Skocz do zawartości
thc-thc

grower

Uwaga: Kalifornia!


Gość Ave_Maryja

Recommended Posts

Gość Ave_Maryja

Ostatnio bardzo ciekawe rzeczy dzieja sie w Kalifornii. Z tego co sie orientuje to bedzie pierwsze miejsce na swiecie gdzie zostanie zalegalizowana mj. Pokolenie wnukow pierwszych hippisow wlasnie tam dorosleje. Zapowiada sie zielono i legalnie! :D :D :D
Pare latek i ten trend powinien dojsc do europy

dziennik.pl
Schwarzenegger złamał konserwatywne tabu

piątek 8 maja 2009 12:55
Terminator dopuszcza legalizację marihuany


Osłabieni amerykańscy konserwatyści uparcie poszukują nowej tożsamości. Próbując odzyskać utracone poparcie żaden z nich nie posunął się jednak tak daleko jak republikański gubernator Kalifornii. "Czas podjąć debatę na temat legalizacji marihuany" - zapowiedział Arnold Schwarzenegger, który sam zwykł kiedyś palić trawkę.

Według sondażu wykonanego na zamówienie stacji telewizyjnej ABC News i dziennika "Washington Post", aż 46 proc. Amerykanów opowiada się za legalizacją miękkiego narkotyku. W Kalifornii jeszcze więcej - 56 procent. Komentujac wyniki sondaży Schwarzenegger nie ukrywał, iż idea legalizacji jest bliska jego sercu.

"To jeszcze nie czas na legalizację, ale czas podjąć debatę w tej sprawie. Myślę że wszystkie pomysły dzięki którym będziemy mogli zwiększyć wpływy do budżetu są warte przemyślenia" - mówił Schwarzenegger, który zwykł kiedys palić trawkę, a teraz jest prawicowym politykiem rządzacym jednym z najbogatszych stanów USA.

>>>Arnie powróci jako Terminator. Wirtualnie

Lasy północnej Kalifornii to znane na całe USA miejsce nielegalnych upraw marihuany. Dlatego jeszcze w lutym jeden z deputowanych Zgromadzenia Stanowego w Kalifornii zaproponował by mieszkańcy stanu, którzy ukończyli 21 rok życia mogli uprawiać, sprzedawać, kupować i zażywać narkotyk bez żadnych konsekwencji prawnych.

Jak obliczają eksperci, legalizacja specyfiku przyniosłaby rocznie 1,3 mld dolarów do stanowego budżetu tylko w formie podatków. Kolejne miliony zaoszczędzono by na nakładach na sądownictwo i więziennictwo.

Zaskakujące deklaracje Schwarzeneggera mają drugie, populistyczne dno. Od wybuchu kryzysu gospodarczego jego popularność wśród mieszkańców Kalifornii spadła poniżej 40 proc. Były kulturysta i gwiazda kina czuje się coraz mniej pewnie także wśród niechętnych jego pomysłom ostro konserwatywnych kolegów.


http://www.pardon.pl/artykul/8104/legalna_...ekiem_na_kryzys
Bartosz Kowalczyk | Piątek [13.03.2009, 22:11]

Legalna i opodatkowana marihuana lekiem na kryzys?


Kryzys zmusza polityków do myślenia. Deputowani z Kalifornii wykombinowali na przykład, żeby łatać dziurę budżetową podatkiem od obrotu trawką. Pomysł wart skopiowania?

Wypada zacząć od tego, że jest co opodatkowywać. Marihuana zajmuje bowiem pierwsze miejsce wśród płodów rolnych, którymi handluje się w Kalifornii. Wartość jej rocznej sprzedaży - oczywiście kanałami nieoficjalnymi - jest szacowana na 14 milardów dolarów. Dla porównania rynek mleka i śmietany - które są na drugim miejscu - jest wart tylko 7,3 miliardów dolarów.

Tymczasem Kalifornia zmaga się z największym w historii deficytem budżetowym w wysokości 42 miliardów dolarów. Stanowa kasa świeci pustkami, setki urzędników wysłano na bezpłatne urlopy, wstrzymano wiele inwestycji, a niektóre szkoły pracują tylko przez cztery dni w tygodniu. Rośnie też bezrobocie. Tom Ammiano, deputowany do kalifornijskiego parlamentu z ramienia Demokratów, cytowany przez tygodnik "Time" mówi tak:

Jesteśmy w bardzo ciężkim położeniu, dlatego musimy być kreatywni. Pomysł, by przestać traktować handel marihuaną jak przestępstwo, uregulować go i opodatkować, właśnie taki jest.


Dlatego Ammiano zgłosił stosowny projekt ustawy, który legalizuje obrót marihuaną, poddając go podobnym rygorom, jakim podlega handel alkoholem (m.in. granica wieku - 21 lat). Wpływy z podatku od trawki są przez niego szacowane na 1,3 miliarda dolarów rocznie. Inni eksperci dodają, że kolejny miliard dolarów rocznie można zaoszczędzić na zaprzestaniu ściagania za posiadanie marihuany.

Ammiano ze swoim pomysłem trafia na dobry czas. Bo administracja Baracka Obamy łagodzi twarde stanowisko Georga Busha wobec trawki. Nowy prokurator generalny zapowiedział, że rząd federalny nie będzie ścigał sprzedaży marihuany do celów medycznych. Ten proceder jest legalny w 12 stanach na czele oczywiście z Kalifornią. Trawkę można tam kupić legalnie, jeśli przedstawi się w aptece stosowną receptę. Dotąd jednak i kupujący, i sprzedający mogli się obawiać, że w każdej chwili wpadną agenci DEA i zabiorą ich do aresztu. Teraz ma być inaczej.

Pełna legalizacja obrotu marihuaną ma oczywiście wielu przeciwników. Na czele z przedstawicielami organów ścigania, a także niektórymi naukowcami. Joel W. Hay, profesor ekonomii z Uniwersytetu Południowej Kalifornii:

Marihuana to narkotyk, który wpływa negatywnie na zdolność koncentracji i racjonalnej oceny sytuacji. Musimy pamiętać o społecznych kosztach narkotyków. Spójrzmy, jaką rzeź powodują te dwa, które już teraz są legalne - czyli alkohol i papierosy.


James Grey, emerytowany sędzie w jednym z kalifornijskich hrabstw, przekonuje jednak, że:

Legalizując marihunanę nie uczynimy jej bardziej dostępną niż jest teraz. Pozbędziemy się za to problemów związanych z towarzyszącą jej przestępczością. Odbierzemy też temu narkotykowi urok zakaznego owocu. Każde społeczeństwo w historii miało swoje używki, które uzależniały. Trzeba to zaakceptować.


Warto dodać, że to nie pierwszy kontrowersyjny podatek, nad którym zastanawiają się Kalifornijczycy.

My natomiast pytamy, czy świat pójdzie ich śladem. Apele o legalizację marihuany pojawiają się także w innych krajach. W Polsce - poza wyskokami Janusza Palikota - na razie się o tym nie mówi. Ale kryzys narasta, wpływy z podatków spadają. A rząd rozgląda się za dodatkowymi źródłami dochodów.

Jeśli postanowi sięgnąć do kieszeni amatorów trawki, będziecie za czy przeciw? W końcu marihuana to narkotyk, miękki bo miękki, ale jednak. A do tego - przynajmniej na razie - handlują nim głównie ludzie z półświatka. Może jednak czas to zmienić?


http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84208,6337681,Legalna_marihuana_w_USA_.html
Legalna marihuana w USA?
Marcin Bosacki, Waszyngton
2009-03-03, ostatnia aktualizacja 2009-03-03 07:35

Rząd USA przestanie ścigać producentów i sprzedawców marihuany używanej w celach leczniczych - zapowiedział prokurator generalny USA Eric Holder. Co to naprawdę znaczy?

Biuro Alternative Care Clinic w Temeculi w Kalifornii wygląda jak zwykły gabinet lekarski - fotel, kozetka, białe ściany, relaksująca cicha muzyka... Tylko w rogu na półce leżą dwie książki - "Przewodnik Medyczny Marihuany" i druga - o tym jak marihuanę gotować.

Alternative Care Clinics bowiem to sieć przychodni w Kalifornii, gdzie wypisuje się marihuanę w celach leczniczych. Do końca ubiegłego tygodnia jej właściciele i pracownicy żyli jednak w ciągłym strachu, że agenci federalni zamkną im klinikę i nałożą wysoki mandat.

Jednak pięć dni temu prokurator generalny Holder wypowiedział z dawna wytęsknione przez zwolenników legalizacji marihuany (przynajmniej leczniczej) w USA słowa: - To, co mówił w tej sprawie kandydat Barack Obama, jest dziś polityką Ameryki.

Tymczasem w listopadzie 2007 roku na wiecu w Iowa Obama powiedział: - Nie ma różnicy między cannabisem a np. morfiną, jeśli chodzi o uśmierzanie chorym ludziom bólu.

Oznacza to, że częste w ostatnich latach rajdy agentów federalnych na wytwórnie marihuany się skończą. W USA prawo dotyczące marihuany jest skomplikowane. Teoretycznie jest w całych USA zakazana. Jednak 12 stanów, na czele z Kalifornią już w roku 1996, zalegalizowało ją do celów leczniczych. Właśnie robi to 13 - New Jersey pod Nowym Jorkiem, gdzie stosowna ustawa czeka tylko na podpis gubernatora.

Przepisy w New Jersey (i wielu innych stanach) są takie, że chory cierpiący na długotrwałą chorobę (np. AIDS), którego lekarz stwierdzi, że najlepiej będzie redukowała mu ból marihuana, musi wystąpić do stanowej komisji lekarskiej. Jeśli ta zatwierdzi jego wniosek, chory dostanie specjalną legitymację zezwalającą na posiadanie sześciu roślin cannabisu lub 1 uncji marihuany. Stan udzieli też licencji na sprzedaż marihuany.

Za prezydentury George'a Busha dokonano prawie 40 rajdów na wytwórnie i miejsca sprzedaży marihuany, choć były one zalegalizowane przez stany. Ostatnie rajdy miały miejsce 4 lutego, już za prezydentury Obamy, co wywołało protesty grup pro-marihuanowych, które w czasie wyborów popierały Obamę. Teraz to się zmieni.

Jednak równie liczne są grupy przeciwników legalizacji marihuany leczniczej. W opisanej na początku Temeculi w Kalifornii, gdy pół roku temu powstała tam klinika ACC, utworzono ruch rodziców Wolna od Narkotyków Inland Valley (tam znajduje się Temecula). - Przecież ci "pacjenci" nie potrzebują żadnych lekarstw, tylko po prostu chcą się najarać - mówi przewodniczący organizacji Roger Anderson. - Nie chcemy by nasze ulice wyglądały jak San Francisco, gdzie sklepików z marihuaną jest więcej niż kawiarni...

Przeciwnicy legalizacji leczniczej marihuany nie wierzą też w restrykcyjne przepisy, które oddzielą "leczniczych" konsumentów marihuany od konsumentów "rozrywkowych". Kilka hrabstw z Kalifornii, m.in. San Bernardino i San Diego, zaskarżyło decyzję Kalifornii o legalizacji. Sprawą zajmie się zapewne Sąd Najwyższy USA, ale być może dopiero za kilka lat.

W 37 stanach USA nowa polityka Obamy nic nie zmienia - tam bowiem ścigają marihuanę, także leczniczą, władze stanowe.

Według badań od 60 do 78 proc. Amerykanów jest za dopuszczeniem marihuany w celach leczniczych do sprzedaży, ale tylko "pod drobiazgową kontrolą".

Źródło: Gazeta Wyborcza

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość bat_smoker

"Wolna konopia to na razie jest utopia..." Po co pieniądze z podatków mają łatać polski budżet skoro łapóweczki mogą zasilać kieszenie rządowych skurwysynów?? Oni nie liczą się z tym jak żyje się obywatelom, tylko jak żyje się im samym, zasrani egoiści... Arni respekt :elo:

Niech sobie machloją, ale są granice, w dobie XXIw. kryzysu nie robić kompletnie nic co spowodowałoby jakąkolwiek poprawę sytuacji gospodarczej?? Jak sobie pomyślę o tym który kazał wprowadzić pogadanki na temat szkodliwości marihuany, to wydaje mi się że byli jej pierwszymi odbiorcami... Ostatnio takie cudo było u nas w szkole. Przyszła pielęgniarka zaczęła nawijać o THC i nagle przeszła na temat gościa który utopił się we własnych rzygowinach po rundzie z butaprenem.Wogóle co ma jedno do drugiego??. Każdy czy to reportaż czy właśnie taka prelekcja jest skonstruowana właśnie w ten sposób wyraźnie widać klasyfikację MJ na równi z innym syfem.

Reportaż TVP2 miał identyczną ramówkę: Pokazują roślinę koleś ją podlewa opowiada jak mu strasznie w życiu było, a za chwilę kilku ćpunów daje sobie po kablach w kiblu. Co to ma ku**a być?? Poza tym co tu się dziwić że legalizacja lub chociażby depenalizacja konopii w Polsce jest nierealna. Widzę pod takim reportażem komentarze typu: "Mam kolegę, co ma kolegę, co ma siostrę, co ma chłopaka, co sie hiv zaraził przez brudną strzykawkę jak zażywał marihuanę"(to tylko przykład by dobitnie przekazać niewiedzę obywateli) to mnie skręca :zliscia: .

Pozdrawiam i mam nadzieję że nie skończy się na kaliforni.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość Ave_Maryja

Jak obliczają eksperci, legalizacja specyfiku przyniosłaby rocznie 1,3 mld dolarów do stanowego budżetu tylko w formie podatków. Kolejne miliony zaoszczędzono by na nakładach na sądownictwo i więziennictwo.

Gubernator-Terminator sprzedaje Kalifornię

Marcin Bosacki, Waszyngton

2009-05-15, ostatnia aktualizacja 2009-05-14 19:01

Arnold Schwarzenegger, by załatać ponad 20-miliardową dziurę budżetową stanu Kalifornia, chce zwalniać nauczycieli i strażaków, wypuszczać więźniów, a nawet sprzedać stadion Coliseum w Los Angeles czy sławne więzienie San Quentin

Z powodu kryzysu gospodarczego kłopoty budżetowe mają wszystkie stany USA, niemal wszystkie ograniczają wydatki, wiele zadłuża się po uszy. W ubogiej Karolinie Południowej z 9-miliardowego budżetu obcięto już 1,1 mld dol, a i tak stan będzie zadłużał się w najbliższych latach w tempie ćwierć miliarda rocznie.

W Kalifornii skala kłopotów Schwarzeneggera jest jednak nieporównywalna z żadnym innym stanem. Po pierwsze - ten wielki stan ma największy budżet, aż 144 mld dol. Po drugie - choć w tej chwili rządzi nim republikanin, Kalifornia ma mocno jak na Stany Zjednoczone rozbudowane i przez lewicę, i prawicę świadczenia społeczne i jeden z najwyższych w USA poziomów zatrudnionych przez struktury stanowe. Po trzecie wreszcie - od dziesiątków lat silna gospodarka pozwalała finansować duże wydatki. Teraz, w czasie kryzysu, to się zmieniło. Wpływy stanu z podatków osobistych rosły nieprzerwanie od 1938 r. W tym roku pierwszy raz od 70 lat zmalały. Efekt - Kalifornii grozi deficyt w wysokości 21 mld dol., większy niż całe budżety większości stanów USA.

Schwarzenegger chce i oszczędzać, i zwiększać dług stanu, i starać się o nowe dochody. Już ograniczył pensje urzędników i podwyższył podatki stanowe. We wtorek Kalifornijczycy w referendum będą głosować nad nowymi propozycjami: przedłużeniem podwyżek podatków o kolejne dwa lata, przesunięciem środków z opieki nad upośledzonymi czy finansowania przedszkoli na "działalność bieżącą stanu". Gubernator prosi też wyborców o zgodę na zaciąganie nowych kredytów na poczet przyszłych wpływów z loterii stanowych. Wszystko to ma zmniejszyć deficyt z 21 do blisko 15 mld. Jednak w referendum - według sondaży - wyborcy poprą tylko jedno cięcie wydatków: raczej symboliczne zamrożenie diet kongresmanów stanowych.

Schwarzenegger od kilku dni ostrzega (opozycja mówi: straszy) wyborców, co się stanie, jeśli jego propozycje padną. W przemówieniu trzy dni temu użył słów "ostre cięcia" aż dziewięć razy. Zagrożonych ma być co najmniej 20 tys. etatów w szkolnictwie i 1,7 tys. etatów strażaków. Co więcej, Schwarzenegger, którego jednym z haseł wyborczych była twarda walka z przestępczością, mówi teraz, że będzie musiał przedterminowo wypuścić z więzień 40 tys. przestępców, by zaoszczędzić setki milionów dolarów.

Schwarzenegger planuje też sprzedaż wielu budynków należących do stanu, w tym prawdziwych pomników Kalifornii. Najwięcej, jak oceniają eksperci, stan może zarobić na sprzedaży więzienia San Quentin malowniczo położonego nad zatoką San Francisco. To sławne i najstarsze, bo założone w 1852 r. więzienie w Kalifornii było sceną dla dziesiątków filmów, ostatnio "Changeling" z Angeliną Jolie. Ewentualna sprzedaż San Quentin przyniesie zyski, ale i koszty - trzeba będzie przenieść ponad 5000 więźniów i jedyną w Kalifornii celę do wykonywania kary śmierci.

Gubernator przymierza się też do sprzedaży najsławniejszego stadionu w Kalifornii - Coliseum w Los Angeles, jedynego stadionu świata, który dwukrotnie gościł igrzyska olimpijskie (w 1932 i 1984 r.). Mieszczący 100 tys. widzów (rekord to 115 300) obiekt gości przede wszystkim futbolistów Uniwersytetu Południowej Kalifornii. Prawdopodobnie to ta uczelnia kupiłaby stadion, ale przeciwników transakcji jest wielu.

- Sprzedawać Coliseum w recesji, za słabą cenę? Czy Schwarzenegger postradał rozum? - pytał Roderick Wright, demokratyczny senator stanowy. Wtórował mu radny Los Angeles Zev Yaroslavsky: - To jakiś absurd. Sprzedawać Coliseum to tak jakby sprzedać w Nowym Jorku Statuę Wolności.

Gubernator chce też pozbyć się co najmniej dwóch dużych i atrakcyjnych działek, na których odbywają się targi stanowe. W wypadku wielu budynków biurowych stanu, m.in. Ronald Reagan Building w śródmieściu Los Angeles, Schwarzenegger chce najpierw je sprzedać prywatnym inwestorom, a potem je od nich wynajmować. Na krótką metę przyniesie to stanowi duży dochód, na dłuższą - zwiększy jego wydatki.

Schwarzenegger chce działać zgodnie ze swym filmowym wizerunkiem: szybko i zdecydowanie. - Jeśli nie podejmiemy drastycznych kroków, Kalifornię czeka bardzo poważny kryzys finansowy - mówi.

http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84208,6609210,Gubernator_Terminator_sprzedaje_Kalifornie.html

Mowie Wam ze ci hipokryci zalegalizuja mj dla... kasy i to moze otworzyc tame :D :DDDDD

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+