Skocz do zawartości
thc-thc

grower

Tripy na Salvi Divinorum


ambicja

Recommended Posts

witam wszystkich, na wstepie chcialbym wspomniec, ze po moich doswiadczeniach wasze opisy podrozy to jakies brednie i farmazony, ale to moze ja jestem inny ;)

dobra pora na opis:

dzien pierwszy-1 lufka w parku spowodowala zdziwaczenie, utrudnienie w wybieraniu cyfr na klaw tel, "inna" grawitacja, blant w domu z duzej ilosci lisci nic nie dal (potwierdzil sie chyba fakt o wymaganej temperaturze spalania) pozniej pojechalem do kumpla, skonstruowalismy bongo z butelki i szkielka, efekty byly troche zblizone do mj, palilsmy susz i ekst x5

niestety kiedy lapalem fazke kumpel strasznie mnine wkur*** swoja gadka, generalnie draznil mnie, co wtedy czulem? lekkie zagubienie, takie zadziwienie swiatem, to na tyle, generalnie mialem te swiadomosc ze lufka jest do kitu, nie nadaje sie do palenia szalwi, jest za mala, a sypka struktura powoduje wpadanie do srodka, ehhh, bylo jeszcze lekkie zawiedzenie tym ze nie bylo zadnych wizji, bo w koncu wciaz bylem w normalnym swiecie, zaczoilem sie zastanawiac czy aby tych wizji nie trzeba sobie uroic itd. no i mialem wrazenie ze wszystkie te opisy z waszych podrozy sa zmyslone, ale ppostanowilem zaatakowac dnia nastepnego...

dzien drugi- kupilem male bongo dzieki czemu moglem zaladowac duza ilosc i nic nie wpadalo do srodka podczas ssania, na wieczor nabilem szuszem (tak na rozkrecenie) i w sumie efekty dosc psychodeliczne, podobne to tych z dnia wczesniejszego, ale wciaz w realnym swiecie, nabilem ponownie cybuch najpierw pol suszu, potem pol eks x5, mialo byc tak

spalilc bucha, otworzyc drzwi, puscic chmure, zamknac drzwi, schowac bongo do szafki na buty, wlaczyc play w winampie, walnac sie na wyro i jak mialem nadzije- tripowac,

co nastapilo? juz mowie: sciagam chmure, naprawde duza bo caly cybuch na raz, otwieram drzwi i jeeeeeeb, zamykanie dzrwi okazalo sie straaaasznie truuudne przeeeez dziiiiiwny czaaaaas:) wogole zapomnialm co mialm bc, amietam ze udalo mi sie je zamknac, i teraz uwaga, teraz zaczyna sie cos co sprobuje zobrazowac jak najwierniej, choc i tak nie da sie tego do konca przekazac:

mialem wrazenie ze weszlem do realnego swiata, wszystkie przedmioty w przedpokoju jakby zmienily sie w wir ludzi , panowalo przeswiadczenie ze cale moje zycie to fikcja, sproboje wam to opisac, wyobrazcie sobie kolo krecacych sie ludzi, wielkie kolo, wlasciwie to byl to walec (wiadomo ze opisanie jakiegokolwiek ksztaltu po szalwi jest raczej niemozliwe) tak jakby kazda czesc tego kola to byla moja inna czesc zycia, a ja widzialem tez kawalek- czyli trip, swiat byl na tyle realny ze pokazal mi ze teraz po spaleniu szalwi wszystko sie konczy i ma sie zaczas od nowa, kurcze, nie wiem jak mam wam to opisac, tak jakby cale zycie bylo fikcja a wszystko mialo sie skonczyc na tym tripie bo tam byli wszyscy ktozy plili i teraz moje zycie mialo sie zacza od nowa, kminicie? czy to powodowale strach? raczej zdziwienie, i niemoc ze nie wroce do "naszego" swiata i nie zdolam ustrzec ludzi, ze wszystko jest tak naprawde wirem zdarzen itd. do tego dochodzily dzwieki, wiele dzwiekow, powtarzajace sie z kazdego tego czlowieka, mialem wrazenie ze jest tam tez moja mama i siostra, sluchajcie, to co opisalem i tak nie jest tym co tak naprawde zaistnialo w mojej glowie, przez ten czas pradwopodobnie stalem lub siedzialem w przedpokoju, przeszlo ale wciaz bylem zamroczony, widzialem ze kazde moje dzialanie to skrajnosc tego wiru, czulem sie jak badacz i myslalem: aha, palilem szalwie, stracilem przytomnosc, teraz jestem w lazience, co sie stalo? musze zobaczyc, czy zamknolem te drzwi? rany wszystko co robie jest takie stereotypowe, utarte! aha, bongo na podlodze, woda wylana, musze isc po scierke, kurcze, to co robie jest takie niuchronne! no i takie mniej wiecej mysli byly jak wrocilem, bo jeszcze trzymalo, generalnie jak to opisac po krotce? jeden wielki wir przekonujacego swiata, powrot do zrodla, epicentrum istnienia, niesamowite, jakby byl kawalkiem mojego zycia ktore wciaz sie powtarza jako ten walec, a nastepnie dopiero po szalwi mialem wszystko to zobaczyc i mial nastapic replay, hmmm, tak jak mowie nie towarzyszyl mi strach, raczej uswiadomienie rzucone mi prosto w twarz, tak czy siak, nie da sie tego bardzij w realnym swiecie przedstawic, opis szalenie odbiega od tego co naprawde "tam" bylo...

pozniej poszedlem do lasu sprawdzic to ponownie, skaladanka z ludzi, bylo dokladnie tak samo, powrot do zrodla...

pozostaje mi tylko zadac pytanie, czy ktos z was tez juz tak mial??? no i wybaczcie ze wam nie uwierzylem w mozliwosci tej szalonej rosliny (jednak wciaz nie moge zczaic jak mogliscie byc w takich miejscach jak opisujecie) dzieki i pozdrawiam!

:smoke:

[ Dodano: 2008-06-25, 20:26 ]

wiem jak to nazwac! mialem to 5 minut temu, bledny z adaptacyjnym odbiorem rzeczywistosci, z jednoznacznym przekonaniem o prawdziwosci wizji, i przekonaniu ze jest sie czescia jakiegos wiru, na ktore sklada sie zycie z jednoznacznym powtorzeniem jakiejs sentencji i nieuchronnoscia losu, zaburzenia odbioru pomiedzy tym co jest, a tym co sie odbiera, po prostu nie da sie wytlumaczyc ze swiat prawdziwy jest daleko stad, nie ma kontroli nad tym, wszystko sie kreci, otoczenie staje sie czescia wirujacych osob ktore sie zna, ktore wydaja sie skladac na twoje zycie, wow, wszelkie proby wybicia sobie z glowy tej mysli powoduja powstanie nowej, itd itd, kazda mysl jest tez czescia otoczenia, ktore z kolei jest kims z mojego zycia, tak to wlasnie jest, juz schodzi, ale nie schodzi mysl, czy ja niby pierwszy to odkrylem? wow, wpadlem na biurko w tym wirze:) TO FREKTAL, PRZEKLADA SIE NAWET NA RZECZYWISTOSC, NAWET NA MYSLENIE, ufff, juz wrocilem, co za potega... widze tylko frektale.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

  • Replies 452
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

No niezły trip miałeś :D

A teraz opisze swój... w końcu zapaliłem znowu :D

Godz. 22.00, dom. Sprzęt: Małe bongo 16-18cm. Stuff: 0,3g ekstarktu x5 + jeden większy liść.

Nabiłem ładnie do cybucha, siadam wygodnie, puściłem acid trance hehe Skazi jeśli ktoś kojarzy, utworek reneregate ( wypassssss).

Podpalam żarową zaplniczką, kilka mały buszków, wypełniam na mxa bongo dymem ciągne, puszcam sprzęgiełko i mega buuuuch :twisted: trzmam ile się da.

Ledwo zdążyłem wypuścić dym a tu nagle patrze na laptopa i zaczęła z niego muzyka wypływać :D tworzyła spirale i wymieszała sie z kolorami pokoju tworząc przedemną wir, który mnie wciągnął, czułem jak się rozciągam jak guma. Wpadłem do wiru i zacząlem lecieć gdzieś w dół, tak czułem. Widziałem dookoła siebie pełno różmych twarzy coś mówiły ale nisłyszałem głosu tylko wydobywające się z ich ust zdania. Nagle zrobiło się zupełnie ciemno a ja poczułem strzaszny chłód. Znalazłem się w jakieś wiosce opuszconej, wszędzie pełno śniegu. Najdziwniejsze było to, że nieczułem starchu. Czułem się tak jakbym wiedział gdzie jestem jakbym znał to miejsce mimo tego, że pierwszy raz tam byłem ( ciężko to wytłumaczyć ). Nagle z chatki wychodzi jakiś stary dziadek i mówi do mnie: choć pokaże ci świat! Bez chwili namysłu podzedłem z nim. Zaprowadził mnie do jakiegoś klasztoru. Ściany jego były dziwne bo jakby cały czas się poruszały i wszędzie widziałem rózne grymasy i uśmiechy. Podeszliśmy do ołtarza. Na środku stał kielich a w nim woda. Dziadek zapytał mnie czy wiem gdzie jestem? odpowiedziałem, że nie. zadał drugie pytanie: po co tu jesteś? niewiedziałem co odpowiedzieć. Powiedziałem, że niewiem. Jego twarz nagle pociemniała. Poczułem strach. Powiedział, że mam spojrzeć do kielicha. Czułem niepokój i chiałem z tamtąd uciekać. Ale nic, spojrzałem w kielich i nagle do niego wleciałem. Zacząłem się topić, wszystko wirowało, myślałem że umre. W oddali zobaczyłem swój pokój lekko zamazany i widziałem siebie leżącego na podłodze i moją dziewczyne, która coś do mnie mówiła. Uderzyłem w coś głową i zobaczyłem siebie z łożka w ekranie laptopa, byłem w nim. Cijzyss byłem w kilku miejscach jednocześnie. Straciłem już całkowicie poczucie czasu, osobowości. Myślałem że tak już będzie, setki myśli. To już koniec, ile to już trwa??? Miesiąc. godzine, rok. Niewiedziałem co robić. Poczułem mocny ucisk na klatke i zobaczyłem dywan i swoje zamazane i falujące dłonie. Słyszałem jak moja dziewczyna mówi: żyjesz? halo? co się dzieje? Wracałem do siebie. Pomogła mi podnieść się z ziemi, wszystko falowało i wirowało, czułem się mocno oszołomiony. Dziewczyna była lekko przestraszona bo jak wypuściłem bucha to nagle wstałem i patrzyłem na laptopa a potem poleciałem w prawą strone jakby ktoś mnie ciągnął, uderzyłem o drzwi i upadłem na podłoge i coś tam majaczyłe cały czas. Spocony byłe strasznie jakbym kąpał się w ciuchach hehe. To tyle. TRIP był MEGA MOCNY i narazie mam dość. Na dobre 2-3 tyg. napewno. Masakra.

Zaniedługo kupuje ekstrakt x20 nawet niemoge sobie wyobrazić co to będzie a znam stronke gdzie mają x60 i to ponoć już jest MASAKRATOR!!! Ludzie pisali, żę LSD przy x60 to pikuś. Pozdro :wodna:

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Nie kupujcie ekstraktów większych niż x15, bo to na pewno na zdrowie nie wychodzi, tzn na psychke. Tripy moga byś tka psychodeliczne i straszne, że wam się odechce, grube pieniądze za ekstrakt pójdą w błoto, bo się przestraszycie i się przy tym zniechęcicie do salvi.

Mam pytanie. Jakie tripy mogą być największe i po jakich ilościach palonego suszu z liści SD zapalniczką żarową (malinowa barwa płomienia) i w bongu. Co może się stać najwięcej, tzn jaki poziom można osiągnąć i ile trzeba wypalić na dany poziom suszu rzecz jasna.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Sam nie wiem...

Bo w sumie ja czulem, ze jestem gdzies indziej, chwilami nawet zapominalem, ze pale i to dlatego. Wydawalo mi sie takie oczywiste to, ze nie jestem u siebie w pokoju, tylko gdzies posrod innych ludzi ;)

Wiec moze jednak sie da to osiagnac po zwyklym suszu? Przynajmniej mi to po czesci sie udalo ;)

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Qwerty po suszu możesz mieć taką sama banie jak po ekstrakcie ale potrzeba na to czasu i wyrobionych bardzo mocno receptorów. Wczoraj znowu zapaliłem ekstrakt x5 ale nie jestem w stanie opisać bani bo jest poprostu nie do opisania hehe naprawde niewiem jak wogóle zacząć. No niema szans, sorry :D

Moja dziewczyna zapaliła też i była biletarzem namiotowym :D umieram z tego do dzisiaj :lol: Pooozzdro. SALVIA RZĄDZI!!!

A co do ekstraktów większych niż x15 to bez obaw tak samo mogą poryć czache jak x5. A czy ryją czache? To moja odpowiedź to NIE! PAle juz kawał czasu i nieodczuwam żadnych zmian a miałem doświadczenie z różnymi środkami i salvia jest przy nich cacy i miód i orzeszki hehe.

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

No dobra, ale nie porównujmy jednak x15 do np. x65, a takie można kupić. Taki 65 to może wciągnąć Cię na drugi koniec galaktyki pod normalną postacią, przeżuć dokładnie, przetrawić na papkę, a potem z prędkością milion razy większą niż prędkość światła wpierdzielić cię z powrotem w fotel w postaci, jaką byłeś po przetrawieniu. Taki ekstrakt może skasować mózg, zrobić kompletny format i ponowną instalację systemu. Ale wtedy już tylko pozostanie Ci linia komend rodem z pierwszego linuxa...trzeba uważać. Ale różnie bywa. Jednych może sformatować, innych przeprowadzi na inną planetę w pokoju i harmonii ^^

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Oczywiście, że masz racje ale... jeśli ktoś pali z głową to takie rzeczy nie będą mieć miejsca. Normalne jeśli jakiś młody gnojek usłyszy o Salvi że taka i taka jazda jest po niej i że są ekstrakty x5, x10, x65 itd. i kązdy jest mocniejszy od poprzedniego to weźmie x65 bo po co ma brać słabszy i wyrządzi sobie konkretną krzywde i poryje równo beret bo nawet do końca nie ma pojęcia z czym ma do czynienia.

Ja paliłem przez jakiś czas sam susz ( miesiąc gdzieś ) wyrobiłem receptory, zakupiłem x5 i jarram ją do dziś ( prawie 4 miechy ) i wiem jakich jazd moge się spodziewać a mam konkretne TRIPY i powoli już obczaiłem x5 i wiem, że Salvia mnie przyjeła do siebie z otwartymi ramionami :D i ja jej odpłacam tym samym hehe. Teraz przymierzam się do zakupu x10, chciałem x20 ale wole powoli i stopniow zwiększać MOC. I nawet jeśli zajmie mi 2-3 lata dojście do x65 jeśli wogóle dam rade hehe to tak będzie, mi się nie śpieszy, Nie chodzi mi tu o mega KOPA, który wywali mnie cholera wie gdzie i poryje beret i nic z tego nie bedę pamiętał.

Do każdego palenia Salvi odpowiedni się przygotowuje. Jeśli mam dobry dzień a potem pod wieczór mi coś lub ktos go zjebie to nie pale, proste.

Zawsze puszcam trancik taki wkręcający, gasze światła, zapalam świeczki ( mega nastrój do palenia Salvi, POLECAM ) i zapalam kadzidło i wtedy pale i TRIPY są naprawde zajebiste. Pozdro. Miejcie szacunek dla Salvi. :wodna:

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Zgadzam się z Tobą. Taki gnojek może sobie zrobić poważną krzywdę, skasuje sobie mózg, a nam zabiorą naszą salvię, bo media dowiedzą się, że coś takiego może się stać. Wszystko dla ludzi, ale z umiarem i rozsądkiem przede wszystkim. Może kiedyś będę w stanie zajarać takiego x65, ale nie śpieszy mi się, bo wolę mieć wszystko na miejscu, a nie format i ślinienie się do końca moich dni. Ja np. nadal docieram swój umysł suszem, bo wolę nie miec potem problemów.

:peace:

Odnośnik do komentarza
Share on other sites

Gość
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Polityka prywatności link do Polityki Prywatności RODO - Strona tylko dla osób pełnoletnich, 18+