Skocz do zawartości
thc-thc

grower

Trawka, a chrzescijanstwo


StrusDoggyDogg

Recommended Posts

dk_89, tak się składa że powątpiewanie w Stary Testament nie czyni odrazu, że inne religie są dla mnie niczym, mogę śmiać z nich itd. Sorry że się tak wyraże, ale Nowy Testament nakazuje traktować bliźniego jak samego siebie, czyli równego sobie. Masz swoją religię? Prawosławie, Islam itd? Spoko, mi to nie przeszkadza, każdy ma prawo do wyznawania własnych religii. Jesteś ateistą? Spoko, też nic nie mam do tego. Ale denerwuje mnie kiedy jakiś ateista jeździ po mojej religii na której się wychowałem i z którą żyje 20 lat. I nie tylko ja ale cała moja rodzina. Odnosząc się jeszcze do twojego stwierdzenia: "automatycznie powinieneś traktować wszystkie religijne akcje jako ściemy..." - no widzisz, Jak i Nowy Testament, Jak i Tora (ST), jak i Koran, a nawet Rasta wyznają (nie zapominając również o Islamie) wiarę w jednego Boga, paradoksalnie jest to ten sam Bóg co Mój. Jak mam więc traktować inne religie jako ściemy?... :joint: Dalej, mówisz o tym postanowieniu poprawy. Jeśli uważasz że robię idiote z siebie, to musisz też nazwac niemalże 38 mln polaków którzy chodząc do spowiedzi spowiadają z jakiegoś grzechu i za jakiś czas przychodzą i znów się z tego spowiadają. :smoke: Po za tym nie ma czegoś takiego jak zakaz popełniania tych samych grzechów :razz: Człowiek ma prawo do błędu. Inaczej byłby maszyną. :) Tak spowiadam się z tego (co jakiś czas, mimo ukończenia katolickiej szkoły nie jestem jeszcze wzorowym katolikiem) ale jak palacz papierosów który lubi palić, tak i ja moge powiedzieć że palę bo chcę. I nie ma w tym żadnego problemu - jest tylko grzech. hehe :D A co do tego, że robie z siebie idiote, że jestem wierzący, a popełniam grzech... Hmm gdyby katolicy nie popełniali grzechu to naokoło byś widział świętych ludzi :roll: Powyżej była gadka o Adamie i Ewie, hehe, więc jeśli poczytasz troche, to w naszej wierze grzech jest wpisany w życie. Niom! :D Dzięki za miłą pogawędkę :elo:

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

  • Replies 44
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Ja powiem tak...

Trudno mi być katolikiem... Większość ludzi uznaje, że jest gorliwymi katolikami, ale tak po prostu nie jest. Ilu gwałciło dzieci, mordowało, czy biło swoje żony (no... jest tak do dziś) Zauważyłem, że religie skupiają się wokół Boga i w niego wierzę jak najbardziej. Bo musiał być ten ktoś kto to wszystko stworzył cały świat i tchnął w niego życie. Dla mnie nie ważne jest kto w co wierzy, ale jakim jest człowiekiem. Religia jest tutaj zbędna i palenie trawki nic tutaj nie zmienia. Człowiek jest człowiekiem jakże niedoskonałym. I jeżeli człowiek jest stworzony na obraz Boga to i on ma prawo popełniać błędy. Np. wojny na świecie, głód, choroby dzieci. Ale jest naszym Ojcem i nie można go nie szanować. Myślę, że potrafię być muzułmaninem, katolikiem, buddystą, judaistą i rastafarianinem na raz. Palenie różnych ziół tylko przybliża do Boga i potrafi go zrozumieć.

To są moje poglądy...

Bless :)

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Ja powiem tak...

Trudno mi być katolikiem... Większość ludzi uznaje, że jest gorliwymi katolikami, ale tak po prostu nie jest. Ilu gwałciło dzieci, mordowało, czy biło swoje żony (no... jest tak do dziś) Zauważyłem, że religie skupiają się wokół Boga i w niego wierzę jak najbardziej. Bo musiał być ten ktoś kto to wszystko stworzył cały świat i tchnął w niego życie. Dla mnie nie ważne jest kto w co wierzy, ale jakim jest człowiekiem. Religia jest tutaj zbędna i palenie trawki nic tutaj nie zmienia. Człowiek jest człowiekiem jakże niedoskonałym. I jeżeli człowiek jest stworzony na obraz Boga to i on ma prawo popełniać błędy. Np. wojny na świecie, głód, choroby dzieci. Ale jest naszym Ojcem i nie można go nie szanować. Myślę, że potrafię być muzułmaninem, katolikiem, buddystą, judaistą i rastafarianinem na raz. Palenie różnych ziół tylko przybliża do Boga i potrafi go zrozumieć.

To są moje poglądy...

Bless :)

O! I takie właśnie myślenie mi się podoba :joint: buch za ciebie, przyjacielu! :peace:

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Pop ladnie to napisales, ale czy palenie ziol przybliza do boga? :wink: chyba Cie troche poniosło :P Moj poglad jest prosty, Mj to roslina, tak samo jak trawa, róża itp. Skoro jest na swiecie to Bóg musiał ją stworzyć. A skoro sam ją stworzyl to czemu ma miec cos przeciwko ?

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

O tym właśnie mówię.

Bez względu na to, czy Bóg istnieje czy nie, świat bez religii długo by nie pociągnął.

Dlatego nawet jeżeli nie wierzysz, to zastanów się dwa razy zanim namówisz kogoś do tego samego, bo dopóki on jest wierzący i przestrzega zasad swojej religii masz pewność, że nic złego Cię z jego strony nie spotka.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Pochodze z katolickiej rodziny, osobiscie jestem ateista, nie wierze w zadnego Boga, ale nie afiszuje sie z tym i chodze do kosciola - dlaczego? By nie byc obgadywanym, pogardzanym i wytykanym palcami przez "wierzacych" (taka prawda).

Moja zasada jest prosta, nie wierze w Boga, ale staram sie byc - ogolnie mowiac - dobrym czlowiekiem.

Wiekszosc zasad koscielnych jest wymyslonych przez czlowieka i nie koniecznie musza one byc sluszne z wola Boga (zakladajac, ze istnieje). Dajmy na to picie alkoholu przed 18'stym rokiem zycia jest grzechem. Ale dlaczego? Prawo picia alkoholu po 18 roku zycia wymyslil czlowiek, a czy ja komus cos zrobie, jak wypije sobie wczesniej? Nie lamie nawet zadnego przykazania Bozego, wiec dlaczego mialbym sie z tego spowiadac?

Zakaz spozywania produktow miesnych w piatki i podczas postu - wymysl czlowieka. Co to ma wspolnego z Bogiem? Co sie zlego stanie, ze zamiast sera zjem szyneczki?

Spowiedz swieta - dlaczego ja sie mam spowiadac ksiedzu, skoro moge porozmawiac z Bogiem sam na sam poprzez modlitwe? Po co mi posrednicy? Ksiadz jakis lepszy jest ode mnie? Co z tego, "ze inny lepszy" (czyt. biskup, papiez) mu po glowie polal jakims olejkiem i stwierdzil, ze od teraz moze innym grzechy odpuszczac. Po co isc wogole do spowiedzi, skoro mam 100% pewnosci, ze grzechy zostana mi odpuszczone, bo czy ksiadz kiedy kolwiek odmowil wam rozgrzeszenia?

To wszystko jest dla mnie bezsensu.

Mimo tego wszystkiego, staram sie zyc tak, by nie sprawiac bolu innym, nie krzywdzic ich, nie sprawiac przykrosci, oraz sluzyc pomoca, bo czy nie chodzi tylko i wylacznie o to, by byc dobrym i zyc w milosci? Nawet jesli sie okaze po mojej smierci, ze Bog jednak istnieje, to czy przezywszy cale zycie w milosci i pokoju pojde do piekla tylko dlatego, ze nie wierzylem w Boga?

Zjechalem troche z tematu, bo mialo byc o marihuanie, ale z tym jest tak jak ze wszystkim innym. To czlowiek wymyslil sobie, ze marihuana to zlo. A jest to roslina jak kazda inna, i mowienie, ze palenie marihuany jest grzechem bo niszczy zdrowie, nie jest zadanym argumentem, bo co jest w 100% zdrowe? Nawet woda moze nam zaszkodzic.

Edit:

bo dopóki on jest wierzący i przestrzega zasad swojej religii masz pewność, że nic złego Cię z jego strony nie spotka.

A kto powiedzial, ze czlowiek nie wierzacy musi byc zly? Wiara to tylko poglad na sprawe. Jak pisalem wyzej, jestem nie wierzacy, ale staram sie zyc w pokoju. Wiec jedno nie wyklucza drugiego.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Teoretycznie rzecz biorąc, wierzący który przestrzega zasad religii MUSI być dobry, natomiast niewierzący może, ale nie musi. Dlatego gdy dostajesz od kogoś w łeb na ulicy, możesz być pewien, że nie jest on osobą szczerze wierzącą. Oczywiście nie znaczy to, że ateista musi być zły. On po prostu nie musi być dobry.

Dobra panowie, starczy tych smętów. Wątek dotyczy trawy i chrześcijaństwa - nie czuję się winny w kontekście wiary używając MJ, a przynajmniej mniej winny niż używając alkoholu co czyni 90% chrześcijan.

Bless

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Taki jeszcze lekki off-topic, wybaczcie ;/

HanYs,

Mimo tego wszystkiego, staram sie zyc tak, by nie sprawiac bolu innym, nie krzywdzic ich, nie sprawiac przykrosci, oraz sluzyc pomoca, bo czy nie chodzi tylko i wylacznie o to, by byc dobrym i zyc w milosci? Nawet jesli sie okaze po mojej smierci, ze Bog jednak istnieje, to czy przezywszy cale zycie w milosci i pokoju pojde do piekla tylko dlatego, ze nie wierzylem w Boga? /quote]

To się nazywa Empiryzm, bycie świętym bez Boga :)

Po za tym jak i HanYs, jak i Kurtz, bardzo fajnie podeszliście do tego tematu - szczerze dziękuje :) Każdy ma swoje racje i za to was podziwiam! Pozdrawiam wszystkich!

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

HanYs, wreszcie osoba z troche lepszym podejsciem, mozna podyskutowac.



Pochodze z katolickiej rodziny osobiscie jestem ateista, nie wierze w zadnego Boga, ale nie afiszuje sie z tym i chodze do kosciola - dlaczego? By nie byc obgadywanym, pogardzanym i wytykanym palcami przez "wierzacych" (taka prawda).
Z nie afiszowaniem sie dobrze, bo nikt nie powinien robic szumu wokol swojego pogladu na swiat(wierzacy rowniez).
Natomiast to, ze chodzisz do kosciola zeby nie byc wytykanym, to akurat nie dobrze, bo oznacza to, ze sie wstydzisz swojego swiatopogladu i to pewnie przed rodzina, bo nie sadze, zeby ludzie z Twojej okolicy, az tak sie interesowali Twoim uczeszczaniem badz nie, na msze.

 

Moja zasada jest prosta nie wierze w Boga, ale staram sie byc - ogolnie mowiac - dobrym czlowiekiem.
I bardzo dobrze, tego sie trzymaj, wszak powiedziane bylo "Pierwsi("do oltarz" przyp. wlasny) beda ostatnimi, ostatni beda pierwszymi"

 

Wiekszosc zasad koscielnych jest wymyslonych przez czlowieka i nie koniecznie musza one byc sluszne z wola Boga (zakladajac ze istnieje). Dajmy na to picie alkoholu przed 18'stym rokiem zycia jest grzechem. Ale dlaczego? Prawo picia alkoholu po 18 roku zycia wymyslil czlowiek, a czy ja komus cos zrobie, jak wypije sobie wczesniej? Nie lamie nawet zadnego przykazania Bozego, wiec dlaczego mialbym sie z tego spowiadac?
Wiekszosc zasad jest jakas interpretacja biblii oraz tradycja, ktora sie ksztaltowala przez wiele wiekow(i nie koniecznie sa to tradycje chrzescijanskie, polska ma od groma tradycji poganskich przejetych przez kosciol, w celu latwiejszej chrystianizacji(czyt. rzadu dusz).

Picie alkoholu i generalnie uzywanie uzywek, w nadmiarze jest grzechem, jako "nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu" oraz "nie zabijaj(samego siebie)", nie tylko przed 18 rokiem zycia. A poza tym, to "oddaj Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie".

 

Zakaz spozywania produktow miesnych w piatki i podczas postu - wymysl czlowieka. Co to ma wspolnego z Bogiem? Co sie zlego stanie' date=' ze zamiast sera zjem szyneczki?
Bog to nie jest wylacznie metafizyka. Zasady religijne mowia o sprawach codziennych, aby czlowiek zyl dobrze i w zgodzie z natura(swoja rowniez).
Posty nie sa wylacznie glupimi wymyslami, w celu ograniczania ludzkich zachcianek.
Posty sprawuja bardzo pragmatyczna role zrytmizowanego oczyszczania organizmu i unikania pokarmow szkodliwych. W chrzescijanstwie i tak jest to na bardzo mala skale, zydom np. nie wolno jesc wieprzowiny, bo uwazaja swinie za zwierzeta nie czyste i bynajmniej nie chodzi tu o to, ze swinie sa brudne, tylko, o to, ze przenosza choroby(w dzisiejszych czas ten problem jest wlasciwie wyeliminowany). Co wiecej, zydzi maja zasade koszernosci, czyli szereg zasad na temat przygotowania pokarmu(np. miesa musi byc kompletnie pozbawione krwi). Dlugo by mozna wymieniac, nie tylko u zydow, wszak mamy rowniez np. swiete krowy u hindusow.
Spowiedz swieta - dlaczego ja sie mam spowiadac ksiedzu, skoro moge porozmawiac z Bogiem sam na sam poprzez modlitwe? Po co mi posrednicy? Ksiadz jakis lepszy jest ode mnie? Co z tego, "ze inny lepszy" (czyt. biskup, papiez) mu po glowie polal jakims olejkiem i stwierdzil, ze od teraz moze innym grzechy odpuszczac. Po co isc wogole do spowiedzi, skoro mam 100% pewnosci, ze grzechy zostana mi odpuszczone, bo czy ksiadz kiedy kolwiek odmowil wam rozgrzeszenia?
To wszystko jest dla mnie bezsensu.
Widzisz, Ty nie potrzebujesz posrednikow, ale nigdy nie mow nigdy. Wiele osob potrzebuje sie komus zwyczajnie wygadac, a nie ma komu. Wiele osob ma problemy, ktore ich gryza, a o ktorych nie chca rozmawiac z kims znajomym.
Spowiedz jest potrzebna, ale w sprawach powaznych. Absurdem jest chodzenie do spowiedzi zeby mowic o piciu piwa podczas ogladania meczu, natomiast bojka z kibicem przeciwnej druzyny jak najbardziej. Wszystko jednak przy zalozeniu, ze zalujesz, bo jesli idziesz do spowiedzi z podejsciem, ze "wychujasz" ksiedza czy Boga, bo i tak Ci przebaczy, to z Toba jest problem, a nie z ksiedzem czy Bogiem.

 

Mimo tego wszystkiego staram sie zyc tak, by nie sprawiac bolu innym, nie krzywdzic ich, nie sprawiac przykrosci, oraz sluzyc pomoca, bo czy nie chodzi tylko i wylacznie o to, by byc dobrym i zyc w milosci? Nawet jesli sie okaze po mojej smierci, ze Bog jednak istnieje, to czy przezywszy cale zycie w milosci i pokoju pojde do piekla tylko dlatego, ze nie wierzylem w Boga?
To bardzo dobrze, ze starasz sie zyc dobrze, nie sprawiac ludziam bolu, nie krzywdzic ich, nie sprawiac przykrosci i sluzyc pomoca, o to wlasnie chodzi, w religii rowniez. Oznacza to, ze masz naturalny, wyniesiony z domu, mocny wkregoslup moralny, ale nie wszyscy tacy sa, niektorym trzeba przestawiac podstawowe zasady, bo nie jest dla nich oczywiste to, ze np. nie wolno krasc.
 

 

Zjechalem troche z tematu' date=' bo mialo byc o marihuanie, ale z tym jest tak jak ze wszystkim innym. To czlowiek wymyslil sobie, ze marihuana to zlo. A jest to roslina jak kazda inna, i mowienie, ze palenie marihuany jest grzechem bo niszczy zdrowie, nie jest zadanym argumentem, bo co jest w 100% zdrowe? Nawet woda moze nam zaszkodzic.
Wszystko w nadmiarze jest zle, nawet milosc w pewnych sytuacjach. Marihuana uzywana zbyt czesto i w zbyt duzych ilosciach jest zla. Alkohol tez.

bo dopóki on jest wierzący i przestrzega zasad swojej religii masz pewność, że nic złego Cię z jego strony nie spotka.


A kto powiedzial, ze czlowiek nie wierzacy musi byc zly? Wiara to tylko poglad na sprawe. Jak pisalem wyzej, jestem nie wierzacy, ale staram sie zyc w pokoju. Wiec jedno nie wyklucza drugiego.
Nie zrozumiales chyba (no offensive). Kolega powiedzial, ze jesli ktos jest prawdziwie wierzacy w swoja wiare, to nic Ci zlego nie zrobi, nie bylo tu nigdzie wykluczenia np. ateisty jako dobrego czlowieka. Natomiast fakt, ze ktos jest nie wierzacy, moze oznaczac, ze nie uznaja niektorych zasad, zreszta to wcale nie jest rzadka sytuacja, in vitro, aborcja etc. sa doskonalymi przykladami, ze nie wszyscy ateisci uznaja zasady etyczne.
Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Natomiast to, ze chodzisz do kosciola zeby nie byc wytykanym, to akurat nie dobrze, bo oznacza to, ze sie wstydzisz swojego swiatopogladu i to pewnie przed rodzina, bo nie sadze, zeby ludzie z Twojej okolicy, az tak sie interesowali Twoim uczeszczaniem badz nie, na msze.

W zadnym wypadku nie wstydze sie swojego swiatopogladu i jesli ktos rozpocznie ten temat, to bez owijania w bawelne dziele sie swoimi pogladami. Rodzina wie, ze nie bardzo jestem za chrzescijanstwem. Mieszkam w malym miasteczku, wiec kazdy o kazdym wszystko wie. Chodze dla swietego spokoju. Dodam, ze lubie swieta typu Wielkanoc, Boze Narodzenie itp. i ich tradycje i z mila checia je obchodze, ale nie ze wzgledu na Boga, tylko ze wzgledu na rodzine i ta atmosfere wokol tego wszystkiego.

Wiekszosc zasad jest jakas interpretacja biblii oraz tradycja, ktora sie ksztaltowala przez wiele wiekow(i nie koniecznie sa to tradycje chrzescijanskie, polska ma od groma tradycji poganskich przejetych przez kosciol, w celu latwiejszej chrystianizacji(czyt. rzadu dusz).

Wiec nie trzymanie sie tradycji nie powinno byc grzechem, bo to tylko tradycja, rowniez wymyslona przez czlowieka. I skad ja mam miec pewnosc, ze "ich" interpretacja biblii jest sluszna? Kazdy na swoj sposob powinien czcic Boga i okazywac mu szacunek.

Picie alkoholu i generalnie uzywanie uzywek, w nadmiarze jest grzechem, jako "nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu"

Marihuane sie pali... :joint:

Byl to tylko taki zart. Odnoszac sie do twojej wypowiedzi serio, to kazdy ma inna granice umiarkowania, bo powiedzmy jesli schleje sie tak, ze bede wymiotowal, to nie pije wiecej, wiec jest to umiarkowanie.

Bog to nie jest wylacznie metafizyka. Zasady religijne mowia o sprawach codziennych, aby czlowiek zyl dobrze i w zgodzie z natura(swoja rowniez).

Posty nie sa wylacznie glupimi wymyslami, w celu ograniczania ludzkich zachcianek.

Posty sprawuja bardzo pragmatyczna role zrytmizowanego oczyszczania organizmu i unikania pokarmow szkodliwych.

Skoro mamy zyc w zgodzie z natura, to nie powinnismy takze spozywac produktow roslinnych, bo to tez organizmy zywe.

Czy spozywanie produktow miesnych prowadzi do jakiegos uszczerbku na zdrowiu, badz zagraza zyciu? Nie, wiec dlaczego by tego unikac?

Widzisz, Ty nie potrzebujesz posrednikow, ale nigdy nie mow nigdy. Wiele osob potrzebuje sie komus zwyczajnie wygadac, a nie ma komu. Wiele osob ma problemy, ktore ich gryza, a o ktorych nie chca rozmawiac z kims znajomym.

Z cala pewnoscia moge stwierdzic, ze NIGDY nie potrzebowal bym posrednikow, by porozumiec sie z Bogiem, bo czlowiek jest czlowiekiem i nie ma ludzi ktorzy sa blizej od Boga niz inni. Ksiadz (lub inny "duchowny") powinien byc okreslany tylko i wylacznie jako osoba, ktora prowadzi masowa modlitwe do Boga i dba o swiatynie. Nie powinien i nie ma on wiekszych mozliwosci dotyczacych porozumienia sie z Bogiem, odpuszczania grzechow badz tez innych podobnych czynnosci.

Jesli ktos czuje taka potrzebe wygadania sie komus, to nie widze przeszkod

by nie porozmawiac o tym z duchownym, ale moze on jedynie wysluchac i doradzic jak reszta ludzi i nic wiecej.

Absurdem jest chodzenie do spowiedzi zeby mowic o piciu piwa podczas ogladania meczu, natomiast bojka z kibicem przeciwnej druzyny jak najbardziej. Wszystko jednak przy zalozeniu, ze zalujesz, bo jesli idziesz do spowiedzi z podejsciem, ze "wychujasz" ksiedza czy Boga, bo i tak Ci przebaczy, to z Toba jest problem, a nie z ksiedzem czy Bogiem.

Tutaj sie z toba zgadzam. Spowiedz, to nic innego jak rozmowa z BOGIEM o tym co zrobiles zle i czy tego zalujesz. Jesli nie zalujesz, to dlaczego Bog mialby ci wybaczyc, skoro znowu to zrobisz.

Wszystko w nadmiarze jest zle, nawet milosc w pewnych sytuacjach. Marihuana uzywana zbyt czesto i w zbyt duzych ilosciach jest zla. Alkohol tez.

Jak pisalem wczesniej, kazdy inaczej interpretuje "nadmiar". Jesli nie robisz tym krzywdy innemu stworzeniu, to nie widze w tym grzechu, ani niczego zlego.

Jesli tego uzywam z wlasnej woli to to lubie i sprawia mi to przyjemnosc, a przyjemnosci nigdy za wiele - we wszystkich sytuacjach. Ale jesli czerpiesz przyjemnosci kosztem nieprzyjemnosci innych, dopiero to uwazam za grzech.

Nie zrozumiales chyba (no offensive). Kolega powiedzial, ze jesli ktos jest prawdziwie wierzacy w swoja wiare, to nic Ci zlego nie zrobi, nie bylo tu nigdzie wykluczenia np. ateisty jako dobrego czlowieka.

Masz racje, zle zrozumialem post. Przyznaje racje aaabbbccc

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+