Skocz do zawartości
thc-thc

centrummarihuany

Macky

Administrator
  • Postów

    7 525
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    116

Treść opublikowana przez Macky

  1. Najbardziej konkretne źródło informacji – ilość przechwyconego towaru – wskazuje, że całe tony trawki należącej do meksykańskich karteli są wysyłane prosto do Kalifornii. największa konfiskata marihuany w meksyku od lat osiemdziesiątych udała się tuż przy granicy z Kalifornią, w Tijuanie, w 2010 roku (dwa tygodnie przed głosowaniem w sprawie Propozycji 19). Były to 134 tony psychoaktywnego ziółka! Wiózł ją cały konwój ciężarówek, a żołnierze, rozładowując towar, zapełnili nim cały parking. Sprasowane paczki, opakowane w różnokolorową folię, piętrzyły się pod niebo. ognisko było imponujące. Na ulicach Kalifornii trawka ta warta byłaby około 100 milionów dolarów. W reakcji na tę konfiskatę kartel zamordował 13 narkomanów w centrum odwykowym. Jedno życie za każde dziesięć ton cannabis. Jeśli kartele mordują w związku z handlem marihuaną, musi to być dla nich bardzo poważny rynek. a mówimy tu tylko o jednorazowej konfiskacie. Kalifornijskie patrole graniczne i służby celne przechwytują każdego roku tony konopi. Meksykańska marihuana zmierzająca do Kalifornii trafia też do innych amerykańskich stanów. Jeśli trawka stałaby się w Kalifornii legalna, powstałaby interesująca mozaika: legalne „zioło” z najludniejszego stanu ameryki trafiałoby do innych, gdzie byłoby sprzedawane wbrew prawu. meksykańską trawę przemycano by do San Diego, by sprzedawać w legalnych punktach sprzedaży w los angeles i tak dalej. Dziwnie też czuliby się żołnierze w Tijuanie, konfiskujący ciężarówkę konopi, jeśli można by je kupić legalnie parę kilometrów za granicą. Zwolennicy zmiany prawa widzą Kalifornię wyłącznie jako pierwszy etap. Jeśli sprawdzi się tam, tłumaczą, nowy układ należy wprowadzić w innych stanach. ostatecznie legalizacja powinna objąć cały kraj. a kiedy marihuana stanie się legalna w USa, meksyk bez wątpienia zalegalizuje działalność hodowców i przewoźników. Campesinos w Sierra Madre będą mogli żyć uczciwie z uprawy trawki, stałaby się ona bowiem kolejnym normalnym produktem, takim jak kawa, agawa czy awokado. Można w nieskończoność przerzucać się wątpliwymi obliczeniami określającymi rozmiary tego przemysłu. lecz nawet jeśli wierzyć najostrożniejszym z nich, meksyk sprzedaje Stanom trawkę wartą miliardy dolarów. legalizacja ogołoci kartele z tych zysków. Byłby to dla nich najdotkliwszy finansowy cios w ciągu dziesięcioleci, większy niż kiedykolwiek zadały mafiosom Dea czy meksykańskie wojsko. Fragment pochodzi z książki "El Narco", autor: Ioan Grillo, Wydawnictwo Remi, 2012 http://elnarco.salon24.pl/395624,co-nakreca-handel-narkotykowy
  2. Macky

    Trawka Cannabis CUP 2012

    Sponsorzy: Bebook BRZYDAAL dr.badgrass cheton Pula nagród (nie pełna): - 10 szt. pudełek Infinity & Bongo Glassic 60cm - bon na zakupy w hemp.pl na 300 zł - paczka 5 fem - nasiona reg i af - 1xchemdog fem, 2xak47xnycd reg, 1x greapefruit ggs - 25 nasion AK47 x NYC Diesel i 25 nasion Easy Top - 100 nasion MIX Out-Door -5 x dowolne małe opakowanie (2 do 4 nasion) - 200zł bon na nawozy w taniejaranie.pl oraz Nasiona Mother's Finest od SensiSeeds - 3 x Starter Kit Zestaw Nawozów HESI do ziemi, koko lub hydroponiki (według potrzeb zwycięzcy) - 3 x Zestaw Nawozów ATAMI do ziemi lub koko (według potrzeb zwycięzcy)
  3. Macky

    Ganja Dla Babuni

    Lekarstwo działa ! Całą tą akcje potwierdzam że jest prawdziwa. Dostałem od autora pełno dokumentów o stanie zdrowia babuni potwierdzające polepszający się stan oraz chore akty oskarżenia za posiadanie. Niedługo możliwe że dokumenty zostaną częściowo opublikowane. Ale to jest jeszcze do ustalenia. Autor serdecznie dziękuje i jest bardzo mile zaskoczony pozytywnym odzewem z waszej strony i to w tak szybkim czasie
  4. Macky

    Ganja Dla Babuni

    Autor: ganjadlababci(małpa)o2.pl Chciałbym przedstawić wszystkim zainteresowanym dość śmiały i na pierwszy rzut oka absurdalny pomysł dotyczący pomocy mojej chorej babci. Polega on na zebraniu leku Zwracam się z prośbą go ogrodników, producentów nasion, sklepów z nimi jak i z akcesoriami, do wszystkich zainteresowanych. Na samym początku chciałbym opisać jej historię: Choruje ona od lat na miażdżycę co powoduje zatykanie się tętnic, najbardziej ucierpiały nogi ponieważ są stale napuchnięte co spowodowało praktycznie brak ruchu. Babcia nie może chodzić. 10 miesięcy temu doznała udaru mózgu który spowodował paraliż lewej strony ciała- ucierpiała prawa półkula. W skutek czego od tych 10 miesięcy babcia leży tylko w łóżku. Nie może sama jeść, nie ma siły nawet sama wstawać. Ma problemy ze snem oraz apetytem. Kolejnym strasznym wypadkiem był atak padaczki po-udarowej który nastąpił ponad dwa tygodnie temu. Babcia przez tydzień leżała w szpitalu pod kroplówką 2litry dziennie.! Teraz jest już w domu, powoli dochodzi do siebie, ale jest zdecydowanie gorzej niż przed. . . Teraz napisze o sobie, o moich przypadkach i problemach związanych z chęci pomocy jej właśnie. Zaraz po udarze nie oglądając się na nikogo skonstruowałem box’a którego mogliście podziwiać i śledzić jego losy na pewnym forum. Kuuba_24. Niestety koniec końców już po zbiorach zostałem okradziony. Złodzieje zabrali wszystko. Nie łamiąc się po raz kolejny zacząłem mała uprawę jednak w niej miałem jeszcze mniej szczęścia, jakiś życzliwy obywatel doniósł na policję i zostałem zawinięty. Sprawa dalej jest w trakcie, dopiero tydzień temu poszła z prokuratury do sądu. W dostanym dzisiaj piśmie z sądu czytam że moja sprawa odbędzie się 20 grudnia br. Koniec końców po moich dwóch nieudanych próbach wyprodukowania leku oraz z konsekwencjami jakie mnie dosięgły pomyślałem o nas wszystkich z ZielonegoTematu., pomyślałem o Was i o Waszej pomocy. Ten apel jest moim krzykiem rozpaczy ponieważ wiem że właśnie Ganja może pomóc. Najprawdopodobniej nie doszłoby do padaczki gdyby babcia zażywała właśnie ten lek a nie stertę tabletek (z badań wynika że to własnie canna jest najlepszym środkiem anty-padaczkowym), może zechciałaby się rehabilitować. Na pewno nie miałaby problemów ze snem ani z apetytem co w rezultacie przyczyniłoby się do ogólnego stanu zdrowia. Oto o co proszę poszczególne grupy. . . 1) ogrodnicy do Was zwracam się o udzielenie leku. Czy ktoś z Was mógłby podzielić się dobrocią jaką posiada? Chodzi mi o konkretne odmiany, nic z niewiadomego pochodzenia. Wszyscy wiemy „.że nie wszystko Ganja co się pali.”, no i różnica jaką jest pochodzenie szczepu: Sativa czy Indica. Nie stać mnie na kupno wystarczającej ilości ponieważ jestem w tym przedsięwzięciu sam, w dodatku „towar” jest zawsze niewiadomego pochodzenia. 2) Sklepy z akcesoriami i nasionami Was chciałbym prosić o darowiznę, a raczej wynagrodzenie tych którzy chcą pomagać doraźnie ^ogrodnikom. Tak żeby ten który pomógł miał możliwość zrobienia tego znowu przez nowe nasiona, czy też jakiś lepszy mały nawóz. Chodzi o symboliczną pomoc. 3) Do administracji różnych forum internetowych. Podklejenie jej w tematach, poparcie, czy też przyłączenie się do akcji 4)Do wszystkich firm które zechcą to poprzeć o patronat polegający np. na umieszczeniu logo które znajdzie się na stronach tego apelu. 5)Do wszystkich czytających. Co o tym myślicie.? Kontakt: GG: 39628825 mail – ganjadlababci(małpa)o2.pl Chodzi o to aby pokazać przed sądem że nasze środowisko wspomaga oddział leczniczej marihuany, ze chce pomagać również w dziedzinie. Że pojedyncze jednostki potrafią się zjednoczyć w tak szczytnym celu. Jednak ważniejsza oczywiście jest sama pomoc pacjentce. Brak u nas leków takich jak Bedrocan czy Sativex jest za to wyśmienity PolishSush z którego to można zrobić lecznicze masełko, ciastka czy rosołek, który babcia uwielbia. Ktoś kto doświadczył czegoś podobnego zrozumie, a Ci którzy nie, niech nie doświadczają. Jednak spróbujcie postawić się w mojej sytuacji. Doskonale wiem co robić a jednak się nie udaje, wszechogarniająca bezczynność która ogarnia mnie gdy tylko pomyślę o babci która to mnie wychowała, a teraz leży bez życia na łóżku, nie mogąc prawie mówić.
  5. citral ten szajs jest w wielu miejscowościach, iskrzy jak zimne ognie, smak ohydny, a popiół twardy. Jeżeli macie taki materiał polecam go oczyścić, sposób pokazałem w dziale warsztat
  6. Alesz upalony to nagrywałeś nam się podoba, wrzuć to na youtube czy wrzute i daj linka to puścimy to w świat
  7. Oświadczam, że definitywnie zrzekam się obywatelstwa polskiego - czytamy w liście do prezydenta autorstwa Tomasza Obary, lidera ruchu Wolnych Konopi. Informuję Pana, jako Głowę Państwa, iż nie mam nic wspólnego z tym państwem i działaniami jego organów. Zmuszony jestem wyemigrować do kraju gdzie prawa człowieka są szanowane. Żądam uznania przez głowę państwa, iż nie łączy mnie z tym państwem żadna więź prawna. Nie mogę dłużej utożsamiać się z państwem, które prześladuje mnie, swojego obywatela, z powodu leczenia się medyczną marihuany i walki o prawa pacjentów w podobnej sytuacji. Państwo polskie nie przestrzega praw człowieka, praw pacjenta. Prawa te łamane są zarówno przez przepisy aktów prawnych jak i przez działania organów administracji rządowej oraz sądownictwo powszechne. Marihuana jest lekarstwem, niezależnie od tego, czy ten fakt odpowiada większości parlamentarnej, policjantom, prokuratorowi, czy składowi orzekającemu. W Polsce osobie chorej, używającej marihuany w celach medycznych stawia się zarzuty kryminalne, umieszcza w areszcie, sądzi i skazuje jak pospolitego przestępcę. Na skutek powyższych działań państwa poniosłem poważny uszczerbek na zdrowiu. Proszę poinformować właściwe organy, zgodnie z wyszczególnieniem postępowań i sygnatur zamieszczonych poniżej, iż od tej pory podlegam pod jurysdykcję Szwajcarii i z właściwymi organami Szwajcarii proszę się w moich sprawach kontaktować. W szczególności dotyczy to prokuratury Wrocław - Krzyki Zachód, która tytułem środka zapobiegawczego zastosowała zakaz opuszczania kraju, pomimo iż mówiłem, że muszę wyjeżdżać za granicę w celu leczenia. Za takie traktowanie mojej osoby odpowiedzialny jest bezpośrednio kierownik jednostki, jak również Sędzia Sądu Rejonowego Wrocław-Krzyki Sebastian Spałek. W związku z prześladowaniami mojej osoby i mojej rodziny występuję o azyl polityczny. Mam nadzieję, że ten komunikat dotrze do opinii publicznej. Z powodu używania marihuany w celach medycznych spotkałem się z następującymi przejawami opieki i ochrony mojego zdrowia ze strony władz państwa polskiego: 2010r. Sąd Rejonowy w Kłodzku - wyrok skazujący za posiadanie marihuany i ?promowanie środków odurzających? - 2 lata w zawieszeniu na 5 lat; Sąd Okręgowy w Gliwicach, o.z. w Rybniku (sygn. V K 121/10) - zarzuty w związku z przywozem marihuany z Czech do Polski - do 12 lat pozbawienia wolności; 2011r. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów (sygn. 5 ds. 831/1) - posiadanie znacznej ilości środków odurzających - do 10 lat pozbawienia wolności; Prokuratura Okręgowa w Warszawie (sygn. 1 ds. 947/11) - posiadanie i wprowadzanie do obrotu znacznej ilości środków odurzających - do 10 lat pozbawienia wolności; Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście - posiadanie i udzielanie środków odurzających - do 3 lat pozbawienia wolności Prokuratura Rejonowa Wrocław - Krzyki Zachód (sygn. 2 Ds. 746/11) - uprawa konopi indyjskich - do 3 lat pozbawienia wolności Wszystkie powyższe czyny dotyczą wyłącznie Cannabis w postaci roślin lub suszu, niepodzielonego na działki, w okolicznościach wykluczających zgodnie ze zdrowym rozsądkiem przeznaczenie inne, niż medyczne. Dodatkowo, w związku z prowadzoną przeze mnie działalnością lobbingową (nr wpisu w rejestrze MSWiA 00168) i społeczną (Inicjatywa Wolne Konopie) doświadczyłem prześladowań ze strony administracji rządowej oraz sądu powszechnego: Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście: - naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego (policjanta) który mnie kopał, poprzez szarpanie go i oplucie - 3 miesiące tymczasowego aresztu, uniemożliwienie widzenia obrońcy w celu obrony, wyrok nieprawomocny - 6 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności, ( II K 108/11); - naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego - za rozbicie namiotu pod Sejmem i ?szarpanie za rękaw policjanta? - do 3 lat pozbawienia wolności (sygn. II K 940/11); - obie sprawy rozpatruje Sędzia Sądu Rejonowego Agnieszka Modzelewska - odrzucony został wniosek o zmianę składu orzekającego z uwagi na stronniczość sędziego - podejrzewam naciski na wymiar sprawiedliwości w celu trwałego pozbawienia mnie wolności. Każdorazowo w celu wyrządzenia szykany mojej matce przeszukiwano jej mieszkanie w późnych godzinach wieczornych. Właściwa w sprawie nadzoru Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście (sygn. 4 Ds 1234/11) oraz Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście (II K 108/11, II K 940/11), do tej pory nie podjęły żadnej interwencji na rzecz ochrony praw mojej rodziny. Nie wyrządziłem nikomu żadnej szkody ani krzywdy. Trudno zgodnie ze zdrowym rozsądkiem twierdzić, że stwarzałem zagrożenie (marihuana jest lekarstwem i mało szkodliwa nawet przy codziennym używaniu) - jestem zatem ścigany za przestępstwa polityczne, czyny popełnione wyłącznie z powodu nie zgadzania się z obowiązującymi przepisami, które naruszają moje prawo do ochrony zdrowia, a na które nie mam jako obywatel żadnego wpływu. W tym kraju nie mam szans na sprawiedliwy proces i grozi mi wieloletnie więzienie. Policja jest nietykalna, nawet gdy używa przemocy czy poniża osobę chorą. Akty bezprawia ze strony Policji i prokuratury wobec osób chorych, używających marihuany w celach medycznych w pełni znajdują aprobatę sądów. System hamulców i równowagi wynikający z zasady podziału władzy w państwie polskim nie funkcjonuje w odniesieniu do sądownictwa powszechnego. Sądownictwo powszechne nie ma w zwyczaju pilnowania przestrzegania prawa. Przewidziane prawem procedury odwoławcze są nieskuteczne. Zaskarżenie prawa czy działań państwa jest w praktyce niewykonalne. To państwo nie respektuje praw pacjenta. Tylko jeden lekarz, Tomasz Bąk z Rybnika odważył się wydać polecenie dostarczenia mi medycznej marihuany, i to w warunkach pozbawienia wolności - zatrzymania w Rybniku w dniu 16 sierpnia 2010r. Oczywiście Policja nie dostarczyła mi leku, ale prokuratora to nie obchodziło. Wykonywanie prawa w Polsce prowadzi do uszczerbku na zdrowiu, czego dowiodę w porozumieniu z lekarzami oraz władzami Szwajcarii. Mam nadzieję, że moje wystąpienie przyczyni się do powstania koalicji pacjentów i osób poszkodowanych przez państwo polskie w związku z przepisami zabraniającymi używania marihuany do celów medycznych. Prezes Sądu Najwyższego Prezes Trybunału Konstytucyjnego Rzecznik Praw Obywatelskich Marszałek Sejmu RP Komisja Europejska Tomasz Obara korespondent.pl
  8. - SLD nie poprze legalizacji marihuany - twierdzi Leszek Miller. Szef klubu parlamentarnego partii powiedział TOKFM, że jego zdanie podziela większość posłów SLD. - To byłoby szkodliwe dla zdrowia, dla przyszłości młodych Polaków i myślę, że nie poprzemy - dodaje były premier. Zdaniem Millera, Sojusz mógłby jednak poprzeć taki projekt zmiany prawa antynarkotykowego, który nie byłby ukłonem w kierunku przyszłych potencjalnych plantatorów. - Jeżeli projekt kładłby główny nacisk zastosowanie marihuany do celów leczniczych, to zmienia postać rzeczy - uważa Miller. Działacze SLD skłonni byliby zagłosować też za zniesieniem kary za posiadanie niewielkiej ilości marihuany. Natomiast Ruch Palikota idzie dalej, chce np. zalegalizowania domowych upraw konopi. Miller, podczas dzisiejszej konferencji prasowej w Katowicach przekonywał też, że żaden z najbardziej radykalnych postulatów Ruchu Palikota nie zostanie zrealizowany. - Nie ma takiej większości w Sejmie - podkreślił. Marihuana w celach leczniczych ma być wkrótce legalna w Czechach. Wytwarzane z niej lekarstwa będzie można kupić na receptę w aptekach. Czeskie ministerstwo zdrowia do końca tego roku chce zakończyć prace nad nowelizacją prawa. Po zmianach marihuana z listy substancji zakazanych trafi do spisu leków. Leki wytwarzane z marihuany mają pomóc w leczeniu stwardnienia rozsianego, choroby Parkinsona, raka oraz AIDS. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,10591290,Leszek_Miller__Nie_poprzemy_legalizacji_marihuany_.html
  9. Leczy czy zabija? Uzależnia czy nie? Wprowadza w euforię, czy powoduje depresję? Postulaty Janusza Palikota o legalizacji marihuany na nowo wzbudziły kontrowersje. W studiu Dzień Dobry TVN gościliśmy prof. Mariusza Jędrzejko, socjologa i autora książki „ Marihuana. Fakty i mity”, przeciwnika legalizacji marihuany oraz filozofa i artystę, zwolennika jej legalizacji - Kamila Sipowicza. http://dziendobry.tvn.pl/video/marihuana---palic-czy-nie,104,newest,15276.html
  10. To sztab Kaczyńskiego zagwarantował Palikotowi miejsca w ławach poselskich. Skąd taki wniosek? PO i PiS utrzymały mniej więcej tyle samo miejsc czyli utrzymały swój elektorat. Jednocześnie można zaobserwować klęskę SLD i sukces Ruchu Palikota. Co zaważyło na poparciu Palikota przez sporą część elektoratu SLD i prawdopodobnie odpadach z PO oraz świeżo upieczonych, 18letnich wyborcach ? Zagwarantowała to mała zielona roślinka zwana z łacińskiego Cannabis Sativa. Zarówno SLD jak i Palikot są antyklerykalni, jednak SLD w sprawie konopi milczy podczas gdy Palikot aktywnie się udzielał w obszarze konopi szczególnie gdy publicznie ściągnął chmurę z blanta na jednym z wieców. Ta jedna jedyna rzecz wyróżniła Palikota z całego grona polityków w tych wyborach i to wyróżniała zdecydowanie, szczególnie w elektoracie do 35 roku życia, ludzi z dużych, średnich miast i małych wiosek wiedzących że palenie trawki w połowie nie jest tak szkodliwe jak picie alkoholu. BA! O tym prostym fakcie wie nie tylko elektorat Palikota czy SLD ale i elektorat PO a nawet i spora część elektoratu PiS z czego Ci ostatni po prostu się do tego publicznie nigdy nie przyznają, pukając się tylko po cichu w czoło gdy słyszą wypowiedzi niektórych polityków PiS o konopiach zżymając się ze wstydu i frustracji że ludzie na których głosują wykazują się skrajną głupotą lub wyrachowaniem – nie wiadomo co gorsze. Czasy gdy można było straszyć konopiami odeszły w niepamięć podobnie jak opowieści o tym że przez pocałunek można zajść w ciążę. Niestety „prawicowa” prawica tkwiąca w okopach absurdu nie chce przyjąć do siebie że była w błędzie. PiS nie potrafi lub nie chce zrozumieć, że straszenie czymś co jest naturalną rośliną to strzał we własne kolano a jednocześnie napędzanie koniunktury światkowi przestępczemu oraz poparcia lewackim populistom pokroju Palikota. Oczywiście to, czy Palikot cokolwiek zdziała w temacie konopi to osobna bajka, bo najprawdopodobniej nic nie zdziała, nie zapowiada się bowiem by przy tak dużym zwycięstwie PO i prawdopodobnie utrzymaniu koalicji z PSL Tusk miał zamiar wejść pod stół i odszczekać swoje słowa o konopiach. Nawet jeśli zabraknie PO-PSL kilku gosów do większości i będą potrzebować wsparcia Palikota, to mało prawdopodobne by ten chciał umierać za konopie, poprze Tuska w zamian za znacznie bardziej "lukratywne" ustepstwa i ani w głowie mu będzie stawianie tej kwestii na ostrzu noża. Poza tym, patrząc jak Palikot zabrał się za temat na chwilę przed wyborami, podczas gdy przez całe swoje uczestnictwo w PO raptem 2 razy i to przypadkiem, przy okazji przebąknął coś o trawce, pokazuje że temat wziął na tapetę jedynie z wyrachowania. Wszak jaki interes producent wódki może mieć w legalnej marihuanie? Wiadomo, że Ci co palą to wódki raczej nie piją. Jakie to jednak ma znacznie? Liczy się fakt, że PiS swoją idiotyczną postawą względem konopi zgotował piękny prezent wszelkiej maści lewactwu. Antyklerykalna pro konopna mieszanka zdała egzamin. Palikot ma 1/3 tego co PiS i nie dlatego że miał program gospodarczy bo wiadomo że go nie ma, banda dzieci ulicy, świrów czy byłych przestępców którzy go otaczają nie stanowi żadnego zaplecza. Palikot ma te miejsca z powodów pokazanych powyżej oraz, że na finiszu pomogła mu idiotyczna decyzja sztabu PiS, by puścić spot straszący „narkotykami” i to zaledwie parę dni przed wyborami gdy PiS jeszcze prowadził w sondażach. Co nastąpiło później już wiemy. Mam nadzieje, że PiS wyciągnie lekcje z błędów. Nie chodzi tutaj o bycie koniunkturalistą, bo tego PiSowi nie wolno, chodzi o realne i bez ideowe popatrzenie na zagadnienie konopi i wyciągnięcie wniosków chociażby z kraju sąsiedzkiego jak Czechy czy Portugalia. Tam gdzie zaprzestano ścigania posiadaczy a zajęto się edukacją pomimo dostępności miękkich narkotyków ich zużycie spadło, spadła też przestępczość wokół narkotykowa, spadły koszty państwa a środki przesunięto gdzie indziej. Zakazany owoc smakuje najlepiej, Palikot o tym wie doskonale. Czy prezes wyciągnie wnioski i przestawi się na bardziej „sensowne’ tory w sprawie konopi? Rozpoczęcie prac nad ustawą depenalizującą posiadanie niewielkich ilości konopi oraz możliwości posiadania do 3 krzaków na własny użytek wydaje się jedynym rozwiązaniem, jeśli PiS chce liczyć na elektorat w przedziale 18-35 lat, mówię oczywiście o znaczącym udziale tych roczników. Elektorat wierzący w „straszne narkotyki” właśnie powoli umiera na wózkach inwalidzkich – statystycznie co 3 Polak raz w życiu palił trawkę i średnio koło 80% z nich doskonale wie że kampania strachu to obłuda bazująca na niewiedzy. Panie prezesie, proszę schować gdzieś głęboko panią Beatę Kępe i zabrać się do solidnej roboty w spraiwe konopii, inaczej „opcję węgierską „będzie Pan mógł oprawić w ramkę z lukru i polizać za 4 lata przez łzy kolejnej porażki – oby nie. Na koniec pewien komentarz z sieci: „Nigdy nie myślałem, że J.Kaczyński będzie u mnie wywoływał tak pozytywne emocje, a Lis tak się zbłaźni w swoim programie. Nie spodziewałem się, że Kaczyński tak pięknie wypunktuje Lisa, który okazał się PO'wską dziwką. Panie Lis, Pan tu był od zadawania pytań a nie od przedstawiania swoich mało interesujących mnie poglądów. Niektóry wypowiedzi Pana Magistra były na niższym poziomie niż u nas pod blokiem. Gdyby nie to, że głosuję za Palikotem ze względu na legalizację to oddałbym głos na Pis.” Cierpkich przemyśleń i oby owocnych, za cztery rozliczymy się z tego zadania domowego. 3obieg.pl
  11. Macky

    Debata Radia Roxy

    Czy w debacie o przerywaniu ciąży ktoś kogoś kiedykolwiek przekonał do zmiany poglądów? Podobno nie. Ale może wcale nie jest to konieczne. Chcemy zabrać fakty i opinie, przekonania, wiedzę i wiarę. Zbliżyć te punkty widzenia. Może nawet zderzyć. Nauka, medycyna, polityka, religia i prawo - to teren blisko stuletnich aborcyjnych wojen. Będziemy w strefie działań wojennych przez dwie godziny. W niedzielę 0d 18 na żywo na falach Roxy oraz w Klubie Tabu na Merliniego 4 w Warszawie. Prowadzą: Max Cegielski i Kazimiera Szczuka. Naszymi goścmi będą: Wanda Nowicka - przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, posłanka na sejm z Ruchu Poparcia Palikota Maria Łętowska - Hansen - terapeutka, obecnie prowadzi terapie małżeńskie. Małgorzata Szumowska - polska reżyserka, autorka między innymi filmu "33 sceny z życia". Oraz ksiądz Mirosław Nowosielski - doktor psychologii. Zapraszamy do Klubu Tabu lub on air w niedzielę o 18:00. A tymczasem posłuchajcie jak było ostatnio, kiedy rozmawialiśmy o legalizacji narkotyków. DEBATA: http://roxy.tuba.pl/roxy/1,108484,10494777,Legalne_narkotyki____Debata_Radia_Roxy.html
  12. Przewodnicząca czeskiej Izby Poselskiej (niższej izby parlamentu) Miroslava Niemcova opowiedziała się za legalizacją marihuany w celach leczniczych i przygotowuje projekt nowelizacji ustawy o narkotykach. W piątek w tej sprawie wypowiedział się również krajowy koordynator ds. walki z narkotykami Jindrzich Voborzil. Jednoznacznie poparł zainicjowaną przed kilkoma dniami akcję wzywającą do uznania w Czechach marihuany za lek pomocny w leczeniu stwardnienia rozsianego, choroby Parkinsona, raka oraz AIDS... W tej chwili - zgodnie z czeskim prawem - zarówno pacjent korzystający z terapii bazujące na konopiach indyjskich, jak i diler narkotykowy, mogą być ścigani na mocy tego samego paragrafu. Voborzil wezwał więc do zmian w prawie dotyczącym substancji odurzających. Niemcova podkreśliła, że do nowelizacji ustawy skłoniły ją konkretne przypadki pacjentów. "Natychmiast zwołałam trzy zebrania doradcze. Chcę, aby jak najszybciej powstała baza, pozwalająca na napisanie noweli, pozwalającej na korzystanie z konopi w celach leczniczych. Uważam, że żadnego cierpienia nie powinno się przedłużać ani o minutę czy dzień, jeśli istnieje nadzieja na jego złagodzenie" - powiedziała cytowana przez 1. program czeskiego radia publicznego przewodnicząca Izby Poselskiej. Niemcova - tak jak premier Czech Petr Neczas - należy do największego ugrupowania rządzącej centroprawicy, Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS). Za pozwoleniem na wykorzystanie marihuany w medycynie opowiada się także szef opozycyjnej Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CzSSD) Bohuslav Sobotka. "Sądzę, że powinniśmy szukać takiej formy złagodzenia prawa, która dopuści ten wyjątek" - powiedział. Od ubiegłego roku na czeskim rynku dostępny jest lek Sativex zawierający wyciąg z konopi. Jest przepisywany pacjentom z zaawansowanym stwardnieniem rozsianym. Zwolennicy leczenia za pomocą konopi zwracają uwagę, że kosztuje on około 8 tys. koron (czyli 1365 zł) i przez to nie może być stosowany powszechnie. We wtorek grupa czeskich lekarzy, pacjentów i naukowców rozpoczęła zbieranie podpisów pod petycją wzywającą do legalizacji marihuany w celach leczniczych. Organizatorzy akcji powołują się na doświadczenia medyczne innych krajów i - jak zaznaczają - chcą, aby pacjenci w Czechach mieli takie same prawa, jak ci w Szwajcarii, Hiszpanii, Kanadzie, USA, Izraelu, Holandii, we Włoszech czy w Niemczech. źródło: Polska The Times
  13. Złapanie jednego przestępcy narkotykowego kosztuje polskiego podatnika prawie 700 tys. zł. Może zamiast wydawać takie kwoty, warto zastanowić się nad stopniową legalizacją narkotyków. Stany Zjednoczone obchodziły niedawno 40. rocznicę rozpoczęcia walki z przemysłem narkotykowym. 17 lipca 1971 roku prezydent Richard Nixon, odpowiadając na obawy obywateli przed rosnącą popularnością marihuany wśród hipisów i heroiny u weteranów z Wietnamu, wypowiedział narkotykom wojnę (War on Drugs). Z czasem przystąpiły do niej prawie wszystkie państwa świata. Jednak fety, choćby skromnej, w Waszyngtonie nie było. Tuż przed rocznicą bowiem Amerykanie dostali od Światowej Komisji ds. Polityki Narkotykowej niezbyt miły prezent w postaci raportu z analizą rynku narkotyków. Gremium, w skład którego wchodzą między innymi były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan oraz były sekretarz stanu USA George Shultz i były prezydent Kolumbii César Gaviria, skwitowało czterdziestoletnią kampanię krótko: „Światowa wojna z narkotykami poniosła klęskę”. Po 40 latach rynek ma się lepiej niż kiedykolwiek. Przychody narkotykowych gangsterów przekraczają już 350 mld dolarów (w Polsce 500-600 mln dolarów). To gigantyczna suma, porównywalna z wartością globalnej sprzedaży telefonów komórkowych i trzy razy większa niż wartość rynku telewizorów. O potencjale finansowym karteli świadczy fakt, że w 2008 roku, w krytycznym momencie kryzysu, to mafie narkotykowe wpompowały w komercyjne banki miliardy dolarów. – Są przesłanki, by sądzić, że niektóre banki zostały w ten sposób uratowane – mówi Antonio Maria Costa, ówczesny szef biura ONZ ds. narkotyków i przestępczości (UNODC). To zadziwiające, biorąc pod uwagę, że w przeciwieństwie do producentów elektroniki, samochodów i innych legalnych towarów, wytwórcy i handlarze narkotyków, a także ich klienci są konsekwentnie zwalczani przez prawie wszystkie rządy świata. Źródeł globalnej narkotykowej prohibicji trzeba szukać pod koniec XIX w. Stany Zjednoczone, raczkujące jeszcze wtedy mocarstwo, próbowały ograniczyć wpływy gasnącego imperium brytyjskiego. Jednym z frontów były Chiny. Brytyjczykom udało się w XIX wieku zdominować je między innymi dlatego, że zalali ten kraj swoim tanim, produkowanym w Indiach opium i uzależnili od palenia 40 mln Chińczyków. Chcąc osłabić Wielką Brytanię, Amerykanie uderzyli w handel opium. W 1909 r. doprowadzili do zwołania w Szanghaju pierwszej międzynarodowej konferencji antynarkotykowej, a dwa lata później do podpisania traktatu ograniczającego swobodę handlu i produkcji opium. Tak narodziła się międzynarodowa polityka antynarkotykowa, a Amerykanie stali się jej liderem. Deklaracja Richarda Nixona sprzed 40 lat tylko to potwierdziła. Prezydent Nixon przyjął proste założenie, że najlepszym sposobem walki ze skutkami zażywania narkotyków, czyli kosztami opieki zdrowotnej nad uzależnionymi, rozpadem rodzin i przestępczością, jest likwidacja przemysłu narkotykowego. Stworzył nowe, bardziej radykalne przepisy i zaczął pompować pieniądze w służby antynarkotykowe. W 1971 roku budżet federalnego biura ds. narkotyków i przestępczości wynosił 100 mln dolarów. W tym roku USA wydadzą na ściganie narkotykowych gangsterów cztery tysiące (sic!) razy więcej, czyli 40 mld dolarów. Światowe wydatki na walkę z produkcją i handlem narkotykami sięgają 80 mld dolarów rocznie (w Polsce około 30 mln dol.). Czyli równowartość ok. 23 proc. wartości samego rynku narkotyków! Drugim mierzalnym wskaźnikiem skuteczności policji jest liczba osób odpowiadających za przestępstwa przeciwko przepisom antynarkotykowym. Według różnych szacunków policje antynarkotykowe na całym świecie zatrzymują rocznie 5-7 mln ludzi, spośród których 1,5 mln trafia za kratki. Wypada średnio siedmiu przestępców na każdego z dwustu tysięcy ludzi zatrudnionych w organach ścigania, wymiarze sprawiedliwości i więziennictwie. Sukces? Niezupełnie. Problem w tym, że choć czasem do więzienia trafiają gangsterzy czy chemicy produkujący amfetaminę i jej pochodne, to najczęściej skazywani są plantatorzy konopi indyjskich albo nieszkodliwi palacze marihuany przyłapani na posiadaniu. Widać to doskonale na przykładzie Polski. W 2001 roku zaczęły u nas obowiązywać przepisy przewidujące nawet trzy lata więzienia za posiadanie marihuany. Z ankiety przeprowadzonej przez Ewelinę Kuźmicz z Instytutu Spraw Publicznych wśród policjantów, prokuratorów i kuratorów sądowych wynika, że ponad połowa z nich uznaje te przepisy za bezużyteczne w walce z biznesem narkotykowym. Dlaczego? Otóż jak ustalił prof. Krzysztof Krajewski z katedry kryminologii UJ aż 95 procent spraw o przestępstwa narkotykowe, które zakończyły się wyrokiem skazującym, dotyczyło posiadania niewielkich ilości marihuany. Kary za posiadanie lub handel kokainą albo heroiną to w Polsce rzadkość. Dlatego jednostkowe koszty karania handlarzy narkotykami są bardzo wysokie. Według Eweliny Kuźmicz złapanie i ukaranie jednego narkotykowego przestępcy (diler, importer) kosztuje prawie 700 tys. zł. Warto wydawać te pieniądze? Przy tak astronomicznych sumach można by oczekiwać imponujacych efektów. I rzeczywiście są spektakularne, choć nie zawsze takie, jak oczekują prowadzący krucjatę. W ostatniej dekadzie w wojnach toczonych przez rządy USA, Kolumbii, Meksyku czy Peru z mafią narkotykową, a także w wyniku walk o rynek między kartelami zginęło ponad sto tysięcy osób. To mniej więcej tyle, ile w czasie ostatniej wojny w Jugosławii. W samym Meksyku 30 tys. ludzi. Prezydent Meksyku Felipe Calderón przyznaje, że przynajmniej 3 tys. z nich z nich to przypadkowi ludzie albo policjanci. Raporty UNODC pokazują, że mimo gigantycznych nakładów na zwalczanie narkotyków w ostatnich latach rośnie globalna produkcja amfetaminy, metaamfetaminy i pochodnych. Nieźle trzymają się też producenci marihuany i haszyszu, choć tu o dokładniejsze dane trudniej, bo rynek jest niebywale rozdrobniony. Owszem, w dół ostro poszła produkcja opium i w ślad za nim heroiny, ale nie dlatego, że policje narkotykowe osiągnęły spektakularne sukcesy. Powodem było załamanie produkcji u światowego lidera, czyli Afganistanu, gdzie w ubiegłym roku epidemia chorób roślin zmniejszyła zbiory prawie o połowę. Afgańczycy w tym roku odbudowują plantacje. Zmienia się układ sił na rynku kokainy. Raporty UNODC potwierdzają spadek areału upraw w Kolumbii. Tyle że gangsterzy przenoszą się do Boliwii i Peru, gdzie liczba plantacji rośnie. Mimo nieustannej presji ze strony rządów kwitnie handel narkotykowy, a dystrybutorzy czerpią z niego miliardowe zyski, osiągając marże na poziomie 2-3 tys. procent. Nieuchwytny meksykański boss narkotykowy El Chapo trafił nawet w ubiegłym roku na listę ludzi najbogatszych na świecie „Forbesa” z majątkiem wycenianym na 1 mld dol. Jednak koronnym dowodem na fiasko niezwykle kosztownej prohibicji narkotykowej jest liczba osób je zażywających. W 1998 r. kraje ONZ przyjęły dziesięcioletni program nasilenia kontroli i ograniczania rynku. I w ciągu tych dziesięciu lat liczba użytkowników narkotyków wzrosła ze 185 do 272 mln (według najbardziej pesymistycznych szacunków). Palaczy opium i zażywających heroinę przybyło 35 proc., wciągających kokainę 27 proc. Marihuana powiększyła zasięg o 8,5 proc. Trudno o bardziej dobitne dowody porażki w narkotykowej wojnie. Nic dziwnego, że zniechęceni ogromnymi kosztami wojen narkotykowych prezydenci Meksyku Felipe Calderón i Kolumbii Juan Manuel Santos, którzy jeszcze niedawno forsowali bezwzględne metody walki z narkobiznesem, zaczęli rozważać zmianę strategii. – Trzeba porozmawiać o alternatywie – przyznał niedawno Santos. Zdaniem wielu ekspertów pierwszym krokiem powinno być zróżnicowanie podejścia do poszczególnych narkotyków. Kokaina i heroina to środki silnie uzależniające i zajmują czołowe pozycje na liście niebezpiecznych dla zdrowia substancji odurzających opracowanej w 2007 roku na zlecenie prestiżowego miesięcznika medycznego „Lancet”. Ale już nie marihuana – też szkodliwa, lecz bezpieczniejsza dla zdrowia niż powszechnie dostępne papierosy czy alkohol. Stopniowa legalizacja narkotyków i przejęcie kontroli nad wartym setki miliardów dolarów rynkiem od organizacji przestępczych przez rządy byłyby mniejszym złem niż dalsze próby bezwzględnego stosowania obecnego surowego prawa. Po pierwsze, liberalizacja przepisów stopniowo odcinałaby od pieniędzy gangi narkotykowe. Dziś, jak przypomina Jack Cole, były tajny agent narkotykowy, a obecnie szef amerykańskiej pozarządowej organizacji Law Enforcement Against Prohibition (Stróże Prawa Przeciwko Prohibicji), to restrykcyjne prawo kreuje mafię narkotykową. Zakaz dystrybucji nielegalnego towaru winduje jego ceny do absurdalnych poziomów. W USA gram dobrej jakościowo kokainy kosztuje więcej niż gram złota (w Kolumbii 2-3 dolary). Liberalizacja przepisów i wpuszczenie na rynek legalnych narkotykowych przedsiębiorstw nie wyeliminowałyby gangsterów z rynku, bo mafie działają także na legalnym rynku alkoholu czy papierosów, ale ograniczyłyby ich wpływy. Poza tym uwolnienie rynku i spadek ryzyka handlowego doprowadziłyby do spadku cen detalicznych. Przyniosłoby to ulgę rodzinom osób uzależnionych. Po drugie, zmniejszyłaby się asymetria w podziale zysków z narkotyków między producentów i dystrybutorów. Dziś do kieszeni afgańskich wieśniaków produkujących opium czy peruwiańskich plantatorów koki trafia średnio 1 proc. przychodów ze sprzedaży wyprodukowanych przez nich półproduktów. Gdyby przyjąć, że tak jak na rynku tytoniu plantatorzy z krajów Trzeciego Świata zatrzymają dla siebie 10 proc. ceny finalnej, to na podstawie statystyk UNODC można szacować, że przychody Afgańczyków z samej produkcji opium wzrosną z niespełna miliarda dolarów do 10 mld dolarów (przy produkcie krajowym na poziomie 29 mld dolarów w 2010 roku), a Kolumbijczycy zarobią na kokainie nie 1,8 mld dolarów jak dziś, tylko prawie 20 mld dolarów. Legalizacja narkotyków przyniosłaby poprawę sytuacji ekonomicznej tysięcy ludzi, którzy dziś żyją w nędzy wyzyskiwani przez mafie i dla których uprawa opium czy koki jest jedynym sposobem na utrzymanie. A korzyści dla krajów odbiorców? – Kontrolowany obrót narkotykami miałby jeden cel: zmniejszenie szkód zdrowotnych – mówi Mateusz Klinowski, adiunkt na Wydziale Prawa UJ, ekspert Polskiej Sieci ds. Polityki Narkotykowej. Zwolennicy legalizacji przekonują, że nadzorowane przez rządy środki odurzające będą czystsze (dziś zawartość czystej kokainy w kokainie nie przekracza w Europie 50 proc., a w niektórych przypadkach nawet 10 proc.; reszta to chemikalia), a wpadający w nałóg użytkownicy będą częściej niż teraz korzystać z pomocy specjalistów od odwyku. Liberalizacja w pierwszej kolejności powinna dotyczyć marihuany. Karanie ludzi za używanie środka, którym można zaszkodzić wyłącznie sobie i to w niewielkim stopniu, jest nie do pogodzenia z zasadą swobód obywatelskich. Ze zdrowym rozsądkiem również, bo prawdopodobnie więcej szkód społecznych powoduje pobyt w areszcie albo więzieniu niż samo palenie marihuany. W wymiarze finansowym odstąpienie od karania i całkowita legalizacja marihuany przyniosłyby dwie korzyści. Po pierwsze, spadłyby koszty związane ze ściganiem i wymierzaniem kary. Tylko Stany Zjednoczone wydają na utrzymanie więźniów skazanych za posiadanie lub obrót marihuaną 4,5 mld dolarów rocznie. W Polsce za posiadanie marihuany grozi do trzech lat za kratkami. Utrzymanie blisko 700 osadzonych odsiadujących wyroki za posiadanie niewielkiej ilości marihuany kosztuje około 18 mln zł rocznie (dopiero od 1 kwietnia prokurator może pod pewnymi warunkami odstąpić od ścigania posiadacza niewielkiej ilości). Kolejne substancje powinny być wprowadzane na rynek powoli i stopniowo, w kolejności uzależnionej od stopnia szkodliwości. Gdyby za punkt odniesienia przyjąć wspomnianą listę tygodnika „Lancet”, to relatywnie bezpieczne byłoby zarejestrowanie na rynku takich produktów, jak popularny w krajach Afryki khat, ecstasy, LSD (wszystkie są mniej szkodliwe od alkoholu czy papierosów), a nawet amfetamina (szkodliwość porównywalna z papierosami, ale niższa od alkoholu). Jeśli zalegalizowanie tych substancji przyniesie więcej korzyści niż szkód, można rozważyć legalizację najbardziej szkodliwych heroiny i kokainy, na przykład w formie długouwalniających substancję narkotyczną tabletek, co zmniejszałoby prawdopodobieństwo przedawkowania. Zalegalizowane i opodatkowane narkotyki przyniosłyby pozytywne skutki dla finansów publicznych. Dla przykładu Didier Reynders, minister finansów Belgii liczącej 10 mln mieszkańców, potencjalne wpływy z legalizacji marihuany (VAT, CIT, PIT od pracowników) oszacował na 1,5 mld euro rocznie. Kalifornia (36 mln mieszkańców) już zarabia 100 mln dolarów rocznie na legalizacji marihuany do celów medycznych. Urzędnicy stanowi szacują, że pełna liberalizacja przyniosłaby dodatkowo 1,3 mld dolarów wpływów podatkowych rocznie (w USA nie ma podatku VAT). Można szacować, że polski fiskus na zalegalizowaniu marihuany zyskałby od 200 do 300 mln zł. Zaoszczędzone pieniądze można by przeznaczyć na skuteczniejsze niż do tej pory terapie dla uzależnionych oraz pomoc dla ich rodzin. Legalizacja niesie też ryzyko. Jej przeciwnicy obawiają się dalszego wzrostu liczby użytkowników. Czy słusznie? Otóż nie ma dowodów na to, że liczba zażywających narkotyki ma związek ze stopniem restrykcyjności antynarkotykowych przepisów. Pod koniec XIX w. Brytyjczykom udało się wprawdzie uzależnić od opium 8 proc. Chińczyków, ale była to zasługa trwającej kilka dekad intensywnej akcji promocyjnej, którą dziś trudno sobie wyobrazić, choć oczywiście istnieje reklama alkoholu. Dlatego bardziej miarodajny jest przykład Holandii: mimo powszechnej dostępności taniej marihuany wskaźniki spożycia tego narkotyku są niższe niż w Wielkiej Brytanii czy USA, gdzie prawo jest surowe. Albo Portugalii, która zniechęcona brakiem efektów twardej polityki antynarkotykowej i rosnacą popularnością heroiny dziesięć lat temu zrobiła pierwszy krok w kierunku legalizacji narkotyków. Portugalczycy zrezygnowali z karania za posiadanie niewielkich ilości nie tylko marihuany, lecz także kokainy, heroiny czy LSD. Kary dla dilerów zostały utrzymane. Wbrew prognozom przeciwników liberalizacji prawa nie wzrosła konsumpcja, a Portugalia nie stała się narkotykowym rajem. Spadła za to o 20 proc. w ciągu pięciu lat liczba przedawkowań i o 70 proc. liczba nowych zakażeń HIV. Co najważniejsze, jak wynika z opublikowanego rok temu raportu brytyjskich naukowców, spadło też spożycie najbardziej szkodliwej heroiny. W ubiegłym roku śladem Portugalczyków poszli Czesi i nawet UNODC przyznała, że portugalski eksperyment działa. Niestety, główny finansujący globalną politykę antynarkotykową, czyli Stany Zjednoczone, na razie nie chce pogodzić się z porażką wdrażanej od pół wieku strategii. Mimo ograniczeń budżetowych środki dla antynarkotykowych policji w Stanach mają być jeszcze wyższe niż w tym roku. Radoslaw Omachel zrodlo: newsweek.pl
  14. Policjanci z Wyżyn głowią się, jak wytłumaczyć zniknięcie zabezpieczonych sadzonek konopi indyjskich. Rośliny miały być dowodem w sprawie nielegalnej uprawy w Bydgoszczy. - Czekamy na ustalenia wewnętrznych organów policji, które badają jakim sposobem zniknęły sadzonki - mówi Włodzimierz Marszałkowski, z Prokuratury Bydgoszcz-Południe. - Mogę powiedzieć jeszcze tylko, że nie toczy się postępowanie wobec jakiegokolwiek policjanta, tylko w sprawie zaginięcia roślin. A chodzi o worki z trzydziestoma krzewami konopi, które mundurowi zebrali z nielegalnej uprawy w Bydgoszczy. Jak twierdzi nasz informator. Ziele zostało znalezione pod mostem na terenie miasta. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zabezpieczone sadzonki po prostu zniknęły z komisariatu na Wyżynach. - Na początku miesiąca komendant miejski zlecił wyjaśnienie tej sprawy - tłumaczy Maciej Osinski, z zespołu prasowego bydgoskiej Komendy Wojewódzkiej Policji. - Postępowanie prowadzi wewnętrzny wydział kontroli komendy miejskiej pod nadzorem komendanta wojewódzkiego. W związku z zaginięciem roślin przesłuchano kilkanaście osób. Są wśród nich zarówno policjanci wydziału kryminalnego bydgoskiej komendy jak i pracownicy administracyjni komisariatu. Do tej pory nikt nie przyznał się do wyniesienia, bądź wyrzucenia zabezpieczonych dowodów. Z kolei wśród samych policjantów zdania są podzielone co do tego, czy rośliny rzeczywiście mogły służyć do wyrobu marihuany. - Myślę, że w tym przypadku słowo plantacja jest użyte trochę na wyrost - mówi jeden z mundurowych. - To mogły być po prostu samosiejki. Jak odnieść te słowa do faktu, że w miejscu, w którym rosło ziele, policjanci mieli również znaleźć pojemniki z nawozem do konopi? Niezależnie od tego konkretnego przykładu co jakiś czas policja otrzymuje sygnały o konopiach dziko rosnących w Bydgoszczy. - Latem ubiegłego roku zostały zutylizowane rośliny, które rosły w rejonie Wzgórza Dąbrowskiego na Szwederowie - dodaje Osinski. Źródło: http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20110808%2FBYDGOSZCZ01%2F220981955
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+