Skocz do zawartości
thc-thc

centrummarihuany

ZANIK ZAINTERESOWAŃ?? (!)


Gość v_egetta

Recommended Posts

Demagogia narkomańska :P Dziwne zainteresowanie/skrzywienie. Wśród osób niebiorących, lub biorących sporadycznie lubie rozmawiać nt. narko szeroko pojętego... jednak co za dużo to nie zdrowo, zwłaszcza jak brakuje ci normalnych tematów. :|

Śmieszne bo w grupie wtajemniczonych jest milion ciekawych tematów na minutę zupełnie nie zw. z braniem...

Zanik zainteresowań hmm nie bardzo. Nadal robię to co mnie kręciło. No może ostatnio coraz mniej czytam, ale nie wiązał bym tego z ziołem, czy ogolnie narko.

Chcę się nauczyć grać na jakimś instrumencie. Próbowałem już na klaiwszach, gitarze aku, flecie XD Teraz myślę o harmonijce blues-owej, nawet kupiłem taką do ćwiczeń... ale wciągu roku chyba więcej na niej fałszowali znajomi niż ja. ;) Taki straszny brak motywacji do poznawania czegoś nowego.

Ogólnie horyzonty poznawcze jak by się trochę zawęziły do tripu, coraz mniej rzeczy mnie cieszy na trzeźwo, coraz mniej wyciągam z życia... powoli zanika Jego pierwotny sens, jak by się rozmazywał na tle szarej, przewidywalnej codzienności.

Post trochę na pograniczu "Skutki palenia" a "Zanik zainteresowań" ale jednak chodzi tu przedewszystkim o zainteresowania. :idea:

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Zainteresowania się zmieniają i tyle. Main stream oferuje "zainteresowania" związane z reprodukcją, posiadaniem i różnie rozumianą władzą. Mieści się w tym mnóstwo rzeczy, ale to nie wszystko. Można chcieć więcej albo po prostu wybrać inaczej. Teraz już masz wybór, jest jakaś perspektywa.

To, że ktoś mnie w pewien sposób zmusza do określonego modelu życia nie oznacza, że ma rację. Mogę się z tym nie zgadzać, może mi to nie odpowiadać, mogę też nie mieć najmniejszej ochoty zajmować się jakimiś pierdołami bo "tak wypada/należy/przecież/bo/no jak to tak".

Mam gdzieś tv, pęd do kupowania i "miecia bo Miecio musi mieć". Mam gdzieś sport, komórki, TV Trwam i to co myślą inni. Mam gdzieś określony i ustalony porządek. Moja odbytnica to ósmy cud świata, mieści hektolitry gówna.

Gania i inne rzeczy znacząco mnie zmieniły, ale niech mnie szlag jeśli tego żałuję.

Zanik zainteresowań hmm, tak na trzeźwo na to żeby się zainteresować fizyką kwantową to bym #@$%# nie wpadł :]

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Ludzie piszecie ze w wieku 16 lat albo nie... zmieniaja wam sie zainteresowania to jest normalne!!!! Ganja rozleniwia i oslabia kondycje. Pomyslec o silowni na bani to blad. U mnie jest tak ze cale zycie bylem len i nic mi sie nie chcialo... a po zielonym jest troche lepjej bo przynajmniej mam zapal do roboty, wszystko szare staje sie kolorowe. Ale np. sportowcom odradzilbym MJ no moze czasem PO treningu

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

też zawsze byłem leniwy i miałem słomiany zapał do wszystkiego, ciężko mi było doprowadzić cokolwiek do końca. Jeśli chodzi o Ganję i inne tego typu używki to na pewno nie jest to dla dzieci, jeśli życie 16 latka kręci się wokół tego jak zdobyć działkę czegośtam to nic dobrego. Ale dorosły człowiek ma prawo robić ze swoim życiem co chce. Zresztą wszystko ma swoje plusy i minusy. Do plusów maruhuany należy to jest lekiem na wiele chorób ciała i ducha i niejednokrotnie jest bardziej bezieczna, mniej uzalezniająca i szkodliwa niż leki które przepisują lekarze. I nie trzeba się nią bezmyślnie szpikowac tylko stosować wtedy kiedy tego potrzebujemy. Dla mnie Ganja jest lekarstwem także na lenistwo. Ale to nie chodzi tyle o samo THC, a o to że nie zamierzam już nigdy płacić za marihuanę. Jest to strasznie upokarzające kiedy musisz się prosić jakiegoś typa żeby Ci załatwił woreczek jakiegoś gówna za cene zajaką możesz sobie kupić zajebistą pestkę femi. Uprawa jest "gorszym" nałogiem niż palenie. Przeczytałem to tu kiedyś na forum i potwierdzam że tak właśnie jest:)))

Stąd rodzą się nowe zainteresowania, albo też rozwijają te które mieliśmy. Dla mnie dzięki Ganji i Salvi zaczęła się przygoda z "rolnictwem", wiele osób zmusiło to do zapoznania się z elektryka, czy działaniem wiertarki i piły;)

A co by mnie mogło skłonic by o 3:30 wstawać i w deszczu leść w las by o świcie babrając się w błocie posadzić parę krzaczków? Albo czy gdybym nie był zbakany oglądał bym jakieś nieme filmy sprzed wojny, albo w językach z których nie znam ani słowa?

Jeśli Ganja oznacza dla Ciebie kołowanie kasy aby Pan Dila dał Ci kolejną "dawkę" to rzeczywiście jest to żałosne. Ale jeśli masz szczęśći że mieszkaśsz w (p)Holandi i możesz sobie sam posadzić parę krzaczków to naprawdę może być wielka przygoda i wspaniałe hobby. A co do samego palenia to z Ganją tak jest że czasem się człowiek "przepali" (chodzi mi o jakiś okres codziennego czy częstego palenia a nie jednorazowe "przedawkowanie") i sobię odpuszcza na jakiś czas. Ja tak mam.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

lol nie kazdy ma warunki zeby zasiac sobie palonko...a kazdy palic by chcial wiec ktos musi mu chyba zmontowac nie? :> twoj post jest kierowany do tych co maja wlasne plantacje...a ja na przyklad (narazie) nie mam i kupuje sobie palonko...ile pale jest nie wazne xD

co do zainteresowan to u mnie sie nic nie zmienilo...jak nic nie robilem tak nie robie dalej bo mi sie nie chce xD moim zainteresowaniem jest palenie MJ, granie w steam'a, euro tracka itp. i tego sie trzymam od dluzszego czasu:D :zbakany:

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Nie wiem czemu, ale zawsze po paleniu najgorsze są pierwsze 2 dni, gdzie nic mi się nie chce, ale potem wszystko wraca do normy :), ale po większym paleniu, bo jak np. zrobię w ciągu dnia 1 lolka powiedzmy na 3 typa to jest git, ale jak ostatnio robiliśmy 5tke na 4 :X. To następnego dnia chodziłem zamulony :P.

Jedyne czego nie cierpię, ale to mam od zawsze to prace na ogródku typu koszenie trawy itp. tego mi się nigdy nie chce ;p

A ja też palonko mam od dila, który wiem, że jest uczciwy i będę od niego brał, dopóki nie znajdę dla siebie jakiejś bezpiecznej miejscówki na jakiegoś małego indoora (1-2 krzaki mi wystarczą) :).

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

nie mówię że włąsna Ganja jest zawsze "lepsza" a od dila "gorsza", tęż lata paliłem to co było, no może przesadziłem trochę z tamtym zróżnicowaniem, ale generalnie o to chodzi. Z załatwianiem też są czasem ciekawe akcje, też gdzieś trzeba jechać z 20km np, czasem się trafi super piona którą się długo pamięta itd. To są dwie zupełnie różne rzeczy i to tak jakby porównywać "chodzenie" z małżeństwem. Chyba nie ma growera który by pierwszego blanta nie kupił/dostał. Jednak ja próbowałem i tego i tamtego i widzę różnice. No ale fakt nie każdy lubi się babrać w ziemi itd, to naprawdę nie zawsze wychodzi, na ogól na początku jest maniana. zwłaszcza na oucie. Nie chodziło mi że nigdy nie zapalę towaru "od dila", tyle że nie muszę tego robić tzn że nie jestem na niego skazany. A z dilem, zwłaszcza z drugiej ręki jest jak jest - ja w ciągu ostatnich miesięcy spotkałem się 2 razy z towarem który załatwiał ktoś dla kogoś (na szczęście nie dla mnie heh) i to coś na 100% nie było konopią, przypuszczam że to jakieś zioła z dopalaczy, no a oni to brali z myślą że to jakaś dziwna "baka". Takiej akcji nie miałem, ale półgramowe gramy to norma, albo masz kasą a nie możesz załatwić, albo możesz a nie ma kasy ehhh...

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Stąd rodzą się nowe zainteresowania, albo też rozwijają te które mieliśmy. Dla mnie dzięki Ganji i Salvi zaczęła się przygoda z "rolnictwem", wiele osób zmusiło to do zapoznania się z elektryka, czy działaniem wiertarki i piły;)

A co by mnie mogło skłonic by o 3:30 wstawać i w deszczu leść w las by o świcie babrając się w błocie posadzić parę krzaczków?

brawo za tę wypowiedź, zgadzam się w 95% - ja również dzięki uprawie zainteresowałem się ogrodnictwem- co rusz w domu na balkonie sadzę jakieś rukole, bazylie , mięte , robie sobie kiełki, jakieś kwiatki sadzę w donicach itd. Gdyby nie zainteresowanie outdoorem nigdy bym na to nie wpadł że wyhodowane przez siebie smakuje lepiej, a już na pewno nie poradziłbym sobie z taką uprawą. Na spota jeżdżę rowerem, przez cztery miechy wyrobiłem sobię zajebistą rowerową kondycję, a dzięki kontaktowi z naturą czuję się spełniony - przebywając wśród roślinności z którą na co dzień nie mam wiele do czynienia bo mieszkam w dużym mieście, przeżywam stany głębokiego uniesienia (co prawda w tej chwili już tego tak nie odczuwam jak na początku sezonu - ale nadal daje mi to siłę i zapał do kolejnych zmagań z naturą co zaowocuje nagrodą w postaci własnego palenia) . Ostatnio przebywając na spocie doszedłem do wniosku że dzięki temu że jestem dobry dla natury, nie tylko poprzez samą uprawę MJ, ale także ze względu na to że nie niszczę niepotrzebnie okolicznej roślinności, a wręcz poprawiam te przetrącone przeze mnie krzaki i przekrzywione gałęzie, nie śmiecę po sobie, nie płoszę świadomie zwierzyny (no oprócz trucia ślimaków) a ona (natura) odwdzięcza mi się za tę opiekę. Wiadomo że sobie to wkręcam, ale od jakiegoś czasu zauważyłem że rzeczywiście mnie natura nie tyka- nie mam kleszcza chociaż zapierdalam po krzunach, nie parzą mnie pokrzywy, nie gryzą tak maksymalnie komary,nie ujebał mnie bąk ani żadna osa, nie wyjebałem się na rowerze i nie połamałem rąk, nie wpadam do wody gdy przeskakuje przez mini rzeczkę itd. ogółem coś w tym jest albo to podświadomość jakaś która musi mieć olbrzymią siłę i dawać motywację do działania. :buch:

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Nie zauważyłam u siebie zmiany. Niestety nie mogę stwierdzić, że całymi dniami siedzę w jakimś laboratorium czy też czytam książki naukowe, ale są czynności które lubię robić. Myślę, że wiele zależy od upływającego czasu, otoczenia, sytuacji, duchowego rozwoju. Niekiedy trzeba sobie poimprezować do znudzenia.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+