Legalizacja miękkich narkotyków może zmniejszyć liczbę uzależnionych i ograniczyć narkobiznes
Marihuana jest znacznie mniej szkodliwa niż papierosy czy alkohol - twierdzą lekarze. Poza tym - wbrew obiegowym opiniom - jej rozsądne zażywanie nie prowadzi do uzależnienia. Czy w Polsce powinno się zalegalizować marihuanę i inne miękkie narkotyki? Od kilkudziesięciu lat marihuanę można legalnie kupić i zażywać w Holandii, chcą ją zalegalizować władze Wielkiej Brytanii. - Pogląd, że zaczyna się od marihuany, a kończy na heroinie, jest tak samo prawdziwy jak stwierdzenie, że każdy, kto pije piwo, uzależnia się potem od autovidolu - mówi prof. Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie. - Przez trzy lata codziennie paliłem trawkę. Był to dla mnie sposób spędzenia czasu - mówi Mietall, wokalista zespołu Negatyw. - Dziś palę jedynie wtedy, gdy spotykam się z przyjaciółmi. Marihuana jest dla mnie, podobnie jak dla tysięcy innych osób, taką samą używką jak alkohol. Dlatego powinna być legalna.
Z marihuaną pod strzechy
Co dziesiąty polski gimnazjalista przyznaje, że miał kontakt z miękkimi narkotykami. W pierwszej klasie liceum narkotyków próbowało już 22 proc. młodzieży. Tylko na przełomie czerwca i lipca pierwszego skręta zapaliło kolejne sto tysięcy młodych Polaków. Marihuana dotarła także do miasteczek i na wieś. - Branie narkotyków jest dziś modne. Dla młodych ludzi palenie trawki jest czymś normalnym. Nikogo już nie szokuje, że ktoś od czasu do czasu wypali skręta - mówi Janusz Sierosławski, socjolog z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. - Porażka, sukces w szkole, ciężki dzień w pracy, każdy pretekst jest dobry do sięgnięcia po trawkę. Branie narkotyków zaczęło przypominać polski styl picia alkoholu: żadna impreza czy przyjęcie nie może się bez tego obejść. Młodzież wręcz nie potrafi sobie wyobrazić spotkania ze znajomymi bez trawki - tłumaczy Ewa Korpetta, psycholog z Poradni Uzależnień w Warszawie. Nadal głównym powodem sięgania po narkotyki jest ciekawość - tak twierdzi 15 proc. nastolatków. Z badań Barbary Fatygi i Jolanty Rogali-Obłękowskiej, autorek książki "Style życia młodzieży a narkotyki", wynika, że 60 proc. gimnazjalistów próbowało miękkich narkotyków mniej niż dziesięć razy.
- Jeszcze kilka lat temu trawka czy amfetamina były używkami małolatów. "Smakoszami" tych narkotyków były głównie osoby, które jeszcze nie skończyły 25 lat, studenci i uczniowie ostatnich klas liceum. Teraz trawkę palą przedstawiciele różnych grup społecznych, biznesmeni, nastolatki, bezrobotni - mówi Janusz Sierosławski. Dla ciężko pracującego biznesmena marihuana jest formą relaksu, dla bezrobotnego sposobem na rozładowanie stresu i zapomnienie o beznadziei. Z kolei "weekendowi palacze" tłumaczą się coraz większymi wymaganiami stawianymi przez rodzinę lub przełożonych w pracy.
żródło:
http://www.wprost.pl/ar/?O=13578