Skocz do zawartości
thc-thc

grower

Solmyr

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Posts opublikowane przez Solmyr

  1. on nie dostał wezwania do sądu, tylko na komendę. W charakterze świadka, ale to się może w każdej chwili zmienić w postępowanie przeciw niemu. jak teraz powiesz że od niego braleś i nawet ci zaproponują "układ" (chociaż coś takiego u nas nie istnieje i cie w ch**a zrobią jak na to pójdziesz - co prawda zeznań jako świadka wykorzystać przeciw tobie nie mogę, ale jak będą chcieli, to znajdą coś innego), to to samo bedziesz musiał powtorzyć przed sądem jeśli cie wezwą.

  2. No i błędne koło - powie że ktoś korzystał z jego telefonu, to każą mu powiedzieć kto. Ja nic mądrego do powiedzenia w tej sprawie nie mam, ale wiem tylko że zmiana tel nic nie da (bo i tak będą temat tak drążyć, że w końcu dojdą o co chodzi).

    Można tylko iść w zaparte że nie wiesz o co chodzi i nigdy nic od człowieka nie kupowałeś. Jego zeznania są nic niewarte i na ich podstawie nikt nic ci nie zrobi. Ważne żebyś ty nie zaczął sypać, bo jak cię zaczną ciągnąć z język, to nie przestaną. Musisz się przygotować na nieprzyjemności, ale jeśli zaczniesz gadać, to sam się wkopiesz i przypniesz metkę konfidenta.

    aha. i trzeba być skończonym d... żeby załatwiać interesy przez sms-y - dotyczy obu stron (diler trzyma smsy z nazwiskami O_O ). To była chyba pierwsza rzecz której się nauczyłem.

  3. No to troszku przepłaciłeś. Gramik będzie kosztował 35-45 zł. Ale nie zawsze sprzedają gramy, tylko częściej tzw. dil packi - tam jest chyba jakoś 2,5 grama, tyle ile wchodzi max do dilki (w postaci topa, albo dwóch, nie miału albo zgniecionego materiału jak u nas). Ogólnie na gramie wychodzi trochę drożej niż u nas, ale nigdy nie miałem głowy do kalkulacji, żeby wiedzieć ile dokładnie.

    Jesli chodzi o to gdzie kupić - broń boże nie sugerować się radą jednego z kolegów powyżej. W Pradze w centrum ci co chodzą i szepcą pod nosem "marihuana, lsd, crack" to zwykłe ściera, które robią w wała turystów. Trzeba chodzić i pytać po knajpach bo tam takich obwiesi, ćpunów i cyganów nie wpuszczają. Od tych na ulicy nie kupujcie, bo pożałujecie i sporo stracicie, bo oni mówią że nie ma grama, ale ma tanio 3-5 gramów za ileśtam, jak się przeliczy to się niby mega opłaca, ale to w większości przypadków nawet trawa nie jest, a jak jest, to najgorszego sortu.

    W barze który ja znalazłem sprzedawał barman, nawet nie ważył, tylko obrywał sporego topa, takiego co się waśnie ledwo do dilki mieścił i brał za to 400 kc

  4. Mój przyjaciel z którym byliśmy na marszu napisał relacje na innym forum i poprosił żebym wkleił tutaj.

    Przyjechałem ze znajomymi na dworzec główny około 12:30, już w pociągu z Łodzi czując wyraźnie zapach trawki palonej w kibelku przez Hiszpanów z jakiejś grupy teatralnej/magicznej. Poprzebierani jak z harrego pottera sprawiali wrażenie że jedziemy do hogwartu. smile.gif I nawet polskiego Spliffa przeglądali. Niestety na marszu ich nie było. Ale trawę palą wszyscy! wink.gif

    Z dworca poszliśmy do złotych tarasów na parę chwil i siedząc na schodkach przed wejściem dało się widzieć małe grupki dyskretnie "przygotowujące się" do marszu. smile.gif Jeden typek zaraz po odpaleniu blanta i przekazaniu koledze rozejrzał się podejrzliwie w koło, ale spotkał tylko mój przyjazny uśmiech i odpowiedział mi tym samym. Zresztą sami byliśmy w toku bicia szkła.

    Po dotarciu pod PKiN wszędzie w koło pełno ludzi i policji. Dziś już wiem że miało miejsce kilka incydentów w postaci aresztowań, ale mogę to zrzucić na kark głupoty ludzkiej i naiwności że można sobie bezkarnie jarać na schodach Pałacu albo w pobliskim parku. Podobno przy tych osobach znaleziono amfe, o czym informuje tvn warszawa. Oczywiście jest to bzdura, bo może znaleziono jedną czy dwie porcje, ale na pewno nie może to świadczyć o tym że trawka=amfa jak przedstawił to autor komentarza. Ale o mediach później.

    Około 15 pogoda przeżywała kryzys, ludzie zebrani obok lawet organizatorów byli jacyś tacy niemrawi. Wina deszczu i w pewnej chwili nawet gradu, który rozpędził część tłumu w postaci ludzi z cukru. Reszta dzielnie stawiła czoła siąpiącemu deszczowi zbijając się jak pingwiny wokół kolesia z megafonem organizującego głupawe konkursy, zupełnie jak pingwiny na Antarktydzie.

    I wtedy się zaczęło. Najpierw skądś przywędrował zapach, ośmieleni ludzie powyciągali szkła i "dziwne papieroski", jarając sobie beztrosko w powili słabnącym deszczyku. Policja nie reagował, stali daleko i nie patrzyli tam gdzie nie musieli.

    W którejś chwili, kiedy nie nadawał żaden megafon ani muzyka, dało się słyszeć dźwięk który znany jest każdemu - upadające rurki - zapadła 3 sekundowa cisza i wtórujący jej spontaniczny wybuch śmiechu.

    Do mnie i znajomych podeszła jakaś laska i poprosiła żebyśmy zrobili okrąg. Spaliliśmy z nią gibona i rurkę. smile.gif

    Jedność i swoboda pełną gębą - namiastka normalności. Zaczarowaliśmy nią pogodę, która odpłaciła nam się słoneczkiem które nie schowało się już za chmurami ani na chwilę do końca marszu. Symboliczny gest z jej strony.

    Wyruszyliśmy. Celem nie był Sejm tylko jakiś lokal przy polach mokotowskich (chyba tak się ten park nazywa). Zgromadzenie rozciągnęło się na długości około kilometra, może nawet więcej i nie było mowy o odstępach większych niż metr pomiędzy uczestnikami. Zresztą metr to już luksus na który można było sobie pozwolić tylko na całej szerokości jednego kierunku alei jerozolimskich + chodnika, potem zapanował ścisk i skrobanie marchewek, ale jakoś nikogo to nie zniechęcało. Nadal nie wiem ile osób uczestniczyło w przemarszu, ale informacja o niecałych 3 tysiącach nadaje się do włożenia między bajki. Może nie było to 10 tysięcy, ale zobrazujcie sobie kilometr długości, 4 pasy jezdni + chodniki pełne ludzi to Wam wyjdzie jakiś pogląd na ilość.

    Całą drogę obstawiała nas z brzegów policja, która jednak nie ingerowała w sprawy uczestników, więc nadal gdzieniegdzie pojawiały się "dziwne papieroski". Ja w którejś chwili szedłem sobie praktycznie ramię w ramię z funkcjonariuszem rozmawiając z kolegą o hodowaniu. Mundurowy nie był zainteresowany tematem.

    W związku z pochodem zamknięto dla ruchu całą trasę którą przeszliśmy. Z tego względu mało było gapiów i nie licząc mieszkańców budynków wzdłuż trasy, kierowców czekających na otwarcie drogi i policjantów niespecjalnie miał kto nas słuchać. Bieda.

    Podobno po drodze znalazło się jednak kilku łysych faszystów, ale policja ich zgrabnie odgrodziła z dala od pochodu, więc ja i większość uczestników ich nawet nie zauważyliśmy.

    Doszliśmy na te pola mokotowskie, część osób udała się do klubu na koncerty, część rozsiadła się na trawnikach i odpoczywała z nieodłączną gandzią. Policji już nie było.

    Ze względu na zmęczenie i długą drogę powrotną o pół godziny chilloutowania opuściliśmy teren przed lokalem i dalej nie ma już nic do opowiadania...

    Teraz moje wrażenia i opinie.

    Z perspektywy przygody, bardzo fajna sprawa. Można było poczuć więź, niezależnie od subkultury - dresy szły ramię w ramię z rasta i punkami. Nieocenione przeżycie i wyjątkowy dzień, namiastka normalności. Szkoda że tak nie jest na co dzień.

    Natomiast z perspektywy osoby zaangażowanej w ruch legalizacji mam wiele "ale".

    Niestety, marsz upłynął pozbawiony jakichkolwiek treści merytorycznych i prób przekazania wiedzy nt. gandzi. Raz, że organizatorzy nie byli tym specjalnie zainteresowani. Takie organizacje jak Konopia Leczy, poza kilkoma naklejkami na kurtkach nie były w ogóle widoczne, nie wspominając o dzieleniu się doświadczeniami. Dwa, że nie miał kto tego słuchać, i pod Sejmem też by nie miał. Poza policjantami...

    ...Sprawa policji. Uważam że tego dnia funkcjonariusze zachowali się bardzo fair nie próbując na siłę kontrolować uczestników marszu. Nie pojawiły się psy, nie było też testów. Ci nieliczny, garstka osób, które zostały aresztowane są sobie sami winni, bo wystarczyło zachować dyskrecje i można było wszystko. Mam natomiast ogromną pretensje do organizatorów i ogólnie uczestników w których mentalności zakodowane jest zwalanie winy za nasze problemy tylko na policje. Jest to bezmyślny atak i tego dnia zupełnie nie na miejscu. A wyrażał sie on takimi hasłami jak "zapal blanta, olej policjanta" czy "kto nie skacze ten z policji HOP HOP HOP!". Co prawda nie powtarzały się one często, tego pierwszego nie słyszałem nawet ani razu w części pochodu w której szedłem, ale pewnie gdzieś padły. I musiały urazić policjantów i na dodatek dały mediom podstawę pod nagłówek do tych niby relacji. Żenada na poziomie nawet niższym niż manifestacje stoczniowców.

    Media. Te nierzetelne ścierwa, czyli telewizje publiczne i prywatne nie raczyły nawet wspomnieć o marszu. Pewnie według nich temat mało nośny medialnie. Manipulatorzy i oszuści. Wszystkich bym zakopał albo na sybir wysłał. Internet to samo - na 4 serwisy w których znalazłem informacje o marszu, wszystkie opublikowały identyczną, lakoniczną notkę.

    Jedyna nadzieje to poniedziałkowa prasa, ale i ta pewnie okaże się płonną.

    Podsumowując

    na plus - klimat imprezy, wspólne palenie i ogólna integracja

    na minus - żadna to drogi ku legalizacji. Tak się nie da, nie można skandować głupawych haseł godzących w policje, kiedy ta tego dnia nam nie wadzi, a wykonuje swoje obowiązki - zamyka miasto i chroni przed faszystami.

    Nie można olewać treści merytorycznych. W takiej formie jak pochód nic z tego. Trzeba się zebrać w jakimś Hyde Parku i tam rozmawiać, dzielić się wiedzą a dopiero w następnej kolejności grać muzykę i tańczyć.

    Praktycznie bezwzględnie się znim zgadzam.

    I bardzo chciałbym wiedzieć ile osób rzeczywiście było na marszu, czyli ile osób brakuje np do projektu inicjatywy obywatelskiej.

    Proszę o odpowiedz Was i organizatorów.

    pozdrawiam :pimp:

    Słyszałem od znajomka ze wsrod marszujacych były pieski prawda to?

    Pozdro.

    Tak, były zwierzęta. Był nawet jeden starszy facio któremu pies sporych rozmiarów siedział na ramieniu jak papuga piratowi. Genialny widok.

    edit. a Ty o pestkach, nie pieskach... eh

  5. Pitolić ich, i tak umieją tylko kłamać. 3 tysiące osób - jasne, nie wiem jakie są szacunki organizatorów, ale kilometrowy pochód zbitych ludzi to chyba "ciut" więcej. Nawet pismaki nie umieją czegoś od siebie dodać, tylko kopiują ten sam tekst. media do piachu.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+