Skocz do zawartości
nasiona konopi thc-thc

grower

Polak w sądzie bezbronny!


Recommended Posts

Opublikowano

Dosyć ciekawy artykuł z wyborczej


 

Cytat

 

Polak w sądzie bezbronny

System jest tak skonstruowany, że adwokatom z urzędu opłaca się przegrywać sprawy. Pierwsze godziny po zatrzymaniu są kluczowe dla losów sprawy i dlatego zatrzymany powinien mieć w tym czasie fachową pomoc prawną

Rozmowa z Mikołajem Pietrzakiem, przewodniczącym Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej

Ewa Siedlecka: Czy to prawda, że adwokatowi lub radcy reprezentującemu klienta z urzędu bardziej opłaca się przegrać?

Mikołaj Pietrzak: System wynagradzania pełnomocników z urzędu w sprawach cywilnych działa tak, że jeśli przegram sprawę - płaci mi skarb państwa. Jeśli wygram - płaci strona przegrana. Jeśli nie chce płacić - muszę korzystać z pomocy komornika i pokrywać jego koszty. A jeśli mój dłużnik to osoba niezamożna, starsza albo bankrut - to komornik nie ma z czego ściągać. Więc system rzeczywiście jest tak skonstruowany, że opłaca się przegrywać. Nie twierdzę, że pełnomocnicy to wykorzystują, ale to system chory. Tym bardziej że nie ma mechanizmów promujących dobrą pracę pełnomocnika z urzędu. Poza tym niezdrowa jest sytuacja, w której to sąd, który ma rozstrzygnąć spór, decyduje, kto dostanie pełnomocnika. A w sprawach karnych także, kto nim będzie. W wielu krajach pełnomocnika przydziela niezależny od sądu organ. Np. w Wielkiej Brytanii taki organ zawiera kontrakty z wyłanianymi w drodze przetargu kancelariami prawnymi, które zajmują się wyłącznie sprawami z urzędu. I monitoruje jakość ich pracy. Jeśli się nie sprawdzają - nie przedłuża kontraktu. Więc osoba niezamożna, która korzysta z takiego prawnika, ma gwarancję, że jest on zainteresowany rzetelnym prowadzeniem jej sprawy.

W amerykańskich filmach w momencie zatrzymania policja mówi delikwentowi, że ma prawo do obrońcy i do milczenia, zanim ten się zjawi. A w Polsce?
- W Polsce zatrzymany czy podejrzany też ma te prawa, tylko o tym nie wie. Dostaje informację o swoich prawach na piśmie i musi podpisać, że się z nią zapoznał.

Badania pokazują, że ponad 40 proc. Polaków nie czyta ze zrozumieniem, nie rozumie prostych instrukcji i urzędowych pouczeń.

- No właśnie! W dodatku część zatrzymanych to nieletni, osoby ze środowisk społecznie zaniedbanych, alkoholicy. Tymczasem pierwsze godziny po zatrzymaniu, pierwsze przesłuchanie są kluczowe dla losów sprawy i dlatego zatrzymany powinien mieć w tym czasie fachową pomoc prawną. Jest takie przełomowe orzeczenie Trybunału w Strasburgu w sprawie Salduz przeciwko Turcji: że brak tej pomocy na etapie początkowym narusza prawo do obrony, a więc do rzetelnego sądu.

Co może się stać złego, jeśli zatrzymany nie będzie miał od początku adwokata?

- Sprawa, którą prowadziłem: mężczyzna uzależniony od alkoholu i narkotyków zostaje zatrzymany pod zarzutem rozboju. Przyznaje się do wszystkiego, co zrobił i czego nie zrobił, bo jest na głodzie i chce jak najszybciej wyjść. Dopiero sąd drugiej instancji zauważa, że jednego z rozbojów, do których się przyznał, nie mógł popełnić, bo w tym czasie był gdzie indziej. Podobnie było w przegranej w Strasburgu sprawie Płonka przeciwko Polsce: uzależniona od alkoholu kobieta zostaje zatrzymana pod zarzutem zabójstwa koleżanki z pracy. Jest na kacu, zszokowana, przyznaje się do zabójstwa, choć mówi, że nic nie pamięta. Przyznaje się nawet nie na przesłuchaniu, tylko w "rozmowie" z policjantem, z której sporządził notatkę. Kiedy po postawieniu zarzutów dostaje obrońcę z urzędu, odwołuje wyjaśnienia, ale sądy wszystkich instancji temu odwołaniu nie dają wiary. Wygrała w Strasburgu z powodu naruszenia prawa do obrony. Kolejna moja sprawa: policjant podejrzany o korupcję. Zatrzymano go i postawiono przed wyborem: albo się przyzna, albo pójdzie do aresztu. A wiadomo, co pod celą więźniowie robią z policjantami... No i się przyznał.

Każdy adwokat ma takich doświadczeń na pęczki.

A wymuszanie biciem? Niedawno w Poznaniu policjant pobił nastolatka, by przyznał się do sprzedaży narkotyków. Komitet Zapobiegania Torturom Rady Europy wytyka Polsce w kolejnych raportach liczne skargi na pobicia przez policję i to, że nie są rzetelnie wyjaśniane.

- Tych przypadków jest tak dużo, relacje na tyle spójne, że sprawa wygląda poważnie. Takich oskarżeń, a także tego zagrożenia dla zatrzymanych by nie było, gdyby adwokat był obecny od pierwszych godzin po zatrzymaniu. Podejrzani nie mogliby kwestionować swoich zeznań, mówiąc, że były wymuszane, gdyby był podczas nich adwokat. W Wielkiej Brytanii, gdy wprowadzano udział obrońcy w policyjnych przesłuchaniach, policja się buntowała. Po dwóch latach policjanci sami dzwonili po obrońców, bo przekonali się, że w ten sposób do zera spadła liczba postępowań dyscyplinarnych o wymuszanie zeznań. Także procesy przebiegają sprawniej, jeśli obrona nie kwestionuje legalności zebranych dowodów. Poza tym w interesie wymiaru sprawiedliwości nie leży oskarżanie niewinnych, wszczynanie procesów opartych na wymuszonym samooskarżeniu. A brak dostępu do obrońcy na etapie zatrzymania narusza Europejską Konwencję Praw Człowieka.
Jeśli ktoś od początku żąda przyznania adwokata, jak szybko ma szansę go dostać?

- Typowy scenariusz: policjant dzwoni do prokuratora. Prokurator kieruje wniosek do sądu - faksem lub listem, który idzie 2-3 dni. Sąd wydaje postanowienie o przyznaniu konkretnego obrońcy i zawiadamia go o tym - jak dobrze pójdzie, to faksem, jak gorzej - listem poleconym. Ten można odbierać do 14 dni od otrzymania awiza. Czyli w praktyce obrońca może się pojawić u klienta w ciągu tygodnia do trzech. W tym czasie zatrzymany dowiaduje się od policjantów, że może odmówić wyjaśnień bez udziału adwokata, ale wtedy prokurator zmuszony będzie wnioskować o areszt, bo istnieje obawa matactwa.

Oczywiście są przypadki sprawnie działających policjantów, prokuratorów i sądów. Są okręgowe rady adwokackie, które wyznaczają dyżury, by obrońca mógł natychmiast przyjechać do klienta. Ale nie ma systemowego rozwiązania, które to zapewnia. W Wielkiej Brytanii adwokat z urzędu stawia się w ciągu dwóch godzin na komendzie.

W Polsce proces karny zbudowany jest na pierwszych chwilach. Tego, co wtedy powie zatrzymany czy podejrzany nie da się wymazać, a udowodnienie, że przyznał się pod presją, jest niezwykle trudne. Taki proces jest skrzywiony od początku. W dodatku ogromna większość oskarżonych nie ma obrońcy nie tylko na etapie zatrzymania czy postawienia zarzutów, ale w całym procesie. Tymczasem za przeciwnika mają wykwalifikowanego prawnika, jakim jest prokurator. Gdzie jest zachowana "równość broni", warunek sprawiedliwego procesu?

Z opracowania dla fundacji FOR wynika, że błędy na początku postępowania, w tym brak obrońcy, są jedną z przyczyn niewinnych skazań. Jakie są inne koszty naruszania prawa do obrony?

- Koszty niepotrzebnych procesów sądowych. Koszty czynności procesowych, które trzeba powtarzać, jeśli były dokonane bez obecności obrońców. Koszty procesów, których by nie było, gdyby nie samooskarżenie. Albo gdyby oskarżony - za radą adwokata - dobrowolnie poddał się karze. Koszty odszkodowań za niesłuszne pozbawienie wolności. Wreszcie koszty przegranych spraw przed Trybunałem w Strasburgu - sam mam w Trybunale trzy takie sprawy.

Ale najważniejsze są koszty społeczne. Takie nierzetelne, niesprawiedliwe postępowania niszczą wiarę w uczciwość reguł gry. Ludzie tracą wiarę w system, w państwo i jego organy. To niszczy więź pomiędzy obywatelem a państwem. Niszczy też życie skrzywdzonych ludzi i ich rodzin.

A co z pełnomocnikami z urzędu w sprawach administracyjnych?

- W postępowaniu przed sądami administracyjnymi sądy ich przyznają. Ale zanim sprawa trafi do sądu, jest już, niestety, zabagniona na etapie postępowania przed urzędami. A w tym postępowaniu nie ma prawa do pełnomocnika z urzędu. Tymczasem ludzie nie potrafią prawidłowo napisać wniosku ani zrozumieć odpowiedzi czy pouczenia urzędu, bo nie znają biurokratyczno-prawniczego języka. Gdyby mieli pomoc prawną, sprawa być może nie trafiłaby w ogóle do sądu administracyjnego.

Taką pomoc prawną ma zapewnić ustawa o systemie pozasądowej pomocy prawnej dla ubogich, ale rząd nie może jakoś od dziesięciu lat jej przygotować. Choć obiecują ją kolejni ministrowie sprawiedliwości. A co proponuje Adwokatura?

- System trzeba zreformować tak, by zwiększyć dostępność pełnomocników i obrońców z urzędu, w tym odpowiedzialność policji, prokuratury i sądu za zagwarantowanie prawa do obrony na wszystkich etapach postępowania. Trzeba też zmienić system wynagradzania pełnomocników, by był adekwatny do włożonej pracy. Dziś za sprawy wymagające specjalistycznej wiedzy i kilkadziesiąt godzin pracy dostaje się absurdalnie niskie wynagrodzenie, np. 60 zł za skomplikowane postępowanie o nabycie spadku. Albo poniżej tysiąca złotych za prowadzenie sprawy europejskiego nakazu aresztowania, gdzie trzeba znać języki i mieć wiedzę o systemach prawnych innych krajów. A za sprawy cywilne wynagrodzenie zależy od wartości przedmiotu sporu. Wiec za prostą sprawę o miliony, gdzie wygrana lub przegrana jest oczywista, a wszystko trwa kilka godzin, można dostać siedem tysięcy. A za skomplikowaną, ale o małe pieniądze - grosze. Albo inny paradoks: sprawy przed sądem okręgowym są lepiej płatne niż przed rejonowym, chociaż są nieraz mniej skomplikowane.

Ale najważniejsze, by do ludzi dotarła świadomość, że gdy popadną w kłopoty z prawem, proste stwierdzenie: "żądam adwokata!" - może zmienić ich los na lepsze.

 

 

Gość
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+