Kilka dni temu miałem pierwszego w życiu bad tripa. Wcześniej myślałem, że takie rzeczy mogą wystąpić przy jakimś mocnym kwasie, czy czymś podobnym. Szczerze mówiąc bardzo się przeraziłem i nie byłem na takie doznania przygotowany. Paliłem ten rodzaj MJ kilka razy wczesneij (z częstotliwością raz na tydzien) i miałem barrzo przyjemne odczucia. Teraz probelm jest taki, że na drugi dzień po całym zdarzeniu wciąż czułem się jak na haju i wszystkiego się bałem. Kolejny dzień ( data posta) jest już spokojny, ale wciąż organizm zachowuje się jak podczas fazy ( oczywiście nie w takim stopniu jak pierwszego dnia. Dodam, że zwykle po paleniu faza trwałą u mnie do kilku godzin i wszystko wracało do normy. Stąd pytanie do doświadczonych: czy mój stan wynika ze zbyt dużej ilosci THC w organizmie ( pale raz na tydzień od około miesiąca ten sam towar) czy może jest to wpływ bad tripa i po częsći psychiki, która podtrzymuje ten stan?