Skocz do zawartości
thc-thc

centrummarihuany

weeed

Użytkownik
  • Postów

    363
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez weeed

  1. weeed

    Angina :<

    Ja wspomagałem się Choliseptem jak miałem ostrą angine. Najlepiej nie wychodzić z domu, i smaruj maścią kamforową szyję, bardzo to pomaga.
  2. Moim skromnym zdaniem to ściema. Już rok temu miało być to samo. A tak na zdrowy rozsądek.. Sądzicie że właściciele coffeeshopów nie będą wpuszczać do środka? bo ja sądzę że nie i polityke raczej mają w dupie
  3. Sprawa rapera-dilera wstrząsnęła niemal całą Polską. Warszawski artysta Andrzej "Żurom" Żuromski usłyszał właśnie wyrok za hurtowy handel narkotykami. Sąd Rejonowy w Kielcach (woj. świętokrzyskie) wymierzył mu karę trzech lat pozbawienia wolności. Akt oskarżenia opiera się głównie na zeznaniach skruszonego gangstera Arkadiusza T. ps. "Jezus", który był poważnym graczem w kieleckim środowisku handlarzy narkotyków. Po zatrzymaniu w lipcu 2006 r. diler zaczął współpracować z policją. Z jego zeznań wynika, że kupił od 33-letniego "Żuroma" - co najmniej trzy kilogramy amfetaminy i dziesięć kilogramów marihuany. To już drugi proces w tej głośnej sprawie. W grudniu 2008 r. kielecki sąd skazał Żuromskiego na pięć lat w kryminale. Sędzia orzekł wobec muzyka również karę grzywny i przepadek korzyści majątkowej. Muzyk odwołał się. Kilka miesięcy później Sąd Apelacyjny stwierdził m.in., że w uzasadnieniu wyroku brakowało merytorycznych wskazówek dla takiego wymiaru kary. Sprawę skierował do ponownego rozpoznania. W drugim procesie prokurator ponownie zażądał kary pięciu lat i 50 tys. zł grzywny. Oskarżony i jego obrońca wnieśli o uniewinnienie. Sędzia Michał Winiarczyk w uzasadnieniu wyroku podkreślał, że nie można zakwestionować zeznań Arkadiusza T. tylko dlatego, że pochodzi ze środowiska przestępczego. - Składając wyjaśnienia obciążał także siebie. Został też skazany za analogiczne przestępstwa - za kupowanie narkotyków od Żuromskiego i ich dalsze rozprowadzanie - mówił sędzia. Sędzia dodał, że "Jezus" mógł wskazać, że kupował narkotyki od innych osób, ale konsekwentnie wskazywał Żuromskiego. Podkreślił, że nie da się uszczegółowić - jak chciał Sąd Apelacyjny - terminów transakcji, bo z czasem Akadiusz T. pamięta coraz mniej. W ponownym procesie sąd uznał, że warszawski raper wprowadził do obrotu dwa kilogramy amfetaminy i dziesięć kilogramów marihuany. Przy wymiarze kary sąd uwzględnił m.in. wcześniejszą przeszłość kryminalną "Żuroma". Andrzej Żuromski został aresztowany w kwietniu 2007 roku w Warszawie. Spędził za kratkami kilka miesięcy. W areszcie nagrał album pt. "Poszukiwany. Rap z celi i wolności". Według policji, raper uczynił sobie stałe źródło utrzymania z handlu towarem. Sam muzyk od początku nie przyznawał się do winy i twierdził, że został wrobiony. Występował w popularnych programach, m.in. był bohaterem jednego z odcinków "Uwagi". Wstawiali się za nim raperzy, producenci muzyczni, a nawet właściciele wytwórni fonograficznych. 33-latek ma żonę i dwójkę małych dzieci - do końca twierdził, że niejaki "Jezus" zna go tylko z internetu i nigdy nie sprzedawał mu narkotyków. Sąd jednak nie uwierzył w jego wersję... Źródło: hip-hop.pl
  4. W Portugalii już od dziesięciu lat konsumpcja narkotyków nie jest przestępstwem kryminalnym. I nic się nie stało. A nawet jest lepiej Portugalia, tradycyjnie katolicki kraj o konserwatywnej obyczajowości, mający za sobą kilka dekad faszyzujących rządów i silnego wpływu Kościoła na politykę i życie społeczne, wprowadziła narkotykowy eksperyment, na jaki nie odważyło się do tej pory żadne inne państwo. Narkotyki pojawiły się w Portugalii jako problem stosunkowo późno. Pod dyktatorskimi rządami Salazara i jego następców był to kraj zamknięty. Ruch hippisowski, kontrkultura lat 60., wraz z którą konsumpcja narkotyków stała się częścią stylu życia nowej generacji, przeszły obok. Dopiero w drugiej połowie lat 70., już po rewolucji goździków i zakończeniu wojny kolonialnej w Afryce, na ulicach większych miast pojawiła się marihuana. To Portugalczycy z kolonii, głównie żołnierze, wprowadzili coś w rodzaju mody na trawkę. Swoje zrobiły też koniec dyktatury i otwarcie kraju na świat. Problem narkotykowy w Portugalii zaczyna się trochę później, pod koniec lat 80., gdy czarny rynek podbija heroina szmuglowana z Pakistanu via Mozambik; potem także z Holandii. Choć konsumpcja narkotyków w Portugalii nadal należała (tak jest zresztą i teraz) do najniższych w Europie, niepokój wzbudziło duże spożycie heroiny. Zaczęto mówić o epidemii: 1 proc. ludności, czyli 100 tys. Portugalczyków, sięgał po ten narkotyk. Mnożyły się drobne kradzieże - heroiniści potrzebowali pieniędzy na zaspokojenie głodu. - W latach 90. społeczeństwo zaczęło postrzegać narkotyki jako problem społeczny numer jeden - wspomina prof. Casimiro Balsa, socjolog, który przeprowadzał pierwsze badania nad konsumpcją narkotyków w Portugalii. - Przez dekady byliśmy krajem zamkniętym, bez dostępu do informacji, a przez to gorzej niż inni przygotowanym na niebezpieczeństwa, jakie niesie konsumpcja narkotyków - tłumaczy Jo o Goul o, dyrektor Instytutu Narkotyków i Uzależnień, agendy ministerstwa zdrowia, która zajmuje się polityką narkotykową. Rząd próbował jakoś temu zaradzić: jeszcze pod koniec lat 80. otwarto pierwsze centrum leczenia w Lizbonie, powstawały prywatne lecznice. Ale konsumpcja nadal rosła, alarmujące były dane o liczbie użytkowników heroiny wśród populacji zarażonej wirusem HIV. Równocześnie obawy przed uznaniem za kryminalistę powstrzymywały konsumentów przed zgłaszaniem się na leczenie. Pomysły wymiany strzykawek i igieł, które zrodziły się już wtedy, były sprzeczne z prawem. Konsument narkotyków był przecież w świetle prawa przestępcą; wymiana była pomocą w popełnianiu przestępstwa. Po koniec lat 90. zaniepokojenie społeczne było tak duże, że narkotyki stały się kwestią polityczną, przedmiotem debat w prasie i między politykami. Reakcja rządu Portugalii na ten problem należy do najbardziej niestandardowych w historii. Źródło: wyborcza.pl/narkopolacy Reszta artykułu: http://wyborcza.pl/narkopolacy/1,100609,8689257,Portugalski_narkoeksperyment.html
  5. Ja raz jak zemdlałem po paleniu to zajebałem w automatycznie otwierane drzwi w tesco Wtedy paliłem na jakichś łąkach, skwar jak ch*j , i nie było nic do picia Ale ogólnie obyło się bez przypału
  6. Ja lubię tylko jointy, moim zdaniem najfajniej się pali.
  7. ja bym tego nie brał, od tego może pikawa stanąć, już były takie przypadki. Poza tym guarana jest mocniejsza od kofeiny
  8. Ja w Holandii zapoznałem się z chłopem około 40 lat, też Polakiem, browary z rana wlewał w siebie strumieniami, potem zygzakiem odwoził nas do roboty o 7 rano Ogólnie wporzo ziomek, paliliśmy praktycznie z nim non stop. I tylko mnie męczył "no wbij lufke" Zbieg okoliczności był nawet taki że był z tego samego miasta co ja
  9. Arnold jest w porządku gość Zawsze był moim ulubionym aktorem, okazuje się że też dobrym politykiem
  10. Do mnie po 6 miesiącach przyszedł komornik z policjantem jak nie zapłaciłem mandatu 100zł i naliczyli mi 5zł za każdy miesiąc Mój kumpel ma wtyki w urzędzie miasta i ugadał się z pieskami że zapłaci tylko 20zł mandatu, a pieski tyle wypisali
  11. Premier Donald Tusk jest przeciwnikiem liberalizacji prawa w sprawie tzw. miękkich narkotyków. Twierdzi, że konieczne jest szybkie tempo prac w parlamencie nad przepisami dotyczącymi dopalaczy, gdyż stanowią one realne zagrożenie dla życia młodych ludzi. Tusk podkreślił w radiu TOK FM, że powodem szybkich działań rządu w sprawie dopalaczy były przypadki ciężkich zachorowań idące w ostatnich tygodniach w setki i zejścia prawdopodobnie po zażyciu dopalaczy. - Naprawdę mamy do czynienia z rynkiem paranarkotyków i zwykłej trucizny, mamy do czynienia z rynkiem organizowanym przez cwaniaków i dość odrażających typów, tak nazwę rzecz po imieniu, i mamy do czynienia z realnym zagrożeniem życia i zdrowia, głównie dzieci i młodych ludzi - powiedział premier. Pytany o liberalizację przepisów w sprawie miękkich narkotyków premier powiedział, że w światowej debacie na ten temat ścierają się dwa poglądy. Jak zaznaczył, jedni uważają, że zdrowiej jest dopuścić miękkie narkotyki, drudzy zaś, że wręcz przeciwnie, trzeba tępić narkotyki, ten przemysł i zagrożenie wszystkimi dostępnymi metodami. - Ja jestem przekonany do tego poglądu drugiego, tzn. zero tolerancji dla narkotyków i narkomanii. Czy mam monopol na rację? Nie. Ale mam taki pogląd i nie zmienię tego poglądu - podkreślił Tusk. - Generalnie liberalne podejście do miękkich narkotyków niestety powoduje wszystkie negatywne skutki, których się domyślaliśmy, a nie przynosi tych pozytywnych skutków - mówi premier. Nam ręce opadają a cytat sławnego mędrca przytacza się sam: "Przekonania są większym wrogiem prawdy, niż kłamstwa" -- Nietzsche Źródło: wolnekonopie_pl
  12. zobaczymy co z tego wyniknie czy znowu kiełbasa wyborcza
  13. Profesor Wiktor Osiatyński w dzienniku "Polska The Times", mając własne doświadczenia w walce z nałogiem alkoholowym, mówi stanowczo: "dopalacze są efektem zupełnie bezmyślnego uregulowania sprawy narkotyków, jakie miało miejsce w 2000 r. To była zbrodnia, za którą odpowiedzialność personalną ponosi Barbara Labuda, pośrednio Aleksander Kwaśniewski oraz prawica pod wodzą posła Tadeusza Cymańskiego, która ją w tym wsparła!". Jego zdaniem dzięki tej regulacji prawnej w jednym rzędzie postawiono handlarza, producenta, dostawcę, który żeruje na ludziach, oraz ofiary, czyli narkomanów. Przy takim podziale narkomani również czują się wyrzuceni poza społeczeństwo i ciężko im szukać tam pomocy. Osiatyński zwraca też uwagę na ogromną dysproporcję pomiędzy wzrostem liczby zatrzymanych osób uzależnionych a ilością zatrzymanych handlarzy. Tych pierwszych przybyło o tysiąc procent, a tych drugich o kilka - grzmi. To właśnie dzięki temu policja poprawia swoje statystyki - zatrzymując uzależnionych a nie sprawców tych ludzkich tragedii. Antidotum na dopalacze, ma być zdaniem prof. Osiatyńskiego, m.in. legalizacja marihuany, pod warunkiem zachowania ścisłej kontroli dostępu do niej. Pytany o obecne działania rządu odpowiada: - Oczywiście ta akcja nie rozwiąże problemu, ale obudzi publiczną świadomość. Pytanie tylko, w którą stronę ona pójdzie? Mam obawy, że może to zaowocować taką postawą: "trzeba im wszystkim przypieprzyć". Nieprawda. Nie wszystkim - tylko drapieżcom. Natomiast użytkownikami trzeba się poważnie zająć. Zastanowić, dlaczego jest na to popyt i jak ten popyt, stosując metodę zmniejszania szkód, uregulować. - Do rozwiązywania należy się brać kompleksowo. Popyt ograniczyć powinny działania profilaktyczne, ale obecnie mało one dają. Najskuteczniejsze działania prewencyjne, w postaci wczesnego wykrywania i pomocy, wymagają całkowitej zmiany systemu edukacyjnego, ale do tego nie jesteśmy gotowi - twierdzi Osiatyński. - Nie wierzę w żadne pogadanki i inne, za przeproszeniem, pierdoły. Na to na całym świecie wydaje się miliony, a one nie działają, a czasami mają skutek wręcz przeciwny. Natomiast gdyby dzieci w szkole uczono wyrażania uczuć, rozpoznawania ich, uczono tego, w jaki sposób wyznaczać granice wokół siebie, w jaki sposób mówić "nie", jak wyrażać w sposób pokojowy złość albo strach, to na pewno później, jako ludzie dojrzali czy dojrzewający, potrzebowałyby mniej sztucznych środków, żeby sobie z własnymi deficytami radzić - podkreśla prof. Wiktor Osiatyński w rozmowie z "Polską The Times". Źródło: www.wp.pl
  14. weeed

    Wykształcony palacz

    2 Klasa technikum po zawodówce, Elektromechanik poj. sam.
  15. Macie szczęscie z tymi piwkami, koleś odemnie dostał 10 dni aresztu za jazdę na rowerze po 2 piwach
  16. weeed

    Bieluń dziędzierzawa

    U mnie typ brał bielunia,w ogóle się nie zatruł tylko miał mocne haluny, gadał z barierką na klatce o 2 w nocy, rozmawiał z kimś przy automacie do Tekkena
  17. Możliwe, że wkrótce w Berlinie można będzie posiadać do 15 gram suszu konopi. Nowa polityka dotycząca marihuany mogłaby dopuścić w mieście stołecznym Niemiec legalne posianie 15 gramów (0.5 uncji) leku. Regulacja uczyniłaby Berlin jednym z najbardziej liberalnych pod tym względem miast w Europie. Berlińczycy od dawna doświadczali miękkiej polityki miasta w tej sprawie. Nie dziwią nikogo widoki głęboko się zaciągających ludzi w miejskich parkach, czy w ogródkach przy kawiarniach. Główna urzędnik stanu ds. zdrowia powiedziała gazecie SPIEGEL, że ona planuje podnieść dozwoloną ilość posiadanej marihuany i haszyszu do 15 gramów. Prawo federalne Niemiec zakazuje posiadania marihuany, dopuszcza jedynie "małą ilością". Władze stanów precyzują ten zapis autonomicznie podejmując decyzje o dopuszczalnej ilości. Brandenburgia, w której znajduje się Berlin określiła "małą ilość" jako 6 gramów. Dotychczas, Berlin dopuszczał posiadanie gramów 10. Lompscher Katrin, główna urzędnik stanu ds. zdrowia zamierza wkrótce podpisać nową regulację. Źródło: konopialeczy.pl
  18. Chce odświeżyć ten temat ponownie bo niedawno zaczęła się pierwsza sprawa w sprawie tego cwela. Czterech ziomków było na sprawie i ogólnie wszystko było w porządku, szybko zeznali i po 20 minutach ich wypuścili Sedzia jak się zapytał ziomka przez ile czasu brał, to kumpel odpowiedział że od 3 lat, a konfident sie odezwał "Wtedy to mi jeszcze nie wyrosło" Kolesie tam wykładka. Sedzia powiedział że większość osób to były osoby niepełnoletnie. Następna rozprawa jest 13 maja ale ja jeszcze nie dostałem wezwania, sądzę że dostanę jakoś w wakacje Peace Tego konfidenta jest ciężko spotkać na ulicy bo ma dozór policji, widziałem go ogólnie 4 razy i raz przechodził obok mnie, już dawno temu miał dostać wpierdol ale wolimy poczekać aż proces się zakończy. Jak dostanie zawiasy to będzie wpierdol, a jak pójdzie do pierdla to tam sie nim zaopiekują. A sam konfident wychodzi tylko o 7 rano do sklepu i na dozory oglądając się za siebie Raz kumpel chciał mu na****ć bo też na niego sie rozjebał ale kumpel nigdy nic od niego nie brał to konfident uciekł cwel je***y Elo, będe pisał jak coś się będzie działo Sorry za double posta ale dzisiaj mój kumpel był w sądzie i sprawa została odroczona do czerwca ponieważ je***y konfident nie wytrzymał napięcia i przesiaduje w psychiatryku :D krótko po pierwszej rozprawie Nie moge wytrzymać ze śmiechu
  19. weeed

    Marzenia nie do spełnienia xD

    Chciałbym pracować jako dozorca w szklarni pełnej medycznej marihuany Na nocki najlepiej
  20. weeed

    Dziarka

    Też bym takiej dziarki nie zrobił, wolałbym biomechanikę jakąś.
  21. Ja nic nie odczułem bo nie wiedziałem jaka jest po tym faza
  22. W Los Angeles otwarto pierwszy hotel przyjazny palaczom marihuany. Historyczny hotel Normandie w dzielnicy koreańskiej w Los Angeles otwarto dla specjalnych klientów - palaczy marihuany Otwarcie nie przypadkiem odbyło się 20 kwietnia, w dniu, który jest nieoficjalnie obchodzony jako święto marihuany. "To było naprawdę logiczne. To jest duże miasto. Oni mnie tutaj potrzebowali, a ja potrzebowałem zmiany" - powiedział Los Angeles Times założyciel Dennis Peron. Inwestor John Evangelista kupił hotel w styczniu i zaproponował Peronowi, działaczowi na rzecz zalegalizowania marihuany w Kalifornii, by utworzył "pot-tel" (hotel dla palaczy marihuany) - donosi Times... ... Hotel Normandie ma oferować specjalne dwudniowe pakiety za 420 dolarów. - Niepotrzebny będzie ręcznik wciskany we framugę drzwi, żeby zapobiec wydostawaniu się słodkiego zapachu - mówi założyciel. Jak w wielu innych kwestiach dotyczących narkotyków, sprawy legalizacji i praktyki nie są jasne. Nie wiadomo na przykład czy żeby w hotelu kupować i palić skręty potrzebna będzie recepta (według obowiązującego w Kalifornii prawa marihuana jest legalna jako środek leczniczy przepisany przez lekarza). Nie wiadomo także, jaka czy i jaka ilość trawki będzie dostępna w cenie pokoju. Na pewno będą automaty w hotelowym lobby ze smakowitymi przekąskami, na wypadek gdyby głód dopadł któregoś z gości w środku nocy. Richard Eastman współpracujący z Normandie działacz na rzecz legalizacji marihuany powiedział Timesowi, że hotelowe motto brzmi: "Zapomnij o Amsterdamie, wszystkie drogi prowadzą do Normandie". "Nie potrzebujesz paszportu, żeby przybyć do Hotelu Normandie. Nie potrzebujesz biletu na samolot, żeby przybyć do Hotelu Normandie. Wystarczy metro, autobus albo taksówka, jesteśmy ulokowani w centrum wszystkiego" - dodaje. Źródło: www.interia.pl Haha, ja tam chyba jade
  23. Obrońcy konopi zjednoczyli się we wtorek by zadymić całą Kanadę w ramach protestu przeciw prohibicji marihuany. Zwolennicy legalizacji marihuany świętują tak zawsze 20 dnia kwietnia, zapalając jointy o 4:20 miejscowego czas w różnych częściach kraju. W Ameryce liczba 420 uważana jest za symbol marihuany. Niemal nikt nie pamięta już skąd wzięła się ta liczba, ale tradycja świętowania dnia marihuany utrzymywana jest od lat i wykroczyła już poza granice stanów Kanady i USA. W Vancouverze, protest zaczął się wcześnie i przed południem, kilka tysiąca ludzi zebrało się na Georgia Street przy wejściu do miejskiej galerii sztuki. Chmury dymu łagodnie unosiły się wśród tłumu. Herbatniki z haszyszem były rozprowadzane po $5 za trzy sztuki, a szeroka gama barwnych lufek i fajek zdobiła rozstawione tu i ówdzie stoiska. W jednym rogu placu na zewnątrz galerii, dwaj ludzie powiesili transparent "Żadnego Więzienia Za Marihuanę." Inny sztandar mobilizował Kanadyjczyków, by "Uwolnić Marihuanę." Przed godziną 4:20 plac w Vancouverze się zapełnił, entuzjaści marihuany stali ramię w ramę w ciasnym tłumie. Mocny deszcz nie wystarczył, by ich zniechęcić. Owacje, oklaski i śpiewy pojawiły się gdy organizator uroczystości ogłosił, że magiczny moment przybył, o 4:21 duża chmura gęstego dymu uniosła się ponad tłumem... Policjanci, przeważnie, przymykali oko na takie zgromadzenia. Kilku policjantów pogardliwie obserwowało tłum w Vancouverze. W Toronto, setki entuzjastów marihuany zbiegło się w centrum na placu Yonge-Dundas Square. tu także policjanci stali i patrzyli jak szczęśliwa grupa paliła, tańczyła i grała na bębnach. Tłum był pokojowy, policja zatrzymała jednak człowieka, który podobno wyciągnął pistolet. Rzecznik policji stwierdził, że funkcjonariusze nadal próbują potwierdzić, czy przedmiot ten rzeczywiście był bronią palną albo jej repliką. Dym zawędrował też do Winnipeg w prowincji Manitoba. Ponad 2,000 ludzi otwarcie paliło podczas, gdy kilkunastu funkcjonariuszy obserwowało tłum z oddali, nie podejmując żadnych kroków. "Naszym głównym zadaniem tego popołudnia jest zapewnianie bezpieczeństwa," powiedział Const. Jason Michalyshen, przedstawiciel policji w Winnipeg. W Edmonton, powietrze także miało charakterystyczny aromat marihuany, którą zwolennicy degustowali na przed budynkiem władz. Premier Ed Stelmach powiedział, że ich muzyka wprawiła w drżenie okna jego biura i nieco utrudniła mu pracę, ale nie przekonała go, by dołączyć się do tłumu. Podobne sytuacje można było zaobserwować między innymi w Regina, Wiktorii i Calgary, Kolorado, Nowe Hampshire, Nowy Jork, Kalifornii i wielu innych stanach oraz miastach na całym świecie. 20 kwietnia rozpoczyna Global Million Marijuana March, który jest szeregiem prolegalizacyjnych demonstracji przeprowadzanych w wielu krajach na całym świecie. W ubiegłym roku marsz odbył się w 263 miastach. W tym roku polski marsz wyruszy 29 maja z pod Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie o godzinie 15. Zapraszamy! Szkoda że w Polsce legalnie na marszu nie można zajarać jointa Źródło: konopialeczy.pl
  24. W czym można przetransportować kiełki na spota jak coś? Żeby nie uszkodzić
  25. Kay ma rację, lepiej się "leczyć" niż mieć nasrane w papierach
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+