Maszerowali w obronie marihuany, wpadli m.in. za posiadanie amfetaminy
- 46 osób, w tym siedmiu nieletnich, zatrzymali policjanci podczas sobotniego Marszu Wyzwolenia Konopi w Warszawie - podaje gazeta.pl.
- Zwolennicy skrajnej prawicy próbowali zakłócić przemarsz zwolenników miękkich narkotyków. Na szczęście policja zapobiegawczo oddzieliła grupę kilkudziesięciu narodowców szczelnym kordonem od demonstracji - donosi dziennik.pl
--
Maszerowali w obronie marihuany, wpadli m.in. za posiadanie amfetaminy
Marsz Wyzwolenia Konopi przeszedł w sobotę spod Pałacu Kultury i Nauki, Al. Jerozolimskimi i ulicami Raszyńską i Wawelską do Pól Mokotowskich. Uczestniczyło w nim blisko trzy tysiące manifestantów. Jak informowała bezpośrednio po marszu policja - demonstracja odbyła się bez incydentów.
Jednak podczas manifestacji, jak podaje komunikat zamieszczony na stronach internetowych KSP, "uwagę funkcjonariuszy zwróciło nienaturalne zachowanie kilkudziesięciu osób (...) jak się okazało posiadały one przy sobie marihuanę i amfetaminę".
Zatrzymani dorośli, jak informuje policja, trafili do izb zatrzymań, nieletnich przewieziono do policyjnej izby dziecka. W niedzielę zatrzymani zostali przesłuchani.
Policja w komunikacie przypomniała jednocześnie, że według prawa w Polsce zabronione jest posiadanie każdej ilości narkotyków. "Osoby naruszające prawo muszą liczyć się z odpowiedzialnością karną, grozi im kara do trzech lat pozbawienia wolności, a w przypadku mniejszej wagi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku, osoby skazane prawomocnym wyrokiem muszą liczyć się z ograniczeniami w wykonywaniu niektórych zawodów" - podaje KSP.
Sobotni marsz zorganizowała Inicjatywa Wolne Konopie, która działa na rzecz legalizacji w Polsce tzw. miękkich narkotyków. Przemarsz ulicami Warszawy pod hasłem legalizacji marihuany organizowany jest corocznie w maju.
W Polsce od 2000 r. obowiązują przepisy, zgodnie z którymi posiadanie nawet najmniejszej ilości narkotyków na własny użytek jest karalne.
gazeta.pl
"Zapal blanta, olej policjanta!"
"Sadzić, palić, legalizować", "Choć tak bardzo chcecie i tak nas wszystkich nie zamkniecie", "Zapal blanta, olej policjanta" - pod takimi hasłami przeszedł ulicami stolicy Marsz Wyzwolenia Konopi. W demonstracji wzięło udział trzy tysiące osób. Przeciwko nim stanęła grupa narodowców.
Zwolennicy skrajnej prawicy próbowali zakłócić przemarsz zwolenników miękkich narkotyków. Na szczęście policja zapobiegawczo oddzieliła grupę kilkudziesięciu narodowców szczelnym kordonem od demonstracji. Obyło się bez konfrontacji.
Kawalkada kolorowo ubranych tłumów młodziezy przemaszerowała spod Pałacu Kultury i Nauki, przez plac Zawiszy - gdzie czekała kontrmanifestacja skrajnej prawicy - na Pola Mokotowskie.
Na czele jechał samochód udekorowany w zielone barwy maskujące. Za nim szli "bojówkarze konopiowej armii" w mundurach i hełmach zdobionych motywem liścia konopii. Potem reszta manifestantów - przeważnie młodzi, kolorowo ubrani ludzie, niektórzy trzymający zielono-żółto-czerwone flagi wywodzącego się z Jamajki ruch rastafariańskiego.
Manifestanci zachęcali przechodniów, by dołączali się do pochodu. Krzyczeli: "Zapal blanta, olej policjanta!", "Sadzić, palić, zalegalizować!", "Legalizujcie, nie krytykujcie!".
Marsz zorganizowała Inicjatywa Wolne Konopie, która domaga się zalegalizowania dostępu do tak zwanych miękkich narkotyków, czyli na przykład marihuany. Żąda również zmiany prawa, które karze za posiadanie nawet najmniejszych ilości narkotyków.