Skocz do zawartości
thc-thc

centrummarihuany

weeed

Użytkownik
  • Postów

    363
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Posts opublikowane przez weeed

  1. - Kupowanie niewielkich ilości marihuany może wkrótce stać się w Berlinie codziennością - donosi Deutsche Welle. Monika Herrmann, nowa burmistrz berlińskiej dzielnicy Kreuzberg, planuje otwarcie pierwszego coffee shopu.

     

    Nielegalna sprzedaż narkotyków na ulicach niemieckich miast kwitnie, szczególnie w Goerlitzer Park, w dzielnicy Kreuzberg. Stała się ona jednym z centralnych ośrodków narkotykowych. - Legalizacja obrotu marihuaną to jedyny sposób na poskromienie dilerów w naszej okolicy - uważa burmistrz Herrmann. Jak informuje Deutsche Welle, w najbliższym czasie planuje ona złożyć wniosek o pozwolenie na założenie pierwszego miejskiego coffee shopu. W regionalnym parlamencie trwa już debata na ten temat.

    Nie będzie drugiej Holandii

    - Chodzi o wykurzenie dilerów z interesu i stworzenie miejsc, gdzie każdy może kupić marihuanę bez dodatków, czyli bezpieczniejszą - powiedział Georg Wurth z organizacji miłośników konopi Hand Verband

    Pani burmistrz nie chce naśladować polityki narkotykowej Holandii. W berlińskich coffee shopach raczej nie będzie można zrelaksować się z jointem w ręku. Urzędnicy planują zatrudnienie odpowiednio przeszkolonych sprzedawców, którzy udzielą klientom medycznych porad.

    Co na to prawo niemieckie?

    Sprzedaż i kupowanie konopi są w Niemczech nielegalne. Każdy land może jednak zadecydować, jaką ilość marihuany można mieć przy sobie bez narażenia się na areszt. W Berlinie jest to 15 gramów, podczas gdy w Hamburgu posiadanie jedynie 6 gramów jest legalne. Dla odróżnienia w Polsce posiadanie nawet znikomej ilości marihuany jest nielegalne.

    Pozostaje spore grono sceptyków wobec nowej inicjatywy. - Tak długo, jak będą chętni na kupowanie marihuany, nielegalna sprzedaż będzie kwitła - stwierdził rzecznik berlińskiej policji Thomas Neuendorf. Do lipca 2013 r. policja zorganizowała około 60 nalotów w samym Goerlitzer Park. Mimo to interes ma się dobrze. - Nie spotkałam nigdy agresywnych dilerów, chociaż często zagadują przechodniów - powiedziała dla Deutsche Welle mieszkanka dzielnicy Kreuzberg. - Nie przeszkadzałoby mieć kilka coffee shopów w okolicy - przyznała.

    "To tylko kwestia czasu"

     

    Niemcy nie są odosobnionym przypadkiem. W Czechach od kwietnia 2013 r. marihuana uznawana jest za środek leczniczy, zaś w sierpniu w USA federalny rząd umożliwił władzom stanowym samodzielne ustalanie polityki antynarkotykowej. W Niemczech decydujący głos w prawie antynarkotykowym ma Federalny Instytut Leków i Produktów Medycznych (BfArM) w Bonn. Według Wurtha najwięcej zależy od wyniku wyborów do Bundestagu, które odbędą się 22 września. - Jeśli wygrają konserwatyści, problem pozostanie i może minąć kilka lat, zanim go rozwiążemy - przyznał. - Ale jestem optymistą i myślę, że nam się uda. To tylko kwestia czasu.

     

     

    Źródło: gazeta.pl

  2. Po tym jak amerykański prokurator generalny Eric Holder dał w czwartek sygnal, że rząd federalny wstrzymuje się z zamykaniem marihuanowych aptek tam gdzie je zalegalizowano, wiele ze stanów USA natychmiast wznowiło wysiłki w celu pełnej legalizacji sprzedaży i hodowli marihuany. Przyjrzyjmy się które z nich znajdują się na szybkiej ścieżce ku zaprzestaniu Wojny z Narkotykami!

     

    Decyzja amerykańskiej administracji utrzymuje wprawdzie pewien niepokój wśród aktywistów, hodowców i właścicieli marihuanowych punktów pierwszej pomocy, gdyż ogłoszenie przez Erica Holdera, że rząd wstrzymuje się ze ściganiem medycznej marihuany w stanach, które ją zalegalizowały, oznacza tylko iż rząd ma obecnie na głowie poważniejsze problemy, ale daje także nadzieję na poźniejszą liberalizację prawa antynarkotykowego na szczeblu federalnym.

     

    Oświadczenie Holdera daje jednak zastrzyk energii stanom, które od dluższego czasu chcą pójść w ślady Colorado i Waszyngtonu, gdzie w tym roku w pełni zalegalizowano posiadanie, sprzedaż i hodowlę marihuany przeważającą ilością głosów w wewnętrznym referendum. Media wskazują na kluczową frazę w oświadczeniu prokuratora generalnego, który dał wszystkim członkom federacji wolną rękę pod warunkiem, że “wprowadzą one silne i efektywne systemy kontroli”.

    Duże znaczenie ma także rosnące poparcie dla pełnej legalizacji marihuany wśród wszystkich Amerykanów – popiera ją obecnie 51% obywateli. W nagłym zmianie frontu przez Demokratów nie można tez nie doceniać znaczenia strategii politycznej, przyszłoroczne wybory mogą być bowiem wygrane przez obóz Baracka Obamy, jeśli kwestię marihuany wpisze się oficjalnie do programu politycznego. Ale to pozostaje na razie w sferze politologicznych hipotez.

     

    Wśród stanów, które ciężko pracują nad pełną legalizacją marihuany, są:

    Alaska

    Aktywiści pro-marihuanowi na Alasce od dłuższego czasu probują w pełni zalegalizować marihuanę. W czerwcu przyznano im prawo do przeprowadzenia powszechnego referendum, które ma zalegalizować i opodatkować rekreacyjną marihuaną. Jego organizatorzy muszą teraz zebrać przynajmniej 30,169 podpisów do grudnia tego roku, by umieścić opcję głosowania tak podczas wyborów, które odbędą się 19 sierpnia 2014. Marihuana została tam wcześniej zdepenalizowana i zalegalizowana dla celów medycznych na początku tego roku. Ostatnie badania opinii publicznej wskazują, iż 54% mieszkancow Alaski popiera pełną legalizację.

    Arizona

    Zwolennicy legalizacji marihuany zaczęli tam swoją kampanię w czerwcu tego roku. Muszą oni zebrać 259,213 glosów, żeby umieścić taką opcję na kartach do głosowania. Na skutek reformy Wszystko ma zostać uregulowane i opodatkowane przez stan. Medyczna marihuana została w Arizonie zalegalizowana w 2010. Ostatnie badania opinii publicznej wskazują, iż za pełną legalizacją opowiada się obecnie 56% mieszkańców stanu.

    Kalifornia

    Mimo że inicjatywa legalizacyjna z 2010 nie powiodła sie w Słonecznym Stanie, reformatorzy mają nadzieję na sukce w 2014 lub niedługo później. Aktywiści przedstawili na początku sierpnia projekt nowej ustawy o nazwie California Hemp Act 2014, która zalegalizowałaby marihuanę w swojej naturalnej, a także nie psychoaktywnej formie. Na początku października zaczyna się 150-dniowy wyścig o zebranie 750 tys. głosów, by umieścić opcję legalizacji na kartach wyborczych w 2014. Marihuana jest w Kalifornii legalna dla celów medycznych, a mała uprawa jest niekaralna, ale dalszą legalizację popiera 54% obywateli.

    Nevada

    Przed konopnymi reformatorami z Nevady stoi jeszcze masa pracy, aby dać mozliwość obywatelom stanu do glosowania tak w wyborach lokalnych, które odbędą się w 2016. Środowiska liberalne stoją wprawdzie murem za legalizacją, jednak nie jest jeszcze jasne, czy oświadczenie prokuratora generalnego pobudzi konopnych wojowników do bardziej dynamicznych ruchów. Nevada zalegalizowała medyczną marihuanę na początku tego roku z legalnymi punktami pierwszej pomocy. Zgodnie z ostatnimi badaniami opinii publicznej, 56% obywateli stanu poparłoby pełnę legalizację używki, jeśli pieniądze z podatków poszłyby na edukację.

    Oregon

    Zwolennicy legalizacji marihuany w Oregonie właśnie ogłosili plany umieszczenia opcji głosowania tak na kartach wyborczych w 2014. Wcześniejsza inicjatywa była źle skoordynowana i generalnie wyśmiana, ale nowa ma wprowadzić znaczące usprawnienia. Medyczna marihuana w Oregonie jest legalna, a badania opinii publicznej wskazują, że 57% obywateli głosowałoby tak dla uregulowania, opodatkowania i legalizacji rekreacyjnej marihuany.

    Maine

    The Marijuana Policy Project – grupa konopnych aktywistów z Maine ogłosiła, że ich głównym celem jest zalegalizowanie marihuany podczas następnych wyborów. Wcześniejsza inicjatywa, która krążyła po stanowym parlamencie, nie zdobyła wystarczającej ilości głosów, ale aktywiści mają zamiar dopiąć swego do 2016. Marihuana została wcześniej w Maine zdepenalizowana. Zgodnie z badaniami opinii publicznej, 48% obywateli stanu to zwolennicy pelnej legalizacji.

    Massachusetts

    Mimo że w Massachusetts nie widać na horyzoncie żadnej konopnej inicjatywy, która dawałaby mieszkańcom stanu mozliwość głosowania tak dla legalizacji, mówi się generalnie o bardzo pozytywnym stosunku do poczynienia kolejnego kroku. Stan Massachusetts zdepenalizował marihuanę, a w listopadzie 2012 przegłosowano także legalizację subtancji na użytek medyczny. Badania opinii publicznej wskazują, że 58% mieszkańców stanu jest zwolennikami legalizacji.

    Montana

    Ten stan ma dość trudną historią polityki konopnej, jako że tuż po pomyślnie przeprowadzonym głosowaniu w 2004, które zalegalizowało marihuanę na użytek medyczny, przeciwnicy reformy doprowadzili do jej odrzucenia. Ale aktywiści nie ustają w wysiłkach, by przekonać wyborców do pełnej legalizacji. W 2012 uprawomocniono inicjatywę umieszczenia opcji legalizacji na przyszłorocznych kartach wyborczych. Ostatnie badania opinii publicznej w Montanie zostały przeprowadzone dość dawno temu, ale wskazały one na duże poparcie dla depenalizacji marihuany.

    Rhode Island

    Zwolennicy legalizacji konopi z małego stanu Rhode Island szybkimi krokami zbliżają się ku legalizacji, która może przyjść dzięki referendum albo decyzji parlamentarzystów. Mimo że nie przeprowadza się tam obecnie żadnej gigantycznej kampanii legalizacyjnej, sprawa regulacji rynku konopi odgórnie pojawiła sie na tegorocynzm posiedzeniu parlamentu stanowego. Pomimo szczegółowych przesluchań izba reprezentantów nie zdecydowała się jednak na głosowanie. Posiadanie marihuany zostało w tym stanie zdepenalizowane w 2007 wraz z legalizacja użytku medycznego. Ostatnie badania opinii publicznej pokazują tam 52%-owe poparcie dla pełnej legalizacji.

    Vermont

    Aktywiści z Vermontu poczynili w zeszłym roku szeroko zakrojone wysiłki i ostatecznie zdepenalizowali posiadanie marihuany na własny użytek ustanawiając przy tym system punktów pierwszej pomocy dla użytkowników medycznej marihuany. Dalszej liberalizacji sprzyja fakt, że w ostatnich wyborach na gubernatora został ponownie wybrany Peter Shumlin, znany zwolennik reformy prawa antynarkotykowego, który z otwartymi ramionami przywita inicjatywę spoleczną zmierzajacą w tym kierunku. Z drugiej strony, w Vermont nie pojawiła sie żadna masowa kampania społeczna, a sama legalizacja nie otrzymała zdecydowanego poparcia na ostatnim posiedzeniu izby reprezentantów. Obywatele stanu popierają jednak zdecydowanie pełną legalizację!

     

    Źródło: http://magivanga.wordpress.com

  3. Walka z narkomanią w Polsce jest nieskuteczna - wynika z raportu przygotowanego przez Biuro Rzecznika Praw Osób Uzależnionych. Jego twórcy proponują, by posiadanie niewielkiej ilości marihuany było w Polsce dozwolone. - To byłaby legalizacja - uważa Barbara Wilamowska z ministerstwa sprawiedliwości i wyklucza takie zmiany.

    W środę Rzecznik Praw Osób Uzależnionych zaprezentował raport, który powstał na podstawie doświadczeń osób zatrzymanych za posiadania narkotyków. Jak się okazuje, choć ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii pozwala na umorzenie postępowania w przypadku posiadania niewielkiej ilości narkotyku, zatrzymani z reguły o tym nie wiedzą i o to nie wnioskują.

     

    Nieznaczna ilość

     

    Od ponad roku w polskim prawie istnieje przepis (art. 62A ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii), który mówi, że postępowanie dotyczące posiadania "nieznacznej" ilości środków odurzających lub psychotropowych przeznaczonych na własny użytek, można umorzyć.
    Jak zauważa Marek Balicki, dodanie tego artykułu było jedynie kosmetyczną zmianą, która nie zmieniła rzeczywistości w sposób zasadniczy. - Jest poprawa, ale niewielka - twierdzi.

     

    Legalne 3 gramy

     

    Autorzy raportu z Biura Rzecznik Praw Osób Uzależnionych, udowadniają, że najczęściej zatrzymywane osoby mają przy sobie marihuanę. Na 97 przypadków zgłoszonych rzecznikowi, 81 osób miało właśnie ten narkotyk. Ze statystyk wynika ponadto, że 38 proc. zatrzymanych miało jej mniej niż pół grama, a tylko 8 proc. więcej niż 10 gramów.

    Gdyby zatem, posiadanie marihuany do 3 gramów było legalne, z 81 postępowań karnych w tej sprawie, prowadzono by jedynie 14 - uważają twórcy raportu.

    Autorzy dokumentu nie widzą powodu, by marihuanę traktować jako coś bardziej szkodliwego niż papierosy czy alkohol. I przytaczają dane, które mówią, że z powodu chorób odtytoniowych w Polsce umiera rocznie nawet 70 tys. osób. Zgonów związanych z alkoholem jest od 12 do 24 tys. Tymczasem w związku z zażywaniem narkotyków w ciągu roku umiera około 200-300 osób.

     

    Źródło: pseudo tvn

     

     

  4. Przez pobyt w więzieniu Paweł osiwiał, stracił pracę, dziewczynę i niektórych znajomych. Jego sprawa kosztowała podatników około 30 tysięcy złotych. Za co siedział? Za posiadanie jednego grama marihuany. Teraz jest już na wolności, choć wolnością ciężko to nazwać. Ma na nodze elektroniczną obrożę.

     

    W niedawnej debacie telewizyjnej poseł Solidarnej Polski Andrzej Dera powiedział, że "nie zna nikogo, kto siedziałby w więzieniu za posiadanie jednego grama marihuany". Wygląda na to, że posłowie, którzy mają konstruować prawo w naszym kraju nie wiedzą jaka jest rzeczywistość.

    Z chęcią poznałbym pana posła z Pawłem Falkowskim. Paweł jest członkiem ruchu i kościoła Rastafari, w warszawskich klubach znanym DJ-em muzyki reaggae. Jest człowiekiem pokojowo nastawionym do świata. Z powodu swojej sprawy stracił dobrze płatną pracę, a w więzieniu osiwiał. Jego rozprawa i więzienie kosztowała skarb państwa 30 tysięcy złotych

    Tak – palił marihuanę. Raz policja znalazła u niego pół grama i dostał wyrok w zawieszeniu. Za drugim razem znaleziono u niego znów pół grama. Dostał drugi wyrok i po jakimś czasie bilet do więzienia. Odwołał się, ale nie pozwolono mu poczekać na wolności do odwołania. Mimo że mógł do tego czasu stawiać się regularnie na komendzie policji, został doprowadzony do aresztu.

     

    Z Pawłem spotykam się w jego domu. Choć wyszedł już z aresztu, to przez resztę kary musi mieć założoną na nogę elektroniczną obrożę. Połowę doby musi spędzać w domu. Wystarczy, że wyjdzie w tym czasie z mieszkania i mogą być problemy. I to poważne, bo w przypadku, gdyby zdecydowano się odebrać mu obrożę, Paweł będzie musiał odbyć od początku cały wyrok – rok więzienia.

     

    Reszta wywiadu tutaj:

    http://tomaszczukiewski.natemat.pl/69455,siedzialem-w-celi-z-morderca-wywiad-z-pawlem-falkowskim-skazanym-na-rok-wiezienia-za-posiadanie-jednego-grama

     

     

    Oto właśnie Polska, na wolność wypuszczają małolatów którzy pobili drugiego małolata na śmierć a wsadzają spokojnych ludzi za gram marihuany..

    Patologia..

     

     

  5. Reforma polityki narkotykowej z 2012 roku, według której zabrania się cudzoziemcom korzystania z usług coffee shopów, doprowadziła niemal do eksplozji przestępczości narkotykowej w Brabancji i Limburgii. Według badań przeprowadzonych przez AD.nl (na podstawie statystyk policyjnych oraz gminnych) w miastach, w których znajdują się coffee shopy, z dniem wprowadzenia zakazu stanowczo wzrósł problem ulicznego handlu narkotykami.

     

    Według ostatnich danych, w wyniku reformy o zakazie korzystania z coffee shopów przez turystów, z problemem tym boryka się szczególnie południowa część Limburgii. W stolicy prowincji (Maastricht) od tamtego czasu liczba przestępstw narkotykowych podwoiła się. Natomiast według burmistrza Roermond (Henk van Beers), gdzie liczba wyżej wymienionych przestępstw się potroiła, działa grupa co najmniej sześćdziesięciu ulicznych dilerów, często znanych policji z etnicznych grup przestępczych.

    W wielu prowincjach wprowadzono tak zwane wietpasy (istniejąca w Holandii karta klubowa, umożliwiająca korzystanie z usług coffee shopów). Wietpas został wprowadzony przez centroprawicowy rząd Marka Rutte od 1 maja 2012 roku. Karty są częścią reformy ograniczającej dostęp do miękkich narkotyków, a jej drugą częścią jest przekształcenie coffee shopów w Holandii w kluby. Zgodnie z nowelizacją przepisów z usług coffee shopu może korzystać jedynie użytkownik zarejestrowany i posiadający kartę klubową, a dodatkowo liczba członków klubu została ograniczona do 2000 osób. W miastach wprowadzających tenże system bardzo szybko zaczęło przybywać dilerów ulicznych, nastąpił także spadek wpływów z turystyki.

    Złapać i aresztować dilera nie jest łatwo, a mieszkańcy dotkniętych problemem obszarów skarżą się, że z miejsc do tego przeznaczonych, narkotyki niemal ‘wypełzły’ na ulice i tereny mieszkalne.

    Zarząd gmin oraz ich mieszkańcy zastanawiają się nad słusznością wprowadzonej reformy. W niektórych miejscach przestano już walczyć z turystami korzystającymi z usług coffee shopów. Maastricht natomiast ściśle trzyma się przepisów- tamtejsze społeczeństwo nie dostrzega (lub nie chce dostrzec) wzrostu ulicznego handlu narkotykami.


    Źródło: mojaniderlandia

     


     

     

  6. Być może słyszeliście o syntetycznej marihuanie wyhodowanej przez naukowców o nazwie Dimethylheptylpyran.

    Po wypaleniu jointa możemy odczuć fazę przez 2 dni :rasta:

     

    Niestety mało wiadomo o tym wyhodowanym potworze, jedynie co to możemy poczytać tutaj lecz niestety po angielsku.

    Jakby komuś się chciało to mógłby przetłumaczyć

    http://en.wikipedia.org/wiki/Dimethylheptylpyran

     

    Co sądzicie o takich specyfikach? spróbowalibyście?:P

  7. Czescy senatorowie zatwierdzili w środę (30 stycznia), po burzliwej debacie, nowelizację prawa o narkotykach dotyczącą legalizacji marihuany dla celów leczniczych. 6 grudnia ub.r. nowelizację zatwierdziła także Izba Poselska. Ustawa czeka teraz na podpis prezydenta.

     

    Za nowelizacją głosowało 67 z 74 z obecnych na sali senatorów. Nowelizacja przewiduje, że marihuana trafi do spisu leków. Ma być dostępna w aptekach na elektroniczne recepty, które będą pełnopłatne. W roku 2013 marihuanę będzie się importować (z Holandii i z Izraela); od 2014 r. będą ją dostarczać krajowe plantacje konopi indyjskich, zakładane pod nadzorem Państwowego Instytutu Kontroli Leków (SUKL).

    Wiceminister zdrowia Martin Pliszek zapowiedział, że SUKL będzie wydawał firmom koncesje na uprawy i odbierał całość zbiorów, płacąc po 70-80 koron za gram suszu. Prywatne uprawy będą nadal zakazane.

    Dystrybucja marihuany i leków zawierających ekstrakty z tego narkotyku ma podlegać ścisłej kontroli. W rejestrze SUKL będą figurować pacjenci uprawnieni do korzystania z marihuany w celach leczniczych.

    Senatorowie przychylili się do opinii ekspertów resortu zdrowia, którzy wskazują, że marihuana pomaga w leczeniu takich schorzeń jak stwardnienie rozsiane, choroba Parkinsona czy AIDS. Petycję za legalizacją marihuany do celów leczniczych podpisało kilkanaście tysięcy Czechów, w tym wielu lekarzy i ekspertów.

     



    Argumentowano, że pacjenci korzystający z leków opartych na konopiach indyjskich muszą płacić horrendalne ceny za sprowadzane leki. Autorzy petycji podkreślali, że "czescy pacjenci powinni mieć takie same prawa jak Szwajcarzy, Włosi, Hiszpanie, Niemcy, Kanadyjczycy czy pacjenci w Izraelu".

    Debata w Senacie była burzliwa. Senatorowie, którzy sprzeciwiali się legalizacji marihuany argumentowali, że będzie ona nadal cenowo niedostępna dla wielu pacjentów. Senator Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CzSSD) Petr Gawlas tłumaczył, że na pierwszym etapie, czyli w tym roku, za importowany lek, trzeba będzie "słono" zapłacić (około 10 tysięcy koron miesięcznie przy leczeniu najważniejszych schorzeń). A w roku 2014, kiedy powstaną krajowe plantacje marihuany, ceny zostaną zapewne utrzymane na poziomie europejskim.

    - Nowelizacja ustawy o narkotykach niczego nie rozwiąże. Chorzy będą bowiem nadal kupować tańszą marihuanę u paserów. Ustawa nie spowoduje ograniczenia przestępczości narkotykowej - uznała wiceprzewodnicząca Senatu Alena Gajduszkova.

    Czechy należą krajów z najbardziej liberalnym w Europie podejściem do narkotyków. Od 1 stycznia 2010 roku posiadanie małych ilości środków odurzających, w tym marihuany, zaliczanej do grupy tzw. narkotyków miękkich, jest wciąż nielegalne, ale nie jest karane. Marihuana jest najpowszechniejszym narkotykiem w Czechach. Według najnowszych sondaży próbowała jej ponad połowa Czechów w wieku od 15 do 34 lat.

     

     

    Źródło: rynekzdrowia.pl

     

     

    Niech matoły z rządu biorą przykład.

  8. Bardzo nietypowe zgłoszenie odebrali w niedzielę policjanci z Kalisza. Zadzwonił do nich 20-letni mężczyzna, który twierdził, że źle się czuje po zażyciu... marihuany. Okazało się, że nie wymagał hospitalizacji, ale znaleziono przy nim narkotyk. Teraz grozi mu do trzech lat więzienia.

     

    20-letni mieszkaniec Kalisza po zażyciu marihuany źle się poczuł i postanowił o tym fakcie poinformować policjantów. - W rozmowie z dyżurnym kaliskiej komendy mężczyzna oświadczył, iż znajduje się w rejonie jednego z marketów. Na miejsce zostali wysłani policjanci Referatu Patrolowo-Interwencyjnego i załoga pogotowia - tłumaczy Anna Jaworska-Wojnicz z policji w Kaliszu.


    Po dojechaniu we wskazane miejsce okazało się, że mężczyzna nie wymaga hospitalizacji. Funkcjonariusze przeprowadzili kontrolę osobistą 20-latka. - Mundurowi znaleźli przy nim woreczek strunowy z zawartością suszu roślinnego. Po sprawdzeniu testerem okazało się, że to marihuana - dodaje.

    Mężczyznę zatrzymano, spędził noc w policyjnym areszcie. W poniedziałek usłyszał zarzuty. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.

     

     

     

    epoznan.pl

     

     

     

     

    Witam w Polsce :D

     

  9. Mapa Europy zaczyna być coraz bardziej zielona. Tym razem to Chorwacja poszła po rozum do głowy i wprowadziła zmiany do kodeksu karnego dekryminalizujące posiadanie niewielkich ilości narkotyków na własny użytek. Nowe prawo zacznie obowiązywać w Chorwacji od stycznia 2013 roku.

    Po zmianach posiadanie niewielkiej ilości narkotyku będzie uznawane za wykroczenie, a nie tak jak to było do tej pory, przestępstwo. Dodatkowo wszystkim przyłapanym amatorom trawki będzie grozić grzywna sięgająca 2680 euro.

    Teraz, młodzi ludzie przyłapani na ławce w parku podczas palenia jointa nie pójdą do więzienia, a jedynie zapłacą sowitą grzywnę – powiedział Minister Sprawiedliwości, Orsat Miljenic.

    Do tej pory za posiadanie narkotyków groziła kara do 3 lat pozbawienia wolności.

    Nowa ustawa nie określa ile to „małe ilości”. Jednak urzędnik z policji oszacował te granice na około 10 gram marihuany, pół grama heroiny, 1 gram kokainy i 1-2 tabletki ekstazy.

    Nowy kodeks przewidział jednak zaostrzenie kar dla handlarzy. Teraz ma to być nawet do 15 lat pozbawienia wolności, szczególnie za handel w pobliżu szkół.

    Nowa ustawa ma wejść w życie 1 stycznia 2013 roku.

    Wieści te ucieszą prawdopodobnie i Polaków wyjeżdżających do tego pięknego kraju na wakacje.

    Źródło:cnbs.pl

  10. Koniec zakazu palenia marihuany w Kolorado i stanie Waszyngton, Maine i Maryland jako siódmy i ósmy stan legalizują małżeństwa homoseksualne. Oprócz wyborów prezydenckich i do Kongresu, w niektórych miejscach USA odbywały się także lokalne referenda.

    Rozwiązanie zaakceptowane przez wyborców Kolorado we wtorkową noc daje możliwość marihuany do rekreacyjnego użycia przez dorosłych. Poprawka ta sprawia, że Kolorado jest pierwszym stanem, który kończy prohibicję marihuany w Stanach Zjednoczonych.
    - Wyborcy zdecydowali i musimy szanować ich wolę. To będzie skomplikowany proces, ale zamierzamy działać. Prawo federalne nadal mówi, że marihuana jest nielegalną używką, więc nie wprowadzimy poprawki od razu - oświadczył gubernator Kolorado John Hickenlooper.

    Mimo, że Kolorado "zalegalizowało" marihuanę, cały proces potrwa kilka miesięcy, możliwe że nawet rok, zanim mieszkańcy Kolorado po 21 roku życia będą mogli cieszyć się legalną sprzedażą marihuany. Jednak część poprawki, która odnosi się do indywidualnych zachowań, będzie wprowadzona, gdy gubernator Hickenlooper potwierdzi wyniki głosowania.
    Pierwszy raz mieszkańcy Kolorado głosowali za możliwością posiadania marihuany przez dorosłych w 2006 roku. Inicjatywa, która obecnie przeszła całkowicie reguluje system sprzedaży, który wyeliminuje nielegalny handel marihuaną, wygeneruje dochody w wysokości milionów dolarów na rok i pozwoli zaoszczędzić na procesach sądowych. Reguluje również uprawę konopii przemysłowych na wszechstronnych, popularnych i ekologicznych uprawach rolniczych.


    Źródło: onet.pl

  11. Holenderskie gminy buntują się przeciwko narzuconej przez rząd zamianie popularnych coffee shopów w kluby tylko dla Holendrów. Miasta przez zmiany straciły turystów, przybyło zaś narkotykowych dilerów.

    Zgodnie z prawem przeforsowanym przez poprzedni, koalicyjny, centroprawicowy rząd Marka Ruttego od pierwszego maja tego roku coffee shopy w przygranicznych miastach południowej Holandii zmieniły się w kluby, w których mogli palić trawkę tylko posiadacze kart klubowych zwanych po niderlandzku wietpasami (co można przetłumaczyć jako ziołopasy). Od stycznia w ich ślady miały pójść inne miasta.

    Warunkiem otrzymania ziołopasu była rejestracja w specjalnym rejestrze (co odstraszyło wielu amatorów trawy, bo w końcu marihuana jest narkotykiem) i stały adres w Holandii. W praktyce klubowiczami stawali się tylko Holendrzy. Kluby z marihuaną zaś nie mogły rejestrować więcej niż po 2 tys. członków.

    Władze zdecydowały się na stopniowy demontaż polityki tolerancji wobec miękkich narkotyków, licząc, że w ten sposób zlikwidują uciążliwą dla mieszkańców przygranicznych miast narkoturystykę. Co roku do Holandii przyjeżdżały bowiem setki tysięcy młodych z całej Europy i świata tylko po to, by przypalić skręta w jednej z kilkuset kafejek narkotykowych bądź kupić trochę zioła i przemycić do swego kraju. Prowadziło to do licznych napięć Hagi z sąsiadami – Belgią, Niemcami i Francją – gdzie palenie nawet małej ilości marihuany jest ścigane. Pod coffee shopami często dochodziło do awantur.

    Ziołopasy to straty

    Okazało się jednak, że teoretycznie słuszny pomysł okazał się niewypałem. Maastricht, które już jesienią ub.r. jako pierwsze wprowadziło pilotażowo system ziołopasów, najszybciej przekonało się, jakie są efekty uboczne tego posunięcia. Na ulicach miasta zaczęli się panoszyć dilerzy oferujący turystom małe ilości trawki. Świat przestępczy wykorzystał to, że rynek nie znosi próżni, a kary za handel małą ilością marihuany (mniej niż 30 gramów, czyli tyle, ile można kupić w coffee shopie) są nieznaczne – wynoszą 50 euro.

    Na początku września burmistrz Maastricht Onno Hoes napisał więc do radnych, że nie bacząc na literę prawa, wstrzymał system rejestracji klubowiczów. W uzasadnieniu przyznał, że zmiana prawa spowodowała spadek przychodów z turystyki o 41 mln euro, a pracę straciło 345 osób zatrudnionych wcześniej w coffee shopach.

    Burmistrza Maastricht wsparły też władze innych miast południowej Limburgii, borykające się z podobnymi problemami.

    W miniony piątek do krucjaty przeciwko systemowi wietpasów przyłączyła się Breda. Wykorzystując to, że 12 września w Holandii były wybory i niebawem zmieni się rząd, radni napisali list otwarty do dogadujących się w sprawie koalicji polityków liberalnej VVD Henka Kampa i Partii Pracy Woutera Bosa. Zaapelowali, by nowy gabinet wycofał się z polityki, „która przynosi więcej strat niż korzyści„.

    Podobny apel wystosował do negocjatorów burmistrz portowego Rotterdamu, pochodzący z Maroka lewicowy polityk marokańskiego pochodzenia Ahmed Aboutaleb.

    Burzą się także pozostałe duże miasta. Władze Utrechtu zapowiedziały, że nie wprowadzą rejestracji klubowiczów od stycznia 2013 r., bo „miasto nie doświadczyło w ogóle problemów, przed którymi miały je chronić wietpasy„. Burmistrz Amsterdamu Eberhard van der Laan zapowiada, że woli płacić kary za niestosowanie prawa z maja ub.r., niż odstraszyć turystów.

    Wielu cudzoziemców nie może sobie wyobrazić przyjazdu do Amsterdamu bez przystanku w jednym z legendarnych coffee shopów.

    Tolerancja na szali

    Szacuje się, że na 16 mln Holendrów marihuanę pali regularnie 400 tys. osób. Ale główni klienci coffee shopów to wcale nie oni, tylko właśnie turyści, którzy kafejki te uznają za taką samą atrakcję jak muzea, wiatraki, kanały, starówkę w Delft czy zwodzone mosty w Amsterdamie.

    To dlatego utrzymanie otwartych dla wszystkich coffee shopów leży nie tylko w interesie ich właścicieli (a to całkiem wpływowe lobby, wzywało w kampanii wyborczej do głosowania na polityków tolerancyjnych wobec marihuany). Eksperci ostrzegają, że groźniejszym niż straty z turystyki efektem ubocznym polityki wietpasów może być zepchnięcie rynku miękkich narkotyków wartego ok. 2 mld euro rocznie (szacunek dziennika „De Telegraaf„) do przestępczego podziemia.

    Na szali jest także wizytówka kraju – prowadzona od lat 70. XX wieku gedoogbeleid, czyli polityka tolerancji wobec miękkich narkotyków wywodząca się z liberalnego założenia, że skoro nie można czemuś zapobiec, trzeba starać się to kontrolować. Gedoogbeleid miała na celu wyciągnięcie miękkich narkotyków z rąk kryminalnego półświatka i kontrolowane zmniejszanie ich użycia. W dużej mierze to się udało, ale prawicowe rządy twierdziły, że polityka ta nie przyniosła spodziewanych efektów.

    Źródło: bangladeszcz

  12. Nigeryjska agencja antynarkotykowa (NDLEA) skonfiskowała 6,5 tony marihuany znalezionej u 114 letniego staruszka. Marihuana była zapakowana w 254 woreczki i znajdowała się w domu Sulaiman’a Adebayo w stanie Ogun. Jak mówi sam zatrzymany, przez całe życie był farmerem i myślał, że w woreczkach znajduje się ryż.

    Nie ma oficjalnego potwierdzenia wieku „marihuanowego starca”. Jednak jak sam twierdzi, uczestniczył w otwarciu słynnej hali w Abeokuta, stolicy Ogun, w 1895 roku (czy aby na pewno?).

    Marihuana jest uprawiana w Nigerii na wielką skalę na nielegalnych plantacjach. Niezbyt szczelne granice pozwalają na jej przemyt do sąsiednich krajów.

    Czyżby trzeba było zacząć badania nad wpływem marihuany na długowieczność?

    Dla dociekliwych, którzy wyliczyli, że staruszek powinien mieć już 117 lat dopisujemy, że całe zdarzenie miało miejsce w 2009 roku.

    Źródło: cnbs.pl

  13. "Sadzić! Palić! Zalegalizować!". Przez Warszawę przeszło 22 tys. zwolenników legalnego palenia trawki. To rekordowy marsz.

    "Kto nie skacze ten z policji! Kto nie jara ten fujara!" - m.in. pod tymi hasłami przed godz. 16.00 z centrum ruszył Marsz Wyzwolenia Konopi. Kilka tysięcy osób w kolorowym pochodzie skierowało się przed kancelarię premiera i siedzibę Sejmu, domagając się zmiany prawa na wzór wielu państw europejskich.

    W korowodzie przeszło 22 tys. ludzi (informacja policji z następnego dnia). Przeważały osoby młode, chociaż nie brakowało również tych nieco starszych. Widać było wiele osób, które nie ukończyły 18 roku życia. Znaczna większość osób bawiła się pozytywnie, jednak pojawiały się hasła, delikatnie mówiąc, nieprzychylne policji ochraniającej marsz.

    - Od pięciu lat chciałem tutaj przyjechać, tym razem się udało. Cieszę się, że kwestia legalizacji coraz częściej pojawia się w mediach. Każdy z nas tutaj ma znaczenie - mówi Michał z Gdańska.

    MWK 2012 pod Centralnym

  14. - Liberalizacja ustawy antynarkotykowej w Czechach przyniosła pozytywne efekty - mówi w wywiadzie dla "Polityki" Viktor Mravcik, dyrektor czeskiego Narodowego Centrum Monitoringu Narkomanii. Tymczasem Aleksander Kwaśniewski przyznaje, że zaostrzenie przepisów w Polsce nic nie dało. "Myliliśmy się w 2000 r." - napisał w "The New York Times".

    W najnowszym numerze tygodnika "Polityka" można przeczytać wywiad z Viktorem Mravcikiem - dyrektorem czeskiego Narodowego Centrum Monitoringu Narkomanii. Zapytano go o skutki liberalizacji ustawy antynarkotykowej. - Z badań można wnioskować, że są pozytywne. Zadawaliśmy pytania policji, sędziom o stosowanie nowych regulacji. Odpowiedzi były zgodne, że nowe przepisy się sprawdzają - stwierdził. - Rzadsze są na przykład zarażenia HIV wśród uzależnionych. Po raz pierwszy od 1995 roku spadła liczba 16-latków używających marihuany - dodał.

    Od dwóch lat posiadanie niewielkiej ilości narkotyków jest traktowane w Czechach jako wykroczenie, a nie przestępstwo. Wprowadzono również szczegółową tabelę nt. tego, jaką ilość danego narkotyku można uznać za "niewielką".

    Mravcik następnie przedstawił dane, które wskazują, że w Czechach skuteczniej walczy się z handlem narkotykami niż w Polsce. - W 2010 r. w Czechach było 2,5 tys. podejrzanych o przestępstwa związane z narkotykami. 2,1 tys. z nich - właśnie o handel, eksport lub import. Myślę, że to korzystniejsze proporcje niż w Polsce, gdzie przy 30 tys. podejrzanych rocznie tylko 900 osób jest karanych za handel - stwierdził. - Skazywanie na więzienie zwyczajnego użytkownika narkotyków jest kompletnie nieefektywne - dodał.

    Źródło: gazeta.pl

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+