Skocz do zawartości
nasiona konopi

grower

JapkoDre

Użytkownik
  • Postów

    237
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez JapkoDre

  1. O ku**a!!! Marco86 ale żeś mi teraz zrobił jazde!!! Wiesz że nie pomyślałem o tym po TRIPIE??!! Byłem za bardzo roztrzesiony ale jak zszedłem strychu i pobiegłem do łazienki a musze przejść przez kuchnie to światło było zapalone!!! Było też zapalone w przedpokoju i na schodach na strych. A pamiętam że ppogasiłem wszytskie światła. Nie to chyba nie możliwe no bez jaj...może były zapalone. Cholera musze zapalić Mj na uspokojenie...Serio mi teraz klina wbiłeś!!! To niemożliwe by było żebym podróżując na SD powłanczał światła tak naprawde tam będąc tylko duszą albo umysłem. No pomyśl. Aż takiego czegoś niepotrafie!!
  2. Słuchajcie właśnie dzwonił do mnie kumplem z meksyku. przywiezie mi ayachuasce!!! Niewiem czy sam ten korzeń czy gotowy wywar ale będę to miał za dwa tygodnie!!!! ale się ciesze ojej ojej!! Musze zapalic do tego czasu jeszcze z raz lub dwa Salvie. Pozdro ziomki.
  3. Elo. Koks to życze powodzonka...pamiętaj żeby wszystko dobrze przzygotować...pal sam w domu najlepiej...pogaś światla...kadzidelko...świeczka...może byc też muza ale cicho puszczona...trancik lub też coś szamańskiego. Zobaczysz sam jaki wpływ ogromny mają takie rzeczy na TRIPA. Choć szkoda, że masz tylko susz no ale może akurat cie pozamiata. Kallue troche czytałem o śnieniu i OBEE też i nawet miałem kilka razy ale to co było w piątek to jak niebo a ziemia...czyste wizje, realność maxymalna..poprostu tam byłem, czułem, widziałem. Pozdro.
  4. Elo. Wczoraj zapaliłem tak jak planowałem. Sprzęt: - Duuża faja wodna ( 90cm ) - Zapalniczka żarowa - laptopa ( muzyczka hehe ) Stuff: - Kanna 1g - Susz Salvi Divinorum około 0,8g-1g - Ekstrakt x30 No to tak jak zaplanowałem tak też uczyniłem moi drodzy godzina już późna bo po 23.....wlazłem na strych ( kurde ale jestem po*****y )...tam same rupiecie, pajęczyny, postawiłem dużą świeczkę na podłodze, koc rozłożyłem...usiadłem sobie....wszytsko przygotowane do podróży. Może zapytacie czemu strych? Hehe no dlatego też że tu jeszcze niepaliłem i ze względu też na atmosfere jaka panuej na strychu po 23 w nocy będąc sam w domu i z palącą się tylko świeczką już samo to wywołało u mnie lekkie schizy. Najpierw wciągnąłem kanne i sobie siedziałem..puściłem psychodeliczny trancik i się wyluzowywałem....tak jak zaplanowałem chciałem zapalić po 25min od wciągnięcia...stoper leciał. Zawsze kanna kopała mnie po 30min plus minus 2min. Mam jazde do takich rzeczy...poprostu sobie sprawdzam ile czasu coś mi wchodzi...przydało się. Ok po 25min rozpalam ogień...niema co się zastanawiać....ściągnąłem chyb największa chmure w zyciu... gęsty dym...wbił się w moje płuca wywołując kaszel...kaszlałem jak głupi. Coś zaczęlo się dziać...płomień świeczki zaczął się poruszać dośc dziwnie bo wyginał sie na wszytskie strony...zmieniał kolor od ciemno czerownego do jasno białego...aż mnie raziło. Wszystko ucichło...nie słyszałem już muzyki...poczułem jakby ucisk na głowe i usłyszałem bębny - tak to były napewno bębny. Rytmicznie był wybijany rytm...dum dumm..dum dumm..dum dumm a może to moje serce tak waliło? Nieiwem ale podobało mi się...potem usłyszałem jakby jakies śpiewy szamanów no cholera wie....niewiem czemu ale to bardzo mi się wbiło w głowe i długo po TRIPE o tym myślałem...bardzo emocjonalne to było. Płomien sobie tańczył na tej świeczce i mowił mi że niepowinno mnie tu być. Odpowiedziałem: dlaczego? kurde pewnie się śmiejecie już no ale taką czape miałem...gadałem ze świeczką..płomieniem hehe. Płomyk mi powiedział: dlatego że ty już tu byłeś i nie chiałeś zostać, a powrotu niema. Tak dokładnie mi powiedział. Przestraszyłem się gdy usłyszałem że niema powrotu. Potem zastanowiłem się cholera fajny TRIP taki spokojny no pełen luz. Wstałem i poczułem się tak cholernie lekki...odrazu do głowy przyszło mi że chce polatać. Kto z was niechciałby polatać sobie? Chyba niema takiej osoby. I wtedy odepchałem się nogami od podłoża i BUM ja latam!! O ku**a!!! Ludzie uwierzcie mi że takiego uczucia to ja ku**a nigdy nie czułem...orgazm wymięka!!!! Aż mi łzy poleciały..taka euforia..szczęście że prawie się zlałem w gacie bo aż poczułem że zara się poszczam każdy mocniejszy manewr kończył się nie kontrolowany lotem...wszytsko musiałem robić z opanowaniem ale było ciężko bo byłem tak podjarany żę masakra. Obróciłem się w powietrzu i zobaczyłem siebie siedzącego na kocu..oczy zamknięte...lekko się bujałem do przodu. Płomyk się rozmnożył i tańczył sobie na podłodze dookoła mnie. Nic mnie nie obchodziło. Latałem sobie po tym strychu....chciałem żeby to się nigdu nie skonczylo. Nagle ciało samo opadło na podłoge. znowu ziemia..grunt pod stopami :cry: Dziwnie się poczułem...inaczej. Podłoga falowało..obraz lekko się trząsł...coś zaczynało się dziać....nagle BUM stoje gdzie indziej kurde...jedno moje ja sidzie na kocu....drugie stoi i wpatruje się w tego siedzącego a ja teraz stoje i patrze na nich i już niewiem oco kaman....wszystko co czułem i to jak latałem odleciało i wiedziałem że to nie ja latałem tylko ten co teraz stoi...masakra. Jest nas trzech i wcale nie czuje się sobą już...jest nie fajnie. Chciałem otworzyć drzwi od strychu ale się nie dało bo niemiały klamki...wszytsko było jakieś inne...jakbym był gdzie indziej. Nagle drzwi się otworzyły i wbiegły jakieś dzieci zdębiałem w chuuuuj. Patrze na nich a one się chowają jedno w takie szafie dużej, drugie za takimi deskami. Po chwili wbiegło trzecie dziecko i ich szuka. Ale jazda!!! Kto to jest?! Co tu się dzieje?! Zawołałem do tego co szukał: Kim jestes? I co robisz w moim domu?! Nic...zero reakcji. Powtórzyłem pytanie ale też bez skutku. Chciałem podejść i złapać je i się zapytac po raz kolejny ale niemogłem się ruszyć z miejsca. Nagle ktoś zawołał że obiad gotowy!! I dzieciaki poleciały na dół W tym momencie musze napisać ze to był mój najbardziej wyraźny, czysty, realistyczny i najbardziej emocjonalny TRIP jaki w życiu przeżyłem. Płomyk biegał i powtarzał ciągle: niema powrotu! niema powrotu! niema powrotu! no w sumie on to spiewal raczej. Wykrzyczałem ze jest i zara TRIP się skonczy i bedzie ok. Ale w sumie niebyłem tego tak naprawde pewien..bo dalej tam stalem a TRIP trwal i trwal i nic nie wskazywalo zeby mial się skonczyć. Przed oczami nagle ujrzałem fraktale rozne mnóstwo, bylo ich coraz wiecej az wkoncu widzialem tylko je. Czulem ze odlatuje. poczułem ze lece gdzieś. nie czułem cieżaru swojego ciała. było bardzo przyjemnie i spokojnie. widzialem gwiazdy, swoja zmarla babcie i dziadka....ciagle w uszach slyszalem szepty, jakby kilka osob ze soba rozmawialo bardzo po cichu...jakbym gdzieś juz slyszal te glosy. W tym momencie calkowicie odlecialem i nic nie pamietam co było dalej a może już nic nie było...niewiem. Czuje ze cos bylo ale poprostu nie pamietam...niewiem czemu. Obraz się rozmywal , ajkies kolory mi sie ukazywaly, obiekty, wszytsko powoli ukladalo sie w ....hehe no wlasnie...w kuchnie tak...znowu sobie wedrowalem tym razem az do kuchni. Wstalem chwiejnym krokiem podeszlem do drzwi i zapalilem swiatlo. Jak ja tu doszedlem i to po ciemku na takiej bombie?!?! Posprawdzalem czy wszytsko jest cale...bylo ok. Poszedłem na strych....otwieram drzwi i przezylem najwiekszy szok w zyciu...serio prawie zawal serca!! Siedzialem na kocu ku**a dalej....nieiwem czemu ale sie poplakalem,,zakrecilo mi sie w glowie, upadlem, widzialem tunel w ktorym lecialem. poczulem ze cos mnie wsysa, potem poczulem uderzenie w tyl glowy i zobaczylem sufit strychu. WRóciłem. Wstałem cholernie szybko i uciekłem na dół, zamknalem sie w lazience i nei wychodzilem dobra godzine. Nie umialem sie pozbierac. Ostatnia akcja cos mi zrobila w glowie....do teraz jestem lekko roztrzesiony i odczuwam cos takie jakby...no niewiem...jakby lęk przed czymś ze cos mi sie stanie czy cos takiego. Potem pozbieralem wszytsko ze strychu. I udalem sie do pokoju. Puscilem TV i ogladlem do 5 rano jakies programy popijajac piwko i rozmyslajac...bylem pobudzony w cholere i napewno bym nie zasnal. Wiecie ja uwielbiam Salvie, Kocham ją ale ja już chyba niemoge tego palić bo czuje że każdy kolejny w sumie ja to wiem...ze kazdy kolejny TRIP jest coraz mocniejszy, realistyczniejszy, zabiera mnie cos dalej, pokazuje wiecej i juz ledwo to ogarniam. Na strych juz nie wejde bo mam uraz jakis hehe. No wiec tak wygladala moja piątkowa podróż chyba do przeszłości domu....albo to wytwor mojej wyobrazni albo poprostu halun zwykly. Nieiwem i pewnie nigdy sie nie dowiem co to bylo tak naprawde. Ide w kime zaraz bo mam noc w plecy. Pozdro PS. Palcie z rozwagą hehe
  5. Marco ok ok ale nie lecimy tutaj o LSD i grzybach hehe to temat o Salvi. LSD kopie jak sam skur****n i robi sieczke ci we łbie przez 6-12h i niema zmiłuj!! Jadlem kilka razy i podziękuje już po 4-6h prosisz jak masz bad tripa żeby już puścilo bo nie dajesz rady a to trwa i trwa hehe Salvia kopie nagle, potężnie że LSD się chowa...inna jazda inna czapa inne wszystko...trzyma od 5min do 30min i puszcza nagle tak samo jak nagle cie sieklo i jesteś wolny. LSD trzyma cie w szponach przez kilka dobrych godzin i cie nie puści za cholere, wizje tez są przeokrutne i realistyczne jak cholera ale to osobny temat. Grzybki też się jadło....przynajmniej dla mnie są slabsze od LSD ale to nie znaczy że nie kopią oj nie hahaha mają swoje smaczki oj mają...kto jadł ten wie. Tyle z mojej strony. Pozdro
  6. marco86 ---> JapkoDre Nie paliłem tego z dopalaczy. Zawsze zamawiałem z shamanshop...i susz i ekstrakt super, pierwsza klasa. dobre układy miałem ze sprzedawcą i zawsze jak się pogadało to wysyłal mi gratisowo rózne próbki nowości ale przeważnie prosiłem o nowe ekstrakty salvi. Spoko koleś..zawsze się dogadaliśmy A to co mi ziomek z holandii załatwia to wysyła mi w takim woreczku zamykanym jak na drugs są. Ale smak i zapach identyczny z mi znanym ze shamanshopu. Bardzo podobna jakość. Jest ok.
  7. Nie jestem z małopolski hehe nie te rejony. A co do Aya to już bardzo się w to zagłębiłem dużo czytałem itd jestem gotoey na to ale tak jak pisałem wcześniej gdzieś odkładam na wyjazd do Peru i tam sobie polece na tej cudownej roślinie. To będzie miazga. Na piątek mam przygotowaną kanne 1g i ekstrakt x30 Salvi. Po kannie było super ale był wcześniej alko i MJ więc teraz najpierw pójdzie sama kanna a potem zapale Salvie. Kanna u mnie wchodzi po 30min. Chce zrobić tak żeby kanna mi weszła nie przed TRIPEM ale w czasie jego trwania....ciekawe jak to wpłynie na TRIP?? Czy diametralnie się zmienią wizje hmm zobaczymy. Chyba z 10 razy wciągałem kanne i zawsze po 30 min czułem kopa niwiem może tak se wkręciłem ale i dobrze przynajmnie wiem dokładnie ile mam czasu. Włącze stoper i przy 25min gdzieś zapale Salvie hehe ale będzie lot. Czuje że będzie wypas Pozdro
  8. Kurde ludzie jak ja bym wam chciał pomóc wszytskim i dać ekstrakty ale nie da rady tak za dużo was pale puki mam, a mam już niewiele. I niewiem kiedy znowu będę miał? ma ziomka w holandii i on to tam skądś kitra, niewiem skąd ale ma i działa dobrze. Tak więc pytajcie po znajomych może ma ktoś znajomego od znajomego który ma lub który załatwia no kurde sposobów jest mnóstwo. Pozdro.
  9. PTR uwierz mi na słowo że nie mogłem sobie uzmysłowić że to jedno wielkie halu w pewnym momencie TRIPU ( mowie tu o konkretnym odrealnieniu ) nie jesteś już w stanie odróżnić co jest prawdziwe a co nie....wtapiasz się w to, utożsamiasz się z tym i kropka. Jest to co jest i niema innego świata...to jest teraz twoja rzeczywistość i jedyne co możesz zrobić to odnaleźć się w tym wszytskim i starać się przetrwać. Oczywiście są momenty chwilowe że czaisz że to tylko TRIP że masz zajebistą BOMBE i lejesz z tego i troche ulga przychodzi ale zwroty akcji na Salvi są nie przewidywalne...raz jest miło kolorowo a w ułamku sekundy możesz wpaść w jakiś wir, będziesz się kręcił widział setki kolorów, głosów twarzy, wszystko stanie się mroczne i przerażające i uwierz mi że wtedy nawet do głowy Ci nie przyjdzie uzmysławianie że to tylko wielkie halu Marco może i przesadzam, niewiem. Ja chce odkrywać nowe rzeczy, chce polecieć tam gdzie jeszcze nikt nie był, nie obchodzi mnie jakim kosztem hehe myśle, że na tyle długo pale i na tyle dobrze znam tą rośline że moge eksperymentować. Dla mnie najlepszym jest właśnie ekstrakt x30.....wizje są nieziemskie. Wyższe ekstrakty mnie miażdzą, TRIPY są nie do opanowania w żadnym stopniu, niema chwili wytchnienia, po takim TRIPIE czuje się wykończony przez tydzień hehe Na piątek planuje kolejną podróż. Już niemoge się doczekać Pozdro.
  10. Elo. Ostatnio przeżyłem dość fascynującego TRIPA więc się z wami nim podziele. Było to 8 sierpnia w sobote no już praktycznie była niedziela. Byłem pod namiotami z dziewczyną i ze znajomymi....popiliśmy, popaliliśmy troche MJ, pogrilowaliśmy...ogólnie było bardzo wesoło Po godzine 1.00 większość znajomych już się zwinęła do namiotów hehe zostałem Ja, koleżanka i kolega. Postanowiłem, że wciągne sobie kanne ( większośc chyba kojarzy co to jest ) rozsypałem sobie 1g i wciągnąłem na dwa razy. Po około 30min zaczęło działać...całkowicie się wyluzowałem i odstresowałem. Znajomi poszli w kime a ja leżałem sobie na kocu i patrzyłem w niebo...czułem się świetnie. MJ już praktycznie przestało działać, alko ledwo czułem, już bardziej kac hehe za to kanna mnie rozłożyła dość solidnie. Wtedy przyszło mi do głowy żeby zapalić Salvie Tak też uczyniłem, po cichu wkradłem się do namiotu żeby nie obudzić drugiej połówki i wyciągnąlem wszytsko co potrzeba a mianowicie: - Małe bongo - Ekstrakt x30 - Susz - Zapalniczka Żarowa Rozwaliłem się na kocu ubrałem dres i ciepłą bluze...komforcik był...kto wie gdzie mnie Trip poniesie hehe. W kieszeni schowałem latarke sobie tak o. Wszytsko przygotowałem....kanna ciągle działała i jakby bardziej bo uśmiech z twarzy mi nie schodził pomyślałem: ciekawe jaki będzie TRIP? Takiego mixu jeszcze nie próbowałem. Ale kanna uspokoja, wyluzowuje, daje pozytywne myśli więc oczekiwałem super przyjemnego TRIPU. No nic...zajarałem..jeden buch duuuży i soczysty hehe potrzymałem dym, wypuściłem i kolejny. Odłożyłem bongo i walnąłem się na koc..patrze w niebo...gwiazdy się lekko rozmazały, nabrały jaśniejszych barw i zaczęły lekko wirować i tyle...podniosłem się z koca i usiadłem i myśle co jest grane? czy to kanna tak wpłynęła na Slavie? Czy jaka cholera? Czułem się inaczej..z jednej strony czułem że nic się nie dzieje, slavia nie zadziałała...z drugiej natomiat czułem że to podstęp i że już dawno sobie lece i to jest TRIP. No nic wstałem, spojrzałem na las który był niedaleko, drzewa lekko falowały i wydawały się cholernie złowrogie, za nic w świecie bym tam nie poszedł nawet z całą armią. Czułem jak drzewa mnie obserwują i knują plan przeciwko mnie. Przeszedł mnie dreszcz, otworzyłem namiot i wchodze do niego ale jest jakiś większy, dużo większy, dosłownie ciągnął się gdzieś w głąb ziemi w lekkim spadzie. Wyszedłem z niego, rozejrzałem się w koło wszytsko było inne, ciemniejsze i mroczniejsze, było bardzo cicho, za cicho...pomyślałem że mam przesrane i to solidnie bo lece Ku*****o mocno, mam pełną świadomość i za cholere nic teraz z tym nie moge zrobić. Przeraziłem się ale musze zadziałać albo będę siedział koło namiotu i zobaczymy co będzie i poczekam aż Salvia mnie puści albo wejde d tego namiotu i tego tunelu i polece w cholere i też zobaczymy co będzie dużego wyboru niemiałem. A więc wlazłem do namiotu. moja dziewczyna spała i niezdawał sobie sprawy że leży koło dziury która prowadzi cholera wie gdzie. Moja dziewczyna składała się z fraktali i rózno kolorowych linii poziomych i pionowych...w liniach tych przesuwały się punkciki które przypominały samochody pędzące po ulicach jakieś metropolii ogromnej z tysiącem dróg i tuneli...w tym momencie konkretnie odleciałem patrząc na to..film mi się włączył hehe otrząsłem się i wpełzłem do tego tunelu, czołgałem się w głąb...głębiej i głębiej..było coraz cieplej..ściągnałem bluze....potem dress i koszulke. Czołgałem się już w samych spodenkach...nagle poczułem dym, zacząłem się dusić, kaszleć, uderzyła we mnie fala gorącego powietrza tak mocno że wyleciałem z tego namiotu. Namiot stanąl w płomieniach i inne też. Zacząłem się drżeć, wołać pomocy. Znajomi wyszli z namiotów cali płonełi ale stali i patrzyli na mnie tylko i coś mówili ale ich nierozumiałem. Krzyczałem że płoną i niech wskoczą do wody. Usłyszałem głos biegnij do lasu tam są!! Biegnij do lasu tam są!! Biegnij do lasu tam są!! no to pobiegłem ile sił w nogach ktoś mnie gonił i coś wołał, czułem ich obecność...uciekałem. Wbiegłem w ten las cholernie ciemny i nie przyjazny. Przedzierałem się przez krzaki, pokrzywy. W końcu stanąłem, rozejrzałem się w koło, drzewa wygieły się w moją stronę strasznie warcząc ( tak to było coś jak warczenie ale takie inne...nigdy takiego czegoś nie słyszałem ) cholernie się przestraszyłem i biegłem dalej....dobiegłem gdzieś do jakiegoś jeziorka w lesie...promieniało jasnym światłem i ktoś stał na brzegu...nie był to człowiek oj nie...czułem to. Stał i patrzył sie w wode, miał na sobie jakiś długi płaszcz albo sztae coś takiego z kapturem takim wielkim. Po chwili usłyszałem jakieś głosy i hałas...któs się zbliżał. Postac znikła. Nagle jakby coś mnie jebło w łeb upadłem na kolana i zdałem sobie sprawe z zaistniałej sytuacji. Wstałem....jestem sam w środku lasu, jest dobrze po 2 w nocy, stoje w samych spodenkach, zimno jak cholera, na boso, Cały pocharatany od krzaków i pokuty od pokrzyw o ku**a!!! ale czapa!! Zobaczyłem światła i wołania to byli moi znajomi....zawołałem ich, przybiegli zdezorientowani, wystraszeni...nie wiedzieli co się dzieje po drodze im wytłumaczyłem że sobie zapaliłem salvie i poleciałem dośc konkretnie. Powiedzieli że obudziłem chyba całe pole namiotowe Wróciłem na miejsce, moja dziewczyna lekko podkurwiona stawiała namiot podobnie jak inni znajomi. Zawaliłem dwa namioty i spaliłem koc..nie pytajcie jak bo sam niewiem Troche gadki i było ok. Położyłem się spać. Co tu pisać? TRIP mnie całkowicie przerósł, rozwalił na łopaty. Ale musze wam powiedzieć że takie najbardziej mi się podobają...niby nic się nie dzieje niby nic nie kopnęło a tu tak naprawde TRIP leci na max obrotach już Pozdro ziomki.
  11. Na porządnym tripie nie zaczaisz czy masz oczy otwarte czy zamknięte a jak w czasie tripu puścisz swój tok myślenie na to czy są otwarte czy zamknięte to i tak nic z tego się nie dowiesz Kilka razy byłem obserwowany przez inną osobę podczas naprawde mocnych tripów i albo byłem skulony i oczy ciągle otwarte przez 10-15min i zero mrugania!! i coś majaczyłem czasem śmiech atak paniki atak śmiechu ale ciągle ta pozycja a oczy otwarte za kązdym razem...tylko pozycje się zmieniały. Ale czasem jak pale sam tzn. paliłem...to jak czułem że odlatuje to zamkykałem oczy ale po chwili widziałem np. swój sufit w róznych kolorach i jak się zamienia w wir i mnie wciąga i to było realne jak rzeczywistośc więc ja osobiści enie jestem w stanie pwoiedzieć czy oczy są otwarte czy zamknięte. Pozdro.
  12. Żadnych blantów....marnujesz tylko towar!!! Salvie się nie pali jak ganje. Salvie trzeba cały czas przypalać i w tym czasie brać machy. Bo Salvinorum A jest wytwarzane tylko przy jakieś tam temperaturze niepamiętam już jakiej. Dużo o tym było już na forum...wystarczy poszukać. Ja wyrobiłem tak mocno receptory że to nie pojęte a paliłem tylko 2-3 razy w tyg. z lufy metalowej do której nabijałem około 0,6-1g max suszu z shamanshop.pl Zapalniczka żarowa i jazda
  13. Kallue dobrze pisze.....Ayahuasca to nie samo DMT więc niema co porównywać samego DMT do Aya. Trip się różni i to znacznie. Po Aya są naprawde mega mocne przeżycia....chyba najmocniejsze ze znanych ludzkości. Ale ja się nie obawiam. Chce i wiem, że kiedyś spróbuje A co do cen biletu to hmmm dość drogo....czytałem coś o cenach rzędu 1500pln za samolot i 3500pln wycieczka hehe ale powoli się uzbiera...może już za rok A co do smaku Salvi to mi wogóle nie przeszkadza...jest ok. Z tytoniem bym tego nie mieszał pozbawisz się całej tej otoczki mistycyzmu paląc to z najgłupszym nałogiem --> tytoń. Miej szacunek do tej rośliny a pokaże Ci ona prawdziwą MOC o jakiej nawet nie śniłeś hehe. A tu tak dla poprawy nastroju i rozpalenia w was większej chęci zapalenia Boskiej Sylwi TRIP z tamtego roku albo jeszcze wcześniej...już niepamiętam dobrze ale jeden z pierwszych. Miejscówka: Domek Sprzęt: Metalowa lufka, susz salvi, ekstrakt x10, zapalniczka żarowa Godzina: 22.00 Ilość: 2 liście suszu + 0,2g ekstraktu A więć tak....naszła mnie ochota na zapalenie Salvi, jako że wieczorek był cieplutki a dzień bardzo udany i byłem w dobrym humorze, postanowiłem zapalić Salvie. Usiadłem na fotelu nabiłem lufe i rozpalam ognisko Pierwszy buch wszedł łagodnie hehe potrzymałem dym około 30sekund po czym wypuściłem, przy drugim machu już poczułem spocone dłonie i jak pot mi spływa po czole ale wiedziałem że tak naprawde to tylko moje urojenia. Wypuściłem dym i się zaczęło. Najpierw śmiechawa ze wszystkiego, wszystko faluje i nagle bum czuje że lewituje ale niemam nóg tylko korzenie ( kiedyś miałem podobny TRIP ). i wcale nie lewitowałem poprotu moja głowa była na wysokości może z 20m w lesie jakimś niemiałem rąk tylko gałęzie, byłem drzewem, nagle gałęzie zaczęły się rozciągać przedemną i oplatać się tworząc plątanine lian gałęzi liśći zwierząt kamieni ludzi, wszytsko zaczęło wirować i bombardować moje oczy z szybkością odrzutowca wydając przy tym straszliwy huk i AUA, widze dywan kołysze się ja razem z nim....jestem w pokoju.....spadłem z krzesła haha..przerwało to mój TRIP. Po 10min wszytsko już wróciło prawie do normy...czułem się jeszcze dziwnie ale już nic mi nie groziło złego hehe. TRIP trwał może z 3-5min maksymalnie ale był bardzo fajny. Myślę że gdy zacząłem osuwać się z krzesła to TRIP nabrał nagle na sile i zrobił się strasznie chaotyczny i potem ten huk to już był mój upadek na podłoge hehe. Pozdro.
  14. Widze że już nikt tu nie zagląda chyba, zero nowych postów.......ehhhh co z was za palacze?? To, że Salvia jest już nielegalna to nie przeszkoda żeby ją zdobyc i zapalić. Ja zanurzam sie teraz w artykuły o Ayahuasce coś pięknego. Napewno spróbuje....najpierw w domu tylko musze zdobyć odpowiednie składniki ale kiedyś wybiore się na wycieczke do Peru i tam pod okiem szamana odbędę swoją życiową podróż. A i może zapale tam Salvie pod jego okiem hehe kto wie....pieniądze już odkładam. Kocham psychodeliki.....dla nich rzuciłem twarde narkotyki czyt. ścierwo! Będę pogłebiał swoją wiedze w tym temacie...musze osiągnąc wysoki poziom. Pozdro.
  15. Elo wklejam tu mój TRIP obiecany, pisany był po skończeniu tripa a niedawno wrzuciłem pare poprawek i rzeczy które mi się przypomniały, jest troche czytania no ale w końcu TRIP był miażdżący, zapraszam do lektury hehe. Sobota TRIP planowany na godzine 24.00 Narzędzia: Duże Bongo, zapalniczka żarowa, ekstrakt x30. Od godziny 18.00 raczyłem się browarami w międzyczasie przypalając MJ, cały czas słuchałem psychodelicznego trancu, hard trancu, acid trancu w międzyczasie pooglądałem różne animacje na kompie,, poczytałem pare tripów na hypperalu na psychodelikach hehe wszytsko to podkręcało napięcie, poczytałem troche artykułów o Salvi. Godz. 21.20 Jestem już po 3 browarach i 2 lufach hehe jest fajnie, zgłodniałem i musiałem coś wszamać, padło na jajecznice hehe. Okno już wcześniej zabiłem jedną dechą w poprzek. Wszystkie niebezpieczne rzeczy wyniosłem z pokoju. Godz. 22.00 Wszedłem do pokoju i zamknąłem drzwi na klucz, który schowałem w szafce pod ubraniami. Usiadłem przed kompem i otworzyłem browara nr.4 Napięcie rosło z minuty na minute…..zostały już niecałe 2godz. Poukładałem podzuszki pod ścianą i na podłodze oraz koło kaloryferu. Dało mi to wszytsko duży komfort i poczucie bezpieczeństwa żebym mógł całkowice odlecieć bez stresu hehe. Właśnie słucham reneregate – skazi, konkret utworek. Godz.23.40 Wypiłem 5 browarów i spaliłem 4 lufy, mam ostrą banie już i mój muzgo jest konkretnie przesiąknięty psychodeliczną muzą i trip raportami:D wiem na pewno, że będzie mega bomba, w końcu to moja ostatnia więc musi być niesamowicie. Zapaliłem kilka świec, zgasiłem całkowicie światło, odpaliłem dwa kadzidełka – opium. Przyciszyłem muze ale zapuściłem teraz spokojny trance bez wokalu, ważne żeby był jak najbardziej wkręcający usiadłem na środku pokoju, postawiłem przed sobą bongo ( nowy nabytek – 52cm ) nabiłem pełny cybuch ekstraktu x30 wymiesznego z suszem salvi oraz 0,3g MJ wiem wiem przesadziłem, ale jak ma być na maxa to na maxa, tak już mam. Wszytsko gotowe…..czeka na rozpalenie. Godz.24.00 Biore kilka głębszych oddechów, przyrzegnałem się i do dzieła…..zapalniczka żarowa poszła w ruch, tsssssssssssss biore ogromny buch ( myślałem że zaraz go wypuszcze i zaczne kaszleć ale jakoś to przetrzymałem ). Trzymam do pierwszych objawów, wypuszczam i szybko przypalam i znowu ogromny buch i o dziwo wypuściłem i nic dalej jestem w rzeczywistości no to chu… kolejny buch z uśmiechem na twarzy że od niepamiętam kiedy jest mi dane wziąśc trzeciego bucha ( zawsze drugi kończył się konkretnym odcięciem od świata hehe ) wypuszczam dym i nic. Czekam chwilke i nagle zaczyna się, inaczej niż zwykle, całkowicie inaczej, strasznie się spociłem, zacząłem wolniej reagować na wszytsko, ruchy stały się powolne , wszytsko zaczęło wydawać mi się plastyczne i miękkie, zacząłem mieć omamy wzrokowe……dywan mrugał róznymi kolorami, a ściany zaczęly się wyginać, ale ciągle byłem w pokoju i byłem tego w pełni świadom, coś niesamowitego, uśmiechnąłem się z takiego obrotu sprawy, położyłem się na dywanie i zapadłem się w podłogę coraz głębiej i głębiej ale powoli ( kto oglądał transpotting i scenę gdy główny bohater po strzale zapada się w dywanie to już wie co ja miałem HeHe ), jest cudownie, czuje narastającą euforie, aż chciało się zacząć krzyczeć. Zapadałem się ciągle, już widziałem tylko lekkie światło i nagle doszło do mnie uczucie konkretnej jazdy jaka następuje gdy wchodzi trip na salvi, wtedy powiedziałem już tylko O ku**a….i nagle zacząłem wracać z tej zapadliny z prędkością odrzutowca, wyleciałem z podłogi wprost na sufit, na którym się rozpłynąłem na tysiące kawałków, tu nastąpiło rozbicie totalne osobowości i świadomości, byłem w kilkunastu miejscach w moim pokoju naraz i widziałem wszystko z kilkunastu miejsc na raz!! Obrazy nakładały się na siebie ciągle się zmieniając. Nagle znalazłem się pod sufitem i zauważyłem ze mój pokoj ma przezroczysta podloge pod która daleko w dole są góry!! Spadlem na podloge, podniosłem się podszedłem do okna, w sumie tam gdzie mialo być…teraz tam niebylo nawet sciany. Spojrzałem w dól, byłem maskrycznie wysoko gdzieś w chmurach, usłyszałem dziwny dźwięk i spostrzegłem że pokój zaczyna się rozsypywać na miliony drobnych kawałków i to idzie w moją stronę. Przerażony nie wiedziałem co robić…..w końcu podłoga pod moimi stopami się rozpadła a ja zacząłem spadać w otchłań razem a tymi kawałeczkami, spostrzegłem, że przypominają one kawałki rozbitego lustra, zaczęły gromadzić się wokół mnie, w każdym z nich dostrzegałem różne momenty z mojego życia i takie których nie pamiętam lub jeszcze nie było!! Obrazy migały już nie w tych kawałeczkach ale przed moimi oczami, zmieniając się co chwile, niektóre momenty były bardzo miłe, śmieszne a niektóre straszne. Pamiętam moment że miałem wypadek autem ( najgorsze jest to że ja takiego wypadku niemiałem )….mam nadzieje, że był to tylko wytwór mojej wyobraźni. Nagle obrazy zaczęły się rozmywać a ja dostrzegłem swój pokój….wszystko ustało, było strasznie cicho, za cicho. Usłyszałem świst…..spojrzałem w górę i zauważyłem że w moją stronę lecą gwoździe!!!! Przeszyły moje ciało……i każdy kawałek mojego ciała który przeszyły gwoździe rozpływał się….trudno mi to opisać i nagle znowu wpadłem w jakiś wir…serdecznie miałem już dość tej krzywej jazdy. Dostrzegłem żółty kolor….był coraz bardziej intensywny aż w końcu zrozumiałem że jest to ogrooomna cytryna!! oddalałem się od niej…coraz dalej i dalej, dostrzegłem inne cytryny i pomarańcze, było ogromne, wszystko się oddalało aż w końcu wszystko to stworzyło dwukolorowe płótno żółto-pomarańczowe, zaczęło falować, wytworzyło to wibracje, które odczułem, całe moje ciało zaczęło się trząść….ujrzałem piękny widok, płótno falowało i tworzyło fale które dostrzegałem każda kolejna fala była innego koloru i w idealny sposób przesuwała się w powietrzu aż w końcu rozpływała się. Obraz przed moimi oczami zaczął znowu się rozmazywać a ja dostałem drgawek, znowu dostrzegłem że jestem w pokoju i patrzę na swój sufit na którym widziałem różne kolory ( było to odbicie z monitora na którym włączyły się animacje jako wygaszacz ) widziałem je baaardzo dobrze i wyraźnie, były intensywne i mocno nasycone i lekko się rozmazywały. Na czworaka doszedłem do łóżka, podłoga falowała jak materac na mocnych falach hehe nie mogłem wejść na łóżko, gdy łapałem się go…moja ręka wtapiała się w nie!! Wyciągnąłem ją szybko i się przeraziłem bo dłoń była czarna, nabrała kolor łóżka!! Poczułem że moje nogi wtapiają się w podłogę, starałem się wdrapać na łóżko ale wszystko na nic, już po pas grzęzłem w podłodze, rzuciłem się na dywan i zacząłem machać rękami i nogami i płynąłem w podłodze!!!! Była to gęsta substancja, dopłynąłem do ściany na którym jest zawieszone duże lustro od samej podłogi prawie do sufitu i przeraziłem się tym co zobaczyłem….otóż w lustrze widziałem siebie leżącego na podłodze i nic złego się nie działo natomiast normalnie to widziałem siebie grzązącego w podłodze. Po chwili powoli wszystko zaczęło ustawać, zanikać i wracać do normalności. Leżałem jeszcze chwile na podłodze i ciężko oddychałem, byłem cały zlany potem, TRIP przerósł mnie całkowicie, nadal widziałem przed oczami różne kolory ale już nie tak intensywnie. Podniosłem się z podłogi i usiadłem na łóżku, dziwnie się czułem, jeszcze nie było tak jak być powinno, za oknem dostrzegłem drzewo oświetlone przez latarnie, wydawało mi się takie tajemnicze i mistyczne, poczułem strach, falowało i ruszało się na wietrze, patrzyłem chwile na nie i zdawało mi się że gałęzie to ręce które wyciągają się do mnie, cholernie się wystraszyłem i uciekłem w stronę drzwi….były zamknięte…cholera gdzie jest klucz..pomyślałem. I za cholerę nie mogłem przypomnieć sobie gdzie on jest. Zacząłem go szukać wszędzie…..po prawie kwadransie go znalazłem Hehe była już godzina 24.55 czyli dość późno, TRIP musiał być również bardzo długi. Otworzyłem drzwi i poszedłem do łazienki, nadal czułem nie opuszczający mnie nawet na sekundę strach i zagubienie. Przemyłem twarz wodą, w lustrze widziałem jak krople spływają mi po twarzy jak w zwolnionym tempie ….z jednej strony było to fajne a z drugiej miałem już dość. Ogólnie jakieś wizuale dziwne i zniekształcenia obrazu utrzymywały się do godziny 1.30-1.45 jakoś tak. TRIP był potężny i inny od dotychczasowych, dużo rzeczy działo się w pokoju a nie w innym świecie, zniekształcenia obrazu, falująca podłoga, kolory hehe jak po LSD, masakra. TRIP zaliczam do bardzo udanych choć porysował mi czaszkę….jest to ostatni mój TRIP na Salvi, widziałem już dużo a może nawet za dużo hehe nie no serio już czuje się wewnętrznie wypalony. Musze wrócić do siebie a pewnie potrwa to troche. Będę wrzucał TRIPY wcześniejsze na salvi, które mam zapisane na kompie żeby nie było nudno. Pozdro kosmonauci;)
  16. Elo elo Spokojnie Kurtz....bez emocji jestem, żyjem i mam się dobrzem Czy to była głupota?? Może dla Ciebie tak ale dla mnie nie hehe miałem takiego TRIPA no kur.. RZEŹNIA!!!! Pamiętam go do teraz tak jakby skończył się przed chwila i pewnie będe go pamiętał do końca życia.....nie odzywałem się tak długo ponieważ lekko się zwiesiłem chyba i wogóle przez te kilka dni nawet z netu nie korzystałem Opisze go w najbliższym czasie chociaż niewiem jak się za to zabrać A tak po za tym: pali ktoś jeszcze SALVIE??? czy tylko ja??? Ehhh niewiecie co tracicie. TRIP jest całkowicie inny od innych. Na grzybach jest kokretna jazda i na LSD również, trwa to kilka godzin itd ale na Salvi jest kilku minutowy TRIP 5-30min ale za to tak intensywny i tak rzeczywisty ze moim zdaniem rozpierd.... te LSD i grzyby na łopaty!!! Oczywiście muszą być zajebiście dobrze wyrobione receptory no i staż również i dopiero wtedy Salvia pokazuje na co ją stać. Ja po każdym TRIPIE mówie ja pierd... ten trip był mega i wogóle zajebisty i niema szans żebym kiedyś miał lepszy hehe ale za każdym kolejnym razem te TRIPY są dłuższe i lepsze Na LSD i Grzybach jesteśmy ciałem tu na ziemi, wiemy oco kaman..jakaś kontrola zawsze jest, niekiedy większa, niekiedy mniejsza ale jest i dzieje się to w miejscu gdzie to braliśmy a na SaLvI jest taka bomba że masakra, wywala nas to cholera wie gdzie..inny wymiar - dosłownie. Tam nas wyrzuca i nara..radź teraz sobie i zaczyna się TRIP hehe i nawet niemyślimy co się dzieje z naszym ciałem tam w pokoju tylko jest i liczy się: TU i TERAZ. A my w pokoju w tym czasie możemy się turlać po podlodze, lezec nie ruchomo, chodzic po domu i takie tam Jest fajnie Dobra koncze bo znowu sie rozpisalem...TRIP wrzuce na dniach. Zapodajcie Wy jakimś waszym TRIPEM...z chęcia poczytam i zawsze można wymienic sie doswiadczeniami. Pozdro
  17. 3 browarki juz poleciały...dwa przedemna hehe, dwa szkła zbuchane...trzy przedemna Salvia x30 przygotowana i wymieszana z suszem, bongo wypełnione wodą...żebym później nie musiał tego robić...muza Trane ciągle leci i nastrajam juz się do mega podróży a napewno taka będzie..o kur.... ale się ciesze za 2-3h odlatuje i myśle że jeszcze do was wróce. Wszytskie ostre przedmioty już wyniesione z pokoju...stół równieżm biórko itd pierd.... nie będę ryzykował...już dwa razy głowa rozbita i ręka. Poduszki z całego domu poznosiłem i rozłożyłem przy ścianach i meblach. Okno zabiłem jedną dechą tak żebym niemógł otwrzyć hehe w końcu to moja chata więc moge...drzwi potem zamkne na klucz i schowam i jazda. Podróż odbędzie się w całkowitej samotności bez świadków..tak zdecydowałem. Pomyślicie no co za świr..takie prygotowania itd myślcie co tam chcecie ale ja wiem swoje i znam moc tej rośliny i wiem co ona potrafi robić Pozdro.
  18. Gdzie TRIPY??? Ludzi palcie i opisujcie Ja w Sobote planuje mały MIX ---> MJ + Salvia + jakiś browarek. Najpierw oczywiście pare piwek...potem zapale i na końcu Salvia x30. Zobaczymy co to będzie hehe Podro.
  19. Hehe sensei? ja poprostu lubie zapalić czasem O to obiecAny TRIP...moi uczniowie Piątek godzina coś po 23.00. Sprzęt: - Butelka 2,5L - Salvia ekstrakt x40 - Zapalniczka Żarowa Najpierw całe wypełienie Butelki gęstym dymem...przy tym kika małych buchów poszło do płuc i już mną chwiało hehe gdy w butli było naprawde sporo gęstego dymu...wypuściłem całe powietrze z płuc...o mało nie padłem hehe i wciągnąłem cała tą zawartość do płuc długo nie dałem rady tego trzymać w płucachbo zacząłem się krztusić....wiedziałem już ze zaraz się zacznie konkretna schiza hehe. Kaszlałem i kaszlałem łeeem łeem łem Tak właśnie słyszałem swój kaszel z takim odbitym echem i coraz ciszej i głebiej...atmosfera zmieniła się diametralnie...kolory nabrały jaskrawej barwy, a ja już wiedziałem że jazda zaczyna się rozkręcać i zaraz będzie duuuże BUM i tak też się stało. Widziałem jak podłoże zbliża się w moim kierunku ( tak naprawde to ja zbliżyłe się do podłoża ) i nagle BUM...mnóstwo kolorów zaP?Tlających się w jakieś wiry koła spirale...poprostu odleciałem sobie hehe hipnotyzowało mnie i niechciałem żeby się kończyło, nagle te spirale koła już nie przypominały kół i spiral ale zaczęly coraz bardziej przypominac jakby ogromne zębatki poruszające się w idealnym ładzie i porządku KLIK KLIK KLIK....masakra...niedowierzałem co widze BYły ogromne zbliżałem się do nich i coraz lepie dostrzegalem ze to nie sa zębatki żadne heeh....Tylko ludzie poruszajacy sie gdzie w wyznaczonym celu, robiacy cos w jakimś celu...wszystko to mialo porzadek i niebylo niczym zakłócone. Zblizalem sie coraz bardziej i ludzie zaczeli sie rozmywac, rozplywac i powstala taka zawiesina w powietrzu z roznych kolorow. Utworzylo to cos w rodzaju piramidy nad która sie unosilem doslownie kilka metrow tak mi sie wydaje i lecialem na jej szczyt...odczucia jaki mi Towarzyszyly byly skrajnie rożne..od pelnego relaksu i szzescia do spiecia i strachu wewnetrznego. Gdy znalazlem sie na samej gorze tej piramidy spostrzeglem na dole ta cala machine ktora pracowala nieustannie...widok byl NIESAMOWITY!!! wygladala jak jakis stary silnik z traktora ale cala byla w kolorze zloto-brązowym.. z jeej boków a było i 8 wychodziło coś w rodzaju rur zagiętych na samym końcu ku górze i wydobywał się z nich taki dymek ale kolorowy - z każdej inny kolor, było w niej setki a może nawet tysiące tych zębatek, niektóre były mniejsze a niektóre większe ale wszystkie pracowały równo. I ten odgłos który słysze nadal w głowie jak tylko sobie o tym przypomne....taki ciężki coś jak stara lokomotywa na pare ( parowóz? chyba dobrze mówie ) tylko, że wzwolnionym tempie i stukot jak w jakieś kuźni...uwierzcie że ten widok był powalający i patrzyłem na to jak jakiś dzieciak który pierwszy raz zobaczył fajne cycuszki Nagle wszystko stanęło i tylko jedna zębatk się kręciła ta n samym środku..największa..zaczęła się obracać coraz szybciej i szybciej...napierdzielała jak jakaś turbina wydając przy tym świst...obraz przed moimi oczami zaczął się skręcać w spirale...tworząc wir który szedł w kierunku tej zębatki...zaczęło mnie tam wciągać...wiedziałem, że i tak nic na to nie poradze więc nic nie robiłem i poprostu popłynąłem z tym wszytskim..ale i tak miałem nasrane i to nieźle hehe ale lubie adrenaline Praktycznie już nic nie widziałem, tylko kolory wymieszane, od czerni po biel i szum...zacząłem dostrzegać kontury stołu w pokoju hehe jest dobrze..wracam cały i zdrowy....pomyslalem ale jakie bylo moje zdziwienie ze to niebyl jeszcze koniec. Ocknalem sie w pokoju ale nie do konca bo wszystko bylo dziwne, falowalo i zamazywalo sie...pomyslalem no okej..normalka po TRIPIE...no o sobie leze i leze i leze i tu nic sie nie zmienia...wstałem ale musialem sie opierac o sciane bo nie dalo sie isc...co chwile patrzylem raz w lewo raz w prawo bo widzialem co w katach oczu ( wiecie oco cho ). Probuje wyjsc z pokoju ale sie nie da... klamki nie idzie nacisnac w dol..kur.. co jest??!! Chce zapalic swiatlo..nie idzie.. napierda... w to swiatlo ale nic sie nie dzieje. Uslyszalem jakies majaczenie..obracam sie i widze siebie lezacego na podlodze i cos tam gadam i sie ruszam jak jakis paralita ludzie..zwariowalem wtedy bo pierwszy raz cos takiego mi sie zdarzylo i nie wiedzialem co mam robic?! Niemoglem nic zrobic....dotkniecie czegos nie powodowalo zadnego skutku. Podszedlem do siebie lezacego na podlodze i probowalem cos zrobic....szarpac go tzn. siebie i nic!!! Wszytsko jest tu tak ladnie opisane i bez jakiegos nie ladu ale to dzialo sie naprawde szybko i mnostwo emocji w tym bylo i paniki, przerazenia. Sprobojcie sie postawic w takiej sytuacji. ale po chwili JA ten ktory lezal na podlodze wstal i usiadl na lozko, lekko zmieszany rozgladal sie po pokoju i dostrzegl mnie i znowu wstal..podszedl do mnie i zapytal: '' jak Ty mozesz byc tu jesli ja jestem tu gdzie teraz''??? powiedzialem: kur... ja niewiem co sie dzieje i chce zeby juz to sie skonczylo. Odpowiedzial mi: " Co ma sie skonczyc? Skad wiesz ze wogole cos sie zaczelo"?? Nic juz nie odpowiedzialem tylko upadlem na podloge i zaczalem dostrzegac swoje lozko z perspektywy czlowieka lezacego na ziemi z rozbita lekko glowa Doczałgalem sie do lozka i wlazlem na nie i polozylem sie na plecach i zrobilem najwieksze UFFFFF w moim zyciu i zaczalem sie smiac glosno jak cholera i czulem sie swietnie. Myslalem ze bede dojechany czy cos a tu taka niespodzianka hehe czulem sie fajnie i szczesliwie TRIP dobiegl konca. Byl zajebisty!!!! Jeden z moich najlepszych jesli nie najlepszy nawet. Co do tych zebatek i tej maszyny to mam wyrobione zdanie i mysle ze wiem co to moglo przedstawiac/ Mozecie tez sami napisac coo tym myslicie i co Salvia chciala tym przedstawic. Pozdro
  20. Ja pisałem, że do 10min? może kiedyś hehe poczytaj uważnie Tripy np. na podstronie 8. Tam miałem 27min TRIP hehe.
  21. Elo Elo Paliłem wczoraj znowu Salvie hehe kurde chyba się uzależniłem ale ciiiiii Był to ekstrakt x40 zapalony z butli 2,5L rozwaliło mnie to niemiłosiernie. Jeden BUCH i odleciałem baaaaardzo daleko stąd opise to z wieczora jakoś bo teraz niemam czasu za bardzo. Pozdro.
  22. Moze jakis chemik zasrany....raz jest okej a drugi raz sam widzisz co sie stalo. Nie pal tego...znajdz inne zrodlo. A moze kolega mial poprostu dzien na nie palenie....
  23. Jak nie znałem jak znałem? pytania są proste i chyba każdy zna na nie odpowiedź...ale podczas Tripu wydały się jakieś strasznie dziwne i niezrozumiałe ale co Ci będę tłumaczył...zapalisz...złapiesz tripa to będziesz wiedział o czym pisze. A umysł...masz racje...już nie taki dobry jak kiedyś
  24. No i ty chcesz się porywać na takie mocne ekstrakty?! Chłopaku sam niewiesz co robisz...porysujesz sobie czache, i nawet nie będziesz wiedział kiedy a odpłyniesz w ten świat i będziesz chodził zawieszony i sam niebędziesz o tym wiedział bo będziesz myślał ze tak ma byc..ze tak było...ze tak jest
  25. Grass zawsze po 2 buchy biore. Pierszy mega duży i trzymam aż do pierwszych objawów, że Salvia zaczyna działać.... potem szybko wypuszczam i jeszcze póki nie odlece jeden konkretny buch Po chwili sieka mnie pierwszy buch i mam konkretny lot i trip się zaczyna i pewnie po kolejnej chwili kopie drugi buch i trip się u mnie rozkręca i wydłuża. Taki mam patent i na mnie działa wyśmienicie Okej no to opisuje mój wczorajszy mega POT?ŻNY TRIP!!! Godzina 24.00 heeh moja ulubiona godzina na palenie Salvi..... sprzęcik to moje kochane bongo oraz stuff --> Salvia Ekstrakt x65!!! Tym razem towarzyszy mi bardzo dobry kumpel ( sam też pali i to właśnie on załatwił x65 hehe.... sam ma doświadczenie z lżejszymi ekstraktami typu x5, x20, x30 ). Na pierwszy oień ide ja jako, że mam większy staż Zanim zacząłem ściągać bucha przyznam, że się kurde bałem. Wiem co robi x35 a to jest raz mocniejsze. Nabiłem do cybucha taką samą ilość jak nabijam x35 dodajetroche suszu i się zaczyna. Przypalam....tssssss....BUCH.....................uuuuffff.......przypalam....... tssssssssssss.......BUUUCH.....?? niepamiętam już czy UUUFF Po pierwszym buch duż szybciej niż po x35 przyszła faza... nagle oblał mnie pot, obraz się załamał lekko i rozmazał i zwolnione tempo więc szybko ściągnąłem drugiego bucha i nawet niewiem czy i jak odłożyłem bongo ( ot co się stało z bongiem napisze później :cry: ). Rozglądam się po pokoju faza nieziemska jeszcze niema tripu ale wszystko jest w tak cholernym zwolnionym tempie że gdy wypwiadałem jakieś słowa to tak wolno je słyszałem jakby konkretnie kasete wciągneło i docierały z opóźnieniem do mych uszy.... bo gdy wypowiadałem kolejne słowa to te nakładały się na te pierwsze i już nic nie czaiłem Nagle dostrzegłem że nie siedze już w pokoju w jakimś ciemnym pomieszczeniu , wstałem i szedłem przed siebie niewiedząc dokąd ide..... zauważyłem czerwone oczy które patrzyły wprost na mnie...ze strachu nie mogłem wymówić żadngo słowa i nawet drgnąć...czułem jak od tej postaci emanuje ogromna siła i gniew! Uwierzcie mi że niehce już jej spotykać hehe Postać zaczęła zadawać mi pytania może i dość proste ale nie znałem na nie odpowiedzi: Dlaczego tu jestes?! Kto Cie tu przysłał?! Kim jesteś?! W jakim Celu Cię tu przysłano?! I wiele innych tego typu...... a ja nic niemogłem powiedzieć.. byłem posrany. Potem postać powiedziała że skoro już tu jestem to pokaże mi na co ich stać! I tu zaczęła się konkretna jazda, której już nigdy niemam zamiaru powtarzać!! Nagle ziemia podemną się otworzyła i zacząłem spadać wprost w ogień, czułem straszny ból, paliła mnie skóra, słyszałem strzaszne krzyki dookoła i widzałm twarze setek ludzi, powykrzywiane w grymasie bólu i rozpaczy. Spadałem ciągle w dół a głos postaci mnie nie opuszczał.. ciągle słyszałem szepty w głowie.... tu nastąpiło dziwne jakby urwanie filmu bo nagle znalazłem się w wirze jakimś gdzie dookoła latały cegły nabite gwoździami i same budowały jakieś małe pomieszczenia, w których nagle pojawiali się ludzie strasznie krzyczący z bólu....poczułem jak moje ciało się rozciąga i drże w pół ( uczucienie do opisania ).....a te części znowu w pół i znowu w pół i tak się dzieliły bez końca ( postrzegałem to wszystko jednocześnie i w tym samym momencie jako obserwator). Byłem jakimś drobnym kawałkiem...tak małym że dostrzegałem bakterie w otczeniu...wszystko działo się tak szybko, że nie miałem już pojęcia gdzie ja jestem i co się stanie...totalna panika. Dookoła było pełno fraktali, mnóstwo i w różnych kolorach...zaczęły mnie do siebie przyciągać, kręciłem się z nimi, wirowałem, nagle dostrzegłem że znowu mam ciało ale te fraktale już nie latały dookoła mnie tylko ja dookoła nich i wszytskie na dodatek były na moim ciele!! Nie idzie tego inaczej opisać Wszystko zaczęło zwalniać az w koncu stanelo bez ruchu.....a ja odkleilem sie od fraktali albo one odemnie i zaczalem spadac do gory hehe tak...spadac do gory (już kilka razy takie coś miałem....otóz wiem ze lece do gory ale mam uczucie spadania:D lub na odwrot ) Odczułem, że faza trwa dość długo już i zacząłem panikować ( pierwzy raz coś mi się takiego stało że odczułem czas a czsie TRIPU ) myslalem ze moze juz nie wroce do normalnosci. Lecialem i lecialem bez konca, zero odglosow, ciemnosc poprostu. Zostalem sam ze swoim myslami...poszla konkretna rozkmina nad sensem swojego zycia ale tego opisywac juz nie bede ale w tripe wydawalo mi sie ze trwa to dobra godzine. Zaczalem znowu panikowac i drzec sie, wolalem kumpla zeby mi pomogl bo chyba cos sie zawiesilo...nic. Mialem juz konkretnie nasrane chlopaki! Zaczalem wierzyc w to ze juz tutaj zostane na zawsze i to jest moje nowe zycie...myslalem tez ze moze ja tu zawsze zylem a tamto zycie bylo tripem. Zaczalem odczuwac głod, pomyslalem o jablku i nagle bylo w moim reku i zaczalem je sobie wcinac...spalem w namiocie....rozpalalem ognisko..lowilem ryby ( pewnie w tym momencie albo lejecie ze mnie albo myslicie ze to sciema ale nic z tych rzeczy....ja w tripe naprawde myslalem ze minelo dokladnie 9dni i po tripe tez tak myslalem i do teraz kur.. tak mysle!!! A minelo 22min!! Tak mi kumpel powiedzial...tyle mnie nie bylo!) Zadomowilem sie w tej czarnej pustce... tylko ze tam wszystko bylo ale nie bylo tego widac... np. chcialem w koncu rozbic namiot..pomyslalem o tym i tez namiot tam byl juz a w myslach bylo wspomnienie ze to ja go tam przynioslem i rozbilem itd i tak z kazda rzecza!! I teraz wielki FINAŁ............siedze w namiocie a ten dosłownie si rozpłynął ja w szoku oco kaman??!! Usłyszałem przerazajacy smiech i slowa: marna istoto, nie wiesz jeszcze nic!!! I BUM!!! Pokój....podłoga....widze sufit....kumpel nademna przerazony mowi cos do mnie...ja go nie slysze....patrze a obok drugi kumpel...podnosza mnie daja na lozko....nadal nic nie slyze tylko jakies szumy i szepty. Tempym wzrokiem patrze w podloge i widze kawalki mojego bonga i moja dlon cala zakrwawiona ( zgniotlem bongo rece ) beda blizny chyba. Kumpel nie zapalil....nie dziwie sie mu. Byl przerazony tym co widzial hhehe mowil ze palil juz nie raz i z ronymi osobami ale to co widzial teaz go zrysowalo. Ponoc odlecialem konkretnie...najpierw zgniotlem bongo...potem wstalem...chodzilem po pokoju...mowilem ciagle w jakims jezyku niezrozumialym przewracalem sie...machalem rekami, darlem sie, smialem, lapalem konkretne 2-4min zawiechy. Nie reagowalem wogole na proby obudzenia mnie z tego. Kumpel po 15min sam juz byl zesrany i zadzwonil po drugiego zioma zeby przylazl imu pomogl bo ja knkretnie odlecialem i niewiem co ma robic. Mowil ze jazdy gdzies trwaja od 3-10min max!! Ale nie 22min!! Mowilem mu ze na mnie Salvia dziala konkretnie i dlugo hehe. To tyle Zioomki...ogolnie to czuje sie dosc mocno wypalony i czuje sie jakos dziwnie...nie umiem dojsc do siebie jeszcze. Odstawam Salvie na jakiś czas...niewiem na ile ale pewnie na dluzsza chwile Nie palcie x65....mowie wam, to ju zjest za mocny kaliber. Zrobi wam to rozpizdziel w głowie jedynie i to dosc mocny. Pozdroo. Aha zapomniałem dodać ze ziomale siedzieli zemną do 3.00 rano i próbowali ze mną się jakoś porozumieć i doprowadzić do ładu ale ciężko było. Chcieli serio dzwonić po karetke czy coś bo siedziałem zawieszony i wyglądałem jak obłąkany. Wrzucili mnie do wanny z zimna woda i o dziwo pomoglo bo się ozywilem i wrocilem do zywych po czesci. Dzieki wam Zioomki No i jak mowilem do teraz zle sie czuje. Moze jutro bezi okej. Sorry za bledy. Pozdroo.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+