Szukam i nie moge znaleźć nic na temat szkodników żerujących w glebie na korzeniach.
Problem bardzo szybko się rozprzestrzenia, początkowo stopniowo bledną wszystkie liście (tracą swój naturalny wyraźny kolor, rozjaśnia się) jednocześnie górne partie liści i niektóre przytopowe żółkną od końcówek ( z początku podejrzewałem azot lub ph, ale jest w normie), zacząłem obserwować podejrzane dziurki w glebie o srednicy okolo 2mm, z czasem coraz więcej. Wczoraj grzebałem troche, szukałem i znalazłem identyczne dziury od spodu donicy, w otworach gdzie woda spływa, dla sprawdzenia skubnąłem szczypte korzonków, były przygnite przy końcach, ogólnie to takie jakby wysuszone/zwiędłe. Bardzo spowolniły się w rozwoju szczególnie te bardziej atakowane krzaki, najpierw zaczęło się od jednego który miał wyraźne zmiany, teraz dotyczy to wszystkich...
Wskazówka: Dnia dzisiejszego jakoś jednego wypłoszyłem i wylazł z tego właśnie dolnego otworu, wypadł i zaczął panicznie uciekać w strone drugiej rośliny. Przypominał trochę gąsięnnice albo piłecznice z wyglądu, o dł około 2-3cm, cięzko określić dokładnie bo szybko pełza. Koloru wole dokładnie nie określać bo nie wiele szczegółów zapamiętałem, z nerwów gnoja szybko zneutralizowałem brutalnie.
Teraz informacje potrzebne do identyfikacji:
Wiek roślin to... 6-ty tydzień kwitnienia (od przełączenia lampy), 5-ty od pierwszych preflowerów. Temp. 28 za dnia, 25 nocą, wilgotność 50%..
A obserwacje tego zjawiska pod względem szkodników prowadzę od dokładnie tygodnia (7dni). Od jakichś 12dni żółkną te końcówki górnych liści wraz z ogólnym rozjaśnieniem/ blednięciem. Wszystkie wymienione objawy następują stopniowo.
Nigdzie nie moge znaleźć szkodnika który by pasował. A brak wiadomości o tym co to za szajs, nie pozwala mi na podjęcie skutecznego lecznienia.
Proszę o szybką pomoc w miarę możliwości. Boję się czy już nie jest dla niektórych za późno.
Pozdrawiam