Skocz do zawartości
thc-thc

grower

master_kark

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez master_kark

  1. Jak najbardziej powyższa sytuacja miała miejsce linkPL
  2. weeed jesteś tego na 100% pewien? Mógłbyś przytoczyć jakiś cytat który to potwierdzi?
  3. Polecam dokument Projekt nowelizujący ustawę "art. 62a. Jeżeli przedmiotem czynu, o którym mowa w art. 62 ust. 1 lub 3 są środki odurzające lub substancje psychotropowe w ilości nieznacznej, przeznaczone na własny użytek oskarżonego, postępowanie można umorzyć również przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa lub dochodzenia, jeśli orzeczenie wobec sprawcy kary byłoby niecelowe ze względu na okoliczności popełnienia czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwości." Niby coś się rusza, ciekawe jak to wszystko będzie wyglądać w praktyce.
  4. Mądrość ludowa, że zaczyna się od marihuany, a kończy na heroinie, jest tak samo prawdziwa jak przekonanie, że picie piwa kończy się nałogowym piciem denaturatu – pisze publicysta Z początkiem roku władze Czech wprowadziły nowe prawo narkotykowe. Nasze media podniosły alarm, przerażone, że oto polska młodzież, kuszona rzekomo bezkarną konsumpcją narkotyków u naszych południowych sąsiadów, rozpocznie masowy exodus za Olzę, byle tylko legalnie przyćpać. Policja oficjalnie przypominała, że pomimo zmian w Czechach, w kraju nad Wisłą posiadanie jakiejkolwiek ilości narkotyków wciąż jest zagrożone karą więzienia. A niektórzy publicyści, posiłkując się różnymi statystykami, dowodzili bezsensu nowych regulacji. Sami Czesi sprawą się nie emocjonują. Dlaczego? Bo nie ma czym. Cały ten polski raban, w którym nieznajomość tematu miesza się z osobistymi i ideologicznymi uprzedzeniami, przypomina, nomen omen, czeski film. Pieniądze w błoto Aby zrozumieć, co tak naprawdę się stało, najpierw krótki kurs historii czeskiej polityki narkotykowej. Zgodnie z odziedziczonym po latach realsocjalizmu prawem w Czechosłowacji, a potem w Czechach, każdą posiadaną ilość tzw. narkotyków automatycznie uznawano za posiadaną na własny użytek. Zagrożone karą więzienia było tylko rozprowadzanie nielegalnych substancji psychoaktywnych. Odnotowany po 1989 roku wzrost konsumpcji "narkotyków" – którego doświadczyły też inne kraje wprowadzające kapitalizm – oraz nadużywanie liberalnych przepisów przez dilerów doprowadziły do zaostrzenia prawa pod koniec lat 90. Od 1997 roku, a właściwie od 1999, bo wówczas zmiany weszły w życie, karą więzienia było zagrożone nie tylko sprzedawanie narkotyków, ale też posiadanie ich w ilości większej niż niewielka. Co to znaczyło? Prawo tego nie precyzowało, reguł nie tworzyły też precedensy sądowe. Czym była "niewielka ilość na własny użytek" zależało od arbitralnych, często rozbieżnych, decyzji policjantów, prokuratorów i sędziów. Rodziło to absurdalne sytuacje: ilość "narkotyków", którą policjanci lub prokurator uznali za większą niż niewielka, zdaniem sędziego nie wystarczała do skazania na karę więzienia. Praca policji, prokuratury i sądów nie przekładała się na żadne wymierne efekty. Średni koszt ekspertyzy do procesu o posiadanie narkotyków okazywał się absurdalnie wysoki. Było to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Niejasność przepisów rodziła też dwuznaczne sytuacje. W jednym mieście już za trzy skręty można było pójść do więzienia, w innym zaś trzeba było mieć w plecaku kilkadziesiąt gramów trawy. Nie była to zresztą jedyna niejasność w czeskim prawie karnym. Zmiany, o których mowa, były po prostu częścią szerszej reformy prawa karnego wymuszoną przez rzeczywistość. Krytykowany przez polską policję podział prawny na miękkie i twarde narkotyki (a właściwie na wytwarzane z roślin, czyli marihuanę i grzyby halucynogenne, oraz syntetyczne, extasy, kokaina, heroina etc.) i związana z nim różna wysokość kar, też ma swoje racjonalne uzasadnienie, odzwierciedla bowiem różnicę w ich szkodliwości społecznej. Nikt przy zdrowych zmysłach nie może twierdzić, że marihuana jest tak samo szkodliwa jak heroina. A często powtarzana mądrość ludowa, że zaczyna się od trawy, a kończy na heroinie, jest tak samo prawdziwa, jak przekonanie, że picie piwa kończy się nałogowym piciem denaturatu. Coffee shopów nie będzie Od wejścia w życie nowego czeskiego prawa narkotykowego minęły ponad dwa miesiące, a wieszczonej fali narkoturystyki ani widu, ani słychu. Czemu czarny scenariusz się nie sprawdził? W Czechach nie zalegalizowano narkotyków, nie zalegalizowano też posiadania ich niewielkich ilości. Ba, nawet nie można mówić o liberalizacji prawa antynarkotykowego! Za Olzą posiadanie czy wytwarzanie jakichkolwiek ilości nielegalnych substancji psychoaktywnych było i wciąż jest karalne! Doprecyzowanie przepisów mówiących o tym, co jest w przypadku konkretnych substancji "niewielką ilością", oznaczało w praktyce precyzyjne wytyczenie granicy między przestępstwem a wykroczeniem. Za posiadanie bądź produkcję niewielkich ilości nielegalnych substancji psychoaktywnych wciąż grożą kary – grzywna do około 15 tys. koron (czyli 600 euro) i/lub prace społeczne. Dlatego nowe prawo narkotykowe oprotestowali w Czechach głównie zwolennicy legalizacji. W Czechach nie będzie coffee shopów. Poza tym po co wyjeżdżać, skoro narkotyki można dostać w Polsce bez najmniejszego problemu? I to mimo restrykcyjnego prawa. Patrząc z perspektywy międzynarodowej, czeskie zmiany w prawie narkotykowym wpisują się w szerszy trend odczarowywania narkotyków i opierania polityki narkotykowej na racjonalnych przesłankach, takich jak skuteczność przepisów i szkodliwość podejmowanych działań. W 2001 roku Portugalia wprowadziła całkiem wysokie progi "niewielkich ilości na własny użytek". Złośliwcy w Polsce mówili, że oferuje się tam prawdziwy raj: słońce, plaże i narkotyki wedle życzenia. Tymczasem w Portugalii po liberalizacji prawa wzrosła liczba osób decydujących się na terapię. Dla porządku dodam, że odsetek uzależnionych od heroiny od tego czasu spadł, a procent deklarujących użycie produktów z konopi jest jednym z najniższych w Europie. W zeszłym roku kilka państw Ameryki Południowej zrezygnowało z karania za posiadanie niewielkich ilości. Stan Kalifornia poszedł o krok dalej. Osoby mogą posiadać marihuanę, jeśli otrzymają od swego lekarza "pisemną bądź ustną rekomendację". Schorzeniami leczonymi marihuaną mogą być astma lub nawet bóle chroniczne. A jeśli parlament stanowy przegłosuje ustawę proponowaną przez demokratę Toma Ammiano, to Kalifornia będzie pierwszym miejscem na świecie, gdzie trawę będzie można kupić w sklepie monopolowym na takich samych zasadach jak alkohol. W tym kontekście czeska nowelizacja prawa karnego nie jest żadnym radykalnym krokiem. Magia statystyk Co w takim razie z rzekomo alarmującymi statystykami, które pojawiają się czasem w kontekście czeskich zmian? Według jednego z raportów ONZ 25 proc. Czechów w wieku 19 – 25 lat spróbowało marihuany. Przypomina się też, że czeska policja coraz częściej zamyka domowe wytwórnie amfetaminy. Ze sporej skali tych zjawisk – eksperymentowania z trawą i chałupniczej produkcji speeda – autorzy reformy doskonale zdają sobie sprawę. Dr Tomas Zabranski, członek grupy ekspertów, którzy przygotowywali zmiany, przyznaje, że odsetek Czechów, którzy próbowali w swoim życiu marihuany, jest jednym z najwyższych w Unii Europejskiej. Jak jednak zastrzega, są to w sporej części osoby, które mają na swoim koncie raptem kilka takich doświadczeń, a najczęściej zaś tylko jedno. Natomiast gdy już przychodzi do częstszego używania marihuany, Czechy nie odbiegają od unijnej średniej. Poza tym konsumpcja marihuany w Czechach od dobrych kilku lat utrzymuje się na stałym poziomie. Podobnie ma się sprawa z amfetaminą. Wzrost liczby zamkniętych przez policję domowych wytwórni tej substancji mówi przede wszystkim o wykrywalności nielegalnej produkcji, nie zaś o skali konsumpcji. W gruncie rzeczy wskaźnik użycia nielegalnych środków psychoaktywnych jest bardzo mało istotną informacją. To uzależnienie i związane z nim choroby i patologie społeczne są prawdziwymi kosztami złej polityki narkotykowej. A uzależnienie jest zwykle problemem osób, które sięgają po substancje psychoaktywne i kontynuują ich używanie w reakcji na przeżyte traumy i doświadczane problemy (np. śmierć kogoś bliskiego, życie w biedzie). Ściganie i karanie więzieniem takich osób to najgorsze możliwe rozwiązanie. Zatem gdy przyjrzymy się Czechom pod kątem działań wobec najbardziej szkodliwych społecznie narkotyków – opiatów i amfetaminy zażywanych dożylnie – nasi południowi sąsiedzi są w europejskiej czołówce. Liczba uzależnionych wstrzykujących narkotyki jest bardzo niska i wciąż spada. W Czechach – w przeciwieństwie do Polski – odsetek uzależnionych zakażonych HIV/AIDS i/lub HCV jest bardzo niski. Bardzo niski jest też wskaźnik śmiertelnych przedawkowań. Według Zabranskiego jest to kolejny dowód potwierdzający już wcześniej znany nauce fakt, że to, jaka część populacji ma za sobą doświadczenia z nielegalnymi substancjami psychoaktywnymi, nie przekłada się bezpośrednio na szkody społeczne spowodowane używaniem narkotyków. Jest to również dowód na to, że czeska polityka narkotykowa jest skuteczniejsza od polskiej. Zamiast więc reagować z irracjonalnym strachem, przyjrzyjmy się czeskim rozwiązaniom i wyciągnijmy z tego wnioski. Autor jest publicystą "Krytyki Politycznej" Źródło
  5. Ruszyła nowa kampania mająca na celu zalegalizowanie miękkich narkotyków lub zmianę ustawy, aby w jej myśl nie karać za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków (tzw. własny użytek). Temat ten rozpala umysły niemal całej Polski jak długa i szeroka. Konserwatywno-katolickie społeczeństwo zaciekle atakuje ten pomysł, liberalna część broni go, czasem z taką samą zaciekłością. Nadszedł więc czas namieszać wam w umysłach i wypowiedzieć się na ten temat. Problem narkotyków w Polsce jest bardzo poważny. Statystyki kłamią albo według poprawności politycznej nie mówią prawdy. Narkotyki wkroczyły w nasze życie po 89 roku krokiem marszowym. Są obecne w naszym życiu czy tego chcemy czy nie. Najbardziej narażona jest na nie młodzież w wieku 12 – 21 lat. Niemal w każdym polskim gimnazjum, liceum czy szkole zawodowej jest przynajmniej jeden dealer. To są fakty. Świadomość "dorosłego" społeczeństwa jest jednak bardzo niska. Rodzice dowiadują się zazwyczaj ostatni, że ich dziecko "bierze". Częściowo jest to spowodowane niskim poziomem wiedzy, a częściowo spychaniem do podświadomości wszelkich objawów i zaklinanie rzeczywistości. Przypomina to tekst piosenki Kazika pt. "Tata dilera". Narkotyki są powszechne i dostęp do nich naprawdę bardzo łatwy. Prościej jest osobie niepełnoletniej kupić działkę amfetaminy niż butelkę alkoholu. Sprzedawczyni może zapytać o dowód, dealer tego nie zrobi. Restrykcyjna ustawa nie pomaga policji w rozpracowywaniu dealerów, dystrybutorów czy producentów narkotyków. Najczęściej ktoś złapany z porcją amfetaminy czy jonitem idzie na układ z prokuraturą i dostaje wyrok w zawieszeniu. To są niskie wyroki. Kilka miesięcy więzienia w zawieszeniu. Nikt więc nie będzie ryzykował wydaniem dealera i ociążał go zeznaniami. To hermetyczne wbrew pozorom środowiska. Nasza prawodawstwo na polu ochrony świadka ma grację słonia w składzie porcelany i każdy o tym wie. Żeby nie być gołosłownym kilka dni temu mieszkaniec Zielonej Góry doniósł policji, że prawdopodobnie zna grasującego tam gwałciciela. Kilka godzin później podejrzany już o tym widział i wysyłał sms-y do nieszczęsnego świadka. Normalną praktyką policji było podawanie przez radio personaliów osoby zgłaszającej podejrzenie o popełnienie przestępstwa. Jakiś emeryt zobaczył przez okno, że dwóch ludzi w kapturach chyba włamuje się do samochodu, zadzwonił na policję i zgłosił ten fakt. Chwilę później jego dane osobowe znał już za pomocą fal eteru radiowóz jadący na wezwanie. To czy policję jest ciężko podsłuchać zostawiam waszej ocenie. Myślę że wystarczy poszperać trochę w google. Nie o tym jednak traktuje ten artykuł. Przeciwko komu jest skierowana ta ustawa? Jeśli przeciwko narkobiznesowi to niestety jest ona bublem prawnym. Jeśli zaś do represji na ludziach uzależnionych od narkotyków i sztucznemu podnoszeniu statystyk wykrywalności przestępstw to znakomicie spełnia swoje zadanie. Uzależnienie od narkotyków można rozpatrywać w kategorii choroby. Zacznijmy więc karać chorych na AIDS biorąc za pewnik, że na pewno zarazili się za pomocą zakażonej strzykawki. W tym momencie narkomani dostają najbardziej po czterech literach. Z jednej strony państwo ich ściga jak może za pomocą policji, a z drugiej dilerzy robiąc na nich kokosowy interes dosypują do narkotyków wszelkiej maści specyfików, które bardzo często bywają zabójcze albo prowadzą do poważnych zaburzeń układu nerwowego. Nikt nie kontroluje ani produkcji ani sprzedaży narkotyków dlatego panuje tu dziki zachód. Czy to znaczy, że państwo ma zalegalizować narkotyki? Nie podejmę się odpowiedzi na to pytanie. Zadam jednak inne. Co państwo oferuje w zamian? Co oferuje dzieciom? Młodzieży? Brak jest programów uświadamiających czym są narkotyki. Brak jest kompleksowej pomocy dla ludzi uzależnionych. Ludzie, którzy ustalają prawo w tym kraju nie mają żadnego pojęcia o temacie. Dobierają sobie tendencyjnych doradców, którzy zazwyczaj powiązani są w taki czy inny sposób z klerem. Jarosław Kaczyński do dziś nie wie, że marihuanę produkuje się z konopii indyjskich. Mówimy młodym ludziom: Nie bierzcie, bo to jest złe! Każdy kto jest dobrym rodzicem wie, że takie zakazy powodują tylko zaciekawienie dziecka zakazanym owocem. Nie ma wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej, która mogłaby udźwignąć taki temat. Gdyby taka kadra istniała to skąd do kroćset braliby się dealerzy narkotyków w szkołach?! Jak młody człowiek ma wierzyć kłamstwom? Nie ma badań naukowych, które stwierdzałyby, że palenie konopii szkodzi zdrowiu lub uzależnia. Jak więc młody człowiek ma uwierzyć w to, że ona szkodzi i uzależnia? Komu ma wierzyć? Kaczyńskiemu, który robi z siebie błazna na konferencji prasowej popisując się skandaliczną niewiedzą? Jak można wierzyć komuś, kto stanowi prawo jednocześnie nie wiedząc nic o przedmiocie tego prawa? Prawo okazuje się jednak bezsilne wobec "dopalaczy". Dopalacze są alternatywami dla normalnych narkotyków jednakże w ich skład nie wchodzą żadne substancje zakazane przez prawo. Zaczął się więc wyścig. Ustawodawcy wciągają coraz to nowe substancje czy rośliny na listę zakazaną. Za chwilę staną jednak przed murem bezsilności, bo jeśli to będzie trwało dalej to z aptek zaczną znikać leki homeopatyczne, a nawet produkty spożywcze. Nawet gałka muszkatołowa ma silne właściwości narkotyczne, a co dopiero bieluń czy powój. To bardzo silne przeregulowanie. Na studiach prawniczych wykładane jest Prawo Rzymskie nie dlatego żeby przyszli prawnicy, sędziowie czy prokuratorzy wiedzieli skąd wzięło się nasze prawo, ale dlatego żeby wiedzieli, że dokładne określenie prawem każdej dziedziny życia jest niemożliwe. Im większa ilość przepisów tym więcej niejasności. Niedawny incydent z posłem Piesiewiczem pokazał dogłębnie zakłamanie jakie panuje w naszym kraju. Nikt nie pamięta jego zasług dla Polski. Pieniędzy, które wniósł do budżetu państwa za pomocą podatków, które wytworzył zysk z jego filmów. Dziś mówi się tylko o narkotykach i rozpustnych zabawach. Przepraszam, ale czy Piesiewicz zrobił komuś krzywdę? Każdy spędza wolny czas tak jak lubi. Skoro Piesiewicz lubi kokainę, ale nie sprzedaje jej dzieciom to o co całe to zamieszanie. To dorosły facet. Kobiety, które z nim imprezowały też nie były nastolatkami. Myślicie, że wypadek Piesiewicza jest odosobniony? Myślicie, że politycy nie biorą? Biorą, ale tylko niektórzy mówią o tym publicznie jak Obama, Clinton czy Tusk. To jednak nie są żadne argumenty za legalizacją. Są to jednak przesłanki do tego, że obecna ustawa jest zła. Nieprzemyślana i stworzona przez ludzi, którzy kierowali się brakiem logiki i zrozumienia tematu co jest zresztą tradycją w naszym kraju. Zamykanie w więzieniach narkomanów za ich nałóg to praktyka bardziej pasująca do komunistycznych Chin czy Korei Północnej niż do demokratycznego kraju unii europejskiej. To jeszcze jeden przykład ustawy pozoranckiej. My Polacy uwielbiamy pozory. Pod pozorem walki z narkomanią zamiatamy problem pod dywan, stwarzając jednocześnie sprzyjające rekinom narkobiznesu prawo. Ustawa w obecnym kształcie nie chroni naszych dzieci. One mogą zostać uchronione jedynie przez programy profilaktyczne, które zwiększą ich świadomość niebezpieczeństwa jakim są narkotyki. Dochodzimy więc do sedna. Na taką profilaktykę oraz leczenie ludzi uzależnionych są potrzebne pieniądze. Skąd je więc wziąć? Co roku państwo wydaje miliony złotych na policję, prokuratorów, sądy, ekspertyzy i procesy ludzi oskarżonych o posiadanie zabójczych ilości narkotyków w postaci… 0,7 grama suszu konopii. Gdyby te pieniądze przeznaczyć na prewencję to miałoby jakiś sens. Policja mogłaby się skoncentrować na prawdziwych przestępcach, sądy mogłyby się poświęcić poważniejszym sprawom a my podatnicy wreszcie w jakiś realny sposób moglibyśmy partycypować w przeciwdziałaniu narkomanii bo walką z nią jest skazana na niepowodzenie. Jeśli zaś pójdziemy w drugą stronę to zaraz prawo wejdzie nam do sypialni. Na świecie zawsze będą purytanie i jeśli zrobią już wszystko co można w sprawie narkotyków, zaostrzą wszystkie przepisy to wtedy pozostanie zawsze dyżurny temat obyczajowości. Może to teraz brzmi śmiesznie, ale uwierzcie mi nie ma takiej dziedziny której nie można usankcjonować prawnie. Jak widzicie odpowiedź na pytanie: liberalizacja czy penalizacja wcale nie jest prosta i jednoznaczna. Musimy zadać sobie inne pytanie. Pozory czy realna prewencja. Źródło
  6. Czas na mój Smoke Report Pochodzenie: własna uprawa outdoor Nasiona: GGS Moc: 8.5/10 high sativkowy pobudzający do działania. Zejście bardzo przyjemne nie zamulające. [80/20 sativa/indica] Smak: 9/10 Dym: 10/10 bardzo lekki, w ogóle go nie czuć, ale buchy idą niemiłosierne. Zapach: 9/10 przyjemny nie potrafię go określić. Podczas uprawy stale się zmieniał. Podsumowanie 9/10 Żaden temat od dila nie był w stanie dorównać tej pięknej odmianie. Polecam każdemu. W sam raz na jakieś wyprawy w plener albo na jakieś imprezki.
  7. Ale się uczepiliście mojego komentarza Wiem wiem Polska jest 100 lat za murzynami Pozdro
  8. Kiedy na okładce magazynu "Fortune", biblii dziennikarstwa ekonomicznego, pojawia się pytanie: "Czy trawka jest już legalna?", możemy być pewni, że coś jest na rzeczy. O zmianach zachodzących w Stanach Zjednoczonych świadczy również notatka opublikowana niedawno przez Departament Sprawiedliwości. Urzędnicy administracji Baracka Obamy zapowiadają w niej, że nie będą już przeprowadzali nalotów na apteki sprzedające marihuanę dla celów medycznych zgodnie z prawem stanowym. Nie był to symboliczny gest. Marihuana zażywana jako środek leczniczy pomagający m.in. przy nudnościach po chemioterapii, jaskrze czy wyniszczeniu organizmu spowodowanym AIDS jest już legalna w 13 stanach. Kolejnych 13 planuje zmianę przepisów. W ubiegłym tygodniu w Kalifornii odbyło się posiedzenie komitetu ustawodawczego, na którym rozważano nie to, czy stosowanie marihuany dla celów medycznych powinno nadal być dozwolone, ale czy należałoby zalegalizować wszelkie jej użycie. Skąd taki pomysł? Bankrutujący stan mógłby w ten sposób sporo zarobić, opodatkowując trawkę. W 1970 roku 84 procent Amerykanów popierało zakaz używania marihuany. Dziś liczba ta spadła do 54 procent. Odsetek tych, którzy uważają, że zioło powinno być legalne, wzrósł z 18 procent pod koniec lat 60. do 44 procent obecnie. Jeśli ta tendencja się utrzyma, pod koniec kadencji Obamy większość Amerykanów będzie za legalizacją. W zachodnich stanach już teraz 53 procent ankietowanych opowiada się za zalegalizowaniem i opodatkowaniem marihuany. Takie rozwiązanie cieszy się największym poparciem wśród ludzi młodych z tzw. "pokolenia Obamy", ale również w grupie wyborców sympatyzujących z Republikanami wzrosła akceptacja dla maryśki. Rzeczywistość wyprzedza jednak sondaże. Odwiedzając Los Angeles, można pomyśleć, że trawka już teraz jest tam legalna. W mieście jest ponad 800 aptek sprzedających marihuanę. W całej Kalifornii liczba takich punktów sięga 7 tysięcy. To wielokrotnie więcej niż w Holandii. Zdobycie lekarskiego zalecenia do stosowania marihuany jest łatwiejsze niż załatwienie ubezpieczenia zdrowotnego. Wystarczy przejrzeć ogłoszenia w gazetach. Konsultacja medyczna kosztuje 200 dolarów. Wśród aptek handlujących gandzią są zarówno tanie sklepiki, jak też eleganckie salony. Przedsiębiorcy, którzy chcieliby sprzedawać konopie dla celów leczniczych, mogą wziąć udział w specjalnych seminariach. Stężenie THC, aktywnego składnika konopi indyjskich, jest dziś wyższe niż w przeszłości. Jednak ponieważ nikt jeszcze nie przedawkował marihuany, trudno stwierdzić, czy to ma znaczenie. Oczywiście, jeśli ktoś cierpiał na choroby psychiczne, eksperymenty na receptorach kannabinoidowych w mózgu nie są najlepszym pomysłem. Tyle że tacy ludzie w ogóle nie powinni brać żadnych narkotyków ani pić alkoholu. Wiedzą o tym Amerykanie, dla których palenie marihuany stało się niemalże rytuałem przejścia na większości uczelni. http://polskatimes.pl/fakty/swiat/181970,a....html#pzw_24791 Niechaj nasz kochany kraj idzie w ślady USA
  9. Holenderska Zielona Lewica (GroenLinks - GL) nie tylko opowiada się za legalizacją marihuany, ale też postuluje ekologiczne uprawy konopi indyjskich. Postulaty te zawarto w opublikowanym programie GroenLinks na wybory lokalne w Amsterdamie wiosną przyszłego roku. Zieloni uważają, że państwo holenderskie powinno wydawać licencje farmom zajmującym się ekologiczną uprawą konopi indyjskich. Farmy takie byłyby oficjalnymi dostawcami marihuany do coffee shopów w Amsterdamie. Posiadanie niewielkich ilości marihuany jest w Holandii od dawna tolerowane, natomiast prawo zdecydowanie zabrania uprawy konopi indyjskich na dużą skalę. Krytycy takiego stanu rzeczy wskazują, że doprowadził on do powstania szarej strefy, w której zainstalowała się przestępczość zorganizowana. "GroenLinks opowiada się więc za całkowitą legalizacją marihuany" - głosi rozdział programu wyborczego zatytułowany "Prawo do odurzenia". Holenderscy Zieloni, którzy we władzach Amsterdamu mają 7 na 45 radnych, domagają się też zniesienia zakazu sprzedaży grzybów halucynogennych, wprowadzonego w zeszłym roku. Postulują ponadto, by w dyskotekach stworzono gościom możliwość sprawdzenia, czy ich tabletki ecstasy nie są przypadkiem zanieczyszczone przez oszukańczych dealerów. Źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,8..._marihuane.html
  10. Zgadzam się z Kappei Sakamoto będzie tak samo jak teraz. Nic się nie zmieni, złapią Cie nie wydasz dila idziesz siedzieć. Wydasz dila cieszysz się wolnością na drugi dzień idziesz do sklepu, a na rogu czeka już kilku jego ziomków żeby Ci buźke obić. Ehh, a myślałem że będzie lepiej.
  11. Dobry artykuł sam napisałem maila do redakcji Cóż zobaczymy co z tego będzie. Piszcie gdzie się tylko da i nie narzekajcie że się nic nie zmieni. Na pewno z takim podejściem nic nie osiągniemy. Niech każdy im coś napisze cokolwiek, żeby widzieli że ludzie chcą depenalizacji i że nie są obojętni na ten temat.
  12. Czytając se.pl normalnie aż mi się słabo robi Czy ci ludzie którzy to piszą sa normalni? Czy oni wogóle wiedzą czym jest narkomania? "Narkoman będzie posłem!" rozwalają mnie takie nagłówki. Czy jakiekolwiek media w sposób obiektywny spojrzą na ten temat?? Alkoholik = dobry człowiek Palacz MJ = kryminalista, wyrzutek społeczeństwa. Porażka.
  13. To jest też ważne!! Zapraszamy na czat! Zapraszamy we wtorek o 14.00 na czat z Wojciechem Wanatem, który tworzy i realizuje programy z zakresu profilaktyki uzależnień. Jest autorem książek "Odlot donikąd - narkomani, narkotyki" oraz "Rok w Monarze". Podczas czatu rozdawana będzie książka "Rok w Monarze". Może jakiś przedstawiciel forum przeprowadziłby wywiad/rozmowę z tym Panem na temat legalizacji/depenalizacji itp?? Co o tym sądzicie?
  14. dziadek Konopka dobrze gada Trzeba napisać jakiegoś maila do Pana posła. Teraz tylko trzeba zjednoczyć siły
  15. PTR artykuł a dokładniej jest to ankieta w której zawarta jest cała historia marihuanny. Jak widać w kraju na temat zielska robi się coraz głośniej i dobrze Ciekawi mnie jedna sprawa dlaczego politycy tak bardzo boją się rozmawiać na temat MJ, hmm pewnie dostają bardzo duże haracze od mafii. W przyszłych wyborach Pan Atmańczuk na pewno ma mój głos.
  16. I ja na niego zagłosuje Nie wiem z czego oni robią aferę. Teraz coś z innej beczki. Pani Elżbieta Kruk za picie powinna bez wahania zostać wyrzucona z sejmu. Dlaczego nie została? nie wiem. Tutaj link do filmu: Nie wiem dlaczego Pana Cezarego Atamańczuka traktuje się jak jakiegoś bandyte. Wiadomo MJ to zło. Mam nadzieję że zrobi coś w kierunku legalizacji.
  17. Próbować warto nic się nie traci, a zyskać można bardzo wiele aaabbbccc bardzo ładny tekst.
  18. master_kark

    THC + Alkohol

    Diesel ja na Twoim miejscu najpierw bym coś zapalił, a potem jakby mnie zaczęło suszyć to poratowałbym się browarkiem. Tak chyba będzie najbardziej optymalnie 8)
  19. Witam Tylko nie bić za głupie pytanko Wiadomo jest już trochę późno na uprawę. Chciałem zamówić sobie nasionka teraz nie wiem które wybrać. Passion#1 czy może White Shark Automatic. Teraz mam dylemat bo nie wiem czy zainwestować w zwyklego passiona czy automata. Automat trochę droższy od tego passiona. Dodam że będzie to moja pierwsza uprawa, ale już trochę wiem na ten temat i na pewno poradzę sobie z tym. PS. co powiecie o Sweet Edi?? Bless
  20. Dlaczego taka cisza aaabbbccc poświęcił na pewno dużo czasu na napisanie tego listu. Wykonał kawał świetnej roboty. Hmm wcisnął bym tam fragment na temat niewiedzy naszych polityków np Pana Kaczyńskiego. Dlaczego tacy ludzie zajmują się problemem narkomani, którzy wogóle nie mają o tym pojęcia? Taki Pan z wąsem z PIS-u (nie wiem jak mu leciało) mówił żeby zdelegalizować wszelakie narkotyki. Dobrze więc niech zdelegalizują alkohol i papierosy obydwa produkty wyrządzają więcej szkód niż MJ. Odwołując się do fragmentu "ich liczba sięga kilkuset tysięcy, zatem dodatkow" dodałbym do niego jeszcze z dwa słowa mianowicie "ich liczba sięga kilkuset tysięcy, a może i więcej. Zatem dodatków". Podkreśliłbym, zastosowanie marihuany w medycynie. Dlaczego partie nie chca mówić na temat MJ. Dlatego, że boją się o swoje stołki? Napisałbym jeszcze o tym jak państwo może zniszczyć życie młodej osoby która chciała tylko wypróbować MJ, a została na tym przyłapana. Ostantio słyszałem jak złapali ziomka który nawet nie miał 1 lufki przy sobie kierowca z radiowozu mówił żeby wypuścić dzieciaka niestety tajniacy uparli się i kolo dostał 0,5 roku w zawiasach na 3 lata. To jest jakaś paranoja. Wypowiadajcie się na ten temat nic samo się nie zrobi! Licze na was bless
  21. A dlaczego tak powiedział? Wszystko to co napisał usłyszał od tego typa http://stokr0tka89.wrzuta.pl/audio/ihYqRbo...arkotyki_wyklad Nasze kochane społeczeństwo jest jeszcze bardzo tępe. Heh kogo on nie zna ;] Pewnie wielu z was już o jego wykładzie. Widać jak łatwo manipulować naszym społeczeństwem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+