ratbrat

Dzień dobry, Zrobiłem sobie growbox ze starej szafy, chyba będzie najlepiej jak opiszę w punktach po kolei co z nim robiłem, żeby ktoś mądrzejszy ode mnie mógł łatwiej zidentyfikować moje błędy: 1. Wsypałem 200 l ziemi ogrodowej (taka w czarnym kolorze) i wlałem sporo wody z biohumusem i wymieszałem, żeby ziemia miała nawóz w sobie 2. Zamontowałem u góry świetlówkę osram fluora i oblepiłem wnętrze szafy folią aluminiową 3. Wywierciłem jeden spory (ok 15 cm średnicy) otwór z boku szafy u dołu i drugi na "suficie", ale nie zamontowałem żadnego wentylatorka Tyle z danych technicznych. W ziemię wsadziłem 3 nasionka , zalałem wodą na grubo i oczywiście dopiero następnego dnia poczytałem, że nasionka trzeba najpierw potrzymać w wodzie, a potem na mokrej wacie. Nasionek w tym czarnym błocie już się nie udało mi odnaleźć, stwierdziłem więc, że będę polewał dużymi ilościami wody, żeby miały dobrze mokro. Przez kolejne dni wlewałem po 5 litrów wody dziennie i ku mej radości wykiełkowały 2 nasionka. Oba miały ładnie wykształcone korzonki i już wszystko miało być super, tylko że postanowiłem wlać ostatnie 5 litrów, bo akurat wyjezdżałem na weekend i chciałem, żeby miały należycie mokro. Po powrocie okazało się, że oba korzonki zgniły (biała pleśń . Urwałem zgnite części, wsadziłem te kalekie kiełki z powrotem w ziemię, polewając po pół nakrętki wody z kroplą biohumusu. Niby korzonki zaczęły się odbudowywać, ale ostatecznie jeden znowu spleśniał, a drugi zmarniał. Pierwszego wyrzuciłem, drugiemu znowu urwałem korzonek i tym razem położyłem w mokrej wacie, ale na razie (4 dni) nie wygląda, jakby miał wrócić do zdrowia. I teraz, przechodząc do sedna, prosiłbym doświadczonych ludzi o wskazanie co zrobiłem źle i jak należy zrobić to dobrze. Czy możliwe, że teraz cała ziemia jest spleśniała? Wyrzucić ją? Z góry dzięki za pomoc.