Skocz do zawartości
thc-thc

grower

Tripy na Salvi Divinorum


ambicja

Recommended Posts

JD: czy sie juz przyzwyczailes do tych - nie ma co ukrywac, chyba przerazajacych rzeczy czasami, tzn jak to jest u Ciebie z uczuciem strachu, czy sie jakos uodporniles, zobojetniales tak jak np lekarze na kontakt ze śmiercią... No bo sam piszesz czesto ze czasem tracisz poczucie ze to trip i wtedy autosugestia "to tylko dzialanie salvinorinu, naprawdę siedze sam w swoim fotelu, za pare minut to sie skonczy" nie zawsze cos da, zreszta wtedy pewnie nawet Ci to do głowy nie przychodzi. Chociaz jesli chodzi o mnie to ja właśnie po sd nie odczuwalem zadnego strachu, no ale mialem tylko zaburzenia percepcji i złudzenia a nie realistyczne tripy ze śmiercia, duchami itp w roli głównej. A co do tego telefonu do ziomka to chyba to o co Cie wtedy pytalem, czy otoczenie daje Ci do zrozumienia że SD cie zmnienia - chyba jednak sie potwierdilo;)

No ale w sumie dobrze zrobiles ze zadzwoniles bo przeciez bardzo prawdopodobne bylo ze mogl byc i wyjsc a Ty sam zamknales drzwi i po prostu tego nie pamietales. A teraz juz wiesz ze go nie bylo. No ale z drugiej strony czy kiedykolwiek w powiedzmy minute czy piec po ściagnieciu bucha z tak silnego ekstraktu byles w stanie w miare normalnie kontaktowac sie z otoczeniem? A tu gadales z ziomkiem wiec na logike to przemawialo za tym ze to jedanak był trip

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

  • Replies 452
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Witam.

No właśnie zacząłem dostrzegać, że przejścia z naszej rzeczywistości do rzeczywistości Salvi są coraz bardziej płynne i już niekiedy nie potrafie odróżnić czy to faza czy nadal rzeczywistość. Coraz płynniej to przejście przebiega, tak jak w opisanym TRIPIE pale pale i nagle dzwonek do drzwi co prawda czułem się inaczej ale praktycznie nic się nie zmieniło, otworzyłem drzwi i gadam z ziomkiem a tak naprawdę już faza się zaczęła i najlepsze w tym wszytskim było to, że usiadłem i zapaliłem dalej Salvie. Pierwszy raz mi się tak zdarzyło, że w czasie już TRIPU ja sobie biore kolejnego bucha Salvi :)

A co do tego strachu to z początku brał góre nad wszytskim innym...mówie tu o konkretnych TRIPACH.....nie byłem w stanie tego opanować...ale z zcasem strach zaczął ustępować na rzecz ciekawości i to mi pomaga lepiej rozumieć teraz TRIPY i mocniej je przeżywać....choć zdarzają się momenty, że strach powraca ale potrafie go stłumić. I też coraz częściej wiem, że jestem w odmiennym stanie świadomości tzn. wiem że paliłem i teraz to wszytko to TRIP...przeżywam już teraz całe TRIPY tak.... wiedząc, że to tylko podróż, zdobywanie doświadczenia nowego, nauczenia się czegoś. Zajęło mi to duuużo czasu ale opłacało się:) wiem, że jeszcze wiele przedemną :) Choć Salvia ciągle nie zaskakuje...nie daje zapomnieć o swojej MOCY. Dziś wkleje TRIP z x65 hehe właśnie on udowodnił, że jeszcze daleka droga przedemną i że Salvia ma OGROMNĄ MOC!

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

JD z tego co piszesz ta kopia mieszkania była najprawdopodobniej astralna, wtedy zmieniają się pewne detale ale ogólnie wszystko jest podobne jak real. Astralne pomieszczenia tworzymy my sami podczas dnia za pomocą tzw. myślokształtów np. jeżeli zrobimy przemeblowanie to w astralnej kopii mieszkania dawnej będziemy widzieć stary układ. Czasami stare i nowe meble mogą koegzystować ze sobą, więcej o tym napisane jest w traktacie o projekcji astralne: http://www.astraldynamics.pl/upload/Trakta...i_Astralnej.pdf Polecam, naprawdę świetnie jest w niej wszystko wytłumaczone. Generalnie zgadzam się z opinią Terence Mckenna, że tego kalibru psychodeliki są getwayami dla świadomości czt. teleporterami, nasze fizyczne ciało zostaje opuszczone, dlatego z zewnątrz wyglądamy wtedy tak głupkowato, nas tam wtedy niema.

Tutaj też jest ciekawy film, koleś genialnie moim zdaniem tłumaczy min. czym naprawdę jest świadomość: http://www.youtube.com/user/kowall600v#p/u/12/rfTaB5ljdfU (polecam dobry materiał)

Psychodeliki to katalizatory dla własnego samorozwoju, pozwalają na dostrzeżenie tego na co nie zwracało się wcześniej uwagi w rekordowym tempie, uczą nas że nalezy ponownie zacząć zadawać egzystencjalne pytania tj. kim ja właściwie jestem? po co tu jestem? czym jest rzeczywistość? itp..

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Witam.

Bardzo fajnie, że się udzielacie na temat moich TRIPÓW i nie tylko :)

Berylium dzięki za linki...świetne.

Wklejam dziś moją PODRÓŻ na x65!! Po tym TRIPIE choć miałem nie palić to jednak paliłem ale tylko x5 chyba z 3 razy i podróże były bardzo przyjemne i osobiste więc ich nie wklajam. Tu macie ostatniego potęznego TRIPA. Zaniedługo przymierzam się do Ayachuasca.

11.10.2009r.

Godzina 22.00

Witam.

Dziś postanowiłem znowu stanąć oko w oko z najsilniejszym ekstraktem z jakim miałem kiedykolwiek do czynienia a Mianowice x65!! Kiedyś paliłem x65 i był naprawdę mocny ale wtedy nie miałem jeszcze tak wyrobionych receptorów jak teraz i na dodatek ekstrakt jest z Meksyku, świeżutki i z dobrego źródła więc wiedziałem że będzie bardzo Grrrrubo i że to już nie przelewki. Ale byłem na to gotowy.

Wcześniej poprosiłem przyjaciela by wpadł do mnie ale żeby był w innym pokoju niż tym którym ja będę…żeby dalo mi to jakas podpore psychiczna ze jakby co to nie jestem sam ( w sumie w niczym to nie pomogło )…oczywiście się zgodzil i o godzinie 21 był już u mnie. Pogadalismy chwile…zapytal czy jestem tego pewny…powiedziałem ze tak. Około godziny 21.40 ja udalem się do swojego pokoju…ziomek do drugiego. Okno miałem zabezpieczone tak ze nie dalo się go otworzyc nawet na sile;p

Stuff:

Susz 0,3g

Ekstrakt x65!! 0,2g

Sprzęt:

Zapalniczka żarowa

Bongo duże 85cm ;)

Usiadlem na kocu, odpaliłem kadzidla, zgasilem światło, zapaliłem swieczki i puściłem cicho muzyke trance.

Przez 15min się relaksowalem i wyciszałem…poprosiłem duchy żeby mi pomogly w tej podrozy.

Nabilem cybuch i się zaczęło…….pierwszy buch..baaardzo Duzy..prawie kaszlałem. Trzymając go w plucach wiedziałem ze teraz już niema odwrotu….przy tak mocnym ekstrakcie jeden buch to naprawde duuuuzo. Wypuściłem dym….zaczelo się…obraz falowal bardzo mocno…szybko wziąłem drugiego bucha rownie duzego co pierwszy…..i BUM………wysunalem rece przed siebie…zaczely się wydłużać , wtopily się w sciane i rozlaly się na niej….powstaly pęknięcia…..w każdym z nich widziałem światło..promienialo coraz jasniej. Spojrzalem w jedno z większym skupieniem….zauwazylem miasto….duuuzo ludzi..biegali i krzątali się miedzy sobą…cos wybuchlo…panika…strach…krew…..oderwalem się od tego dosc mocno przestraszony. Spojrzalem w drugie pekniecie….las…drzewa….jakies zwierzęta…..pękniecia narastaly i zasłaniały mi obraz……wszytsko zaczęło wirowac. Czułem że tracę kontrolę…staralem się ogarnąć ale nie moglem nic zrobić…..TRIP mnie porwał bez reszty….nagle wystrzeliłem z miejsca gdzie siedziałem z ogromną siła i uderzyłem w ściane…..nie czułem bólu….nawet samego uderzenia….zrobiło się ciemno….czułem że się przemieszczam…..bardzo szybko.

Głosy:

- A nie mówiłem?

- Co teraz?

- Jak wrócisz?

-Jest za daleko!!

JA: pomocy!

- Jesteś za daleko!!

BUM!!! Rozległ się ogromny hałas….wystraszyłem się….dookoła ciemność nagle pode mną…ujrzałem rwący potok lawy…..dużo strumieni…tworzyły jakiś obraz…to była twarz…..płonęły oczy…….zacząłem spadać. Znalazlem się w jakies jaskini…było strasznie zimno….cos się zbliżało w moją strone dość szybko….zacząłem uciekac…nawet nie obracałem się za siebie. Biegłem przed siebie jak szybko tylko potrafiłem. Przede mną pojawiła się jakas istota…zlapala mnie za reke i pociągnęła do siebie…..widzialem tylko jakies swiatla..migotały…jarzyły się….to były jarzeniówki. Jestem w jakims pomieszczeniu….nademną lekarze…oco kur….chodzi?? Lekarz powiedział:

- O pacjent się wybudzil. Jak to dobrze ze Pan wrócił. Witamy wśród żywych. Troche Pan przesadzil ale już wszystko będzie dobrze dobrze dooobrze dooooobrzeeeee ( jego glos rozbrzmieewal echem )

O co chodzi?! Pomyślałem…kompletnie zdezorientowany….polecialem za mocno? Spłynałem? Kolega mnie przywiozl do szpitala?! Boze drogi co się dzieje?! Przezylem duzo na Salvi wiec zachowałem zimną krew ale uwierzcie mi ze miałem kompletny mętlik w glowie i byłem tak wystraszony ze niemoglem zebrac mysli. Wstalem z łożka….w Sali byłem tylko Ja. Wyszedlem na korytarz…..pusto i przeraźliwie cicho. Co tu się dzieje?! Ja ubrany w jakies szpitalne szmatki i w kapciach. Ide przed siebie…wchodze do pokoju dyżurnego. Siedzi tam jakis lekarz.

Pytam go co ja tu robie?? I kto mnie tu przywiozl?? I Ze chce jechac do domu!

Lekarz odpowiedzial mniej wiecej cos takiego:

Jakbys wiedział to bys nie pytal a skoro pytasz to znaczy ze nie wiesz co tak naprawde się dzieje wiec udaj się do lozka bo już czekają.

Jego wypowiedz może i nie glupia ale w sumie bez sensu bo nic nie wnosi. Udalem się powrotem do Sali. Ujrzalem trzy osoby stojące nad moim łóżkiem…a na łóżku leżałem JA!! Podlaczony do jakis urządzeń!! Spanikowałem już totalnie. Obłęd!! Podbieglem do nich ale nikt mnie nie słyszał i nie widzial moje ręce przechodzily przez nich na wylot….Boze ja nie zyje!!! Przedawkowałem Salvie…umarlem!!! Zaczałem plakac….osunąlem się na ziemie i plakalem. Co teraz?! Nie jestem gotowy!! Staralem się ogarnąć ale nie było to latwe….klka mysli: za mocny ekstrakt?!! Serce nie wytrzymalo wizji?! Co teraz?!

Wstalem i zdałem sobie sprawe ze te trzy postacie wogole się nie ruszaja….urzadzenia wlaczone ale nic tam nie miga i nie pipczy…zero dźwięków. Czy tak było czy dopiero teraz tak się zaczęło?! Nie moglem sobie przypomniec.

Nagle…zacząłem wstawac z tego lozka zdezorientowany..i wyszedlem z Sali….no wiec JA udalem się za moim drugim JA.

Moje drugie Ja weszło do pokoiku dyżurnego i rozmawia z lekarzem:

Drugie JA: co ja tu robie?? I kto mnie tu przywiózł?? Chce jechac do domu!

Lekarz: Jakbys wiedział to bys nie pytal a skoro pytasz to znaczy ze nie wiesz co tak naprawde się dzieje wiec udaj się do lozka bo już czekają.

Moje drugie ja zaczęło wracac do Sali. Ja już kompletnie oszalałem…przeciez to się wydarzylo już…to byłem JA!!!! Udalem się tez do Sali i ujrzałem moje drugie Ja jak placze na podłodze a na lozko lezalo moje trzecie JA!!! O Boze!! Ugrzęzłem!! Zawiesilem się w tej wizji!! Nie wytrzymam!!! Pomocy!!! Zacząłem krzyczec!! Pobieglem przed siebie w strone drzwi. Biegnac lzy leciały mi z oczu jak malemu dzieciakoi…nigdy się tak nie balem. Dawno zapomnailem ze to faza na Salvi…wszytsko było zbyt realne i zbyt pokręcone…..wszytskiego bylo za duzo…nie nadążałem za tym. Drzwi były zamkniete…szarpałem je i kopalem w nie. Znowu osunałem się na ziemie i kompletnie się rozkleiłem..mialem dosc…nie miałem pomyslu…nic nie pomagalo. Nagle przestraszyl mnie Halas…spojrzałem w gore a ktos szarpal i kopal w drzwi…..to byłem JA!

Odsunałęm się i obserwowałem…wszytsko działo się tak samo jak to co ja robilem dosłownie kilkadziesiąt sekund temu. Nagle podbiegło moje drugie Ja albo już trzecie ja już kompletnie nie wiedziałem nic. I trzaska i kopie w drzwi….tamto wcześniejsze odsunęło się i doslownie wlecialo we mnie…uhhhh poczułem się inaczej jakbym lekko oprzytomniał. Tamto Ja osunęło się na ziemi i w tym czasie przybieglo moje kolejne Ja i znowu trzaska w drzwi i kopie. Tamto Ja które siedzialo na podłodze wlecialo w moje cialo….znowu się lepiej poczułem. Wrocila troche świadomość….to jest to pomyślałem. Zgubilem swoje osobowości w tym wszystkim…nawet nie wiedziałem kiedy chyba….TRIP rozbił mnie na czesci pierwsze. Ostatnie Ja wlecialo we mnie…..cos pociagnelo mnie za glowe i uderzyłem o posadzke dosc mocno. Poczułem ból….przetarłem ręką po potylicy..poczułem coś mokrego i cieplego…spojrzalem na reke i ujrzalem krew. Krew?! Ręka zrobila się cala czerwona z krwi ….obraz zacząl przybierac czerwone barwy…probowałem wstac….wszytsko falowalo. Upadlem znowu.

Ktoś stal nade mną i powiedział:

- Za daleko!!!

Zrobiło się ciemno…..znowu leciałem gdzieś…..po drodze widziałem rózne twarze…były uśmiechnięte.

Zaczałem wracac….widziałem kontury swojego pokoju….moj ziomek nade mna..probuje mnie podnieść. Cos mowi ale nie rozumiem….mam straszny szum w glowie. Bandazuje mi glowe….rozbilem o stoł..aua.

Siadam na łóżko. Po kilku minutach dociera cokolwiek do mnie….zaczynam rozumiec slowa….przez pierwsze 5-10 minut kompletnie nie rozumiałem języka polskiego hehe. Ziomek wbiegł do pokoju jak usłyszał hałas i potem dosc glosny huk…..to ja uderzyłem glowa w stol. Masakra stalem i miałem przed oczami wizje ze siedze na podłodze w szpitalu potem mnie cos pociągnęło a w rzeczywistości zaczalem upadac z pozycji stojącej na stół. Salvia ma niesamowitą MOC.

Jestem teraz około 2h po TRIPIE…boli mnie głowa i niemoge zasnąć……jestem strasznie skołowany….coś mi się pozmieniało w myśleniu ale jeszcze nie wiem co. Mam lekkie omamy wzrokowe i słuchowe. Np. kilka razy wydawało mi się że ktoś stoi w kącie przy drzwiach…jakieś szepty i tym podobne rzeczy.

Na razie odstawiam Salvie bo mysle ze musze poukładać wszytsko do kupy i pozbierac mysli, doświadczenia i cos z tego wyciągnąć wszystkiego. X65 to cos tak potężnego ze ciezko mi to opisac. I tak wszystkiego nie opisalem w TRIPIE bo po prostu nawet nie próbowałem tego opisac bo by wyszedł mętlik nie do zrozumienia.

Teraz jest cos po 3 w nocy. Ide spac. Dobranoc.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

bad trip? A z "zapetleniem czasu" juz się spotkałem po SD, ale nie na taka skale. Interesuje mnie jak wygladaly te Twoje "pozostałe osobowości" ktore obserwowałeś z zewnątrz. Czy to wyglądało dokładnie tak jak Twoje ciało fizyczne, czy bardziej jakoś "astralnie"? Czy pytałeś ziomka jak długo wszystko trwało i jak długo byłeś nieeprzytomny? Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i pozdro:)

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+