Znam ten problem sam jestem matką.Jeśli chodzi o sprawę ja versus kartka papieru wciąż stoję w jednym miejscu.Nigdy nie zarejestrowałem swoich myśli.Pamiętam dni ,w których pisanie szło po mistrzowsku.Są też dni ,że nie mogę nic z siebie wydusić - gubię temat,odłączam się od swojego świata.Fakt faktem nauczyłem się przelewać swoje myśli i uczucia na papier,ale ten pierwszy raz wciąż przede mną (nagranie) Po prostu zacząłem pisać tylko dlatego ,żeby nie zgłupieć od tego co mnie spotkało...Druga sprawa to kobiety.Wszystko było pięknie,ładnie dopóki nie zakochałem się w laleczce ze szkoły.Ja myślałem o miłości ,ona o pustym seksie.Powiedziałem pierwszy kocham - przegrałem.Zostawiła mnie...poszła w tany z najlepszym ziomkiem.Kilknaście worków póżniej pewna dama zaczepiła mnie i powiedziała "cześć" - wow odpłynąłem po 1 słowie.Wiedziałem ,że mnie ma Skręciłem za winklem...złapałem kilka chmur i doszedłem do wniosku ,że nie mogę znów wejść do tej samej rzeki. Myślałem o niej dość długo. Zleciało trochę lat - do dziś nie wiem co to było.Wiem jedno - to mogła być prawdziwa kobieta,nie siksa ,która ściąga majtki po kilku piwach.Paniami lekkich obyczajów brzydzę się do dziś:ich marnymi dowcipami,nieprzemyślanymi odpowiedziami.Nie cierpię kiedy ich ciało(ścierwo) pachnie już tylko chemikaliami z tabletek antykoncepcyjnych...więc kotku jeśli to czytasz ja cały czas czekam