U mnie po 2 miesiącach propagowania MJ w swoim domu sytuacja na dzień dzisziejszy wygląda tak: brat pełna legalizacja pare razy przysmażył ze mną , ojciec wczoraj mnie kompletnie rozjebał, wpadł z tekstem że jak coś załatwie to moge przy nim wypalić. Znając mojego ojca to napewno nie palił bym sam bo on też by chciał spróbować . Jeszcze pare tyg. temu mówił że by mnie z domu wyrzucił gdyby się o tym dowiedział a tu taka propozycja. Wczoraj nawet jak zaczynałem rozmowę na temat MJ nie zdążyłem nic powiedzieć, a on do mnie że wie że to jest lepsze niż alkohol oraz że właściwości medyczne ma i że jest za . Matka traktuje to na równi z heroiną, kokainą oraz fetą ale już nie długo to zmienie . Wogólę wydaję mi się że "boi" się na ten temat rozmawiać. Nie wiem o co chodzi ale muszę z nią pogadać ;-). P.S Ja wczoraj gdy w wiadomościach mówili o uzależniającej mocy czekolady wpadłem do ojca z takim tekstem "No tato jak jesteś takim przeciwnikiem marihuany to teraz musimy zdelegalizować czekoladę nie? Przecież uzależnia. Teraz po 1gram czekolady będziemy chodzić do dillera a jak nas złapią to na 3 lata pójdziemy siedzieć ok?" To dało mu trochę do myślenia i wydaje mi się że po tym wczorajszym incydencie zakończyłem proces edukacyjny ojca