymu...mój palec wskazujący opuszcza sprzęgiełko i BUM cała zawrtość bonga i roślinki wlatuje śmiało do moich płuc!

:) Ledwo powstrzymuje się od kaszlu....odkładam bongo..wstaje chwiejnym krokiem i kłade się na łóżko..kłade się na plecach...wypuszcam dym i się zaczęło.

Poczułem jak moje ciało drży jak galareta, coraz bardziej, wszytsko się trzęsło...po chwili zaczynało ustawać i znowu coraz mocniej...i znowu po chwili ustawało aż do całkowitej normalności.

Nie otwierałem oczu....czekałem....po chwili znowu się zaczęło ale lekkko I nagle przełom!! BUM!!!

Moje ciało się rozpłyneło jak kostka margaryny na rozgrzanej patelni. SZOK TOTALNY!!! chciałem się czegoś złapać ale nie było już czasu...dosłownie się rozpłynąłem...wtopiłem w łóżko. Spokó spokój zachowaj ten cholerny spokój!!! ciągle to powtarzałem ale nie mogłem za dużo się działo.

Otworzyłem oczy....kurde w sumie to było jedno oko chyba które płyneło w łóżku do jego krawędzi...mogłem tylko obserwować. dopłynałem do krawędzi i spadłem na podłoge. Cięzko jest to opisać...uwierzcie no ale musicie wytężyć umysły i jakoś sobie to przedstawić.

Reszta mojego ciała skapywała z łożka na podłoge. W końcu się podniosłem z podłogi....obróciłem się a łóżko całe drżało, podskakiwało.

Popatrzyłem na ściane na której miałem przyklejoną taką tapete w kostki a pomiędzy nimi były białe linie.....zaczęło się to wszystko ruszac i mnie pochłaniać zbliżałem się do tego coraz bardziej. To juz nie była tapeta to były ogroooomne budynki a te linie to drogi po których poruszały się pojazdy....potem ujrzałem ludzi..mnóstwo ludzi. Znalazłem się tam...ludzie przechodzili obok mnie i dziwnie się mi przyglądali. To nie byli zwykli ludzie...mieli coś w spojrzeniu swim...tego się nie da opisać ale gdy popatrzyli na mnie czułem że już wiedzą o mnie wszystko. Te spojrzenia.

Bystre, inteligenti byli niespotykanie. Ciężko to opisać ale ja to wiedziałem czułem to.

Podeszła do mnie jedna osoba...był to mezczyzna sredniego wzrostu, byl ubrany na szaro, mial czarne wlosy...ciezko mi powiedziec ile miał lat. Nie byłem w stanie wogole powiedziec ile lat moze miec kazda inna osba ktora tam przechodzila obok mnie...dziwne to bylo.

Podszedl do mnie i zapytal czy sie zgubilem?

Odpowiedziałem ze nie.

Usmiechnał sie i powiedzial: Nie jestes stad..odrazu to widac, milo ze nas odwiedzasz. Wpadnij jeszcze, pokaze ci cos.

Zapytalem: dlaczego NAS? kim jestescie? gdzie jestem?

Odpowiedzial: przeciez sie nie zgubiles :) do zobaczenia.

I sobie poszedl.....zobaczyłem ze moje dlonie wykonuja jakies gesty pomimo mojej woli! Byly one dziwne ale bardzo plynne i fajnie to wygladala. Dlonie poruszaly sie coraz szybciej i szybciej. Dostzregalem jak ciagnie sie za nimi łuna, pojawija sie jakies kolory, rózne coraz wiecej, mnóstwo kolorów. Zaczałem widziec obrazy, pojawiały mi się przed oczami i znikały: SMOK, DOM, OGIEŃ, KREW, KAMIEŃ...było och tam jeszcze troche ale ciężko mi bylo zapamiętać bo pojawiały się nagle i na ułamek sekundy i an dodatek ciągle słyszałem straszny szum...bardzo głośńy. Obróciłem się w lewo i zobaczyłe ogormny wodospad.... ale nie leciała z niego woda..ale piasek...czerwony piasek.

Zaczęło mnie to przyciągąc do siebie, zacząłem się dusic. Nagle znaalazłem się w jakimś pomieszczeniu za szkłem...w tym samym czasie byłem gdzieś indziej i trzymałem w ręku małą klepsydre i gdy piasek się przesypał, obracałem ją i na nowo zaczynał się cykl. Drugie JA było w klepsydrze i przesypywałem się razem z tym piaskiem. Czułem go wszędzie, dusiłem się.

Byłem piaskiem, który się tam tak przesypuje bez końca, raz w tą raz w drugą strone...wydawało mi się że trwa to całą wieczność...bez końca, straciłem całkowicie poczucie czasu. Nagle uświadomiłem sobie, że leże w pokoju na dywanie...co było dla mnie całkowitym zaskoczeniem hehe.

Lekko sie podniosłem i usiadłem pod ścianą. Spojrzałem na zegarek - była 19.43 hehe dość długa podróż :)

Czym się różniła od podróży bez wspomagania MJ?

Otóż w czasie TRIPA wszystko było takie mgliste lekko, nie wyraźne, nie umiałem skupic uwagi na jednej rzeczy co chwile pojawiały się inne które mnie rozpraszały, trip nie miał końca, zdawało mi się że trwa miesiąc.

Posiedziałem do 20.30 i poszedłem na impreze :)

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Siadło, ale nic tam się specjalnie nie działo - głównie rozkminy. Niektóre wnioski dość dziwne np. że Sd to "cięzki przeciwnik", ale uczciwy tylko wymaga dużo czasu i pracy i wiele takich dziwnych. Na początku niezbyt mi sie podobało bo taki dośc gwałtowny przeskok z MJ chiloudu zmnieszanego z radosnym podnieceniem oczekiwania na dawno nie widzianą przyjaciółkę, do "chłodnej szarości". Po tym jednym buchu i paru minutach żucia (zapodałem kilka liści na spontonie;) tak się zrobiło "listopadowo". Taka szaro-zimno-mglista atmosfera, ale potem sobie włączyłem rege i zaczęło się robić pozytywniej, choć oczywiscie nie tak jak po mj. No albo rozkminy typu że w salviowym świecie to mi jest troche nudno bo w "tamtym", czyli "normalnym" to spędziłem dopiero te xx lat życia a w salviowym to juz tak tkwię jakby z kilk-kilkanaście tysięcy lat. No takie klimaty jakbym był w jakiejś "niędzywymiarowej poczekalni", coś jakbym czekał w nocy na przesiadkę na pociąg do innego wymiaru, w jakimś ponurym dworcu., ale zacząłem sie w tym odnajdywać i nawet potem przyjemnie dośc było, poza tym smakiem - kulke z lisci wyciagłem, ale gorycz nie ustępowała. W sumie to nie wiem czy to było gorzkie, tylko takie "skręcające fizycznie" (tak jak po łyku gorzkiej mocnej zimnej herbaty z dna przy fusach, albo po wódce bez zapitki, tyle że te skręcanie nie trwało pare sekund a całe minuty). Różne wnioski wyciągłem, ale dla Was nie będą ciekawe, zamierzam oczywiście dalej "pracować" z SD, ale wiem że zucie to nie dla mnie i bongo sobie na razie odpuszcze, wrócę do mojej szklanej fajki "tylko do Salvi". No i moja tanie zapalniczka żarowa jest do

Japko teraz przeczutałem Twój trip:) Też będę się zwracał do ducha Salvi przed paleniem, bo zamierzam tak ze 2x w tyg popalac suszu teraz, a za tydzien czy 2 ten extract 4x.

Mam nadzieję, czy raczej pewność że w swoim czasie dotrę tak daleko jak Ty, ale nigdzie mi się nie śpieszy:)

Co do mj to podobne byly 2 rzeczy - trrwało to dłuzej, oraz jest było mniej wyraźne trudniej se skupic, no i to szarośc taka atmosferta poczekalniowa:) Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Fajna podroz Japko,ale widze ze lepiej ci idzie bez tak duzej ilosci MJ, chociaz to nawet zrozumiale po spaleniu ziolka ciezej jest pozbierac mysli, a podczas tripu na SD ciezko jest je pozbierac nawet bez ziolka :)

Widze marco86 rosnie nam nowy podroznik :D bardzo dobrze moze niedlugo bedziemy mieli wiecej tych niesamowitych opowiesci.

Ja czekam na ladna pogode zebym mogl wyjsc w plener i zapalic SD bo w domu sie zbytnio boje i mam dyskomfort, bede teraz palil pierwszy raz z bonga, juz po lufce mialem dosc mocne objawy, a po boniu moze bede mial jakiegos pierwszego tripa :)

Ok Japko czekamy na twoja nastepna podroz bo bardzo lubie to czytac i starac sie wyobrazac co ty musisz przezywac i za kazdym razem sie smuce gdy dochodze do konca twoich opisow :D

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Fajna podroz Japko,ale widze ze lepiej ci idzie bez tak duzej ilosci MJ, chociaz to nawet zrozumiale po spaleniu ziolka ciezej jest pozbierac mysli, a podczas tripu na SD ciezko jest je pozbierac nawet bez ziolka :)

Widze marco86 rosnie nam nowy podroznik :D bardzo dobrze moze niedlugo bedziemy mieli wiecej tych niesamowitych opowiesci.

Ja czekam na ladna pogode zebym mogl wyjsc w plener i zapalic SD bo w domu sie zbytnio boje i mam dyskomfort, bede teraz palil pierwszy raz z bonga, juz po lufce mialem dosc mocne objawy, a po boniu moze bede mial jakiegos pierwszego tripa :)

Ok Japko czekamy na twoja nastepna podroz bo bardzo lubie to czytac i starac sie wyobrazac co ty musisz przezywac i za kazdym razem sie smuce gdy dochodze do konca twoich opisow :D

Ja to samo. Wszystko tak zajebiscie sie czyta jak bajke :) Podoba mi sie. Chlopaki dawac cos nowego. Poczytam :) Pozdro

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Dokładnie świetnie się czyta te trip raporty, można z nich także wiele wynieść. Sam żałuje, że nie mam obecnie kontaktu z SD i na razie w okolicy wydaje się nie do zdobycia, a stare tripy już coraz słabiej się pamięta ;/

JapkoDre czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały z cyklu wyprawy w szałwia przestrzeń, a także na ten z Ayą to penie będzie coś. Mam znajomą która także miała przygodę z Ayą i opowiedział mi, że jest to coś niesamowitego, odblokowuje wiele blokad jakie się napatoczyły przez życie.

btw. gdybym sam nie miał za sobą kilkunastu sesji z sali sam bym nie uwierzył, że takie możliwości ma ta roślina, a jednak ma :)

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Witam Wszystkich serdecznie :)

TRIP z AYA dodam jako ostatni ( niesamowite przeżycie, zmieniło we mnie dośc sporo :) ) po spożyciu AYA nie paliłem ani razu Salvi jak na razie...niewiem czemu. Nie czuje potrzeby narazie palenia Szałwi.

Dziś dodam moją niesamowitą przygode po spaleniu suszu wraz z ekstraktem x10. TRIP był tak piękny, że do teraz jak go wspominam mam ciarki :)

02.01.2010rok godzina 21.00

Siedzę sam w domku i naszła mnie ochota na zapalenie Salvi, odpada x60 bo na taki HARDCORE dziś nie jestem gotów, miałem jeszcze x10 na jeden raz i chiałem go dziś wykorzystać.

Siadam w wygodnym fotelu biore do ręki duże bongo i zaczynam rytuał :)

Sprzęt:

Duuże bongo około 80cm ( lodowe ) :)

Zapalniczka żarowa

Stuff:

Susz Salvi Divinorum 2 liście

Ekstrakt x10

Upchałem zmielone 2 większe liście w cybuchu. W bongu ładnie spoczywały kostki lodu, które miały za zadanie schłodzić dymek ;p

Zaczynam. Przypalam susz. pięknie skwierczy, jak kiełbaski na grillu w ciepły letni wieczór nad jeziorkiem :)

Biore pierwszego bucha....trzymam dym około 5 sekund i wypuszczam. kolejny buch....10 sekund i wypuszczam.....kolejny buch 15 sekund i wypuszczam.....w tym momencie spociłem się dość mocno...nie realne krople potu spływały mi po czole wycieram je ale ręka jest sucha....kolejny buuuuuuuuch....trzymany do "końca" :D

Trzymam dym w płucach....wypuszczam..jednocześnie tracąc kontakt z rzeczywistością...uwielbiam to przejście :)

Nagle stoje przy bankomacie....tak to był bankomat ale był troszke inny od naszych znanych bankomatów. Był to bankomat znajdujący się moim mieście, cały TRIP odbył się moim mieście i okolicach :) nie przeniosło mnie do żadnych krain czy też zakątków wszechświata czy mojego umysłu ale wszystko odbyło się na miejscu hehe. Dookoła stali ludzie..w sumie może z 6 osób hehe...zapytałem grzecznie czy chchą skorzystać z niego? Odpowiedział jakiś mężczyzna, że czekają na mnie aż to zrobie. Zapytałem co zrobie?

Nic nie odpowiedział. Wyciągnąłem z kieszeni telefon...wtedy moja dziewczyna , która tez tam stała powiedziała do mnie:

Nie rób tego, oni nie mogą wiedzieć, że posiadasz takie moce.

odpowiedziałem, że oni już to wiedzą.

Wystukałem w telefonie *32 i zadzwoniłem hehe po chwili z mojego ciała uszła ogromna energia ( jak ktoś oglądał dragon ball to wie oco kaman ).

Ludzie polecieli na bok, tumany kurzu, jakies papierki latały, poczułem ogromną MOC!!! niesłychaną!!! Byłem niezniszzalny!!!

Wciągnął mnie ten bankomat i pojawiłem się w innej części miasta.

Pierwsze co zrobiłem to kucnąłem i wyciągnąłem kostkę brukową z chodnika...dla mnie było to banalnie proste. Ludzie chodzili gdzieś w swoje strony, niektórzy zwracali uwage a niektórzy olewali sytuacje.

Trzymałem tą kostkę brukową w ręce. może ważyła z 4-5kg wymiary około 20x10cm kolor szary. W oddali około 2km odemne zauważyłem wieże ciepłowniczą. Jest taaka w moim mieście a w sumie była bo od około 8miechów już jej niema ale btw. w tym TRIPIE była nadal. Ma około 70 wysokości. Wziąłem zamach i rzuciłem w nią tą kostką :) Widziałem jak kostka leci i leci i leci i jest coraz mniejsza...niesamoite. Ludzie patrzyli z niedowierzaniem :)

Miałem wyostrzone zmysły bo usłyszałem jak kosta uderza w wieże hehe STUK! i zaczęła spadać zachaczając o jej części metalowe PUK! STUK! PING! hehe

POtem przykucnąłem i tu stało się coś tak cholernie pięknego i niemożliwego że aż mi zapiera dech w piersi jak to teraz pisze :) Odbiłem się od ziemi z ogromną siła i wzbiłem się w powietrze....w tym momencie stało się też coś dziwnego bo jakby na chwile odzyskałem świadomość i pojawiłem się w pokoju, znaczy się widziałem że w nim jestem, nie otwierałem oczu :) i poczułem euforie nie do opisania, ciarki na całym ciele, serce waliło jak oszalałem, włosy na głowie mi się jeżyły!! I te ciarki na cały ciele i głowie!! :) Ledwo łapałem powietrze z podniecenia!!

No wyobraźie sobie: stoicie na chodniku, kucacie i wylatujecie w powietrze z ogromną siła i szybkością wzbijacie się coraz wyżej i wyżej i lecicie!!! Tego nie da się pojąć i opisać żadnymi słowami. To co się czuje wtedy jest niesamowite i po za nasze rozumienie! TRIP był ultra realny :)

Tak więc wzbijałem się wyżej i wyżej. poczułem łzy napływające mi do oczu. Leciałem w strone tej wieży i już po chwili byłem na jej szczycie.

Podeszłem do barierki i spojrzałem w dół hehe było dośc wysoko i wtedy naszła mnie myśl dość dziwna bo przecież przed chwilą rzuciłem na kilka kilometrów kostką brukową i leciałem w powoetrzu no ale myśl nadeszła i niemogłem nic na to poradzić. Otóż naszla mnie myśl: i co ja teraz zrobie? jak ja stąd zejde? Cholernie tu wysoko!

Hehe po chwili powiedziałem sobie przecież mam moce, moge wszytsko, to ja tu rządze. I wrócił humor :) :) zaśmiałem się głośno. Wszedłem na barierke, obróciłem się plecami do tej 70metrowej przepaśći, rozłożyłem ręce na bok ( nie pytajcie o Adrealine jaką wtedy odczuwałem bo tego się nie da pojąć ). Ten TRIP cały czas łączył mnie z rzeczywistością bo tą adrealine czułem aż tutaj w naszym świecie, poczułem aż coś w kroczu hehe ale nie posikałem się ;p

Po chwili lekko odchyliłem się do tyłu i leciałem w dół ( w głowie usłyszałem: możesz wszystko!!! )

Zrobiłem obrót w tył, spadłem na nogi. chodnik popękał. odbiłem się i pooooleciałem w chmury, potem z ogromną prędkośćią leciałem ku ziemi i przebiłem się przez metalowy znak drogowy, taki duży z nazwami miast i znowu poczułem mega euforie i ciarki które wstrząsnęły moim ciałem. omal nie otworzyłem oczu..nie chciałem ich otwierać.

Stanąłem na dachu budynku i obserwowałem miasto :) czułem się jak super bohater. Nagle nadleciał jakiś człowiek! Powiedział: to moje misato!! I mnie zaatakował, rzucił mną a ja wbiłem się w budynek stojący o dobre 100m dalej.

Wiem, żę to brzmi niesamowicie i jak jakieś sci-fiction czy bajka ale kurde ja to przeżyłem naprawdę :)

zacząłem strzelać z rąk kulami energi, ogromne ich ilości wyleciały z moich dłoni, budynek rozleciał się na kawałki, ogromna eksplozja!! Zacząłem się drżeć na tym fotelu w domu!! Niemogłem tego pojąć!! Uwierzcie że ledwo dawałem rade sobie z tymi emocjami!! Pikawa tak trzaskała że bałem się o zawał!!

Ów przeciwnik , podnosił się z pod gruzów...wtedy zgromadziłem ogromną energię że ledwo dawałem ją utrzymać ( Dragon Ball jak się patrzy :D ) i wystrzeliłem w niego. Dostał!!! Krzyknął!!! Rozległ się OGROMNY HUK!!! BUUUUM!!!! poczułem fale gorąca, wzbiłem się w powietrze, z góry widziałem jak miasto ogarnia ogromna fala płomieni...chyba przesadziłem. Nagle fala uderzeniowa jakby zassała się sama w sobie, powstała czarna plamka, dookoła niej gromadziły się błyskawice, wszytsko zaczeło się trząść, pociemniało niebo, i BUM!!! Tak ogromnej eksplozji to ja w życiu nie widziałem nigdzie. Wzbiłem się strzasznie wysoko, płomienie mnie doganiały. Na tym fotelu to ja przeżywałem katusze niesamowite!!! Nie wytrzymałem i otworzyłem oczy, wydobywając z siebie przeraźliwy krzyk: AAAAAAAAAA!!!!!!! ujrzałem płomienie jak uderzają we mnie...odchyliłem się tak mocno do tyłu że fotel się przewrócił a ja razem z nim. Wstałem, wszystko zamazane, falowało, ja kompletna dezorientacja, szok totalny, przewracam się po tym pokoju, staram się złapać czegoś, błednik szalał jakby miał ADHD :) położyłem się na łóżu i głośno oddychałem, byłem tak spocony że wszytsko musiałem z siebie ściągnąć bo było kompletnie przemoczone. Mamrotałem coś do siebie na przemian ze śmianiem się..poprostu nie spodziewałem się czegoś takiego. Był to mój najemocjonalniejszy TRIP jaki miałem :) nie jestem w stanie go zapomnieć do teraz...niesamowity i niepowtarzalny.

I taka mała ciekawostka....mam takie przyzwyczajenie że codziennie wieczorem się waże, dzien przed TRIPEM ważyłem 77kg...odżywiałem się jak zwykle i na ogół trzymam wage...po TRIPIE ważyłem 75kg hehe. 2kg stracić w kilka minut hehe myślę że to dobry wynik :)

Pozdrawiam i życze owocnych Podróży :)

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Zajebiste kurde :) A co do tych ludzi tak sobie mysle ze wiedza w TRIPACH skad ejstes itp itd moze w tym samym czasie spotykasz sie z ludzmi ktorzy akurat tez maja TRIP (?) ciekawe sa te rzeczy i ze mozna w głąb siebie az tak wejsc i takie rzeczy robic... Ja czekam na nastepnego TRIPA :D Pozdrawiam

TechniK.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Witam Cie technik.

No fajne spostrzeżenie ale mi się wydaje, że to wszytsko działo się w równoległym wymiarze. Kilka miesięcy wcześniej niż teraźniejsza data. Zapomniałem dodać że było ciepło i zielono. więc raczej lato. Również mogła to być tylko i wyłącznie projekcja wytworzona przez mój umysł. Ciało zostaje w pokoju a dusza zostaje wyrzucona gdzieś do innego wymiaru. No naprawdę ciężko jest określić co tak naprawdę się dzieje z nami.

Jeśli jutro znajde troche czasu to wrzuce kolejny TRIP.

Czekam również na wasze. Żałuję strasznie że niemam sadzonki :( z chęcią pożułbym liście.

Tak jak opisywał jeden gościu, już zapomniałem jak się nazywał. Że żujemy 20 liści chyba przez 30min w zupełnie ciemnym pokoju i musi być zupełnie cicho, potem to wypluwamy i czekamny na efekty leżąc sobie spokojnie z zamkniętymi oczami i wpatrujemy się w ciemność pod powiekami i po 3-4min zaczyna się coś dziać. Widzimy małe aneby, coraz więcej i w różnych kolorach, potem już rozwija się konkretny TRIP hehe 45min halucynacji no myślę że mógłbym coś konkretnego z tego wynieść a TRIP raport miałby chyba 2 strony hehe.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+