Skocz do zawartości
thc-thc

centrummarihuany

szalonyszaleniec

Ukończony growlog
  • Postów

    375
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez szalonyszaleniec

  1. szalonyszaleniec

    x

    From the album: majówka

  2. szalonyszaleniec

    x

    From the album: majówka

  3. szalonyszaleniec

    x

    From the album: majówka

  4. szalonyszaleniec

    x

    From the album: majówka

  5. szalonyszaleniec

    x

    From the album: majówka

  6. szalonyszaleniec

    cał

    From the album: majówka

  7. szalonyszaleniec

    pogoda majowa

    From the album: majówka

  8. Uff no to spoko z tą wilgotnością! A powiedz mi Smaku jak długo chcesz je trzymać na flo? Do jakiego fp chcesz dojść?
  9. Wiesz co chciałem, żeby były w jednej odległości od lampy. Może w sumie rzeczywiście lepiej by było np te niższe na jakieś podstawki dać. Mogę jechać na takiej wilgotności? ~45% Chcę tak skracać im dzień aż będzie 9/15 i flo trzymać ok 60 dni tzn jeszcze jakieś półtora miesiąca.
  10. szalonyszaleniec

    warun

    From the album: poswiateczne

  11. szalonyszaleniec

    hmm

    From the album: poswiateczne

  12. szalonyszaleniec

    y

    From the album: poswiateczne

  13. szalonyszaleniec

    fi

    From the album: poswiateczne

  14. szalonyszaleniec

    z

    From the album: poswiateczne

  15. szalonyszaleniec

    delta

    From the album: poswiateczne

  16. szalonyszaleniec

    x

    From the album: poswiateczne

  17. Sorry za brak upów ostatnio. @SmakMaroca999 Na szczęście nie na potwierdzenie wrzucam parę fotek, ale mam jakiś przypał z aparatem i nie mogę nic bardziej konkretnego zrobić. Odkąd są na flo dostawały samą wodę i już się trochę uspokoiły moje małe z tymi przebarwieniami. Teraz będę lał na zmianę wodę-nawozy na flo100%-wodę-nawozy na flo 100%-wodę-nawozy na flo 100%... Trochę mi spadła wilgoć (jest~42-48%). Dziś podlałem, zobaczę jak będzie potem; jak coś to chcę np powiesić jakieś wilgotne szmatki (chyba, że może tak być... chciałem osiągnąć 55-60). W każdą środę skracam im dzień o 15min. Póki co o ile dobrze liczę jest 10,5/13,5 dzień 5x60/4x50 życia 15 dzień FLO Pozdro!
  18. Dzięki za odpowiedź @UndeRtakeR Moje wtajemniczanie przyjaciół chyba póki co ograniczę do tego, że będę oferował możliwość załatwienia RSO w potrzebie (oczywiście tylko w prawdziwej potrzebie i to nie tym z kilometrowym językiem... no dobra, w ostateczności też, wiadomo... i to dopiero jak taka potrzeba się pojawi, a nie wszystkim mówić o tym "na zaś") niby z innego źródła (akurat to mam dobrze rozkminione) i najwyżej jak kiedyś bym miał przypał to im się przyznam i powiem jak było naprawdę. Albo jak będzie u nas legal i będę mógł wrócić i nie martwić się o prawo. Widzisz, sam piszesz, że byłeś pewny swoich przyjaciół, a wyszło jak wyszło. Nawet jak są honorowi i nie robią Ci kłopotów gadaniem (albo o tym nie wiesz, nie można tego przecież wykluczyć) no to jednak... w życiu różnie bywa. Wiem, że na prawdziwych przyjaciół można liczyć, ale przez to, że są prawdziwymi przyjaciółmi zdaję sobie sprawę z tego, że mają różne wady (u niektórych zbędna gadatliwość), tak samo jak oni doskonale znają moje wady - być może lepiej niż ja sam a na pewno lepiej niż koledzy/znajomi. Zgadzam się z Tobą co do tych książek. Nawet nie wiem czy swego rodzaju "obowiązkiem" towarzysza życia nie jest edukowanie się właśnie w sprawach relacji damsko-męskich i przez to ulepszanie związku i samego siebie jako partnera/partnerki. Poza tym chyba najbardziej uwielbiam chyba właśnie książki z zakresu rozwoju osobistego Tobie w takim razie również gratuluję i zazdroszczę ( ) związku! I chyba rzeczywiście tak jak napisałeś najlepsza droga to powolne "otwieranie się jak książka". Wspólne poznawanie się małymi kroczkami. Chyba rzeczywiście mam jakiś kłopot z zaufaniem. Choć może to poniekąd dla wspólnego bezpieczeństwa (trudno byłoby mi o kogoś dbać z więziennej celi w PL). I chęci zdjęcia odpowiedzialności dochowania tajemnicy z drugiej osoby.
  19. Heh to prawda z odgrzaniem kotleta, wkręciłem się (na trzeźwo! ) i przeczytałem trochę Twoich artykułów (nawet jeśli napisane dość dawno to uważam, że wciąż aktualne). Naprawdę bardzo duży szacun, że chce Ci się je pisać. "Raczej pytanie czy wytrzymasz w tej podwójnej masce tak długo, lepiej ją po prostu zdjąć od razu" i właśnie tu jest pies pogrzebany. Jeżeli w ciągu 6 lat miałem 3 dziewczyny (nie każdy związek jest "ten jedyny", rozumiesz o co mi chodzi) to każdej miałbym od razu powiedzieć? Robi się sporo osób wtajemniczonych... a byłym by pewnie aż tak nie zależało na dochowaniu tajemnicy (mimo, że rozstajemy się "pokojowo" a nie w kłótni <- nie przywykłem do tego w sensie do złych rozstań). "od razu powiedzieć że to sekret, dorosła osoba to uszanuje" Dziewczyna może mi się wydawać dojrzała i w ogóle, ale jednak brak pewności, czy przez dajmy na to rok (czyli powiedzmy początek związku) poznam ją na tyle, że będę miał pewność 100%, że umie dochować tajemnicy. (co dopiero na naprawdę samym starcie) "jeżeli umysłowy małolat to jeżeli nie jest wart konopnej resocjalizacji to nie męcz się." o to chodzi, że jeśli "umysłowy małolat" wyjdzie po tym, że nie umie dochować sekretu... wiadomo, możemy się rozstać, ale i tak już jest po wszystkim i fama idzie w świat no i ona nie ma wtedy problemu (oprócz tego ze swoim brakiem dojrzałości oczywiście) tylko ja mam przypałową akcję... to jest chyba trochę takie "zagarnie vabank" dlatego obawiam się, że zdjąć od razu maskę to jednak spore ryzyko nie chcę nikogo oszukiwać, tylko chyba po prostu nie mówić (raczej nie zapyta: "słuchaj Szalony, nie uprawiasz może gdzieś turbotulipanów w growboxie?"). Naprawdę brzydzę się kłamstwem, szczególnie w związku. No i tak jak mówiłem: marzy mi się coś takiego jak masz Ty i Vito (czyli szczerość 100%, pewność i ogarnięcie tematu; nie chodzi mi o ogarnięcie tematu uprawy tylko ogólnie) i szczerze Wam zazdroszczę i gratuluję swoją drogą możecie uchylić rąbka tajemnicy jak na siebie trafiliście? Oczywiście nie naciskam I właśnie nie wiem co trudniejsze - żyć w "podwójnej masce" i mieć w miarę pewność, że nikt niepowołany nie wie, czy zdjąć tę maskę i "być fair" wobec wybranki serca, ale z kolei żyć ze świadomością i w stresie, że ktoś może wiedzieć (i ona nie zrobiła by tego nawet po złości czy coś... tylko "tak po prostu"). Szczególnie, jeśli tak jak mówisz zdjąć tę maskę od razu - w sumie trudno poznać kogoś na początku związku (nawet po kilku latach znajomości czy roku związku) czy np chociaż raz nie powie przyjaciółce (np podczas babskiego wieczorku i winku+kwiatkach). Chyba póki by nie była chociaż narzeczoną to bym się nie odważył (a z drugiej strony słabo jakby nie wiedziała od jakiego gościa przyjmuje oświadczyny... i potem np przez to zerwała <-oczywiście to też byłoby logiczne i dopuszczalne z jej strony, uszanowałbym jej decyzję) Swoją drogą: kiedyś przeczytałem bodajże tu na forum coś w stylu "jeżeli sam nie potrafisz dochować swojej tajemnicy to nie możesz oczekiwać, że ktoś inny zrobi to za Ciebie" (mniej-więcej). Więc może to też poniekąd zdjęcie odpowiedzialności z tej drugiej osoby? Jeżeli ten temat by jej za bardzo nie dotyczył. (nie sądzę, żeby "podwójne życie" i jakieś tajemnice były wskazane, ale nie wiem też, czy są bezwzględnie wykluczone). Oczywiście dotyczy jej i tak, jeśli robię to gdzieś, gdzie to jest nielegalne i np na jakiś czas mogę stracić wolność. Ale poza tym to czy musi koniecznie wiedzieć skąd biorę zioło, które czasem razem palimy? Jeżeli nie uprawiałbym w naszym wspólnym miejscu zamieszkania. Dziwna akcja... i to chyba jedna z moich większych rozterek jeśli chodzi o związki Pokrewna sprawa to kwestia przyjaciół. Nie mówię o "dobrych kolegach" tylko o przyjaciołach. To chyba jedyna moja tajemnica jaką przed nimi mam. Mam wspaniałych przyjaciół i niedawno przekonałem się o tym po prostu niesamowicie... nie mogę opisać paru sytuacji, ale wiem, że tak jest i że skoczą za mną bezinteresownie w ogień (vice-versa). Ale tym nie mogę się z nimi podzielić (wie dwóch, z którymi robiłem pierwsze outy jakieś 9-10 lat temu -> i zajebiście, ale wystarczy). Po prostu nie mogę. Choć większość z tych, których znam co uprawiają (znajomych, nie przyjaciół) mówią chętnie "kolegom" i to nawet nie jakoś wybitnie dobrym. Inaczej sam raczej bym o większości nie wiedział. Nie muszę mówić jak szybko takie wieści się rozchodzą... Może kiedyś po prostu z tym skończę? Ale wiesz, nie chcę żeby właśnie było jak w temacie: "wybieraj albo ja albo zioło". Nie o to chodzi w tych moich rozkminkach, żeby kończyć. Zarówno związki jak i uprawa/produkcja RSO/suszu na własny użytek są dla mnie źródłem hmm...szczęścia? spełnienia?. Związek jest na pewno ważniejszy. Ale uprawa też jest dla mnie poniekąd ważna i po prostu chcę to robić... A wszystko przez prawo ehh... to wszystko jest dla mnie ważne, bo Polska to moje miejsce i w przyszłości chcę tu mieszkać i tu działać, nie będę wiecznie żył za granicą. Chcę by moje dzieci mówiły i myślały po polsku i nie widzę innej możliwości. A zamierzam zawsze mieć możliwość wyprodukowania np RSO czy właśnie czegoś na własny użytek. Powiedziałbym, że to moja pasja (może i tak jest, jednak na pewno nie jedyna i nie największa), ale nie chcę nadużywać tego słowa, bo ktoś zaraz zajrzy do mojego GL i powie "to ładną masz chłopie pasję jak masz taką wiedzę o uprawie jaką masz" choć wiem, że jak zdrowie i los pozowoli to będę CZEMPIONEM! (nie mylić z Globim) i puchar Cannabis Cup kiedyś będzie mój "Super Szalony Critical Turbo Masakrator Wiertara Haze Ultra CBD" (jak żonka pozwoli...) *** Amba, niestety nie mam takiego daru lekkiego i "przejrzystego" pióra jak Ty Jednak mam nadzieję, że opisałem swój (nie mówię dobry/zły) punkt widzenia dość klarownie (choć może mógłbym nieco bardziej zwięźle). To dla mnie naprawdę ciężka kmina. Chyba trudno tu o jakąś jednoznaczną radę (przecież to wszystko zależy od konkretnych jednostek...), może po prostu chciałem wyrzucić to z siebie... ale temat uważam za ciekawy. Może trzeba wprowadzać w temat swoje kobiety (tudzież mężczyzn w przypadku kobiet) "małymi krokami"... ...a może po prostu to ja jestem za przeproszeniem pier***nięty na tym punkcie (bardzo możliwe, jednak z dwojga złego chyba lepiej w tę stronę)
  20. Kurczę, sprawa jest dla mnie bardzo trudna. Widzę od dawna, że Ty i Vito idealnie się dobraliście - bardzo to szanuję i też mi się marzy coś takiego. Naprawdę marzy. (nie chodzi mi przecież o wspólny nastuk, bo z tym nie będzie kłopotu -> nawet jeśli by nie paliła). Sam mam wielu przyjaciół i żaden z nich nie wie, że uprawiam, ba! nawet jak jest poruszana kwestia uprawy czy wiem, że jakiś znajomy uprawia (zwykle chwali się tym na lewo i prawo... żałosne) to sam mówię "ja to się tam nie znam" albo coś w tym rodzaju. Nie daję po sobie NIC poznać. Nie ma opcji na żadne porady. Mówię, że "fajny jest taki szybki hajs albo własne palenie, ale to nie dla mnie, ten ciągły stres i ryzyko, mnie kręcą tylko legalne rzeczy (to akurat prawda, legal najlepszy a uprawiam nie dla zysków)". Zgadzam się z mitami nieraz choć wiem, że to nieprawda. Wiedzą tylko 2 osoby, z którymi zaczynałem to robić jakieś 9-10 lat temu (pierwsze outy) i domownicy. Wtedy parę osób wiedziało o moich automatach (młody i głupi), teraz urywam od razu temat, gdy ktoś coś wspomni ("dawno i nie pamiętam"). Co do drugiej połówki... obecnie nie mam, ale nie wiem, czy miałbym tyle pewności, że nie powie np swojej najlepszej przyjaciółce (podobno kobiety rozmawiają na naprawdę wiele tematów i takie smaczki też lubią sobie przekazywać). A to by oznaczało dla mnie koniec (według tego jak ja to widzę), bardzo trudno by mi też było wybaczyć... Kręcę z jedną, która nawet sama uprawiała z 2-3 razy, ale o ostatnich jej "wypierdkach" hehe wiedziało (i widziało) myślę, że kilkunastu jej znajomych... (w tym ja -> tylko po co? dla mnie chwalenie się tym jest żałosne, choć udawałem zajaranego -> mam "opinię jaracza"). Wystarczy pewnie jedna jej rozmowa po pijaku i coś powie i cały misterny plan w pi... Smutne, ale chyba prawdziwe. Brzydzę się kłamstwem. Ale chodzi też o mój komfort psychiczny i bezpieczeństwo. Ufam rodzinie i to nie całej (dla pewności np moje kochane* dwie starsze siostry oraz kochany* rówieśnik adoptowany brat, który już ze mną nie mieszka, nic nie wiedzą... rodzice wiedzą (choć nie mieszkają) i szanują, bo wiedzą, że robiłem to dla RSO i ogólnie znają moje podejście do tego i tego jaki jestem "bezprzypałowy" <- przynajmniej próbuję być i staram się ich ciągle edukować) *z tym kochanym rodzeństwem naprawdę nie ma wcale ironii. Im mogłoby chodzić przede wszystkim o moje dobro, gdyby np radzili się swoich przyjaciół o poradę Ehh jeszcze raz napiszę: marzy mi się taki związek, że ona jest dyskretna i niebagatelizuje tej bardzo ważnej dla mnie sprawy. W sumie mówiła o swoich uprawach chyba właśnie dlatego, że zupełnie to bagatelizuje (co innego np mieć jak ona 5 krzaków na parapecie czy coś a co innego 1 czy 2 boxy. i ona pewnie im bardziej "zajarana profeską" tym dłuższy język. z całym szacunkiem do tej/każdej innej -> nie chcę na maxa uogólniać, ale tak to widzę.) To dla mnie naprawdę duża zagwostka i nie wiem czy w przyszłości nie będę uprawiał/robił olejku gdzieś daleko bez jej wiedzy choć wolałbym działać wspólnie tak jak Wy. Pozdrówki!
  21. Sorry, jeśli robię bałagan... a jak tam w ogóle wygląda kwestia prawna jeżeli chodzi o uprawę?
  22. Ok dzięki już przestawiłem. W sumie właśnie się zastanawiałem nad tym, bo oglądałem GL Toksyny i tak chyba robił i mnie to skłoniło do refleksji. W każdą środę będę im skracał dzień o 15 minut. ***EDIT*** Zajrzałem dziś w moje dawne, tajne notatki i chyba znalazłem swój błąd i powód tych przebarwień/nadmiarów składników. Otóż nawozy lałem co każde podlanie, a nie tak, że: raz nawóz-raz woda-raz nawóz-raz woda-... Będę pamiętał przy nawożeniu na flo oraz w przyszłości Niedługo jakiś up z fotami. Pozdrawiam!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+