Miałem kiedyś cheesy spod szyldu holenderskiego. Jeśli to te same geny co 3 lata temu, to poważnie, jak najmniej treningu.
Pamiętam, że topy puchły na potęgę ale były mocno napompowane wodą i podczas suszenie ogromnie schodziły z objętości i wagi. Przy lst wychodziły bardzo małe topki, natomiast przy jednym topingu szły ładne cztery szyszki. Natomiast temat sam w sobie... ekstraklasa. Jakość rekompensuje słabą produktywność. Zapach wręcz piekący w zatoki, mocno skunkowo ziemisty z lekkimi nutami owocowymi. Działanie mocno kanapowe, ale nie przytłaczające. Swego czasu wyjarałem kope tego tofcu. Najlepsza opcja na zbiór to pojedyncze bursztynowe trichomy, najlepiej w pierwszej fazie niecałkiem zabarwione. Wg mnie to optimum jakości i mocy.