Dopnę się do tematu Jeżeli chodzi o maczanie czy coś to są 2 strony tego konfliktu: sprzedawca i konsument. My konsumenci wiemy że maczanie i inne zabiegi(nie mówię tutaj o curringu czy watercurringu) nie dodają mocy,ewentualnie wagi. Sprzedawca,często własnie 15 letni dresik niestety tego nie wie,i robi to co robi,w wyniku czego często pali się gó**o. Ostatnio miałem chwilowy brak swojego palenia więc zawinąłem od ziomka który jest biegaczem,palenie iskrzyło w lufce,wyciągnąłem bobka z pakietu,polizałem - był słony,zrobiłem mu szybki watercurring i różnica diametralna (masa po tamtym słonym była straszna,zdarzyło się że kolega zwracał po blancie ) Uprawą zajmuję się od dłuższego czasu,i często jest tak że coś się sprzeda bo jednak łatwa kasa przyciaga Ja nie mam dokładnej wagi,ale zawsze walę 8-10 wbitek na 1g,ludzie zawsze zadowoleni bo palenie mocne,naturalne,tylko zapach był problemem(siano..). Reasumując,polecam sadzić samemu a w przypadku sprzedaży postawić się na miejscu kupca,zrobić wszystko żeby wrócił. Lepiej zarobic 300zł na kilka razy niż 30zł na raz A jeżeli chodzi o większość chłopaków którzy sprzedają zioło(dilerami bym ich nie nazywał,ale skoro się tak przyjęło) to trzeba ich obadać,i mówić konkretnie co sie chce itd. Pamiętajcie,jak ktoś robi łaskę to olejcie go,lepiej nie zapalić niż się płaszczyć przed jakimś gnojkiem,który nie ma pojęcia o marihuanie. Pzdr 5!