Skocz do zawartości
thc-thc

grower

JapkoDre

Użytkownik
  • Postów

    237
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez JapkoDre

  1. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    Witam. Mam 3 x White Killer oraz 3 x White Russian Pytania: 1. Jak swiecic? 24/0 czy moze 20/4?? a moze jeszcze inaczej?? Prosze o rade bo za 2-3 dni zaczynam IN 2. Czy stosowac jakies nawozy? czy tylko na kwitnienie? jaki i kiedy zaczac? Pozdrawiam.
  2. Hahaha no ładnie Dobrze, że nikt was nie widział bo mogłoby się skończyć wywózką na jakiś oddział zamknięty Można zauważyć w Twoich Tripach kilka zgodności. Pociąg był w pierwszym TRIPIE i trzecim a na drugim TRIPIE paliłeś na jakimś polu. W trzecim TRIPIE był już pociąg i pole. Niewiem..pomyśl nad tym troche może to coś oznacza. Spoko Tripek...uśmiałem się hehe. Pozdrawiam.
  3. Ja paliłem Salvie często nawet codziennie i za każdym razem było coraz mocniej, głębiej i dłużej oraz bardziej realistycznie aż w końcu nie mogłem znaleść czegoś co by mi powiedziało, że to już świat Salvi bo przejścia niekiedy były tak płynne, że nie dostrzegało się różnicy. Potem paliłem już raz w tyg. niekiedy dwa razy i tak zostało Co do Twojego TRIPA to nie możesz sugerować się tym, że teraz miałeś słabiej niż ostatnio bo wzrosła tolerancja. Na moc twojego TRIPA mogło mieć dużo czynników wpływ. Jeśli masz kolego dostęp do ekstraktu jeszcze to zapal go samemu lub ewentualnie z bratem jako obserwator w razie czego i zrób to w nocy, w cieplym mieszkaniu, zgaszone światła, świeczki, kadzidełko, ewentualnie cicho jakaś muzyka relaksująca. Zapal z bonga i używaj zapalniczki żarowej....wtedy Salvia Ci pokaże prawdziwą MOC a Ty już nie powiesz, że tolerancja wzrosła Salvia ma to do siebie, że po każdym kolejnym paleniu jest coraz mocniej...taki prezent od Pani Salvi hehe. Pozdrawiam.
  4. Ndnf fajny TRIP raport i ciekawe przeżycie. Tylko nie rozumiem po co mieszasz Salvie z tytoniem? Jeśli masz dla tej rośliny szacunek to nie mieszaj jej z tą trucizną. Jeśli masz susz to jak najbardziej do ekstraktu będzie odpowiedni.....ewentualnie MJ ;p Tylko powiedz mi jeszcze jaki ekstrakt paliłeś bo nie widze tego w opisie? Marco86 powiem Ci, że z początku też tak miałem po paleniu Salvi, że super przeżycie ale nie ciągnie człowieka do zapalenia raz jeszcze.....dziwne uczucie. Pamiętam, że paliłem w odstępach po 4tyg a to i tak po tym czasie wydawało się mało bo nie czułem nadal chęci. Ważne jest żeby to przemóc i potem jest już coraz lepiej i chętnie się popala Salvie i z utęsknieniem czeka na kolejny TRIP Ja niewiem kiedy zapale znowu Salvie życie mi się troszkę pogmatwało...problem zdrowotny. W czwartek dowiem się jak poważny...ale przeczucie mam złe, podobnie jak sny przez ostatnie dni. Życze owocnych podróży.....jeszcze się odezwe. Pozdrawiam.
  5. "jakby "naciągło" tzn zaczał sie taki jeden wir i zatrzymało i to taj jakiś czas" Podoba mi się to zdanie :zbakany: Ludzie ożywcie ten temat Palcie Salvie dzień i noc a będzie w was MOC. Pozdro.
  6. Stan w którym się znajdujemy podczas palenia Salvi i tego co doświadczamy wtedy i nie mówie tu teraz o wizjach ale o przemyśleniach - można zrozumieć tylko będać pod wpływem Salvi i to czego się dowiadujemy można wytłumaczyć tylko wtedy tak naprawdę w 99% ale jak wiadomo nie da się tego zrobić podczas fazy....ale też ciężko jest znaleść słowa, którymi można by było to opisać. A po fazie Salvinorum A, już niema takiego stężenia w nas i również nie idzie już opowiedzieć co się zrozumiało pomimo, że to zostaje w nas i wiemy oco chodzi. Wiem, że strasznie to pokrętne ale tak właśnie jest. Hehe Dlatego zachęcam do palenia Salvi, oczywiście z głową i wtedy będziecie wiedzieć o czym pisze. I bardzo ważne: Gdy palicie susz i praktycznie nic nie czujecie, nawet jakiegoś falowania obrazu, nie olewajcie tego. Ważne żeby było cicho w pokoju, w kórym to palicie. Skupcie się wtedy, zalecam też zamknięcie oczu ale nie jest to konieczne. Efekty są zawsze ale więkoszość osób paląc to i nie czujać jakieś tam "fazy" olewa to wstaje zapomina o sprawie a to jest WIELKI błąd. Bo nawet jak "nic" nie czujecie to Salvia działa ale trzeba to dostrzec. Ja się skupiam, czasem zamykam oczy i otwieram i tak na przemian. I myśli same przychodzą do głowy, rózne, zawiłe, takie których nie da się opisać ale jak ich doświadczycie to będziecie w szoku. I dopiero jak faza zejdzie to zrozumiecie tak naprawdę że niby takie nic ale z drugiej strony było to potężne doświadczenie inne od wszystkich. Pozdrawiam.
  7. WItam. Jestem jeszcze pod wpływem Salvinorinu Dziwnie się czuję. wszystko ucieka lekko w prawą stronę a ja siedząc na krześle czuję się jak bym siedział pod kątem 45 stp. hehe Zapaliłem susz i strasznie pokrętna faza mi się włączyła. Najpierw pomyślałem że wkręcam swojego przyjaciela w coś i film poleciał...zrobiłem to wszystko...nagle do mnie doszlo że przecież ja siedze nadal w pokoju i wkręciłem się sam w to, że wkręcam przyjaciela ale uczucie, że to zrobiłem własnie.......nadal pozostaje. Potem strasznie pokrętna myśl mnie naszła i jakby zrozumienie świata aż dostałem strszanej gęsiej skórki aż bolesnej, która nadal się utrzymuje. W tym zrozumieniu naszła mnie również myśl, że świat rzeczywisty jest całkowicie nie rzeczywisty......i tylko świat Salvi jest prawdziwy i ja będąc w nim teraz to dostrzegam...zobaczyłem to wszytsko jakby na płycie chodnikowej która stworzona jest ze wszytskiego co na ziemi i na niej zawrte jest to co pomyślałem Niesamowicie cięzko to wytłumaczyć hehe. Dobra uciekam zapalić raz jeszcze Hot Raport
  8. Witam. Zawsze mieszam ekstrakt z suszem, dokladnie to miele na male kawalki i mieszam i jest wystarczająco mocno nie próbowałem samego ekstarktu palić ale czemu niby miało by to osłabić efekt końcowy? I ogólnie chyba ciężko by było nabić sam ekstrakt bo jest zbyt sypki. Jest nabite 0,2g ekstraktu i obojetne czy jest nabite na początku czy wymieszane....nie zmienia to faktu, że te 0,2g tam jest A palone samo dało by taki sam efekt myślę. Chociaż na logikę biorąc to tu jest ekstrakt palony z suszem więc powinno być mocniej bo susz przecież też daje jakieś efekty Pozdrawiam.
  9. W związku z powstałym Tematem wrzuce tutaj mój TRIP na AYA przeniesiony z TRIPÓW NA SALVI DIVINORUM. Proszę kogoś z moderatorów o usunięcie TRIPA na AYA z tamtego tematu Witam A więc tak. 6 stycznia czyli dzień po ostatnim paleniu Salvi czułem się dość zmęczony psychicznie. Uśmieżałem ból dużymi dawkami MJ po 3 dniach palenia MJ i poukładania sobie wszystkiego w główce w końcu poczułem się sobą Powiem wam, że miałem momenty że już nie wróce do stanu normalności jaką miałem wcześniej ale, pobycie z samym sobą przez te pare dni pomogło. 10 stycznia wszedłem na strych, otworzyłem skrzynkę, odwinąłem kilka ręczników i oczom moim ukazał się pojemnik próźniowy z AYA Niemam pojęcia ile i jakich składników zawierała ta AYA ale z tego co znajomy mówił jest to wywar sporządzony przez jednego z szamanów, którego on zna osobiście i zapewnił mnie, że wszystkiego jest tam pod dostatkiem i podróż będzie konkretna. Wziąłem pojemnik do siebie do pokoju i położyłem go w ciemnym miejscu zapaliłem wieczorem koło niego świeczke i usiadłem i zacząłem medytacje. TRIP planowałem na 12 stycznia. 11 styczeń. Od rana już zacząłem swoją dietę, składała się ona z ryżu i potartego do niego jabłka obranego ze skórki. Taki posiłek spożyłem 3 razy przz cały dzień i piłem dużo wody. Musze wam powiedzieć że nie odczuwałem głodu. Wieczorem znowu świeczka i medytacja przy AYA. 12 styczeń WIELKI DZIEŃ Zjadłem śniadanie..wiadomo co ;p Zadzwoniłem do znajomego, który ma doświadczenie z AYA i umówiłem się na spotkanie. Wolałem żeby przyjechał do mnie bo u siebie większość podróży odbywałem więc to miejsce będzie odpowiednie. Po południu zjadłem ostatni posiłek niezbyt duży, tak żeby nie odczuwać głodu. Sesje z AYA planowałem na godzine 22:22 Moją ulubioną liczbą jest liczba 22 i ogólnie w moim życiu liczba 2 lub też 22 ma duże znaczenie i towarzyszą mi od dłuższego czasu więc TRIP 12 stycznia o godzinie 22:22 O godzinie 18 przybył do mnie znajomy. PogADALIśmy trochę, przedstawił mi kilka wskazówek, pogadaliśmy o Salvi też... jak się okazało ma też duże z nią doświadczenie. O godzinie 20....przelałem AYA do garnuszka i zacząłem podgrzewać. Wywar ma się tak grzać około 2h ale nie gotować. Znajomy spoglądając na wywar powiedział że jest to mocna mieszanka...poznał to niby po kolorze hehe, był bardzo ciemny prawie jak kawa. W kuchni unosił się dziwny zapach niezbyt przyjemny hehe. O godzinie 22 wywar przelałem do kubka...wyszło gdzieś 250ml może troche więcej. Odstawiłem kubek aby się troszke schłodził wywar. Zacząłem medytacje. Powiem wam, że czułem narastające emocje, lekkie poddenerwowanie, no nieda się tego całkowicie wytłumić ale z drugiej strony bardzo się cieszyłem że mogę spróbować AYA i to prosto z lasów amazoni o godzinie 22:22 zacząłem pić wywar....co mogę powiedzieć hehe nie jest smaczny Smakuje jak...ciężko coś tu znaleść no jest ohydny poprostu, gorzkawy, cierpki blee ale jakoś to przełknąłem. Nie piłem nic bardziej ohydnego. Po wypiciu odrazu miałem odruch wymiotny ale go powstrzymałem. Położyłem się...w tle leciała muzyka jakaś indiańska, szamańska, bębny, śpiewy....przyniósł ją znajomy. Kazał mi się odprężyć i wsłuchać w muzyke..tylko JA i MUZYKA....on będzie ciągle obok, niemam się niczego obawiać. Muzyka coraz bardziej dudniła w mojej głowie....czułem że odlatuje Po jakiś 15-20 minutach zaczęło się. Już nie słyszałem muzyki , nie musiałem jej słyszeć ona była we mnie, ona słuchała mnie. Stworzyliśmy jedność, całość, idealnie współgraliśmy...o BOże te myśli, były niesamowite, to całkowite zrozumienie. Poczułem że wiem wszytsko, moge odpowiedzieć na każde pytanie. Po chwili ujrzałem ogromnego tygrysa był zielony i miał 3 ogony, głośno warczał i rzucił się na mnie. Walczyłem z nim długo i zawzięcie w końcu upadłem z wyczerpania a tygrys rzucił mi się do gardła...poczułem że musze zwymiotować...nie dałem rady i puściłem pawia. Na szczęscie do miski którą trzymal znajomy...po chwili zwymiotowałem jeszcze raz i BUM widziałem miasto, całe świeciło, promieniało jakimś blaskiem. Spotkałem indian, rozumieliśmy się, mówiłem w ich języku. Pokazali mi dżungle w której nagle się znaleźliśmy a potem świątynie i też w ułamku sekundy już w niej byliśmy. Znowu ten tygrys, stał i patrzył na mnie...leżałem na jakimś ołtarzu...setki myśli bombardowało mój umysł. Lawina odczuć, widziałem rzeki które przepływały przez mój mózg, który był jakby filtrem i wyłapywał tylko te myśli z którymi chciał się zmierzyć ale było tego tyle, że nie mogłem sobie z tym poradzić. Krzyczałem i prosiłem żeby to się skończyło, nie dawałem rady. Znajomy mnie uspokajał, zmierz się z tym, to jest ta chwila, dasz rade, ty kreujesz to co widzisz. Naprawde wiedział co mówi, dobrze zna się na AYA Myśli lekko zwolniły a ja mogłem zastanowić się nad nimi...było tu dużo intymnych spraw o który nie będę pisał ale są bardzo osobiste i naprawde po tej podróży czułem się dużo lepiej i mogłem im sprostać i załatwić kilka spraw bo w końcu to zrozumiałem Potem bardzo dziwne myśłi zaczęły bombardować mój umysł: o czym myślą moi znajomi? jak widzą świat? ja mnie postrzegają? Jakie miewają sny? Takie bombardowanie moje umysłu pytaniami i staraniem się na to odpowiedzieć i zrozumieć to. trwało do godziny 23.40 mniej więcej. Potem nagle wszystko ustało i ujrzałem układ słoneczny ale nie był to nasz układ bo było tam 14 planet i 2 słońca, widziałem go dokładnie i długo i ta totalna cisza, przerażająca. Układ zaczął się oddalać a ja coraz bardziej widziałem sylwetke tygrysa, planety i słońca stanowiły jego plamy na sierści. Zaczął biec w moją stronę i znowu rzucił się na mnie ale po chwili odskoczył na bok i spojrzał groźnie zjego pleców wyrosły skrzydła i odleciał zostawiając za sobą świecący pył który połyskiwał tysiącami kolorów ( to było jak jakaś bajka, nie da się wyrazić odczuć ). Potem nastąpiła seria różnych wizji, setek a może nawet tysięcy przeskakujących klatka po klatce, były to bardzo dziwne wizje miejsc, których wcześniej nie widziałem i ludzi oraz zwierząt. Nie było ani jednego momentu w którym mógłbym powiedzieć że to pamiętam lub że to widziałem kiedyś. TO było jakby wspomnienia kogoś innego. Piękne miejsca...pamiętam dużo zieleni i zwierząt ale zwierzęta miały niespotykane kolory...widziałem lwy które były niebiesko-pomarańczowe. Trawa była fioletowa ale też zielona No niesamowite. Poczułem się jak nie JA...czułem że stoję obok siebie i obserwuję toczącą się sytuację. Spostrzegłem całe swoje życie z widoku drugiej osoby....wszytskie moje wspomnienia powróciły i moje życie zaczęło mi przebiegać przewijane z bardzo dużą prędkością jak przewijanie filmu na podglądzie. Życie dobiegło końca...nastąpiła straszna nostalgia, żal, załamka, że nie zrobiłem tylu rzeczy jeszcze, że nie zrobiłem czegoś tam i jeszcze czegoś, że mogłem coś zrobić tak a nei inaczej i takie myśli zaczęly znowu spadać na mój umysł. Widziałem swój pogrzeb nawet Potem tygrys znowu się pojawił i powiedział, że wcale to nie musi tak wyglądać, tak będzie jeśli nic nie zmienisz. Byłem w szoku, czy ja naprawdę widziałem swoją przyszłośc?? Niesamowite. Po chwili myśłi ustały a ja poczułem się lżej Około godziny 24.25 AYA uwolniła mnie ze swojego uścisku czułem się wyczerpany doszczętnie...znajomy pomógł mi usiaść na łóżku. Po około godzinie jakoś się pozbierałem i byłem w stanie rozmawiać już w miare normalnie. TRIP ten calkowicie różni się od tego na Salvi może w opisie aż tak tego nie widać ale tak jest. jest dużo przemyśleń które trwają dłużej niż cały TRIP na salvi. Wizje na AYA nie zmieniają się tak gwałtownie jak na Salvi. Poprostu jakaś scena trwa naprawdę długo 15-20 min. w tym samym czasie na Salvi mamy 10-20 róznych scen hehe. Jak mówiłem wcześniej od tego momentu nie czuje chęci palenia Salvi ale nie smuci mnie to Pewnie jeszcze zapale Salvie ale narazie musze odpocząć TRIP na AYA dużo pozmieniał w moim życiu Napewno jeszcze kiedyś sprobuje. W tripie na AYA działo się jeszcze napewno sporo ale niestety nie zapamiętalem wszystkiego. Zastanaiwam się ile w tym mogło być autosugesti o tym całym mieście El Dorado hehe bo w mojej podróży też odwiedziłem jakieś miasto. Ciekawe czy czytanie o tym przed Podróżą ma wpływ na poźniejsze wizje w niej zawarte? Pozdrawiam.
  10. Witam. Trochę z braku czasu niemam kiedy napisać TRIPA, mam teraz na głowie małe przedsięwzięcie hehe;p Ale postaram dziś się coś napisać....wolne od pracy to czasu trochę będzie a działo się oj działo Pozdrawiam.
  11. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    A masz może linka do takich wiatraków?? Ile koszt tego?
  12. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    Witam. A więc tak....po trzech OUTACH postanowiłem zrobić IN...szczególnie po zeszłorocznej kradzieży moich 4 krzaczków:( Mam do dyspozycji szafę o wymiarach: -Wysokość 150cm ale po modyfikacji może mieć 185cm ale niewiem czy to będzie konieczne. -Szerokość 85cm -Głębokość ( od przednich drzwi do tylnej ściany ) 60cm Co daje 0,51m kw. Zamierzam posadzić same automaty. Wybrałem White Russian oraz White Killer. I teraz pytania: 1. Ile mogę posadzić krzaczków na tej powierzchni??? 2. Jaką lampę zakupić i o jakiej mocy??? 3. Czy na początku kupić świetlówki, jeśli tak to najlepiej jakie??? 4. Na jakich wysokościach zamontować wiatraczki??? Zakupię takie do kompa 120mmX120mm Jeśli macie jakieś inne propozycje dotyczące odmian to proszę pisać, oczywiście tylko AF. Narazie to by było na tyle.
  13. Witam Widzę, że temacik lekko ucichł a to nie dobrze. Marco, Berylium?? Jak tam wasze eksperymenty z rośliną? Ja paliłem od spotkania z AYA, raz susz tylko hehe i było dość mocno Ale napisze o tym później bo teraz lece do pracy. Pozdrawiam.
  14. Witam Marco by rozwiać Twoje obawy....to Ja pisałem ten Trip Raport;) AYA naprawdę we mnie zmieniła kilka aspektów.....robię rzeczy, których wcześniej nie robiłem lub robiłem dawno temu. Np. najbardziej mnie dziwi, że zacząłem rysować. Kiedyś jak byłem młodszy dużo rysowałem....komiksy, jakieś postacie z bajek, gier itd. lubiałem to ale jakoś to minęło i od dobrych 7lat już tego nie robiłem a tu proszę znowu rysuje hehe. Ponoć inaczej się zachowuje trochę, zauważyli to znajomi i dziewczyna oczywiście ale nie wpływa to na gorsze relacje z nimi czy coś w tym względzie...nie nie. Nawet lepiej się dogadujemy hehe ;p I dobra nowina dla was...czuję chęci palenia Salvi znowu Dziś się nastawiam na susz Wieczorkiem popale sobie troszkę. Czekam na wasze Trip Raporty Pozdrawiam.
  15. Witam Dzięki wszystkim tym którzy cierpliwie czekali. Pen drive znaleziony, jednak nie mialem go w domu hehe by u znajomego i naszczęście nie usunął TRIPA na Aya A więc tak. 6 stycznia czyli dzień po ostatnim paleniu Salvi czułem się dość zmęczony psychicznie. Uśmieżałem ból dużymi dawkami MJ po 3 dniach palenia MJ i poukładania sobie wszystkiego w główce w końcu poczułem się sobą Powiem wam, że miałem momenty że już nie wróce do stanu normalności jaką miałem wcześniej ale, pobycie z samym sobą przez te pare dni pomogło. 10 stycznia wszedłem na strych, otworzyłem skrzynkę, odwinąłem kilka ręczników i oczom moim ukazał się pojemnik próźniowy z AYA Niemam pojęcia ile i jakich składników zawierała ta AYA ale z tego co znajomy mówił jest to wywar sporządzony przez jednego z szamanów, którego on zna osobiście i zapewnił mnie, że wszystkiego jest tam pod dostatkiem i podróż będzie konkretna Wziąłem pojemnik do siebie do pokoju i położyłem go w ciemnym miejscu zapaliłem wieczorem koło niego świeczke i usiadłem i zacząłem medytacje. TRIP planowałem na 12 stycznia. 11 styczeń. Od rana już zacząłem swoją dietę, składała się ona z ryżu i potartego do niego jabłka obranego ze skórki. Taki posiłek spożyłem 3 razy przz cały dzień i piłem dużo wody. Musze wam powiedzieć że nie odczuwałem głodu. Wieczorem znowu świeczka i medytacja przy AYA. 12 styczeń WIELKI DZIEŃ Zjadłem śniadanie..wiadomo co Zadzwoniłem do znajomego, który ma doświadczenie z AYA i umówiłem się na spotkanie. Wolałem żeby przyjechał do mnie bo u siebie większość podróży odbywałem więc to miejsce będzie odpowiednie. Po południu zjadłem ostatni posiłek niezbyt duży, tak żeby nie odczuwać głodu. Sesje z AYA planowałem na godzine 22:22 Moją ulubioną liczbą jest liczba 22 i ogólnie w moim życiu liczba 2 lub też 22 ma duże znaczenie i towarzyszą mi od dłuższego czasu więc TRIPA 12 stycznia o godzinie 22:22 O godzinie 18 przybył do mnie znajomy. PogADALIśmy trochę, przedstawił mi kilka wskazówek, pogadaliśmy o Salvi też jak się okazało ma też duże z nią doświadczenie. O godzinie 20....przelałem AYA do garnuszka i zacząłem podgrzewać. Wywar ma się tak grzać około 2h ale nie gotować. Znajomy spoglądają na wywar powiedział że jest to mocna mieszanka...poznał to niby po kolorze, był bardzo ciemny prawie jak kawa. W kuchni unosił się dziwny zapach niezbyt przyjemny hehe. O godzinie 22 wywar przelałem do kubka...wyszło gdzieś 250ml może troche więcej. Odstawiłem kubek aby się troszke schłodził wywar. Zacząłem medytacje. Powiem wam, że czułem narastające emocje, lekkie poddenerwowanie, no nieda się tego całkowicie wytłumić ale z drugiej strony bardzo się cieszyłem że mogę spróbować AYA i to prosto z lasów amazoni o godzinie 22:22 zacząłem pić wywar....co mogę powiedzieć hehe nie jest smaczny Smakuje jak...ciężko coś tu znaleść no jest ohydny poprostu, gorzkawy, cierpki blee ale jakoś to przełknąłem. Nie piłem nic bardziej ohydnego. Po wypiciu odrazu miałem odruch wymiotny ale go powstrzymałem. Położyłem się...w tle leciała muzyka jakaś indiańska, szamańska, bębny, śpiewy....przyniósł ją znajomy. Kazał mi się odprężyć i wsłuchać w muzyke..tylko JA i MUZYKA....on będzie ciągle obok, niemam się niczego obawiać. Muzyka coraz bardziej dudniła w mojej głowie....czułem że odlatuje Po jakiś 15-20 minutach zaczęło się. Już nie słyszałem muzyki , nie musiałem jej słyszeć ona była we mnie, ona słuchała mnie. Stworzyliśmy jedność, całość, idealnie współgraliśmy...o BOże te myśli, były niesamowite, to całkowite zrozumienie. Poczułem że wiem wszytsko, moge odpowiedzieć na każde pytanie. Po chwili ujrzałem ogromnego tygrysa był zielony i miał 3 ogony, głośno warczał i rzucił się na mnie. Walczyłem z nim długo i zawzięcie w końcu upadłem z wyczerpania a tygrys rzucił mi się do gardła...poczułem że musze zwymiotować...nie dałem rady i puściłem pawia. Na szczęscie do miski którą trzymal znajomy...po chwili zwymiotowałem jeszcze raz i BUM widziałem miasto, całe świeciło, promieniało jakimś blaskiem. Spotkałem indian, rozumieliśmy się, mówiłem w ich języku. Pokazali mi dżungle w której nagle się znaleźliśmy a potem świątynie i też w ułamku sekundy już w niej byliśmy. Znowu ten tygrys, stał i patrzył na mnie...leżałem na jakimś ołtarzu...setki myśli bombardowało mój umysł. Lawina odczuć, widziałem rzeki które przepływały przez mój mózg, który był jakby filtrem i wyłapywał tylko te myśli z którymi chciał się zmierzyć ale było tego tyle, że nie mogłem sobie z tym poradzić. Krzyczałem i prosiłem żeby to się skończyło, nie dawałem rady. Znajomy mnie uspokajał, zmierz się z tym, to jest ta chwila, dasz rade, ty kreujesz to co widzisz. Naprawde wiedział co mówi, dobrze zna się na AYA Myśli lekko zwolniły a ja mogłem zastanowić się nad nimi...było tu dużo intymnych spraw o który nie będę pisał ale są bardzo osobiste i naprawde po tej podróży czułem się dużo lepiej i mogłem im sprostać i załatwić kilka spraw bo w końcu to zrozumiałem Potem bardzo dziwne myśłi zaczęły bombardować mój umysł: o czym myślą moi znajomi? jak widzą świat? ja mnie postrzegają? Jakie miewają sny? Takie bombardowanie moje umysłu pytaniami i staraniem się na to odpowiedzieć i zrozumieć to trwało do godziny 23.40 mniej więcej. Potem nagle wszystko ustało i ujrzałem układ słoneczny ale nie był to nasz układ bo było tam 14 planet i 2 słońca, widziałem go dokładnie i długo i ta totalna cisza, przerażająca. Układ zaczął się oddalać a ja coraz bardziej widziałem sylwetke tygrysa, planety i słońca stanowiły jego plamy na sierści. Zaczął biec w moją stronę i znowu rzucił się na mnie ale po chwili odskoczył na bok i spojrzał groźnie zjego pleców wyrosły skrzydła i odleciał zostawiając za sobą świecący pył który połyskiwał tysiącami kolorów ( to było jak jakaś bajka, nie da się wyrazić odczuć ). Potem nastąpiła seria różnych wizji, setek a może nawet tysięcy przeskakujący klatka po klatce, były to bardzo dziwne wizje miejsc, których wcześniej nie widziałem i ludzi oraz zwierząt. Nie było ani jednego momentu w którym mógłbym powiedzieć że to pamiętam lub że to widziałem kiedyś. TO było jakby wspomnienia kogoś innego. Piękne miejsca...pamiętam dużo zieleni i zwierząt ale zwierzęta miały niespotykane kolory...widziałem lwy które były niebiesko-pomarańczowe. Trawa była fioletowa ale też zielona No niesamowite. Poczułem się ja nie JA...czułem że stoję obok siebie i obserwuję toczącą się sytuację. Spostrzegłem całe swoje życie z widoku drugiej osoby....wszytskie moje wspomnienia powróciły i moje życie zaczęło mi przebiegać przewijane z bardzo dużą prędkością jak przewijanie filmu na podglądzie. Życie dobiegło końca...nastąpiła straszna nostalgia, żal, załamka, że nie zrobiłem tylu rzeczy jeszcze, że nie zrobiłem czegoś tam i jeszcze czegoś, że mogłem coś zrobić tak a nei inaczej i takie myśli zaczęly znowu spadać na mój umysł. Widziałem swój pogrzeb nawet Potem tygrys znowu się pojawił i powiedział, że wcale to nie musi tak wyglądać, tak będzie jeśli nic nie zmienisz. Byłem w szoku, czy ja naprawdę widziałem swoją przyszłośc?? Niesamowite. Po chwili myśłi ustały a ja poczułem się lżej Około godziny 24.25 AYA uwolniła mnie ze swojego uścisku czułem się wyczerpany doszczętnie...znajomy pomógł mi usiaść na łóżku. Po około godzinie jakoś się pozbierałem i byłem w stanie rozmawiać już w miare normalnie. TRIP ten calkowicie różni się od tego na Salvi może w opisie aż tak tego nie widać ale tak jest. jest dużo przemyśleń które trwają dłużej niż cały TRIP na salvi. Wizje na AYA nie zmieniają się tak gwałtownie jak na Salvi. Poprostu jakaś scena trwa naprawdę długo 15-20 min. w tym samym czasie na Salvi mamy 10-20 róznych scen hehe. Jak mówiłem wcześniej od tego momentu nie czuje chęci palenia Salvi ale nie smuci mnie to Pewnie jeszcze zapale Salvie ale narazie musze odpocząć TRIP na AYA dużo pozmieniał w moim życiu Napewno jeszcze kiedyś sprobuje. W tripie a AYA działo się jeszcze napewno sporo ale niestety nie zapamiętalem wszystkiego. Pozdrawiam.
  16. Witam. Mam mały problem z TRIPEM na AYA otóż miałem go na pen drivie, którego teraz nieumiem znaleść ale spokojnie. Musi gdzieś być...mam spory bałagan zawsze więc musi gdzieś być a z pamięci nie chcę pisać bo mógłbym coś pominąć a troszke tego było. Dziś poszukam więc jak znajde to dziś wkleje TRIPA. W międzyczasie praktykuje też OOBE ale nie za dużo bo naprawde mało mam czasu ale zrobiłem duuży krok w tym kierunku a raczej sam się zrobił Otóz osiągam paraliże senne bezproblemowo. kłade się, dosłownie chwila skupienia, mam już wypracowaną swoja technike i BUM następuje paraliż. dziś rano miałem 3 pod rząd ale nie udało mi się opuścić ciała a kołysałem ciałem nie fizycznym...dookoła dziwne hałasy, dźwięki, szmery, szepty, coś mi na łóżko wskoczyło i chodziło dookoła mnie warcząc hehe i ultra realne to było więc cięzko było się nie bać. Jutro znowu spróbuje. Budze się o 4 rano a o 5 znowu się kłade i wciągu 5-15min dostaje paraliżu. Pozdrawiam.
  17. Nasz temacik osiągnął największą oglądalność i największą ilość odpowiedzi:) Niewiem jak w innych działach ale tu jest całkiem dobrze:) No to na prośbe Marco86 wklejam TRIPA z całkowita depersonalizacją własnej osoby...była to podróż bardzo wyczerpująca i bardzo ciężka. Myślałem, że nie wyjde z niej już cało, jakiś tam uszczerbek na zdrowiu psychicznym a pewnie i fizycznym też - zostawiła. No ale niema co się użalać nad sobą...lecimy z tym. 5 Styczeń 2010 rok godzina 22:00 Siedze sobie sam w domku, dziewczyna wyszła do koleżanki i będzie około 24:00 więc mam czas dla Siebie i Kochanki Sylwi Od rana towarzyszył mi super Było to ostatnie moje palenie Salvi...potem była Ayahuaska. A więc zapuściłem na Dużym TV LCD 50cali animacje psychodeliczne, w głośnikach leciał psychodeliczny, bardzo wciągający trance. Usiadłem w fotelu i zacząłem rytuał Sprzęt: Duże bongo Zapalniczka żarowa Stuff: Ekstrakt x60 Susz ( 2 średnie liście ) Siadam wygodnie w fotelu. nabijam do cybucha ekstrakt razem z suszem. Dłonie mi się spociły, wiedziałem że to już nie żarty, że to nie ekstrakt x5 czy x10 a nawet x20 to już jest konkretny, potężny psychodeliczny POTWÓR!!! x60!!! Paliłem go jeśłi dobrze sobie przypominam 2 razy w życiu teraz będzie 3 raz. I powiem wam, że do tego ekstraktu mam WYJĄTKOWY SZACUNEK!! Bo robi z człowiekiem co chce. Tu niema żadnej kontroli, tu niemamy żadnego zdania własnego, tu wogóle z nami się nie liczą. TUtaj poprostu poddajemy się całkowicie WOLI Salvi. Przynajmniej na moim stopniu doświadczenia tak jest. Spojrzałem na zegarek była godzina 22:14....ufff - odetchnąłem i zabrałem się za to. Najpierw wypowiedziałem ułożone przezemnie zdanie do Ducha Salvi o pomoc w przejściu tej podrózy bezpiecznie i dodanie mi sił żebym sobie z tym poradził Zaczynamy. Rozpalam...tssssss....pięknie się pali Wciągam dużą chmure i trzymam w płucach. Tu mam inną technike przy takim moncym ekstrakcie bo kopie szybciej, mocniej i dosadnie hehe. Najpier pierwszą chmure trzymam ile moge a drugą już na półświadomy trzymam do końca już. Więc trzymam dym....nagle czuje jak moja głowa odrywa się od ciała i podlatuje pod sufit,,,jestem głową...samą głową. Spoglądam w dół...moja szyja jeeeest taaaaka długa. Wypuszczam dym...rytmiczne basy,,,wypełniają moją całą głowę....czuję jak krew pulsuje w rytm basu. Wciągam drugą chmure....w myślach mówie sobie że będzie MOC!!! Wciągam dym i tu się urywa kontakt z rzeczywistośćią. BUM!!! Moja głowa eksplodowała na milardy kawałków...wszytsko wiem...wiem gdzie każdy kawałek poleciał...z ilu składa sie krwinek, chrząstek... kawałków kośći...miliony myśli bombardują mój umysł..ledwo się w tym łapie...ja wogóle się w tym nie łapie. Pogubiłem się całkowicie. Co się dzieje??!! Niemam pojęcia czym jestem? Gdzie jestem? Kim jestem? Nie byłem w stanie określić niczego. Wpadłem w panike bo ja nawet nie wiedziałem, czy ja moge ruszyć się, powiedzieć coś, nie byłem w stanie zrobić NIC. Byłem świadomą materią i tyle. Nagle ujrzałem błysk, zrobiło się strasznie jasno.....i nagle KLIK! I ciemność! Leże na podłodze....głośno dysze...co się ku**a dzieje?!?! Wstaje, Idę przed siebie, otwieram drzwi ide do kuchni. Patrze na zegarek w kuchni jest 1:38!!! Cholera!! Gdzie ja byłem?! ja nic nie pamiętam. Ide do pokoju, dziewczyny nadal niema....miała być o 24:00. Biore telefon a tam LAS..tak prawdziwy las. Kołysze się na ekranie i słysze jak szumi..odłożyłem telefon i mówie sobie spokojnie, spokojnie to nadal faza...to był mocny ekstrakt i dochodzisz do siebie, przesadziłeś. Poodychałem chwile mocniej i znowu biore telefon...jest ok. Wybieram numer dziewczyny i dzwonie....sygnał, sygnał, nikt nie odbiera. Dzownie drugi raz...sygnał. Odbiera ufff...ma jakiś zaspany głos. Pytam gdzie jesteś? Miałaś być o 24. Czekam na Ciebie. Dziewczyna odpowiada: ale oco ci chodzi Kochanie? Ja już dawno w domu jestem...obudziłeś mnie....gdzie Ty jestes?? !!! Pobiegłem do pokoju patrze na łóżko a tam nikogo niema!! Mówie do niej ale gdzie ty jestes??!?! Dziewczyna: no jak kto gdzie?? W domu jestem przecież. Co się z toba dzieje?? Znowu paliles?? Gdzie jestes?? Rozlaczyłem się. Nagle cos pociągnelo mnie mocno do tylu, obraz się zamazał a potem zostałem mocno wypchany do przodu i pojawiłem się znowu w pokoju. Znowu w pełni świadomo. Realność nie do opisania, to tak jakbym was przekonywał o realności statuy wolnosci stojąc z wami obok niej hehe. Wstałem z podłogi. Na łóżku leżałem JA. Wstałem z łożka i powiedziałem do siebie to niemożliwe, jesteś moim drugim JA..tym nie fizycznym. Odrazu zaprzeczyłem i powiedział że on jest moim ciałem nie fizycznym. Strasznie tutaj było pomieszane. bo ja jednocześnie byłem świadom swojego ciała jak też tego drugiego więc nie mogłem za nic w świecie dowiedzieć się którym JA jestem JA tak naprawdę. Nagle Ja - ten na łóżku wchłonął się w łóżko i wyleciał z sufitu! Widze podłoge...podnosze się i dostrzegłem siebie stojącego w drzwiach w szoku...przed chwilą nim byłem. Jeśli ktoś się pogubił to przykro mi ale i tak pisze to jak najbardziej zrozumiale umiem, jest to i tak wersja zmieniona od tej oryginalnej żeby można było to jakoś zrozumieć nagle meble zaczęły wytwarzać jakąś dziwną energię, promieniała z nich i przyciągała mnie do siebie, niemogłem się oprzeć temu, wciągneła mnie i poczułem smak drzewa w ustach i lakieru do drewna, farby bleee tak! Byłem meblami. Dostrzegłem siebie idącego w kierunku okna...OKNO...idę w jego kierunku....nieświadom...bez kontroli BUM!! Co ja robie?!?! KIm ja jestem?! Rozpłakałem się....spojrzałem na meble a tam ujrzałem swoją twarz wtłoczoną w meble, rozspłaszczoną i rozciągniętą...niesamowicie przerażający widok. Nie czułem się wogóle sobą, widziałem że jestem ale nie wiedziałem już kim i dlaczego?? Pobiegłem do kuchni...spojrzałem na zegarek..godzina 13:50!!! za oknem jasno. Że co?! Już totalnie nie wiedziałem co się dzieje. Usłyszałem głos: jesteś wszystkim, wszystko jest Tobą. Był to szept, bardzo miły szept. Poczułem euforie a moje ciało się dematerializowało i rozpłyneło jak mgiełka. Byłem przeźroczysty. przeleciałem przez ściane do pokoju a tam kilka osób dziwnie ubranych w jakieś szaty prowdziało jakieś rozmowy a na środku pokoju paliło się ognisko i nad nim w dużym garze coś się gootowało. Potem te osoby nalały tego czegoś z gara do misy i podzieliło się między sobą. Po chwili zaczęłi dziwnie się zachowywać i wszyscy spojrzeli na mnie, dostrzegli mnie. Wstali z miejsc i zaczęli coś do mnie mówić w nieznanym mi języku. Uklękli, wyciągneli do mnie ręce i nadal coś mówili. Nie wiedziałem co mam zrobić więc odpowiedziałem coś głupiego ale tylko to mi do głowy akurat przyszło: harakiri no przepraszam ale tak własnie powiedziałem a oni to powtórzyli kilka razy między sobą ze zdziwieniem. Coś mnie pociągnęło spowrotem...odczułem ulgę bo wiedziałem że JA to JA...wróciłem do pokoju - normalnego. Stałem na środku pokoju, spojrzałem na zegarek który stał na półce a wsakzówki zasuwały jak oszalałem ale w przeciwną stronę, mam tez klepsydre taką dużą w pokoju i piasek przesypywał się od dołu do góry! Widziałem jakieś cienie postaci, przy większym skupieniu, dostrzegłem siebie, moją dziewczyne, znajomych, wszyscy w ogromhym pędzie coś robili ale do tyłu. Pare rzeczy zaczęło mi się przypominać. Ale dopiero po dłuższej chwili - najperw były rzeczy których nie robiłem jeszcze lub też o nich zapomniałem. Nagle pojawiłem się w pokoju obok, wstałem z łożka i pobiegłem do drugiego pokoju a tam drugie JA stoi i obserwuje dalej te scenki. Czuje się całkowicie sobą znowu. Ale przed chwilą tez to czułem będąc w tamtym ciele. PSYCHOZA! Ale polecam każdemu takiego TRIPA bo daje niesamowite rozkimny nawet miesiąc po podróży Podbiegłem do swojego drugiego JA i mocno je objąłem. Czułem jak się łaczymy ale czegoś brakowało, czułem że to nie wszystko. Rozejrzałem się i wszystko było jakieś inne. Pomyślałem: no tak!! Przecież to świat Salvi to nie jest mój pokój, to inny wymiar. Tu stało się coś strasznie dziwnego i zagmatwanego...otóż moje dwa JA połączyły się i szukały mojego trzeciego JA ale tym trzecim JA byłem JA sam w prawdziwym świecie. Moje 2 JA zostały jakby wyrzucone zemnie do świata Salvi a JA prawdziwy musiałem to wszystko połaczyć w jedną całość. Wszystko zaczęło się układać ale to jest takie mistyczne i takie nie do opisania że choćbym chciał to ja wam tego nie wytłumacze no brak mi słów na opisanie tego Widze dywan, wszystko się trzęsie, brakuje mi czegoś, strasznie brakuje, aż boli miałem wyciągnięte ręce przed siebie i zobaczyłem jak coś w nie wnika, inne ręce a po chwili znowu się to powtórzyło i znowu się wchłonęly we mnie te same ręce. Poczułem się lepiej, sobą ale nie do końca. Już nie byłem taki jak wcześniej...to właśnie czuję...coś się zmieniło. Siedziałem tak może z 20-30min wpatrując się w ściane z uśmiechem na twarzy i bładziłem tak daleko myślami jak jeszcze nigdy. Poszedłem do kuchni, spojzałem na zegarek i przeżyłem SZOK!!! była 22:13!! A więc minuta przed tym jak paliłem Salvie. Pobiegłem do pokoju ze łzami w oczach mówiąc sobie: to nie możliwe to nie możliwe!! ja już wróciłem!! ja się połączyłem!! i takie rzeczy hehe. Wpadam do pokoju a tam siedze JA i pale Salvie wciągam dym...nagle czuje jak bongo mnie wciąga, wlatuje do cybucha...czuje straszny gorąc, widzę żar...po chwili znalazłem się pod wodą, brudną wodą, zakrztusiłem się bleee.....wyleciałem z wody i zacząłem się dusić dymem, gęstym białym dymem....po chwili coś pociągneło mnie do góry i znalazłem się w przełyku!!! leciałem przełykiem do płuc...dookoła ciemnośc, szum, słyszałem bicie serca!! Ludzie ja nawet nie byłem w stanie zastanawiać się nad tym wszystkim co tutaj cholera się dzieje?! Salvia daje takiego kopa i tak szybko zmienia kierunki podrózy i tego co się dzieje, że tego pojąć się nie da. Czułem że coś mnie wchłania, nagle znalazłem się w jakimś kanale, dookoła czerwień ( to były żyły i krew w nich krążąca ), płynałem z duża prędkośćią, miałem ubaw, zacząłem się śmiać, czułem coraz większą euforie, po chwili wpłynąłem w ciemność i BUM mnóstwo kolorów, fraktale, rózne wizje pomieszane ze sobą ( lasy, jeziora, góry, zwierzęta, bakterie, wszechświat ), kolory, kalejdoskop!! Nagle w ułamku sekundy wszystko się skończyło - jasny obraz - BUM - Dywan - i usłyszałem jak wydobywam z siebie dźwięk jaki się wydobywa jak np. długo pod wodą jesteśmy i się wynurzamy by zaczerpnąć powietrza. Dłońmi złapałem się za głowę by tak nie falowała hehe czy to już?! Czy wróciłem?! To koniec?! ja się nie ruszam nigdzie nie ide, starczy, mam dośc!! Siedziałem tak aż do 24 hehe przyszła dziewczyna a ja niewierzyłem że to ona....prawie do godziny 1 w nocy mi uświadamiała, że to naprawdę ona Kocham Ją jest Jedyna Rozumie moją pasje i nawet się nie złościła. uspokoiła mnie. Po godzinie 1 jakoś doszedłem do siebie. Niewiem ile TRIP trwał ale myślę, że mogło to być coś koło 30min bo tak na oko czułem że siedziałem po TRIPIE dobrą godzinie ale naprawde nie jestem pewien. Ogólnie to po tej PODRÓŻY cały tydzień byłem jakiś inny tak mi mówiono i cięzko mi było się pozbierać no ale to były naprawdę mocne przeżycia Na 12 stycznia zaplanowałem aplikacje Ayahuaski więc został mi tydzień I myślę że jestem na to gotów w 100% Tak więc jakoś teraz wkleje TRIP z AYA Pozdrawiam Salviovicze. Niech MOC Salvi będzie z wami
  18. Witam:) Ostatnio jestem strasznie zabiegany, niemam czasu na NIC. Salvi nie paliłem już strasznie długo ponad 3Tyg. hehe;p musze nadrobić tutaj troche i ogarnąć te wasze linki. MArco widze że założyłeś dwa tematy nowe...super. Zaraz je obczaje może coś dodam od siebie. Tego TRIPA postaram się dziś wkleić jeszcze. Pozdrawiam.
  19. Witam. Rozumiem, że TRIP mógł na was nie zrobić wrażenia choć myślę że gdybyście go przeżyli to zmienilibyście nieco zdanie Ja również miałem nie raz półświadome sny oraz świadome sny, paraliże senne oraz OOBE. Wychodziłem z ciała. latałem po swoim pokoju, przelatywałem przez ściane na dwór itd. były to nie zapomniane chwile i mocno wryły mi się w pamięć. Ale to co przeżyłem na Salvi to była MOC. Pełna kontrola. wyostrzenie wszystkich zmysłów do granic możliwości, odczucia, emocje na najwyżyszmy poziomie, ultra realne przeżycie i wszysto, każdy szczegół zapamietane Mam porównanie bo przeżyłem już swoje i dość sporo tego już było hehe i stawiam na Salvie Dziś już nie wrzuce żadnego TRIPA bo śpiący jestem troche, własnie wypiłem herbal dreams pite systematycznie daje PIęKNE SNY! pooolecam każdemu. Marco pisał o depersjonalizacji itd. jutro wrzuce TRIPA który mnie pozbawił calkowicie własnej osobowości. Czytam też wasze przeżycia na Salvi i bardzo mi się podobają podchodzicie do tej rośliny z szacunkiem Marco i Red Smoke tak trzymajcie ziomki Salvia to piękna roślina i odpłaci wam pieknym i ciepłym tripem, zobaczycie Ktoś może pomyśleć że jestem świrem itd. ale mnie to nie obchodzi. Ja znam siebie, znam tą rośline, wiem co potrafi i co daje. Nie pale jej od wczoraj A daje ona wiele odpowiedzi na rózne pytania, może Wy nie wyciągacie z tych podróży moich tyle co Ja...napewno nie. Każdy musi przeżyć to sam. Ja z moich podrózy wyciągam naprawdę dużo. z początku tego nie potrafiłem. Za dużo emocji, za dużo się działo za dużo wszytskiego ale z czasem idzie się nauczyć wyciągąc z podrózy ważne rzeczy, to co tyczy się nas samych, jakiś szczegół ale jednak tak ważny w naszym życiu Salvia jest potężną rośliną dającą nieograniczone możliwości i za każdym razem zaskakuje czymś innym. Dużo się zmieniło w moim zyciu odkąd zacząłem palic Salvie i to na lepsze Nie biore twardych dragów od dłuuugiego czasu a miałem z tym problem, nie pije alkolu już tyle a piłem dość sporo. A teraz raz na trzy cztery dni napije sie piwka i mi wystarcza. Raz na tydzień-dwa jakaś impreza ze znajomymi przy alkoholu i naprawde nie potrzeba mi tego więcej. Pale MJ do 3-4 razy w tyg bo lubi ten stan, relax, przemyślenia, zagłebienie się w samego siebie. A teraz po paleniu MJ miewam wizje różne, halucynacje lekkie. Wcześniej tego nie miewałem. No i Salvia. którą pale do 3-4 razy w tyg. niekiedy paliłem cały miesiąc dzień w dzień, susz na zmiane z ektraktami. Niestety dużo podróży nie zapisywałem no ale cóż. Teraz staram się wszystko notować na bieżąco Ale się rozpisałem hehe dobra dokoncze blancika i ide się kłaść spać i śnić piękne sny pozdrawiam Salviovicze, niech MOC Salvi będzie z wami
  20. Czy ja wiem czy są lepsze rzeczy od Salvinorinu? ;p Zapraszam do tematu TRIPY NA SALVI DIVINORUM. Co do filmów to hmmm wrzucają je ludzie co wogóle niemają pojęcia o tej roślinie, palą dla zabawy a wogóle nie maja pojęcia co się z nimi dzieje. przez takie osoby potem delegalizuje się takie rzeczy Ja po spaleniu mocny ekstraktów niekiedy wogóle nie ruszam się z miejsca, wpadam w transs hehe. Zapraszam do mojego tematu, może ktoś się nawróci jeszcze Pozdro.
  21. Witam Cie technik. No fajne spostrzeżenie ale mi się wydaje, że to wszytsko działo się w równoległym wymiarze. Kilka miesięcy wcześniej niż teraźniejsza data. Zapomniałem dodać że było ciepło i zielono. więc raczej lato. Również mogła to być tylko i wyłącznie projekcja wytworzona przez mój umysł. Ciało zostaje w pokoju a dusza zostaje wyrzucona gdzieś do innego wymiaru. No naprawdę ciężko jest określić co tak naprawdę się dzieje z nami. Jeśli jutro znajde troche czasu to wrzuce kolejny TRIP. Czekam również na wasze. Żałuję strasznie że niemam sadzonki z chęcią pożułbym liście. Tak jak opisywał jeden gościu, już zapomniałem jak się nazywał. Że żujemy 20 liści chyba przez 30min w zupełnie ciemnym pokoju i musi być zupełnie cicho, potem to wypluwamy i czekamny na efekty leżąc sobie spokojnie z zamkniętymi oczami i wpatrujemy się w ciemność pod powiekami i po 3-4min zaczyna się coś dziać. Widzimy małe aneby, coraz więcej i w różnych kolorach, potem już rozwija się konkretny TRIP hehe 45min halucynacji no myślę że mógłbym coś konkretnego z tego wynieść a TRIP raport miałby chyba 2 strony hehe. Pozdrawiam.
  22. Witam Wszystkich serdecznie TRIP z AYA dodam jako ostatni ( niesamowite przeżycie, zmieniło we mnie dośc sporo ) po spożyciu AYA nie paliłem ani razu Salvi jak na razie...niewiem czemu. Nie czuje potrzeby narazie palenia Szałwi. Dziś dodam moją niesamowitą przygode po spaleniu suszu wraz z ekstraktem x10. TRIP był tak piękny, że do teraz jak go wspominam mam ciarki 02.01.2010rok godzina 21.00 Siedzę sam w domku i naszła mnie ochota na zapalenie Salvi, odpada x60 bo na taki HARDCORE dziś nie jestem gotów, miałem jeszcze x10 na jeden raz i chiałem go dziś wykorzystać. Siadam w wygodnym fotelu biore do ręki duże bongo i zaczynam rytuał Sprzęt: Duuże bongo około 80cm ( lodowe ) Zapalniczka żarowa Stuff: Susz Salvi Divinorum 2 liście Ekstrakt x10 Upchałem zmielone 2 większe liście w cybuchu. W bongu ładnie spoczywały kostki lodu, które miały za zadanie schłodzić dymek ;p Zaczynam. Przypalam susz. pięknie skwierczy, jak kiełbaski na grillu w ciepły letni wieczór nad jeziorkiem Biore pierwszego bucha....trzymam dym około 5 sekund i wypuszczam. kolejny buch....10 sekund i wypuszczam.....kolejny buch 15 sekund i wypuszczam.....w tym momencie spociłem się dość mocno...nie realne krople potu spływały mi po czole wycieram je ale ręka jest sucha....kolejny buuuuuuuuch....trzymany do "końca" Trzymam dym w płucach....wypuszczam..jednocześnie tracąc kontakt z rzeczywistością...uwielbiam to przejście Nagle stoje przy bankomacie....tak to był bankomat ale był troszke inny od naszych znanych bankomatów. Był to bankomat znajdujący się moim mieście, cały TRIP odbył się moim mieście i okolicach nie przeniosło mnie do żadnych krain czy też zakątków wszechświata czy mojego umysłu ale wszystko odbyło się na miejscu hehe. Dookoła stali ludzie..w sumie może z 6 osób hehe...zapytałem grzecznie czy chchą skorzystać z niego? Odpowiedział jakiś mężczyzna, że czekają na mnie aż to zrobie. Zapytałem co zrobie? Nic nie odpowiedział. Wyciągnąłem z kieszeni telefon...wtedy moja dziewczyna , która tez tam stała powiedziała do mnie: Nie rób tego, oni nie mogą wiedzieć, że posiadasz takie moce. odpowiedziałem, że oni już to wiedzą. Wystukałem w telefonie *32 i zadzwoniłem hehe po chwili z mojego ciała uszła ogromna energia ( jak ktoś oglądał dragon ball to wie oco kaman ). Ludzie polecieli na bok, tumany kurzu, jakies papierki latały, poczułem ogromną MOC!!! niesłychaną!!! Byłem niezniszzalny!!! Wciągnął mnie ten bankomat i pojawiłem się w innej części miasta. Pierwsze co zrobiłem to kucnąłem i wyciągnąłem kostkę brukową z chodnika...dla mnie było to banalnie proste. Ludzie chodzili gdzieś w swoje strony, niektórzy zwracali uwage a niektórzy olewali sytuacje. Trzymałem tą kostkę brukową w ręce. może ważyła z 4-5kg wymiary około 20x10cm kolor szary. W oddali około 2km odemne zauważyłem wieże ciepłowniczą. Jest taaka w moim mieście a w sumie była bo od około 8miechów już jej niema ale btw. w tym TRIPIE była nadal. Ma około 70 wysokości. Wziąłem zamach i rzuciłem w nią tą kostką Widziałem jak kostka leci i leci i leci i jest coraz mniejsza...niesamoite. Ludzie patrzyli z niedowierzaniem Miałem wyostrzone zmysły bo usłyszałem jak kosta uderza w wieże hehe STUK! i zaczęła spadać zachaczając o jej części metalowe PUK! STUK! PING! hehe POtem przykucnąłem i tu stało się coś tak cholernie pięknego i niemożliwego że aż mi zapiera dech w piersi jak to teraz pisze Odbiłem się od ziemi z ogromną siła i wzbiłem się w powietrze....w tym momencie stało się też coś dziwnego bo jakby na chwile odzyskałem świadomość i pojawiłem się w pokoju, znaczy się widziałem że w nim jestem, nie otwierałem oczu i poczułem euforie nie do opisania, ciarki na całym ciele, serce waliło jak oszalałem, włosy na głowie mi się jeżyły!! I te ciarki na cały ciele i głowie!! Ledwo łapałem powietrze z podniecenia!! No wyobraźie sobie: stoicie na chodniku, kucacie i wylatujecie w powietrze z ogromną siła i szybkością wzbijacie się coraz wyżej i wyżej i lecicie!!! Tego nie da się pojąć i opisać żadnymi słowami. To co się czuje wtedy jest niesamowite i po za nasze rozumienie! TRIP był ultra realny Tak więc wzbijałem się wyżej i wyżej. poczułem łzy napływające mi do oczu. Leciałem w strone tej wieży i już po chwili byłem na jej szczycie. Podeszłem do barierki i spojrzałem w dół hehe było dośc wysoko i wtedy naszła mnie myśl dość dziwna bo przecież przed chwilą rzuciłem na kilka kilometrów kostką brukową i leciałem w powoetrzu no ale myśl nadeszła i niemogłem nic na to poradzić. Otóż naszla mnie myśl: i co ja teraz zrobie? jak ja stąd zejde? Cholernie tu wysoko! Hehe po chwili powiedziałem sobie przecież mam moce, moge wszytsko, to ja tu rządze. I wrócił humor :) zaśmiałem się głośno. Wszedłem na barierke, obróciłem się plecami do tej 70metrowej przepaśći, rozłożyłem ręce na bok ( nie pytajcie o Adrealine jaką wtedy odczuwałem bo tego się nie da pojąć ). Ten TRIP cały czas łączył mnie z rzeczywistością bo tą adrealine czułem aż tutaj w naszym świecie, poczułem aż coś w kroczu hehe ale nie posikałem się ;p Po chwili lekko odchyliłem się do tyłu i leciałem w dół ( w głowie usłyszałem: możesz wszystko!!! ) Zrobiłem obrót w tył, spadłem na nogi. chodnik popękał. odbiłem się i pooooleciałem w chmury, potem z ogromną prędkośćią leciałem ku ziemi i przebiłem się przez metalowy znak drogowy, taki duży z nazwami miast i znowu poczułem mega euforie i ciarki które wstrząsnęły moim ciałem. omal nie otworzyłem oczu..nie chciałem ich otwierać. Stanąłem na dachu budynku i obserwowałem miasto czułem się jak super bohater. Nagle nadleciał jakiś człowiek! Powiedział: to moje misato!! I mnie zaatakował, rzucił mną a ja wbiłem się w budynek stojący o dobre 100m dalej. Wiem, żę to brzmi niesamowicie i jak jakieś sci-fiction czy bajka ale kurde ja to przeżyłem naprawdę zacząłem strzelać z rąk kulami energi, ogromne ich ilości wyleciały z moich dłoni, budynek rozleciał się na kawałki, ogromna eksplozja!! Zacząłem się drżeć na tym fotelu w domu!! Niemogłem tego pojąć!! Uwierzcie że ledwo dawałem rade sobie z tymi emocjami!! Pikawa tak trzaskała że bałem się o zawał!! Ów przeciwnik , podnosił się z pod gruzów...wtedy zgromadziłem ogromną energię że ledwo dawałem ją utrzymać ( Dragon Ball jak się patrzy ) i wystrzeliłem w niego. Dostał!!! Krzyknął!!! Rozległ się OGROMNY HUK!!! BUUUUM!!!! poczułem fale gorąca, wzbiłem się w powietrze, z góry widziałem jak miasto ogarnia ogromna fala płomieni...chyba przesadziłem. Nagle fala uderzeniowa jakby zassała się sama w sobie, powstała czarna plamka, dookoła niej gromadziły się błyskawice, wszytsko zaczeło się trząść, pociemniało niebo, i BUM!!! Tak ogromnej eksplozji to ja w życiu nie widziałem nigdzie. Wzbiłem się strzasznie wysoko, płomienie mnie doganiały. Na tym fotelu to ja przeżywałem katusze niesamowite!!! Nie wytrzymałem i otworzyłem oczy, wydobywając z siebie przeraźliwy krzyk: AAAAAAAAAA!!!!!!! ujrzałem płomienie jak uderzają we mnie...odchyliłem się tak mocno do tyłu że fotel się przewrócił a ja razem z nim. Wstałem, wszystko zamazane, falowało, ja kompletna dezorientacja, szok totalny, przewracam się po tym pokoju, staram się złapać czegoś, błednik szalał jakby miał ADHD położyłem się na łóżu i głośno oddychałem, byłem tak spocony że wszytsko musiałem z siebie ściągnąć bo było kompletnie przemoczone. Mamrotałem coś do siebie na przemian ze śmianiem się..poprostu nie spodziewałem się czegoś takiego. Był to mój najemocjonalniejszy TRIP jaki miałem nie jestem w stanie go zapomnieć do teraz...niesamowity i niepowtarzalny. I taka mała ciekawostka....mam takie przyzwyczajenie że codziennie wieczorem się waże, dzien przed TRIPEM ważyłem 77kg...odżywiałem się jak zwykle i na ogół trzymam wage...po TRIPIE ważyłem 75kg hehe. 2kg stracić w kilka minut hehe myślę że to dobry wynik Pozdrawiam i życze owocnych Podróży
  23. Witam. A więc daje TRIPA z sylwestra w połączeniu z dużą ilością MJ ;p Nadszedł długo oczekiwany dzionek - sylwester. Miałem iść na impreze o godzinie 21 do ziomka na domówke i tak też postanowiłem zrobić ale o godzinie 19 postanowiłem przysmażyć troche MJ a miałem dobry stuff bo White Widow a więc skręciłem porządnego lolka, usiadłem w fotelu, zapuściłem mzyczke i uraczyłem się skręcikiem hehe po chwili już go nie było a ja byłem solidnie upalony i wtedy sam neiwiem skąd ale przyszedł mi do głowy pomysł zapalenia Salvi...ja już sam niewiem ale chyba ktoś mi narzuca te myśli kiedy ja mam palić Salvie bo biorą się nagle i niewiadomo skąd hehe. No to ok - mówie sobie. Wyciągam moje nie zawodne bongo i cały osprzęt. Patrze jeszcze na zegarek..jest godzina 19.26...no więc troche czasu jest. Zadzowniłem do ziomka jeszcze że będę palił Salvie jeszcze i żeby nie wydzwaniał...poprostu spale i potem przyjde. Oczywiście usłyszałem: znowu palisz to gó**o?! to cie zabije kiedyś! Ty masz swój świat juz, jesteś nieobecny coraz częściej itd itp ;p pożegnałem się miło i zabrałem się za degustacje Sprzęt: Bongo 45cm Zapalniczka żarowa ( można powiedzieć że prawie palnik ) Stuff: Salvia susz około 0,5g Salvia ekstrakt x35 Nabiłem ładnie do cybucha...powiedziałem kilka słów przed paleniem które mówie od niedawna a mianowicie: Duchu Salvi Przeprowadź mnie bezpiecznie przez tą Podróż Niewiem ale jakoś mi te słowa pomagają i uspokajają. Powiem wam, że pomimo tylu paleń a neiwiem ile już ich było nadal przed spaleniem ekstraktu odczuwam lekki strach i duży respekt. Zaczynam! Przypalam zapalniczką roślinkę i słyszę jak się pali tssssssssssss, w powietrzu unosi się ten zapach, dla jednych straszny...ale mi się podoba Ściągam bucha wypełniając całe bongo gęstym aż lekko żółtym dymem....wciągam średnią chumrke..trzymam około 20-30sekund....czuje pot na dłoniach...więc wypuszczam dym i biore kolejnego maszka ;p Gdy w bongu już jest mnóstwo dymu...mój palec wskazujący opuszcza sprzęgiełko i BUM cała zawrtość bonga i roślinki wlatuje śmiało do moich płuc! Ledwo powstrzymuje się od kaszlu....odkładam bongo..wstaje chwiejnym krokiem i kłade się na łóżko..kłade się na plecach...wypuszcam dym i się zaczęło. Poczułem jak moje ciało drży jak galareta, coraz bardziej, wszytsko się trzęsło...po chwili zaczynało ustawać i znowu coraz mocniej...i znowu po chwili ustawało aż do całkowitej normalności. Nie otwierałem oczu....czekałem....po chwili znowu się zaczęło ale lekkko I nagle przełom!! BUM!!! Moje ciało się rozpłyneło jak kostka margaryny na rozgrzanej patelni. SZOK TOTALNY!!! chciałem się czegoś złapać ale nie było już czasu...dosłownie się rozpłynąłem...wtopiłem w łóżko. Spokó spokój zachowaj ten cholerny spokój!!! ciągle to powtarzałem ale nie mogłem za dużo się działo. Otworzyłem oczy....kurde w sumie to było jedno oko chyba które płyneło w łóżku do jego krawędzi...mogłem tylko obserwować. dopłynałem do krawędzi i spadłem na podłoge. Cięzko jest to opisać...uwierzcie no ale musicie wytężyć umysły i jakoś sobie to przedstawić. Reszta mojego ciała skapywała z łożka na podłoge. W końcu się podniosłem z podłogi....obróciłem się a łóżko całe drżało, podskakiwało. Popatrzyłem na ściane na której miałem przyklejoną taką tapete w kostki a pomiędzy nimi były białe linie.....zaczęło się to wszystko ruszac i mnie pochłaniać zbliżałem się do tego coraz bardziej. To juz nie była tapeta to były ogroooomne budynki a te linie to drogi po których poruszały się pojazdy....potem ujrzałem ludzi..mnóstwo ludzi. Znalazłem się tam...ludzie przechodzili obok mnie i dziwnie się mi przyglądali. To nie byli zwykli ludzie...mieli coś w spojrzeniu swim...tego się nie da opisać ale gdy popatrzyli na mnie czułem że już wiedzą o mnie wszystko. Te spojrzenia. Bystre, inteligenti byli niespotykanie. Ciężko to opisać ale ja to wiedziałem czułem to. Podeszła do mnie jedna osoba...był to mezczyzna sredniego wzrostu, byl ubrany na szaro, mial czarne wlosy...ciezko mi powiedziec ile miał lat. Nie byłem w stanie wogole powiedziec ile lat moze miec kazda inna osba ktora tam przechodzila obok mnie...dziwne to bylo. Podszedl do mnie i zapytal czy sie zgubilem? Odpowiedziałem ze nie. Usmiechnał sie i powiedzial: Nie jestes stad..odrazu to widac, milo ze nas odwiedzasz. Wpadnij jeszcze, pokaze ci cos. Zapytalem: dlaczego NAS? kim jestescie? gdzie jestem? Odpowiedzial: przeciez sie nie zgubiles do zobaczenia. I sobie poszedl.....zobaczyłem ze moje dlonie wykonuja jakies gesty pomimo mojej woli! Byly one dziwne ale bardzo plynne i fajnie to wygladala. Dlonie poruszaly sie coraz szybciej i szybciej. Dostzregalem jak ciagnie sie za nimi łuna, pojawija sie jakies kolory, rózne coraz wiecej, mnóstwo kolorów. Zaczałem widziec obrazy, pojawiały mi się przed oczami i znikały: SMOK, DOM, OGIEŃ, KREW, KAMIEŃ...było och tam jeszcze troche ale ciężko mi bylo zapamiętać bo pojawiały się nagle i na ułamek sekundy i an dodatek ciągle słyszałem straszny szum...bardzo głośńy. Obróciłem się w lewo i zobaczyłe ogormny wodospad.... ale nie leciała z niego woda..ale piasek...czerwony piasek. Zaczęło mnie to przyciągąc do siebie, zacząłem się dusic. Nagle znaalazłem się w jakimś pomieszczeniu za szkłem...w tym samym czasie byłem gdzieś indziej i trzymałem w ręku małą klepsydre i gdy piasek się przesypał, obracałem ją i na nowo zaczynał się cykl. Drugie JA było w klepsydrze i przesypywałem się razem z tym piaskiem. Czułem go wszędzie, dusiłem się. Byłem piaskiem, który się tam tak przesypuje bez końca, raz w tą raz w drugą strone...wydawało mi się że trwa to całą wieczność...bez końca, straciłem całkowicie poczucie czasu. Nagle uświadomiłem sobie, że leże w pokoju na dywanie...co było dla mnie całkowitym zaskoczeniem hehe. Lekko sie podniosłem i usiadłem pod ścianą. Spojrzałem na zegarek - była 19.43 hehe dość długa podróż Czym się różniła od podróży bez wspomagania MJ? Otóż w czasie TRIPA wszystko było takie mgliste lekko, nie wyraźne, nie umiałem skupic uwagi na jednej rzeczy co chwile pojawiały się inne które mnie rozpraszały, trip nie miał końca, zdawało mi się że trwa miesiąc. Posiedziałem do 20.30 i poszedłem na impreze Pozdro.
  24. Marco a palisz susz systematycznie? Kiedy ostatni raz paliłeś susz i jakie były efekty tego? Bo jeśli paliłeś susz i efekty były dośc ciekawe typu: spowolnienie czasu, odrealnienie, lekkie fraktale przy zamkniętych oczach, przesłyszenia, obraz faluje i się rozmywa oraz kolory są inne to pal ekstrakt oczywiśćie wymieszaj go z suszem i będzie napewno działał tak jak powinien Co do MJ to powiem Ci że z tym jest różnie....MJ potęguje doznania na Salvi ale też potrafi strasznie zmienić TRIP i to w najmniej spodziewanym momencie. Salvia sama w sobie jest potężna i potrafi ostro namieszać w głowie hehe a w połączeniu z MJ to już że tak powiem jazda bez trzymanki z zamkniętymi oczami ;p w sumie zależy to też od tego ile tego spalisz no ale ja nie odradzam ponieważ sam eksperymentuje na różne sposoby i każde doświadczenie jakie ono by nie było jest bezcenne :)A MJ zapalona na około 30-45min przed palenie Salvi przy dobrej muzyce potrafi tak nastawić organizm, wyciszyć, zajrzeć do wnętrza siebie, że już wtedy mam podróż hehe a potem paląc Salvie jest poprostu MOC!!! Jeśli dziś znajde czas to wkleje kolejny TRIP....chcecie jakiś z ostatnich czy może z tamtego roku jeszcze? Bo mam z grudnia jeszcze dwa chyba...jeden z nich jest właśnie w połączeniu z duuużą ilością holendra i jest z sylwestra ;p Pozdrawiam.
  25. Witam Widze, że kilka osób się pyta o mnie hehe dzięki za pamięć. Jestem jestem, znaczy się mnie nie było ale juz jestem. Nei było mnie w kraju ale nie byłem w peru ;p jeszcze nie mam tyle hajsu na to ale do wakacji powinienem uzbierać. próbowałem Aya Panowie to co robi ta roślina to się w głowie nie mieści, na kompie mam zapisane wszystko co zapamiętałem z TRIPA a troszke tego jest ale wkleje go nie dziś. Ale był HARDCORE myślałem że umarłem hehe. Popalałem sobie Salvie, susz ekstrakty i inne ziółka Został mi już tylko ekstrakt x60, cały praktycznie. inne spaaalone niestety ale nazbierało się sporo TRIPÓW. Postaram się teraz być cześto na forum i wklejać TRIPY. Dziś daje TRIP po ekstrakcie x5 Piątek godzina 22.35 28.12.2009r. Sprzęcik: - Lufka szklana - Zapalniczka zwykła ( o dziwo zadziałała nadwyraz dobrze ) Stuff: - Susz ( jeden mały liść ) - Ekstrakt x5 około 0,2g A więc tak, wbili do mnie znajomi, siedzimy i popijamy browarka...ja nie za wiele bo wiem co chce uczynić a mianowicie oddać się Salvi ;p wypiłem 2 browarki i wyciągam sprzęt hehe nabijam do lufki susz razem z ekstraktem x5. Nie miałem zapalniczki żarowej bo mi się skończył gaz więc użyłem zwykłej i musze powiedzieć, że efekty takie same jak po żarówce Przypalam i jade z tym....duży buch, trzymałem jak zwykle bardzo długo dym, wypuściłem, znowu przypalanie i biore kolejnego macha...pochłaniając reszte. Odkładam sprzęcik na stół i dosłownie po kilku sekundach się zaczęło Pierwsze co to spadłem z krzesła na dywan hehe wyciągnałem ręce przed siebie a one wydłużyły się aż do sufitu, zaczęły się okręcać wokół sibie tworzą coś na wzór wiertła i uderzyły w sufit w którym zaczęły wywiercać dziure, rozległ się hałas dośc duży, kawałki sufkitu spadały na mnei ale nie robiły mi krzywdy. Po chwili cały sufit runął na mnie a ja znalazłem się w dżungli, jakby w jakieś Amazoni ( musze tutak zaznaczyć że kliedys już miałem bardzo podobnego TRIPA....i z tymi skręcającymi się rękoma i Dżunglą ) ale teraz było inaczej, mocniej, wyraźniej i dosadniej. Czułem te wszystkie rośliny, słyszałem jakieś zwierzęta. Wstałem zacząłęm biec przed siebie....upadłem. I zacząłem odczuwać ból, duży ból, neiwiedziałem co się dzieje?! Moje ciało pulsowało i zaczęło się zmieniać! Krzyczałem....patrzyłem na swoje ręce a one zaczęły przylegać do ciała i wtapiac się w nie...nogi się połączyły i zaczęły się wydłużać...TOTALNY SZOK!!! Ból narastał....moja skóra zmieniała kolor i robiła się całkiem inna, twarda, po chwili z miejsca gdzie miałem ręce zaczęły wyrastać mi łapy z pazurami!! Miałem ogon...byłem cholernym Krokodylem. leżałem na plecach i się wiłem żeby przewrócić się na brzuch. Usłyszałem jakieś krzyki i zobaczyłem biegnących w moją stronę Tubylców z włóczniami i pochodniami. przwróciłem się na brzuch i zacząłem uciekać. Niesamowite uczucie być Zwierzęciem - krokodyl i mieć pełną świadomość czułem strach bo wiedziałem że jak mnie dopadną to po mnie. Niestety daleko nie uciekłem, dopadli mnie, poczułem ukłucie. Po chwili leżałem znowu na plecach i zobaczyłem ich jak stoją nademną. Czułem się troche inaczej..niewiem skąd to wiem ale czułem że mam swoja głowę a reszta krokodyla. Nagle jeden z tubylców wziął coś do ręki, jakieś naczynie i wylał jego zawartość na moją twarz....strasznie zaczęło mnei piec...to był jakby jakiś kwas! W tym momencie napisze co naprawdę się działo w pokoju. Otóż JA leżałem na podłodze na plecach i wiłem się jak wąż hehe a nade mną stała moja zbyt przerażona tym dziewczyna i ona nie uwierzycie hehe wzieła szklankę z zimną wodą i wylała mi to na twarz!! Ona naprawdę nie wie jak mogło się to skończyć chyba hehe no ale wybaczyłem jej to. Już nie byłem krokodylem, byłem znowu sobą ale nadal byłem w dżubgli...odskoczyłem na bok, złapałem duży kawałek drewna i rzuciłem w nich. A w rzeczywistości odskoczyłem pod szafe, złapałem taboret i rzuciłem w moją dziewczyne, na szczęście nie trafiłem hehe. Jeden z tubylców dostał i upadł, reszta stała i patrzyła z niedowierzaniem na mnie i zaczęli uciekać.....po chwili poczułem że TRIP dobiega końca, obraz się rozmywał i już nie byłew stanie dostrzec nic po za konturami i kolorami. Chwilkę poźniej widziałem swój pokój i słyszałem jak ciężko oddycham, byłem cały spocony i oszołomiony ale uśmiechałem się i zacząłem się śmiać ciesząc się z kolejnej udanej podróży. Była krótsza niż inne ale to chyba przez tą akcje z wodą ;p Obraz mi falował jeszcze dobre 10-15min i towarzyszyło temu odizolowanie i lekkie oszołomienie. Po 30min wszytsko wróciło do normy Pozdro. Ps. Przydałoby się moim zdaniem PRZYPIĄĆ ten temacik. Szacun musi być ;p
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+