Odświeżę temat. Może ktoś odpowie Ciekaw jestem czy takie coś jest dobre do posłuchania sobie na tripie. W angielskim nazywają to tibetan throat singing, po polsku nie wiem jak by to przetłumaczyć Odnoszę wrażenie że może wkręcić badtripa, ale brzmi mistycznie, tak jakoś mi pasuje do Salvii. Może ktoś sobie stestuje i opisze co i jak