Skocz do zawartości
nasiona konopi

grower

Recommended Posts

Opublikowano

Siemanko

Właśnie się dowiedziałem że moja dziewczyna ma raka kości.  Miała już operacje ale nic nie dało, w kwietniu ma następną i jak nie pomoże ot chemia. Mówi że ją to boli, powiedziałem żeby ze mną zapaliła, a po chemi tym bardziej, przekonywałem że jej to pomoże ale mi nie wierzy, myśli że mj to tylko używka aby mieć banie jak po alko. Nie mam już sił jak ją przekonać. Poradźcie coś, ja już nie mam pomysłów.

Opublikowano

nie doradzajcie takich środków nie mając jakiegoś wykształcenia medycznego, tym bardziej w takich sytuacjach. Ja na twoim miejscu przed namówieniem na skręta, poszedł z finlandią 0.7l do lekarza, i pogadał z nim czy możesz jej tak troche ulżyć. Jeśli on nieoficjalnie przytaknie, to czemu nie.

Opublikowano

pokaż jej ten artykuł, na pewno ją przekonasz ;)

 

Cytat

 

Pół ciasteczka z marihuaną

Gdy zjem, wszystko mija, mógłbym cały dzień tańczyć na wózku.
Nie wolno mi zdradzić, kim jest mój bohater, jak się nazywa ani gdzie mieszka.
Nazwałam go więc H.
H jak Hiob. 
 
Nadzieja
 
Każdy dzień H wygląda tak samo. 120 minut siedzenia, potem łóżko i przewracanie: bok lewy, bok prawy, brzuch, plecy. Po trzech godzinach znów może wrócić na wózek.
 
H jest sparaliżowany, ale to nie wszystko. Nie ma palców. Kikuty wyglądają jak pacynki. Jakby ktoś wetknął mu w dłonie krótkie gałęzie wystrugane tępym nożem. 
 
Jeszcze jedno - H od 15 lat gnije. 
 
Od 45 dni ma nadzieję. Dzięki ciasteczkom. Trzyma je w szafce, za cukrem i kawą, w metalowym pudełku po pierniczkach z Ikei. Ciasteczko - kilka gramów mąki, jajko, cukier i proszek do pieczenia - wyglądałoby jak zwykły herbatnik, gdyby nie zielone fuzle. To marihuana. 
 
Kawałek po kawałku
 
Od ośmiu lat mieszka w Domu Pomocy Społecznej.
 
- Byłoby wszystko dobrze - mówi, lekko rwąc słowa. - Oczywiście nie zacząłbym chodzić i nie miał czucia w dłoniach, ale ominęłyby mnie te wszystkie przejścia.
 
15 lat temu skoczył do rzeki, uderzył głową w dno i zemdlał. Do tamtego popołudnia był jak inni dwudziestolatkowie we wsi - beztroski. Nie pracował, pił tanie wino, chodził na siłownię, czasami z kimś się poszarpał pod sklepem.
 
Pogotowie zawiozło go do szpitala w niewielkim miasteczku. Gdy odzyskał przytomność było już po operacji. Usłyszał: wózek do końca życia.
 
Powiedzieli mu jeszcze, że powinien się cieszyć, bo może ruszać głową i rękoma.
 
- Odleżyny zaczęły się półtora miesiąca później. Zaraz potem złapałem gronkowca. Bakteria najpierw zaatakowała kolana. Któregoś wieczora położyli mnie na brzuch, gdy po kilku godzinach obudziłem się, pływałem we krwi i ropie. Potem kości zaczęły się przemieszczać, więc skończyła się rehabilitacja. Bakterie szły od kolan i żarły mnie powoli.
 
H najbardziej bał się poranków.
 
- Pamiętam jak dzisiaj. Każdego dnia o 10 rano chodziła opatrunkowa z lekarzem. Nie starali się mnie leczyć, tylko obcinali kawałek po kawałku. Oczywiście na żywca, czucia nie mam, więc nie bolało, ale wzmacniała się spastyka.
 
Spazm to przedłużony, niekontrolowany, nadmierny skurcz mięśni szkieletowych. Bywa tak silny, że potrafi wyrzucić człowieka siedzącego na wózku.
 
Lekarze systematycznie obcinali H palce rąk i nóg, wycinali mu kawałki mięsa z pięt i łydek.
 
H nie umiera
 
Trzy razy dziennie dostawał kubeczek tabletek, pielęgniarki obkładały go workami z lodem, zawijały w mokre prześcieradła. Martwica postępowała, więc wycinano po kawałku ciała H.
 
- Z dnia na dzień było gorzej. Gniłem.
 
Lekarz zaproponował amputacje nóg. H odmówił.
 
- Byłem jedną nogą na tym świecie. Wszystko przeżyłem i halucynacje i reanimacje. Mało który 60-latek ma za sobą tyle cierpienia co ja wtedy. Po roku lekarze kazali mnie zabrać. Byłem w strasznym stanie. Ledwo co gadałem. 
 
 
H wraca na wieś, dostaje u siostry pokój, opiekę zapewnia Caritas. Pielęgniarki przychodzą kilka razy dziennie. H nie umiera, ale nie jest z nim dobrze - ma odleżyny i gorączkę. Leży jak kłoda, dzień i noc.
 
Usiądzie tylko dwa razy - na Wigilię. 
 
Siostra spała przy H, przekładała go na boki, żeby zbić gorączkę okładała lodem i opryskiwała wodą. Zrobiła zraszacz z baniek po nawozach z dozownikami. Szybko nauczyła się robić opatrunki. 
 
- Sześć lat przy mnie robiła. Dzień w dzień. Nie miałem sumienia jej wykorzystywać, zwłaszcza że zmarł jej mąż i została z dwójką dzieci. Za te pieniądze, które włożyliśmy w plastry, medykamenty, to siostra mogłaby takim merolem jeździć, że ho, ho. 
 
H ma jeszcze trójkę braci, ale nie byli zainteresowani opieką.
 
- Odwrócili się ode mnie od razu, gdy było wiadomo, że wózek. Do szpitala nie przychodzili, nie dali grosza na leczenie. Przed wypadkiem nie miałem etatu, więc nic mi się nie należało.
 
Po sześciu latach na wsi H wraca do miasteczka - załatwia miejsce w domu pomocy społecznej. Dwudziestometrowy pokój, dwa łóżka, dwie wersalki, stół, czterech lokatorów i cztery telewizory. H śmieje się, że to pokój didżejów: chłopaki całymi dniami siedzą w wielkich słuchawkach, z pilotami w ręku i kiwają głowami. 
 
Tam umawiamy się na rozmowę ciasteczkach. 
 
Połówka herbatniczka
 
- Gnijesz jeszcze?
 
- Mam ostatnią odleżynę, na pośladku i nie jeden kikut ciągle się paskudzi. Nie jest już tak źle. Wiele lat temu, jeszcze na wsi, pielęgniarka z Caritasu przyniosła maść, wtedy powoli zacząłem się goić. 
 
- To po co ciasteczka?
 
- Pomagają na spastykę. Normalnie to jestem napięty, zesztywniały. Nie mogę ręką ruszyć. Jak zjem z rana połówkę herbatniczka, wszystko mija, mógłbym cały dzień tańczyć na wózku. Dzisiaj zjadłem. Zobacz. 
 
H zaczyna wywijać wózkiem, objeżdża mnie dookoła. Śmieje się przy tym jak dziecko. Gdy siadamy przy stole, podaję H herbatę. Pije drobnymi łykami. Sam nie utrzyma kubka w dłoniach.
 
- I najważniejsze, rana na pośladku zaczęła się zabliźniać - znów jest poważny. - Trzy lata temu lekarze z Akademii obiecali, że zrobią mi przeszczep skóry, ale zapomnieli. Więc znów mam nadzieję.
 
- Goi się, odkąd jesz?
 
- Tak. Jakby udało się wyleczyć, to mógłbym dłużej siedzieć na wózku, może udało by się znaleźć jakąś pracę przy komputerze. Bo dziś, kto mnie zatrudni jak po dwóch godzinach muszę wracać do łóżka? Same plusy z tych ciasteczek. Przestałem się też pocić. Potrafiłem w pół godziny być cały mokry, ciągle musiałem zmieniać koszulki. 
 
- Badałeś się?
- Jestem zdrowy jak koń. Rzuciłem inne leki, nie pomagały mi za specjalnie, a od jednego specyfiku, który przepisał mi jakiś lekarz na spastykę, uzależniłem się. Brałem coraz więcej tabletek i miałem halucynacje. Gdy odstawiłem, to dostałem takich kurczy, że wyskoczyłem z wózka. 
 
- Skąd masz ciasteczka?
 
- Kiedyś zapaliłem skręta, okazało się, że super się czuję. Ale przecież nie mogę tu palić. Kolega zaproponował wypieki, wyliczył dawkę, żeby za bardzo "nie kręciło".
 
- Działa?
 
- Zawsze. Przez kilka godzin czuję się jak wtedy, przed skokiem.
 
- Wiesz co wam grozi?
 
- Wiem.
 
Całkowicie nieprzydatna
 
H powinien zostać skazany na podstawie artykułu 62. ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii: Kto posiada środki odurzające lub substancje psychotropowe, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli ilość środków jest znaczna, kara wzrasta do lat 5. 
 
Jego przyjacielowi cukiernikowi grozi kara z artykułu 58: Kto udziela innej osobie środka odurzającego, ułatwia albo umożliwia ich użycie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. W tym przypadku kara wzrasta do 8 lat, jeśli ilość substancji jest znaczna. 
 
H i jego przyjaciel "łapią się" na zaostrzony paragraf. Nie ma znaczenia, że ciasteczka pomagają H normalnie funkcjonować. W Polsce marihuana jest uznana za całkowicie nieprzydatną w medycynie. Mimo badań klinicznych, które wykazały, że związki zawarte w ekstrakcie z konopi, oprócz wprowadzania palacza w błogostan mogą skutecznie leczyć różnego rodzaju dolegliwości. Coraz częściej preparaty syntetyczne lub naturalne (susz żeńskich kwiatostanów) są stosowane w leczeniu bólu u chorych z zaawansowanym nowotworem oraz po chemioterapiach jako środek przeciwwymiotny. Leków przygotowanych na bazie marihuany używa się także w przypadku AIDS, stwardnienia rozsianego, przy chronicznych bólach nerwowych, zaniku mięśni i anoreksji. Można je kupić na receptę w Czechach, Austrii, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Finlandii, Niemczech, Holandii i w USA.
 
Mały buch
 
Polacy leczą się sami, tak jak H - nielegalnie.
 
Na stronie Forum Aktywnej Rehabilitacji Ania napisała: "Mam spatyczność nietypową, asymetryczną. Ciągłe napięcie z dodatkowymi szarpnięciami, które pojawiają się w reakcji na dotyk lub ból. Z powodzeniem stosuję konopie. Leki, które bardziej mi szkodziły, niż pomagały, odstawiłam lata temu. Po niewielkich ilościach trawy moja spastyka słabnie i staje się płynna, bardzo pomaga mi to w ćwiczeniach i poniekąd kontrolowaniu spasty w dłoniach, co ułatwia mi ich używanie - chwytanie niezbyt ciężkich przedmiotów".
 
Rafalski pisze: "Paląc konopie w celach terapeutycznych staram się nie przekraczać pewnej granicy i osłabiać spastykę, a nie upalać się jak świnia. Cztery lata temu zacząłem mieć problemy z samopoczuciem i trochę z krążeniem. Odstawiłem papierosy i problem zniknął, teraz palę tylko trawę, jestem regularnie badany i żadnych odchyleń w moim stanie zdrowia nie ma". 
 
Uczestnik innego blogu opisał swoją terapię marihuaną: "Lekarz rodzinny przepisał mi to na wzmocnienie odporności i na astmę. Wstając na drugi dzień, czułem się wyspany i gotowy do pracy, bo wyjechałem z Polski w celach zarobkowych. Zjadałem obfite śniadania, obiady, lepiej mi się oddychało. Któregoś razu zapomniałem inhalatora, ale miałem nabitą lufkę. Dostałem ataku astmy, prawdę mówiąc łagodnego, ale ten, kto ma astmę, wie, jaki to dyskomfort. Pomyślałem: raz kozie śmierć. Wziąłem małego bucha i oskrzela się rozszerzyły, czułem się dobrze, nie tak dobrze jak po użyciu inhalatora, ale zawsze".
 
Legalna marihuana
 
"To", które lekarz przepisał internaucie, jest lekiem. Nazwa się Bedrocan, produkuje go holenderska firma i można go kupić na receptę w Czechach lub Niemczech. W żółtych pudełkach z białą etykietą znajdują się kwiatostany konopi hodowane na specjalnych farmach.
 
Pacjenci przyjmujący Bedrocan nie muszą robić skrętów, wypiekać ciasteczek, przygotowywać smalcu, budyniu czy gorącej czekolady. W państwach, w których leczenie marihuaną jest legalne, można kupić waporyzator - inhalator, który umożliwia wdychanie THC bez szkodliwego dymu.
 
Okazuje się, że "to" można legalnie sprowadzić do Polski. Wystarczy spełnić trzy warunki postawione przez Ministerstwo Zdrowia. 
 
1. Lek powinien ratować zdrowie pacjenta.
 
2. Być dopuszczony do obrotu w kraju, z którego jest sprowadzany.
 
3. Lekarz prowadzący musi złożyć zamówienie, które potwierdzi konsultant z danej dziedziny medycyny.
 
***
 
Czy H spełniłby te warunki? 
 
Mógłby spróbować. Jest jeden problem, H nie zna żadnego lekarza, który zechciałby mu pomóc. Ten z małego miasteczka, który przepisuje mu co miesiąc recepty, nie wierzy w takie głupoty. 
 

 

Opublikowano

z tego co slyszalem to leczy (spowalnia rozwoj komorek rakowych, szansa na wyleczenie chyba tez jest) raka pluc, watroby, skory i mozgu. A czy szpiku kostnego? kto wie...

Opublikowano

Powiedz, ze szukales informacji o skutecznych lekach na raka, a ze w Kanadzie czesto sa stosowane wyroby z konopii, to chciales sie poradzic lekarza. W sumie watpie czy cokolwiek ci lekarz powie sensownego, w Polsce jest ciemnota, jesli chodzi o ten temat

PS: jest cos takiego jak tajemnica lekarska

Gość
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+