Skocz do zawartości
thc-thc

grower

berylium

Użytkownik
  • Postów

    116
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez berylium

  1. Prosty sposób uprawy grzybów - Mushroom growing made easy. Dokument nt. domowej uprawy grzybów :] 1/7 Prosty sposób uprawy grzybów (napisy PL) :arrow: http://www.youtube.com/watch?v=o9Ai3BvArGw lista: :arrow: 2/7 - http://www.youtube.com/watch?v=Kea1hkrN2K8 :arrow: 3/7 - http://www.youtube.com/watch?v=HhT8ab-spF4 :arrow: 4/7 - http://www.youtube.com/watch?v=cv2i2vMbEMY :arrow: 5/7 - http://www.youtube.com/watch?v=ZfgQRzwjsZY :arrow: 6/7 - http://www.youtube.com/watch?v=lmWjlrFdOME :arrow: 7/7 - http://www.youtube.com/watch?v=7O5_SswbB_E
  2. Jakbym czytał sam siebie z pierwszego mojego kopa na SD, dokładnie tak samo było także myślałem, że raczej nie będzie to mocne uderzenie, podszedłem trochę lekceważąco, a tu znok, jazda na maxa i to do innej galaktyki o tym tripie pisałem w tym temacie: http://trawka.org/viewtopic.php?p=177370#177370 I z tego co się naczytałem z trip raportów i opowieści innych jest to dość powszechne zjawisko, że salvia uderza z całym impetem właśnie wtedy gdy ją zlejemy i podejdziemy lekceważąco do mocy jaką ma. Teraz wiem, że jej moc się objawia w najmniej oczekiwanym momencie
  3. Po pierwsze to gratulacje chłopie odwagi, bo ja za każdym razem jak podchodziłem do tej rośliny to czułem się jakbym miał skoczyć na bungee, a już dawno nie paliłem chyba ostatni raz w maju Twoje podróże stają się coraz, że tak powiem intensywniejsze, chyba nawiązałeś kontakt z opiekunami Także spotkałem ich 2 albo 3 razy ale w stanie eksterioryzacji oobe, natomiast nigdy na salvi divinorium. I do dziś nazbierałem tyle dowodów na autentyczność astrala, że nie muszę w to wierzyć ponieważ ja to wiem To bardzo głębokie co Ci przekazali mianowicie: kazdy ma jeden dom do ktorego wraca i jeden w ktorym przebywa...ty jestes w tym pierwszym. Dziwie się także niektórym tutaj, że lubią się negatywnie filmować do tripów z SD, przecież w tym stanie można przywołać namacalne zło i można zrobić sobie z tripa horror. SD ze swoim niewyobrażalnym powerem naprawdę mogłaby posłużyć do torturowania ludzi, tylko wpuścić dym do celi i postraszyć ;/ Negatywnie spolaryzowane istoty naprawdę istnieją, przecież można je nawet tutaj w naszej rzeczywistości spotkać, wiele jest ludzi którzy lubują się w mordach, gnębieniu, wyzysku i zniewalaniu innych. Naprawdę odradzam zabawę w negatywne filmy na SD ponieważ jedyne na czym zależy tym istotą to jedne pragnienie lub chęć zawładnięcia nami, wyssania naszej mentalnej energii, a przez co zniszczenie nas. Kierunek szczęścia to pozytywna polaryzacja, światło, droga do prawdziwego domu który Ci się udało odwiedzić, gratulacje. Kiedyś na jednym tripie z SD w pewnym momencie jak już rzeczywistość wracała, poczułem się tak zagubiony w tym matrixie że wstałem i chciałem wyjść do domu. Znajomi mnie posadzili z powrotem na kanapę ale mi nie chodziło wcale o moje mieszkanie, bo jak stwierdziłem ja tam tylko mieszkam ale to jest miejsce jak każde inne. Doszedłem wtedy do wniosku, że nie wiem gdzie jest mój dom albo co gorsza, że ja nie mam domu. Taki salviowy film załapałem ale trochę mi on dał do myślenia (i nie tylko on) w późniejszym czasie jak się zagłębiło w tematykę szamanizmu. a btw. zainteresowanym oobe to polecam ten portal: http://oobe.pl albo najlepiej tego audiobooka odrazu: ROBERT A. MONROE - tom1 - Podróże poza ciałem
  4. ten kawałek jest teraz dostępny do przesłuchania na youtubie:
  5. Chmiel może być ciekawem sposobem na maskowanie, a jakby nie patrzeć on sam ma właściwości podobne do MJ i w ten sam sposób się go pali: info: http://www.legalne.zafriko.pl/str/rosliny/chmiel
  6. Zobaczcie ten temat: http://prawda2.info/viewtopic.php?t=8100 myślę, że informacje zawarte w tym filmie mogą być przydatne dla każdego palacza .
  7. Wow JapkoDre, kolejny wspaniały trip, ja jeszcze nie miałem tak zbliżonego do naszej rzeczywistości odjazdu, zawsze wywala mnie w jakieś abstrakcyjne chaotyczne miejsca rodem z Alicji w krainie czarów ale po pale jeszcze to mam nadzieje, że coś bardziej rzeczywistego też zwiedzę. To chyba był najtańszy bilet do tybetu o jakim słyszałem A oto mój nowy Salvia raport Cały przedwczorajszy dzień płynął pod znakiem SD, ponieważ po południu miałem się spotkać ze znajomymi, którzy chcieli przetestować tę roślinę, z rana zapakowałem cały zestaw do plecaka i w drogę. W skład zestawu wchodziło mini bongo, zapalniczka żarowa, ok. 10g suszu i ekstrakt x5 Jako, że pogoda była fajna postanowiłem się przejść lasem, tak sobie szedłem i naszła mnie myśl, że fajnie by było zapalić sobie w lesie trochę suszu. Jak już tu jestem i mam w plecaku wszystko co potrzeba mogę sprawdzić jak samotne obcowanie z naturą wpłynie na tripa. Nabiłem bongo i zapaliłem, wypościłem dym schowałem wszystko szybko i ruszyłem w dalszą drogę. Powoli zaczęła do mnie napływać dziwna radość ale taka nie kontrolowana, wszystkie sprawy bieżące o których myślałem, przestały mieć znaczenie. Śmiałem się do wszystkiego jak jakiś debil w lesie, cieszyłem się z drzew, chyba z całego lasu, bo drzewa nagle stały się takie perfekcyjne, bardziej kolorowe, ładniejsze. Mimo, że to nie była wyprawa do innej rzeczywistości, zacząłem na naszą spoglądać z innej perspektywy, to co przeze mnie przepływało to szczęście i radość. Każde drzewo wydawało się być inne i niepowtarzalne, miały rożne układy gałęzi i rozróżniałem gatunki na które normalnie nie zwróciłbym uwagi. Rzeczywistość normalniała i postanowiłem jeszcze raz rozpalić cybucha, aby lepiej zrozumieć to co przed chwilą uchwyciłem zmysłami. Zapaliłem i szybko schowałem sprzęt, tym razem trochę szybciej mnie sieknęło i miałem lekkie problemy ze spakowaniem plecaka ponieważ książki, które w nim były poprzewracały się i to był dla mnie nielada problem. Lekka wirtualna rzeczywistość się załączała ale widziałem, gdzie jestem i co się dzieje, byłem trochę zły na siebie, że nie mogę spakować plecaka i iść dalej, a ta lekka złość mocno spotęgowała albo inaczej, moja wrażliwość na tę złość się wyostrzyła ponieważ to uczucie mnie przytłoczyło i pomyślałem sobie dlaczego to teraz mnie spotkało. Po chwili doprowadziłem plecak do kupy i ruszyłem dalej cały negatyw szybko minął, widziałem ludzi siedzących między drzewami i znowu wróciło uczucie niesamowitej radości. Szedłem i patrzyłem na liście i korony drzew, no to co miałem w głowie było niesamowite, taka energia i chęć życia jakby cały las mnie pozytywnie ładował. I znowu mi towarzyszyło uczucie iluzji świata w jakim, żyjemy, że to wszystko tutaj te piękno cały czas istnieje, tylko my mamy jakiegoś matrixa w głowie i tego nie widzimy, tak jakby ludzie byli cały czas zahipnotyzowani życiem codziennym i dopiero Sali potrafi wyłączyć ten hipnotyczny stan. Po jakimś czasie susz przestał działać założyłem słuchawki, chilloutowa muza i dalej szedłem przez las z dobrym humorem i rozmyśleniami które zakiełkowały na szałwii. Po południu spotkałem się ze znajomymi w działkowym domku i ponownie podpaliłem ruszt. Tym razem mogłem zapalić coś mocniejszego (x5) ponieważ mam przy sobie opiekę w razie czego Nadeszła faza, smiechawka w myślach już widziałem inną rzeczywistość, zamknąłem oczy i widziałem taniec kolorów. Geometryczne bryły, które były symetryczne i przekształcały się w inne elementy. Nagle pojawiła mi się przed oczyma czarna długa linia z żółtymi kreskami po prawej stronie, z tego zrobiło się kilka innych linii, a po chwili już pływałem między dziwnymi przesuwającymi się geometrycznymi liniami i kwadratami rożnych kolorów. Otworzyłem oczy i byłem w pokoju ale nie tak do końca bo dalej widziałem te linie gdzieś w myślach, więc ponownie je zamknąłem. To był geometryczny świat. Ponieważ cały czas komentowałem co widzę, znajomi spytali mnie: a gdzie ten świat leży i nagle spróbowałem zlokalizować go względem naszej rzeczywistości. I to było ciekawe czułem, że mogę przedostać się do tego świata opuszczając te rzeczywistość przez dziurę, która była po mojej lewej stornie od głowy. mogłem myślami przechodzić przez tę dziurę tam i z powrotem. Nie widziałem tego przejścia czułem, że ono tam jest i, że częścią siebie tam wchodzę tak jakbym się rozciągał w tamto miejsce. Potem kolejny buch i inne uczucie na zamkniętych oczach, odpływam z tej rzeczywistości, unoszę się nad nią. Nie nad miejscem ale unoszę sie nad rzeczywistością w której się znajdowałem widzę jak odpływa ona w przód i przekręca się tak, że podłogę widzę przed sobą i wtapia się on w inną chaotyczną materie. Widzę znajomych i czuje, że jestem nad rzeczywistością. znów wyszedłem myślami z matrixa z hipnozy życia, ponieważ czuje wolność i nie chce się cofać do rzeczywistości, bo ona jest nie prawdziwa i siedzę w niej nie wiadomo dlaczego, jakby życie było niechcianym przymusem, zniewoleniem. Przestrzeń w której jestem jest wolna od ograniczeń, niema barier i wszystkim można sterować za pomocą myśli, czuję niezwykłą lekkość. Jestem gdzieś blisko naszej rzeczywistości, gdzieś obok najdalej kilka metrów od niej, mogę to tylko tak wytłumaczyć: To tak jakby się miało przez całe, życie założone klapki na oczach, taki hełm 3-D albo jakąś maskę i jak zapale Sally zaczynam być tego świadom, to jest dziwne i wspaniałe. Trudno mi się te stany opisuje, naprawdę ciężko jest zrobić dobry tip raport o przeżyciach na szałwii, bo w krótkim czasie odczuwa sie tak dużo, że nie sposób wszystkiego przelać do tekstu. Jeżeli dalej będę to palił to chyba jakimś filozofem zostanę, bo tra roślina daje mi tak mocno do myślenia, rzekłbym że otwiera umysł bynajmniej mi. Do następnego bucha
  8. lagor, ostro mam nadzieje, że to nie było pierwsze palnie lub coś tego typu, bo porwanie się na tak duży nominał to trza mieć odwagę (jeśli ktoś próbował) lub być głupim (jak ktoś nie próbował wcześniej) Ja osobiście boje się myśli na temat x20, a na razie najsilniejsze co probowałem to x10 i wiem, że czasem nawet x5 może nas przerosnąć, a nawet sam susz
  9. znowu sobie popalałem susz ze znajomym, tym razem eksperymentowaliśmy ze smakiem tzn. z pepsi :] Po paru mocnych buchach popijało się napój i zadanie skoncentrować się na nim. Naprawdę wrażanie jest dziwne. Najpierw zastanowisz się czym właściwie jest smak i tu zaskoczenie może być wszystkim, kolorem, przestrzenią albo czymś zupełnie nowym. Pepsi jest o tyle fajne, że zawiera dużo cukru i bezpośrednio po popiciu czujemy się lepiej, co przekłada się na tripa, tak więc nie tylko muzą można sobie zrobić good tripa Moje wrażenie było takie. Juz podczas popijania napoju przestrzeń wokoło mnie robiła się bardzo niestabilna i ruchoma ale zamknąłem oczy i wczułem się w smak. to było dziwne uczucie tak jakbym demaskował czym na prawdę jest uczucie smaku, czułem gryzienie CO2 na języku i dużo słodyczy coli, a wszystko to wkręcało się w tripa. Miałem wrażenie jak wszystkie elementy przestrzeni się przesuwają w jakimś kierunku ale trzymałem kontakt z rzeczywistością. smak był przestrzenny na początku to była przestrzeń gardła ale potem smak zamienił się w czerwony kwadracik, smak coli maił kolor dla mnie był on czerwony pewnie ze względu na to, że pepsi jest wiśniowego koloru. Najbliższe elementy przesuwały się, a ja miałem wrażenie jak ten czerwony smakowy kwadracik wychodzi mi z gardła jedzie na takim jakby taśmociągu w kierunku butelki pepsi. W ogóle miałem wrażanie, że moje ciało i wszystko składa się z rożnych geometrycznych brył, z mniejszych kawałków i że w tym wszystkim niema żadnego punktu odniesienia, bo gdzie nie spojrzę to wszystko się przemieszcza. No ale to był sam susz czyli jazda z kontrolowaniem stanu i po chwili wszystko wróciło do normy. Za każdym razem jak pale SD uczę się czego nowego, tak więc będe eksperymentować dalej, bo ta roślina jest po prostu niezwykła.
  10. Proponuje za pierwszym razem palić tylko susz, nie obiecaj sobie za dużo, bo za pierwszym razem może cię w ogóle nie tryknąć, znajomy poczuł moc salvi dopiero przy 3 dniu palenia. Mnie za pierwszym razem tryknęło dopiero po grubej wbicie x10 przy 4 wbitce, a teraz podobne osiągnięcia mam po paleniu samego suszu. Czyli mimo, że miałem ostre pizdnięcie z x10 to wtedy nie poznałem jeszcze całej jego mocy, a było to potężne pizdnięcie, bo nie maiłem dostatecznie wyrobionych receptorów. Daj sali czas, za każdym razem będzie tylko lepiej (mocniej), na początku nie spodziewaj się wizji, co najwyżej lekkich krótkich halonów (CEV) No chyba ze wystartujesz z ekstraktami one mogą ci pokazać moc juz po kilku wbitkach suszu
  11. berylium

    OffTop Salviowy

    A tu mam coś dla sadzonkowców, jak nie będziecie za szybko konsumować roślinki to może uda wam się wyhodować coś takiego: http://www.salvia-community.net/index.php?...f=16&t=4797 Takie foto nie jednego plantatora może zmobilizować
  12. Drugie podejście do Sylwii, z qmplem poszliśmy do lasu znaleźliśmy dobrą górkę i rozłożyliśmy sprzęt Obowiązkowo mini bongo i zapalniczka żarowa, zaczął trochę kropić deszcz ale nam to zbytnio nie przeszkadzało, jak już zaszliśmy tak daleko nie będziemy się cofać do domu. Najpierw zapalił qmpel, nabiłem mu trochę suszu i jazda... Nie spodziewaliśmy się tego ale tym razem sam susz kopał nas tak samo jak wcześniej ekstrakt, salvia z każdym paleniem działa naprawdę mocniej. Po zapodaniu sobie SD kumpel wyłączył się na parę minut patrząc cały czas w lewą stronę i po chwili zapytał się mnie, czy może coś zrobić tzn. brzmiało to mniej więcej tak: Q: mogę się położyć Ja: tak, jasne jak ci wygodnie to się połóż Q: ale naprawdę mogę?, bo widzę tunel Ja: no jasne, teraz możesz robić wszystko co chcesz Q: ale fajnie naprawdę mogę? Widzę tunel ciekawe co jest za nim Ja: Jak jesteś ciekawy to zobacz co tam jest, przecież możesz robić wszystko Q: ale naprawdę mogę? Ja: Tak jasne, naprawdę możesz robić co chcesz. Q: ale zajebiście, że mogę No i tak ta rozmowa się mniej więcej toczyła, oczywiście z większymi pauzami w zdaniach z jego strony. Opowiedział mi, że za tunelem była droga którą pędził. Była tam też jakaś ciuchcia i karuzela na której obracał się zemną. Jeszcze się mnie zapytał, czy też jestem na tej karuzeli odpowiedziałem, że tak. Spojżał się w zupełnie innym kierunku niż tam gdzie ja siedziałem i odpowiedział faktycznie, też na niej siedzisz XD Generalnie stwierdził, że był nad światem jakoś wyżej i, że to wszystko było jego, nie wiem co przez to rozumiał ale jak wiadomo tripy na SD są ciężkie do tłumaczenia Jak qumpel w miarę doszedł do siebie, zapaliłem susz. 2 mocne buchy i jeb, pierwsze wrażenie to zaskoczenie, że sam susz tak na mnie podziałał, przy pierwszym paleniu słabo mnie trykało na suszu. Stwierdziłem, że coś się dzieje tylko co? Mój łeb z powrotem wkręcił się w imadło, które pamiętałem z poprzedniego tripa i tylko zdążyłem powiedzieć do qumpla - wow, to się znowu dzieje! Rzeczywistość znowu stała się zmienna ale na swój sposób była poukładana. Znowu poczułem, że coś próbuje mnie rozmontować i, że zaczynam widzieć elementy innej rzeczywistości albo raczej tej ale z perspektywy innego wymiaru. Generalnie ciężko jest ten stan wytłumaczyć bez gestykulacji rękoma, znów pojawiła się niepewność co do tego co jest prawdzie, a co nie. Na salvi wszystko jest bardzo prawdziwe i to jest chyba to co może na początku najbardziej przerażać niedoświadczone osoby. Siedziałem na kłodzie w lesie, a elementy rzeczywistości oddzielały się od siebie i obracały w rożnych kierunkach, a boczne strony tych elementów nie były normalne. Były one długie, nieskończenie długie i się wkręcały powoli w rzeczywistość. Mogę to tak wytłumaczyć, że np. liść zaczął wychodzić ze swojego miejsca w przestrzeni, a jego krawędź boczna była zupełnie czym innym. Miała ona zarys kształtu liścia ale była innego koloru i jakby z innego materiału oraz ciągnęła się w nieskończoność z miejsca w którym wychodził ten liść, jak wyduszanie modeliny przez foremkę. Niektóre z tych elementów robiły koła i gdy np. taki liść zatoczył koło już nim nie był tylko, był kręgiem zupełnie czegoś innego, jakiegoś profilowanego plastiku. I tak cały las zaczął mi się rozmontowywać, każdy element w innym kierunku ale wiedziałem, że to trip i pomyślałem sobie, że teraz nie wpadnę w fale tego. Starałem trzymać się prawdziwej rzeczywistości patrząc na niebo i to działało. Las kręcił się wraz z elementami, które powstały z innych elementów tak w opisie tego liścia i doszedłem do wniosku, że jeszcze jeden buch i to właśnie te wyskakujące elementy zasłoniły by mi tą prawdziwą rzeczywistość. Ręce mi wibrowały jakby przechodziło przez nie 1000V ale było to akurat pozytywne doznanie. Spojrzałem się na telefon Nokia 5300 (podaje aby lepiej opisać jak to wyglądało) z której grała muzyka na głośniku, a jego przyciski zaczęły mi się wić tak samo jak inne elementy, każdy przycisk wychodził do góry jak makaron. Każdy w inną stronę tworząc symetryczne koła o rożnych wielkościach. Ekran mi się zapadał i też tworzył krąg jakby wtapiał się w rzeczywistość, zapadał się w dół i do przodu. Każdy napis na telefonie i element poruszał się w jakimś kierunku, wymazując rzeczywistość na swej drodze. Podniosłem telefon do góry i zauważyłem, że muzyka dalej gra w miejscu, gdzie był on na początku, czyli na ziemi. Pokazałem qumplowi palcem na telefon, myśląc, że skuma, że coś nie tak jest z muzyką ale nie skumał XD Podniosłem telefon do samego ucha, ledwo przypominał on znany mi telefon ale, gdy się na nim skupiałem widziałem go normalnie, a muzyka dalej grała z miejsca gdzie on leżał. Opczaiłem to miejsce i stamtąd grała muzyka chociaż głośnik miałem przy samym uchu. Tak jakbym głośnik albo sam dźwięk od telefonu zostawił na ziemi. Pomyślałem salvia nie tylko rozmontowuje obraz ale i dźwięk i jego położenie w przestrzeni, w sumie zrozumiałem, że sali wszystko rozkłada na części, wszystkie zmysły i nawet więcej. Generalnie czuje się takie zatracenie w przestrzeni brak punktu odniesienia, bo wtedy wszystko może być wszędzie. Potem wstałem przeszedłem sie chwile i faza ustąpiła. Potem jeszcze raz zapalił kumpel i następnie ja. Paliliśmy sam susz choć mieliśmy jeszcze x5 i x10 ze sobą to nie były nam potrzebne Zapiłem jeszcze raz tym razem tylko bucha i zobaczyłem patrząc na drzewa jak między nimi jakby z mgły wyłania się trybuna ale taka sądownicza. Taka jak w jakiejś wykręconej bajce tj. Alicji z krainy czarów, duża i fantastyczna. Buch był za słaby by zobaczyć ją na tyle realnie, ale wdziałem jak przez mgłę. Miała łuki i kamienne łącznia i zasiadało na niej dużo dziwnych istot. Czekających na pogłębienie mojej fazy by mogłyby mnie wkręcić w ich film, ale na szczęście faza słabła i trybuna znikała, potem popatrzałem na drzewo miło usta i nos ale się nie ruszało. Faza zniknęła zaczął mocno padać deszcz więc szybko spakowaliśmy graty i pędem do chaty, byłem cały mokry ale się opłacało. Zrozumiałem co działo się zemną podczas poprzedniego ostrego tripu, teraz zbadałem po omacku przestrzeń w której poprzednio szalałem jak rakieta. Jeszcze trochę nam tego zostało min. prawie cały x5 i x10 tak więc myślę, że nie długo znowu tutaj coś napisze
  13. domator222, celowo napisałem wjechał, bo wpłyniecie kojarzy się z czymś zbyt wolnym. No i przez chwile zastanawiałem się, czy aby tak te zdanie zostawić lowryder#2, ponoć po ataku śmiechu siedziałem chwile z bananem na twarzy, a po chwili pchnąłem się na plecy i leżałem na trawie machając rękoma na boki jakbym starał się utrzymać równowagę. Potem podniosłem się i starałem się coś powiedzieć do qmpla, to były chyba te moje pytania z serii co się dzieje, ale wypowiadałem tylko fragmenty ich, tak jakbym co kilka sekund chciał powiedzieć co innego. Twarz miałem nieobecną w tym świecie, wzrok skupiałem na rzeczach których nie było z pominięciem tego co jest min. znajomych, w ogóle nie miałem z nimi kontaktu. Potem wstałem, przeszedłem kawałek i usiadłem na przeciwko, znowu opadłem na trawe i zacząłem się w niej tarzać i turlać na boki (tak mną kręciło w prawą stronę XD ). Generalnie wymachiwałem rękoma, patrzałem w przestrzeń i wymawiałem sylaby ..chyba grałem niezłego wariata To był dla mnie trochę bad trip, albo raczej neutralny, bo źle zaczęło się dziać na końcu dopiero, gdy się wystraszyłem, że to się nigdy nie skończy ale jak JapkoDre napisał sam sobie na niego zasłużyłem od razu porywając się na x10. Nie miałem, żadnego doświadczenia na tym polu, trochę głupio postąpiłem ale nie wiedziałem, że to aż tak sieka przy x10. Zmylił mnie też trochę brak większych efektów we wcześniejszych wbitkach i postanowiłem podkręcić gaz zamiast poczekać i powoli przekroczyć granice rzeczywistości. Tylko współczuć tym co się porywają za pierwszym razem na x15 albo x20. Już zrobiłem replaya z SD i postaram się go zaraz opisać w temacie Trip Raport
  14. First time, mój trip raport: Tak więc nadszedł Salvia Day (S-Day), po przestudiowaniu obszernej teorii na temat sylwi na niecie, przyszedł czas na praktykę Razem ze znajomymi (2ch kumpli i kumpela w roli obserwatora) wybraliśmy się w zaciszne zadupie na obrzeżach miasta, gdzie można obcować z naturą bez konieczności spotykania kogokolwiek. Nasz ekwipunek to 3g suszu, 1g ekstraktu x5 i 1g ekstraktu x10, mini bongo i zapalniczka żarowa. Po znalezieniu miejscówy, zapaliliśmy. Najpierw nabiliśmy susz... bulbulbul i nic śmiechawka trochę i mikro zamułka, która szybko minęła, wiadomo receptory jeszcze nie wyrobione i praktycznie nikogo nie tryknęło. Tak samo było przy 2giej i 3 wbitce suszu, jedynie lajtowy klimat się załączał. Przy 4 wbitce kumpel T. postanowił dodać sobie trochę ekstraktu x10, aby wreszcie Sali coś zdziałała. Od pierwszej wbity minęło może z 20minut i tyle chyba wystarczyło na wyrobienie receptorów, bo T. po odłożeniu bongo zaczął się okropnie śmiać. Nie potrafił wytłumaczyć dlaczego, wstał na jedno kolano i próbował wytłumaczyć M. dlaczego się śmieje ale jedyne co słyszeliśmy to urywki słów, przy wymawianiu których przeszkadzała trochę wirtualna rzeczywistość Jak trip T. minął postanowiłem także sam spróbować wersje z ekstraktem x10. Do liścia dosypałem lekko x10, przy zaleceniach T. który przed chwilą powrócił z salvia przestrzeni. Zapaliłem... bulbulbul... i niekontrolowany dojazd do tyłu, położyłem się na trawie, zamknąłem oczy i wdziałem jak lecę w jakiejś kolorowej przestrzeni, która staje się jakby torami, a ja kawałkiem tych torów, wszystko się wije w różnych kierunkach i kolorach. Trwało to krótką chwilę, po otworzeniu oczu szybko wracam do siebie, receptory już absorbują Sali choć jeszcze nie tak intensywnie. Qumple zapalili jeszcze raz liście + x10 i znowu ich pokopało mocno, T. zaczął nawet biegać z ekstraktem w ręku po okolicy, niechcąc mi go oddać i opowiadając nie wiadomo o czym. Trza było go mu szybko zabrać, w końcu x10 nie jest takie tanie, by przypadkiem wysypać. No i nadszedł czas kary, gdy ekipa doszła do siebie, aby ich dogonić i poczuć w końcu potęgę SD wsypałem sobie samego x10 grubo do cybucha i spaliłem sam wszystko w 2ch dużych chmurach (nie wiem jak to zmieściłem w płucach). Trzymałem chwile dym i puściłem go jednocześnie chichocząc się nie wiedząc z czego. Śmiałem się mocno, a rzeczywistość powoli robiła się mi coraz bardziej obca po jakiś 10 sekundach coś we mnie z impetem pizdnęło, tak jakby wjechał we mnie Tytanik. Zobaczyłem jak widok przede mną staje się witrażem, na wszystkim widziałem fraktale, wzory motylo podobne i po chwili tylko one zostały. Nie było już rzeczywistości, nie było wspomnień ani problemów tego świata. Odpłynąłem w nieświadomość, dosłownie odpłynąłem ponieważ unosiłem się na jakiejś kolorowej wstędze (rzecze). Wyginała się ostro w każdym możliwym kierunku jak na kolejce górskiej i bardzo gwałtownie. Płynąłem w niej, a ona sama zmieniała swój kształt, nie miałem nad tym żadnej kontroli, krajobrazy były bardzo bajkowe jak w prze kolorowanym telewizorze. Byłem tylko obserwatorem tego co się działo, tylko czułem i obserwowałem to zjawisko, po drodze mijałem bajkowe krainy, których za bardzo nie pamiętam. Miałem warzenie, że znam to miejsce ale nigdy o nim nie pamiętam, wszystko było bardzo znajome i już kiedyś tu byłem. Faza była naprawdę silna, aż za silna spodziewałem się wielu rzeczy po czytaniu teorii na temat SD, ale na takiego kopa nie byłem gotowy. Miałem odczucie, że jestem połączony z tą rzeko wstęgą kolorów którą płynąłem, jak bym był w niej rozpuszczony. Generalnie to sam stałem się punktem świadomości w zwariowanym kalejdoskopowym świecie, spoglądałem na niego jakby tochę za ramy, istniało tylko teraz, nie myślałem o nim tylko go obserwowałem, a świadomość powoli napływała. W pewnym momencie zacząłem zastanawiać się co się dzieje ale nie w nawiązaniu do tripa, bo nie wiedziałem, że to trip. Zacząłem zastanawiać się badziej egzystencjalnie, kim ja jestem, co się dzieje, co to za świat, czy ten świat to wszystko co istnieje, czy tylko ja istnieje, czy istnieje ktoś jeszcze???? Czułem zagubienie i dezorientacje, nie pamiętałem o rzeczywistości o tym, ze gdzieś na ziemi mieszkam, że metr od mnie siedzą znajomi, że przed chwilą zapodałem sobie takiego masakrycznego bucha. Ten nowy kalejdoskopowy świat był jedynym światem jaki teraz znałem, centralny reset, stałem się świeżą świadomością istniejącą od kilku chwil, razem z powstaniem tego kolorowego świata. W mojej głowie mnożyło się coraz więcej pytań pod tytułem co jest grane, wstęga w której płynąłem zakręciła ostro i wrzuciła mnie do zupełnie innej rzeczywistości, która odtwarzała się jak zacięta płyta. Ta nowa rzeczywistość jest ciężka do opisania ponieważ nie była ona przestrzenna ale jednocześnie była bardzo kolorowa i nieważne co się zrobiło wszystko się powtarzało w koło z coraz to większą intensywnością. Słyszałem dudnienie, każde dudnienie było kolejnym cyklem togo pokręconego świata, cały czas widziałem przed sobą te same kształty, które były bardzo wyraźne dla mnie i bardzo idealne. Były to jakiegoś rodzaju geometryczne kształty, kwadraty z wyprofilowanymi lub zaokrąglanymi krawędziami, po przeanalizowaniu tripa doszedłem do wniosku, że były to elementy witraża, który widziałem na samym początku przygody. Nieważne gdzie spojrzałem i co się działo te kształty były wszędzie a co najgorsze ja też byłem tylko elementem tego wszystkiego i płynąłem w rytm tego wszystkiego w niekontrolowany sposób. Mnie to przerażało ponieważ odczuwałem swoją nieistotność w tym procesie, gdy cykl się powtarzał ja wraz z nim, pojawiłem się w miejscu początku cyklu. To nie ja sterowałem rzeczywistością tylko ona mną, a była ona przerażająco realna. Zadałem sobie sprawę, że moja cała istota składa i rozkłada się w tych cyklach na części, jeden taki cykl trwał ok 1 sekundy. Zadałem sobie pytanie, czy to jest wszystko, czy tylko ten zacięty świat istnieje, chciałem uciec z niego, odpocząć od niego, chciłem być ponad tym światem zobaczyć w czym pływam i być czymś więcej niż tylko elementem tego świata, to mnie przerażało. Kompletna dezorientacja, zero wspomnień na temat prawdziwej rzeczywistości w dosłownym znaczeniu, bo nawet nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak ciało. Za to wiedziałem, że ja istnieje jako świadomość i że jestem tutaj zagubiony, sam i porwał mnie wir świata którego nie rozumiem. Salvia zaczęła słabnąć, zaczęła do mnie powoli docierać rzeczywistość, już wiedziałem, że to trip tylko zastanowiłem się, czy to nie potrwa wieczność, czy rzeczywistość ziemska nie jest tylko elementem tego zaciętego świata, bo i ona wplatała się w synchroniczny sposób. Nie wiedziałem, która z rzeczywistości jest prawdziwsza, obie były tak samo sztuczne, a jednocześnie tak prawdziwe tylko ja byłem naprawdę prawdziwy. Kiedy odnalazłem się w tym wszystkim trip zmienił się znacznie miałem nad nim kontrole, cofnąłem się do tyłu ale bez poruszania ciała i zobaczyłem ten powtarzający się świat jak i naszą rzeczywistość obok siebie, było tam także kilka innych światów one wszystkie się ze sobą łączyły różnego rodzaju rzekami kolorów lub jakiś energii. Towarzyszyło mi takie uczucie jakby rozczarowania, że to wszystko co istnieje to jakby tylko iluzja, to tyczyło się także naszego świata, który zbliżał się do mnie nieuchronnie. Miałem wrażenie jakbym wkładał głowę przez ramę od okna do naszej rzeczywistości, że jak się cofnę do tyłu to mogę ją opuścić i wybrać inną z tym, że ona sama do mnie powracała. Przy kolorach jakie widziałem trawa i drzewa zdawały się być szare, nasz świat był najbardziej szarym z tych jakie widziałem. To bardzo dziwne uczucie ale chyba doświadczałem coś na kształt multiwymiarowości, bo gdzie się nie spojrzałem każdy element naszej przestrzeni przekręcał się w kierunku, który nie istnieje i pokazywały się jego symetryczne odpowiedniki zaraz za nim, ciągnące się za sobą w nieskończoność w formie linii ciągłych. Pod koniec tripa czułem także jakbym miał założone imadło na głowie i to, że moja głowa jest podłączona do innych głów, które się kręcą razem z moją w prawą stronę jakby były po przyczepiane do jakiegoś koła za mną albo zębatki. Gdy wróciłem na dobre z podróży cały czas ciągnęło mnie w prawą stronę, a szczęka wkręciła mi się z powrotem z lewej jakby powróciła z tej multiwymiarowej przestrzeni. Zostałem na nowo zamontowany ale dalej nie miałem pewności, czy to jest aby prawdziwy świat, bo przecież przed chwilą zobaczyłem jak jest on ulotny i jak tworzy się na moich oczach z elementów innego świata. Znajomi mieli zemnie beke, bo tarzałem się po trawie brudząc sobie spodnie i próbując coś wytłumaczyć bełkotem qumplowi M. Miałem dosyć, roślina wygięła mi blachy o 180stopni i zresetowała mi umysł na 8 minut, myślałem ,że jestem na nią gotowy, a ona mnie po prostu skarciła i pokazała, że potrafi więcej niż mi się wydaje. Kompletna nieprzewidywalność tripa, nieskończone możliwości podróżowania w dowolnym kierunku i ujrzenie czegoś czego nie da się wpisać w ramy naszej rzeczywistości pod rządna postacią to to co oferuje Lady Sally Po tym co zobaczyłem gierki w jakie ludzie grają przestały mieć dla mnie tak wielkie znaczenie jak i dla kumpla T. Ujrzałem swoją kruchość jak i to, że jestem tylko elementem tego świata, ta roślina naprawdę uczy pokory. widziałem piękno i harmonie, która mnie przeraziła ponieważ byłem tylko jej częściom, a nie kimś więcej. No chyba tyle jak na pierwszy raz będę testować dalej tylko teraz w lepszym klimacie z chilloutową muzą w tle:) I mam jeszcze zapytanie do salvianautów, jak radzicie sobie z kontrolowaniem tripa? Czy w ogóle warto z tym walczyć o kontrole, czy wpaść w niego prosto ze skoku na główkę i lecieć z falą. Walka o kontrole przypominała mi walkę z tornadem, być może to wprowadziło mi negatywa w tego trpia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+