Skocz do zawartości
thc-thc

darmowe nasiona marihuany

Słynna prawniczka znów walczy o sprawiedliwość. Raport mniejszości 2013


Recommended Posts

Gość Urban Farmer
Opublikowano

Słynna prawniczka znów walczy o sprawiedliwość !

Profesor Monika Płatek

Karnistka prof. Monika Płatek we wstępie do właśnie opublikowanego Raportu Biura Rzecznika Praw Osób Uzależnionych pisze: „Alkohol i tytoń szkodzą bardziej niż marihuana, ale to za nią trafia się do więzienia. Narkotykom można wypowiedzieć wojnę, prezentując je jako moralnie odrażające i groźne. To świetny pretekst dla rozszerzania prerogatyw władzy kosztem wolności obywatelskich.

Monika Stanisława Płatek to znana polska prawniczka i wykładowczyni akademicka. Zawodowo związana z Uniwersytetem Warszawskim, od 1976 pracuje w Zakładzie Kryminologii w Instytucie Prawa Karnego na Wydziale Prawa i Administracji. W 2008 uzyskała nominację na stanowisko profesora nadzwyczajnego UW. W latach 1997–2000 pełniła funkcję zastępczyni dyrektora Instytutu Prawa Karnego. Jako visiting professor wykładała na uczelniach w Danii, Litwie i Stanach Zjednoczonych. Jej działalność naukowa i społeczno-polityczna koncentruje się na takich dziedzinach jak prawo karne wykonawcze, prawa człowieka - w tym prawa kobiet, penitencjarystyka, kryminologia, wiktymologia, penologia, psychologia społeczna, gender studies, mediacja, sprawiedliwość naprawcza i socjologia prawa. Jest założycielką i długoletnią prezeską Polskiego Stowarzyszenia Edukacji Prawnej. Zasiadła także w radzie programowej fundacji Panoptykon. Była pełnomocniczką Rzecznika Praw Obywatelskich ds. praw ofiar przestępstw, a także ekspertką ds. prawnych komisji sejmowych, Open Society Institute i Rady Europy. W 2012, za działalność na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za osiągnięcia w pracy zawodowej i społecznej, prezydent Bronisław Komorowski odznaczył ją Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Inne nagrody, którymi została uhonorowana, to m. In. : Złoty Telefon – Honorowa Odznaka Niebieskiej Linii za przeciwdziałanie przemocy w rodzinie ; Złote Odznaczenie za pracę na rzecz reform penitencjarnych przyznane przez Służbę Więzienną; odznaczenie za zasługi w dziele reform przyznane przez Litewską Służbę Penitencjarną; nagroda rektora UW za osiągnięcia naukowe czy nagroda Dziekana Wydziału Prawa UW za osiągnięcia dydaktyczne.

W tegorocznym Raporcie Biura Rzecznika Praw Osób Uzależnionych słynna polska prawniczka wielce krytycznie ocenia prowadzoną w Polsce politykę narkotykową w latach 2012-2013. Oto fragmenty przygotowanego przez nią wstępu do raportu – jest to bardzo przejmująca i potrzebna lektura.

Ustawa miała przeciwdziałać narkomanii, a w praktyce...

„Poprzedni raport, obejmujący lata 2010/2011 był również przygotowany przez Agnieszkę Sieniawską i Jacka Charmasta. Obecny, podobnie jak poprzedni, składa się z dwóch części: prawnej i traktującej o systemie pomocy i leczenia osób uzależnionych w Polsce.

Konkretne sprawy karne omawiane w pierwszym raporcie wyraźnie demonstrowały rozziew między założeniami Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii a praktyką stosowania Ustawy. Analiza przypadków zawarta w tym raporcie pokazuje, że pomimo zapowiedzi zmian, organa ścigania nadal zamiast efektywnie eliminować dealerów narkotykowych, zajmują się raczej produkcją przestępców, ścigając uzależnionych lub rekreacyjnych użytkowników rynku narkotykowego.

Trudno bowiem oprzeć się pokusie nadużywania przepisów kryminalizujących posiadanie nieznacznych ilości narkotyków. Pozwalają łatwo, prosto, niemal bezwysiłkowo uzyskiwać świetne statystycznie wyniki. Dotyczy to policji i prokuratury.

W statystykach nikt nie liczy połamanych żyć

Nie inaczej jest z sądami. Sądom też poprawiają wyniki odhaczonych spraw. To, że w efekcie organy powołane raczej do przeciwdziałania produkują z młodych ludzi przestępców i zapełniają nimi cele więzienne, wciąż umyka refleksji. Pokusa sukcesu i niewrażliwa obojętność na negatywne skutki podejmowanych działań sprawia, że w prowadzonych statystykach brak jest rubryki zliczającej połamane życia. Raport wyraźnie pokazuje, że pomimo zapowiedzi zmian nadal toczą się sprawy o niewielkie ilości posiadanej marihuany. Przylepiane są etykiety przestępcy, zakładane są kartoteki karne przeludniane więzienia.

Autorzy Raportu jasno mówią, jak można to zmienić. Udowadniają, że argumenty przytaczane za kryminalizacją tego, co obecnie skryminalizowane, nie utrzymują się w świetle prezentowanych danych. Na nic jest powoływanie się tu na przepisy Konwencji Narodów Zjednoczonych o zwalczaniu nielegalnego obrotu środkami odurzającymi i psychotropowymi, (tzw. konwencja Wiedeńska, z dnia 20 grudnia 1988 r.).

Tyle że podjęte działania mają służyć ujęciu i skazaniu dealera narkotykowego nawet przy posiadaniu nieznacznej ilości narkotyku. Praktyka od 2000 roku wykazuje, że taka regulacja przynosi dokładnie odwrotny skutek. Nielegalny narkotyk jest dużo łatwiej dostępny na rynku, a dealerzy - grube ryby - dużo bardziej nieuchwytni, bo nieścigani, gdy bogaty połów przynoszą płotki.

Narkotyki jako pretekst do ograniczenia wolności

Raport ujawnia też problem przez nas wcześniej niedostrzegany i niekoniecznie uświadamiany. Dobrze rozpoznane jest polityczne znaczenie narkotyków jako "dogodnego wroga". "Dogodny wróg" daje się przedstawić jako groźny, nieludzki. "Dogodny wróg" pozwala władzy narzucić swą wolę sprzeciwiając się woli większości i rozsądkowi. "Dogodnym wrogiem" można straszyć i siać oburzenie. Narkotykom można wypowiedzieć wojnę prezentując je jako moralnie odrażające i groźne. To świetny pretekst dla rozszerzania prerogatyw władzy kosztem wolności obywatelskich. Pozwala też na sięganie po publiczne pieniądze bez konieczności precyzyjnego rozliczania wydatków.

Walka z narkotykami wymaga i ofiar i poświęceń. Ewentualnych oponentów przyjmowanych rozwiązań można zaatakować oburzeniem uznając, iż są zdrajcami i stoją po stronie przestępców. W obliczu zagrożenia przez "dogodnego wroga" władza domaga się i nadaje sobie władzę nadzwyczajną i prawo do operowania nadzwyczajnymi środkami. "Dogodny wróg" daje się niszczyć, lecz nie ginie.

Kiedyś za palenie tytoniu obcinano nos

W dodatku jest na tyle niejasny, mglisty i niesprecyzowany, iż zapewnia usprawiedliwienie działań, środków, wydatków, które w innym przypadku rodziłyby sprzeciw. Ustawodawca, mając władzę, może zakazać wiele. Problemem społecznym staje się to, co problemem społecznym zostaje nazwane. W historii znane są przykłady, kiedy palenie tytoniu karane było obcinaniem nosów i zagrożone karą śmierci, a za picie kawy karano chłostą.

Współcześnie wiadomo, że alkohol i tytoń szkodzą bardziej niż marihuana, ale to za marihuanę traci się reputację i trafia się do więzienia. Wiadomo również, że alkohol jest trzecim głównym czynnikiem ryzyka zagrażającym zdrowiu w krajach rozwiniętych - do których zalicza się również Polskę - za... nikotyną i nadciśnieniem tętniczym, a marihuana znajduje coraz szersze zastosowanie w medycynie leczniczej, ale to posiadanie niewielkiej ilości marihuany gwarantuje etykietę dewianta i przestępcy.

30 tys. zgonów rocznie po alkoholu, po marihuanie - zero

Statystyki są bezwzględne; zgony spowodowane zażyciem marihuany są bliskie zeru, od opiatów umiera ok. 300 osób rocznie, od przedawkowania leków przeciwzapalnych dostępnych bez recepty - ok. 3 000 osób rocznie, od alkoholu 30 000, ale to marihuana spełnia wszystkie cechy "dogodnego wroga" racjonalizując szereg posunięć władzy, które bez tego czynnika uznane byłyby prawdopodobnie za szkodliwe.

To wszystko jest już dobrze znane. Nieznane jednak było to, co przynosi Raport. Raport wykazuje uzależnienie również systemu pomocy medycznej od partykularnych interesów instytucji, które zamiast kierować się interesem pacjentów, mają przede wszystkim na uwadze swój własny.

Interes instytucji ważniejszy niż interes pacjentów

Autorzy Raportu podkreślają, iż najczęściej występującym naruszeniem praw pacjenta jest, w opinii Biura Rzecznika, niestosowanie adekwatnego leczenia, wynikające z deficytu dostępności niektórych podstawowych świadczeń oraz prowadzenia działań monopolistycznych przez ośrodki stacjonarne. Raport uświadamia więc, że środki, które były postępowe i zasadne z czasem w zmienionych warunkach mogą szkodzić. Dzieje się tak, gdy interes instytucji stawiany jest ponad interes pacjentów. Może w efekcie dojść do tego, że potrzebujący stają się zakładnikami systemu.

Autorzy nie tylko analizują i prezentują istniejącą sytuację prawną i medyczną. Rekomendują też, co ich zdaniem, należy zrobić, aby sytuacja ta uległa poprawie. Ważne, by te rekomendacje potraktować poważnie. Tu nie chodzi o wydanie kolejnej książki, którą można użyć w przypisie i wpisać sobie do CV. Tu chodzi o ludzkie życie.

Życie daje dramatyczne przykłady

Kiedy skończyłam pisać ten wstęp, życie dodało do niego swój dramatyczny akapit. 13 lipca 2013 roku zmarł z przedawkowania Cory Monteith, grający rolę Finna Hudsona w niezwykle popularnym, znanym także w Polsce, serialu "Glee". Serial od lat bije rekordy powodzenia. Finn Hudson, przystojny, młody, uwielbiany przez fanów i fanki, był symbolem koleżeństwa i miłego męstwa. Sprawiał wrażenie naturalnego przywódcy, niewolnego od typowych dla nastolatków zwątpień, ale wolnego od złowieszczych uzależnień. Serial "Glee" odważnie stawiał czoło trudnym problemom i zmieniał oblicze Ameryki. To dzięki "Glee" skutecznie udaje się ze szkół wykurzać homofobię, i zmniejsza się liczbę samobójstw wśród nastolatków. To dzięki "Glee", demaskującemu krzywdzące, prymitywne stereotypy, odcień skóry, wysoka waga, niski wzrost czy przykucie do wózka przestaje być przeszkodą akceptacji i sukcesu.

31-latek u szczytu powodzenia i sławy zmarł wskutek przedawkowania alkoholu i heroiny. Stało się to w kilka dni po "z sukcesem" zakończonym odwyku w zamkniętej klinice.

Miał 13 lat, gdy zaczął pić, 19, gdy przeszedł pierwszy odwyk, 27, gdy trafił do "Glee". Serial przyniósł mu spełnienie marzeń, sławę, pieniądze, miłość, grono oddanych przyjaciół, nadał sens jego życiu. Nie ma powodu wątpić w szczerość jego słów, jak ważne było dla niego to, że swoją rolą pomaga wielu wyrwać się ze szponów kompleksów, uwierzyć w siebie. Cory Monteith nadużywał alkoholu i heroiny. Alkohol i heroina, i uzależnienie od nich pomimo kuracji w zamkniętym ośrodku doprowadziły do jego śmierci.

Nie udawajmy, że alkohol to nie narkotyk

Trzeba sobie jasno powiedzieć: alkohol i inne narkotyki, gdy nadużywane, przynoszą fatalne, także śmiertelne skutki. Uporczywe udawanie, że alkohol to nie narkotyk, i różnicowanie podejścia do użytkowników narkotyków ma złowrogie skutki. Lepiej zapobiegać niż działać dopiero, gdy mamy do czynienia z uzależnieniem. Zapobieganie, które polega na straszeniu, daje kiepskie efekty. Zapobieganie, które skupia się wyłącznie na substancji, a nie bierze pod uwagę przyczyn i środowiska kulturowego, jest protekcjonalnie nadęte i przynosi efekt zatrzaśniętych uszu i zamkniętych oczu; nie słyszy się i nie widzi.

Niedosłyszenie i niedowidzenie dotyka nie tylko tych, do których sygnał jest wysyłany; nie inaczej dzieje się z tymi, który go posyłają. Nie ma co udawać, leczenie niekoniecznie może przynieść oczekiwane skutki. Ludzie są różni, różne metody w zależności od potrzeb i możliwości mogą pewnie okazać się pomocne. Ortodoksja, przekonanie o własnej słuszności skutkująca zawężeniem oferty do określonej formy terapii i leczenia służy i przynosi profit oferentowi, ale niekoniecznie potrzebującym.

Raport to jasno uświadamia i dlatego powinni go przeczytać nie tylko użytkownicy w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące ich pytania prawne i medyczne, ale co najmniej także wszyscy ci, którzy odpowiedzialni są za politykę zdrowotną, karną i społeczną”.

Nie pierwszy raz

To nie jest pierwszy raz, gdy prof. Płatek występuje w obronie naszej prześladowanej mniejszości. Pisaliśmy o tej wspaniałej Bojowniczce o Wolność już nie jeden raz – także w tym roku. „Te przepisy służą do tego, żeby sprawiać wrażenie, że coś robimy. Najbardziej szkodliwe są alkohol i tytoń, marihuana jest gdzieś na szarym końcu” – mówiła niedawno w Polskim Radiu. Nie były to jedyne ostre słowa, które padły w audycji „Popołudnie z Jedynką” w rozmowie z Zuzanną Dąbrowską. Profesor Płatek powiedziała także między innymi: „Ludzie są zbulwersowani faktem, że za trzy gramy marihuany stawia się zarzut. Po drugie, że prowadzimy sprawy karne w takich właśnie banalnych, prostych i drobnych sprawach związanych z narkotykami”, komentowała sprawę karną Kory.

Zdaniem wykładowczyni Uniwersytetu Warszawskiego sposób traktowania ustawy antynarkotykowej „świadczy o perwersji na gruncie działań prokuratury”. Płatek powiedziała: „Wygląda na to, jak gdyby prokuratura załatwiała sprawy związane z narkotykami i robiła wobec nich szum po to, żeby ukryć fakt braku intelektualnych zdolności faktycznego zwalczania zjawiska”. Jak podkreśliła wybitna profesor prawa, „nawet prokuratorzy nie ukrywają, że te przepisy nie są w żaden sposób działające na korzyść przeciwdziałania narkomanii. Dodała: „Sprawa Kory to jest również świetna rzecz po to, żeby nie mówić o tym, dlaczego takie sprawy jak Amber Gold dzieją się w prokuraturze, na co dzień, dlaczego organy powinny pomagać ludziom, którzy się zajmują biznesem, tak naprawdę je niszczą. To jest temat zastępczy”. Profesor zwróciła także uwagę, że gdybyśmy chcieli traktować poważnie problematykę uzależnień i zdrowia młodzieży, zaczęlibyśmy od alkoholu i papierosów. „Przez te przepisy mamy tak naprawdę mniejszą wykrywalność ludzi, którzy się zajmują faktycznie przemytem, produkcją. Te przepisy pozwalają nakręcać biznes narkotykowy, a nie go likwidować. Być może tym również prokuratura jest zainteresowana” – sugerowała Płatek, podkreślając nieefektywność prawa w walce z narkomanią. „Te przepisy służą do tego, żeby sprawiać wrażenie, że coś robimy. Najbardziej szkodliwe są alkohol i tytoń, marihuana jest gdzieś na szarym końcu”, podsumowała stan nauki na dzień dzisiejszy.

Soft Secrets- 2013- 06

Opublikowano

Świetny artykuł, i wypowiedź, uwielbiam czytać prawdę.

Choć jestem trzydzieści kilka lat młodsza podpisuje się pod tymi słowami.

 

Jak wielokrotnie mówiłam wolność obywatela jest największym problemem państwa. Obywatel zadowolony z swojej wolności szerzej postrzega otaczający go system.

 

Sądy dzięki temu pracują, prokuratura i policja liczą statystyki.

 

Dzięki wykroczeniom osób zdegenerowanych alkoholem plus narkotykom (przykład ostatniej katastrofy w której zabite zostało zabitych 6 osób w Kamieniu Pomorskim) gdzie kierowca był pod wpływem alkoholu a trzy dni wcześniej palił marihuanę, marihuana jest pokazywana jako zło samo w sobie.

Celowy zabieg aby pokazać iż marihuana zabija, a ci co są pod niej wpływem to przyszli mordercy.

 

Gdzie tu rozum, trzy dni wcześniej paląc konopie w ciągu 6 h thc uwalnia się z organizmu.

 

Ale medialnie był pod środkami odurzającymi, ponoć amfetaminę jeszcze w organizmie wykryli, nie dziwie się  typowy narkus który musi przy ćpać, zachlać sobie i zapalić by go jak to określają "potargało" lub przyćmiło.

 

Palacze marihuany są postrzegani jako brudasy, nie ma się co dziwić, sama na własne oczy widziałam grupy na targach brudnych śmierdzących narkomanów szukających towarzystwa do ćpania, a akurat targi to związany temat.

 

Przez te grupy które lubią nadużywać wszystkiego min marihuany która uważają z jednych z słabszych używek, wszyscy normalni ludzie którzy korzystają pozytywnie z tej rośliny są wrzuceni do jednego wora, i taki to ludziom zawdzięczamy nielegalna trawkę.

 

Dopóki obraz palacza nie zostanie zmieniony to temat bez końca. Po części marihuana rozleniwia, ale to co robi człowiek zależy od niego samego nie od konopi. 

 

Marihuana stała się gorszym narkotykiem niż amfetamina co budzi dyskusje, państwo celowo działa w ten sposób, by tylko odciągnąć legalizacje.

Poprzez legalizacje straciliby 3/4 wpływów z zatrzymań, ktoś kto był przestępca staje się normalnym człowiekiem i nagle te kilka milionów osób czuje się wolnym.

 

Nie wiem kiedy ludzie zrozumie prosta rzecz

 

Marihuana nie zmienia inteligencji osoby, inteligentna osoba potrafi wykorzystać ten stan maksymalnie dla osiągnięcia zdrowia i korzyści

 

To nieinteligentne osoby wpadają w złe wpływy trawki i te osoby są pokazywane wszędzie jako przestroga"palisz trawkę będziesz debilem, i przykład... najlepiej z zdjęciem jakiegoś brudnego człowieka w podartych spodniach, obraz bezdomnego lub rozgłos że ktoś spowodował wypadek ale była tak gdzieś powiązana marihuana"

 

Pewnie chatę sprzedał za maryśkę  :Facepalm: i został bezdomny i pali teraz w żyle.

 

 

Nie mogę czasem ironia i żal ciśnie się do ust niechaj te PAŃSTWO PRZESTANIE KŁAMAĆ dla tych złotówek i da ludziom wolny wybór w ich życiach.

 

Przemoc państwa wobec obywatela jest nadużywana, przecież każdy zatrzymany nawet za grama marihuany jest psychicznie gnębiony przez 24 h na komisariacie a potem przez państwo dające mu poczucie winy, odbierana pewność siebie. 

 

Państwo niszczy człowieka, targa nim jak śmieciem zwalając na narkotyk.

 

To nie marihuana sponiewiera człowiekiem, to państwo to robi gdy ten narkotyk już dawno przestał działać i działa na długą skale, zostawiający wielką skazę na psychice człowieka, żaden skręt nie zrobi tego z człowiekiem w skali co może zrobić władza.

Gdyby był legalny nie byłoby strachu, paranoi, schizofrenii i innych problemów związanych z posiadaniem i użytkowaniem.

 

Zwalają iż schizofrenia robi się przez MJ nic z tego, schizofrenia powstaje poprzez szereg zdarzeń w życiu który ma duży emocjonalny wpływ na człowieka, czy kryminalizacja nie ma wpływu na to? tego się każdy najbardziej obawia, państwa, nie chorób związanych z marihuaną.

Gdyby tak było nikt by nie chciał sięgać po trawkę i nie byłaby tak popularną używką, po co ktoś miałby celowo się odurzać by się czuć źle, nieracjonalne podejście.

 

Marihuana otwiera oczy i uwalnia emocje, emocje są najważniejsze w naszym życiu nimi się kierujemy i dzięki nim mamy cele, dążymy by żyć szczęśliwie.

 

Gdy emocje związane z uprawa, posiadaniem, użytkowaniem (wszak nie tylko się pali) kolidują z naszymi wewnętrznym potrzebami i upodobnieniami powstaje negatywna emocja.

 

Chcemy a nie możemy, i tu jest konflikt którzy powinni psychologowie również poruszać na spotkaniach.

Zaburzenie poczucia własnej wolności tworzy psychiczne więzienie emocji. Emocje gromadzone w nadmiarze powodują zaburzenia psychiczne w tym psychozy depresje, schizofrenie. 

 

Błędne koło.

 

Medyczna strona trawki nie przekonuje przeciwników trawki, ponieważ zbyt mało pokazują medyczne oblicze jej a więcej lolkow na marszu.

Osoby te nie wierzą w to iż osoby które skandują najgłośniej walczą o wolność medyczna tylko w celach odurzeń, dlaczego grupy reprezentujące walkę o wolność konopi nie zachowują się jako osoby zdrowe?

Chodzi tu o  powagę sytuacji.

Poziom kultury w wypowiedziach szczególnie w prasie i telewizji.

 

Osoby występujące w takich kampaniach są nieprzygotowane do wypowiedzi za wszystkich użytkowników konopi.

Począwszy od nie dobranego do sytuacji stosownego ubioru po higienę osobistą (włosy,broda, paznokcie).

Nerwowość i brak kultury wypowiedzi jest zaraz za wyglądem, te pasma ciągłych źle dobranych słów, przykładów.

 

Osoba wyspana, schludnie i czysto ubrana, z kultura wypowiedzi i argumentami na podstawie doświadczenia najlepiej z zdjęciami, notatkami, czymkolwiek wskazująca na zainteresowanie całą roślina i jej właściwościami, zastosowaniem w przemyśle i lecznictwie.

 

Wystarczy założyć koszule z konopi, powiedzieć a to jest zrobione z konopi proszę dotknąć, popatrzeć jakie są możliwości przynieść cegle z konopi, makaron, olejek konopny, papier cokolwiek innego niż NIC i pokazać to ludziom.

 

Skandując tylko, podśmiewając się z władz też jest oznaką niedojrzałości i braku powagi sytuacji ja rozumiem oburzenie, sama jestem oburzona tym systemem ale nie tędy droga.

 

Przecież przez takie źle dobrane sytuacje odciągamy legalizacje.

 

Nie uważacie iż gdyby ludzie inteligentniejsi wypowiadali się częściej i z żywymi przykładami nie miałoby to wpływu na ludzi przeciwnych.

Miałoby ale każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie, co tak na prawdę ta roślina znaczy dla siebie samego.

 

Ja po tych ludziach pokazywanych najczęściej w mediach widzę chęć jarania a nie medycznego leczenia się, medyczna strona jest tu wykorzystywana w podszytych planach.

 

Dlaczego WK zamiast na targach przebrać się za lekarzy przebrali sie w więzienne szaty? Mnie odstraszyli wyglądem nawet nie podeszłam tak jak wiele więcej osób które ich mijali i nie wiedzieli o co w tym chodzi.

 

Nigdy negatywnymi emocjami i słowami, robieniem z siebie ofiar nie zyska się pozytywnych emocji.

Litość nie jest drogą do sukcesu, tylko rzetelne działanie dadzą efekty.

 

Opublikowano

Amba, coraz częściej czytając Twoje wypowiedzi budzi się we mnie promyk nadziei, że może kiedyś, coś rzeczywiście się zmieni. Jednak nadal mam wrażenie iż znakomita większość uczestników marszy i podobnych akcji nawet nie zrozumie co powyżej napisane.

Pozdrawiam

Gość
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+