Skocz do zawartości
thc-thc

centrummarihuany

Kappei Sakamoto

Użytkownik
  • Postów

    77
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kappei Sakamoto

  1. Kappei Sakamoto

    Jak jeść grzybki ?

    Ostatnio spotkałem dość spartańską, ale ciekawą metodą zw. na dobre wejście i wzmocnienione działanie. Przedewszystkim post. Na godzinę przed intoksykacją pijesz 1L sok z czarnej pożeczki (najlepiej domowy, lub przynajmniej Hortexu). Sok będzie działał jako słaby inhibitor MAO. Na 15minut przed punktem 0, zalewasz grzyby wyciśniętą cytryną. Punkt 0- inotksykacja. iMAO natrualnie wzmacnia działanie psylocybiny, zaś kwas cytynowy pobudza pusty żałądek do produkcji kwasów trawiennych. Nie wiem, na ile sok z cz. pożeczki działa jako iMAO ale ja bym zalecił zachowanie dodatkowo, odpowiednio wcześniej diety zalecanej dla iMAO i trzymanie jej do 3dni po spożyciu.
  2. Kappei Sakamoto

    Oczy po grzybach

    p4weu chyba termin wrażliwość na substancje psychoaktywne jest ci obca. Zasada: "zaczynaj od mnijeszej dawki narkotyku niż minimalna zalecana" zresztą też. Również z wielką chęcią przeczytał bym tripnote'a Yel_ON-a po 180 łysiczkach. Może dla odniesienia i pewnie pokazania czym jest zróżnicowana tolerancja u różnych jednostek, napisze, krótko swojego po 30tu: Jak koło 11tej wszamaliśmy to co przed chwilą zbieraliśmy, tak po godzinie się zaczęło. Przez pierwsze ~3H w zasadzie nic innego nie byłem wstanie zrobić jak się śmiać (na następny dzień powieki spuchnięte okrutnie, jak bym cały dzień przepłakał ). Później w uj piękne CEVy- pod powiekami istniała inna równoległa rzeczywistość i by się do niej przenieść wystarczyło zamknąć oczy. Chwilowe zapatrzenie się na cokolwiek skutkowało odkształceniem obiektu czy zmieną w coś innego (np. polanka- w falujące morze, albo wielki kanion, biały słupek w oddali w rusałkę). Wyostrzony kontrast, niebo zdawało się mieć tyle kolorów co nigdy, świat zdawał sie toczyć po wielkiej tęczy. Do tego myślotok, zachwyt nad tym co nas otacza, i to wszystko tak trudne do ubrania w słowa (które zdawały się być kompletnie zbędne, jak by ślepy zaułek ewolucji, kończący się twardym murem ich ograniczeń). Efekty były wciąż odczuwalne po 21wszej, gdy to już w domu doceniałem skarb jakim jest rodzina. Kompan który brał 30ci- miał poprawiony humor, trochę śmiechu, to "inne odczucie rzeczywistości". Brak CEVów, brak OEVów, nie odnotował szalonych myślotoków Faza uspokoiła się koło 14-15, zeszła definitywnie po 16-17tej. Drugi przy ilości 20szt. podobnie jak u kolegi wyżej. Ja sam więcej jak 50 bym nie wziął, ale widzę, że obu- mniej jak 50 bym nie dał następnym razem. Trochę off-top, ale w sumie "Oczka po grzybach" można rozwinąć o ogólne zmiany psycho-fizyczne po grzybach i się nikomu krzywda nie stanie :razz:
  3. Kappei Sakamoto

    Oczy po grzybach

    180 zibenów... to chyba koniec końca wszechrzeczy. O_O Mnie 30 wyniosło naprawdę wysoko i odcisnęło swoje grzybowe piętno w mojej główce. Myślę, że więcej jak 40-50 nie miało by sensu brać (już prędzej dorzucić imao). Ale spoko, kumpla 30 praktycznie nie ruszyło. Trochę się pośmiał, miło spędził dzień, ale na pewno nie był to dzień, w którym wszystko zmieniło swój bieg. Takie to już uroki wrodzonej tolerancji. Co do oczu to warto podczas podróży spojrzeć w lustro. Ja się prawie w nich utopiłem.
  4. Demagogia narkomańska Dziwne zainteresowanie/skrzywienie. Wśród osób niebiorących, lub biorących sporadycznie lubie rozmawiać nt. narko szeroko pojętego... jednak co za dużo to nie zdrowo, zwłaszcza jak brakuje ci normalnych tematów. :| Śmieszne bo w grupie wtajemniczonych jest milion ciekawych tematów na minutę zupełnie nie zw. z braniem... Zanik zainteresowań hmm nie bardzo. Nadal robię to co mnie kręciło. No może ostatnio coraz mniej czytam, ale nie wiązał bym tego z ziołem, czy ogolnie narko. Chcę się nauczyć grać na jakimś instrumencie. Próbowałem już na klaiwszach, gitarze aku, flecie XD Teraz myślę o harmonijce blues-owej, nawet kupiłem taką do ćwiczeń... ale wciągu roku chyba więcej na niej fałszowali znajomi niż ja. Taki straszny brak motywacji do poznawania czegoś nowego. Ogólnie horyzonty poznawcze jak by się trochę zawęziły do tripu, coraz mniej rzeczy mnie cieszy na trzeźwo, coraz mniej wyciągam z życia... powoli zanika Jego pierwotny sens, jak by się rozmazywał na tle szarej, przewidywalnej codzienności. Post trochę na pograniczu "Skutki palenia" a "Zanik zainteresowań" ale jednak chodzi tu przedewszystkim o zainteresowania. :idea:
  5. Nom, a na co się powołasz? Na ograniczanie wolności człowieka? Pewnie zaciekawiła Cię sprawa tego gościa o któym wczoraj tak biadolili w szczekaczkach co się chce prawa do nie zapinania pasów. W gruncie rzeczy sprawa do naszej jest trochę analogiczna, więc warto się nią zainteresować i zobaczyć czy człowiek coś wywalczył. Ogólnie te oklepane ograniczanie wolności człowieka się przewijało już kij wie ile razy i państwo zawsze na to zlewało, bo niestety ale ma naszą wolność głęboko w dupie skoro już dobrowolnie daliśmy się zniewolić przez ten chlew na wiejskiej... Jak myślisz o walenie w niekonstytucyjność to może warto pomyśleć o zasadzie proporcjonalności. Przecież tak naprawdę nie ma specjalnie płaczu przynajmniej na razie jak nie będzie legalizacji. Tak naprawdę zamiast rozpierdylać całą machinę, wystarczy zmienić jedną zębatkę "Art.62". Przeklęty artykuł karzący nas za posiadanie każdej ilości narkotyku. Zaskarż Ustawe że Art.62 łamie zasadę proporcjonalności. I gdyby udało się wywalczyć taki mały kroczek to zrobienie kolejnego było by już tylko kwestią czasu. Diabli mnie biorą jak w kronikach policyjnych czytam, jak to wielcy panowie Policjanci złapali groźnego narkomana bo miał przy sobie 0,4g marichuany a mógł mieć więcej... 3 LATA - BACH!!!
  6. Kappei Sakamoto

    Przeslyszenia...

    Numer z wibrującą kieszenią jest niezły. Podoba mi się to wyczulenie słuchu, czasem idąc słysze jakiś głos z daleka, przysłuchuje się co to może być, zatrzymuje cisza, ide znowu się pojawia. Wkońcu jak człowiek zareflektuje że to jednak od niego to się robi ostra hydrozagadka co to może taki dźwięk wydawać Akurat to nie przesłyszenie ale miło się też zaczyna robić jak gdzieś niedaleko was zaczyna lis szczekać i co szczeknięcie trochę bliżej was
  7. Mam już powoli dość towarzystwa. Zazwyczaj w dalsze podróże (czytaj na szlak) wybierąłem się z rodzeństwem o podobnym zamiłowaniu do łażenia. Jednak jeżeli to ma być głębokie, duchowe przeżycie to samotność wskazana. No może, że ktoś ma takiego towarzysza, z którym i swoją samotność mógł by dzielić. :razz: Edit dla dołu: To dużo wiesz. Proszę zostań moim mistrzem A tak na serio to kto i jak się bezpiecznie i komfortowo czuje to indywidualna specyfika. Osobiście sobie nie wyobrażam brać np. LSA czy iMAO+LSA z kimś... nawet z bliską osobą. To coś indywidualnego, ja nie znajduje w tych cięższych podróżach miejsca na 2giego pasażera. Poza tym czym jest MJ jak nie psychodelikiem? Jak wątpisz dorzuć do tego inhibitor MAO, zrozumiesz :wink:
  8. Kończac temat wegetarianizmu bo nie o tym był wątek. A dyskusje na jego temat już nie raz się toczyły i nie raz się toczyć będą... chociaż aż dziw bierze, że na tym forum takiego tematu nie ma Byndzek pewnie chodziło ci o bardzo ważną witaminę B12, białko sojowe jest tej samej struktury co zwierzęce, równie dobrze przyswajalne przez człowieka. B12 wytwarzają mikroogranizm w przewodzie pokarmowym, niestety złą dietą (to się tyczy wszystkich, wszystko i roślino żerców) zaburzamy ową gospodarkę przez co sami nie jesteśmy w stanie w sobie wytworzyć na tyle dużo jej by nie dochodziło do niedoborów B12. Dobrym źródłem witaminy B12 jest mięso, ale również mleko i jego przetwory, a także jajka. Co do palenia w plenerze to mam o tyle szczęście, że wokół mam natury pełno i przeważnie na jej łonie podróżujemy z kompanami :pimp: Ja czuję na otwartej przestrzeni po prostu komfort, bezpieczeństwo pomimo, że nie zawsze robi się bezpieczne rzeczy na tripie Poza tym własnie to jest piękne, że nigdy się nie nudzi, zawsze jest co robić, co chwila jakieś schizowe questy. Czułe ramiona Pahamamy rozciągają się po cały horyzont i jeszcze dalej. Jeżeli ktoś chce przeżyć mistyczną podróż, proponuje zapakować plecak niezbędnymi tabołkami, może jakiś namiot (albo i nie 8) ) i rusza na szlak tak na tydzień. Można wtedy choć na chwilę poczuć się częścią tej zielonej planety, a nie betonowej codzienności. :cry: Ja w tym roku myślę, żeby znowu uderzyć na Kaszuby (tylko tym razem nie bawić się z tymi zdziercami i walić po całości na dziko XD ), a po sezonie jeszcze w Bieszczady. W sumie do tej pory się obywało bez magicznych ziół i grzybów, ale w tym roku czemu by nie pójść psychodelicznym szlakiem...
  9. A ja słyszałem, że człowiek uczy się całe życie. A z budy i tak niczego się pożytecznego nie wynosi, co najwyżej się można skurwić moralnie. Pamietajcie! Organ nie używany zanika! Poza tym szanuję wiarę innych, ich oświecenia, przeżycia duchowe itd itd. To bardzo ważny element w życiu, pomaga budować swoją duchowość. Spoko. Ale kierowanie się w życiu codziennym doktrynami religijnymi pozbawia racjonalnego a co najważniejsze samodzielnego myślenia. Prawdę trzeba ciągle szukać i poprzestawanie na prawdzie całkowicie prawdziwej, najprawdziwszej a już na pewno prawdziwszej od innych prawd zapisanej na kartach księgi jednej jest samoograniczaniem swoich horyzontów myślowych. Przy okazji wynika z tego również zaborczość przed argumentami pro-narko przez przeciwników legalizacji poddanych doktrynizacji państwowej... Pokój wszystkim ludziom dobrej woli 8)
  10. hmm, od kiedy ludzie zaczęli intoksykować się konopiami? Inotksykacja, odużanie, narkotyzowanie, narkotyk te wszystkie terminy może i są niedoskonałe i nieokreślają dokładnie zjawiska. Ale dopóki istnieją w języku w takiej formie w jakiej istnieją, marichuana będzie narkotykiem... THC=substancja psychoaktywna=narkotyk
  11. Hmm nawiązując po części do tematu polecam książkę: "Etyka Praktyczna" Petera Singera gdzie są własnie przedstawione i omówione różne postawy etyczne wobec wyszczególnionej na rozdziały problematyce. Daje naprawdę wiele do myślenia. Zawsze przy omawianym problemia zadaje sobie pytanie, a co ja właściwie bym zrobił w przedstawionej sytuacji czy wobec przedstawionego problemu. Oczywiście czysto teoretycznie, bo wiadomo, że często sami siebie nie możemy poznać po zachowaniach jakie nami kierują w trochę bardziej ekstrymalnych czy trudnych sytuacjach.
  12. nom, coś się zaczyna dziać. Zadawał sobie tylko ktoś pytanie czemu się zaczyna coś dziać i kto tak naprawdę działa w tej kwestii by w mediach o tym było coraz głośniej? Bo jest coraz głośniej i coraz więcej debat itd. Ale czy to popycha ktoś "od nas" czy może zupełnie zza sceny, popychając tak akcje by w odpowiednim momencie na nią wskoczyć i zgarnąć oklaski... może to moja taka mała nieufność, czy przekonanie, że ludzie zdrowi, dorośli nie robią zwykle niczego bezinteresownie i ktoś na tym całym "postępie" będzie zaraz trzepał konkretną kasę. W sumie chuy mi do tego, bo każdy robi to co robi, ale nie lubię czuć się pernamentnie manipulowany, nawet jak wychodzi generalnie dla wszystkich na in plus.
  13. Ayo, piękne myśli, piękne słowa pojawiają się w tym temacie. Oby było jak najwięcej ludzi myślących i współczujących! Narkotyki psychodeliczne poszerzają (i po części przesówają w fazie , jeżeli ktoś wie co mam na myśli) niesamowicie percepcję. Uczą żyć dobrem i czynem, a nie żądzą i zawiścią. Byndzek świetny wywód o stabilizacji materialnej, również się z tym zgadzam. Państwo chce trzymać z daleka obywatela od psychodelików by ten swą percepcję opierał tylko i wyłącznie do zakresu postrzegania świata ograniczonego świadomie przez państwo. Wszelkie odstępstwa od niej działają "na szkodę" władzy, ogólnemu porzadkowi i dotychczasowemu stylowi życia w społeczeństwie. Taką offtopową rozkminką (a może nie dokońca offtopową) jeszcze chciałem się podzielić, która udzieliła mi się po wczorajszej gastrofazie :mniam: . Otóż siedzac sobie wysoko na drzewie i wżerając soczyste czereśnie zastanawiałem się jak to jest, że ludzie są mięsożercami (czy może im się to wmawia, a może są, ale z innego względu ale o tym potem ). Widzenie w kolorze i wykrywanie kontrastów pozwala nam odnajdywać dojrzałe owoce. Najbardziej przyciąga nas kolor czerwony, kolor w przyodzie oznaczający często dojrzałość. Dzięki palcom intuicyjne zbieramy owoce, różnych kształtów, wspinamy się na drzewa, bądź grzebiemy w ziemi wybierając pożywienie. Chodzi o to, że nie jesteśmy naturalnie przystosowani do zabijania, brakuje nam osprzętu (jedni powiedzą OK, ale mamy mózg, no więc o tym na końcu ). Albo spójrzmy na taki przykład, jesteśmy na gastrofazie ładnie zrobieni w terenie i mamy dwie opcje: 1. Drzewa, krzewy owocowe i inne łatwo zbieralne-jadalne rośliny 2. Zajączka, króliczka bez opcji ucieczki I teraz, idziemy pozrywać dar natury, czy łapiemy w łapy zająca, wygryzamy mu tętnice szyjną, czekamy chwile aż padnie i bon apetit, rozrywamy skóre i zastanawiamy się od czego by tu zacząć? I to do czego chciałem nawiązać. Można powiedzieć OK, człowiek nie ma pazurów, kłów przystosowanych do zabijania i pożerania surowego mięsa. Nie ma rówież wzorku dostosowanego do precyzyjnego dostrzegania zmian ruchu w otoczeniu, nie ma czułego słuchu, ma stępiony węch, nie ma też innych peryferii poprawiających wyczuwanie pożywienia jak np. wąsy wykrywające drgania niskiej częstotliwości (jak u kotów). Ale ma mózg. Dzięki niemu, może zbudować narzędzie do zabicia, pułapkę do schwytania, może przyrządzić mięso tak by było smaczne itd. itd. I to się zgadza, racja. Ale czy przypadkiem nie ma w tym pewnego haczyka? Czemu człowiek miał by wykorzystywać taki cud jakim jest mózg jak zwykłego narzędzia do zabijania. To jest samoograniczanie siebie jako gatunku. Człowiek, który nie musiał by martwić się zbardzo o pożywienie, czyli w naszym przypadku ten co sobie siedzi na drzewie i wżera owoce nie krępuje swojej łepetyny takimi problemami, jest wolny od tej przyziemnej części życia i może ją poświęcić na bardziej abstrakcyjne myślenie. Czemu jednak nasz gatunek przeważnie je mięso? Może dlatego, że gdy funkcja abstrakcyjnego myślenia rozwinęła się w znacznym stopniu, zaczęła powstawać druga szkoła. Skoro możemy przetwarzać zasoby roślinne to czemu by nie przetwarzać zasobu zwierzęcego. I tak o to wolni myśliciele z drzew, którzy mogli by nas wynieść na zupełnie inną jakość życia- wygineli, a nowi pomysłodawcy 'bezpieczeństwa materialnego' zaczęli szukać zasobów również w zwierzętach, kierując znaczną część zasobów myślowych w stronę polowań, przyrządzania i zabezpieczania mięsa. I tak teraz sobie myślę, że ludzie i życie na ziemi było by o wiele szczęśliwsze, gdybyśmy zostali na tych drzewach myśląc o niebieskich migdałach a nie o tym jak by tu zabić. Oczywiście nie uwzgledniam tutaj sytuacji ekstrymalnych, gdzie warunki naturalne nie dostarczają człowiekowi wystarczającą ilośc pożywienia pochodzenia roślinnego, jak pustynia czy skute lodem bezkresy, ew. kataklizmy. Edit: Acha, zapomniałem Miałem jeszcze się oburzyć w kwestii argumentu ludzi spoza tematu, którzy twierdzą, że MJ ogłupia, z człowieka robi się bezmyślna ameba, nastawiona jedynie na przyjemność chwili jakiej dostarcza jej narkotyk i myśl że jaka kolwiek kreatywność i rozwijanie się pod natchnieniem Ganji jest absurdalne.... po prostu godne pożałowania. Edit dla RasTafari (na dole): Żeby nie pisać nowego offtopowego posta. Ekonomia dowodzi, że chów zwierząt jest nie opłacalny z prostej przyczyny. Jeżeli traktować zwierzę jak surowiec do produkcji mięsa to jest on nieopłacalny, z dwóch względów. Pierwszy to to że zwierze produkuje wiele zbędnych elementów, jak kości, organy nie jadalne itd itd. przez co stosunek produktu żywnościowego z takiej świni czy krowy jest nieproporcjonalny do energii (czyt. żywności) jaką musiało pochłonąć zwierzę by wyprodukować mięso. Drugi powód to ilość odpadów jakie generuje chów. Zatruta woda gruntowa, składowanie, utylizacja to już nie tylko koszta czysto pieniężne ale również koszta ekologiczne, które ignorowane na dalszą perspektywę mogą się na nas i nie tylko mścić :/. Ziemniaki to nie jest dobra droga do zaspakajania gospodarki proteinowej Za to świetne są wszelkie przetwory sojowe. Ja osobiście wszamie 5-7 kotletów sojowych wraz z otoczką węglowodanowo-witaminowo-mineralną (surówka, ziemniaki/ryż/kasza) (żeby nie było objętościowe to może są takie no max. 2 porządne schabowe) i wytaczam się na sjestę. Jadę tak od roku i jak na razie nie czuję pogorszenia stanu zdrowia, ba teraz wkońcu z obiadu czerpię przyjemność a nie smutny obowiązek samozachowawczy (większość mięs mi nie smakuje, od chrząstek i tłustych kawałków od razu zbiera mi się na bełt). Jedyny problem na początku był taki, że obiad musiałem zrobić sobie sam. A przynajmniej część białkową bo rodzina ma w tej kwestii dość konserwatyne poglądy.
  14. Ja ostatnio paliłem blancika mj+żarnowiec+mięta. Całkiem dobrze się paliło, żar trzymał, dym przyjemny, kłebisty z lekką nutą świeżości (mięta). Dym żarnowca ogólnie wydaje mi się łagodniejszy od nikotynowego, poza tym nie powoduje stymulacji nikotynowej, która wielu nie odpowiada, albo po prostu źle ją znosi :zrzut: . Chociaż cytyzyna w żarnowcu sama w sobie powoduje pewną regulację ciśnienia w organiźmie co daje efekt lekkiej stymulacji ale to nie jest to samo co nikotyna (ciekawostka, jak palę nikotynę to czuje spadek temperatury ciała, takie lekkie wychłodzenie i wyraźne uspokojenie, zaś przy żarnowcu na odwrót, ciepło spływa z głowy do nóg, lekkie pobudzenie myślowe... najlepiej wyczuwalne w spokojną ciepłą noc siedząc na parapecie ). Ważne żeby wszystko dobrze spreparować. Btw. joint to przypadkiem nie określenie papierosa marichuanowego bez dodatków, a skęt/blant mieszany?
  15. Eeee no sory i tak temat umarł. Nikt nawet nie oglądnął co miał p. Płk. Kajetan Dubiel do powiedzenia? Ja osobiście byłem w szoku. Spodziewałem się, że będzie gadał jak ten skur***l od PR policji (ten młody w okularkach, gdzie tak się teraz wszędzie pcha, jeany dorobkiewicz). A tu widzimy miłego pana grubo po 40tce w staromodnych okularkach, z tym charakterystycznym wąsikiem i uczesaniem włosów, który nie dość że gada z sensem, to jeszcze MYŚLI! Normalnie gatunek na wymarciu... jak ja bym chciał, żeby takich Kajetanów było więcej. W razie W mam filmik ściągnięty na dysk (ot takie hobby- zbieranie publicystyki :picture: ). Płk. Kajetan Dubiel Dyrektor Biura Penitencjarnego w Centralnym Zarządzie Służby Więziennej Spotkanie odbyło się: 2009-06-24 (14:00) http://czat.wp.pl/id_czata,3472,zapisvideo.html?ticaid=18482
  16. Napisać zawsze warto, mimo to że myślę, że ma nas głęboko w dupie i teraz w głębi zaciesza, że upiekło mu się i będzie mógł już pod immunitetem spokojnie dalej walić siupę...
  17. Jeżeli nigdy nie mieliście doświadczeń w zbieraniu Semilancet to nie podsyłajcie tu żadnych zdjęć do końca Sierpnia tak lekko! Na wysyp wiosenny nie ma szans, tak że praktycznie wszystko co zbierzecie na pewno nie będzie Tymi grzybami. Poza tym w lesie to tylko Muchomory no i te maślaki i inne takie Ew. Bohemica albo Montana by była, ale to za chu nie znajdziecie.
  18. Kappei Sakamoto

    inne dragi

    Jeszcze wymagane są dalsze badania, ale już teraz wysuwam tezę, że płatki żarnowca miotlastego intensyfikują i wydłużają podróż po MJ. Przynajmniej takie mam odczucie po wczorajszym paleniu (a w sumie opalaniu latareczki) i paleniu właśnie płatków z miętą. Inna sprawa, że chyba czynią sny bardziej intensywnymi. Bo za każdym razem jak palę pod wieczór żarnowca to mam wykręcony sny, które przed tem praktycznie się nie pojawiały lub występowały sporadycznie. Dziś np. staranował mnie dzik na spocie i nie dawał spokojnie wstać (śmieszne bo mozna by to połączyć z postem, który dziś przeczytałem w przypale na spocie o dzikach, ale no włąśnie, dziś nie wczoraj ). Drugi to był wręcz koszmar, chyba nawet darłem morde, przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Przeraziła mnie chyba kolejna poprawka do naszej kochanej ustawy w art 62... to był mój pierwszy koszmar od szmat czasu. Co prawda jak się obudziłem to nie mogłem zdjąć uśmiechu z mordki zważywszy na to co mnie przeraziło. Przyznam, że jestem szczęśliwy bo już się za nimi trochę stęskniłem .
  19. PoLek, zgadzam się z tobą w 100%, nie widzę powodu dla którego ja miał bym iść do pierdla za zibeny, czy np. liście koki, siakieś dobre LSD czy wysokiej jakości tablete. W czym jestem gorszy od takiego palacza MJ, że on miał by mięc bezstresowe życia a ja piekło na ziemi? Weźcie się co poniektórzy zastanówcie czego wy właściwie chcecie. Bo odnoszę wrażenie z tego co czytam, że sami chcecie miec spokój a innym robić gó**o z życia. Takimi egoistycznymi ideami się kierujecie?
  20. Kappei Sakamoto

    inne dragi

    Nikotyna - kiedyś uzależniony, dziś już praktycznie nie palę, od czasu do czasu na zejściu MJ, albo podczas upojenia % Ogólnie odchodzę od tego typu mixów na dobre. Wcześniej jeszcze lubiłem sobie zapalić "w tych magicznych chwilach" kiedy to przestrzeń i czas nabiera zupełnie innego znaczenia. Etanol - o ile w średniej piło się kiedy tylko był czas i do upadłego, tak teraz jestem prawie abstynentem, ostatnio wypiłem 2 browce i to tylko do mixa z jaskółczym zielem... po prostu już mi się nie chce (tendencja dość podobna u kompanów), Ganja (susz [palony], has#) - pierwszy buch poszedł w 3ciej gimnazjum, w liceum się zaczęła przygoda rozkręcać, na studiach bywały chwile szaleństwa, a teraz na prawie 4tym roku mogę powiedzieć, że palę raczej regularnie, ale bez zasady i nadal to lubię. Szałwia (susz [palony,kuleczka], ekstrakt) - susz niestety nie podziałał ale wynikało to tylko i wyłącznie z mojej nie wiedzy(wyrabianie receptorów) i błędach(zły sprzęt do palenia). Ekstrakt podziałał kosmicznie i teraz żałuję że się nie zdążyłem zaopatrzeć w żadne sadzonki przed delegalizacją :cry: , powój hawajski - ostatnio brałem hawajki, niestety lipne nasiona, za niecały miesiąc idzie madagaskar w mixie z rutą , wilec błękitny - coś pięknego, jeżeli tym ma być HBWR tylko jeszcze żywsze doznanie to się już nie mogę doczekać sesji z Madagaskarem , kratom - napar, raczej lekko na mnie podziałało. Potrafię zrozumieć ludzi którzy lubią stymulację, ale dla mnie to jednak nie to... chociaż , Łysiczki Lancetowate - to jest własnie jeden z tych narkotyków, który nie zostawia niczego takim jakim było... podoba mi się jej sezonowość, że trzeba mieć tą cierpliwość i to uszlachetniające oczekiwanie , gałka muszkatowa - 2 orzechy, mało ale tego się po prostu nie da jeść. Wpierdzielaliśmy z jogurtem, ja dodałem trochę musli co było błędem... ale kumpel dorzucił orzeszków ziemnych co mnie powaliło podczas konsumpkcji na widok jak on się z tym męczył XD W działaniu słabe, trochę euforyzujące, za to po dopaleniu ziółkiem bardzo nietypowy trip, ogólnie mocno go zeenergetyzował. Moze kiedyś w ilości 5szt. myśle albo 7. Ale uwaga kompan miał parę dobrych godzin męczarni, ból brzucha, głowy ogólnie fatalny zjazd. żarnowiec miotlasty - kiedyś próba z ekstraktem wyszła felernie, bo po prostu nie wyszła, tylko się struliśmy :|, ale ostatnio zakończyłem duszenie (czy jak to się nazywa, trzymanie w ciemności w odpowietrzonym woreczku) i suszenie. I tak sobie popalam wieczorami w fajce. Stymulant, ale lubię to. Co prawda następnym razem zrobię sobie test z ciśnieniomierzem bo czuję że albo ją podwyższa nieźle albo oniża bo wyczuwam to znacznie. Zajebiście smakuje z dodatkiem mięty. Dym przyjemny i delikatyn (o ile za za bardzo się nie rozpali, bo wtedy już gorzej), kanabinole syntetyczne (mieszanki ziołowe) - różnie, gdybym wiedział, że to żydowski wymysł to nigdy bym tego gówna nie ruszył (z całym szacunkiem do żydów, po prostu ciężko trawie państwo Izrael). Pierwszy był Spice Gold i się ciężko na nim przejechałem, spaliłem dużo za dużo i ogólnie bad trip życia, rzyganie życia. Dużo później już po delegalizacji był Exclusive i Blueberry czy jak mu tam. po blue nawet ciekawie, ale dopalaczom mówię stanowcze nie, pieprzeni bandyci, kłamcy. Osobiście uważam, że delegalizacji to było ich w pełni zamierzone dzieło, jaskółcze ziele - mix z 2 browarami. Lekka stymulacja, otępienie... fajnie że chociaż robali w przewodzi pokarmowym nie mam teraz , ruta stepowa - mix z MJ, mix życia. Bardzo dobra do robienia mixów, nie chce mi się za dużo rozpisywać, ale czegoś takiego po MJ jeszcze nie przeżyłem. Była to suma wszystkich tripów Teraz planuje mix z LSA, potem psilogrzybi, pewnie jeszcze z MJ pójdzie. A zamierzam jeszcze użyć/używać: Panteryna (muchomor czerwony), Ruta stepowa (pozostałe mixy prócz z MJ), Meskalinę (kaktusy), LSD, LSH, Tatarak indyjski, MDMA, DMT, Psylocybe cubensis, eter, roślinę z rodziny psiankowatych (w ilości medycznych do LD) Co do słowa narkotyk to samo w sobie jest już niepoprawne narko - uspokojene. Mi bardziej leży substancja psychoaktywna, użytkownik substancji psychoaktywnej. Reszta to propaganda jak co poniektórzy lubią pisać "babilonu".
  21. Cześć, mam na imię Krzyś i palę od 8 lat. Opowiem wam teraz moją historyję. XD Bywa różnie. Raz mną pozamiata po zgrzaniu latareczki (co prawda tylko raz się zdarzyło, żeby zgrzew tak wysoko mnie wyniósł), a raz i spalimy to co kupiliśmy i nie ma rewelacji. Znając życie stan po paleniu zależy od wielu czynników egzo i endo. Teoretycznie tolerancja fizyczna nie istnieje dla THC, ale coś takiego jak oswojenie z narkotykiem już tak. Dlatego nigdy nie będe pochwalał ciągów choć często mi się zdarzają.
  22. Hmm, film na fazkę... Time Crimes - film, który zmasakruje wasze mózgownice. Najlepiej od razu ściągnać i oglądnąć, bez żadnego czytania recek itd. bo tylko będzie psuć efekt rozjeania jakiego doznacie.
  23. Kappei Sakamoto

    Wkręty

    Gdzięś na samym początku pamiętam jak mi wkręcili że jesteśmy na księżycu, ojjj piekne uczucie 1/6 grawitacji ziemskiej. Prawie bym im odleciał. Innym razem już nie tak dawno temu. Idziemy sobie w księżycową noc na taką działke pod domek na razie tylko trawka tam rosła to i się przyjemnie tam przebywało, zważywszy na krajobraz i gwiazdy urocze Podchodzę do płotu i tak patrzę jak by go tu przejść a kumple zaczynają szukać wejścia. Wkońcu się zdecydowałem, że się przerzucę nad nim. Już chciałem się łapać siatki a tu powietrze... same słupki i beton wylany. XD Hmm, polecam spacery po lasach w ciemną noc. Idziecie, idziecie i ktoś rzuca np. szyszką tak by krzaki zaszeleściły itp. ogólnie wszyscy się schizują i od razu adrenalinka skacze. albo jeszcze innaczej, idziecie ciemnym lasem, odwracasz głowę i nagle wyrywasz , krzycząc: "pies!", "dzik!", "twoja stara" :] Oczywiście przy dobrze urubionym towarzystwie, wszyscy mają piękny skok adrenalinki i trochę ruchu zapewnione.
  24. Kappei Sakamoto

    stany upalenia

    Mi się praktycznie zawsze po dobrym paleniu włącza włuczykij Uwielbiam łazić, włazić w największe chaszcza, po jakiś schizowych laskach, najlepiej jeszcze półbagiennych itd Palenie w domu raczej znosze sedatywnie, trochę się pośmieję, trochę pogadam, ale ogólnie 4 ściany są raczej więzieniem dla mojej podróży Na świeżym powietrzu zawsze wpada się na jakieś questy dobre. Jeden z moich ulubionych to łażenie po lasku z zamkniętymi oczyma. Uwielbiam ten moment w którym po długim długim czasie otwierasz je i nie możesz wyjść z zadziwienia, do jakiej baśniowej krainy znalazłeś wrota . Muszę przyznać, że takie tematy pogłębiają więzi przyjacielskie i to jest piękne. Poza tym ilośc bodźców zewnętrznych również pobudza całe trip i stawia go bogatszym. Poza tym wiele retrospekcji, wspomień, wracają stare uczucia które towarzyszyły człowiekowi za młodu. Czasami wracają emocje dawnych chwil. I właśnie za to kocham MJ, i wiem na pewno że nigdy mi się nie znudzi (zwłaszcza po ostatnim mixie z rutą 5g- zrozumiałem w tedy jak mało wiem o mocy zioła).
  25. Od strony przeszukania chaty i zabezpieczenia kompa. Jeżeli się coś ma to trzeba pomyśleć koniecznie o czymś niekonwencjonalnym. Brackiego kumpla uratowały rzadko używane gary w kuchni. :idea: Ogólnie żadnych szafek, szufladaek, książek i innych gówien, tylko coś z inwencją. Od strony kompa to na pewno brak prowadzenia historii w komunikatorze, TrueCrypt, na partycji kodowanej (np. AES-Twofish) dać FF portable i na nim ciekawsze strony i tylko na nim byc pologowanym na nich. Do tego wszelkie materiały audio-wideo jak już miały by być to archiwizowane własnie na partycji szyfrowanej. Moje hasełko do partycji ma ponad 20 znaków, ale do montowania jej i wpisywania hasła szybko idzie się przyzwyczaić. W terenie, myślę że dobry jest śmietnik w kieszeni. Staram się nie śmiecić w ogóle. Znaczy każdy papierek, wysmarkana chusteczka, torebka foliowa wszystko leci do kieszeni kurtki i czeka spokojnie na powrót do domu(lub w normalnej sytuacji najbliższy śmietnik ). W razie W rzucasz taką garstką nie wiadomo czego, jak masz mało majeranku to spokojnie może być w jednym z tych śmieci :roll: UWAGA - to czysta dywagacja, przez 8 lat nie musiałem całe szczęście nikomu jeszcze pokazywać tego syfu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+