Skocz do zawartości
thc-thc

grower

ndnf

Użytkownik
  • Postów

    189
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ndnf

  1. dzięki cheaton, rozwiałeś moje wątpliwości z PolarLighta też zrezygnuje bo po co ryzykować. Podobnie z Twilighta bo słyszałem, że podatny na pleśń. Bardzo chciałem mieć jakiegoś fioleta na oucie...
  2. Taki sam jak branie pigułek przez kobiety. żeby nie zalać mówiąc kolokwialnie;)
  3. ndnf

    Abstynencja

    wzamian za opoidy polecasz mu dxm podpalacz? zostaw radzenie specjalistom, on ma się trzymać postanowienia i mieć silną wolę. Zresztą nie róbmy z niego nie wiadomo jakiego ćpuna, bo na bank nim nie jest skoro ogarnia że chce coś zmienić i wziąć życie w swoje ręce. Jeszcze raz napiszę - trzymam kciuki, bo miałem w Twoim wieku tak samo, mi akurat pomogła kobieta i zmiana towarzystwa. 3m się.
  4. 1. gibonas missing będzie okej. ok. 60 dni flo, myślę że na początku października Ci dojdzie, wsadź pod koniec kwietnia. 2. Majk może być lemon skunk af femi i może być polarligh od DP też autoflo femi. GGS wypuściło jakiś czas temu Great White Shark feminizowane. I ja mam pytanie - Czy Blueberry od DP dojdzie? Chciałbym zaryzykować, ale nie wiem czy warto.
  5. ndnf

    Abstynencja

    Trzeźwość po odstawieniu jest przede wszystkim nudna. Ale wystarczy sobie hobby znaleźć, zacząć coś robić. Moja matka mówi, że z "lenistwa to same głupoty do głowy przychodzą". Dasz radę, trzymam kciuki:)
  6. Nie ma co tęsknić za przeszłością, to co było nie istnieje, zostały tylko miłe i niemiłe wspomnienia, na których chcąc czy nie chcą budujesz tu i teraz. Najważniejsze że dałeś radę i to się ceni. Moim zdaniem nie tyle uzależnia sama MJ, ale klimat jej palenia, ludzie, chęć wypoczęcia, a na końcu dopiero odrealnienie spowodowane jej paleniem. Gdy zacząłem ograniczać palenie byłem zmuszony, tak jak przedmówca, ograniczyć kontakty z ludźmi, z którymi paliłem. W między czasie poszedłem na studia dzienne, poznałem nowych ludzi, rozwinąłem się intelektualnie. Ze znajomkami z osiedla się widywałem, ale nie byłem już partnerem do zrzutki, często odmawiałem, wpadałem na chwilę na piwo, a nie na całodzienne jaranie, i chociaż czasami miałem ochotę uziemić się na maxa, to w mojej głowie pojawiło się coś takiego jak poczucie obowiązku. Miałem coś do ogarnięcia na uczelnie, do domu- to nie wprowadzałem się w te stany nie tylko z owego "poczucia", ale i z faktu że jak będe robił zakupy i będę najarany to nie będę czerpał z pełni fazy. (na zakupy nie miałbym poprostu ochoty).
  7. Kiedyś skopceni dotarliśmy krętymi drogami do Ronda Starzyńskiego w Warszawie. Była zima, -10 stopni. Pomysłowy kumpel rzucił, że zamieniamy się ciuchami. Stanęliśmy przy samym rondzie o godzinie 18, więc był dosyć duży ruch i każdy zaczął ściągać z siebie ciuchy. W pewnym momencie staliśmy w samej bieliźnie plus skiery. Podzieliliśmy się ubraniami i poszliśmy dalej palić. Mieliśmy akcje "Fikołek". I nie chodzi tu o film pornograficzny tylko o robienie popularnych fikołków w dziwnych miejscach:) Na pasach na ruchliwych przejściach, w centrach handlowych. Razem nawet w tramwaju po zabłoconej podłodze:) Pewnego razu wbijamy do Centrum Wileńska z kumplem i sobie myślimy gdzie by tu zajarać. Padło na kibel w podziemiach centrum. To wbiliśmy do kabiny i zrobiliśmy konkretną zip komorę nad całym wc unosiła się szara mgła. Pewnie nie jeden wyszedł z toalety z lepszym humorem. Zważyliśmy się alko i mj na konkretnym melanżu. Wracając na osiedle zatrzymał nas patrol. Standardowe "Poproszę dowodziki", no i tam grupowo dajemy im kawałki plastiku. Psy wyszły z samochodu stoją i przyglądają się nam, a ja zastanawiam się gdzie jest kumpel, który szedł z tyłu i rozmawiał przez telefon. Odwracam się w stronę maski samochodu, a zaginiony kumpel trzyma jaja na masce i palec na ustach. Myślałem, że się popłaczę ze śmiechu. Kumple co ich spisywali też to ogarnęli. W pewnym momencie pies się obraca, ale już ziomek zawinął torbę z maski stoi i się śmieje. Pies się pyta czy jest z nami,a on odpowiada że nie i idzie. Potem zobaczyliśmy się z blokiem. Ziomek od maski mówi, że dobrze, że się nie poszczał ze śmiechu bo tak to by przymarzł do suki, a tak to tylko parę włosów stracił oderwawszy kule od metalu, bo mróz był konkretny.
  8. na Twoim ręku buhahahah:d a tak bez żartów to nie ma się spuszczaniem tylko ruchliwością i jakością plemników:)
  9. ndnf

    Palikot o paleniu trawki

    Zgadnijcie czemu dopiero teraz zaczynają się gadki o "młodych ludziach,(...) którzy palą narkotyki"... Fajnie się słucha gdy politycy zaczynają mówić o takich sprawach, ale warto zauważyć jacy politycy. Palikot cieszy się swego rodzaju "większą tolerancją" szefostwa PO. Czemu? Primo bo część ludzi traktuje jego słowa z przymrużeniem oka, jak gadanie ekscentryka, emocjonalnie i poglądowo rozchwianego człowieka. Secundo dla PO to skarb, bo on może pozwolić sobie na mówienie tego, czego inny - "poważny" polityk tej partii by nie powiedział lub po prostu ujął to w bardziej dyplomatyczne słowa. Słuchając słów pana P. każdemu palaczowi robi się miło na duszy, bo przecież każdy z nas oczyma wyobraźni widzi tą wyczekiwaną dekryminalizacje. Marzenia te niszczy swoją oczywistością kalendarz wiszący na ścianie, bo niedługo wybory, a jak wybory to i elektorat. Nie żebym narzekał, ale PiS za czasu swoich rządów utrzymywał "stan wrzenia", stan w którym cały czas coś się działo, cały czas gdzieś był wróg - jak za komuny, zresztą wszyscy pamiętają jak media trajkotały to o tym, to o tamtym, brakowało tylko godziny policyjnej. Partia obecnie rządząca szafuje słowami. Słowa są jednak tylko cieniem czynów i idź wyborco do urny teraz:/
  10. U mnie wszyscy w domu obeznani z tematem dzięki mnie:) W okresie kiedy paliłem bez przerwy, codziennie w mieszkaniu zbierała się klika ziomków-palaczy. Pokój mam mały, więc po 2óch batach albo paru fifkach starsza wchodziła do pokoju i mówiła otwórz to okno, bo trawą śmierdzi. W ten sposób moja mama i mój brat zetknęli się z MJ. Gdy kiedyś spytałem się starszej, czy jej to nie przeszkadza, wyjaśniłem co to jest, dlaczego jest tak fajnie po tym, nawet próbowałem ją namówić do palenia, ale nic z tego. Powiedziała, że to mój wybór tylko żebym sobie pamięci nie zepsuł (w tym czasie gubiłem klucze po kieszeniach, różnych rzeczy szukałem po pokoju nie widząc, ze są na wierzchu- typowe symptomy rozkojarzenia:D). Bratu powiedziałem, że MJ jest dla ludzi tylko musi poczekać do 18 roku życia żeby się mu mózg w pełni rozwinął. na 18stce zapale z nim, ale jeśli będzie chciał. Narazie ma 16 lat nie ciągnie go do używek z czego jestem zadowolony:) Z moim ojcem to całkiem inna historia. Kiedyś się pokłóciliśmy i zszedłem ze znajomym, który remontował nasze mieszkanie, do jego samochodu. Wziąłem bata. Rozpaliliśmy no i w tym czasie ojciec otworzył drzwi i wsiadł do poloneza. Powiedział żeby mu dać bucha. To dałem choć moje zdziwienie w tamtej sytuacji nie znało granic. Po powrocie do domu dostał napadu śmiechu, matka się pytała czy mu coś dałem, -oczywiście że NIE:D- odpowiedziałem. Nazajutrz ojciec opowiedział mi historie z czasów młodości. Miał znajomą stewardessę, która latała do USandA i min. na Jamajkę. Stamtąd przywodziła chłopakom paczkę szlugów. W paczce były jointy, tyle że zamiast w bletki zawinięte w gilzy- wyglądały jak szlugi. No i pijąc w weekend wino (bo piło się wina, nie żebym z ojca żula robił chłopaki popalali takiego jamajskiego szluga. Po opowieści ojciec zapytał mnie czy może bym coś ogarnął. No i do dziś czasem zapalę z tatą
  11. To tak jak u nas. Wracasz z roboty po męczącym dniu, jesz obiad, a po obiadku piwko. U nich ta sama wersja tylko z batem- dla relaksu buch. Ten co nie pali w Holandii po robocie w Polsce po pracy pić nie będzie piwa. To chyba jasne:) Chociaż porównanie może jest niezbyt trafne to warto zauważyć, że w NL palenie ganji wpisało się w narodowy schemat zabawy i relaksu tak jak u nas wóda. Tylko, że po MJ tak nie odpierdala:)
  12. Zauważyliście, że ten topic znajduje się na forum pod nazwą uzależnienia/marihuana BUAHAHHAHA:) Właśnie przez 12-latków palących w piwnicach społeczeństwo jest uwstecznione, nie ma co. Może i lepiej jak nie będzie palił, zdrowsze płuca, zdrowsza głowa:)
  13. Hym. Od 17 do 18 roku życia byłem upalony niemal non stop. Jarałem codziennie przed i po szkole, a także na wuefach środowych, bo mi sie dobrze w gałę grało. Potem doszły szlugi i inne specyfiki. Ganja wypełnia czas, jeśli jaramy codziennie odrealniamy się nie żyjemy tu i teraz, nie jesteśmy skoncentrowani na rzeczywistości. Prostym przykładem tego są nasze myśli. Będąc w szkole zamiast 100% koncentracji na nauce myślałem: ile mam hajcu? Czy trzeba będzie się z kimś złożyć? Kiedy skończą się te nudy? Gdzie zapalę? Jaki będzie temat? Wtedy dryfujemy w obrazie przyszłości, nie skupiamy się na tym co tu i teraz. To pragnienie odwraca naszą uwagę, sami sobie nie zdajemy sprawy, że z wypełniacza czasu ganja stała się czynnikiem determinującym bezpośrednio nasze życie. Nie chce nikogo oceniać, każdy robi jak mu się podoba. Zastanowić się trzeba tylko nad tym czy somelier wypija dziennie 3 butelki wina, czy kieliszek dobrego do obiadu i czy częstsza przyjemność to nie przyzwyczajenie:) a przyzwyczajenie prowadzi do nudy, przez niektórych zwanej uzależnieniem:)
  14. ndnf

    Alaskan Ice - Smoke Report

    Witam wszystkich palaczy! Nie tak dawno temu zamieszczałem w dziale "Odmiany" opis straina Alaskan Ice. Odmiana ta od razu wydała mi się intereseująca, ponieważ jest dzieckiem Haze'a i White Widow, a więc rodziców ma zacnych. Oddaje w Wasze ręce i dla waszych oczu opis działania tej odmiany. Osobiście jestem zakochany w jej zaletach, działaniu, ale nie pominę również opisu wad tego straina. Pochodzenie: Uprawa indoor ziomka Skala trudności uprawy: Łatwa/średnia. Odmianka te rośnie wysoka, ale przy donicy 8-9l i dobrym LST da radę zmieścić się w 60-80 cm wysokości. Liści jest niewiele, dzięki temu topy są dobrze naświetlone i napowietrzone. Roślina ogólnie nie wymaga wiele pracy. Zdarzają się spore ubytki azotu i potasu w 4-5 tyg kwitnienia, liście się wykręcają, żółkną, ale wystarczy trochę serca i dobra odżywka i jazda dalej:) Na bank nie dochodzi na zewnątrz. ZAPACH SUSZU: 7,5/10 To chyba najbardziej cuchnąca ganja jaką miałem okazję powąchać. Przez vega i 2-4 tygodnie flo pachnie ślicznie, intensywnie, ale znośnie. Potem zaczyna się koszmar. Zapach staje się słodkawy. Ok. 60 dnia kwitnienia wbiłem do kumpla pokoju, w którym stał box i pytam się: "Stary co tu tak śmierdzi gównem?" Jebało niemiłosiernie kupą... Z biegiem czasu coraz bardziej, dało się do tego przyzwyczaić, ale czasami gdy wbijaliśmy z dworu po bieganiu albo siłowni, ten zapach sprawiał, że odechciewało się żyć. Po ususzeniu zapach znikł. Po prostu pachniało lekko herbatą, zapachu ganjowego, ani kupowego nie było. Dziś mija tydzień curringu i susz pachnie ziemią. Tak ziemią! Gdy kupujesz świeżą ziemię z hurtowni, a ta leży w worku na wolnym powietrzu, rozdzierasz worek i czujesz śliczny zapach wilgotnej ziemi. Jak zapach ziemi po deszczu. Do tego dochodzi jeszcze nuta słodkiego kwiatowego zapachu. Zapach przypomina akację albo lenora:) Ogólnie susz ma ciekawy zapach, mało intensywny, bezprzypałowy, choć ja osobiście wolę sosnowe, owocowe albo typowo ganjowe. SMAK DYMU: 6,5/10 Ziemia ma ładny zapach, ale ze smakiem jest już gorzej:) Po wciągnięciu bucha czujesz jak ciężki jest dym. Osadza się na języku, krtani i opada ciężko, jak kamień na płuca. Pierwszy buch z fifki można znieść, drugi wytrzymują twardziele, ale przy trzecim głębokim już każdy kaszle:) Przy wdechu czuć przyprawowy smak, ciężki, intensywny, ostry i wytrawny z nutą smaku ziemi (inaczej nie umiem tego określić). Wydychając czujesz, że złapałeś więcej niż wypuściłeś, dym jest gęsty, choć wydychało się gęstsze chmury. Dym ma coś wspólnego z przyprawami korzennymi. Można poczuć się jak w Indiach:D:D:D MOC: 9-9,5/10 Paląc pierwszy raz zostałem totalnie sprasowany z kanapą. Spaliliśmy jedną fifkę na dwie osoby i to było bardzo dużo jak dla mnie. Nie ma się co dziwić, bo odmianka ma prawie 22% THC. DZIAŁANIE: 9,5/10 To odmianka dla ludzi palących z głową, potrfiących dozować dawkę. Po zapaleniu maszka lub dwóch włącza się fantastyczna faza: gadka, śmiechy, lajt. W takich proporcjach jest to prawdziwie towarzyskie ziółko. Czas nieco zwalnia. Co ciekawe nawet przy większej dawce nic nie siada na oczach. Brak jest jakichkolwiek fizycznych efektów towarzyszących fazie tzn: przymknięte, przekrwione oczy, szybsza akcja serca, bladość, powiększone źrenice. Jesteś najarany, a czujesz się jakbyś był normalny, po prostu masz w sobie więcej radości, chęci do życia i zabawy. To napewno zasługa genów Hejza i kreatywnej białowdowiej matki. Laka lajtowa jazda trwa około dwóch godzin, później schodzi bez zamułki, nie chcę się jednak po niej spać. Wersja bardziej hardkorowa to wypalenie tak jak ja za pierwszym razem 0,25 g na dwoje - większa fifka. Wyszło chyba z 8-10 buchów. Faza to prawdziwe pierdolnięcie. Po 10 minutach nie wiesz za bardzo gdzie jesteś, lekkie oszołomienie, ciepło w środku. Oczy otwarte, choć przekrwione, źrenice na początku szerokie. O 19 włączyłem film Gran Torino, który średnio pamiętam. Siedzieliśmy z narzeczoną do północy meksymalnie najarani. Po filmie zacząłem czytać książkę Lęk i obrzydzenie w Las Vegas, na podstawie której nakręcono film Las Vegas Parano. Książka mnie wkręciła, przestałem czytać, gdy zaczęły mnie boleć oczy. Koło 23 miałem je jak szpraki, ale wróciło mi logiczne myślenie. Podczas oglądania filmu miałem przez jakiś czas drgania obrazu, bardzo się z tego cieszyłem, bo ostatnim razem miałem to jakieś 3 lata temu. Zeszło bez zamuły, zaczęło mnie ciągnąć do łóżka, ale nie od razu mogłem zasnąć. Faza długa, na początku intensywna z mocnym sativovym akcentem, potem wchodzi indyjka, stoned, introspecje, zaciekawienie filmem, chill out, geny hejza napewno wydłużają indyjkową fazę. U mnie aż do północy, choć po 3 godzinie jazda zaczęła słabnąć. Chętnie się dowiem co dzieje się po lufce spalonej by myself:F PODUMOWANIE: SOLIDNA 9 Trochę ten smak mi nie przypadł do gustu, zapach już lepiej, ale bez rewelacji. Za to działanie i moc mniam:D Kumple stwierdzili, że to najlepsze zielsko od kilku lat. Jeden regularny palacz oświadczył, że jeden buch i styka- później dopala co jakiś czas i jazda jest przednia, śmiechowa, lajtowa, stopniowo wchodzi indyjka i sen, nazajutrz po paleniu jest lekki problem ze wstaniem. Zapytałem się czemu nie pali więcej? Opowiedział mi historię jak poczęstowali tym tematem jakiegoś chłopaczka, który przechwalał się ile to on może wypalić. Po spaleniu połowy fifki chłopaczek zbladł i przeleżał na ławce osiedlowej w temp. 0 stopni około godzinę. Chłopaki zastanawiali się, czy nie wezwać karetki. Mocna odmiana, solidny kop to jej zalety. Inna zaleta to plon. Z niewielkiej rośliny jest około 40 g suszu. Topy zbite, sporo żywicy. Wada to długi czas dochodzenia. Kumplowi kwitła 12 tygodni. Zakończył kwitnienie przy foto 10/14, bo nie chciała dojść. Poza tym wdzięczna roślina, która szczerze polecam. Jedyny problem to kiełkowalność nasion, ale to jakby wada genetyczna GHS.
  15. Moje pierwsze palenie to czysty przypadek:) w 3 klasie gimnazjum, czyli jakieś 6-7 lat temu, ziomki z klasy, którzy siedzieli już sporo w tym temacie poczęstowali mnie i przyjaciela na wycieczce szkolnej. Po powrocie do autokaru dostaliśmy obaj wybuchu śmiechu, trwało to przez jakieś pół godziny. My się dobrze bawiliśmy, a Ci co nas poczęstowali mieli dobrego stresa, bo siedzieliśmy zaraz za wychowawczynią. Potem trawę zapaliłem w drugim roku liceum i tak ciągnąłem ostre jaranie przez półtora roku. Obecnie jestem na studiach dziennych i palę raczej rzadko tzn.: wtedy, kiedy mogę sobie na to pozwolić, nie tak jak kiedyś na siłę, opór. Mam też wielu znajomych, dla których trawa i dragi były katalizatorami do uwolnienia niezliczonych złogów lenistwa. Większość z nich nie skończyła liceum, niektórzy gimnazjum, a niektórzy w ogóle nie pracują i stoją w miejscu. To ma się od człowieka, nie od używki. Jeśli odsuwasz od siebie problemy paląc trawę, to równie dobrze możesz to robić poprzez alkohol, gre w karty, czy uciekanie z domu.
  16. ndnf

    Dreszcze?

    Można palić samemu, tak jak można wypić piwko przed meczem, chodzi o to żeby nie weszło to w nawyk, no chyba, że ktoś nie ma znajomych. A wracając do tematu dreszczy to miałem 2 razy pod rząd ostatnimi czasy, ale po tygodniowym curringu staffu już nie mam. Może to nadwrażliwość na jakieś nie rozłożone CBG, CBD? Nie wiem, albo temat był za mocny i ciśnienie krwi podniósł, a przez okno śniegiem zawiało i na skutek różnicy temperatur...
  17. ndnf

    Mazar - Smoke Report

    Wazzup:P Jakiś czas temu obiecałem w dziale odmiany, że zdam smołk report po konsumpcji odmianki Mazar. Spaliłem się nią dosyć konkretnie 2 dni pod rząd i dziś na trzeźwo mogę opisać działanie tego straina. Zapraszam do lektury. Pochodzenie: ziomeks indoor Łatwość uprawy: średnia ze względu na krzaczenie się rośliny, tendencję do niedoborów potasu. Mazar potrzebuje sporo miejsca i dobrego treningu polegającego na naginaniu odrostów od "małego" (ewentualnie dobrym pomysłem jest scrog). Odmiana nadaje się również do techniki sea of green. Rośliny mają podobne rozmiary, są względnie jednorodne, dorastają do metra wysokości (około 5 tyg vega). Ilość plonu: średnia, bez super niespodzianek, ale kiepsko też nie jest. Odmiana niekomercyjna. MOC: 8,5;9/10 Myślę, że moc tej odmiany zamknie usta nawet najbardziej doświadczonym palaczom:) W przenośni i dosłownie:) ZAPACH SUSZU: 9/10 Roślina dziwiła mnie przez cały cykl swojego życia. Podczas vega pachniała intensywnie, swieżo, dominująco. Zdecydowanie za mocno jak na uprawę indoor bez filtra węglowego, którego znajomy nie miał. Po przełączeniu na flo zapach słabł, przekształcając się w typowo skunkowy. Z każdym tygodniem woń ziela stawała się coraz cięższa, bardziej wytrawna i słodsza. Ostatnie 2 tygodnie flo to zapach słodkiego, stęchłego obornika:) Nie wiem jak inaczej to opisać, ale niekiedy Mazarek śmierdział żywym gównem. Po tygodniu suszenia woń kupy przeminęła. Obecnie w pierwszym tygodniu curringu po otwarciu słoika pierwsza uderza woń herbaty. Nie wiem czy mieliście kiedyś taką oldschoolową herbatę w torebkach bez żadnych sznurków, taką z herbapola. To właśnie taki zapach. Następna woń to słodkawy i masakrycznie intensywny skunkowy aromat, narzeczona mówi, że ma w sobie coś z zapachu pokrzyw. Czuć moc. SMAK DYMU: 8/10 Przy wdychaniu nie gryzie, choć czuć, że dym jest ciężki, wypełnia całe płuca i gardło. Pierwsze co uderza przy łapaniu bucha to delikatny mentolowy smak z przyprawową, ostrawą nutą i ledwie wyczuwalnym węglowym posmakiem (myślę że to kwestia nie dokończonego curringu). Generalnie smaczne palenie, ale nie żaden frykas, solidne ciężkie indyjkowe klimaty, bez krztuszenia (nie palę szlugów). DZIAŁANIE: 9/10 No to przechodzimy do meritum. Mazar to typowa indyjka ze względu na smak, zapach, moc, jednak jeśli chodzi o działanie ma w sobie to coś niecharkterystycznego dla typowych indyjek fotelówek o mocy koło 20 % THC. Po złapaniu chmury faza nie załapuje od razu. Początkowo czuć jedynie wyostrzenie zmysłu wzroku, lekkie działanie. Właściwa faza przychodzi nie wiadomo kiedy. Mazar łapie za głowę, siada na czole i zamyka usta:) Potrafię przez pierwsze 15 minut po jaraniu nie otwierać ust, nic nie mówić Uderzenie jest silne, trwa do pół godziny. W tym czasie robi mi się zimno w nogi(narzeczonej robi się gorąco), akcja serca nieznacznie przyspiesza, czasem występują dreszcze(choć rzadko) Po pewnym czasie główne uderzenie puszcza i zaczyna się wspaniała energetyczna faza, objawiająca się chęcią do rozmowy, chęcią obserwacji itd:) nie jest to może jakaś super kreatywna faza, nie sypiesz milionami pomysłów, a raczej analizujesz i obserwujesz to co jest dookoła Ciebie. Nie ma po tych buchach jakiejś introspektywnej jazdy. Fajnie jest rozłożyć się na fotelu, leżeć, leniuchować, ogarnia Cie chillout, ale z łatwością można wstać i na przykład pójść na spacer, na zakupy, z psem. Masz po prostu energię żeby działać. Po jakiś 2-3 godzinach działanie Mazara słabnie, a faza przechodzi z energetycznej w zamulającą. Pierwsze symptomy to ciężkość powiek i szczypanie oczu:) Mimo to troszkę trzeba się pokręcić, żeby po nim zasnąć, a palenie bezpośrednio przed snem odpada w 100% procentach:) Nie zaśniecie, nie ma siły. Nie zauważyłem jakiegokolwiek wpływu Mazara na jakość samego snu, ani samopoczucia następnego dnia. Może troszkę dłużej się śpi, ale ze wstaniem rano nie ma większego problemu niż normalnie. MOJA OGÓLNA OCENA 8,5/10 Mazar łączy w sobie indyjkowe, potężne uderzenie z chilloutem w roli głównej i dziwną afgańską energię- chęc do działania. Ta "chęć" jest niezbyt kreatywna, jest zupełnia różna od sativovej. Mazarowi czegoś brakuje, myślę, że niedosyt sprawia ten brakujący pierwiastek w energetycznym działaniu tego ziela. Ten staff daje nam polizać tej dziwnej energii, ale pozostaje pewien niedosyt, ponieważ ta energia jest niekompletna. Będzie wiedział ten kto spróbuje. To jeden minus. Drugi to ilość plonu. Kumpel uprawiał pierwszy raz, ale spodziewał się czegoś dającego dużo większy plon. Niemniej ilość kryształów robi wrażenie, można śmiało dziełać hasz:) O i niespodzianka dla tych, którzy wytrwali do końca smołk reporta. Pamiętacie jak napisałem o tym słodkim zapachu Mazara? Gdy minie pierwsze uderzenie i zacznie się słodka i przyjemna energia weźcie dziewczynę za rękę i zaproście ją do łóżka. To zioło zajebiście wyostrza zmysł dotyku, wzmaga doznania i robi wspaniały klimat do miłości:) Pozdrawiam wszystkich, na dniach wrzucę foty zcurringowanego staffu:) Pozdro:)
  18. W konstytucji RP jest napisane, że wiara rzymsko-katolicka jest narodowym wyznaniem Polaków. Mnie oprócz oczywistej interpretacji, nasuwa się jeszcze wniosek, że ktoś kto formułował w 1994 r. ten artykuł (lub grupa ludzi) musiał doskonale sobie zdawać sprawę, że należy liczyć się z Kościołem i hierarchią kościelną w Polsce. Ma ona niewątpliwie duży wpływ na politykę i na anachroniczne pojęcie "etyki narodowej". Należy jednak pamiętać, że z pokolenia na pokolenie więź Kościół - społeczeństwo polskie się rozluźnia. Kolejne generacje odchodzą od zwyczaju i tradycji, nie tylko chrześcijańskiej, ale i narodowej (np.: więcej flag wisi na balkonach podczas meczu reprezentacji w piłkę nożną, niż w dzień odzyskania niepodległości). Patrząc przez pryzmat czasu to zjawisko zaistnieje w Polsce, tak jak zaistniało na zachodzie. Zmniejszy się liczba wiernych, za to wzrośnie ich "jakość" (przykład Francji). Chrześcijańska etyka i jej pojęcie grzechu (np. palenie trawy) nie będzie miała tak silnego oparcia w społeczeństwie, a więc politycy, jak to ktoś z tego forum napisał: "Zaczną kierować się rozumem, wolnym od ideologii". Przykład takiego myślenia można zaobserwować dziś w US and A (:]), gdzie gospodarka kapitalistyczna na skutek kryzysu została zmuszona do sięgnięcia po pieniądze z innego, nieopodatkowanego źródła. Jeśli ktoś myśli, że w Polsce zjawi się jakiś polityk lub partia, które zalegalizują marihuanę, bo tak, bo to właściwe i trzeba to zrobić, żeby młodzi nie szli siedzieć za roślinę, bo nie szkodzi zdrowiu... i tak dalej, to ten ktoś żyje mżonkami. Nasz kraj też musi dotknąć kryzys, ale przedtem ludzie muszą uwolnić się spod wpływu "etyki narodowo-chrześcijańskiej" i przejść jeszcze setki kroków, o których nie będę tu wspominał. Póki co zostaje nam sadzić na łąkach, polanach i w domach i nie karmić ty trucicieli od squna, a przy tym nie dać się złapać babilonowi. PS. Proszę nie pisać, że jest się ateistą, ale że nie wyklucza się się do końca istnienia Boga, że być może po śmierci... Ateistą albo się jest, albo nie, jak się jest to się każdą częścią umysłu zakłada, że Absolut nie istnieje, nie ważne w jakiej formie. Ja jestem wierzący i szanuje jakąkolwiek wiarę, jak i jej brak. Pozdrawiam
  19. W całym gastro i uczuciu najarania bez jarania, odbija się wzorzec zachowań psychicznych osoby przeżywającej:) Prosta logika. Delikwent medytuje, osiąga stan relaksu. - > stan relaksu kojarzy mu się ze stanem upalenia, bo normalnie osiąga taki stan po wypaleniu -> jako że relaks po medytacji jest bliźniaczy (w umyśle delikwenta) do stanu po MJ występuje skojarzenie-gastrofaza:) Jeżeli chodzi o medytacje, to nie można napisać jednoznacznie na czym polega, bo są tysiące technik medytacyjnych od zazen, przez wizualizacje, medytacje kryształu ( i nie chodzi tu o thc:)) do np. medytacji zodiakalnych. Jedną wspólną cechą jest wyłączenie umysłu, co teoretycznie można nazwać "nie myśleniem". Praktycznie jest to stan gdy pozwalasz myślom przelatywać przez Twoją głowę, ale nie wgłębiasz się w nie, pozwalasz sobie na ich oglądanie z punktu nie uczęstniczącego obserwatora. Umysł śpi, ale jest w nim, czy w duchu coś bystrego, świadomego i obserwującego otoczenie. Stan relaksu to tylko jeden z efektów medytacji, dłużej uprawiana daje inne, nie mniej ważne korzyści.
  20. ndnf

    Alkohol z THC - Tequilla Specjal

    Napewno nie jak po zielonym bo substancją kopiącą w absyncie jest tujon, a nie cannabiniole. Faza po abs jest ciekawa, ale tylko po takim domowej roboty, bo te kupne mają w sobie małą dawkę piołunu, także w nich kopie alko (najczęściej koło 70%), a nie tujon. Z drugiej strony musisz ostrożnie dawkować susz piołunowy, ponieważ substancja którą zawiera może doprowadzić do zatrucia organizmu. Średnio na 3 l destylatu nie stosuje się więcej jak 80 g suszu. Po przepuszczeniu przez destylator otrzymujemy Absynt. Gdy wrzucamy piołun do spirytu, odcedzamy i rozcieńczamy, omijając proces destylacji otrzymujemy piołunówkę (dużo gorsza w smaku - gorzka). Jak zrobić absynt Nawet spoko przepis. Tujon ma właściwości halucynogenne. Razem z alko sprawiają, że człowiek znajduje się w stanie półotępienia. Przynajmniej jak tak mam po absyncie. Nie zalecam picia dużych ilości, no chyba że chce się mieć zrywe filmu i kaca giganta. Niemniej 3-5 kielonów urozmaica zabawę, a i znajomi będą zadowoleni że spróbowali czegoś nowego.
  21. ndnf

    Alaskan Ice

    Jest to cross sławnej White Widow z Hazem. Kwitnie: 9 tyg. Uprawa: indoor, outdoor, szklarnia THC: 21.49% (!) CBD: 1.05% CBG: 1.78% Jest to jedna z najbardziej bogatych w thc odmian cannabis, powstała ze skrzyżowania White Widow od ghs z Pure Hazem. To połączenie reprezentuje bardzo sławny strain, z nowym mocnym kopem. Roślina ma bardziej elastyczną strukturę od WW i wygląd choinki. Strain ma wszystkie znane cechy charakterystyczne dla WW, z wyższym poziomem THC oraz energetyzującym, tripującym sativowym hajem. Poziom CBD jest bardzo wysoki, więc jeździe towarzyszy silny fizyczny efekt. Plant jest odporny na grzyby i szkodniki. W uprawie hydro można uzyskać 800 g z m2, zaś w outdorze jakieś 800 g z rośliny pod warunkiem, że będzie ona bardzo rozkrzewiona i wysoka na ok. 2,5 m. Smak AI jest ostry i hazy (mgielny, niejasny, dymny) z bardzo dobrze zrównoważonym bukietem smakowym między kwiatami WW i Haze'a. To tyle z opisu jaki dał GHS, ja wrzuce swoje uwagi. Kumpel dostał z cfr gratisa właśnie tą pestkę. Miała ciężki start, myślał że nie odbije, ale w końcu wzeszła. Roślina męczyła się na vegu. Rosła powoli była o połowę mniejsza od Mazara. Zastosował LST, FIMA odpuścił, bo bał się że ją zza bardzo zszokuje i wyrośnie kurdupel. Już od pierwszego dnia flo roślina rozrosła jak szalona ujawniając geny Haze'a. Teraz wygląda pięknie, widziałem sam, polecam robić LST na Alasce, a napewno oczaruje was kosmiczną ilością topów. Gałązki są przerzedzone, luźne, liście mają sativovy kolor i kształt, ale za to zapach mają typowej indyjki. Topy luźne, niezbite, średnio żywiczne, ale ładne i apetyczne (a które nie są . Ogólnie polecam do większych bosków, ale jeśli już wybierać z oferty sativovej ghs to raczej ultra hazy i hawaian snow. AI to typowy upierdalacz o przedłużonym działaniu. Ma mnóstwo THC, ale nie zamula, raczej psychodelizuje mózg. Napisze smołk reporta gdy koleżka skończy curing.
  22. ndnf

    Mazar

    Roślina naprawdę konkretnie smrodzi, filt węglowy albo regularne wietrzenie+ 2 pary super szczelnych drzwi i da radę Znajomy wysiał 2 i trafił każdą o trochę innym pheno. JEdna ma ciemniejszy kolor liści i pulchniejsze, bardziej białe topy, druga ma jaśniejszy kolor listków, zaś topy już w 3 tyg flo kleją się od żywicy. Wspaniały widok. Jedyny minus to krzewienie. Mazar po fimie okropnie się rozrasta, w dodatku ma wygląd choinki, więc w boksa 0,36 mkwadr wchodzą max 3 rośliny po 4 tygodniowym wegu. Mazar jest gęsty i rozrośnięty. Uwaga po przełączeniu na flo szaloeje przez 3 tygodnie, rośnie jak po*****y, trza uważać żeby nie przypalić rośliny. Kumpel musiał podnieść boksa o 35 cm..., ale jak powiedział warto. Niedługo pojawi się jakiś konkretny smołk report.
  23. ndnf

    Grzyby a Holandia

    GreenPromotor jeśli dla Ciebie koka to natura to zastanawiam się w jakim środowisku dorastałeś. Grzyb to natura. Sensimilla to natura. Salvia to natura. W NL nie można kupić suszonych grzybów, za to dostępne są świeżaki. Powód? Suszone zawierają większe stężenie psylo na g, z racji tego że są 10 krotnie lżejsze od świeżych. Wniosek - mniejsza dawka suszonych mocniej działa(stosunek 1:10 - 1g suszonych odpowiada ok.10 świeżych). Rząd NL wyszedł z założenia że grzyby o większym stężeniu zostaną wyeliminowane. Zostały świeżaki.
  24. ndnf

    inne dragi

    omg ale topic ciekawy to teraz ja - moja odlotowa strona życia w formie wagonów. Pociąg do dragów:) alko ->mj (4 years)->szlugi (rzucone 2 lata temu, choć na imprezcje lubie zapalić)-> krążki (2 lata, co tydzień co dwa) -> feta - >acodin -> kodeina. Tu powiedziałem sobie stop chemii i eksperymentom z czymś tak paskudnym. Oświecenie -> GRZYBY (być może niektórzy z was pomyślą sobie, że po prostu zamieniłem chcemie na naturany drag, ale ja wiem ży grzyby mi pomogły. Zajrzałem w głąb siebie, poznałem ukochaną osobę i rzuciłem palenie i ganji i szlugów, alko okazjonalnie. Moim zdaniem szrumy to narzędzie do zrozumienia samego siebie. Warunek spożywania to zdrowa psycha i dobre spontaniczny klimat + plener + ukochana osoba/przyjaciele. Z reszty pozostała mi ganja, którą palę okazjonalnie. Cubensis + mj = naturalna para. Polecam:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+