Witam. Tekst długi ale proszę o przeczytanie i pomoc w rozwiązaniu problemu. Otóż od dawna męczy mnie kwestia tego że nie mogę (boję się zapalić) opowiem całą historię i może uda wam się coś mi poradzić. Paliłem kiedyś MJ i było wszystko pięknie, wiadomo śmiechawa i pozytywny nastrój. Później pojawiły się dopalacze (niestety) spróbowałem raz... było dziwnie, lot i halucynacje a po godzinie wylądowałem w szpitalu z częstoskurczem 240/min. Byłem chory, miałem zespół WPW jest to zespół chorobowy wywołujący między innymi arytmie a u mnie częstoskurcze, napady miałem wcześniej wcale nie paląc MJ. Dopalacz wywołał u mnie napad i to dziwny bo czynność serca była szybsza niż normalnie (normalne napady wahały się od 180-200/min i nie były bolesne z uczuciem "ognia w klatce piersiowej") Po tym wydarzeniu, nie paliłem bo bałem się o kolejne takie wydarzenia. Miałem 2 zabiegi, naprawili mnie i jest wszystko ok co potwierdzają badania. Po wyjściu ze szpitala (na 100% zdrowy) uradowany że mogę zapalić z kumplem ogarnąłem MJ i akcja się powtarza, ląduje w szpitalu z częstoskurczem ale nie wywołanym przez moją chorobę (w zapisie EKG nic nie wyszło) a MJ (240/min). Od 2 lat zastanawiam się czy mogę zapalić czy akcja się nie powtórzy i jak wtedy się udało, to czy teraz nie będzie przypał. Myślę że w MJ którą wtedy ogarnąłem było coś podobnego z chemii co w dopalaczach i wywołują to u mnie aż taką tachykardię. Nie zaufam żadnemu dilerowi a zapalić by się chciało wiec tylko jedno wyjście mam - uprawa, jak myślicie jakie gatunki były by dla mnie dobre ? Na początek spróbował bym czegoś najsłabszego by przełamać barierę strachu... Mam nieraz podły humor i stany depresyjne, mam nieraz potrzebę zapalić. Mam tez ostre migreny które nie dają nieraz żyć a badania jak i testy ludzi na własną rękę mówią jasno że zapalenie pozwala uniknąć bólu głowy