Dawkins mówi, że w skali 1-10 nikt nie powinien przybierać pierwszych i ostatnich dwóch, bo to skrajny fanatyzm (szczególnie 1 i 10). Nawet ateista, bo z idei ucieleśnienie naukowca bazującego na faktach nie może negować w zupełności istnienia wiary, gdyż nie ma na to dowodów. Tak jak krasnale. Nie ma dowodów na istnienie, ale na ich brak też dowodów nie ma . Taka mała dygresja. Co do rastafari a palenia. Fan reggae, nosiciel (dziwnie brzmi no nie? ) kolorów jamajki czy tych charakterystycznych 3 kolorów ma być rastą? No nie jest przecież. A części się tak wydaje, niestety. Palenie w założeniach ma być formą zbliżania się do Jah, elementem medytacji. Z tym, że medytacja taka jak już pisał kolega wcześniej może odbywać się bez palenia. Ja nie jestem rastą, odszedłem od chrześcijaństwa ładnych kilka lat temu, ale nie wierzę w żadną vis maior. Nie potrzebuję. Za to staram się być dobrym człowiekiem, bo to jest najważniejsze. Palę, palę, bo lubię, palę, bo poznaję siebie, wyciszam i mogę myśleć. Podobnie reggae, kocham tę muzykę, jest inna, ma coś w sobie. Z reguły pozytywna, ale jeśli nie to i tak ma te wibracje. Poprawia humor i lżej się chodzi po asfaltowym świecie. I małe podsumowanie na koniec. Jeśli proceder wpajania od nieświadomego i pozbawionego własnych poglądów okresu dzieciństwa kultów wiary miałbym akceptować czy chociaż tolerować to wolałbym żeby ten proceder odbywał się w innej kulturze, np. rastafari.