Skocz do zawartości
nasiona marihuany

seedbay

Recommended Posts

Opublikowano

Za cholere nie wiedziałem gdzie to umieścić. Jak jakiś mod zna lepsze miejsce, to prosze przenieść.

Jako, że nie mam obecnie warunków do uprawy MJ (a coś uprawiać musze, bo inaczej jestem chory), postanowiłem pouprawiać sobie papryczki. i pochwalić się tutaj.

Jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma. A że ja lubie na ostro... i jakby nie patrzeć kapsaicyna też poprawia humor;)

Wysiałem po 5 nasion habanero i jalapeno. Zostawiłem sobie po 3 rośliny, reszte sprezentowałem.

a tu foteczki:

siewki
gallery_19852_37_224230.jpg





gallery_19852_37_19085.jpg


Już na dworze:
gallery_19852_37_306801.jpg


gallery_19852_37_242768.jpg



pierwsze owoce:
gallery_19852_37_218098.jpg

gallery_19852_37_130205.jpg


dojrzałe owoce:

gallery_19852_37_266725.jpg


gallery_19852_37_193284.jpg


gallery_19852_37_286222.jpg

gallery_19852_37_99662.jpg


Wydaje się, że papryk jest dużo ( bo jest) ale to tylko połowa, bo drugie tyle już z nich zerwałem.


PZDR

  • Upvote 2
Opublikowano

Pięknie, pięknie :)

Powiedz mi ile czasu potrzebują od pestki do takich jak na ostatnich zdjęciach ?

I jeszcze jak możesz to jakie warunki tam miały i kiedy je na pole dałeś.

Opublikowano

Fajna sprawa ostre papryki

Sam mam parę krzaków w ogródku ale niestety za późno wysadzone z doniczek i wolno sobie radzą :/ Ale zawsze można przezimować w domu

Opublikowano

słodkie papryki raczej potrzebują folii, chilli są mało wybredne.

Jeżeli dobrze pamiętam wysiewałem jakoś marzec/kwiecień, na balkon wywaliłem w połowie maja (minimalny przymrozek zabija papryki), po 3 ogrodnikach. Owoce zaczęły dojrzewać w połowie sierpnia, ale to były pierwsze pojedyncze sztuki.

donice 11l, ale zdecydowanie zalecam większe. balkon ma pełne słońce od rana do wieczora (z pominięciem samego wschodu i zachodu), Oczywiście trzeba się zaopatrzyć w pędzelek i ręcznie zapylać kwiatki, ale to łatwa robota. one zasadniczo rosną same bez większego wsparcia.

Papryki zarówno z rodziny annum (jalapeno) jak i chinese (habanero) są wieloletnie, także spróbuje je przezimować (nie jest to do końca łatwe) Jak się uda, to owoce będą wcześniej i będzie więcej.

zasadniczo lipa troche z informacjami na temat uprawy, Na polskich forach są "eksperci" piszącu cuda typu: "zmień jej fotoperiodYK", "nawozu npk 20-20-20 trzeba lać o 20 razy mniej niż nawozu 1-1-1" itp itd Ale to serio są ludzie którzy na polskich forach wiedzą najwięcej. A zdecydowana większość pyta jak wsypywać ziemie do doniczki, żeby niczego nie spaprać.

Tak więc Panie i Panowie, chyle czoła przed growerami MJ za wiedze. Bo totalne podstawy zna każdy z nas, nawet typowo początkujący. A tam..... ile to growlogów widziałem, że ktoś w boksie zamontował żarówke (taką zwykła) 100W i się dziwi, że nic nie rośnie.

WIęcej info można znaleźć na anglojęzycznych forach, ale najczęściej amerykanskich i to najczęściej piszą ludzie z florydy lub californi. Czyli inny klimat mają i ich doświadczenia mają się nijak do polskich warunków.

PS> W przypadku habanero radze zachować dużo ostrożności. zarówno podczas gotowania jak i jedzenia. Ale jak już ktoś sie dorobi swojej papryczki, to śmiało można się zakładać " jak zjesz całą, to kupuje Ci krate piwa" nie ma szans, żeby ktoś zjadł całą papryczke. Cieniutki (jak papier) plasterek dla 99% osób to już za dużo, w tym dla mnie. Jedną papryczke używam na danie dla 4 osób i jest bardzo ostro (ale dalej czuć smak, nie tylko ognień)

Pawlos, póki co doczytałem, że zimowanie musi być w temp 0-10 stopni. Bo powyżej 10 rośłina rośnie, poniżej zdycha. A okres spoczynku musi być, bo inaczej najprawdopodobniej zdechnie. Doczytałem tez na zagramanicznym forum, że ostre przycięcie, tez nieraz jest dla rośliny substytutem zimowania, czyli trzymasz ja dalej na dworze, temperatura w nocy teraz spada dość nisko (rośłiny już wiedzą, że idzie zima) i któregoś dnia ją poprostu ciachasz prawie do zera. Z tego co zetniesz można robić klony. a praktycznie samą łodyge zostawiasz w domu na oknie z mała ilością słonca. Na pełne słońce dajesz styczeń-luty (i tak jest mało słońca) i pierwszymi owocami można się wtedy cieszyć koło czerwca.

Opublikowano

lampa

Podczas zimy chce przeniesc boxa do pokoju wysadzić w nim papryczki bo nasiona tez mam ale swoje mam, nie wiem jeszcze jak dużo ich dam moze wystarczy dwa, trzy krzaki wybore te które będę chciał. Całość była by pod panelem LED.

BhuT Jolkia

Orange Habanero

Thai Hot

Bishops Crow

Golden Cayene

Birds Eye

Pumpkin Pepper

Najbardziej zalezy mi na pierwszej bo jest najostrzejsza, we francji jadlem jalapeno no było czuć że jest ostra, ale dało się zjeść, przegryzłem frytką i było git :)

PS.

Dobre krzaczki

Opublikowano

BhuT Jolkia to jest ogień. nigdy nie próbowałem ale sam wygląd już mnie przeraża;) w końcu to milion jednostek..... gdzie habanero mają do 400 000- 500 000 a i tak to jest dosłownie pożar w ustach.
Jak zależy Ci na rekordach, to postaraj się zdobyć nasiona Trinidad maruga scorpion, ale może być cięzko z nasionkami.

Widze, że dość ostre odmiany wybrałeś

A jak lubisz ostro zjeść, ale nie jestes hardkorem, to nie przesadzaj z odmianami. sam się na tym przejechałem, że mam mase habanero a tego wystarczy naprawde minimalna ilość. Domyślam się, że nie jestes "pojebem" (w pozytywnym znaczeniu) co zajada się chilli jak cukierkami. Dlatego, jeżeli jalapeno było ostre, to z podanych przez Ciebie odmian Będzie bardzo ostro, bo żadna nie jest słabsza niż jalapeno. A np habanero jest jakieś 50 razy mocniejsza niż jalapeno (czyli dla uzyskania tej samej ostrości musisz użyć albo 1 papryczke habanero, albo 50 jalapeno) itak dalej. W każdym razie wszystkie odmiany (chyba że coś pomyliłem) są w mojej klasyfikacji zapisane jako bardzo ostre ale to już kwestia gustu i smaku.

Habanero i podobne ostrości nadają się tylko do gotowania (jako przyprawa), ale coś pokroju jalapeno można śmiało pokroić i na kanapce położyć. Ja przyszłościowo będę bardziej w strone mniej ostrych się kierował. na przyszły rok będzie habanero (ta z zimowania jak przetrwa), kilka jalapeno, scotch bonnet (to tez jest hot, ale mam sentyment) i dalej myśle o anaheim i poblano.

Lubie ostre papryki np. w formie konserwowej, lub nadziewane serkiem i smażone/pieczone. A tu moim limitem ostrości jest jalapeno. Oczywiście zjem i ostrzejsze, ale jalapeno to limit gdzie mam równowage ostrości i smaku. Powyżej tej ostrości smak znika i czuje tylko ogień. Nie wyobrażam sobie habanero jako przegryzke do wódki.

PS. Jak z kumplem zabraliśmy się za gotowanie sosu z habanero, to po wrzuceniu do rondelka z 20 habanero, po 10 minutach musieliśmy spieprzać z domu, bo się oddychać nie dało. Jakbyś od policji gazem po oczach dostał.


Jakbyś chciał jakieś rady, to wal jak w dym. Co prawda ekspertem w uprawie papryk nie jestem, ale coś tam liznąłem.

Pare fajnych przepisów na ostre dania tez się znajdzie;) a gotowanie to moje drugie popierdolenie zaraz za roślinami;) moje inne fanatyzmy, to zwierzęta (raczej psy) i noże. Tak więc nie moge zyć bez roslin, gotowania, psa i noża. No i ziółka oczywiście. Tak więc najlepiej jakbym się wyprowadził na wieś, miał swój ogródek z warzywami, kilka psów, kuchnie na wolnym powietrzu, kuźnie i ślusarnie;)



EDIT:


Przypomniało mi się coś ważnego odnośnie uprawy. Moje papryczki próbowane przez doświadczonych (w jedzeniu, nie uprawie), oceniane były jako dużo bardziej ostre niż kupne tych samych odmian. Później wyczytałem, że im papryczka bardziej dostaje po dupie z braku wody, tym ostrzejsza się robi. Moje papryki były regularnie przesuszane do stanu zwiędniętych liści. Nie umyślnie niechcący. Bo w największe upały (strona południowa) musiałem je podlewać 5 litrami wody 2 razy dziennie, czyli 10litrów na dobe . Oczywiście jak było tak gorąco, to zdarzało się że byłem nad wodą, czy gdzieś poza domem i nie miał kto ich podlać.

Opublikowano

Wiem wiem co piszesz, ja mam troche inne smaki niż normalne osoby, osobiście nie lubie jak coś jest słodko kwaśne lub słodko słone. Albo coś jest ostre albo słodkie, niech się coś zdecyduje w którą strone iść. Jak już ma palić ryja to wiem przez co :). Co do papryczek to tych ostrych nie próbowałem bo ciężko dostać a jak pisałeś kupne są poprostu słodsze. A posadzić chce aby wiedzieć jak ostre mogą być oraz mieć możliwość przetestowania na kimś kto jest niby kozak :):) aby tarł dupą o asfalt. Druga sprawa mam małą jeszcze roślinę Synsypal Słodki i ciekawe czy jak będę miał na nim owoce to przy połączeniu z papryczką dalej będą ostre :)

Dodatkowo tak jak mówisz chcce zrobić manrynowane papryczki dzieki czemu będą dostępne przez cały rok, oraz dodatkowo jak uda się to zrobić swój sos/ketchup do różnych dań kiełbasek itp.

Znajomi na mnie mówią że jestem technikiem bo wszystkko chce wiedzieć jak działa, mój umysł domaga się wiedzy inżynieryjnej, podobnie jest z roślinami ale nie wszystkimi, takimi z których człowiek cieszy się a zarazem są unikatowe (czyt. nei każdy je ma). Ostatnio też interesuje się nożami ale japońskimi pasuje mi uskładać kase i kupić kamień do ostrzenia noży taki dwustronny bo tak się wydaje ale tępym nożem można zrobić więcej szkody niż ostrym. Ja bym chciał mieszkać na 10ha działce gdzie dom po środku, do okoła żywopłot na 4metry tak abym mógł biegać nago i mieć ludzi w dupie. Robić co się podoba i sadzić też :)

Tak dla infomacji:

Dodatkowo nie wiem jak w przypadku kapsaicyny jest ale przy cieciu cebuli wystarczy spinacz do ubrań na nos i oczy nie lzawią. To że płaczemy jak kroimy cebule spowodowane jest poprzez nasz węch i kanaliki które są w oku.

Opublikowano

Igorek, chyba mamy sporo wspólnego;)

co do noży, to ja choruje na wszystkie noże praktycznie. No z wyjątkiem typowych sztyletów, bagnetów i typowo taktycznych noży. Nie lubie też noży zdobionych niewiadomo czym. Nóż to nóż. Ma być ostry i wytrzymały, a nie ładny. No i wyznaje zasade NTN (nóż to narzędzie). Moją ulubioną działką są noże bushcraftowe i survivalowe. Kuchenne mi już troche odeszły, bo skompletowałem fajny zestaw. A teraz kombinuje sprzęt, żeby zacząć robić noże. Robota z zasady dość banalna (praktyka potrzebna), ale żeby zrobić cudeńko trzeba mieć sprzęt.
Co moge powiedziec o kuchennych nożach? nie warto inwestować w noże kute, chyba że masz nadmiar gotówki i będziesz od rana do zmierzchu kroił.
mój zestaw to santoku do siekania, nóż szefa 26cm do cięższych prac, mały nóż uniwersalny, nóż rzeźnicki (butcher), nóż do trybowania, nóz do filetowania ryb. w zasadzie tym zestawem jestem w stanie zrobić wszystko w kuchni. O ile 3 pierwsze jednak fajnie jak są super jakości, to pozostałe mogą być z gorszej stali, bo zdecydowanie rzadziej się ich używa, a po każdej pracy można naostrzyć bez problemu. Ja nacześciej jednak używam santoku.

Aha do tego mam kilka sztuk pikutków od victorinoxa, polecam każdemy te nożyki, są mega tanie a mega przydatne.

do ostrzenia ja używam diamentów 320, 600, 1200 i stalki ceramicznej. tym zestawem możesz zaostrzyć kazde ostrze do stanu golenia. Serio, nawet siekiera może golić włosy.
Bawiłem się kiedyś w kamienie wodne, ale to moim zdaniem zawracanie dupy. Musisz je moczyć, polewać itp. A ostrzenie na nich wygląda identycznie jak na diamentach. Z tym, że na diamentach idzie kilka razy szybciej. Oczywiście szybciej można tez spierdolić cokolwiek jak nie umiesz ostrzyć. Ale sama nauka ostrzenia, to tak naprawde moment. Jednak nie polecam nauki na dobrych nożach;) lepiej kupić za 15 zł w markecie jakiegoś kuchenniaka i na nim się uczyć. Jak rozjebiesz, to będziesz się uczył jak naprawić.
Dodatkową przewagą diamentów nad kamieniami (kamienie są różne, różniaste) jest to, że w żaden sposób się nie odkształcają. Pewnie zastanowisz się o czym gadam;) Jak ostrzysz wielką kose, to wtedy problem jest mało zauważalny, bo praktycznie cały czas trzesz o całą powierzchnię kamienia. Ale jak ostrzysz małe noże, to wykorzystujesz jakąś część kamienia. Kamień jest bardziej miękki od stali i będzie się wycierał. Czyli po kilku ostrzeniach może pojawić się problem pofalowanego kamienia. I to dodatkowe zawracanie dupy, bo musisz ten kamień czymś zetrzeć, żeby znów był totalnie płaski i tak w koło macieju.

co do noży japońskich, to mi nie przypadły do gustu. Oczywiście pisze o tradycyjnych zajebistych japońskich nożach, bo 90% noży sprzedawanych nawet za tysiące i nazywające się japońskimi, niewiele mają z nimi wspólnego. (ale noże japońskie to temat rzeka) Moich podpowiedzi tez nie bierz w 100% za pewnik, bo jako że nie pasują mi te noże (wole szkołe europejską), nie zagłebiałem się jakoś szczególnie.

Zasadniczy problem z nożami japońskimi to to, że mają szlif chisel, czyli jednostronny. Tylko kilka noży z rodziny japońskich ma prawo mieć obustronny szlif (santoku nakiri). do chisela naprawde ciężko jest się przyzwyczaić i jakoś tak dziwnie tną.

Dodatkowo noże japońskie często sa wysoko hartowane (są twarde i kruche) czyli możesz je naostrzyć do stanu brzytwy i długo tak zostaną, ale jak zaczniesz nimi rąbać, to krawędź może się wykruszyć. Bo zdecydowana większość noży sprzedawanych jako japońskie są kojarzone z sushi, a tam noż ma być brzytwa. Mocny być nie musi bo ani ryba, ani ryż oporu nie stawiają.

Oczywiście nie jest to zasada mająca odniesienie do wszystkich noży japońskich.

W sumie to ja nie tworze osobnej kategorii na noże japońskie. Bo prawdziwych tradycyjnych noży japońskich jest mało w europie. Większość, to zwykłe noże wyglądające jak te tradycyjne i tyle.
Tak więc ja noże dostępne na naszym rynku wrzucam do jednego wora
Jak już pisałem nóż ma być z dobrej stali, mocny, ostry, ma sie łatwo ostrzyć, wytrzymały, i najważniejsze wygodny. A czy to będzie nóż polski, chinski, japoński, szwedzki czy nigeryjski... szczerze mnie to wali.

Prawdopodobnie wiesz troche więcej o nożach niż założyłem pisząc powyższe wypociny. Także sorry za ignoranctwo;) choć z drugiej strony może coś praktycznego się dowiesz czego nie wiesz.


Ważna sprawa mi się przypomniała.... A w zasadzie rada. przyda się każdemy.

Nigdy ale to nigdy nie kupuj noża bez pomacania go. Jak chcesz kupić w necie bo taniej, to super. Ale najpierw marsz do sklepu. Taki nóż musisz wziąć do ręki, poprosić o deske i wyobrazić sobie że coś kroisz. Jak czujesz jakąkolwiek niewygode, to znaczy że to nie jest nóż dla Ciebie. Bo skoro przez 5 minut czujesz że rękojeść lekko nie pasuje, to wyobraź sobie jak będziesz gotował dla kilku osób będziesz musiał siekać przez godzine non stop. Łapa odpada.
To samo się tyczy wszelkich innych noży użytkowych. Duży nóż survivalowy tez musi być wygodny, bo podczas wypadku jak będzie lało przez kilka dni, to będziesz batonował niemal non stop i tez ręką ci odpadnie z niedopasowanym nożem. bushcraftowy nożyk tak samo (zabawa w drewnie przez pół dnia)
tak więć wygoda przede wszystkim.



PS>>>>

bo tak się wydaje ale tępym nożem można zrobić więcej szkody niż ostrym.


Owszem, tępy nóż jest dużo bardziej niebezpieczny niż ostry. Pracując tępym nożem musisz przyłożyć dużo więcej siły i jest dużo większa szansa, ze ostrze ześlizgnie się z materiału. Tak więc tępym nożem dużo częściej się potniesz niż ostrym. Jednak jak już się dziabniesz ostrym, to niestety dość głęboko...
Tak więc i tu medal ma dwie strony.

Fakt faktem, że jeżeli nie przetniesz sobie żadnych ważnych organów, ścięgien, stawów itp, to rana po ostrym nożu (mimo tego że głębsza) zagoi się szybciej ładniej niż płytsza rana z tępego noża.


Jak coś pojebałem, albo sie powtarzałem, wybacz. Po weekendzie jestem.

Gość
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+