Skocz do zawartości
thc-thc

centrummarihuany

JapkoDre

Użytkownik
  • Postów

    237
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez JapkoDre

  1. Mocno było, bardzo. Nie wiem czy bym powtórzył drugi raz z taką ilościa ekstraktu.
  2. Witam. Po dłuższej nie obecności uderzam z kooejnym TRIPEM. Będzie to opis najmocniejszego mojego dotychczasowego przeżycia i spotkania z Salvia A więc zapraszam do lektury.....trzymajcie sie mocno przypalone? Nie? to poczekam............... Zaczynamy. 9 Kwiecień 2011 rok godzina 8:30 Dzień zaczął się jak każdy inny tyle, że to była sobota i nie tzreba iśc do roboty, przynajmniej tak sobie załatwiłem No iw planach miałem na dziś coś naprawdę konkretnego..... o czym rozmyślałem dzien wcześniej wieczorem przy piwku i ładnym skręciku Mianowicie miałem dziś zapalić salvie ale nei byle jakabo ekstrakt x60 przypalony wczesniej marihuaną no i w ilości większej niż kiedykolwiek bo miało pojść całe 0,5g Wstałem zjadłem śniadanie, niezbyt ciężkie bo serek twarogowy z ciemnym chlebem popite kefirkiem. Nie lubie jak mi coś ciąży na żoładku przed tripem i w trakcie..może to wywołać nei pożądane efekty, którch naprawde chcielibysmy uniknąc Dochodziła juz 10:00 a ja nadal się zastanawiałem gdzie zapalić. Czy na dworze czy może wdomu hmmmm...padło na dom jednak bo bezpieczniej a przy tej ilości ekstraktu będie naprawde mocno. Zadzwoniłem do zaufanego przyjaciela by potowarzyszył mi. Ziomek juz zapoznany i dokładnei wiec oc ma robić a czego nie wię cnei bede tu juz pisal co i jak, wazne ze on wie ;p Przyszedl ziomeczek do mnie po 11....usiedlismy skrecilismy lolka i spalilismy, pogadalismy chwile i jakos sie tak zlozylo ze wyszlismy do znajomych jeszcze a TRIP zaplanowalem na wieczor...bedzie bardziej klimatycznie. Po 17 bylem w domu...zjadlem znowu lekki posilek i skrecilem lolka. O 18:20 wbil znowu ziomek saplilismy lolka i czekalismy spokojnie. Ja o 19:00 zaczalem medytacje i relaksacja oraz oczyszczanie umyslu z niepotrzebnych mysli. O godzien 20:00 jeszcze nie bylo zbyt ciemno ale churki byly juz mocno pomaranczowe i szarawe...ten moment wydal mi sie najlepszy do ropoczecia TRIPU zycia Przygotowalem na spokojnie caly sprzecik: Salvia x60 w ilości 0,5g Susz Salvi w ilości 2 średnie liście Zapalniczka żarowa Bongo duże 75cm Rozłozylem dwa koce na podlodze jeden na drugim by zwiekszyc komfort...to wazne....nic nie moze nam przeszkadzac..szczegolnie przy tak wyskoch ekstraktach. W tle cicho leciala melodia szumu lasu, strumyka, wodospadu i spiewu ptakow. Caly dzien wesoly bez spiec i nerwow. Same pozytywy to tez bardzo wazne. Nic mnie nie meczylo, zadne nei zalatwione sprawy, klopoty itd Bylo idelanie. Nie czulem nawet lekkiego poddenerwowania moze jedynie adrenaline ktora rosla z minuty na minute Bylem podekscytowany tym co mialo sie wydarzyc. Nabilem susz wymieszany z ekstraktem do cybucha..wzialem gleboki oddech i powiedzialm po cichu sobie swoją afirmacje: "Duchu Salvi, prowadź mnie od początku wizji do jej zakonczenia, ufam Tobie całym sercem i umysłem, ciałem i duszą. Poddaje się Twojej woli jednocześnie prosząc o bezpieczną podróż przez Twój świat" Po kilku modyfikacjach taka afirmacje teraz zawsze przed podroza odmawiam oczywiscie wierzac w nia a nie oklamujac sie ze ona cos pomoze. Po Afirmacji przytsapilem do odpalenia działa Przypalam zapalniczka zarowa cybuch, wciagam powoli dym ktory wypelnia bongo, kilka strzalow i trzymam, nic nie wypuszcam, powtorka i znowu trzymam i nie wypuszcam, powtorka i znowu trzymam ale teraz wypuscilem dym......pierwsze efekty nadeszly niespodziewanei szybko...spocone dlonie...kolysanei na boki....otumanienie, oszolomienie. Szybko ciagne...bongo napelnia sie na max dymem..puszczam sprzegielko i caly dym wlatuje mi prosto do pluc...ogromna chmura. Ledwo trzyma dym w plucach i bronie sie przed kaszlaniem. Nie pamietm juz czy wypuscilem dym ale wiem ze w miejscu gdzie siedzial moj przyjaciel....obraz nagle sie zatrzasl...wibracje nie ustawaly..narastaly z sekundy na sekunde..trach....obraz pekl jak lustro uderzone kamieniem. Obraz rozsypal sie na dziesiatki kawalkow w ktorych widzialem mojego przyjaciela.....kawaleczki zaczely sie krecic wokol wlasneij osi coraz szybciej i szybciej...uslyszalem straszny swist ktorego nie moglem wytrzymac AAAAA zaczalem krzyczec i zatykac uszy BUM Czulem ze sie przemieszczac z ogromna predkoscia....balem sie otworzyc oczy ale w koncu sie przelamalem....dookola czern i biale linie...z poczatku nie wiedzialem gdzie jestem i co to jesta ale gdy po paru chwilach zwolnilem a linie przestaly byc liniami ale galaktykami, uswiadomilem sobie ze lecialem z ogromna predkoscia przez wszechswiat. Zatrzymalem sie..stalem na krawedzi wszechswiata!! Tak to dobieralem..przedemna byla czern i gdzie niegdzie ogromne galaktyki ktore pooowoli sie obracaly....za mna i po bokach bylo biale tlo i czarne plamki, jakis pyl....ktory latal dookola mnie. Zastanawialem sie co to jest ale po chwili cos zaczelo mnie ciagnac do siebie.....byl to walnei jeden z tych malutkich pylkow...bronilem sie probowalem isc w druga str ale nie dalo rady.....zaczal mnie pochlaniac...czulem jak sie rozciagam ale nie czulem bolu...bylo to nawet mile uczucie. Nagle oderwalem sie od wlasnego ciala..tak to odebralem i wpadając w ten pył dostrzeglem siebie stojącego nadal w tym miejscu gdzie opisywalem. czulem ze znowu sie przemieszczam ale bylo inaczej, nie czulem sie soba do konca, czulem jakby swoje Ja ale gdzies w oddali, teraz bylem jakby bardziej kims innym. Nagle znalazlem sie w dziwnym miejscu....dziwna kraina Drzewa rosly z gory do dolu i byly cale fioletowe....chmury byla pod moimi stopami a domy byly bo bokavh jakby na scianach w pokoju. Wszytsko to sprawialo ze nie umialem utrzymac koordynacji ruchowej i krecilo mi sie w glowie. Nadal nie umialem oswoic sie z samym soba cos nie gralo. Po chwili mialem dziwne rozne odmienne mysli nakladajace sie na siebie prawie jednoczesnie co powodowalo totalny chaos w mojej glowie. Podeszly do mnie dwie osoby i zapytal sie gdzie tak dlugo bylem i ze czekaly na mnie Zdziwiony odparlem ze chyba mnei z kims pomylili bo ja ich nie znam. Popatrzyli na mnie ze zdziwieniem i jedna z nich zapytla czy sie dobrze czuje i wszytsko ok ( byla to kobieta sredniego wzrostu, wlosy miala granitowe a twarz bardzo blada. Bradzo przykuly moja uwage jej oczy!! Filoetowo-niebieskie ale kolor byl taki pelny czysty, nie do opisania, bystre spojrzenie, mądre, oczytane, przeszywając en awylot jakby wiedziała wszysto i jeszcze wiecej niz ja sam ). Odpowiedziale, ze tak, wszytsko w porzadku tylko kreci mi sie troche w glowie. Druga postac to chlopak ( wiek moze cos kolo 16-19 lat wysoki szczuply, twarz rowniez bardzo blada, oczy takie same, wlosy granitowe. Bardzo byli do siebie podobni..moze to rodzenstwo albo matka z synem? Nie wiem. Poszedlem z nimi. Pytali mnie o dziwne rzeczy o ktorych nie mialem pojecia. - Znalazles Odwróconych? - Jak sie miewa Zaher? - Pamietam tez slowa: Tranyg, Pamiętliwi, Nabreh Odpowiadałem, że nie pamietam, nie wiem. To chyba pomyłka jakaś. Znowu patrzyli na mnie i się uśiechneli i powiedzieli, że chyba zle zniosłem podróż i to skutki uboczne. Zaprowadzili mnie do domu o kształcie poł księżyca. Wszedłem do środka inie mogłem uwierzyć własnym oczom ale na środku "pkoju" stał jakby ogromny globus. W sumie on lewitował..tyo była nasza ziemia..obracała się powoli...wyglądała idebtycznie jak z programow dokumentalnych. Miala gdzies srednice 5-7m. na scianach byly jakies rysunki, szkice, wzory...mnóstwo wzorów. Kim oni byli? Gdzie ja jestem? O co tu chodzi? Te i dziesiątki innych mysli przeplataly moja glowe. Usiadlem. Kobieta przyniosla mi jakis wywar czy cokolwiek to bylo w miseczce i kazala wypic Najdziwniejsze w tym wszytskim bylo to ze gdy do mnie mowila np. Wypij to to jej usta mowily cos innego calkowicie inny wyraz dluzszy i tak bylo z kazdym slowem jakby nie dopasowany lektor do filmu. Wypilem i odrazu poczulem sie inaczej, pobudzony lekko. ozywiony. euforia Zasnalem. Obudzilem sie i wpadlem w panike, totalne oszolomienie. koniec tripa? uffff ale moc!!! Ale co to?! Gdzie ja jestem? Szok. Jestem dalej w tym domu. Przez drzwi ktore otwieraly sie do gory takie rozsuwane ale wsuwaly sie w gore futryny wbiegl chlopak i zapytal czy wszytsko ok bo uslyszal halasy. Odpowiedzialem z etak, ze mialem dziwny sen. Popatrzyl na mnie lekko zdziwiony i powiedzial ze chyba jeszcze nei doszedlem do siebie. Przytaknalem. Gdy wyszedl...zaczalem rozmyslac ile tu juz jestem, i dlaczego to jeszcze trwa? Czy sie zawiesilem? Ale jakby tak bylo to przyjaciel by mnie obudzil czy cos, cokolwiek. Moze wszytsko ok, moze TRIP trwa dopiero kilka minut..nie wiem. Musialem sie ogarnac choc nie bylo to latwe w koncu bylem gdzies w innej galaktyce n akrancu wszechswiata i nie bylem soba ale jakas inna postacia ktorsa oni uwazali chyba za swojego ojca, meza. Musialem improwizowac. Zszedlem kretymi schodami do duzego pomieszczenia gdzie juz czekali na mnie. Usiadlem przy stole. To chyba bylo sniadanie. Kobieta sie usmiechnela i zapytla jak sie regenerowalo? hehe regenerowalo;p Zasmialem sie...niekontrolowany odruch. Spojrzeli na mnie znowu. Opowiedzialem dziekuje, dobrze sie regenerowalo. Na stole lezaly jakies trzy galarety jedna filoetowa, druga niebieska a trzecia zielona i tyle. Zadnych sztuccow ani talerzy. Co ja mam z tym zrobic pomysalem? Odparle z nie jestem glodny. Znowu na mnie popatrzyli dziwnie. Chlopak wstal i dotknal galarety niebieskiej a kobieta fioletowej i popatrzyli na mnie jakby chieli mi dac do zrozumiena ze czekaja az dotkne trzeciej. No wiec nie czekajac dlugo dotknalem trzeciej glarety. I wtedy stalo sie....WIR!!! lece w jakims tunelu widze chlopaka i kobite mowia cos do mnie, ja totalnie oszolomiony nie wiem co sie dzieje i nei wiem jak sie z nimi komunikowac, patrza na siebie ze zdziwieniem i BUM znowu jestem w tym pomieszczeniu z galaretami..oddycham szybko i glosno. Podnioslem glowe i widze za patrza na mnie. Kobieta zapytal kim jestem i co tu robie?! Lekko przestarasozny odparlem ze wszystko im wytlumacze. Usiadlem i zaczalem mowic co i jak. Ze palilem salvie u siebie na ziemi hehe i przenioslo mnie gdzies na skraj wszechswiata i tam wciagnal mnie pylek i rozsczepilo moja osobowosc lub zamienilo i wrzucilo w cialo kogo kogo znaja a tamten jest w moim ciele teraz lub Bog wie gdzie?! Chyba nie uwierzyli w to co mowie bo wyszli pospiesznie z domu. Zoastlem sam, nei widzialem co robic, czy uciekac czy poczekac az wroca. Wybieglem na zewnatrz...moim oczom ukazal sie niezmieski widok ogromnego statku kosmicznego....byl gladki jak szklo, przynajmniej tak mi sie wydawalo. Byl ogromny. Wyladowal jakies 300-400m odemnie a i tak robil kolosalne wrazenie. Nie wiem ile mogl miec dlugosci ale cos kolo kilometra na bank. Widzialem jak Ta kobieta z chlopcem biegli w jego kierunku i cos krzyczeli. Postanowilem jednak uciekac...zaczalem biec w kierunku drzew tyle ze one byly na gorze szybko zmienilem kierunek i pobieglem w str, jakis ruin. Bylo ich tam mnóstwo i wszytskie porosniete krzakami, mchem. latwo bylo sie ukryc, Bieglem dosc dlugo az poczulem sie "bezpieczny". Ulokowałem się na jednym z dużych kamieni.....na wprost mnie była duża polana z niebieską trawą....w oddali horyzont z pod którego wyłaniały się trzy planety...niesamowity widok. Siedziałem tam az się ściemniło. Na niebie pejzaż kolorów..miliardy gwiazd...galaktyki, każda w innym kolorze/kolorach....spadające gwiazdy....kilka księżyców. Patrzyłem jak dziecko zapatrzone w ulubiona bajke i nie mogłem wyjśc z podziwiu...całkowicie zapomnaiałem że to TRIP. Masakra. Poprostu obłęd...nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Rano obudził mnie dziwny chrobot..otworzyłem oczy i spostrzegłem dziwne zwierze..ni to pies ni to kot..ni to nie wiem co hehe chodziło sobie i kopało w ziemi. Było koloru niebiesko-pomarańczowego, przednie łapy dłuższe od tylnych, do połowy ciała sierść granitowa a druga połowa w jakimś pancerzu. Głowa jakby od psa ale taka wydłużona. Popatrzyłem chwile na niego i udałem sie przed siebie. Ciągle mysalem ile juz czasu minelo "tam", dlaczego jeszcze się nie ocknąłem z tej podrózy. Pewnei salvia znowu zakrzywia mi poczucie czasu ale i tak czułem strach i obawe, że coś jest nie tak. Przecież tutaj już drugi dzien mija....ale w sumie nie wiem ile tu doba nawet trwa i czy tutaj jest coś takiego Straciłem już poczucie czasu, nie miałem zadnego odniesienia. Doszedłem do jakieś wioski. Kilka domków i po środku jakaś wieża. Obserwowałem chwile i zobaczyłem jak nadlatuje mały "statek". Wylądowałem między domkami...po chwili z jego wnętrza wyszła istota. Miała około 3m wzrostu jak nie więcej, strasznei chuda, cała szaro-granitowa i dookoła niej unosiła się lekka poświata. Stałem i patrzyłem na nią ze zdumieniem. Nagle poczułem jakby ktoś wkradał się do mojej głowy, poczułem ucisk z tyłu głowy i lekki pisk w uszach. Usłyszałem w głowie glosy: - Kim jestes?! - Co tu robisz?! - Gdzie jest Daher? Chyba dobrze zapamiętałem to imię ale nie dam sobie ręki uciąć. Popatrzyłem przed siebie i zobaczyłem jak ta istota się zbliża do mnie. Nie mogłem się ruszyć, nic powiedzieć. coraz bardziej piszczało mi w uszach. Zacząłem krzyczeć i BUM nastała ciemność. Obudziłem się nei wiem po jakim czasie ale w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Dookoła były szyby, nademną znajdowała się jakaś kopuła a podemną również była szyba ale jakby taka popękana i fioletowa i dostzregałem pod nią jakieś ruchy jakby jakiegoś wahadła, które przemieszczało się raz w lewo i raz w prawo bez końca. Po chwili wszedł do środka jakiś starzec i podszedł do mnie mówiąc: - Zaraz Cie odeślemy tam skądd przybyłeś. Odpowiedziałem: jak chcą to zrobić? - Odeślemy Cie. I wyszedł. Zaniepokojny zacząłem chodzić po tym pomieszczeniu i szukac wyjścia. Nagle poczułem wibracje i ujrzałem jak wahadło coraz szybciej się rusza. Wystraszyłem się lekko. Wahadło coraz szybciej się ruszało i szybciej i szybciej. Usłyszałem coarz głośniejsze buczenie. nademną na samym czubku kopuły który był skierowany do dołu w moja stronę zaczęly tworzyć się małe wyładowania elektryczne. Już poważnie wystraszony zacząłem krzyczeć i wołac żeby przestali, że nawewt nei wiedzą skąd przybyłem itd. Wahadło ruszało się tak szybko że wydawało sie, że stoi w miejscu, widziałem tylko jedną ciągła jasną linie. Wyładowania były już bardzo duże i nagle rozległ sie ogromny HUK!!! Promien uderzył we mnie i zrobiło się strasznie jasno, biało, żółto, pomaranczowo. Czułem dziwne uczucie jakbym się rozpadał na kawałki, atomy. Każda moja myśl a było ich tysiące żyła własnym życiem, każdą w ciągu jednej sekundy mogłem zbadać na tysiące sposobów, każda po kolei w sekunde i rozumiec ją, rozpracować. To było niesamowite, nie do opisania. Wszystko co było tylko możliwe do zrozumienia, rozkminienia co zajełoby człowiekowi całe zycie a może i by nawet zabrakło ja rozkminiłem w jedną sekunde. Poczułem, że się przemieszczam z ogromną prędkością. Poczułem dziwne znane mi uczucie, myśli, odczucia i BUm zderzyłem się z czymś lub kimś. Przeplatały mi się myśli dziwne nie zrozumiałe z myślami które znałem z odczuciami i wspomnieniami które miałem od dawna. Poczułem jak coś we mnie wnika w całe moje ciało a jednocześnie coś ze mnei wychodzi, ulatnia się. Straszne uczucie zdobycia czegoś i uciechy z jednoczesny utraceniem czegoś i smutkiem strasznym. Nigdy nie odczuwałem czegoś podobnego. Nie wiem ile to trwało, straciłem calkowicie poczucie czasu. To mogły być nawet wieki a mogła to byc sekunda, nie byłem w stanie tego ogarnąć. Zatrzymałem się. Usłyszałem znany mi głos a jednocześnie nie znany. Znowu uczucie pływania, kołysania. Otworzyłem oczy. Ktoś był przedemną, kucał i coś mówił. Kto to jest? Gdzie ja jestem? Oszołomiony i ogłuszony nie wiedziałem co się dzieje. probowalem wstac ale nie umialem. Osoba cos mowila do mnie ale widzialem tylko jak rusza wargami, nic nei slyszalem tylko glucha cisze. Po chwili piiiiisk iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii szszszszsszssz eeeeeeeptyyyyyyyyyyyy. niiiiiiicccc Ci nie jest? Zyjesz? hej jak tam? Halo!! Popatrz na mnie!! Patrzyłem ale kto to jest? halo to Ja. O stary ale poleciales. Hej wracaj!! To byl moj ziomek oczywiscie, wrocilem. Takie cucenie i doprowadzenie mnei do jakiesgos stanu komunikatywnosci trwalo dobre 3-4h Po tym czasei zaczalem rozmawiac, Ale dziwnei mi sie zdania kleilo i przeplatalem slowa i wychodzil jakis belkot. Około godziny 2 w nocy ziomek poszedł bo mu kazałem i mówiłem że juz jest ok. Stoper ktory wlaczyl ziomek od poczatku TRIPA do jego konca pokazał 32 min. hehe jak dla mnie to trwało kilka tygodni albo i dłużej. Tego nie da się opisac słowami żeby to odczuć to tzreba samemu przeżyć. Nadal jednak miałem lekkie powidoki i czasem przez mojaglowe przechodzily dziwne mysli, niezrozumialem, jakby nie moje bo nie wiem o co chodziło. Do teraz mi się zdarzy ze takie mysli przelatuja mi przez glowe czy jakies wspomnienia nie moje. Wiem, że to była chyba juz granica moich możliwosci jak narazie, moglo sie skonczyc zle ale naszczescie skonczylo sie dobrze. Dochodziłem dlugo do siebie. Do teraz jeszcze tego nei ogarniam istaram sie to wszytsko pojac. Ale warto bylo, bo ta podroz byla niesamowita. Pewnie sie zastanawiacie jak ja to wszytsko pamietam tak dobrze. Otoz kiedys tez TRIPY moje przypominaly mix wszytskiego na raz i jak wracalem to pamietalem pare szczegolow ale z czasem to sie wyrabialo a tripy sie wydluzaly a ja coraz wiecej zapmaietywalem no i nie bylo juz mixow ale wszytsko zaczelo tworzyc piekna calosc. I etraz mam TRIPY takie jak opisalem. A pamietam je tak jak np. wyjscie do znajomego na kilka godzin i po powrocie do domu przeciez wiem co robilem, oc zym gadalismy itd. Z tym mam tak samo. To tyle. Mam nadzieje ze nei zanudzilem i ze ktos moze cos wyciagnie z tego albo pomoze mu to w jego podrozach. Pozdrawiam.
  3. Witam. Już niedługo nowe TRIPY....zbierałem doświadczenie i naprawdę jest dużo lepiej. Ja juz nie wiem czy podróże były tak dalekie czy poprostu to juz jest nie do pojęcia, tego nie można juz mierzyć w odległościach hehe. Pozdrawiam.
  4. JapkoDre

    Granica palenia...

    Może zapal dobrą Sativke poprostu albo zrób sobie przerwe na jakiś czas? Nic na siłe
  5. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    Super AF ---> Nirvana Sky sam obecnie posiadam.
  6. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    ja mam teraz rozne automaty i juz zakwitaja dosc konkretnie i zero zapachu
  7. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    Dasz dobry odblysnik wiekszy i bedzie git. Moze mi ktos odpowiedziec na moje pytanie zadane wyzej? Pozdro.
  8. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    Elo. Czego brakuje roslina jezeli liscie sa suche w dotyku? za mala wilgotnosc powietrza??? ogolnie sa zdrowe, duze soczysto zielone tylko chodzi o ta suchosc w dotyku.
  9. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    Witam. Dziś wsadziłem 3 z 6 krzaków do barku gdzie robie im ciemnie....wentylator włączony. Barek jest troszke niski i dwóm krzakom musiałem zgiąć główne szczyty bo były za wysokie o jakieś 8cm. Może tak być przez te 48h? Nie zaszkodzi to rośliną? W ciemni temperatura 25-28 stp. w dzień. Pozdrawiam.
  10. Witam. Wpadłem na taki pomysł wczoraj robiąc zdjęcia swoim dwóm diesel ryderą by zamieszczać tutaj foteczki własnych krzaczków lub liści a w tle np. reszta krzaczka zamazana. Trzeba się wykazać jakąś inwencją twórczą. Nie mają to być normalne fotki ale naprawdę wypasione. Dajmy na to jest zachód słońca, nasz krzaczek stoi na parapecie skąpany w tym pomarańczowych promieniach już i pstrykamy foteczke fajną. Ogólnie temacik ma służyć do zabawy. Wczoraj zrobiłem fotkę którą tu zamieszczam, hehe tak mi się spodobała, że umieściłem ją na tapecie Dobrze jakby fotki były własnie w rozmiarach tapetowych bo może komuś się spodoba i może ustawić sobie jako tło. Jeśli temat do bani lub był taki no to usunąć.... Pozdro.
  11. Witam. Opisze tu dziś moją najnowszą podróż do świata Salvi. Albo zainteresowanie tą rośliną spadło albo po prostu nie opisujecie swoich podróży. Nie wiem. Ale ja nie o tym J Piękny upalny dzień 30 czerwiec 2010r. Wstając rano poczułem, od razu niesamowitą chęć zapalenia Salvi.......duch Salvi chyba wzywał mnie do siebie hehe. Wstałem zrobiłem szamke, umyłem się i usiadłem przed kompem. Troche forum trawka, poczta. Wyciągnałem z szafki cały sprzęcik ( bongo 18cm, ekstrakt Salvi x60 oraz trochę suszu ). Zastanawiałem się tylko gdzie zapalić? Plener? Troche niebezpieczne hehe po wcześniejszych doświadczeniach J W domu duszno strasznie, nie ma czym oddychać, nie chce jakiegoś chorego bad tripa hehe J Wybór pada na plener hehe. No to pakuje do plecaka standardowo wodę, cały osprzęt, biorę telefon w razie czego jakbym gdzieś zabłądził na TRIPIE i wyruszam. Po około 30min spokojnego marszu dochodzę do miejsca przeznaczenia J Siadam na kocu który ze soba wzialem.....przygotowuje wszystko co niezbędne i zaczynam. Rozpalam zapalniczką żarową.....wciagam dym prosto do pluc. Ten smak ekstaktu jest nie do porównania z niczym innym. Trzymam dym dość długo po czym wypuszczam i szybko biore kolejnego duuużego bucha. Odkładam bongo........zaczyna mną kołysać.....wszystko staję się dziwne, niezrozumiałe, psychodeliczne......coraz bardziej aż do granic rozumowania. Już nie wiem czy Ja to Ja i gdzie jestem i po co? Salvia porywa mnie bez reszty.............obraz zagina się do środka i pochłania sam siebie tworząc niekończącą się otchłań, która mnie ogarnia zewsząd i pochłania. Czuję chłód....para leci mi z ust ....... gdzie ja jestem? Widze pingwina..idze w moja strone i mowi ze mu gorąco po czym wzlatuje w powietrze i znika za horyzontem............dziwne bo nie widze horyzontu. Zaczyna padać śnieg.......strasznie zimno...nie wiem gdzie się schronić...ide przed siebie z mysla ze pewnei gdzies dojde. Teren bardzo nie przyjazny....zimno, szaro, chyba jest wieczór....dookoła jakies drzewa albo to co z nich zostało...lekka mgła. Czuje się nie swojo.....czuje ze jestem obserwowany. Nagle obraz się zamazuje.....trzęsie się wszystko czuje jak moje ciało się rozciąga...slysze glosny smiech: HAHAHAHAHA!!!! Nagle wszystko ustaje......straszna cisza. Az boli. Ide dalej mowiac sobie: spokojnie to tylko TRIP! Ale jak tu się uspokoic kiedy Ja jestem w jakims innym swiecie w pelni swiadom i wszytsko co tu się dzieje jest tak realna jak zycie na codzien Doszedłem do jakies polany.....około 2km przede mną była gora na szycie ktorej był ogromny zamek.....skapany w chmurach fioletowych...wygladalo to jak scena z jakiegos horroru hehe. Potem stalo się cos dziwnego bo poczulem jakby pchniecie....upadlem i zrobilo się calkiem ciemno. Slyszalem jakies szmery.....i dziwne gluche odglosy. Zaczalem dostrzegac sciany....myslalem ze to koniec TRIPA ale gdy się podnioslem z ziemi zobaczylem ze jestem w jakims pomieszczeniu. Na scianach były obrazy z bitew.....ludzie na koniach.....plomienie. Chcialem podejsc do jednego z tych obrazow gdy nagle uderzylem o nie widzialna sciane...odrzucilo mnie do tylu. Zszokowany nie wiedzialem co mam dalej robic. Nagle do pokoju wszedl jakis czlowiek....miał na sobie dluga szate...dluga biala brode hehe teraz tak mysle ze był podobny do Gandalfa z wladcy pierscieni J Zapytal mnie o cos ale w nie znanym mi jezyku. Odpowiedzialem ze nie rozumiem. Popatrzyl na mnie i wyszedl. Po chwili wszedl do pokoju z kims jeszcze......było to strasznie dziwne bo wiem ze widzialem ta postac ale emanowala jakas energia ze po prostu zapomnialem jak ta postac wygladala....chyba było to zamierzone. Dziwna postac zapytala w moim jezyku czyli Polskim skad się tu wzialem? I kim jestem? Odpowiedzialem ze za pomoca specyfiku który zwie się Salvia jestem w stanie podrozowac po roznych swiatach. Postac wyraznie była zdumiona tym co mowie i zpaytala? Skad pochodze z jakiego swiata? Powiedzialem ze z ziemi a dokladnie z Polski hehe z roku 2010. Postac powiedziala cos na ucho Gandalfowi ;p Gandalf opuscil szybko pokoj. Postac wpatrywala się we mnie i odpowiedziala: czyli istnieja swiaty rownolegle.....wiedzialem. Wrocil Gandalf i zaczal cos mowic w moja strone....dziwnie się poczulem i nagle zemdlalem. Slysze stukot jakis znajomy. Jechalem na jakims wozie.....dwa konie go ciagly. Dojezdzalem na jakis plac.....dookoła pelno ludzi...rozwscieczony tlum. Rzucali we mnie jakimis kawalkami zywnosci. Nie widzialem co się dzieje. Ujrzalem szubienice!! Wystraszylem się! Kiedy to się skonczy? Ten TRIP trwa i trwa!!!! Boże pomóż mi......nie wiem czemu go prosiłem o pomoc bo nie wierze w Boga......jestesmy czyms wiecej niż tylko cialem fizycznym J Bóg, Adam ewa hehe to do mnie nie przemawia . Wyciagneli mnie z wozu i prowadzili na szubienice...krzyczalem ile moglem....prosilem...mowilem ze to pomylka jakas ze ja tylko palilem Salvie i nie miałem pojecia ze tu się znajde...przepraszam! Na nic to się zdalo. Zalozyli mi petle na glowe.....nie pytajcie co czulem bo tego nie da się opisac...takiego strachu to ja nigdy nie czulem.......mój pecherz był na skraju puszczenia zaworu Ty kreujesz wszystkie swiaty!!!!!! Uslyszalem takie slowa. Zaczalem się drzec i mocno wierzyc ze nie ma petli, nie ma tlumu. Ja kreuje wszytsko co tu się dzieje!!!!! Wydarlem się ile sil. BUM!!!! Leze..czuje w ustach ziemie.....pluje trawa i ziemia hehe lezalem gdzie na skraju lasu. W tym momencie musze przerwac bo był to przelom..ogromny przelom w moich podróżach!! Pierwszy raz wykreowałem i zmienilem bieg wydarzen..ja sam!! J Tyle razy palilem i w koncu krok na przod ogromny krok. Czy teraz będę mogl kreowac wszystko w Tripach?? Czy będę mogl się przenosic gdzie będę chcial?? J Dowiem się przy nastepnym paleniu....teraz wiem ze to jest możliwe. Chwile potem jak się przenioslem na skraj lasu poczulem ze cos mnie ciagnie w tyl...obraz się zamazywal i wiedzialem ze to już koniec podróży. Po kilku minutach zaczalem dochodzic do sobie.....wstalem z ziemi około 30m od miejsca gdzie palilem....czyli nie jest tak zle. Oczywiście spodnie cale ubrudzone podobnie jak koszulka heehe ale co tam....wypierze się. Od rana czulem chce zapalenia Salvi....czy to był jakis znak? Bo miałem zrobic tak wielki krok w TRIPIE? Czyli Salvia przenosi nas do swiatow które już sa stworzone w nas samych? I kwestia czasu by nauczyc się na spokojnie po nich podrozowac i poznawac ludzi tam zyjacych J Niesmowita podróż. Już niemoge się doczekac kolejnego palenia.....sciezka się przetarla J Pozdrawiam.
  12. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    a ktory lepszy? bo jest tez water curring prawda? To najpierw wysuszyc ziolko a potem do sloikow z woda? Woda kranowa moze byc czy sklepowa? potem po tym water curringu ziolko suszyc ale jak? do boxai wentylatory? nigdy tego nie robilem wiec pytam....sorry jesli kogos urazilem tymi pytaniami
  13. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    Ahym. No okej to się zrobi. A z dwóch wentylatorów zostawie jeden włączony bo niemam mechanizmu do zmniejszania obrotów. To 48h ciemni i potem ścinka i powiesić łodygi do dołu topami? Załącze dwa wentylatory no i czekać A trzeba robić jak już się wysuszy ten cały curring?
  14. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    Oco chodzi z robieniem ciemni krzakom? 24h Tzn. ze tak jak stoją w donicach mam im wyłączyc swiatlo na 24h a potem ścinka tak? Co to ma na celu? Wentylatory tez wylaczyc?
  15. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    WItam. Jak zakończyć uprawke? Chodzi mi ot to czy wyrwać pomidorka z korzeniami i zawiesić do góry "nogami"? Czy uciąć przy ziemi czy może każdą gałęź z osobna uciąć i podwiesić? A tutaj 3 z moich 6 pomidorków. Mają najwiecej brazowych włosków i dość sporo białych trichomów ( chyba tak to sie pisze;p ). Jutro Ripen prawdopodobnie bede juz mial. pytanko: Lać już jutro ripen? Raz starczy? po jakim czasie od Ripenu flush i ścięcie? Proszę o szybką odpowiedź...wielkie dzięki. Pozdro.
  16. Dziś wrzuce kolejny TRIP ale pod wieczór bo teraz musz lecieć do garażu montować tłumik w aucie. Pozdrawiam
  17. Witam J Wrzuce tutaj TRIP z marca....dokładnie 24 Marzec. Dość ładny dzień jak na Marzec.....zanudzam w domu. Powoli zbliżał się wieczór a ja z nudów postanowiłem zapalić Salvie i zagłębić się w ten tejemniczy świat J Dziewczyna wyszła do koleżanki więc chatke mam tylko dla siebie...dlaczego tego nei wykorzystać? Nikt nie będzie mi przeszkadzał J Szybko nastała godzina 22.00................nie wiem czemu ale lubie o tej godzine palić....muszą być przynajmniej dwie dwójki bo 22 to moja ulubiona liczba i towarzyszy mi od dobrych 4 lat. Usiadłem na podłodze, wyciągnąłem cały osprzęt ( bongo, zapalniczka, Salvia ) i przystąpiłem do rytuału. Sprzęt: Bongo 45 cm Zapalniczka żarowa Stuff: Susz Salvi: dwa średniej wielkości liście Ekstrakt x60 około 0,2 g Byłem bardzo podekscytowany.....jakieś 3h temu paliłem MJ i dość mocno się skatowałem Jeszcze odczuwałem działanie MJ ale takie zejściowe więc będzie w sam raz na wejście pani S. ;p Nabijam cybuch mixem suszu z ekstraktem i zaczynam. Najpierw kilka słów: Proszę was istoty o wyższej inteligencji i duchu Salvi o spokojną podróż i bezpieczną podróż do waszych światów J Używam różnych zdań przed podróżą...ale zawsze są szczere i mocno wierze w ich siłę. No to do dzieła J Rozpalam......jak zwykle Salvia wydaje ładne skwierczące dźwięki. Czy ktoś zastanawiał się jak może wyglądać Pani S??? Ja ją sobie wyobrażam jako ładną kobiete o czarnych włosach i brązowych oczach hehe poleciałem sobie ;p Wciągam tą piękną i jakże duszącą chmurę dymu ;p Trzymam trzymam i nie puszcze. Mijają sekundy a ja czuję już działanie Salvinorinu A....dłonie momentalnie spocone jak wyciągnięte z wody...czuje pot spływający mi po twarzy ale tutaj to już halucynacja.....często tak mam. Zaczyna mną kołysać hehe uwielbiam to J Wypuszczam dym bo wiem że w każdej sekundzie może nastąpić odrealnienie......szybko wciągam drugą chmure i odkładam bongo na stół. Trzymałem około minuty dym i wypuściłem.......NIC.......brak efektu. Co jest ku**a? Się pytam. Chwilkę pomyślałem i się uśmiechnąłem hehe znowu Salvia chce mnie wykiwać....tym razem się nie dam nabrać. Pewnie już lecę ale tamten świat nie różni się w ogóle od tego hmmm wstałem.....obróciłem się żeby zobaczyć czy moje JA nie zostalo na podlodze ale wszystko było w normie. Ide do kuchni otwieram drzwi..............kolejne drzwi ( nawet nie zaczaiłem, że ja niemam już drugi drzwi ). Otwieram kolejne drzwi i następne i znowu....otworzyłem może z 10 drzwi. Obróciłem się i zobaczyłem tunel....strasznie długi. Na jego bocznych ścianach mrugały światła pomarańczowo-niebieskie. No nic. Idę dalej. Ale zamiast drzwi była ściana. WTF?! Ściana zaczęła się wyginać i ale w odwrotną str do mnie....bardzo się wygięla i nagle BUM poleciała w moją str. I uderzyła mnie z dużą siłą...odczułem ból. Zacząłem lecieć z ogromną predkością cholera wie gdzie. Migały mi tylko światła przed oczami. Po chwili zatrzymalem się i doszło do mnie, że znowu Salvia mnie pozamiatała i nie wiem gdzie jestem....uwielbiam ten brak kontroli i totalny brak orientacji musisz sam sobie radzić i nie wiesz ile to potrwa jeszcze haha piękne. Zatrzymałem się w jakimś pomieszczeniu....wszytskie ściany były białe i na nich ruszały się czerwono-zielone szlaczki....coś jak DNA. Były wszędzie dookoła i na suficie też, nawet na podłodze. Dziwne uczucie miałem bo w sumie nie mogłem zlokalizować gdzie jest podłoga a gdzie sufit.....jakby w ogóle takie coś nie istniało...cięzko to wytlumaczyc. Nagle pomieszczenie zaczęło się kurczyć i kurczyć i gnieść mnie.....zacząłem krzyczeć...BUM wisze w przestrzeni jakieś a z mojego ciała wychodzi białe pomieszczenie!! Biała kula......unosiła się nademną i zaczęła rosną i rosnąć i mnie odpychać ciągle w nieskonczoność.....myślalem , że to trwa i trwa bez konca. Nagle kula zmieniła kształt na kwadrat i oddaliła się z ogromną prędkością. Coś mnie pociągnęlo za noge.......czarne plamy....białe plamy.....paski......kółka....spirale.....fraktale.....tyle pamiętam.......usłyszałem trzask!! I znalazłem się w wózku takim na dwóch kołach z drewna.......jechałem po trawie darłem się jak opętany....obróciłem się i zobaczyłem mojego brata który pchał ten wózek miał może z 10 lat ja 7. Taka scena miała miejsce w moim życiu dokładnie w tym samym czasie!! Puścił wózek a ja uderzyłem o płot sąsiada......betonowy BUM!!! Leżę i nie wiem co się dzieje....wszytsko wiruje......słysze głosy: - Nie żyjesz! - Zyję. - Nie żyjesz...jeszcze żyję.....skąd wiesz że żyjesz?? Masz na to jakiś dowód??? A może to się dzieje już po śmierci?? Skąd wiesz? Skoro nie zaznałeś śmierci?? A tego też jesteś pewien? Na 90% głos tak powiedział....starałem się to sklecić po TRIPE jak mogłem. Zawsze po TRIPE najpierw zapisuje rozmowy bo je najłatwiej pomieszać. TRIPA jako takiego się nie zapomina Nagle czuję że coś mnie znowu ciągnie i lecę gdzieś......wszędzie ciemno dookoła....słysze jakieś szepty......rozmowę. Czuję że wracam...widzę zamazaną sylwetkę w różnych kolorach....rozciągniętą hehe śmiesznie to wygląda....zaczynam się śmiać. To moja dziewczyna....wróciła od koleżanki i wystraszona mnie cuci ale już wie oco kaman hehe. Żadna inna by ze mną nie wytrzymała ;p Sama też probowała Salvi pod moją opieką...napierw szusz przez jakiś czas potem ekstrakt x5 i po 3 razach więcej już nie chciała ;p Powoli zacząłem dochodzić do siebie....wszytsko falowało i ruszało się J Po około godzinie wszytsko wróciło do normy.....małe kazanie wysłuchane i położyłem się spać....sny były rewelacyjne i tej samej nocy udało mi się odłączyć od ciała ale kilkanaście sekund tylko. Ćwicze OOBE ciągle tak dla jasności. TRIP trwał około 30min. Pewnie dużo rzeczy nie pamiętam. Ale naprawdę nie idzie zapamietać wszytskiego. To jak sny....które pamiętamy po części lub wcale. Choć nie miałem po Salvi jeszcze tak żebym nic nie pamiętał. Pozdrawiam.
  18. Dzięki za wypowiedzi odrazu temacik ruszył. No TRIP mega mi się podobał, nie było w nim złych emocji, przynajmniej nie za wiele. Co do Ganji to napewno mają swoją duszę, przecież to żywe organizmy są a wszyscy jesteśmy z tego samego źródła ;p Może w next TRIPE zaczną mi podpowiadać czym je nawozić? na co mają smaka? co zmienić? hehe. Ziben tak filmowałem swoje podróże już i zaprzestałem:D Nie da się tego oglądać....człowiek zachowuje się jak totalny świr, wydaje przy tym różne dźwięki:D lub kołysze się jak sierota a z ust leci ślina:D Samemu raz filmowałem, postawiłem fon na biurku i uchwyciłem tylko początek bo potem wstałem i polazłem do kuchni i nagrały się tylko krzyki, trzaski itd:D A po za tym nie chcę udostępniać takich nagrań ze względów bezpieczeństwa....w szczególności teraz gdy nic nie uprawiam, na szczęście.
  19. No różnie to z tym bieganiem jest ale nie jest to zbyt bezpieczne. Swego czasu wynosiłem wszystkie rzeczy z pokoju, które mogłyby mi zrobić krzywdę, dawałem dużo poduszek na podłoge i przy ścianach hehe. Na wcześniejszej stronie bodajże masz mój TRIP na łonie natury i tam przeszedłem około 100m od miejsca gdzie zacząłem palić. Niekiedy wogóle człowiek nie rusza się z miejsca. To jest zależny od natężenia halucynacji i ich formy. Niekiedy w TRIPIE biegnę przez lasy, pola jakieś i wydaje mi się, że przebiegłem dobry kilometr a w rzeczywistości leże na łóżku bez ruchu lub przechodze z pokoju do kuchni Ja na ogół palę sam, wtedy mam 100% otwarty umysł na doznania, nie musze się martwić kimś bo jestem sam hehe. Ale oczywiście jakiś przyjaciel zaufany jak najbardziej jest wskazany. ale oczywiście nie może przeszkadzać nam. śmiać się czy wkręcać jakiś głupot bo to tylko może zniszczyć TRIPA lub wprowadzić go na bardzo złe tory co może skończyć się dla nas dość źle. W sumie bardziej źle dla naszej psychiki. Dobrze jak taka osoba wie co to Salvia i sama paliła i rozumie oco biega. Co do tego palenia wspólnego hmmm może będzie okazja...czemu nie. Pozdrawiam.
  20. WItam Po dłuższej nie obecności wracam hehe. Miałem na głowie trochę spraw teraz i moją pierwszą uprawkę IN Door więc nie miałem czasu by palic SD ale teraz gdy uprawka sobie już sama radzi wszystko idzie w dobrym kierunku postanowiłem, że zapale w końcu Salvie. Wtorek godzina 16.00 naszła mnie ochota na zapalenie Salvi a więc otwieram szafkę i wymuje sprzęcik....musze zobaczyć co mam jeszcze i ile? Patrze i widzę, że mam tylko ekstrakt x60 około 2g i x5 około 1g buuuuu. No i suszu dośc sporo jeszcze. Rozmyślałem przez chwile co zaplaić? X5? Napewno da fajne przeżycie ale czy tego dziś potrzebuje? Może być za słaby do tego co chce doświadczyć....a czuję sie dziś super i humor dopisuje, czuję się na siłach więc może X60? ( Samo wypowiadanie tej nazwy powoduje gęsią skórkę u mnie ). Przeleciała mi jakaś myśl przez głowę: zapal x60! A więc niech tak będzie...odpowiedziałem sobie na głos. Uważam, że takie zabłąkane myśłi, które przelatują nam przez głowę przez ułamek sekundy są najabrdziej trafnymi, więc pójdę za radą pewnie jakiegoś mojego duchowego pomocnika Na razie jest za wcześnie jeszcze. Poczekam spokojnie do 22 przynajmniej. Posiedziałem trochę na kompie ale nie długo już. Zalogowałem się na trawka.org i zostawiłem kompa włączonego z muzyczką z winampa. Położyłem się i zacząłem się relaksować, odprężać, wyrzucić zbędne mysli z głowy. Nie chcę żeby w czasie TRIPA jakieś głupie i bez sensowne myśli, które nazbierały się przez dzień zrobiły mi kogel mogel z mózgu:D choć pewnie i tak będzie jatka:D Dochodziła 21.00.......byłem lekko zestresowany ale to normalne...zawsze tak mam przed tym ekstraktem. Ale z drugiej strony byłem cholernie już podniecony samą tą myślą, że za godzinę doznam POTęŻNEGO TRIPA Godzina 21:45 Siadam sobie na dywanie...sprzęcik gotowy. Muzyczka w tle sobie leci, palą się kadzidełka. Zupełna ciemność tym razem, bez świeczek. Pali się tylko jedna świeczka zaraz przy mnie, żebym widział gdzie co i jak nabić hehe. Ale po spaleniu odrazu ją gasze. Sprzęcik: Duże bongo 60cm Zapalniczka żarowa Stuff: Susz 2 średniej wielkości liście Ekstrakt x60 około 0,2g Nabijam wszystko do Cybucha i rozpalam. Pali się ładnie hehe....jest równo 22:00. Biorę potężną ilość dymu do płuc. Trzymam długo, patrze na świeczke a płomień robi się większy i wygina się raz w lewo raz w prawo...odrazu banan na twarzy ( będzie dobrze ). Wypuszczam dym...kołysze mną na wszytskie strony...poprostuje czuję ta MOC już...to tak jak odpalenie silników rakietowych w promie kosmicznym, wszytsko się trzęsie chuczy i czekamy na start. Biore szybko drugi potężny buch i odkładam dalej bongo. Trzymam dym. Płomien świeczki tańczy sobie, po chwili zaczyna się robić coraz większy....rozświrtla pokój, dostrzegam ściany coraz wyraźniej a na nich jakieś malowidła, ożywają, ruszają się i falują.....wypuszczam dym wprost na płomień świeczki...dym obkręcił się dookoła płomienia i go zgasił. Nastała całkowita ciemność. Czuje duże ciśnienie na glowie....słyszę jakieś odgłosy...szelesty jakby. Nagle pokój się rozświetla. Świeczka się zapaliła. Ale czy to mi się wydaje tylko? Nie mam pojęcia. Siedze i nie mogę się poruszyć. Znowu malowidła na ścianach...ruszają się. Widzę ludzi...biegną. Słyszę okrzyki jakieś....czuję jakby byli tóż obok. NAgle głośny TRZASK! i ktoś wbiega mi do pokoju....prawie zrobiłem pod siebie hehe. Był to jakiś mężczyzna z włócznią...cały nagi, brudny, miał tylko jakąś przepaske na kroczu rozglądał sie po pokoju. Był dosłownie 2m odemnie. Mnie aż wygieło do tyłu ze strachu i zdziwienia. Nagle pobiegł dalej i wbiegł w ściane...tak poprostu wbiegl w ścianę i znikł. Już nie było mojej ściany...widziałem roślinność...dżunglę. Wstałem z niedowierzaniem w oczach. Tak wiem, przeżywałem to wiele razy juz...ale za każdym razem nie da się tego pojąć i człowiek nie wierzy w to co widzi i jest zafascynowany tym co się dzieje. Rozglądam się na boki i widzę boczne ściany pokoju, meble itd. a na wprost dżunglę. Zastanawiam się czy tam wejśc....bałem się. Ale ciekawośc wzieła górę...zrobiłem może dwa kroki do przodu i dżungla sama ruszyła w moją stronę i ogarnęła mnie z każdej strony. Obróciłem się ale wszędzie tylko rośliny. zacząłem zdenerwowany iśc przed siebie. Nie było zbyt ciemno....musiało być chyba poźne popołudnie. Spoglądając do góry dostrzegałem prześwity światła lekko pomarańczowego. Po chwili coś przebiegło zaraz obok mnie...zdębiałem. Usłyszałem warrrczenie. Nie czekałem nawet chwili dłużej...odrazu w nogi. Nigdy tak szybko chyba nie biegłem jeszcze...nagle poczułem, że się unosze w powietrzu fioletowe nici rozpętały się dookoła mnie i stworzyło pomost.....zwierzęta latały bez skrzydeł...drzewa rosły w drugą stronę....nie wiedziałem gdzie jestem i co się dzieje? Wszystko zielone.....widziałem czarne plamki, które wyglądały jak domy bez dachów a z nich zaczęły wyrastać olbrzymie ganje. Ogromne. upadłem na trawę. A dookoła mnie rosły ogromne jak sekwoje Krzaczki Marihuany. Albo to ja byłem taki mały. Choć zdźbła trawy były normalnej wielkości...chyba. Zapach Ganji unosił się w powietrzu...czułem się rewelacyjnie. Z jednej łodygi wypływała żywica i płynęła strumieniem w dół zbocza. Ogromny wodospad żywiczny....szum żywicy jak wody. Spojrzałem w dół a tam było ogromne jezioro żywicy I aż po horyzont rosły ogromne drzewa Marihuany. Tak drzewa...bo krzaczki to nie były napewno. Nie wiedziałem co mam robić? Zacząłem z niższych gałęzi zrywać ogromne topy....ręce mi śię strasznie kleiły...nie mogłem oderwac topów od dłoni. Byłem w raju:) nagle zacząl padać deszcz...zielony deszcz. Smakował jak zioło otworzyłem usta i spijałem ile mogłem...całkowicie odleciałem...zapomniałem że to TRIP...porwało mnie bez reszty. Upadłem na ziemię....drzewa lekko pochyliły się nademną jakby chciały sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku:) Zauważyłem spadający liści...lekko unosił się na wietrze, był coraz bliżej i bliżej. Nie mogłem się poruszyć.....liść spadł mi na twarz. Poczułem odprężenie hehe kurde czy ujarałem się nie rzeczywistym ziołem podczas TRIPU na SAlvi?:D Poczułem, że się przemieszczam i ciagle czułem czyjąś obecność obok mnie. Nagle ujrzałem przed sobą filoetową ścianę lub coś podobnego. Wyginała się raz w moją stronę raz w przeciwna wydając przy tym charakterystyczne dźwięki jakby : Ouuułyyy Ouułyyy Nagle to coś zaczęlo się zbliżać do mnie....wyciągnąlem ręce, które wtopiły się to coś. Poczułem szarpnięcie i byłem już w tym czymś. Widziałem tyllko kolor fioletowy...ciemny fiolet i nic więcej i odczuwałem ciepło. Zacząłem dostrzegać jakieś małe świetliste coś, latało dookoła mnie i piszczało. Starałem się to odgonić ale jak tylko machnąłem ręka w jedną zgraje tego czegoś...pojawiało się tego dwa razy więcej. Przyjrzałem się temu bardziej i dostrzegłem, że to są galaktyki!!!! Miliony galaktyk, układów słonecznych. Byłem w szoku. Poczułem się przeogromnie olbrzymi...nie da sie opisać tego uczucia. Czułem, że jestem przepotężny i jednym dmuchnięciem moge zniszczyc tysiące galaktyk. Gdzieś w oddali ujrzałem jasne światło....raziło po oczach. Usłyszałem piiiiisk i coś uderzyło mnie w czoło.....wyjąkałem tylko Aaahhh! Czułem, że się kręcę jak w pralce....zrobiło mi się nie dobrze. Zwymiotowałem. Na tym TRIP sie skonczył. Zacząłem powoli odczuwać podłoże twarde, coś mnie uwierało w plecy. Po chwili doszło do mnie, że jestem jakiś poskręcany:D byłem w rogu pokoju z głową do dołu to jakbyście chceli zrobić przewrót w przód ale napotkali ściane i w połowie przewrotu utknęli na niej hehe. docząłgałem się do drzwi po ciemku. Trochę to trwało. Ale w koncu sie udało i zapaliłem światło. Stół przewrócony, świeczka zmiażdzona i wprasowana w dywan książki z półki porozrzucane po całym pokoju...monitor wisiał z biurka na kablu. Totalny rozpizdziel....co ja tu nawyrabiałem i o dziwo nie zwymiotowałem...musiała to być halucynacja. Była 22:31 no ale TRIP skonczył się gdzieś 25 po 22 jakoś tak. Dziś czuję sie nawet dobrze choć jeszcze lekko oszołomiony TRIP reeewelacyjny....poprostu bajka Założe się, że moja uprawka wpłynęla na wizje lasów GANJI w TRIPIE. Cos pieknego Pozdrawiam.
  21. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    Z tego co wiem to rośliny męskie są większe. Natomiast żeńskie są niższe ale bardziej się krzaczą....są bardziej zwarte. Więc wszystko ok.
  22. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    Mam 6 automatów. Czy zraszanie ich wodą raz dziennie to dobry pomysł? Bo czytałem gdzieś, że nie powinno się zraszać roślin bo to może im zaszkodzić. Drugie pytanko: podlewam karanówą i jest ok ale czy ma jakieś znaczenie czy podlewam zimną wodą czy taką lekko ciepłą? Pozdro.
  23. JapkoDre

    THC + Alkohol

    MJ + Jack Daniels + Cola + Lód = Cud
  24. JapkoDre

    THC + Alkohol

    Tak jak piszą....2-3 browarki przed i potem MJ i jest dobrze hehe po paleniu broawrek również jak najbardziej wskazany.
  25. JapkoDre

    OffTop In Door - stary temat

    Tak zrobie a moze lepiej na kwitniecie rippen???
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+