A ja uwielbiam jeździć najarany. Dlaczego ? Otóż nie mam ochoty wtedy na szaleństwa, ledwo co się toczę, podziwiam krajobrazy za szybą i generalnie jade bezpieczniej. Zwłaszcza jak jadę w długą trasę, to nie wyobrażam sobie nie zabrać ze sobą magicznego pudełeczka z jointami Wiadomo, że każda używka na każdego działa inaczej, więc jest to mocno osobliwa kwestia, jednakże w moim przypadku jazda pod wpływem marihuany nie wiąże się ze zwiększonym niebezpieczeństwem. Co innego po amfetaminie. Wtedy jeździ mi się fatalnie, bardzo nerwowo, nie lubię wręcz. W sumie teraz już mnie to nie dotyczy bo nie pizgam, ale zdecydowanie nie lubiłem jeździć po prochu, tak samo po alkoholu. Po alko wogóle nie dopuszczam myśli o jeździe pojazdem jakimkolwiek w takim stanie. I nie pozwoliłbym jechać po pijaku nikomu.
Reasumując, trawa dobra, reszta zła Powinien być nakaz wręcz palenia trawy i jedzenia grzybów/LSD, jaki ten świat byłby wtedy piękny