Skocz do zawartości
thc-thc

centrummarihuany

leśny_skrzat

Użytkownik
  • Postów

    418
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Posts opublikowane przez leśny_skrzat

  1. Od ponad tysiąca lat przed Chrystusem aż do 1883 roku naszej ery cannabis sativa, znana też jako konopie, była największą uprawą rolną naszej planety. Uprawa cannabis była najpoważniejszym źródłem tysięcy produktów, dostarczając większości światowego włókna, tkanin, oleju opałowego, papieru, kadzidła i leków, jak również podstawowym źródłem jadalnego białka dla ludzi i zwierząt.

    Według „Columbia History of the World”, „najwcześniejsza znana tkanina była najwyraźniej zrobiona z konopi, które zaczęto wykorzystywać w ósmym tysiącleciu przed naszą erą”. Cannabis jest najmocniejszym i najtrwalszym naturalnym miękkim włóknem na tej planecie. Jej liście i wierzchołki kwiatowe były – w zależności od kultury – jednymi z najważniejszych i najpowszechniej używanych leków dla dwóch trzecich ludności świata od co najmniej 3000 lat aż do obecnego wieku. Botanicznie konopie są członkiem rodziny konopiowatych, najbardziej zaawansowanej ewolucyjnie rodziny roślin na Ziemi. Są one jednoroczną rośliną trawiastą, wykorzystującą słońce faktycznie bardziej efektywnie niż jakakolwiek inna roślina na naszej planecie, osiągając w jednym krótkim sezonie wysokość 12 – 20 stóp, lub nawet większą. Mogąc rosnąć w faktycznie każdym klimacie i nasłonecznieniu, konopie są najważniejszym odnawialnym zasobem naturalnym Ziemi. 


    ZASTOSOWANIA KONOPI 

     Dziewięćdziesiąt procent wszystkich żagli na statkach, od co najmniej V wieku p.n.e. do czasu grubo po nastaniu maszyn parowych w drugiej połowie XIX wieku, było robionych z konopi. Pozostałe 10 procent to był zazwyczaj len albo drugorzędne włókna takie jak sizal, juta czy manila. Mapy nawigacyjne, dzienniki okrętowe i biblie były, w Europie i Ameryce od czasów Kolumba (XV w.) do początku XX w., zrobione na ogół z papieru konopnego. W pierwszym wieku n.e. Chińczycy odkryli,że papier konopny jest 50 do 100 razy trwalszy od większości odmian papirusu i że i jest on 100 razy łatwiejszy i tańszy do wykonania. 

    Osiemdziesiąt procent wszystkich tkanin i płótna na ubrania, namioty, bieliznę, koce, draperie, kołdry, prześcieradła, ręczniki i obrusy było w większości świata aż do XX wieku robione głównie z włókna konopnego. Konopie są miększe, cieplejsze i bardziej pochłaniają wodę niż bawełna. Mają od niej trzy razy większą rozciągliwość i są wiele razy trwalsze. Od setek (jeśli nie od tysięcy) lat, do lat trzydziestych XX w., w Irlandii robiono z konopi najlepszą bieliznę, a we Włoszech najlepsze sukno odzieżowe na świecie. Jeśli rolnik chciał miękkiego włókna na bieliznę, zbierał konopie po dwóch – trzech miesiącach; na sznury i olinowanie po trzech – czterech miesiącach; na grube powrozy i brezent po sześciu miesiącach. Gęstość uprawy także wpływa na jakość włókna.

    Po uchwaleniu w 1937 r. w USA ustawy marihuanowej (Marijuana Tax Act) większość produktów z włókana konopnego została zastąpiona przez nowe petrochemiczne „plastikowe włókna” produkowane przez DuPonta. DuPont opatentował nylon w 1935 r., ale mógł go rzucić na rynek dopiero w 1938 r. – po tym jak przemysł tekstylny wykorzystujący konopie został skutecznie zdelegalizowany. Trzeba podkreślić, że blisko 50 % wszystkich środków chemicznych używanych dziś w rolnictwie używanych jest w uprawie bawełny. W przeciwieństwie do bawełny konopie nie potrzebują chemikaliów, nie mając faktycznie żadnych wrogów w postaci chwastów czy owadów. 

     

    PAPIER Z WŁÓKNA I PULPY 

    Do 1883 r. od 75 do 100 % całego światowego papieru było robione z włókna konopnego. Konopie dostarczały papieru na książki, biblie, mapy, banknoty, papiery wartościowe i gazety. Dostarczyły papieru użytego w oryginalnych wydaniach Biblii Gutenberga (XV w.), Biblii Króla Jakuba (XVII w.), broszur „The Rights of Man”, „Common Sense” i „The Age of Reason” Thomasa Paine’a (XVIII w.), dzieł Marka Twaina, Viktora Hugo, Aleksandra Dumasa oraz „Alicji w Kraine Czarów” Lewisa Carrolla. 

    Koloniści amerykańscy i reszta świata zwykła była robić papier ze zniszczonych żagli i powrozów sprzedawanych przez właścicieli statków. Nasi przodkowie byli zbyt oszczędni, by cokolwiek wyrzucać, tak, że do lat osiemdziesiątych XiX w. jakiekolwiek zbywające skrawki i ubrania były mieszane i przetwarzane na papier. 

     

    POWROZY, FARBA I OLEJ 

    Faktycznie każde miasto i miasteczko na świecie miało kiedyś lokalny przemysł wytwarzający powrozy z konopi. Największym światowym producentem, wytwarzającym wyroby najwyższej jakości, była jednak Rosja, dostarczająca w latach 1740 – 1940 80% konopi wykorzystywanych w zachodnim świecie. W całej historii z konopi zrobionych było 70 – 90% wszystkich powrozów, sznurów i lin. Zmieniło się to raptownie w 1937 r., gdy naturalne włókna zaczęto zastępować włóknami syntetycznymi wytwarzanymi z ropy naftowej, produkowanymi głównie przez DuPonta. Do wytworzenia farby i pokostu użyto w Ameryce w samym tylko 1935 r. 58.000 ton nasion konopi. Konopne farby i pokosty zostały wkrótce zastąpione przez nowe środki wytwarzane głównie z petrochemicznych materiałów DuPonta. 

    Do około 1800 r. olej konopny był najpowszechniej zużywanym plejem opałowym na świecie. Do końca lat siedemdziesiątych XIX w. był on drugim co do popularności olejem opałowym (wyprzedzony przez tran). 

     

    MATERIAŁ BUDOWLANY I BUDOWNICTWO 

    Ponieważ z akra konopi można wyprodukować czterokrotnie więcej pulpy niż z akra lasu, konopie sa doskonałym matriałem mogącym zastąpić drzewa w produkcji takich wyrobów jak deski z wiórów czy form do odlewania betonu. Konopi używano w historii do wzmacniania dywanów. Silne, odporne na gnicie dywany konopne mogłyby wyeliminować alergiczne reakcje związane z nowymi syntetycznymi dywanami oraz trujące wyziewy produkowane w pożarach domów i sklepów przez płonące syntetyki. Nawet plastykowe przewody instalacji wodnej mogą być wytwarzane z odnawialnej celulozy konopnej zamiast z ropopochodnych nieodnawialnych surowców chemicznych. Można wyobrazić sobie dom przyszłości zbudowany oraz wyposażony w instalację wodna, meble i dekoracje z odnawialnego surowca nr 1 na świecie – konopii. 

     

    KONOPIE NA RZECZ EKOLOGII 

    Używając odzieży zrobionej w 100 % z konopi można swe koszule, spodnie i inne części garderoby przekazać w spadku swym wnukom, Inteligentne zuzytkowanie trwalszych, mocniejszych, tańszych, chłodniejszych, bardziej chłonących wodę, przewiewniejszych, podatniejszych na biodegradację włókien naturalnych mogłoby zasadniczo zastąpić używanie petrohemicznych włókien syntetycznych, takich jak nylon czy poliester. Produkty konopne mogłyby zastąpić prawie całą naftę, bez jakichkolwiek odwiertów i rozlewów ropy, metan, metanol, paliwa i plastiki, ograniczajac tym samym zużycie paliw kopalnych i chroniąc środowisko. Plama oleju konopnego środowisku nie zaszkodzi, nie wymaga żadnego oczyszczenia i faktycznie użyźni glebę. Paliwo lub olej spozywczy można wyrabiać także znasion konopi, które zawiieraja objetosciowo do 30 % oleju. Ponieważ „paździerze” konopne to w 77 % celuloza i wydajność konopnej biomasy jest około dziesięciokrotnie większa od wydajności roślin mącznych, konopie są doskonałym źródłem paliwa. Przetwarzaniem konopi mozna by zastąpić faktycznie całą energię nuklearną i paliwa kopalne, produkując w drodze piroliozy węgiel drzewny, metanol a nawet „konopną naftę”. Farmy konopi mogą wyprodukować bez chemicznych nawozów dziesięć ton biomasy z akra w cztery miesiące i mogłoby zwrócić rolnikom bogactwo naturalne wartosci miliardów dolarów, stwarzając na nowo miliony miejsc pracy w rolnictwie. Być może najbardziej przemawiajacym ekologicznie argumentem za uprawa konopi jest przygotowywanie ziemi pod uprawę. Do obecnego wieku rolnicy używali konopi do oczyszczania pól, jako uprawę ugorową oraz do przeszkodzenia wysychaniu błot i ubytkowi wody po pożarach lasów. ponieważ konopie zapuszczają w ciągu trzydziestu dni 10 – 20 – calowe korzenie, są one o wiele skuteczniejsze w wiązaniu gleby niż używane obecnie przez rolników żyto czy jęczmień, z ich calowymi korzeniami. 

     

    PLAN OCALENIA NASZYCH LASÓW 

    Rewolucja Przemysłowa i rozwój zmechanizowanego żniwiarstwa przesunął konopie na dalsze miejsce w światowym handlu, gdyż nie znano żadnej technologii zbierania i przetwarzania konopi dla celów produkcji masowej. W 1916 r. dwaj amerykańscy naukowcy przydzieleni do Departamentu Rolnictwa USA (USDA) wynaleźli godną uwagi technologię wytwarzania pulpy konopnej do wyrobu papieru. Poprzednio papier konopny wyrabiano jedynie ze szmat i włókien z łodyg, podczas gdy bogate w celulozę i i włókno paździerze były palone dla użyźnienia gleby. Jeden akr konopi w corocznej rotacji przez okres 20 lat wyprodukowałby tyle pulpy, co 4,1 akra drzew ścinanych w ciągu tego samego okresu. USDA stwierdił także, że ten nowy proces zużywałby jedną piątą do jednej siódmej siarkopochodnych i kwasnych chemikaliówużywanych do niszczenia drzewnika wiążącego włókna pulpy. Drzewnik musi zostac zniszczony, aby z pulpy mozna było zrobić papier. Konopie zawierają jedynie 4 % drzewnika, podczas gdy drzewa zawierają go od 18 do 30 %. Wybielanie papieru w celu wyeliminowania pozostałych resztek drzewnika jest źródłem dioksyn w ściekach fabryki papieru. Problemu skażenia dioksynami można uniknąć w procesie wyrobu papieru z konopi, który zastępuje wybielanie nadtlenkiem wodoru. Papier pulpowy wyrabiany ze szmat lub produkowany maszynowo w 60 – 100 % z paździerzy konopnych jest mocniejszy i bardziej giętki od papieru wyrabianego z pulpy drzewnej, jak też mniej kosztowny i bardziej ekologiczny. Jeśli wynaleziony w 1916 r. proces byłby dziś legalny, dostarczałby czterokrotnie więcej pulpy przy przynajmniej pięć do siedmiu razy niższym zanieczyszczeniu, zastępując około 70 % całgo papieru z pulpy drzewnej, międz innymi papier na książki, do wydruków komputerowych, pudła kartonowe i torby papierowe. Jednak z braku maszyn do zbierania konopi i usuwania zewnętrznych paździerzy z wewnętrznego włókna, proces wyrobu pulpy pozostawał w labolatorium, aż do wynalezienia takiej technologii w 1938 r., gdy magazyn „Popular Mechanics” przedstawił odpowiednie urządzenie. 

    CO PRZYTRAFIŁO SIĘ KONOPIOM 

    Gdy maszyny do zbierania konopi stały się pod koniec lat trzydziestych wystarczająco nowoczesne, ogromne spółki drzewne, papiernicze i gazetowe, takie jak Hearst Paper Manufacturing Division, Kimberly Clark czy St. Regis (obecnie wśród największych ponadnarodowych spółek świata) stanęły w obliczu strat miliardów dolarów i prawdopodobnego bankructwa. Zbiegiem okoliczności DuPont opatentował właśnie w 1937 r. nowy, wykorzystujący kwas siarkowy proces przetwarzania drewna w pulpę papierową. Jeśli nie zdelegalizowanoby konopi 80 % biznesu DuPonta nigdy by się nie rozwinęło ( i nie pojawiłoby się 80 % zanieczyszczeń rzek na świecie). Amerykańscy baronowie przemysłowii finansiści wiezieli, że maszyny przetwarzające konopie w papier stana się dostępne pod koniec lat trzydziestych. Było jasne, że konopia musi odejść. Konkurencja bezpiecznej dla środowiska technologi wyrobu papieru z konopi i włókien zagroziłaby lukratywnym machinacjom finansowym Hearsta, DuPonta i głównego finansowego sprzymierzeńca DuPonta, Andrew Mellona z bankku w Pittsburghu. Mimo ekonomicznego chaosu Kryzysu, Doroczny Raport DuPonta z 1937 r. namawiał usilnie akcjonariuszy spółki do aktywnego inwestowania, jako że DuPont oczekiwał „radykalnych zmian” ze strony „zwiększającej dochody władzy rządu (…) zmienionej w instrument wymuszania akceptacji nieoczekiwanych nowych idei przemysłowej i społecznej reorganizacji”. 

     

    USTAWODAWSTWO MARIHUANOWE 

    Nie jest szeroko znanym faktem, że furia wojenna, która doprowadziła do wojny hiszpańsko – amerykańskiej w 1898 r. była rozniecona i podsycana przez Williama Randolpha Hearsta przy pomocy jego ogólnokrajowej sieci gazet. Począwszy od wybuchu wojny gazety Hearsta praktykowały oczernianie ludności hiszpańskojęzycznej, Meksykanów i Latynosów. Po zajęciu 800.000 akrów lasów Hearsta przez „palącą marihuanę” armię Pancho Villi, oczernianie to się wzmogło. W latach dwudziestych i trzydziestych XX w. gazety Hearsta prowadziły przemyślaną kampanię na rzecz delegalizacji konopi. Począwszy od około 1920 r. Hearst i inni adepci „żółtego dziennikarstwa” zaczęli opisywać Latynosów i Murzynów jako demony pod wpływem marihuany, grające anty – białą „voodoo – satanistyczną muzykę” (jazz) i popychane do takich przejawów braku szacunku jak następowanie na cień białego człowieka. Używanie potocznej meksykańskiej nazwy konopi, „marihuana”, pomagało zagwarantować, że nikt nie spostrzeże, iż oskrzydlone i wyjęte spod prawa zostać ma główne naturalne lekarstwo i podstawowa uprawa świata. zeznania przed Kongresem w celu delegalizacji marihuany w 1937 r. składały się prawie w całości z sensacyjnych i rasistowskich artykułów gazetowych odczytywanych na głos przez dyrektora Federalnego Biura ds. Narkotyków (obecnie Drug Enforcement Administration), Harry Anslingera. Anslinger czytał na tych zeznaniach (bez skrupułów) historię o „grubowargich kolorowych” wabiących białe kobiety muzyka jazzową i marihuaną. Anslinger poinformował Kongres, że około 50 % wszelkich przestępstw z użyciem przemocy w USA popełniają Meksykanie, Latynosi, Filipińczycy, Murzyni i Grecy i że te przestępstwa mogą być bezpośrednio wywiedzione z marihuany. W rzeczywistości statystyki FBI pokazywały, że co najmniej 65 – 75 % wszystkich morderstw W USA było wówczas – i jest nadal – związanych z alkoholem. We wrześniu 1937 r. zakaz posiadania konopi stał się prawem. Wkrótce potem utworzono federalne siły policyjne do śledzenia i aresztowania obywateli amerykańskich posiadających marihuanę, w celu ochrony zysków trujących przemysłów; większość innych krajów niedługo dołączyło do orszaku. Intrygująca wiadomość DuPonta do swych akcjonariuszy, aby inwestowali w nowe techologię oparte na „wymuszeniu akceptacji nieoczekiwanych nowych idei przemysłowej i społecznej reorganizacji” nieoczekiwanie nabrała sensu. 

     

    Jack Herer, tekst opublikowany w „Earth Island Journal” 


    Marihuana to przede wszystkim medycyna !!! a nielegalna tylko dlatego, ze nie można jej opatentować, czytaj: nie można na niej zarabiać. Firmy farmaceutyczne popadały by natychmiast, a one wszak trzymają władze na świecie . Medyczna Marihuana leczy : ADHD, AIDS,alkoholizm, alzheimer, anoreksja, astma, arterioskleroza, artretyzm, bezsenność, biegunki, bóle, bóle menstruacyjne, bóle mięśniowe, bóle nowotworowe, bóle reumatyczne, Crohn ( Leśniowski ), demencja, depresja, dermatozy, dyskinezje, dystonia, dystrofia mięśniowa, egzemy, epilepsja, glejak wielopostaciowy, gronkowiec złocisty MRSA, MSSA, grzybica, HBV, hemoroidy, HCV, HIV, huntington, infekcje, jaskra, jęczmień oka, kachleksja, leukemia, łuszczyca, miażdżyca, migreny, nowotwory mózgu, nowotwory piersi, nowotwory płuc, nowotwory skóry, odleżyny, oparzenia, paraplegia, parkinson, plamica wątrobowa, porażenie mózgowe, PTSD, retinopatia cukrzycowa, skurcze spastyczne, stwardnienie rozsiane, szumy uszne, świąd, tetraplegia, tiki nerwowe, tinnitus, tourett, trądzik, udary mózgu, urazy mózgu, wymioty, wytrzeszcz, zapalenie gardła, zapalenie oskrzeli, zapalenie wątroby typu B, zapalenie wątroby typu C, zapalenie węzłów chłonnych, zapalenie żyły, zapalenie serca, zespół napięcia przedmiesiączkowego, zespół stresu pourazowego, żylaki.

    Źródło: znalezione na Facebooku

  2. Spoglądając za siebie jakieś 3 lata wiemy już że w polsce nie można liczyć na pełne 6 miesięcy (narazie).Oczywiście jeśli chcemy mieć plon najwyższej jakości dosyć wcześnie bez obawy o grzybiarzy czy pleśń poddajemy wegetacji rośliny pod lampą lub w szklarni.No i oczywiście ja tak zrobie ale chciałem wiedzieć czy któraś z nich moze nie być warta zachodu.Tak czy inaczej wszystkie z nich już zamówiłem automaty będą dopiero leciały w maju do szklarni bo pod lampą nie polecam,ja osobiście miałem już strasznie dziwne sceny.

  3.  Shaman Feminizowane (Dutch Passion)

    Gold Rush Feminizowane (Spliff Seeds)

    Easy Sativa Feminizowane (Female Seeds)

    Frisian Dew Feminizowane (Dutch Passion)

    Outdoor C99 Feminizowane (Female Seeds)

    Purple 1 Feminizowane (Dutch Passion)

    Fast Bud Feminizowane (Spliff Seeds)

    Outdoor Grapefruit Feminizowane (Female Seeds)

    Sweet Soul Feminizowane (Female Seeds)

    Durban Poison Feminizowane (Dutch Passion)

    Passion 1 Feminizowane (Dutch Passion)

    Polm Gold Feminizowane (Spliff Seeds)

    Sweet n Sour Feminizowane Outdoor (Spliff Seeds)

    Back Jack F1 Fast Version Feminizowane (Sweet Seeds)

    Green Poison F1 Fast Version Feminizowane (Sweet Seeds)

    Sweet Cheese F1 Fast Version Feminizowane (Sweet Seeds)

    Sweet Special F1 Fast Version Feminizowane (Sweet Seeds))

    Które z nich NIE mają szans w pl jak myślicie?

    • Jutro zakończenie więc wrzuce jeszcze żeby przypieczętować wygraną he he he :D

    • Snoop Lion: "Powoduje, że czuje się tak jak potrzebuje"

    Ricky Steves: "Używałem konopii na całym świecie"

    Oliver Stone: "Byłem w Wietnamie i to przez bardzo długi czas. (Używanie marihuany) spowodowało różnicę między pozostaniem człowiekiem lub - jak to ujął Michael Douglas - bestią"

    Rihanna: "Kush zrolowany, szklanka pełna... Preferuje to co najlepsze!"

    Hugh Hefner: "Palenie pomogło mi pozostać w kontakcie z królestwem zmysłów"

    Miley Cyrus: "Wiesz, że jesteś zielarzem, kiedy przyjaciele robią Ci tort z Bobem Marleyem"

    Bryan Cranston: "Zioło zawsze mnie usypia"

    Robert Downej Jr.: "Zacząłem palić, kiedy miałem 8 lat"

    Johnny Depp: "Nie jestem jakimś wielkim ćpunem czy coś... ale zioło jest o wiele, wiele mniej niebezpieczne niż alkohol."

    Phil Jackson: W 1975 opublikował "Maverick" - pamiętniki o swoich czasach w NBA, gdzie między innymi otwarcie napisał o używaniu marihuany.

    Sarah Palin: "Nie mogę powiedzieć, jak Bill Clinton, że nigdy się nie zaciągałam"

    Matt Damon: "Pierwszy raz zapaliłem w domu, z matką i ojczymem"

    Conan O'Brien: "Próbowałem, ale to nie dla mnie"

    Seth MacFalane: "Nie palę już"

    Martha Stewart: "No pewnie, że wiem jak zrobić jointa"

    Angelina Jolie: "...najgorsza dla mnie była marihuana. Miałam głupawkę i śmiechy - nie lubię się tak czuć"

    Morgan Freeman: "Nigdy nie rzucę gandzi"

    David Letterman: "Miałem okres, kiedy paliłem zapierającą dech ilość trawy prawie każdej nocy"

    Jennifer Aniston: "Lubie od czasu do czasu. Nie ma nic w tym złego. Wszystko z umiarem. Nie nazwałabym siebie ćpunką"

    Tom Brokaw: "...eksperymentowałem trochę z marihuaną, jak wiele innych osób i przestałem..."

    Ted Turner (m.in założyciel CNN) - Gwen Scott, prezenter CNN powiedział, że jest tajemnicą poliszynela, że Turner siedzi w swoim biurze i pali marihuanę.

    Brad Pitt: "Ukrywałem się przed życiem celebryty. Paliłem zdecydowanie za dużo"

    Lady Gaga: "Palę dużo zioła kiedy tworzę muzykę"

    Michael Bloomberg: "No pewnie, że paliłem. I podobało mi się to"

    Właściciel jednego z coffee shopów powiedział, że George Clooney nie był tam obcy.

    Rush Limbaugh (najbardziej znany amerykański prezenter radiowy): "Nie dałbym rady przejść przez setki audycji, gdyby nie korzyści płynące z medycznej marihuany"

    Sanjay Gupta: "Próbowałem" (amerykański neurochirurg i medyczny korespondent CNN. Kiedyś zagorzały przeciwnik marihuany, przyznał że wszyscy zostali straszliwie okłamywani przez ostatnie 70 lat w Stanach i przeprosił za swoją rolę w tym kłamstwie. (Obecnie jest aktywistą na rzecz legalizacji)

    George W. Bush: "Nie odpowiedziałbym na pytania o marihuanie. Wiesz dlaczego? Bo nie chciałbym aby jakieś małe dziecko robiło to co ja próbowałem"

    Bill Gates: "Marihuana była jego ulubionym farmaceutykiem" (Bill Gates w swoim stanie głosował za legalizacją marihuany)

    Bill Maher: "Nigdy nie ukrywałem, że próbowałem marihuany... około 50000 razy

    George Soros: Przyznał, że próbował marihuany, podobała mu się. "Nie stało się to przyzwyczajeniem i nie próbowałem od lat"

    John Kerry na pytanie czy próbował w przeszłości marihuany odpowiedział krótko: "Tak" (oczywiście nie po Polsku)

    Jay Z: "No trochę zioła spaliłem i dlatego skończyłem 'Izzo"

    Jon Stewart: "Wiecie ile filmów napisałem, kiedy byłem zjarany?" (m.in autor filmu Żółtodzioby czy Evan Wszechmogący)

    Stephen Colbert: "Po pierwsze, (w szkole średniej), paliłem sporo zioła... i w ten sposób poznałem z połowę ludzi ze szkoły, machaliśmy sobie przy boniu. Teraz poznaje ludzi robiąc dowcipy"

    Bill Clinton: "Eksperymentowałem z marihuaną raz czy dwa"

    Barack Obama: "Jako dzieciak, zaciągałem się często. O to chodziło"

  4. 2 afy roadrunner w donicach 8l 100% bio z końskim dna ;)
     

    SAM 0836

     
    Po lewej ziemia spotowa,mikoryza,styropian.
     

    SAM 0835

     
    Po prawej specjalna mieszanka przygotowana przeze mnie ;)
     

    SAM 0833

     

  5. Aktualizacja zdjęcia które wrzucił Judaista :)

    1620583_270153669811712_1100854672_n.jpg

    I cytat jaki pasuje moim zdaniem do aktualnych wydarzeń ze świata.

    Nie wiem ja­ka broń będzie użyta w trze­ciej woj­nie świato­wej, ale czwar­ta będzie na ki­je i kamienie.-Albert Einstein

    • Nienaturalne orgie! Dzikie prywatki! Uwolnione namiętności!” (slogany z amerykańskiej kampanii, 1935 rok). Ta przymiarka do hasła, które miałoby odwodzić ludzi od palenia marihuany dziś działałaby jako świetna reklama. Oglądanie edukacyjnych amerykańskich filmów z tamtego okresu stało się zresztą ulubioną rozrywką marihuanistów.

    „W niektórych okręgach, zamieszkanych przez Latynosów, Filipińczyków, Hiszpanów i Czarnych połowę przestępstw przypisuje się marihuanowemu szaleństwu. Doktor Lee Rice z San Antonio donosi, że w wypadku Meksykanów do 80 procent morderstw dochodzi po zażyciu tego narkotyku” („The Christian Century”, 1938 rok). Bez komentarza. Jednak ktokolwiek zna inne prace doktora Rice’a, proszony jest o kontakt z autorem tego artykułu, który czuje, że z wiekiem coraz trudniej go rozśmieszyć i potrzebuje nowych bodźców.

    „Wystarczyło się dwa razy zaciągnąć marihuaną i zamieniłem się w nietoperza” (James Munch, doktor farmakologii, doradca Federalnego Biura Narkotyków, rok 1938). I dobrze, i dobrze. Gdyby nie ten finał doktor Munch zostałby jeszcze profesorem.

    „Marihuanę zażywają muzycy! I nie mówię tu o dobrych muzykach, ale tych typkach grających jazz” (Harry J. Anslinger, szef Federalnego Biura Narkotyków, 1948 rok). Wszystko wskazuje na to, że Anslingerowi, człowiekowi wyjątkowo zasłużonemu dla trawkowej prohibicji, chodziło w tym miejscu o Louisa Armstronga, Dizzy’ego Gillespiego, może nawet młodego Raya Charlesa. Pewnie nie zdawał sobie sprawy z tego, że nagrania czarnoskórych muzyków, którzy utrzymywali, że palą, bo wyjątkowo dobrze im się po tym gra i słucha muzyki, trafią za jakiś czas do amerykańskiej Biblioteki Kongresu. I do historii.

    „Komuniści sprzedadzą marihuanę naszym najlepszym chłopcom, żeby zrobić z nas naród pacyfistycznych zombich” (Harry J. Anslinger raz jeszcze). Z cytatów z Anslingera można by ułożyć całą książkę. Co prawda nikt na to nie wpadł, ale do dziś różne autorytety sprawiają wrażenie, jak gdyby od dawna trzymały tę książkę pod poduszką.

    „Mam absolutny dowód na to, że wypalenie jointa ma równie zgubny wpływ na mózg, co obecność na atolu Bikini w czasie prób z bronią jądrową” (Ronald Reagan, 1974). Tylko co z resztą organizmu po wizycie na atolu Bikini? Może chociaż pojawił się kamień na zębach?

    „Marihuana prowadzi do homoseksualizmu, a przez to do AIDS” (Carlton Turner, doradca narkotykowy Białego Domu, 1986 rok). Jeśli poszukalibyśmy powodów zażywania marihuany, zapewne byłyby to: homoseksualny seks, AIDS, ewentualnie kontakty z Meksykanami. I tak dalej.

    „Paliłem trawę, ale się nie zaciągałem” (Bill Clinton, 1996 rok). Idiotyczny sposób przyznania się do zażywania narkotyków, który obśmiał później Barack Obama, mówiąc: „O ile pamiętam, cała rzecz polegała właśnie na tym, żeby się zaciągać!”. Notabene w 1992 roku Clinton jako kandydat powiedział: „Marihuana jest dziś dziesięć razy niebezpieczniejsza niż 20 lat temu”. Jeśli tak dalej poszło, tą dzisiejszą nawet nie musiałby się zaciągać. Wystarczyłoby na nią spojrzeć.

    „Dziś więcej młodych ludzi udaje się leczenie uzależnienia od marihuany niż wszystkich innych narkotyków łącznie” (John Walters, doradca prezydenta Busha, 2002 rok). To nawet zdanie prawdziwe, tyle że tych młodych ludzi zmuszają do udania się na leczenie wyroki sądowe.

    „Na pewno trzeba walczyć z marihuaną, ale czy marihuana jest z konopi? Chyba nie” (Jarosław Kaczyński, 2007 rok). To zdanie ostatecznie pokazuje, że walka z narkotykiem zawsze jest poparta głęboką wiedzą.

    Idiotyzm tych cytatów pogłębia tylko to, że najprawdopodobniej żaden z ich autorów w chwili ich wypowiadania nie był pod wpływem marihuany.

    Bartek Chaciński Źródło: Przekrój


  6. Ile budżet zarobiłby na legalizacji marihuany?
    635271262729696331.jpg

    Dochody polskiego fiskusa z legalizacji i opodatkowania handlu marihuaną z naddatkiem wystarczyłyby na sfinansowanie refundacji leków.

    Z góry zastrzegam - w tym tekście nie dam się wyciągnąć na ideologiczne rozważania na temat zasadności lub absurdu legalizacji miękkich narkotyków i niuanse medycznych konsekwencji takiej decyzji. Zwolennicy i przeciwnicy legalnych skrętów mają w końcu argumenty zasługujące na uwagę, a ja chcę po prostu podsunąć im jeszcze jeden, często lekceważony w tego typu debatach.

    Mam na myśli aspekt czysto finansowy, a dokładniej - podatkowy. Państwo polskie od lat tuczy się w końcu na papierosach, które też nie są witaminkami oraz alkoholu, który “pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach” jedynie w kabaretowych skeczach. Akcyza na używki tylko w ubiegłym roku przyniosła budżetowi blisko 30 mld zł i fiskus jakoś nie brzydził się pochodzeniem tej fortuny. W Europie tytoń - a zwłaszcza alkohol - są jednak od wieków składową kultury i zasłużyły na akceptację, mimo że obie te używki - jak pokazują badania toksykologów - na głowę biją marihuanę pod względem siły uzależniania.

     

    Firma badawcza IMS podała niedawno, że na refundację leków budżet wydał w 2013 r. ok. 7 mld zł.

    Zacznijmy od podstaw, czyli od oszacowania skali konsumpcji marychy na ziemiach polskich. Z danych Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA) wynika, że w Polsce idzie obecnie z dymem ok. 500 ton marihuany rocznie, a po skręta sięga ok. 9 proc, dorosłej polskiej populacji. Legalizacja tej używki nie powinna jednak nijak wpłynąć na jej popularność, już dziś bowiem zakup trawki jest banalnie prosty, a ryzyko zatrzymania przez policję - relatywnie niewielkie. Na potrzeby tej analizy zakładamy jednak, że jakieś 30 proc. rynku pozostanie we władaniu narkotykowego podziemia, bo cenę używki z legalnego źródła o 23 proc. podniesie jeszcze podatek VAT.

     
     
     
     

    Sprzedaż marihuany w oficjalnych punktach sięgnęłaby zatem 350 ton rocznie - czyli 350 mln gramów. Policja szacuje, że jeden gram tej używki na czarnym rynku kosztuje obecnie od 30 do 50 zł. Uśrednijmy więc cenę na poziomie 40 zł za gram i przyjmijmy, że tyle właśnie wyniesie również cena netto jednego grama z legalnych źródeł. Jeśli założymy że państwo obłoży marychę taką samą akcyzą, jaką obciąża dziś sprzedaż tytoniu (w uproszczeniu 31,41 proc. ceny netto plus 206,7 zł za 1 kilogram), otrzymamy ok. 12,7 zł wpływów akcyzowych od każdego sprzedanego grama. Łącznie - ponad 4,4 mld zł rocznie. Do ceny netto doliczmy teraz także 23 proc. podatku VAT, czyli 9,2 zł od każdego sprzedanego grama narkotyku. Daje nam to kolejne 3,22 mld zł rocznie. Łącznie - ponad 7,6 mld zł czystego zysku dla polskiego budżetu. Do tej sumy można by także doliczyć ok. 200 mln zł, jakie co roku budżet wydaje na szeroko rozumianą politykę antynarkotykową, od kampanii społecznych po zakup dla policji specjalnego wyposażenia do wykrywania narkotyków i szkolenie mundurowych. Zakładamy jednak, że uwalniając marihuanę spod paragrafów, państwo nie zrezygnuje z antynarkotykowej edukacji i walki z podziemiem handlującym twardymi narkotykami, zostawmy więc owe 200 mln zł po stronie wydatków. Kwota, jaka mogłaby zasilić budżet dzięki legalizacji jednej tylko marihuany, jest wystarczająco duża , by naprawdę poważnie zastanowić się nad sensownością takiego ruchu. Firma badawcza IMS podała niedawno, że na refundację leków budżet wydał w 2013 r. ok. 7 mld zł.

     

    Źródło: http://biznes.newsweek.pl/

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+