Skocz do zawartości
thc-thc

grower

weeed

Użytkownik
  • Postów

    363
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez weeed

  1. Myśle że bez krępacji możemy zmienić nazwę tego miejsca na Nowa Zielandia!!! A to dlatego że już wkrótce w Nowej Zelandii rozpocznie działalność sieć klubów dla miłośników marihuany, w których amatorzy nielegalnej substancji będą mogli palić, kupować, a nawet formalnie badać marihuanę. Pierwszy tzw. klub dla koneserów powstał w Auckland ponad rok temu i nie wzbudził żadnego zainteresowania ze strony policji, więc jego właściciel zamierza otworzyć podobne lokale we wszystkich większych miastach kraju. - Odnotowujemy zapotrzebowanie na takie miejsca w niemal każdym zakątku naszego kraju, więc spodziewam się, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy każde większe miasto w Nowej Zelandii będzie miało przynajmniej jeden klub - mówi Dakta Green, który jest założycielem klubu Daktory. Źródło: #com Kurcze żałuje troche że się urodziłem Polakiem, wszędzie sie coś dzieje tylko nie w Polsce ;/ Bo nawet w Nowej Zelandii się cos dzieje a Nowa Zelandia jest znana z restrykcyjnego prawa co do palenia papierosów.
  2. W Kopenhadze mają powstać zarządzane przez ichniejszy urząd miasta i prowadzone przez wykwalifikowany personel medyczny sklepy z marihuaną. Wszystko to po to, aby wyrwać cannabisowy biznes z rąk gangów. Cena grama suszu ma wynosić około 50 koron czyli taka sama jak towaru na ulicy. Zachęcić do zakupów ma dobra jakość i bezpieczeństwo zakupu. Coraz więcej państw to wchodzi Denmark Considers State-Licensed Cannabis Stores Denmark is looking at borrowing a page from the Netherlands' approach to cannabis, as the Copenhagen City Council examines a plan to set up state-licensed marijuana stores to remove the trade from the control of gangs. But the plan, supported by a majority of the city council, may not have enough support in the Danish Parliament, reports The Copenhagen Post. The proposal is to run a three-year trial in which stores staffed by healthcare professionals would sell cannabis in small quantities for about 50 kroner per gram, close to the current street price in Denmark's capitol city. Only residents of Copenhagen would be allowed to buy the marijuana, thus preventing Amsterdam-style "cannabis tourism," according to supporters. But some MPs are already declaring the plan dead on arrival. "The whole thing's a waste of time, because a city council doesn't have any influence on drug laws in Denmark," said Rasmus Jarlov, a Conservative member of both the city council and Parliament. "The issue will be decided in Parliament, where there's a broad majority against it," Jarlov said. "So I don't think we ought to be using our time on issues where we have no say." Copenhagen's mayor, however, argued the pilot run is necessary to learn if the plan would actually take the cannabis business away from gangs, which control the trade, estimated to be worth more than a billion kroner. (An American dollar is worth about five kroner.) "We have to accept that the present strategy isn't working," Mayor Frank Jensen told Jyllands-Posten newspaper. "It's time to think about alternative models," the mayor said. "And when the goal is to decriminalize the hash market, it's worth trying our idea." The bohemian Christiania section of Copenhagen has, since the 1970s, unofficially tolerated open-air cannabis merchants. The new pilot plan would make that tolerance official, removing the last vestiges of the black market from marijuana transactions. A spokesman for the Social Democrats at city council said the three-year trial proposal would now be presented to Justice Minister Brian Mikkelsen for consideration. http://www.tokeofthetown.com/2010/01/denmark_considers_state-licensed_cannabis_stores.php
  3. Dokładnie, policja zapewne sprawdzi czy jakis towar nie zawiera środków zakazanych tam gdzie kupiłeś ten susz. Więc jedyne co to Dopalacze poniosą konsekwencje a nie ty.
  4. Komisja Bezpieczeństwa Publicznego Kalifornii przegłosowała wczoraj (4 za, 3 przeciw) ustawę o Kontroli, Regulacji i Edukacji nt. marihuany. Jest to kolejny krok na drodze do całkowite legalizacji marihuany w tym stanie. Już teraz każdy dorosły Kalifornijczyk może legalnie nabyć trawkę w odpowiednim sklepie, jeżeli została mu ona zalecona przez lekarza. Budżet Kalifornii już zanotował wpływy idąc w miliony dolarów, z opodatkowania medycznej marihuany... Najważniejszym momentem w batalii o legalizację będzie referendum, które ma się odbyć w listopadzie. Mieszkańcy "Złotego Stanu" zdecydują w nim bezpośrednio, czy chcą pełnej legalizacji i opodatkowania uprawy oraz sprzedaży konopii. Rozwiązanie to jest bardziej liberalne nawet od holenderskiego- tam można co prawda posiadać i sprzedawać określone ilości, jednak uprawa na dużą skalę wciąż pozostaje w szarej strefie i nie jest obłożona podatkiem Źródło: konopialeczy.pl Hehe, coraz lepiej sie dzieje w Stanach
  5. Legislatura stanu New Jersey uchwaliła ustawę zezwalającą na zażywanie marihuany w leczeniu osób chorych na niektóre najcięższe choroby, jak rak, AIDS, stwardnienie zanikowe boczne i stwardnienie rozsiane. Ustawę uchwaliły Senat i Zgromadzenie Ogólne New Jersey zdecydowaną większością głosów, odpowiednio: 25 do 13 i 48 do 14. Demokratyczny gubernator stanu Jon S.Corzine zapowiedział, że ją podpisze. Najnowsza ustawa należy do najbardziej restrykcyjnych w USA. W odróżnieniu np. od Kalifornii, gdzie marihuanę można legalnie zażywać jako środek na niegroźne dolegliwości, jak przedłużające się bóle lub lęki nerwicowe, w New Jersey jest ona dozwolona tylko jako antidotum na wybrane, najcięższe choroby... Ustawa nie zezwala poza tym na uprawianie własnej marihuany - będzie ją można otrzymywać tylko od lekarzy - ani na jej zażywanie publicznie. Wprowadzono też limit tylko 2 uncji (ok. 62 gramów) marihuany na pacjenta miesięcznie. Przeciwnicy legalizacji "trawki" do celów medycznych w USA argumentują, że doprowadzi to do szerokiego rozpowszechnienia używania tego narkotyku, zwłaszcza wśród młodzieży. Tymczasem w Kalifornii miejscowa legislatura zamierza wkrótce poddać pod głosowanie ustawę w pełni legalizującą marihuanę - zezwalającą na palenie jej także dla przyjemności. Źródło: konopialeczy.pl
  6. Kolejny raz Polska pisze jakicg ma małolatów ćpunów w kraju... żal du*e ściska tu mieszkać
  7. Na Uniwersytecie Karola w Pradze powstała katedra badań nad trawką. Zaskoczyło mnie, kiedy dziesięć lat temu zobaczyłem w najbardziej ekskluzywnych delikatesach w Pradze wódkę z marihuany. W oleistym 40-procentowym alkoholu słomkowego koloru pływały nasiona konopi. Zaskoczyło mnie, że w księgarni obok delikatesów sprzedawano książkę kucharską "Gotujemy z konopiami". Zaskoczyło mnie, że na dylemat: "jeść czy palić", autor książki odpowiada: jeść. Bo skutki palenia trawki pojawiają się natychmiast lub po pięciu minutach i trwają do dwóch godzin, ale efekty jedzenia jej w jakiejś potrawie przychodzą po pół, a czasami po półtorej godziny, za to trwają do godzin ośmiu. Zaskoczyło mnie, gdy sprzedawczyni w księgarni powiedziała, że podejście do gotowania z marihuaną jest wciąż w Czechach bardzo prymitywne. Ludzie dodają ją w niekontrolowanych ilościach do normalnych dań, a tu trzeba dań specjalnych, pod marihuanę przemyślanych, dlatego poleca tę książkę. Zaskoczyło mnie, kiedy sąd w Ołomuńcu po kilkuletnim procesie uniewinnił wydawnictwo, które wydało tę książkę, i pozwolił na jej dalsze rozpowszechnianie. Zaskoczyło mnie, kiedy dowiedziałem się, że pierwsze nawoływania do legalizacji konopi zaczęły się w Czechosłowacji kilkanaście tygodni po upadku komunizmu - w czasopiśmie studenckim "Zwierciadło". Zaskoczyło mnie, kiedy dowiedziałem się, że w 2000 roku prezydent Havel zastosował akt łaski dla 19-latka, który dał spróbować swojej trawy dwóm młodszym chłopakom (nauczyli go palić), za co otrzymał cztery lata więzienia bez zawiasów. - Nie mógłbym spojrzeć na siebie w lustrze - powiedział podobno prezydent, który sam palił. Zaskoczyło mnie, że na wydziale lekarskim Uniwersytetu Karola w Pradze, w klinice psychiatrii, powstała katedra addyktologii, która zajęła się naukowym badaniem marihuany i jej spożycia. Zaskoczyło mnie, gdy dowiedziałem się, że Czesi są w tym spożyciu na pierwszym miejscu w Europie, przed Holandią. W 2004 roku marihuanę palił co dziesiąty Europejczyk i co piąty Czech. Zaskoczyło mnie, że od kiedy władze zaczęły przymykać oko na używanie konopi, notuje się w Czechach znaczny spadek spożycia narkotyków twardych. Zaskoczyło mnie, że jest to taka sama tendencja jak przy spożyciu piwa. Ponoć im więcej Czesi piją piwa, tym mniej mocnego alkoholu. Zaskoczyło mnie, że na temat formalnie zakazanego narkotyku, jakim jest marihuana, wychodzą w Czechach dwa oficjalne czasopisma - "Konoptikum" i "Soft Secrets". Zaskoczyło mnie, że pierwsze instruktaże - jak uprawiać konopie w domu, pod sztucznym oświetleniem - ukazały się na początku lat 90. w poważnym tygodniku "Reflex" (na poziomie naszej "Polityki") jako poradnik dla chorych na parkinsona. Bo właśnie z tą chorobą roślina umie walczyć. Zaskoczyło mnie, że tygodnik ten od 2004 roku ogłasza coroczny konkurs na najlepsze zdjęcie uprawianej przez czytelników marihuany - "Reflex Cannabis Cup". Fotografie startują w kategoriach: "Indoor", "Outdoor", "Piękno", "Ikebana". Zaskoczyło mnie, że co roku przychodzi około tysiąca fotografii, a ich autorzy - nawet po zwycięstwie w konkursie - pozostają anonimowi. Jury tylko w połowie jest jawne. Składa się ze znanych osób, które niewiele wiedzą o marihuanie, i z nieznanych, które wiedzą o jej uprawie domowym sposobem wszystko. Zaskoczyło mnie, że pierwszego wyboru fotografii dokonuje sam redaktor naczelny tygodnika (który po obejrzeniu filmu "Katyń" w czeskiej telewizji napisał mi maila, że "Czesi mają piękną kulturę, ale Polacy piękną duszę"). Zaskoczyło mnie, że tygodnik ostrzega w specjalnym komunikacie: używanie tego narkotyku przed 16. rokiem życia jest zgubne, u nastolatków może prowadzić do psychoz, w potrawach bardzo łatwo go przedawkować, a palenie jest niebezpieczne i - jak palenie każdego organicznego materiału - grozi chorobą nowotworową. Zaskoczyło mnie, że redakcja radzi: NIE PALIĆ! Zamiast palić lepiej korzystać z inhalatora do marihuany. Ma on zabezpieczać przed wytwarzaniem się - tak jak podczas palenia - szkodliwych ciał smolistych. Kiedy dowiedziałem się, że od 1 stycznia 2010 uprawianie konopi na własny użytek (do pięciu roślin) oraz posiadanie niewielkich ilości narkotyków (np. do 15 g marihuany) nie będzie już w Czechach karane - nie zaskoczyło mnie to. Żródło: konopialeczy.pl
  8. W barze w Czeskim Cieszynie było fajnie i wesoło. Do czasu aż przyznaliśmy, że przyjechaliśmy z Polski, żeby napisać o legalizacji posiadania narkotyków. Czesi zgasili skręty i w ciągu kilku minut było po imprezie. Od początku roku Czesi mogą mieć przy sobie do półtora grama heroiny, jeden gram kokainy, dwa gramy metamfetaminy, do 15 gramów marihuany, do czterech tabletek ekstazy i do pięciu tabletek LSD. W domach mogą uprawiać do pięć krzaczków konopi indyjskich i do 40 grzybków halucynogennych. I nikt im nie może nic za to zrobić. Jak nowe prawo działa w praktyce? Postanowiliśmy sprawdzić w Czeskim Cieszynie w sobotnie popołudnie. Pada śnieg, jest zimno, zaczyna się ściemniać. Pogoda nie zachęca do spacerów, raczej do tego, żeby usiąść w ciepłym pubie przy piwie. Niedaleko rynku w Czeskim Cieszynie, koło zamkniętej piwiarni, spotykamy dwóch młodych ludzi - Polaka i Czecha. O czymś dyskutują. Pytamy, czy w okolicy jest jakiś pub, w którym można zapalić trawkę. Czech uśmiecha się i wyciąga z kieszeni portfel. Ma w nim odmierzone porcje marihuany. Okazuje się, że przeszkodziliśmy chłopakom w zawarciu transakcji. - 35 zł za gram - żąda Czech. Polak odchodzi. Za drogo. Wtedy przyznajemy się młodemu Czechowi, że jesteśmy dziennikarzami z Polski i przyjechaliśmy, by napisać, jak u nich jest z tymi narkotykami po wprowadzeniu nowych przepisów. Nie jest rozmowny - sprzedaż narkotyków za Olzą wciąż jest zakazana. Gdy jednak obiecujemy anonimowość, chłopak zaczyna opowiadać. - Co z tego, że mogę mieć w domu legalnie pięć krzaków, skoro ani jednego nie wolno mi ściąć i sprzedać - irytuje się. - Tak naprawdę niewiele się zmieniło. Ale wy i tak macie gorzej, bo u was nic nie wolno - mówi. Radzi, żebyśmy się wybrali do Ostrawy na słynną ulicę Stodolni. Pełno tam klubów, pubów i dyskotek, a zabawa w weekendy trwa do białego rana. Z pewnością natknęlibyśmy się tam na... Polaków handlujących różnymi tabletkami. Chłopak podaje nam adres pubu w Czeskim Cieszynie. Od dawna chodzi się tam po to, żeby zapalić trawkę. - Tam wszyscy palą i nikt się z tym nie kryje - mówi. Pub okazuje się niewielkim, bardzo zadymionym lokalem. Charakterystyczny, słodkawy zapach marihuany czuć już przy wejściu. Nad barem tabliczka z ostrzeżeniem: "Zakaz palenia opium". Raczej dla żartu. Przy stolikach nad kuflami z piwem siedzi kilkunastu młodych ludzi. Większość z osmolonymi lufkami w dłoniach. Siadamy, zamawiamy kawę i naradzamy się szeptem, co robić dalej. Przyznać się, że jesteśmy dziennikarzami, czy nic nie mówić i czekać na rozwój sytuacji? Ale to bar, w którym wszyscy się znają, klienci zaczynają na nas spoglądać z ciekawością. Postanawiamy się przyznać, zapraszamy barmana, żeby usiadł na chwilę przy naszym stoliku. Młody, sympatyczny mężczyzna w końcu zgadza się pogadać. - Tutaj pali bardzo dużo ludzi, sam też czasem popalam. No i przychodzi do nas sporo Polaków - zdradza. Obiecuje, że spróbuje namówić któregoś ze swoich klientów, żeby dał się sfotografować z lufką. W końcu palenie trawki jest teraz w Czechach legalne. Ale to nie był dobry pomysł. Widać, jak z twarzy rozbawionych klientów baru znikają uśmiechy. Nawet nie wiemy, kiedy cała marihuana znika ze stolików. Jeden z klientów, na oko dwudziestokilkulatek, wysypuje cały towar z portfela do ubikacji i ostentacyjnie spuszcza wodę. Cichnie bardzo głośna jeszcze chwilę wcześniej muzyka. Nie wiemy, o co chodzi. Jeden z Czechów nam wyjaśnia. - Jesteście z Polski, prawda? Tego się spodziewałem. Będziecie tu teraz przyjeżdżać i nas inwigilować. Nie zaprzeczajcie. Jesteście bardzo pobożnym narodem. Papież i te sprawy. Boicie się Boga, a wiadomo, że Pan Bóg nie lubi marihuany. Pewno nie mieści się wam w głowach to, co dzieje się u nas - denerwuje się. - Teraz narkotyki mieć wolno, ale co będzie za pół roku, jak komuś znowu przyjdzie do głowy, żeby to zmienić? Skąd mam wiedzieć, jak wykorzystacie wtedy moje zdjęcie? - pyta. Tak się kończy nasz na początku bardzo sympatyczny pobyt w czeskim pubie. Nic tam po nas. Gdy wychodzimy, słyszymy strzępki rozmów: - Dziennikarze? Może i tak... Ale to mogli być też polscy policjanci. Źródło: Gazeta Wyborcza Nawet pojebani polscy dziennikarze nie dadzą Czechom spokoju, moim zdaniem to jest beszczelność wchodzić tam i jeszcze na dodatek robić zdjęcia. Teraz Czesi będą źle patrzeć na Polaków ;/
  9. weeed

    Czechy i marihuana

    Być może kiedyś powstaną tam coffeeshopy w których będzie można sprzęt legalnie kupić, ale obecnie są coffeeshopy w których można tylko palić, noi możesz trafić na sprzedawcę który ci coś może sprzedać spod lady
  10. weeed

    Czechy i marihuana

    Racja, ceny są bardzo zbliżone do polskich cen, lecz tam sprzęt lepszy U ciawarezów też dobrze kupować bo oni tez dobre mają ;>
  11. UPR ( Unia Polityki Realnej) jest najbardziej liberalną partią.
  12. Teraz najlepiej mają w Cieszynie Idziesz z polskiego Cieszyna do Czeskiego, palisz w czeskim ile wlezie, wracasz do polskiego Cieszyna przez most upierdolony jak bąk i idziesz do domu Życ nie umierać xD
  13. weeed

    Chcą zakazać naturalnych leków

    Za kilka lat dojdzie do tego że zdelegalizują warzywa i owoce bo okażą sie szkodliwe dla społeczeństwa. Już była raz chora propozycja zakazania kotleta schabowego w Polsce bo NIBY za toksyczny Dla ciekawskich: Posłowie chcą zakazać schabowego!
  14. Lepiej mieć polityków którzy dają spokój osobom którzy palą marihuane niż polityków i policję która gnębi i wsadza do pierdla praktycznie za własny wybór.
  15. Nigdy nie będzie xd albo jak Palikot zostanie prezydentem
  16. W kieszeni amfetamina, LSD, kokaina. W domu hodowla marihuany i grzybków halucynogennych. Wszystko legalne. Od 1 stycznia. W Czechach. Policja nie ma wątpliwości - w strefach nadgranicznych będzie chciała to wykorzystać polska młodzież Z raportu Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Uzależnień od Narkotyków wynika, że prawie co trzeci młody Czech przyznaje się do palenia marihuany. Rocznie Czesi wypalają 11,5 t marihuany i zażywają 1,2 mln tabletek ekstazy. Od dawna pojawiały się tu głosy, że skoro tyle osób pali marihuanę, to należy tę sytuację zmienić i marihuanę oraz inne narkotyki po prostu zdekryminalizować. Te argumenty przeważyły i czeskie ministerstwo sprawiedliwości przygotowało "limity bezkarności" określające, jaką ilość narkotyków można posiadać, nie narażając się na odpowiedzialność karną. Ta ilość to: do 1,5 g heroiny, 1 g kokainy, 2 g metaamfetaminy, do 15 g marihuany, do czterech tabletek ekstazy i do pięciu tabletek LSD. I to nie koniec zmian. Czesi będą mogli w domach uprawiać do pięciu krzaczków konopi indyjskich i do 40 grzybów halucynogennych. Rzeczniczka resortu sprawiedliwości Daniela Kovarova mówi, że efekty liberalizacji będzie widać po jakimś czasie. - Dla nas to bardzo zła wiadomość. Jak mamy przekonać młodego człowieka, że nie warto sięgać po narkotyki, skoro będzie widział, że u sąsiadów ludzie palą marihuanę, nie kryją się z tym i nie grozi im za to kara? Nie rozumiem decyzji Czechów - mówi burmistrz Cieszyna Bogdan Ficek. Dlatego miasto planuje antynarkotykową akcję edukacyjną w szkołach. Po czeskiej stronie takich emocji nie widać. Dorota Havl~ková, rzecznik prasowy urzędu miejskiego w Czeskim Cieszynie: - Przyznam szczerze: nie śledziłam, co się dokładnie zmieniło. Wiem tylko, że doprecyzowano, jakie ilości narkotyków można mieć. Ta obojętność bierze się stąd, że czeskie przepisy od dawna dużo łagodniej niż polskie traktują osoby posiadające niewielką ilość narkotyków, np. marihuany. Już obecnie uważane jest to nie za przestępstwo, ale za wykroczenie. Karane jest grzywną, ale to teoria. W praktyce czescy policjanci na podstawie wewnętrznych wytycznych przymykają na to oko. Jeśli sprawa była kierowana do sądu, ten najczęściej ją umarzał ze względu na znikomą szkodliwość czynu. - Niedawno byłem w lokalu w Czeskim Cieszynie. Przy jednym ze stolików klienci wyciągnęli skręty i zaczęli palić. Nikt się nie dziwił, nie protestował - opowiada Wojciech Trzcionka, redaktor naczelny gazety Polaków w Czechach "Głos Ludu". Cieszyńscy policjanci wiedzą, że już teraz wielu młodych Polaków jeździ do Czech po narkotyki. - Sam kierowałem do sądu kilka takich spraw. Zatrzymani przyznawali, że narkotyki kupili w Czeskim Cieszynie - opowiada aspirant Mariusz Białoń. - Nie mam wątpliwości, że liberalizacja czeskiego prawa to zjawisko nasili - dodaje. Miękkie narkotyki z Czech wydają się i tak najmniejszym z problemów, z którymi będzie musiała zmierzyć się nasza policja. Praga według europejskiego biura ONZ ds. narkotyków stała się istotnym producentem amfetaminy pervitin. I nie chodzi wcale o duże wytwórnie, ale małe domowe, nazywane "kuchenkami". Produkują do kilkunastu gramów narkotyku i są trudne do wykrycia. Narkotyki Czesi wytwarzają na bazie kupowanych bez recepty leków zawierających efedrynę. Nasi policjanci nie planują nadzwyczajnych działań w związku ze zmianą przepisów, bo już teraz biorą pod uwagę, że wracająca z Czech młodzież może przenosić narkotyki. - Już kilkanaście lat temu, gdy byłem w liceum, w czeskich klubach bez problemu kupowaliśmy marihuanę albo tabletki - opowiada nam jeden z mieszkańców Cieszyna. - Bardzo dobrze, że zmienili przepisy. Każdy ma swój rozum i wie, na ile może sobie pozwolić. Sam nie palę nawet papierosów, ale sytuacja była naprawdę kuriozalna - uważa Pavel Skorek, student z Ostrawy. I kuriozalna będzie dalej - w miastach takich jak Cieszyn Polacy będą mogli legalnie zapalić marihuanę na którymś z dawnych mostów granicznych na Olzie. Oczywiście pod warunkiem, że będą pamiętali o tym, że nie wolno im przejść ze skrętem do polskiej części miasta, gdzie czeka na nich aspirant Białoń. Źródło: Gazeta Wyborcza
  17. Ludzie wolą uświadamiać sobie takie coś: W święta zatrzymano 668 pijanych kierowców Ludzi za narkotyki dla nich trzeba tępić,poniżać. A o alkoholikach za kierownicą którzy powodują mnóstwo wypadków nic nie mówią złego ;/ Sorry pewnie powiedzą : "Nie wypiłem za dużo"
  18. @up To raczej niemożliwe i raczej dla bałwanów z rządu nie do przyjęcia.
  19. Występowanie narkotyków w organizmie kierowcy wykrywalne jest nawet kilka miesięcy po ich zażyciu. Za prowadzenie samochodu w takim stanie kierowca może trafić do więzienia na dwa lata i stracić prawo jazdy aż na dziesięć lat. Prowadzenie samochodu pod wpływem narkotyków, a więc także marihuany, jest przestępstwem, za które kierowca może trafić do więzienia nawet na dwa lata. Nie ma przy tym znaczenia, kiedy zażywał narkotyk i w jakiej ilości. Wystarczy, że badanie testerem lub badanie krwi czy moczu wykaże, że kierowca znajduje się pod wpływem środka odurzającego. Akt oskarżenia Taki pozytywny wynik możliwy jest nawet kilka miesięcy od zażycia narkotyku (według niektórych danych np. marihuana utrzymuje się w moczu nawet do trzech miesięcy). Nawet więc, jeżeli zażyty wcześniej narkotyk nie ma wpływu na zachowanie kierowcy, to może być on uznany za przestępcę. Ostatnio przekonał się o tym młody kierowca z Radzynia Podlaskiego. – Wspólnie z kolegami paliłem na imprezie marihuanę. Po ponad miesiącu od tego zdarzenia miałem kolizję drogową. Badanie krwi, a następnie moczu wykazały, że w moim organizmie znajduje się marihuana. Zatrzymano mi prawo jazdy, a prokurator skierował akt oskarżenia do sądu – pisze do DGP Kamil. Akt oskarżenia prokuratora to skutek treści art. 178a kodeksu karnego. Zabrania on prowadzenia pojazdu mechanicznego pod wpływem alkoholu i środków odurzających, a więc np. narkotyków. O ile jednak w przypadku alkoholu kierowca popełnia przestępstwo dopiero po przekroczeniu dawki 0,5 promila we krwi lub 0,25 mg w wydychanym powietrzu, o tyle w przypadku narkotyków kodeks karny nie zawiera takich progów karalności. Prokuratorzy i sądy przyjmują więc często, że w każdym przypadku prowadzenie pojazdu pod wpływem narkotyków jest przestępstwem. Nawet jeżeli w organizmie znajdują się śladowe ilości tego środka. – Bez względu na to, jaka jest ilość środka odurzającego w organizmie kierowcy, kierujemy przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu – mówi Cezary Kiszka, prokurator rejonowy w Busku-Zdroju. – W odróżnieniu od prowadzenia samochodu po użyciu alkoholu nie ma wykroczenia prowadzenia pojazdu pod wpływem narkotyku i w każdym przypadku jest to przestępstwo – dodaje. Tutaj macie full artykuł: http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/381769,po_marihuanie_nawet_kilka_miesiecy_nie_mozna_prowadzic_samochodu.html Moim zdaniem popierdolone... <no comment> Źródło: Gazeta Prawna
  20. Wątpie czy to coś zmieni w Polsce.. Tylko nie czaje po co ta cała parodia z tymi prokuratorami, psami... śmiech na sali :zbakany:
  21. Teraz zamiast do Holandii to każdy sie będzie zjeżdzał do Czech bo chociaż więcej bucha będzie można posiadać (15g)
  22. Ja paliłem non stop, dzień w dzień a obecnie jestem na 2 tygodniowym detoxie
  23. Nowy News w tej sprawie:> Czeski rząd zatwierdził listę psychoaktywnych roślin, które będzie można legalnie hodować w Czechach. Zgodnie z założeniami, od 1 stycznia 2010, każdy Czech będzie mógł uprawiać do 5 krzaków Cannabis! Ponadto zdekryminalizowane ma być posiadanie niewielkich ilości marihuany i innych substancji psychoaktywnych na własny użytek. Nie sprecyzowano jeszcze ile to jest "niewielka" ilość, ale czeskie Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało do 15 gram marihuany i do 5 gram hashyszu. Oprócz konopi legalna będzie uprawa grzybków halucynogennych (do 40 sztuk), koki (do 5 sztuk) i kaktusów zawierających meskalinę (do 5 sztuk). Warto zauważyć, że ta reforma nie rozwiązuje problemu medycznej marihuany, gdyż pacjenci często potrzebują znacznie większych ilości niż użytkownicy rekreacyjni.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+