Witam. Na marszu stawię się punktualnie.
Ostatnio wszystkie media zajmują się sprawą studenta, któremu służby specjalne zrobiły wjazd na bazę o 6 rano w związku z obrażaniem prezydenta na stronie internetowej. I co słyszymy od polityków ze wszystkich stron? Że ten paragraf jest wadliwy, nie ma sensu, szkoda pieniędzy, że gorzej niż na Białorusi i że prawdopodobnie trzeba będzie zmienić ten debilny przepis z lat 80-tych XX wieku, czas na debatę publiczną itd. Paradoksalnie ma to związek ze sprawą dekryminalizacji zioła.
Okazuje się, że jednak da się w tym kraju coś zmienić, bez podpalania Wiejskiej 4. (Chyba, że to bełkot przedwyborczy. Nie wiadomo, bo jedna kampania goni drugą.) Jedno wiemy na 100%.: prohibicja nie działa, paragraf jest wadliwy, nie ma sensu, szkoda pieniędzy i że trzeba zmienić debilny przepis.
Poza tym uważam, że "zły PR" tworzy samo używanie (głównie w mediach)w Polsce słowa "marihuana". Dlaczego? Dlatego, że przez tyle lat wtłaczano ludziom do głów, że to narkotyki, że dilerzy pod szkołą, że to, że tamto. Osobom postronnym ta nazwa kojarzy się źle, brzmi enigmatycznie, ale jest chwytliwa, o czym media wiedzą i na tym żerują. Nazwa ta w naszym kraju ma wydźwięk negatywny (choć to po prostu połączenie 2 imion: Maria i Juana). Dlatego nie rozmawiajmy o "marihuanie", tylko o konopiach, ziole, cannabis (np.w żadnym kofiku w Holandii nie widziałem słowa marihuana, bo to 2 połączone imiona żeńskie, które nic nie znaczą, a wywołują negatywne skojarzenia, tylko zawsze CANNABIS- oficjalna botaniczna nazwa łacińska naszej ukochanej rośliny). Politycy nie posługują się słowem cannabis, gdyż wymagałoby to sprawdzenia, czym ten cannabis jest. Prościej jest używać negatywnie kojarzonej "marihuany", bo niby wszyscy w Polsce wiedzą co to jest, ale tylko z telewizji, najczęściej z programu supergliny. Pozdrawiam bardzo serdecznie i do zobaczyska na marszu.