Ja myślę, że wystarczy się powołać na:
- Wolność wyznania - nietolerowanie zasad religii/wyznania Ruchu Rastafarii. Niektórzy Rastamani, sądzą iż Marihuana "otwiera oczy" i pozwala spojrzeć na świat z innej, bardziej pokojowej perspektywy, a także niektórym potrzebna jest do praktykowania, niektórych obrzędów ( w przypadku Rastafarii myślę, że do wspólnego rozważania różnych tematów dotyczących świata i Pisma Świętego w gronie przyjaciół, które Marihuana ułatwia )
- Mała szkodliwość społeczna i zdrowotna w porównaniu do legalnego narkotyku - Alkoholu, a także mała szkodliwość zdrowotna w porównaniu do także legalnego narkotyku jakim jest tytoń.
- Wolność słowa i przekonań - niektórzy dziwią się, że Marihuana jest nielegalna, a pragną ją palić, gdyż przekonani są, że jest mniej szkodliwa od Alkoholu i nie ma złych reakcji nią spowodowanych.
No dobra. Załóżmy, że skarga została złożona. Sąd pyta - a czemu na przykład nie zalegalizowaćby heroiny? Wyjaśnienie jest proste. "Uzależnienie to nie problem kryminalny lecz medyczny. Proponowałbym umożliwienie osobie uzależnionej detoksykacji, a nie zamykania w więzieniu."
To tyle na ten temat, według mnie gdyby ok. 50 lat temu Anslinger nie wypowiedział wojny z Marihuaną (tzn. fałszywe badania i propaganda), nie byłaby teraz nielegalna.
Pozdrawiam
@down: Myślałem, że to co napisałem, jest prawdą.. oczywiście poczytałem troszkę więcej na temat heroiny i poprawiłem. Ogólnie jestem przeciwny substancjom narkotycznym wytwarzanym choćby w połowie przez człowieka (heroina to substancja pół-syntetyczna), jak i w całości, jednak przeciwność ta, jest skierowana na substancje, nie na człowieka, który ją zażywa. Jego życie - jego uzależnienie, chociaż myślę, że warto jest - chociażby - spróbować pomóc takiemu człowiekowi wyjść z uzależnienia.