Skocz do zawartości
thc-thc

centrummarihuany

JapkoDre

Użytkownik
  • Postów

    237
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Posts opublikowane przez JapkoDre

  1. 05.10.2009r.

    Witam.

    Jest godzina 23.40 i siedze sobie sam w domu….zamierzam palić dziś ekstrakt x35. Myśle, że dziś mi tyle wystarczy…chcę odbyć lżejszą podróż choć z drugiej strony sam Niewiem czy ona będzie taka lekka :D No to lece przygotować wszystko i zapalić…potem po TRIPIE napisze reszte ;)

    Siadam w fotelu i rozpalam ognisko;p

    Stuff:

    Ekstrakt x35 0,2g

    Susz 0,5g

    Sprzęt:

    Zapalniczka żarowa

    Bongo 45cm

    Ściągam duży buch i trzymam w płucach..po chwili wypuszczam…czuje jak moje dłonie się pocą….ściągam drugi buch….DING DONG!! Eee? Kto to? O tej godzinie?

    Wypuszczam dym i czuje jak faza się wkręca, wszystko faluje….kto to do cholery o tej godzinie dzwoni miiiii doooo drzwiiiiiii?? Słyszeeee jak moje słoooowaaa sąąąą cooooorazzz baaardziejjj spowoooolnioneee: ) ide s kierunku drzwi ale chyba sam do konca niewierze ze to robie..przeciez zaraz odlece. Doszedłem do drzwi…i troche byłem zdziwiony bo nadal byłem w świecie rzeczywisty…co prawda czułem się inaczej i wszytsko falowało i miało bardziej przymulone jakby kolory i lekko rozmyte ale to był nadal ten świat który znam na co dzień…..hmmm otworzyłem drzwi wszedł mój ziomek….Cześc stary sorry ze tak pozno ale wracam z imprezy i niema u mnie nikogo a nie wziąłem klucza wiec wbilem do ciebie? Nie za pozno? Spales? Bo wygladasz jakos dziwnie. Paliles cos? Co tu tak wali? Znowu jarrales tą Szałwie swoja? Ty to jestes dzikus.

    Wejdz.

    Ziomek wszedł rozgościł się w fotelu…ja lekko zmieszany rozkminiam czy to nie kolejny wkret Salvi hehe ale nie byłem w stanie tego rozgryźć. Usiadlem wziąłem bongo i już chialem rozpalac gdy ziomek nagle:

    - ty będzie to dalej palil? Popatrz na swoje oczy, wygladaj jakbys spalil tone tego haha a dobre to? Daj macha może co?

    JA: to nie jest ziolo. to mocna rzecz i na pewno nie dla ciebie a takim stanie.

    - jakim stanie?? Wypilem może z 10 piw max.

    Ja: a co do tego?? ;p

    - haha no jak to co?:D kilka kolek i jest ok. nie? Daj bucha pokaze ci jak to się pali.

    JA: siedz spokojnie i obserwuj mnie jakby cos się dzialo zlego to pilnuj żebym czegos sobie nie zrobil.

    - no ok.

    Przyznam ze wybilo mnie to z rytmu ale postanowiłem palic dalej….tszszszszszszszszsz i biore ogromnego bucha z całej reszty która została, żeby nie pokusilo kolegi jak będę TRIPOWAŁ. Na pewno to nie było dla niego w takim stanie…mogło by cos zlego się stac wolalem nie ryzykowac.

    Nagle poczułem jak odlatuje….spojrzalem na swoje rece a one zaczely się zmieniac…troche urosly mi palce, zrobily się grubsze i pomarszczone…wystraszyłem się!! Moje ubrania zaczely się zmieniac na jakies szaty koloru jasno brązowego…podbiegłem do lustra i ujrzałem kogoś zupełnie innego TOTALNY SZOK!!! To wciąż ja bo czuje co jest grane i mam tego pełną świadomość ale moje ciało się zmienilo. Było to mezczyzna w wieku może 50lat z duża czarna broda i wąsami, czarne krecone srednio dlugie wlosy. Był wyższy niż ja Niewiem ile mogl mieć wzrostu może cos kolo 190cm i waga cos kolo 90kg. Wiec wieksze gabaryty od moich…szczególnie waga. Byłem w szoku, jestem kims innym przy zachowaniu swojej świadomości…..bylem ciagle zszokowany tą sytuacją ale staralem się nie wpadac w panike. Obróciłem się i na miejscu gdzie siedział mój ziomek była czarna postać jakby z jakieś substancji ale niemoge określić co to dokładnie było. Zaczela cos mowic do mnie ale nie znalem takiego języka nagle ktoś mu odpowiedzial w tym samym języku, złapałem się na tym ze gestykuluje rekoma gdy slysze glos który odpowiada osobie siedzącej na fotelu. Czyli ja odpowiadałem tfffuuuu osoba w ktorej byłem. Byłem w kims i widziałem z jego perspektywy….ale kim on był??

    Poczułem ze cos wychodzi ze mnie, to była ta osoba odłączyła się od mojego ciala nie fizycznego, stalem i patrzylem co robi.

    Podeszla do osoby siedzącej na fotelu i zaczeli ze soba rozmawiac…chyba się znali bo rozmowa wyglądała na luźną, w ogóle nie zwracali na mnie uwagi, chyba nie zdawali sobie sprawy że tam jestem. Nie wiem co to był z jezyk…przypominal jakis stary aramejski, hebrajski no Niewiem naprawde. Po chwili rozmowy czarna postac wstala z fotela i weszła w cialo tego człowieka…po prostu w nie się wchłonęła. Człowiek upadl i cos mowil….nagle z jego ciala wyszedl on sam!! Spojrzal na mnie. ( zauważył mnie ) teraz mnie widzi? I powiedział do mnie ( teraz rozumiałem co mówił, dziwne to wszystko ):

    - Kim jestes?? Co tu robisz??

    JA: Kim Ty jestes? Ja jestem u siebie w pokoju ( takie coś mi przyszło pierwsze na myśl )

    - Nazywam się GUAR i co to jest pokój o którym mówisz??

    JA: pokój to miejsce w którym się przebywa.

    - To Twój kraj z którego pochodzisz? Nie widziałem Cię tu wcześniej.

    JA: haha to nie kraj…ehh mniejsza z tym. To gdzie się teraz znajdujemy??

    - Ja odchodze do wiecznośći, dziwne że ktoś tu jest oprócz mnie. Pierwszy raz tu kogoś widze.

    JA: Ale jesteśmy…( miałem powiedzieć że w moim pokoju ale pomyślałem ze nie warto znowu o tym wspominac ) jak nie pierwszy raz? Nierozumiem. Byles tu wiecej razy??

    - oczywiście…ale teraz musze cie przeprosic bo już czas na mnie. Zegnaj przyjacielu.

    JA: Żegnaj.

    Poleciał w górę i po chwili zniknął. Kim on był? Gdzie my się znajdowaliśmy?w sumie to gdzie ja się teraz znajduje skoro to nie mój pokój? Ok. potem pomysle powiedziałem. Dziwnie się czuje, wogole jakis dziwny ten TRIP…poczułem się skolowany. Otworzylem drzwi z pokoju i poszedłem do kuchni…wszystko było niby w porządku i takie jak normalnie ale rzeczy tj. szafki, stoly nawet podloga i sciany były lekko przezroczyste czyli widziałem przez nie na wylot, spojrzałem przez okno i dostrzegłem ludzi w budynku dosc daleko oddalonym i to dosc wyraznie Woow 

    Obróciłem się i w sumie nic się specjalnego już nie działo ale nadal byłem w świecie Salvi. Wróciłem do pokoju i wtedy dotarło do mnie: a gdzie moje ciało???!!! Własnie gdzie ono jest?? Przeciez zawsze było i widzialem siebie z innej perspektywy a teraz go niema!! Wszystko było by ok gdyby mnie gdzieś przeniosło to normalne że swojego ciała nie widziałem ale ja byłem w pokoju a tu zawsze siebie widziałem przecież. Lekko spanikowany chodziłem po pokoju i stralem się uspokajac..spokojnie…spokojnie…to tylko faza…zaraz zejdzie i wrócisz. Troche pomoglo….ale strach nie ustąpił do końca. Chwila…może ja naprawde nie jestem w swoim pokoju tak jak mówił tamten człowiek..ale to dlaczego go widze? Przyszła mi do Glowy metoda powracania do ciala w czasie OOBE czyli skupic się mocno na swoim ciele fizycznym i spróbować poruszyc duzym palcem u nogi..tak tez zrobiłem ale wystarczylo ze mocno się skupilem na swoim ciele fizycznym i nagle wszytsko uleglo zmianie… zrobilo się absolutnie ciemno….slyszalem jakies glosy i cichy gwizd….obraz zaczął się formowac i zaczalem dostrzegac swoja kuchnie z perspektywy podlogi hehe wrociłem  próbowałem wstac ale ciezko mi to wychodzilo…wiec polezalem jeszcze chwile.

    Po kilku minutach wstałem i udałem się do pokoju…ziomka nie było…kurde pewnie polazł do domu i olał sytuacje no co za koleś. Poszedłem zobaczyc czy wszystko ok w domu..nic nie rozbite itd. Było ok. poszedłem tez sprawdzic czy zamknął drzwi jak wychodzil ale się zdziwiłem gdy okazalo się ze drzwi Sa zamkniete ale od srodka !! trafilo to troche mnie bo wychodzi na to ze go wogole nie było. Złapałem za telefon i dzwonie do niego.

    Dopiero za drugim razem odebral.

    - haaaalo?!

    JA: siemka, byles u mnie jakies 30min temu??

    - Nigdzie nie byłem człowieku! Spie! Jutro musze do roboty wstac! Znowu ćpałeś to cholerstwo? Stary weź to odloz bo to….

    Rozłączyłem się;p

    Usiadłem w fotelu i zacząłem rozmyślać:

    Po pierwsze byłem gdzieś ale nie wiem gdzie bo widziałem cały czas pokuj, co prawda był inny troche i lekko przezroczysty ale nie widziałem innego miejsca. Osoba którą spotkalem zyla albo w jakiś dawnych czasach albo w daaalekiej przyszłości, nigdy nie wiadomo. Czarna postac? To troche zagadka dla mnie bo Niewiem kto to mógł być? Smierc? Hehe Czlowiek z którym rozmawiałem dziwil się ze ja tam jestem. Mowil ze odchodzi do wieczności i ze kilka razy już tam był a wiec co? Ćwiczył OOBE? Czy może przechodzil reinkarnacje już kilka razy? Troche niewiadomych jest ale TRIP był swietny, realistyczny jak diabli no tego się nie da opisac co się czuje hehe. Dobra przyjaciele ja już uciekam spac. Pozdrawiam.

  2. Witam Przyjaciele.

    01.10.2009 godz. 23.00

    Naszla mnie ochota na zapalenie Salvi…a wiec wyciągnąłem wszytsko co potrzebne zapuściłem muzyczke relaksacyjna ( strumyczek w lesie ). I usiadłem na kocu na ziemi.

    Stuff:

    Salvia x35 0,2g

    Susz 0,5g

    Sprzęt:

    Bongo 45cm

    Zapalniczka Żarowa

    Wsluchuje sie w muzyke..zamykam oczy I się relaksuje około 15min potem biore bongo I zapalam staram sie miec ciagle zamkniete oczy I utrzymywac stan relaksacji…otwieram tylko po to zeby widziec jak zapalic;p

    Biore duzego macha i trzymam….wypuszcam dym i biore kolejnego bucha….gdy go wypuszczam…pod zamknietymi powiekami ukazuja mi sie pierwsze obrazy. Jakies migawki obrazów…las….domek….ulica…most….jakis człowiek. Wypuszczam dym i biore trzeci buch..ostatni bo caly towarek się wypalil już.

    Klade się na kocu nie otwierając oczu…..i już się na nim nie położyłem bo nagle nie czulem swojego ciala już…nie otworzyłem oczu a zacząłem wszystko widziec w pokoju…obrocilem się i spostrzegłem siebie lezacego na podłodze. Cos pieknego…ale to nie pierwszy raz już tak mam wiec staram się powstrzymac emocje. Laduje na ziemi około 2m od swego ciala. Ciesze się ze x15 tak dobrze dziala :)

    Nagle slysze jakis szum. Patrze na laptopa a tam strumyczek plynie w lesie :) spojrzałem na niego i niemoglem się nadziwic…nagle zrozumialem ze ja jestem w tym lesie już….przykucnalem i napilem się wody ze strumyka była bardzo chlodna ale pyszna…czysta woda nie skazona zadnymi dzialalnosciami człowieka. Wokół nie było nikogo…..dostrzeglem jakies 100m dalej mostek który przechodzil z jednej strony strumyka na druga. Udalem się tam wiec….stanalem na mostku a po jego drugiej stronie ujrzałem jakąs postac…wpatrywala się we mnie i nagle Się obróciła i poszla przed siebie…krzyknąłem żeby zaczekal. Ale nawet się Nie obrocil ( pisze ON bo wydawalo mi się ze to mezczyzna ) udalem się wiec za nim….szedlem za nim w odleglosci około 20metrów i nie podchodziłem bliżej. Szliśmy przez ten las…był bardzo piekny i tajemniczy…wszytsko na Salvi jest takie inne, no nie sposób tego opisac.

    Nagle z jednego z drzew spadl orzech. Spojrzalem na niego a wtedy postac odparla:

    - widzisz? Myslisz ze to tylko zwykly orzech?

    Ja odparłem: no tak wyglada…jak zwykly orzech.

    Postac odparla:

    - mylisz się. To taki sam zywy organizm jak ty ale nikt nawet nie zadaje sobie trudu żeby o tym pomyśleć….ale na wszytsko przyjdzie pora.

    Nie za bardzo wiem oco chodzilo….w sumie po TRIPIE myślałem nad tym i doszedlem do takiego czegos: najpierw musi urosnąć drzewo żeby na nim mogly pojawic się orzechy, drzewo to zywy organizm ale czy mysli? Ma dusze? Potem na nim rosna orzechy czyli czesc drzewa ( mam to interpretowac jak np. my ludzie rośniemy jak te drzewa a potem wydajemy na swiat dzieci?? ) w sumie etap podobny….narodziny--> dojrzewanie--> wydawanie na swiat potomstwa. Niewiem może blednie to interpretuje albo za daleko hehe. Ale raczej kazdy to wie wiec chyba chodzilo o cos wiecej ale na razie niewiem o co?

    Jedziemy dalej;p Zapytalem ta postac:

    - Na co przyjdzie pora?

    Postac odpowiedziala:

    - na ZROZUMIENIE! Udaj się do tej chatki..ktos tam na Ciebie czeka.

    Spojrzalem w lewo i ujrzałem maly domek przy nim palilo się ognisko a na lancuchu był przypiety pies…caly czarny i Duzy. Patrzyl na mnie i nagle w Glowie usłyszałem slowa: z checia bym cie ugrzyl! Haha to było naprawde zabawne i rozbawilo mnie wtedy…ten pies jakos telepatycznie się ze mna porozumiał i chyba nie żywił do mnie sympati;)

    Ominalem go duzym łukiem i podeszlem do drzwi i zapukałem. Uslyszalem: wejdz…proszę.

    Wszedlem do srodka….na sciane ujrzałem leb duzego jelenia z ogromnymi porożami. A przy drugim koncu pokoju stal ON przy polce z książkami. Nie odwracal się tylko mowil:

    - dobrze ze jestes….jak widzisz niema tu zbyt wielu wygód.

    Ja: ale mnie to wogole nie przeszkadza.

    - szkoda ze myslisz troszke inaczej

    Ja: lekko smieszany……czytasz mi w myslach??

    - nie musze tego robic. Ale mam dla ciebie pewne zadanie.

    Ja: dla mnie?! Jakie???

    - Twoje dzialania w zyciu SA dobre ale nie zapominaj o jednej waznej rzeczy…nie wolno ci. Rob to co czujesz w glebi siebie…nie zakrywaj tego innymi niepotrzebnymi myslami. A zobaczysz ile korzyści z tego naplynie do Twojego zycia.

    Ja: skad będę wiedzial czy to akurat ta mysl??

    - będziesz wiedział. Od teraz będziesz wiedział. A teraz musisz wracac już…ale jeszcze się spotkamy. Pamiętaj: jesteśmy zawsze i wszedzie tam gdzie ty w tobie i obok ciebie nad i pod, jestemy Toba a ty nami…zawsze i od zawsze.

    Udalem się w strone drzwi….niewiem co czulem wtedy….radosc…..troche smutku, szok, wychodząc z tamtej chatki czulem się jakbym wychodzil po elektrowstrząsach jakis hehe. Ale czulem cos innego w sobie…cos się zmienilo.

    Poczulem ze TRIP slabnie….obraz się rozmywal i zaczal się zlewac ..poprzez las widziałem swój pokoj coraz wyrazniej….az w koncu się w nim znalazłem….pierwsze co poczułem to niesamowita euforia…jakbym odkryl cos nowego…jakbym cos zmienil w sobie no ciezko to opisac…lzy spływały mi po policzkach…masakra ( jakby ktos mnie ujrzał to pewnie by pomyślał ze jakis swir totalny;p )…usiadłem na łóżku i się zamyśliłem.

    Dostalem jasny przekaz i trzeba się do niego zastosowac ale na razie niemoglem nad tym myslec bo byłem zbyt podniecony tym wszystkim wiec odrazu zabralem się za pisanie tego TRIPA i teraz to czytacie.

    Podsumowując: moje podroze zmienily całkowicie swój tor…wystarczy przeczytac moje pierwsze tripy i potem kolejne by dostrzec jakiego kierunku one teraz nabraly :)

    Co czeka mnie dalej? Na pewno się dowiem bo zamierzam dalej tam wracac i czerpac informacje i doświadczenie. Na razie musze się skupic na przekazie i wcielic go w swoje Zycie.

    Pozdrawiam :)

  3. Temat niech zostanie jaki jest, jak przerobimy na dyskusyjny to będziemy szukać jednego TRIPA na 10 stron. Więc Panowie jak macie TRIPY to wrzucać.....nie pisać nie potrzebnych rzeczy.

    PTR ładny TRIP.......mi kiedyś przy zgaszonym świetle z płomienia świeczki zrobiło się ogromne ognisko w lesie i siedzieli do okoła niego szamani i po chwili już tam byłem i ten mistycyzm...coś pięknego.

    Co do moich TRIPÓW to przeżyłem około siedmiu od ostatniego wpisu z czego jeden na x65...co to była za MOC!!! ayachuasca szczelnie zamknięta w próżniowym pojemniku, owinięta szmatką w lodówce...tak ziomek kazał mi ją przechowywać. Czekam jeszcze z tym bo jak sam mówił niema nic innego takiego kopa jak to...a mnie może szczególnie trzasnąć bo mam duże doświadczenie już z psychodelikami: grzybki, Lsd i teraz setki gram wypalonej Salvi więc moge przeżyć coś niesamowitego na tyle że na zawsze mnie to zmieni.

    Postaram się dziś wrzucić coś....może nawet zaraz to zrobie...a może dopiero później to zrobie.

    Serdecznie pozdrawiam podróżników. :wodna:

  4. RedSmoke musisz być wyluzowany całkowicie, oczyścić umysł ze zbędnych myśli typu: a jak ktoś wejdzie do pokoju? a może za bardzo polece? nie możesz tak myśleć. Znajdz sobie miejsce, czas ze nikt nie bedzie ci przeszkadzal. wyluzuj sie, wez chmury takie jak umiesz wielkie i milych lotów. Nic ci nie grozi. Zamknij drzwi. jak sie boisz ze gdzies uderzysz w co watpie bo z poczatku lezysz i sie nie ruszasz hehe i lecisz daleko - to mozesz pozaslaniac ostre rzeczy jakies, kanty stolu itp czyms miekkim.

    Mozesz u kogos tez....niech ktos ma oko na ciebie np. ale nich wogole sie nie odzywa i nie smieje..poprostu nic. Jest duzo mozliwosci. A Ty musisz sie calkowicie poddac tej roslinie, bez walki. Palisz i lecisz...nie hamujemy :)

    Pozdrawiam.

  5. Witam.

    Paliłem wczoraj susz i zaraz opisze co mi się działo pod jego wpływem.

    Chiałem się jeszcze odnieść do pamiętliwości moich TRIPÓW....kiedyś jak zaczynałem palić Salvie to cieżko było mi zapamiętać całego TRIPA...przeważnie pamiętałem początke...potem troszke urywków ze środka i powrót ale z czasem coraz bardziej pamiętałem swoje podróże. coraz mocniej w nich uczestniczyłem i się z nimi integrowałem i teraz je pamiętam jak np. wyjście do kumpla na browarka i pogranie na plejce 3....zwykłe wspomnienie jakbym naprawdę tam był. Wszytskie TRIPY ma zapisane na kompie i na kartkach więc zostaną nie zapomniane choć większość pamiętam nadal ze szczegółami choć było ich tak wiele.

    Jeszcze przypomniała mi się pewna sytuacja i nie pamiętam czy o niej pisałem. Otóż gdy się przeprowadzałem zapakowałem do kartonu w dużym woreczku takim zapinanym jak na dragi sowje skarby: ekstrakty Salvi: x5, x10 i x20, susz około 10g, kanna 2g, jakieś ziółka do palenia i zaparzania, herbatki relaksujące oraz lufeczki metalowe takie skręcane chyba z 3szt i kilka lufek szklanych też takie powykręcane fajne hehe itp. i pomagał nam w przeprowadce szwagier znajomej jak się okazało później niezły przekręt z niego.

    Po przeprowadce szukałem swoich skarbów ale niestety już ich nie znalazłem....zostały skradzione :cry: nie odzyskałem zguby niestety a koleś zapdał się jak pod ziemie ale wiem żę kiedyś go spotkam i porozmawiamy o Salvi na spokojnie :D

    dobra ale teraz do meritum :)

    Wtorek godzina 22.00

    Stuff:

    Susz Salvi Divinorum 1g

    Sprzęt:

    Duuże Bongo

    Zapalniczka Żarowa

    Siadam w fotelu odpalam tranc wsłuchuję się w muzyke i gdy na twarzy pojawia się banan i lekki dreszczyk spowodowany wkręcającą muzą odpalam :wodna:

    tssssss sianko miłości już wydaje z siebie dzwięki hehe wciągam dużą chmure...strasznie gryzie w gardło hehe coś nowego. Wypuszcam....nic.....no to druga chmura. Potem trzecia i nie było już 1grama hehe wypuściłem dym. Łapki się spociły...ocieram z czoła pot którego niema.

    Oczy mi się zamykają same i nagle przez powieki przeleciały animacje z komputera, piękne kolory, współgrały z muzyką....czułem się lekko....muzyka wchodziła cudownie w umysł powodując euforie.

    Wstałem z fotela....cały pokój się chwiał jakby był z deseczek i targany wiatrem raz w lewo raz w prawo...podłoga się wyginała. Ale wolałem się położyć i tak też uczyniłem. Położyłem się na łóżku....zamknąłem oczy i wtedy mnie porwało. Zapadłem się jakby sam w sobie....nie widziałem nic.....całkowita ciemnośc. Poczułem czyjąś obecność i zaczęła się rozmowa:

    Ktoś - To jest ta droga...

    Ja - Jaka droga?

    K - Twoja droga...

    J - Mam nią podążać?

    K - Sam zdecydujesz o tym

    J - Skąd będę wiedział czy moje decyzje będą słuszne??

    K - .................podświadomie będziesz o tym wiedział.

    J - A jeśli przestane palić Slavie??

    K - Nic się nie zmieni.

    J - Jak mam to rozumiec??

    K - Droga już jest wyznaczona...Ty tylko nią podążasz ale od Ciebie zależy jak ją przejdziesz...

    J - to oczywiste.

    K - nie dla wszystkich.

    W tym momencie dialog się skończył a ja hehe niewiem chyba zasnąłem bo obudziłem się o godzinie 1.33 w nocy hehe i odrazu to co mi się przydarzyło powróciło do mnie jak sen który pamiętamy po przebudzeniu rano.

    Dialog raczej nie zawiera błędów...pamiętam go idealnie. Zauważyłem, że doszedłem do momentu w którym spotykam teraz w TRIPACH istote która zemną rozmawia, pomaga mi, lub też słysze głos i prowadze z nim rozmowe. Kiedyś były to tylko jakieś szepty, lub pojedyńcze słowa. Niewiem czy to były te same istoty ale może nie mogły się zemną porozumieć bo nie byłem gotowy? Za mało doświadczony jeszcze? Niewiem ale coraz bardziej widze, że do czegoś to zmierza i cholernie mnie to interesuje.

    Zaskoczył mnie susz bo myślałem że nic nadzwyczajnego się nie wydarzy hmm ciekawe to było choć rozmowy z "nimi" są dosyć ciężkie hehe niema jakiś konkretów...wszystko na domysł.

    Dobra ja lece. Pozdrawiam.

  6. Witam.

    No niby jest lepiej ale nie do końca.

    Dzisiaj np. idąc do sklepu..nagle poczułem, że czas zwolnił...wszystko widziałem w zwolnionym tempie...dziwna euforia...coś mi migało przed oczami...widziałem obrazy z TRIPA....może trwało to 10-15sekund.

    No nieźle się załatwiłem :D

    Ale nie przeszkadza mi to tak naprawdę. Takie jest moje życie :) I będę palił dalej ;p

    Na weekend nie zamierzam palić ponieważ wybieram się na super impreze do Wrocławia ===> Sensation...trzeba troszke się wyszaleć.

    Ale TRIPY kolejne będą więc się nie martwcie :)

    Ogólnie czuję się sobą jeszcze hehe

    Pozdrawiam.

  7. Witam.

    Paliłem wczoraj x15 i musze powiedzieć że wole palić Salvie nie wspomaganą innymi specyfikami hehe no ale ok...opisze mego TRIPA. Zapnijcie pasy bo będzie ostro.

    Godzina 23.00

    Sprzęcik:

    -Bongo duże 65cm

    -Zapalniczka Żarowa

    Stuff:

    -świeżutki susz

    -świeżutki ekstrakt x15

    Przyjaciel ledwo na oczy widzi ale patrzy na mnie i chyba nie dowierza co ja robie :D

    Powiedziałem mu: spokojnie wiem co robie...odpoczywaj i miej na mnie oko hehe.....wyluzował sie i usmiechnąl.....tyle potrafił zrobić :D

    Siadam w wygodnym fotelu i rozpalam Tajemnicze Sianko hehe biore dużego bucha trzymam dość długo i wypuszczam dym...czuje że już mnie łapie więc czybko kolejny i się zaczyna.

    Fotel zaczął unosić się w powietrzu i kręcić wokół własnej osi.....potem ściana się rozmyła i powstał w niej okrągły otwór...był duży może 2m na 2m. Jego krawędzie falowały i się rozmywały...super efekt. W otworze tym był jakby tunel z jasnym światłem....wciągnęło mnie tam z fotelem i zacząłem lecić z ogromną prędkością jak na kolejce górskiej...coś pięknego....czuje powiew wiatru...euforia.

    Lecę niewiem do kąd...obacam się w lewo i widze naszą ziemię oddalam się od niej bardzo szybko...po chwili znika...mijam słońce......słońce znika......lecę w przestzreni kosmicznej na tym fotelu.......po chwili przyśpieszyłem jeszcze bardziej aż wgniotło mnie w fotel i poczułem duży ucisk na klatce ( pomyślałem o tej istocie w kapturze i tym ucisku na klatke wtedy ) - i nagle zobaczyłem znowu go.....był po mojej prawej stronie i cos szeptał......szybko zacząłem myśleć o czyms pozytywnym i zniknął.

    Przyśpieszyłem jescze bardziej.....mijałem jakieś planety, słońca.

    Ciągle nabierałem prędkości.....nie mijałem już planet ale całe galaktyki......poczułem jak z mojego ciała wychodzi moje drugie ciało wypychane prędkośćią...spojrzałem na dłoń a z nie wychodziło drugie ciało i mocno się zapierało palcami o moją ręke....przyśpieszyłem....ciało odleciało...poczułem się inaczej.

    Niby sobą ale jednak inaczej....przyśpieszyłem.....nei widziałem już nic tylko białe światła rozciągnięte.....opuszcało mnie kolejne ciało....byłem w panice niewiedziałem co się dzieje.....ciało odleciało tak jak poprzednie........poczułem się inaczej znowu i w tym momencie nie wiedziałem czy ja się tak czuje zawsze czy to tylko chwilowe czy to dalej ja a może ktoś inny?!

    Leciałem dalej bez końca......nie odczuwałem już czy przyśpieszam...pędziłem a raczej zapierd.....łem z taką prędkością że brak słów. Poczułem że wychodzi kolejne ciało zemnie...kolejny JA mnie opuszcza....skupiłem się mocno i by zatrzymać go w sobie...wiedziałem że jak go strace to chyba postradam rozum....nie udało się....odleciał w otchłań.

    Czułem się rozbity emocjonalnie....nic nieumiałem do kupy zebrać...myśli różne jakby moje ale takie dziwne jakbym ich nie znał...skąd się biorą??

    W pewnym momencie pomyślałem że moje życie to ten fotel i lecę sobie...to moje życie przecież...czym ja się martwie.....kolejne ciało mnie opuściło......fotel się zatrzymał.

    Dziwnie mi teraz opisywać oczym myślałem i co czułem bo niewiem...niewiem czy ja to czułem....więc nie będę tego opisywal bo bęzie to absolutnie nie zrozumiałe dla nikogo...nawet dla mnie nie jest.

    Wiem, że hmmm jak to opisać :D byłem oczami osoby...widziałem co się dzieje ale nie miałem na to wpływu i wszytskie czynności były podejmowane za mnie.

    Wstałem z fotela...zacząłem iść po tej czerni...chodząc po niej dawało to taki sam efekt jak chodzenie po kałużach...była to ciecz...czarna ciecz.

    Po chwili obraz przedemną zaczął się rozmywać i ujrzałem cztery drzewa stojące na pustyni....były zielone....było to dziwne bo w koło sam piach i prażące slońce a one sobie rosły w najlepsze. Stoje na tej pustyni.....widze kogoś w oddali....po chwili ta osoba była już przy mnie....zapytała krótko:

    Zostajesz czy Wracasz?

    Moja ukryta świadomość w świdomości tej osoby co teraz podejmowała za mnie decyzje ( mam nadzieje, że nadążacie ) powiedziała NIE...chce wracać...mam dośc.

    Ale to nic nie dało.....odpowiedziałem Zostaje.

    Istota odpowiedziała:

    Dobrze....a więc podejdź do tych drzew i wybierz jedno i go dotknij.

    Zacząłem iść w kierunku drzew. Ja uwieziony we własnym JA....starałem się coś zrobić....już nie myślałem jak to się stało że niemam wpływu na to co się dzieje...poprostu chiałem wrócić ale nie potrafiłem...mogłem tylko patrzeć!!

    Podeszłem do drzew wybrałem pierwsze z brzegu i go dotknąłem.....drzewo przewróciło się i powstał most...nagle bez niczego....cyk i już i zero zdziwienia tak jakby on ta był i koniec.

    Most prowadził lekko w góre i był baaaardzo długi. Idę po nim..mijam różne osoby.....dziesiątki...setki...co to za ludzie??! Patrzą otępionym wzrokiem w ziemie lub przed siebie. Niektórzy rozmawiali ze sobą....inni znowu szli na góre jak ja lub w dół.

    Im wyżej byłem tym bardziej zacząłem się uspokajać i godziłem się z zaistniałą sytuacją...poprostu tak miało być.

    Nagle ktoś z tłumu podbiegł do mnie i mówi głośno: Nie! Ty nie powinieneś tu być! Wracaj! Nie możesz tam iśc!

    Nie zrobilo to na mnie wrażenia....szedłem dalej......po chwili poczułem szarpnięcie...ktoś mnie trzymał za koszulke i ciągnął w drugą strone...obróciłem się ale nikogo nie było....i usilnie starałem się iśc dalej....obraz falował i był mniej wyraźny.

    Udalo mi się uwolnić i szedłem dalej przed siebie ale coś było nie tak ponieważ widziałem jak most znika...rozpływa się....wróciły moje myśli ale nadal nie mogłem się kontrolować. Byłem w lekkim szoku bo niewiedziałem gdzie jestem i co tu jest grane?? Serio byłem otępiony strasznie.....gdzie przód a gdzie tył?? Niemiałem pojęcia. Ciało moje dalej starało się iść przed siebie ale mostu już nie było...byla tylko ta pustynia.

    Nagle Usłyszałem dziwne odgłosy....upadłem....coś mnie jakby uderzyło....wróciła świadomość...kontrola....zrobiło się ciemno...czas zwolonił...próbowałem wstać ale trwalo to tak długo że w połowie drogi przykucnąłem jednak i upadłem na plecy.....czułem że moje oczy są strasznie szeroko otwarte.....widziałem fraktale i różne kolorowe koła...bombardowały moje oczy.

    Czułem jak przez moje ciało przechodzą prądy......ustało....leże na trawie....wstaje.

    Jest cudownie....to już koniec TRIPA. Jestem w domu :)

    Podeszła do mnie postać..dobrze ją znałem to ta sama co we wcześniejszej podróży. Przywitała się i pwoiedziała:

    - Witam Cie. Troszke za daleko cie zanioslo...ledwo udalo nam się Ciebie sprowadzić tutaj.

    JA - dziękuję za pomoc...myślalem że już tu nie wrócę...dobrze być w domu.

    - Nie jesteś w domu <smiech> widze ze jestes jeszcze oszolomiony tym co sie stalo.

    JA - nie jestem?? Nierozumiem.

    - Zrozumiesz jak wrocisz.

    JA - Ale gdzie ja mam wracac?? Dlaczego niemoge tutaj zostac??

    - Powiem tak: kazdy ma jeden dom do ktorego wraca i jeden w ktorym przebywa...ty jestes w tym pierwszym.

    Ja - ......... no dobrze.

    Podejdz do jeziora i napij sie wody i powiedz co czujesz.

    Dobrze. Podeszlem do jeziora...bylo duze i jasno niebieskie...poprostu piękne....przykucnałem, nabrałem wodę w dlonie i sie napiłem...poczułem jak woda splywa mi po gardle do zoladka.....BUM jestem wodą płynę w tunelu....widzę jak moje cialo sie rozpływa jest jaskrawo niebieskie....faluje i chlupie.....plyne w tym tunelu...zrobilo mi się strasznie nie dobrze i nagle zwymiotowałem.....wymiociny lecialy przedemnie w otchlan....cos poczułem....ktos mnie trzymal....zacząłem dostrzegac podłoge...zwymiotowałem drugi raz....przewracałem się. Byłem w pokoju juz...przyjaciel pomagal mi stac rowno ale nie wychodziło mu to za bardzo....polozylem się na podlodze.....wszytsko falowało.....sufit przeswitywał...widziałem gwiazdy.

    Nagle zacząłem zapadać się w podloge...nie!! krzyknąłem..mam dosć..pomocy!! widzialem jak kolega stoi jakies 3m nademna na tle gwiazd. Mial dziwną twarz cała niebieska i sie rozmywała.

    Podał mi rękę i wyciągnał z podłogi...podparłem się o ściane...szafa się przybliżała i oddalała albo to ja do niej....totalny rozpizdziel w głowie...kolega coś mówił ale za cholere niewiem co...nic do mnie nie docierało.....pomieszanie kolorów...ściana bordowa była teraz żółta...kolega niebieski...sufit za miast biały był niebem gwiezdzistym...dalej to widziałem.

    15min później.

    Siedze na łóżku i się kołysze z falującym pokojem..niewiem co się stało. Pierwsze myśli normalne to: jak kur.. x15 zrobiło mi taką kare?? Jak??

    Kolega sie darł na mnie że jestem nieodpowidziałny, że mogłem zrobić sobie poważną krzywde i pewnie zrobiłem. Jak mogłem zapodać na dodatek po tych liściach x45?!?!?!

    Popatrzyłem na niego i powiedzialem co ty pieprzysz?! Paliłem x15!!

    Pokazał mi otwartą ampułke z x45!!

    O kur..!! poprostu od tych cholernych lisci pomyliłem ampulki, ktore lezaly na stole i zamiast x15 zaaplikowalem sobie x45!!!

    Oparlem się i odetchnąłem z ulgą!! Totalny HARDCORE!! Do teraz niewiem co się dzieje i ciezko sie zemna dogadac....kolory jakos dziwnie nadal widze..nie sa takie jak byly....dziwna jazda...gdy patrze na sufit i sie mocniej skupie rozmywa sie i widze gwiezdziste niebo hehe...masakra. Co za pomylka!! mam nadzieje ze jutro juz wszystko wroci do normy. Mam lekkie omamy wzrokowe i troche mna chwije jak chodze.

    Koniec mieszania Salvi z czymkolwiek....to naprawde moglo sie inaczej skonczyc...o wiele gorzej....co by było jakbym w pomyłce zaaplikował x65??? nieche o tym myslec nawet. Dzieki Bogu do tego nie doszlo. Co do tego wymiotowania to nic takiego nie miało miejsca...moze i mnie zmulilo ale nie wymiotowałem....zwykla halucynacja.

    To tyle. Ide sie polozyc bo nie czuje sie najlepiej.

    Pozdrawiam.

  8. Haha newiem co to jest ale koka to nie jest bo zułem jużliscie koki i to napewno nie to ale jest zajebiste :D

    Nieiwm ile juz tego wyzulismy do tej pory ale mam caly jezyk zielony :D i czuje sie jakbym spalil tyle zioła ze głowa boli. Nieumiem sie juz dogadac z przyjacielem dlatego pisze do was :D tak jak mówiłem tak zrobie hehe Slavia juz gotowa ale x15 wiec prosze bez paniki mi tu ;)

    niewiem czy dzis go opisze bo neiwiem co to bedzie i jak bedzie po hehe ale jutro relacje zdam napewno chyba. Pozdrawiam i zycze milych lotów jesli ktoś również pali Slavie w tym czasie co ja teraz a napewno gdziez jak nie w Polsce to na swiecie taka osoba jest.

    :wodna:

  9. Witam.

    No arsenał niezły właśnie lecimy z ziomkiem na jakiś liściach dziwnie się to nazywa sam niewie jak to się wymawia, dostał je od ziomka tam w meksyku jak gratisiki do tego co wziął dla mnie...koleś powiedział żeby je żuć i będzie dobrze :D ale się żuje je i powiem wam że jest niezły chillout i morda się cieszy hehe :D

    Jeśli nic nie ulegnie zmianie to dziś x45.

    Marco niewiem czy będę łączył Aya z Salvia hehe to by było samobójstwo chyba :D

    Najpierw musze samą Aya spróbować i zobaczyć co to robi.

    Pozdro.

  10. Witam.

    Co do tych snów to niewiem..narazie nic złego się nie przytrafiło i mam nadzieje, że tak zostanie.

    Dziś jest mój szczęśliwy dzień Panowie i Panie;p Przyjechał ziomek z Meksyku i zasypał mnie prezenetami:

    Salvia susz około 50g :D

    Salvia x15 --> 5g takiej jeszcze nie paliłem hehe

    Salvia x35 --> 5g

    Salvia x45 --> 5g

    Salvia x65 --> 5g hehe on chce mnie chyba zabić :D

    Powój --> 500 ziarenek

    Ayachuasca --> Gotowy wywar do spożycia na 3 razy

    Ps. Jakby ktos miał jakiś link do filmów dokumentalnych o Ayachuasce to byłbym bardzo wdzięczny.

    Pytałem jak udało mu się to przemycić :D powiedział że to jego tajemnica hehe niech będzie....ważne że mam wszystko czego mi trzeba. Dziś coś zapale chyba ale zastanawiam się co.

    Pozdrawiam. :):):)

  11. Marco czytałem wszystko.

    Ale co ja moge powiedzieć? Niewiem co innym się przytrafiało...niewiem czy coś biorą, brali...LSD grzyby inne psychodeliki....mogli to odstawić i nawet po jakimś czasie mieć różne akcje....może to był tylko realny sen tak jak pisałeś....może zwykła halucynacja spowodowana np. długotrwałym nie spaniem 48-72h spowodowane np. amfetaminą. Niewiem i niechce spekulować bo i tak prawdy nie odkryjemy pewnie...a może to tylko ich wymysły...też tak może być.

    Wiem, że próbujesz podejśc do tego wszystkiego naukowo i ze sceptyzmem ale co mozesz wiedziec tak naprawde co mi sie przydarza skoro nie palisz ekstraktów powyzej x10 i nie miewasz TRIPÓW które zabieraja cie daaaleko stad. Miale takich TRIPÓW już mnóstwo...duzo nie opisanych tutaj nawet. Znam swoj organizm...wiem co widze..i co sie dzieje dookola. Nie jestem jakims swirem czy schizolem. Postac ta pojawiala sie rowniez zanim jeszcze zaczalem palic Salvie choc byla troche inna i pojawiala sie w innych okolicznosciach i nie zaprzatalem sobie nia glowy. Nie pisalem tez o tym bo to temat o TRIPACH na salvi a wiec nie bedziemy robic off topa bo sie wszystko pomiesza. Niewiem kim ona jest ani czego chce. Dlatego bede palil Salvie bo wiem ze to mnie do czegos zaprowadzi i moze poznam odpowiedz.

    Salvia mnie nie uzaleznila psychicznie....wiem co to uzaleznienie psychiczne bo swoje tez przeszedlem. A jak sie upre to moge Salvi nie palic kilka miechow i nie bedzie mnie do tego ciagnac. Na tym zakoncze. :peace:

    A teraz napisze o tym co mi się śniło dziś i wczoraj. Pisze o tym bo mnie to cholernie zastanawia.

    najpierw sen ze środy...niewiem która była może coś koło 24. Spie sobie i sni mi sie takie cos:

    Jestem u kumpla na podwórku. W kartonie może 1m x 1m znajduje sie 15 psów różnych ras wszytskie już duże ale jakoś się pomieściły w tym kartonie hehe.

    Najpierw wyskoczył jeden pies cholernie wściekły i wiedziałem że jest opętany i atak na mnie i się z nim bije, gryzie mnei po rękach leci krew ale walcze nieugięcie, złapałem go i skręciłem mu kark i został uwolniony od złej duszy.

    Potem wyskakuje kolejny, inna rasa, większy od poprzedniego i silniejszy i znowu walka i tak aż do 15 psa...sen niemiał konca...każda walka była dłuuuga i wyczerpująca. Na końcu wyskoczył ostatni był to ogromny rozwścieczony pitbull czerwono nosy amerykański chyba dobrze go nazwałem oczy miał czerwone, piana z pyska. Najlepsze było to że się nie bałem, czułem że mam MOC i że go pokonam choć byłem już bardzo wyczerpany. Rzucił się na mnie wystawiłem mu ręke, zatopił w niej kły, krew trysła, wtedy z drugiej ręki mu zapodałem lewego sierpa, pies pisknął, złapałem go za dolną i górną szczęke i z całej siły otwirałem mu paszcze aż szczęka urwała się z zawiasów..koniec. Obudziłem się.

    Drugi sen z czwartku.

    Śnią mi się koty dwa czarne i też opętane...chodzą za mną..probuje im ucieć ale nie daje rady...są ciągle za mną...zatrzymuje się i mnie atakują...parskają...jeżą się i skaczą na mnie. Kopie w nie , bije pięściami ale są nieugięte i rozwścieczone. Bardzo się bałem w tym śnie...czułem obecność złej duszy....w trakcie snu lekko się przebudzałem...otwierałem oczy ale jak tylko je zamknąłem sen trwał dalej. Seri bałem się w cholere. Potem się przebudziłem na dobre i nadal się bałem i czułem czyjąś obecność...przytuliłem do siebie dziewczyne hehe i zasnąłem i było już ok.

    To tyle. Zastanawia mnie to ponieważ najpierw śniły mi się opętane psy a następnego dnia opętane koty to chyba dośc dziwne jest.

    Pozdrawiam.

  12. Witam.

    Przeczytałem wasze wypociny...i sam niewiem co o tym myśleć...dużo osób pisze o podobnych rzeczach więc coś w tym musi być. Chyba że to zbiorowe halucynacje hehe.

    Ja robie swoje i pale Salvie i będę odkrywał nieodkryte i opisywał dalej to co mi się przydarzy.

    Już bym zapalił bo te podróże to coś niezwykłego. Życze dobrej nocy.

    Pozdro.

  13. Marco musze się z Tobą nie zgodzić ponieważ gdyby raks miał paraliż senny to po pierwsze by poczul ten paraliż a po drugien niemógłby wogóle się ruszać. A pisał że chował się pod kołdrę itd. więc odpada.

    też miewałem paraliż senny kilkanaście razy i wiem co to jest hehe niezbyt przyjemne ale to krok od wyjścia z ciała co też robiłem.

    Sorry za off top.

    Pozdro.

  14. Elo.

    No to była jazda tam na strychu straszna hehe ale z chęcią poleciałbym tak jeszcze raz :D

    Ogólnie myśle nad nową miejscówką do palenia i ma kilka pomysłów hehe niedaleko mnie jest stary zamek...taki straszny dość...zakraść się tam w nocy i zapalić, jest też taka stara leśniczówka w środku lasu ale juz tam nikt nie bywa i tam też mógłby być konkret...oczywiśćie w nocy. Myślałem o cmentarzu i o święcie zmarłych ale raczej tego robić nie będę..trzeba szanować takie miejsca.

    Nowa miejscówka to myśle i nowe TRIPY.

    Się zobaczy....musze eksperymentować kurde...chce dowieśc czegoś....musze dobrnąć dalej..jeszcze dalej.

    Pozdrawiam i ide na TV i piwko. :wodna:

  15. Witam.

    Dzięki Marco za wpis....przeczytałem i myślę, że i może masz racje..napewno coś z tego jest prawdą. A co do prawdziwości istnienia owych istot..niemam żadnej wątpliwości że takowe istnieją.

    Ok zrobie przerw na max tydzień i zoabcze co jest grane. Marco MJ pale często hehe więc nie martw się zawsze po TRIPE przemyslam sprawe i notuje wszytsko. Czasem wypad do lasu i tak jak mowisz blancik i sie chilloutuje.

    No to odpoczynek hehe.

    Pozdro.

  16. Witam.

    Koks no pale dość często hehe

    jednak nie paliłem wczoraj tego x10....poczekam trochę. dziś się w końcu wyspałem. Ale miałem dziś kolejną akcje.....panowie ja niewiem co jest grane ale boje się że przyciągnąłem kogoś stamtąd tutaj.

    Otóż naprawiałem sobie autko ( Moja kochana Hondzia;p ) i wymieniałem kierunkowskazy boczne na błotnikach i nagle ujrzałem w odbiciu karoseri postać, poczułem też to ( znacie to uczucie jak ktoś stoi blisko za wami ), myślałem że może kumpel czy coś, obróciłem się ale nikog nie było!! Zdębiałem!

    Nie przewidziało mi się....dobrze widziałem postać w ciemnym ubraniu.

    Przecież zawsze podchodziłem do tego z szacunkiem ( no może nie zawsze, browar czasem się piło do Salvi ) i przygotowywałem się do tego dobrze a tu teraz takie akcje odchodzą. Musze zapalić...coś mi mówi wewnętrznie że musze to zrobić ale chyba x10 będzie za mało. Więc kolejne palenie znowu na x35, może w piątek. Pozdrawiam.

  17. Witam po nie przespanej nocy ehhh...

    Marco86 w sumie to fantasy nigdy specjalnie sie nie interesowałem, tolkien tez mi nic za bardzo nie mówi po za władcą pierścieni. GRy? kiedyś się grało ale czy słyszałem takie słowo? Na to Ci nieodpowiem bo niemam pojęcia.

    W nocy dość dziwne akcje odchodziły..budziłem się kilka razy i czułem czyjąś obecność...masakra. Do rana niezmrużyłem oka. Mega nie wyspany jestem ale dziś chyba zapale x10...musze się dowiedzieć więcej. Pozdro.

  18. Witam.

    Już po hehh

    A więc tak:

    Godz. 21.30

    Spręt;

    - Bongo

    - Zapalnicka żarowa

    Stuff:

    - ekstrakt x5

    - susz

    Sam w domu, usiadłem na łóżku i rozpaliłem Salvie....jeden duży buch...trzymalem około 30sekund..wypuściłem wziołem kolejny ale trzymałem tylko 10sekund..wypuscilem i scignalem ostatni buch który trzymałem już bardzo długo.

    Po chwili oblał mnie pot....poczułem się lekko...położyłem się na łóżku, zamknąłem oczy i ujrzałem dłuuuuugą ścieżkę usypaną z białych kamyczków....poczułem że moje ciało się unosi w powietrzu ale nie otwierałem oczu by to sprawdzić...było cudownie.

    Pełna świadomośc tego że paliłem Salvie i że jestem w pokoju...czuje że się unosze w powietrzu a zdrugiej strony pod zamkniętymi powiekami byłem w innym świecie...dziwne z jednej strony a z drugiej niesamowite.

    Idę ścieżką...mija duże drzewo..chybą dąb ale liście miał koloru niebieskiego...połyskiwały pięknie. Drzewo się odezwało: mówiąc że mam iść dalej i dobrze że jestem. Odpowiedziałem: dziękuje. I poszedłem dalej....doszedłem do wzgórza i oniemiałem stałem na jakimś wzniesieniu i patrzyłem na rozciągający się krajobraz....ciężko opisać to słowami....w śród drzew i jezior stała jakby ogromna fabryka z której wychodzili ludzie...setki a może nawet tysiące ludzi. Wszyscy byli ubrani na niebiesko...zebrali się na polanie ( widziałem to hmm z około może 200m i byłem gdzieś 50m nad ziemią na wzgórzu ) i utworzyli Litere V i coś krzyczeli ale nie jestem w stanie pwoiedziec co bo nie było to w żadnym mi znanym języku. Po chwili litera V była tylko niebieską poświatą rozlewającą się na wszytskie strony......ciemność...słysze dudnienie i szepty...jestem na oceanie....sam w łódce...fale są duże a woda wzburzona...na dziobie łódki leży harpun podniosłem go i ujrzałem na nim litere G ( zapisałem na kartce po TRIPIE te litery ale nic mi one nie mówią ), usłyszałem ogormny rozrywający moje bębenki hałas!! Spojrzałem przed siebie i ujrzałem największa falę jaką można sobie wyobrazić...pędziła wprost na mnie..niewiem dlaczego ale złapałem za harpun i strzeliłem w jej kierunku...strzała wbiła się w fale i przeszyła ją na wylot..fala rozpłatała się na dwie mniejsze które przepłynęły po obu stronach mojej łódki...odetchnąłem z ulgą..poczułem ucisk w klatce piersiowej jaby mi ktoś mocna ręke dociskał na klacie....uhhhh otworzyłem oczy...ujrzałem postać...zakapturzoną....niemiała twarzy tylko czerń....prawie popuściłem w spodnie.

    Strach całkowicie mnie sparaliżował...zacząłem sobie powtarzać szybko że to tylko moja wyobaźnia...to się nie dzieje naprawdę..to ja jestem Panem tej sytuacji i ja tworze wszystko co widzę. Postać zwolniła uścisk...wyprostowała się i powiedziała jedno słowo...tak je zapamiętałem: KESZHYNENU

    Postać zaczęła sie oddalac..usiadłem na lozku i odprowadzilem ja zwrokiem, przeniknela przez moje drzwi....co sie dzieje? zadalem sobie takie pytanie. juz koniec TRIPU?

    Wstalem...podeszlem do drzwi i je otworzylem...zapalilem swiatlo ale nikog nie bylo...bylo mi strzasznie goraco...wrocilem do pokoju zapalilem swiatlo i nie gasilem go hehe. Balem sie jak cholera...nadal sie boje. Kim byla ta postac?? Czemu byla tak wrogo do mnie nastawiona?? zaskoczyl mnie x5...nie spodziewalem sie tak wyraznego i mocnego TRIPU. Ale najgorsze jest to ze gdy postac znikla to sie tak samo czulem gdy stala nademna i czulem sie juz praktycznie normalny...nie pod dzialaniem Salvi!! Zadnego falowania obrazu..rozkojarzenia itd jak to zwykle bywa PO.

    To mnie trapi....chyba nie zasne hehe pije wlasnie browarka i mam przed soba kartke z literami V i G i to slowo jego: KESZHYNENU

    już chyba wczesniej w podróżach spotykalem podobne postacie zlowrogo nastawione do mnie...kim one są? Moze jacys straznicy? Ale czego strzega? hehhh za duzo pytan tutaj bez odpowiedzi. Nie dowiem sie jak sam tego nie sprawdze...moze w srode x10.

    Jestem niecala godzine po TRIPIE...czuje sie w sumie ok moze lekko zdenerwowany i wystraszony ale po za tym jest ok. Dobra ja lece dopic piwko i pomyslec nad tymi literami i TRIPEM....trzeba jakies wnioski wyciagnac.

    Pozdrawiam.

  19. Schizo91 myślę że nawet gdybym zapalił samo x35 to podróż wyglądałaby tak samo. Gdy poczułem nagłe uderzenie mocy i wszytsko stało się mega rzeczywiste i kolory nabrały pięknych barw to weszło mi wtedy x35. Dziwi mnie tylko że x10 posłał mnie do tamtej krainy hehe choć wszytsko było ładne to dopiero x35 mi to rozjaśnił do granic możliwości.

    Więć eksperyment jako tako wypalił...poczułem stopniowe narastanie mocy co przerzuciło się na wyrazistośc TRIPA ale jego biegu nie zmieniło więc wnioskuje z tego że niema sensu powtarzać tego eksperymentu a jedynie zostać przy x35.

    Ale teraz jak zapale to będę używał x5 aż do końca i zobacze jakie efekty będzie wywoływał hehe powrot do korzeni :D

    Potem stestuje x10 do końca.

    Pozdrooo.

  20. RedSmoke chyba wogóle nie wyróżniam się z tłumu hehe jestem zwykłym kolesiem o niezwykłej pasji do Salvi i poznawania siebie i innych rzeczywistości i świadomości.

    Kto wie może kiedyś zapalimy razem Salvie.

    Sam się zastanawiam ciągle gdzie ja trafiłem, co to był za świat. Czuje w 100% że ten świat istnieje naprawde ale jest niematerialny. Pale już naprawdę długo, miałem styczność z różnymi psychodelikami LSD, grzybki, LSA, różne podobne z dopalaczy ( choć to mi za bardzo nie podchodziło, tripy malo ciekawe, mało wyraźne, takie nijakie ), Salvia, MJ, może za niedługo już Ayachuasca choć sam już niewiem czego się po tym spodziewać, Powój, to chyba wszystko. Znam swój organizm bardzo dobrze.....na Salvi potrafie dużo rzeczy już kontrolować, potrafię się odnaleść w tamtym świecie i spokojnie poddawać się TRIPOWI choć nie zawsze to wychodzi...hehe Salvia lubi zaskakiwać w najmniej oczekiwanych momentach :D za to ją KOCHAM...za jej nieprzewidywalność, niemożność poznania do końca za jej tajemniczość i mistyczny wpływ.

    Po ostatniej podróży dużo częściej się uśmiecham jestem weselszy i bardziej pomocny dla innych....sam to zauważyłem ale powiedziało mi to też juz kilka osób :)

    Scenka z ptakiem...pokazywała coś co utkwiło mi gdzieś głęboko w podświadomości już praktycznie o tym zapomniałem ale to dalej gdzieś tam głęboko we mnie siedziało.....byłem młody i bardzo to przeżyłem.....a "tam" zostało to ze mnie uwolnione.

    Niesamowite...długo chyba będę to przeżywał jeszcze....nie spodziewałem się czegoś takiego!!

    Koks --> życze powodzonka i bardzo wierz w to co robisz, uwierz w tą rośline bo ma potężną MOC. Powiem Ci, że na suszu również możesz mieć ciekawe przeżycia...są dobre na początek żeby choć troche się zintegrować z tą rośliną i poznać malutką część tego co potrafi....poźniej będziesz potrzebował ekstraktów. Jeśli będziesz miał możliwość kupna ekstraktu napisz do mnie na PW a Ci coś doradze.

    syneq7 dzięki, mnie każda kolejna podróż również zaskakuje :elo:

    Pozdrawiam.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+